pl | en

Wzmacniacz zintegrowany

Kondo
OVERTURE II

Producent: AUDIO NOTE Co., LTD.
Cena (w czasie testu): 134 000 zł

Kontakt:
242 Shimohirama, Saiwai-ku
Kawasaki, Kanagawa 212-0053 Japan

audionote.co.jp
OnGaku.pl

MADE IN JAPAN

Do testu dostarczyła firma:
SZEMIS AUDIO KONSULTANT


okazany w czasie wystawy CES 2011 w Las Vegas (USA) wzmacniacz Overture japońskiej firmy Kondo (Audio Note Japan) narobił sporo zamieszania. Zaprojektowany przez pana Katsura Hirokawa i dopracowany („tuned”) przez pana Ashizawa Masaki, obecnego dyrektora firmy, był jej propozycją dla „początkujących” melomanów i audiofilów. Jak zwykle w przypadku produktów luksusowych, w tym przypadku wysokiego high-endu, cudzysłów jest konieczny – sygnalizuje on względność tego określenia. 33 900 USD – tyle Overture kosztował – trudno przecież uznać za propozycję budżetową.

Co by jednak nie mówić, był to wzmacniacz dla tej firmy nietypowy. Konfiguracja push-pull lamp wyjściowych nie była dla Kondo niczym nowym. Nowością były za to zastosowane lampy – pentody EL34, przez znakomitą większość melomanów spod znaku triody single-ended uważanej za „lampę dla ludu”:

To była pierwsza rzecz, o którą nieustannie byłem pytany przez audiofilów – mówi pan Masaki Ashizawa. W czasie CES 2011 odwiedzający nasz pokój chwalili dźwięk Overture, mówiąc że jest jedwabiście gładki, elegancki, ale też bardzo czysty i z dobrą dynamiką. Uważali, że to układ oparty na triodach i to na triodach pracujących w układzie single-ended (w odróżnieniu od innych wzmacniaczy tej firmy Overture ma pełne chassis, nie widać więc lamp – przyp. red.). Kiedy mówiłem im, że słuchają lamp EL34 w układzie push-pull, byli zaskoczeni jakością dźwięku, jaki te lampy są w stanie dostarczyć. To był ten moment, w którym już wiedzieliśmy, że osiągnęliśmy nasz cel.

Kari Nevalainen, „InnerWorld Audio” 2012, więcej TUTAJ

A cel był jasny: zbudować wzmacniacz o jak najlepszym dźwięku, który byłby łatwy i przyjemny w użytkowaniu. I, dodajmy, przystępniejszy cenowo niż pozostałe wzmacniacze Kondo.

EL34

EL34 to lampa elektronowa, pentoda mocy z oktalową podstawą typu „amerykańskiego” z ośmioma pinami. Jej amerykański odpowiednik (nieco się od niej różniący) nosi symbol 6CA7, a w ZSRR produkowano lampy 6P27S (6П27C). Została ona zaprojektowana do pracy w układach audio – wzmacniaczach PA i gitarowych – i wprowadzona na rynek w 1949 roku (różne źródła podają różne daty – od 1949 do 1954 roku) przez firmę Philips pod należącą do niej marką Mullard. Obecnie produkowana jest przez firmy rosyjskie – Svetlana (New Sensor), Sovtek, Genalex, Electro-Harmonix, Tung-Sol (Reflector) – słowacką JJ Electronic oraz chińską Shuguang.

W pierwszych dokumentach dotyczących zastosowania lampy czytamy, że przy napięciu zasilania rzędu 800 V można z pary pracującej w klasie AB1, push-pull, uzyskać aż 90 W mocy wyjściowej. W rzeczywistości spotyka się układy z zasilaniem na poziomie 375-450 V, co przy zastosowaniu stałego biasu daje moc ok. 50 W (AB1). Przy tych samych parametrach zasilania i typie układu, ale w klasie A można uzyskać od 25 do 32 W na kanał.

W oznaczeniu EL34 zakodowano:
  • E = napięcie żarzenia 6,3 V,
  • L = pentoda,
  • 3 = oktalowa, osmiopinowa baza,
  • 4 = numer modelu.

Overture II

W wyniku tego namysłu powstało urządzenie na pierwszy rzut oka podobne do wielu innych, na przykład znanych niegdyś wzmacniaczy Copland. Mamy bowiem srebrną ściankę przednią z dwoma gałkami i jednym wyłącznikiem, czarną obudowę, w której ukryto wszystkie lampy oraz jedną, jedyną diodę LED. Pewnym wyróżnikiem jest złote logo Kondo, ale dopiero rzut oka na tylną ściankę, a potem dokładna inspekcja obudowy i jej wnętrza pozwala zrozumieć, z czym mamy do czynienia.

Jakość budowy jest zachwycająca. Aluminiowe płyty tworzące chassis są wykonane niezwykle precyzyjnie – otwory w górnej ściance na każdą ze śrubek pasują idealnie do nagwintowanych otworów poniżej – rzecz, która wcale nie jest taka powszechna, jak by się można było spodziewać. Tylna ścianka uderza czerwienią i złotem miedzi – to gruba blacha miedziana, a nie miedziowane aluminium. Podobnie wykonany jest środek, tj. podwójna płyta, do której mocowane są lampy i podzespoły. We wcześniejszej wersji były one aluminiowe. Miedź pokryta została lakierem, aby się nie utleniała; tak samo wykonywana jest górna ścianka wzmacniaczy Kagura.

Gniazda RCA – cztery pary – wejść liniowych są srebrne, takie same, jak we wzmacniaczu OnGaku. Takie same są też gniazda głośnikowe AN-BP3 – duże, wygodne, wykonane ze srebra. Mamy osobne odczepy dla obciążenia 4 i 8 Ω. Srebrne są również selekcjonowane kondensatory Kondo (to wersja premium, ze złotą naklejką), biegnące od wejść do potencjometru kable połączeniowe Ls-41 (w standardowej wersji są KSL-VzII) i wykonywane na zamówienie oporniki ze srebrnymi wyprowadzeniami. Zastosowany tu potencjometr Alps HQPro należy do światowego topu.

Od strony elektrycznej mamy do czynienia z układem wejściowym i inwerterem fazy sprzęgniętymi bezpośrednio, bez pośrednictwa kondensatorów. Wykonano go na rzadko spotykanych w audio lampach - 12BH7 oraz 6072, po jednej na kanał. Standardowo są to lampy produkowane przez rosyjską firmę Electro-Harmonix, ale polski dystrybutor wyposażył testowany wzmacniacz w wymuskane lampy NOS.

Końcówka mocy pracuje w klasie A w trybie ultraliniowym push-pull. Całość objęta jest płytkim (-3 dB) sprzężeniem zwrotnym, pobieranym z odczepu pierwotnego uzwojenia transformatorów wyjściowych. Lampy wyjściowe pracują w układzie typu „fixed bias” – pan Masaki-san mówi, że nie ma na rynku odpowiednio dobrych oporników wysokiej mocy, które można by zastosować w katodach lamp w układzie z „pływającym” biasem. Układ ten został opracowany w Kondo i nosi nazwę Constant-Current Bias (CCB). Sygnał muzyczny jest w nim oddzielony od gałęzi napięcia zasilającego.

Wzmacniacz oddaje 34 W na kanał (ten konkretny egzemplarz, w parametrach podanych na stronie firmowej figuruje wartość 32 W) i ma szerokie pasmo przenoszenia. Jest bardzo ciężki, dlatego postawiono go na pięciu nóżkach, nie na czterech – piąta jest pod transformatorami. Urządzenie nie ma pilota zdalnego sterowania. Wykonanie jest bezbłędne. Przeświadczenie o tym, że kupując jakiś produkt Kondo wchodzimy tym samym do „rodziny” potęgowane jest przez to, że każde urządzenie przychodzi do nas z certyfikatem wypisanym ręcznie przez pana Masaki na czerpanym, bawełnianym papierze, z jego rodowa pieczęcią. w eleganckiej teczce znajduje się także instrukcja obsługi oraz metryczka wzmacniacza z pomiarami wykonanymi dla tego konkretnego egzemplarza.

Overture II i porównywany był do kosztującego dwa i pół razy więcej (wliczając dodatkowe okablowanie) wzmacniacza odniesienia, tj. lampowego przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III oraz tranzystorowej końcówki mocy Soulution 710. Ale też, siłą rzeczy, do Kondo OnGaku, który stał chwilę wcześniej w tym samym miejscu, na górnym blacie stolika Finite Elemente. W tym ostatnim zmieniła się jedna rzecz – wzmocniłem górny blat przez podłożenie pod jego stelażem czterech nóżek Tablette Franc Audio Accessories, podobnych do tych stosowanych w urządzeniach Amare Musica. Chodziło i o to, abym mógł stawiać tam cięższe urządzenie niż do tej pory.

Wzmacniacz pracował z kolumnami redakcyjnymi, tj. Harbeth M40.1. To trudne do wysterowania kolumny, o dość niskiej impedancji. Najlepsze SET-y, jak kiedyś Phasemation MA-1000, a niedawno właśnie OnGaku, radzą sobie z nimi całkiem dobrze, ale słychać, gdzie kończą się ich możliwości. Overture II zagrał znacznie swobodniej, co sugeruje sporą wydajność prądową.

Wzmacniacz zasilany był dwoma kablami sieciowymi, na zmianę: Acoustic Revive Power Reference Triple-C oraz Acrolink Mexcel 7N-PC9500. Interkonekt i kable głośnikowe – Siltech Triple Crown oraz Tara Labs Muse.

KONDO w „High Fidelity”
  • REPORTAŻ: WYPRAWA DO FABRYKI KONDO
  • KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE, spotkanie #108: KONDO ONGAKU – wzmacniacz zintegrowany
  • WYWIAD: MASAKI ASHIZAWA | Audio Note Japan – dyrektor generalny
  • TEST: Kondo ONGAKU – wzmacniacz zintegrowany
  • TEST: Kondo KAGURA – wzmacniacz mocy
  • TEST: Kondo SOUGA – wzmacniacz mocy

  • Płyty użyte w odsłuchu (wybór)

    • Best Coast Jazz, EmArcy/Mercury M.E. [Japan] PHCE-3062, "2496 Spectrum Rainbow CD", CD (1954/1998)
    • Western Electric 300B Vacuum Tube Sound, ABC Records HF1043, „HD Mastering”, CD (2012)
    • Billie Holiday, Body and Soul, PolyGram/Mobile Fidelity UDCD 658, gold-CD (1957/1996)
    • Mikołaj Hertel, Dźwięki dalekiego świata, GAD Records GAD CD 052, CD (2017)
    • NOVI Singers, NOVI in Wonderland, Saba/Edel/Victor Entertainment NCS-10139, K2HD Pro Mastering CD (1969/2016)
    • Perfect, Live April 1, 1987, Pronit/MTJ CDMTJ90406, 3 x CD (1987/2017)
    • Sohn, Tremors, 4AD/Hostess CAD3403CDJ, CD (2014)

    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Nie ma wątpliwości, że firma Kondo ma swój własny, „firmowy” dźwięk. Wynika on po części z zastosowanych materiałów i podzespołów, ale jest też – tak to przynajmniej widzę – wynikiem namysłu nad dźwiękiem i nad tym, co jest w nim najważniejsze, co warto w nim promować. Do takich wyników, jak tutaj dochodzi się latami, przede wszystkim na podstawie testów odsłuchowych. Pomiary są na pewno ważne, w ten sposób eliminuje się wszystkie większe błędy, ale nie znam produktów audio, które miałyby ten sam sposób wyrafinowania, a które nie byłyby przed podjęciem ostatecznych decyzji odsłuchiwane i „strojone” zgodnie z płynącymi z tych odsłuchów wnioskami.

    Krótko mówiąc Overture II brzmi w dużej mierze, jak wzmacniacz OnGaku; nie tak samo, ale w tym samym duchu. Chodzi przede wszystkim o barwę, to ona jest dla tej marki najważniejsza i to ona robi największe wrażenie. Jest ona bezwstydnie ciepła. Wszystko, co odtwarzamy za pomocą tego wzmacniacza brzmi tak, jakby ktoś podkręcił nam w domu ogrzewanie, albo jakbyśmy właśnie upili łyk czegoś mocniejszego, ekskluzywnie dobrego.

    Wcale z tymi porównaniami nie przesadzam, to ten poziom nasycenia i pełni. Ciepło o którym mowa bierze się z genialnego oddania faktury dźwięku i zebraniu w jedno jego podstawowych składników oraz harmonicznych. Ale też jest wspomagane podkreśleniem niskiego środka i wysokiego basu. Zrobiono to niezwykle umiejętnie, z klasa, trudno więc mówić wprost o modyfikacji pasma. Podskórnie czujemy, że to nie jest „płaskie”, że coś „tam” jest, ale przekonanie to wynika z dźwięku jako całości, a nie z jego elementów; chodzi o to, że nie ma szans, aby ten przekaz analizować i rozbierać na części pierwsze.

    Ciepło i dopalenie o którym mówię, to przecież bracia krwi emocji. Po coś przecież ten aspekt się eksponuje, prawda? Overture II jest jak niewielki generator przeżyć, pewną ręką prowadząc słuchacza przez kolejne płyty. Nie ma znaczenia, jaka to płyta – każda zostanie potraktowana w ten sam sposób. Co prowadzi oczywiście do pytania o różnicowanie. Jest mi na nie dość łatwo odpowiedzieć, odpowiedź musi być jednak poprzedzona zwrotem: „to zależy”.

    Z jednej strony jest bowiem klasa dźwięku i tutaj nie ma wątpliwości, że mówimy o pięknie sytuującym testowany wzmacniacz w światowej czołówce. Tak pojmowany, pokazuje to, co w danym nagraniu najlepsze. Z drugiej zaś strony, przyjmując perspektywę bezstronnego obserwatora, łatwo wskażemy na to, że pomijane są w ten sposób „brudne sprawki” nagrań, ich problemy zarówno natury raczej filozoficznej – jak wybór technik nagraniowych, sposób masteringu w sensie ogólnym – jak i technicznej – to samo, ale w sensie dosłownym. Overture II nie jest aż tak rozdzielczym urządzeniem jak mój system odniesienia, a tym bardziej jak Ongaku.

    Weźmy dla przykładu najnowszy remaster płyty NOVI Singers pt. NOVI in Wonderland. Wykonała go firma Victor Entertainment, korzystając z narzędzi masteringowych (i tłoczni) określanych przez nią jako „K2HD Pro Mastering”. Najważniejsze są na niej głosy wokalistów, to jasne. Wzmacniacz Kondo nie tyle, że to pokazał, a podkreślił. Wraz z nim rzeczywiście były pełne, miały duży wolumen, a przez to brzmiały niebywale wiarygodnie. Chociaż ciepły, to nie jest ciemny dźwięk (system odniesienia jest ciemniejszy). Instrumenty towarzyszące miały bardzo dobrą strukturę i dobrze zostały wpasowane w tę wizję. Ale te głosy… Overture II znakomicie pokazało, na czym cały proces K2 polega, jakie ma silne i słabsze strony. Silne – gęstość, pełnię, niesamowitą pełnię; słabsze – ocieplenie, dowartościowanie podtrzymania kosztem wybrzmienia.

    To samo powtórzyło się za chwilę z płytami Billie Holiday i Sohna. W tym przypadku wzmacniacz pokazał, że mówimy ostatecznie o różnych nagraniach i różnej estetyce. Było więc i różnicowanie. Po jakimś czasie dojdziemy bowiem do wniosku, że jeśli chodzi o pokazanie barwy, w jej różnych odcieniach i typach, Overture II jest wystarczająco rozdzielczy i analityczny. Bez przesady, to jest konkretnie kształtowany dźwięk, ale na innym poziomie niż ocieplenie we wzmacniaczu za – powiedzmy – 5000 czy 10 000 zł. Tutaj nie chodzi o zakrycie problemów własnych wzmacniacza, a o wskazanie na zalety nagrań.

    Mocniejsza obecność przełomu środka i basu przekłada się na duży wolumen – o czy już mówiłem. To zawsze będzie mocny i ekscytujący przekaz z dużą ilością dźwięku między kolumnami, bez nieciągłości i dziur. Wypełni on szczelnie przestrzeń między kolumnami i nas w nią wciągnie, przybliżając pierwszy plan w kierunku miejsca odsłuchu. Inaczej niż z dużą częścią wzmacniaczy lampowych nie będzie miało większego znaczenia, jakiej muzyki słuchamy, ponieważ Overture II radzi sobie z niemal każdą równie dobrze. Nawet ekstremalne granie spod znaku Vadera było ekscytujące i miało energię.

    Dynamika urządzenia w skali absolutnej jest sporo niższa niż systemu odniesienia, fizyki nie da się zmienić. Mimo to, subiektywnie, płyty, które na bardziej precyzyjnym systemie wypadają blado, z Overture II zagrają co najmniej ciekawie. Jednym z przykładów może być płyta Perfect Live April 1, 1987, bardzo ładnie zremasterowana analogowo przez Damiana Lipińskiego. Mam ten materiał na oryginalnym wydawnictwie LP i musze powiedzieć, że jego słuchanie zawsze było wyzwaniem. Remaster wszystko poprawił, wyprostował, ale nie zmienił jednego – to bardzo płaska dynamicznie rejestracja.

    Wzmacniacz Kondo zagrał ja, krótko mówiąc, lepiej niż system odniesienia. Słychać było jej problemy, ale umiejętność kreowania pięknych brył spowodowała, że gitary wreszcie wydobyły się z tła, a wokal miał mocną podstawę. Tylko perkusja pozostała w tle. Kiedy puścimy z kolei coś z górnej półki, usłyszymy oszałamiające bogactwo dźwięków, współbrzmień, głębię. Ta ostatnia dotyczyć będzie raczej barwy, a nie przestrzeni. Overture II gra z rozmachem, dobrze, efektownie, ale w pewnych ramach. Nie ma mowy o powtórce z OnGaku, wzmacniaczu pod tym względem jedynym w swoim rodzaju.

    Także różnicowanie na scenie jest tu przeprowadzane raczej barwą, a nie bryłą. Wzmacniacz pokazuje wszystko legato, łącząc, a nie dzieląc. Skraca nieco pogłos (akustykę), ponieważ ważniejszy jest ton główny (podtrzymanie), czyli to, gdzie jest najwięcej energii. Wszystko jest więc dość blisko nas, namacalne, intymne. Jak jednak mówię, nie zamyka to naszych wyborów na jazz, małe składy klasyki, np. barok. To umiejętność, którą ma każdy wzmacniacz lampowy, na samym topie intensyfikowana: wzmacniacz gra mocniej, głośniej, bardziej dynamicznie niż by na to wskazywała jego „metryka”. Nawet z tak trudnymi kolumnami, jak Harbethy M40.1 Overture II z mocną elektroniką i rockiem zabrzmiało doskonale, bardziej energetycznie niż tranzystorowe wzmacniacze o mocy 100 W i więcej.

    Jedną z konsekwencji wyborów przyjętych przez konstruktorów jest słabsze niż w mocnych piecach tranzystorowych, ale także OnGaku, różnicowanie niskiego zakresu instrumentów. Słuchając np. infrasonicznych zejść na płycie Anji Garbarek Briefly Shaking, precyzyjnego pulsowania niskiego basu z krążka Sohn, łatwo można dojść do dwóch wniosków: wzmacniacz niczego nie przedłuża, nie puszcza niczego samemu sobie; a jednocześnie na samym dole gra znacznie mniej zróżnicowanym dźwiękiem niż powyżej – powiedzmy – 100 Hz. Tak dochodzimy bowiem do fizycznych możliwości zarówno lamp jako takich, jak i lamp EL34.

    Ale pentoda?

    Pytaniem, które automatycznie przychodzi jeszcze przed odsłuchem takiego wzmacniacza, tj. push-pull, na lampach innych niż trioda, jest to, czy nie lepiej by było kupić po prostu tańszy wzmacniacz na pojedynczej lampie w układzie SET. Po pierwsze – to musi być osobista decyzja, mówimy o wzmacniaczu będącym odpowiednikiem najlepszych garniturów szytych na miarę. Jeśli to jest nasz „rozmiar” i styl, wówczas nie ma się nad czym zastanawiać, tylko kupować i pozostać z nim na zawsze. Na bardziej ogólnym poziomie pytanie modyfikowane jest pod kątem samej techniki, tj. czy pentodowy push-pull jest w stanie pobić triodę SET.

    Sam nie wiem, jak na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ nie jestem obiektywny – w tym sensie, że mam w d... technikę, bo słyszałem tak wiele złych SET-ów, tak wiele fatalnych gramofonów itp., że mam pewność co do tego, że ważniejsza jest konkretna aplikacja, a nie technologia jako taka; jeśli są odpowiednio wykorzystane, mogą pokazać coś, czego inne nie potrafią. I tak jest z Overture II i jego push-pullem. Nie dostaniemy tak perfekcyjnego wglądu w nagranie, jak z SET-em, ani też nie uzyskamy równie idealnej holografii. Z drugiej strony to wzmacniacz o bardziej wybaczającej naturze, a więc bardziej wszechstronny. O ile SET-y to często wzmacniacze „celowane”, wymagające odpowiednich kolumn (a te zwykle mają swoje problemy) i doboru nagrań, o tyle dobrze przygotowany push-pull pozwala o tych problemach zapomnieć i skorzystać z kolumn, które odpowiadają nam, a nie wzmacniaczowi.

    Podsumowanie

    Wzmacniacz Overture II pokazuje lepszy świat. Należy on do grupy urządzeń z którymi świat jest piękniejszy. Ponieważ to jednocześnie absolutny top, nie są to kłamstwa, ani przemilczenia, a raczej inteligentne wybory. Wzmacniacz gra ciepłym, dużym, pięknym dźwiękiem. Jest zaskakująco uniwersalny, tj. słuchając za jego pomocą gotyckich kompozycji w wykonaniu The Hilliard Ensemble doświadczymy tego samego poziomu emocji, jak przy pierwszym odsłuchu płyty Divide Eda Sheerana; chodzić będzie o emocje, energię, spójność. To przepiękne urządzenie z którym zapomnimy o technice. A chyba o to w tym wszystkim chodzi.

    Overture II jest poprawioną wersją wzmacniacza Overture firmy Kondo (Audio Note Japan), zaprezentowanego po raz pierwszy w 2011 roku. Od standardowej różnią go:

    • kable wejściowe Ls-41 zamiast KSL-VzII,
    • selekcjonowane kondensatory ze srebrnymi okładzinami (złota etykieta),
    • srebrne gniazda głośnikowe AN-BP3, takie same jak we wzmacniaczach Kagura oraz Ongaku,
    • miedziane chassis (podobnie jak w modelach G-1000, M-1000 oraz M-77),
    • miedziana, lakierowana tylna ścianka (podobna do górnej ścianki wzmacniacza Kagura).

    Zmiany zostały wprowadzone po setkach godzin odsłuchów. Podobnej selekcji wymagał dobór elementów biernych – potencjometru, oporników, kondensatorów itd. Jak mówi pan Masaki-san „zmiany te znacząco poprawiły jakość dźwięku”.

    Wzmacniacz ma dwie gałki – siły głosu oraz zmiany wejść. Ta pierwsza połączona jest bezpośrednio z potencjometrem, przykręconym do przedniej ścianki. To potężny, duży potencjometr Alps HQPro, dostępny tylko w Japonii. Ma on szeroką, grubą ścieżkę oporową i bardzo solidną, mosiężną obudowę, stabilizującą go mechanicznie. Podobnie jak inne potencjometry tej klasy, np. Type C firmy TKD (Tokyo Ko-On Denko), użyty w przedwzmacniaczu Octave Jubilee Pre, nie jest on sterowany silniczkiem. Z tylnej ścianki biegną do niego dość długie odcinki srebrnych interkonektów Audio Note Ls-41. Mechaniczny selektor zmiany wejść przeniesiono jednak do tyłu, a z gałką łączy go długi trzpień.

    Środek podzielony jest poziomo na dwie części. Na górnej mamy lampy, transformatory wyjściowe, zasilający oraz dławik zasilacza. Transformatory w poprzedniej wersji produkowane były przez innego japońskiego specjalistę, firmę ISO Tango, ale na tych, które zastosowano w wersji MkII i widzę loga Kondo. Sytuację wyjaśnił pan Ashizawa Masaki:

    Miedź […] gwarantuje najlepszy dźwięk, ale musi mieć ona jak najwyższą czystość. Starzenie miedzi łatwo prowadzi do jej utleniania, które kończy się pogorszeniem jej czystości. Z tego powodu nie poddajemy starzeniu miedzi używanej przez nas do nawijania transformatorów w Overture. Ale proszę się nie martwić, umiejętność nawijania jest kolejnym ważnym czynnikiem budowy traf, a wszystkie stosowane w Overture są ręcznie, precyzyjnie nawijane w fabryce Audio Note Japan. Jest to przynajmniej tak samo ważne, jak materiał, z którego są one wykonywane.

    Kari Nevalainen, dz. cyt. (czytaj TUTAJ)

    Od spodu zamontowano podzespoły bierne. Polutowano je na znakomitych podkładach, ekranowanych miedzianymi blachami, ale metodą punkt-punkt, korzystając ze złoconych trzpieni pomocniczych. Srebrne kondensatory są nawijane ręcznie w Kondo. Są one zaprojektowane tak, aby przeciwdziałać oscylacjom powstającym na okładzinach, zniekształcającym dźwięk przy szybkich przejściach (transjentach).

    W zasilaczu zastosowano sporą baterię kondensatorów o łącznej pojemności 500 μF. Po przejściu dławika napięcie jest filtrowane osobno dla lewego i prawego kanału. Wszystkie kondensatory są bocznikowane bardzo dobrymi kondensatorami polipropylenowymi (mają one lepsze właściwości w wysokich częstotliwościach). Widać je także przy kondensatorach katodowych lamp. Mostek prostowniczy wykonano przy pomocy szybkich diod Shottky’ego.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Moc wyjściowa:
    34 W + 34 W/1 kHz, 5% THD
    Pasmo przenoszenia:
    8 Hz – 100 kHz (0 dB, - ­3 dB/1 W)
    Szum: 0,5 mV
    Impedancja wejściowa: 50 kΩ
    Zastosowane lampy:
    4 x EL34, 2 x 12BH7, 2 x 6072
    Pobór mocy: 180 W
    Wymiary (S x W x G): 438 x 201 x 409 mm
    Waga: 26 kg


    Dystrybucja w Polsce

    SZEMIS AUDIO KONSULTANT

    ul. Sędziowska 2 | Warszawa
    konsultant@szemis.pl

    szemis.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    SYSTEM A

    ŻRÓDŁA ANALOGOWE
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

    ŻRÓDŁA CYFROWE
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ

    WZMACNIACZE
    - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

    AUDIO KOMPUTEROWE
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    KOLUMNY
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ

    OKABLOWANIE
    System I
    - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND

    SIEĆ
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC)
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ
    AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
    - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
    - Pasywny filtr Verictum X BLOCK

    SŁUCHAWKI
    - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

    CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
    - Radio: Tivoli Audio Model One
    SYSTEM B

    Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
    Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ
    Odtwarzacz plików: Lumin D1
    Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
    Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
    Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
    Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
    Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
    Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
    Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
    Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
    Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono