Odtwarzacz plików audio Lumïn
Producent: PIXEL MAGIC SYSTEMS Ltd. |
iedy w 2013 roku testowałem, wówczas jedyny, odtwarzacz firmy LUMÏN, trudno było powiedzieć, jak się potoczą jej losy. Urządzenie nosiło tę samą nazwę co firma – Lumïn – i można było się spodziewać chociażby tego, że to pojedynczy produkt, mający być wyrazem ambicji jego twórców. A są to, przypomnę, inżynierowie mającej siedzibę w Hong Kongu firmy Pixel Magic Systems Ltd., specjalizującej się w odtwarzaniu i obróbce sygnału wizyjnego HD (High Definition, w skrócie hi-def). Od razu mieli więc w małym palcu, że tak powiem, teoretyczną i praktyczną wiedzę z zakresu obróbki sygnałów wysokiej rozdzielczości. Tak się składa, że byli też audiofilami. Jak wówczas pisał pan Li On, prace nad urządzeniem ruszyły po tym, jak udało się zhakować konsolę Sony PS3 i zripować, tj. zgrać sygnał cyfrowy w postaci pliku, płyty SACD (więcej TUTAJ). Są bowiem fanami formatu DSD (Direct Stream Digital) i chcieli mieć możliwość odtwarzania tego typu plików. A najlepsze odtwarzacze obecne wówczas na rynku – firmy Linn – współpracowały jedynie z nagraniami zakodowanymi w PCM (Pulse Code Modulation). W tym celu opracowali samodzielnie oprogramowanie dla swojego odtwarzacza, a także dedykowaną mu aplikację na urządzenia przenośne. Druga strona równania, tj. „maszyneria” też powstała z inspiracji, wspomnianymi już, urządzeniami firmy Linn. Nieprzypadkowo bowiem odtwarzacze Lumïna wyglądają, jak wyglądają – są niskie, przypominają tunery radiowe FM, w centralnej części przedniej ścianki mają wyświetlacz, aluminiowe obudowy oraz wysuniętą daleko w tył górną ściankę, zakrywającą wszystkie przyłącza. Była to, tak tę sprawę odbieram, najwyższa forma uznania; Linn to bowiem nie tylko pionier budowy high-endowych odtwarzaczy plików audio, firma nagraniowa i wydawnicza oferująca pliki hi-res Linn Records, ale także producent, który ustalił pewien wzór funkcjonalności oraz budowy tego typu urządzeń. | D2 Mamy rok 2017 i od tamtego czasu w świecie cyfrowej rozrywki wiele się zmieniło. Do gry na stałe weszły serwisy streamingowe, na przykład Tidal, oferujące nie tylko pliki o jakości CD, ale również wysokiej rozdzielczości, firma Meridian próbuje podbić serca audiofilów i melomanów kodowaniem MQA, dzięki któremu wspomniany Tidal może przesyłać 24-bitowe pliki nawet o jakości DXD (352,8 kHz), a całością może zarządzać chyba najdoskonalszy obecnie program zarządzający i odtwarzający o nazwie Roon. Wraz z urządzeniem odtwarzającym muzykę tworzy to mikrokosmos muzyczno-produktowy, rozbudowaną strukturę mającą na celu dostarczenie jak najlepszej jakości dźwięku z plików audio – zarówno zgromadzonych lokalnie, jak i streamowanych. Wszystkie te możliwości dostaniemy z najmniejszym odtwarzaczem tej firmy – D2. Wyżej są jeszcze modele T1, będący odpowiednikiem pierwszego urządzenia w ofercie A1, wówczas jeszcze bez symbolu w nazwie, oraz topowy S1. Propozycję uzupełniają transport plików U1 (powiedzmy, że firma używa właśnie tej, prawidłowej, nazwy), odtwarzacz all-in-one M1 oraz firmowy dysk NAS o nazwie L1 (L = Library). D2 zastępuje model D1, oferując sporo usprawnień i poprawek, takich jak:
D2 to wciąż odtwarzacz plików audio. Odtwarza on pliki DSD64 i DSD128, to jego właściwość numer jeden. Zagramy także pliki PCM do 24 bitów i 192 kHz i jeśli chcemy upsamplujemy je do DSD, pod warunkiem, że pierwotny plik ma częstotliwość próbkowania 96 kHz lub niższą. Oprócz plików WAV odtworzymy też pliki FLAC, Apple Lossless (ALAC) oraz AIFF, a ze stratnych MP3 i AAC (w kontenerze M4A). Źródłem plików może być zarówno NAS, tj. plik sieciowy, jeden z kilku serwisów streamingowych lub penrajw i dysk USB. Z serwisów streamingowych obsługiwane są: Tidal, Qobuz, Spotify, TuneIn, a urządzenie jest przetestowane pod kątem współpracy z programem Roon („Room Ready”), który pozwoli uporządkować nasze zasoby i wzbogacić je o metadane; uwaga: dotyczy to także plików streamowanych z Tidala! Sygnał wysyłany jest na zewnątrz w formie analogowej i cyfrowej. Sygnał analogowy dostępny jest w postaci symetrycznej, na wyjściach XLR lub niesymetrycznej, na RCA; przetwornik D/A w D2 ma budowę symetryczną. Z kolei sygnał cyfrowy wyślemy przez gniazdo BNC: PCM do 24/192, a DSD – w postaci DoP (DSD over PCM) – w podstawowej formie, tj. DSD64 (2,8 MHz). Jeśli jednak streamujemy plik MQA jest on downsamplowany i na wyjściu cyfrowym pojawi się w postaci 88,2 lub 96 kHz, w zależności od częstotliwości próbkowania pierwotnego sygnału. Jak widać standard przyjęty przez tę firmę – za Linnem – na początku obecnej dekady, pozostał w głównych ramach niezmieniony. Nowością „hardware’ową” jest jedynie dodanie możliwości odtwarzania plików DSD128. Podstawowa funkcja oraz sposób pracy pozostały więc bez zmian: to odtwarzacz plików PCM i DSD, sterowany z firmowej aplikacji, mający zastąpić wszystkie inne źródła dźwięku w systemie audio. Znacznie większe zmiany przynosi część związana z oprogramowaniem. Lumïn D2 testowany był w systemie referencyjnym „High Fidelity” i podłączony był do przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III interkonektem niezbalansowanym Crystal Cable Absolute Dream. Firma zwraca uwagę na to, że wyjściem preferowanym w D2 jest XLR, jednak mój system lepiej gra, kiedy połączony jest interkonektami niezbalansowanymi. Brzmienie odtwarzacza porównywane było do brzmienia odtwarzacza Lumïn T1, sekcji przetwornika cyfrowo-analogowego odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition No. 1/50 z sygnałem przesyłanym z komputera, a także do odtwarzanych na Ayonie płyt CD i SACD. Do testu użyłem dysku NAS Synology DS410j/8 TB, dysku USB Seagate 1 TB, a także pendrajwów z plikami Master WAV i Master DSD; osobną sesję poświęciłem odsłuchom i porównaniom dźwięku z serwisu Tidal. D2 zasilany był kablem Tellurium Q Ultra Silver, a z routerem łączył go kabel LAN Acoustic Revive LAN-1.0 PL z filtrem RLI-1. Stał na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition. Na górnej ściance odtwarzacza położyłem pasywny filtr EMI/RFI Verictum X Block. Nagrania użyte w teście (wybór): | Compact Disc
Japońskie wersje płyt dostępne na Testowałem do tej pory trzy różne urządzenia tej firmy, a z odtwarzacza T1 korzystam zawsze wtedy, kiedy potrzebny mi jest odtwarzacz plików – czy to do porównania, czy do innych celów. Wydawało mi się więc, że dokładnie znam, rozumiem i doceniam dźwięk „firmowy” – bo co do tego, że coś takiego istnieje nie miałem żadnych wątpliwości. Będę musiał jednak nieco tę „opowieść” zmodyfikować, bo D2 gra inaczej. Może zresztą nie będą musiał się tak bardzo wysilać – „inaczej” dotyczy pewnego pomysłu na brzmienie, a nie jego podstaw, czegoś pod spodem, co porządkuje przekaz, bo to pozostaje bez zmian. Inne jest w D2 mocne zaznaczenie skrajów pasma. Może nie najwyższej góry i najniższego dołu, nie są one zbyt mocne, ale generalnie wysokich i niskich tonów. Bo widzicie państwo – Lumïn był dla mnie synonimem ciepłego, nieco miękkiego, doskonale płynnego, doskonale jednak zwartego dźwięku. Zapewne, mimo wszystko, tak mi zostanie, jednak najmniejszy w ofercie odtwarzacz został przygotowany z myślą o nieco innym odbiorcy, innym przekazie. To granie idące w kierunku ekspresywnej dynamiki, w stronę mocnego uderzenia. To jedyne urządzenie tej firmy, jakie znam, które tak dobrze pokazuje dynamiczne uderzenia w kotły, które tak mocno zaznacza atak werbli perkusji, które wreszcie tak mocno pokazuje blachy. Wyciągam te detale nie dlatego, że są przesadzone i będą nas atakowały z każdym nagraniem. Chodzi mi tylko o wskazanie elementów, które się zmieniły. A właśnie atak, dynamika, energetyczność – to cechy D2, które z nim bardzo dobre, dają nagraniom siłę, są ich motorem. To wciąż gładkie granie, nie mam co do tego wątpliwości. Najlepiej słychać to – zaskoczenia chyba nie będzie – z plikami DSD. To one są najbardziej kolorowe, płynne, naturalne. Pliki PCM wysokiej rozdzielczości idą w stronę wyższej detaliczności i mocniejszego wglądu w sposób realizacji, miksu, a nawet masteringu danego albumu. Z DSD odtwarzacz lepiej „ogarnia” całość, buduje opowieść mając już gotową całość; PCM – to cecha generalna tego sposobu kodowania – składa historię z drobnych detali, przez co nagranie wyłania się stopniowo, wraz z upływem czasu. Im wyższa częstotliwość próbkowania, tym bardziej obydwa sposoby się do siebie zbliżają, nigdy jednak nie są tożsame. Mamy więc wyraźny, otwarty, świeży przekaz. Średni bas jest w tym odtwarzaczu plików podkręcony, soczysty i to on będzie nadawał wyraz nagraniom. Czasem, jak z graną z Tidala składanką utworów grupy 2 Plus 1, nawet to nie pomoże w przywróceniu ich do życia, nie wypełni brzmienia, ale to krajny przypadek. Niemal zawsze to właśnie nasycenie, wytłuszczenie wybrzmienia środka pasma, lekkie powiększenie niskich dźwięków – wszystko to określi brzmienie D2. Najniższy bas nie jest tak dobrze kontrolowany, jak to, co wyżej, uważałbym więc na duże kolumny i systemy z mocnym dołem. |
Modyfikację barwy i selektywności można osiągnąć upsamplując sygnał do DSD; dotyczy to plików do 96 kHz. Zmienia się wówczas atak – jest gładszy i cieplejszy, bardziej przypominając to, co znam z poprzednio przeze mnie testowanych urządzeń tej firmy. Całość robi się łagodniejsza i bardziej miękka, bardziej fizjologiczna. Jeśli więc coś w naszym systemie nam przeszkadza a to jasnością, a to zbyt twardym brzmieniem, muzyka grana z Lumïna z upsamplerem DSD na „ON” pomoże nad tym zapanować. Ale… Jeśli wszystko brzmi u nas, jak trzeba, sugerowałbym, aby odtwarzać wszystkie pliki, także z Tidala, w ich natywnej rozdzielczości i natywnym formacie, tj. PCM jako PCM. Bo to wtedy dostaniemy świetną dynamikę o której mowa, to wtedy będzie miał sens ruch konstruktorów w kierunku otwarcia dźwięku i jego wyższej rozdzielczości. Piszę to z czułością i zrozumieniem. Bo odtwarzacz ludzi z Lumïna to wynik pasji i miłości do muzyki, autentyczna potrzeba serca. Chcą na tym zarobić, to jasne, ale zarobić chcą i muzycy, i kompozytorzy, i wszyscy inni zaangażowani w muzykę, a nie przeszkadza im robić to z pełnym zaangażowaniem. W D2 słychać pracę włożoną w taki, a nie inny jego wyraz, więc to nie przypadek, że otrzymujemy z nim świeższy i bardziej otwarty dźwięk. Nie potrzeba już więc aż tak rozdzielczego systemu, żeby zagrać pliki DSD bez ich ocieplenia lub wyostrzenia – bo i to się zdarza. Zarówno ripy z SACD, jak i pliki Master DSD, jakie udało mi się zgromadzić, zagrały dynamicznie, mocno, „do przodu”. Podobnie było zresztą i z nagraniami zakodowanymi w PCM. Być może inaczej się nie dało, albo taki był zamysł od samego początku, ale różnica między nimi nie była tak duża, jak zwykle, z przyjemnością można było posłuchać takiego, czy innego nagrania, bez oglądania się na jego parametry. Ale, jeśli już o tym mowa, pliki o wysokiej częstotliwości próbkowania, i te grane z Tidala, i te z NAS-a, i te wreszcie z pendrajwa i dysku USB, brzmią lepiej niż zwykłe 16/44,1. Wraz z wysłużeniem słowa i zwiększeniem częstotliwości próbkowania poprawiała się czytelność przekazu i jego intensywność. Więcej w nim było detali, ale nie one stały za lepszą czytelnością, były tylko efektem ubocznym większej ilości informacji. Warto więc z D2 grać pliki hi-res. Co najlepiej było słychać z nagraniami MQA odtwarzanymi za pośrednictwem Tidala. Muszę przyznać, że po raz pierwszy zrozumiałem o co chodzi czytelnikom, którzy z zatroskaniem, a czasem wręcz emocjami – czy to mailowo, czy na żywo – pytają mnie: „ale co z tym Tidalem, panie redaktorze, co z Tidalem?”… O samym serwisie powiem więcej we wstępniaku do styczniowego numeru „High Fidelity”. Teraz krótko: D2 pomógł mi w nim w znaczący sposób opanować temat i zainteresować na tyle, że słuchałem serwisu przez kilka dni już nie po to, aby określić jakość dźwięku, a po prostu dla przyjemności. Bo to źródło muzyki, które pozwala zaoszczędzić sporo pieniędzy z jednej strony, ale z drugiej prowokuje do zakupów. A dźwięk? Cóż – wbrew temu, co jakiś czas słyszę, pliki o jakości CD nie brzmią równie dobrze, jak odtwarzane równolegle płyty CD (i z Tidalem, i z CD korzystałem z tego samego przetwornika D/A w odtwarzaczu Ayona). Są słabiej różnicowane i mniej rozdzielcze. Wszystkie mają wspólny mianownik, polegający na przybliżaniu pierwszego planu i gaszeniu otoczenia akustycznego. Znacznie lepiej brzmią pliki MQA, są bardziej dynamiczne i rozdzielcze. Ale nawet one nie były tak dobre, jak najlepsze wydania CD – na Platinum SHM-CD, Blu-spec 2 itd. Zagrały natomiast lepiej niż klasyczne wydania CD. Niezależnie od tego trzeba wiedzieć, że Tidal może stać się kolejnym, obok odtwarzacza CD, SACD, Blu-ray lub gramofonu, źródłem dźwięku w systemie o dowolnej jakości, nawet w tych najlepszych. Póki co ich nie zastąpi, ale to dlatego, że technika odtwarzania plików jest wciąż, moim zdaniem, w powijakach, jeszcze jest wiele do zrobienia. Już teraz jest to jednak źródło niezwykle cenne jeśli chodzi o nasz rozwój, o selekcję, o naukę. Traktowałbym je tak, jak kiedyś radio – to po prostu radiostacja XXI wieku. | Podsumowanie D2 jest bardzo ładnie zbudowany, ma bardzo dobrą aplikację na urządzenia Apple’a, wysoką funkcjonalność (nie ma jedynie wejść cyfrowych) i dobrze zorganizowany, bardzo fajny dźwięk. To urządzenie, które pozwala cieszyć się muzyką bez względu na to, z jakiego źródła pochodzą pliki, byleby były zapisane w dobry sposób, przynajmniej w jakości CD. Gra w otwarty, świeży i bardzo dynamiczny sposób, pokazując przy tym różnice bez zawoalowań. Dobre odtwarzacze CD za te pieniądze grają lepiej, bez względu na to, jakie pliki będziemy na Lumïnie odtwarzali, ale nie jest to żadna przepaść i żaden „cedek” nawet nie wącha spalonych gum oddalającego się od niego D2 jeśli chodzi o funkcjonalność i biblioteki nagrań dostępnych chociażby przez serwis Tidal. Najlepiej byłoby mieć i CD, i Lumina, bo to urządzenia, które doskonale się uzupełniają. D2 będzie w tym zestawieniu oknem na świat. Jego brzmienie jest jak atrakcyjny widok i jak nasłoneczniona strona domu w jednym. D2 firmy Lumïn jest odtwarzaczem plików audio. Oznacza to, że w jednej obudowie pomieszczono transport plików audio oraz przetwornik cyfrowo-analogowy. Część wstępna urządzenia to coś w rodzaju pomostu między przesyłanymi nośnikami danych – dysku twardego HDD, SSD, pendrajwa – i przetwornikiem D/A, dlatego mówi się o nim często „bridge” lub „streamer”. | Przód i tył D2 to urządzenie sterowane z aplikacji na urządzenia z systemem operacyjnym iOS (Apple) lub Android (choć apka na Apple jest znacznie poręczniejsza), dlatego nie znajdziemy na nim żadnych manipulatorów. Widoczny na przedniej ściance niebieski wyświetlacz pełni rolę informacyjną, ale raczej z uwagi na przyzwyczajenia audiofilów – te same informacje, i nie tylko, znajdziemy w aplikacji Lumïna. Tył jest za to interesujący i widać tam dbałość o szczegóły. To, na przykład, solidne gniazda RCA amerykańskiej firmy CMC (Charming Music Conductor) z serii Super Cu. Wykonywane są one z czystej miedzi 4N pokrywanej bezpośrednio złotem. Złocone są także wyjścia XLR, chociaż na nich nie znalazłem żadnych oznaczeń; wyjście odtwarzacza jest zbalansowane, można więc wypróbować najpierw XLR-y, a potem gniazda RCA. Obok są gniazda dla zewnętrznych nośników pamięci – Ethernet (RJ45) oraz dwa gniazda USB. Ładne jest też wyjście cyfrowe – to gniazdo BNC gwarantujące idealne 75 Ω na wyjściu; pomaga w tym – o czym za chwilę – transformator dopasowujący oraz interfejs S/PDIF minimalizujący jitter. D2 jest więc gotowy na apgrejd w przyszłości przez podłączenie do zewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego. Urządzenie stoi na czterech nóżkach z chromowanego mosiądzu z gumowymi podkładkami. | Środek Niemal cały układ elektroniczny odtwarzacza zmontowany został na jednej płytce drukowanej; druga to podstawa dla wyświetlacza. Ładnie widać, że współczesne urządzenia tego typu to niewielki moduł właściwego odtwarzacza, czyli transportu plików, oraz rozbudowany przetwornik cyfrowo-analogowy. Część transportu – używam tej nazwy na wzór transportu CD – to zwyczajnie mikrokomputer, z dużym procesorem pod radiatorem oraz układy wejściowe i pamięć. To wszystko widać po lewej stronie płytki. Wokół tych układów znajdziemy wianuszek stabilizatorów napięcia z filtrami w.cz. przeciwdziałającymi przedostawaniu się szumów do i na zewnątrz. Dużo bardziej rozbudowana okazała jest sekcja konwersji sygnału D/A. Rozpoczyna się ona od układu DSP Altera Cyclone IV, w której zapisano filtry cyfrowe. Zaraz za nim widać dwie kości Wolfson Microelectronics WM8741. To mający już swoje lata układ o częstotliwości próbkowania od 32 do 192 kHz i długością słowa do 32 bitów, z obsługą sygnału DSD, charakteryzujący się niskim jitterem. Każdy z tych stereofonicznych układów ma wyjście różnicowe, zastosowanie pojedynczego układu na kanał sugeruje połączenie ich wyjść równolegle, a więc zmniejszenie szumów i zniekształceń. Konwersja I/U oraz wyjście wykonane zostały na układach scalonych National Semiconductors L49860. To dwukanałowe układy o wysokim napięciu zasilania (44 V), niskoszumne. Jak się wydaje, wyjście RCA otrzymuje sygnał zdesymetryzowany w dodatkowym układzie scalonym. Wyjścia kluczowane są w kontaktronach. Uwagę zwraca użycie wysokiej klasy podzespołów biernych, jak kondensatory polipropylenowe Wima, z których wykonano ładny, analogowy filtr, tantalowe kondensatory w zasilaniu przetworników, dobre oporniki SMD, a także świetnie wyglądające kondensatory Nichicon Muse przy wyjściu. Dodajmy, że z boku jest niewielka puszka skrywająca zasilacz impulsowy. W D2 z uwagą potraktowano każdy element – dla przykładu powiedzmy, że wyjście cyfrowe jest buforowane transformatorem dopasowującym; poprzedzony jest on odbiornikiem S/PDIF WM8805, do którego sygnał wysyłany jest z wyjścia układu DSP Altera Cyclone IV, o którym mówiłem rozpoczynając opis DAC-a. To solidna robota z wyraźnymi preferencjami inżynierów co do podzespołów i architektury, nie goniąca za najnowszymi osiągnięciami, skupiająca się raczej na szlifowaniu tego, co udało się wypracować w droższych modelach sprzed kilku lat, ale z najnowszymi dodatkami dotyczącymi oprogramowania. Dane techniczne (wg producenta) Protokół przesyłu: UPnP AV |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/przedwzmacniacz liniowy/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Pro Audio Bono PAB CERAMIC 7 SN | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Ayon Audio HA-3 - Słuchawki: HiFiMAN HE-1000 V2 | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity