pl | en

REPORTAŻ

 

WYPRAWA DO FABRYKI KONDO

Kontakt:
AUDIO NOTE Co., LTD.
242 Shimohirama, Saiwai-ku
Kawasaki, Kanagawa 212-0053 Japan

info@audionote.co.jp

audionote.co.jp

MADE IN JAPAN

Dystrybucja w Polsce: SZEMIS AUDIO KONSULTANT


oja przygoda z marką Kondo i jej produktami zaczęła się ledwie kilka lat temu. Napisałem o tym kilka słów we wstępie do cyklu artykułów opisujących wyprawę do siedziby japońskiej firmy, który możecie Państwo znaleźć na mojej stronie HiFiKnights.com.

Wyprawa

Już sama wyprawa do Kraju Kwitnącej Wiśni, moja pierwsza, była wydarzeniem szczególnym. Gdy dodać do tego wizytę w fabryce marki, która dla mnie stanowi synonim absolutnego topu świata audio, otrzymujemy najbardziej ekscytujące wydarzenie mojego dotychczasowego audiofilskiego życia. Jechałem tam mając świadomość, że spotkam wszystkich ludzi, którzy na co dzień tworzą wzmacniacze Souga, czy Kagura (wymieniając tylko te, które miałem szansę recenzować). Między pierwszym pomysłem, by taki wyjazd zorganizować a jego realizacją upłynęło sporo czasu.

Gdy w końcu ten wyczekiwany dzień nadszedł szybko znalazłem ogromny plus długiego oczekiwania – bezpośrednie połączenie lotnicze między Warszawą o Tokio, którego wcześniej nie było. Nie jest to może najdłuższa podróż, jaką można sobie wymyślić, ale nawet ponad 10 godzin bezpośredniego lotu na pokładzie Dreamlinera to nie przelewki, a gdyby doliczyć do tego przesiadki...

Na lotnisko Narita dotarliśmy wraz z Wojtkiem Szemisem, polskim wieloletnim dystrybutorem Kondo w czwartek rano. Nasi gospodarze zaplanowali nasz pobyt tak, by dać nam cały dzień na odpoczynek i przystosowanie się do siedmiogodzinnej różnicy czasu. O upale i wilgoci panujących w Tokio nawet nie wspominam – choć i do tego musieliśmy przywyknąć. Po tak długiej podróży byłem zmęczony, ale i podekscytowany wizją zobaczenia na własne oczy fabryki Kondo już następnego dnia!

Spokojna, mieszkalna dzielnica gdzie znajduje się siedziba Kondo

Tokio to ogromne miasto z ponad 13,5 milionami mieszkańców, a gdy doda się do tego cały tokijski zespół miejski fakt, iż to jedno z najbardziej zatłoczonych miast na świecie przestaje dziwić. Ilość ludzi na ulicach to coś, do czego trudno jest się przyzwyczaić. Na szczęście (dla mnie, człowieka nieprzepadającego za tłumami) siedziba Audio Note Japan zlokalizowana jest poza centrum miasta, w Kawasaki.

Po spędzeniu czwartkowego popołudnia na zwiedzaniu okolic hotelu i wspaniałej kolacji w tradycyjnej japońskiej restauracji, w piątek rano wsiedliśmy do pociągu, udając się w drogę do fabryki Kondo. Planowaliśmy dotrzeć na miejsce w okolicach godziny 10.00, czyli po codziennym, porannym spotkaniu pana Masaki z pracownikami firmy. Poruszanie się pociągami po Tokio to zupełnie osobna historia. My na szczęście mieliśmy przewodnika, który dbał byśmy dotarli na miejsce bez błądzenia.

Mogliśmy więc spokojnie obserwować dziesiątki turystów studiujących mapy bądź nerwowo stukających w ekrany swoich smartfonów, próbujących ustalić jak właściwie mają dojechać w konkretne miejsce. Sieć pociągów w stolicy Japonii jest tak rozbudowana, że nawet osoby mieszkające tam całe życie nie znają wszystkich połączeń na pamięć i korzystają ze stosownych aplikacji. Jeśli będziecie się Państwo tam wybierać weźcie pod uwagę, że poruszanie się po tym mieście do łatwych nie należy.

Ludzie

Jak wspomniałem, zaplanowaliśmy dotarcie do firmy na godzinę 10.00. Wcześniej Masaki-San, szef Kondo, spotyka się ze swoim zespołem, by omówić plan pracy na dany dzień. Spotkania te służą także wymianie doświadczeń, bądź przedstawianiu nowych pomysłów. Przy tak niewielkiej grupie ludzi, a w Kondo pracuje zaledwie 7-8 osób, każda z nich wykonuje nie tylko swoje wyspecjalizowane zadania, ale i wiele innych, a także uczestnicy w opracowywaniu nowych produktów.

Tym ostatnim zadaniem zajmuje się głównie sam Masaki-san i jego główny inżynier, pan Katsura Hirokawa, ale pozostali, pracujący w firmie w większości od wielu lat ludzie, uczestniczą np. w odsłuchach prototypów. To właśnie pełne zaangażowanie wszystkich ludzi w zespole przynosi efekty w postaci jednych z najlepszych urządzeń audio na świecie, mimo że firma nie ma przecież do dyspozycji dziesiątek inżynierów, ogromnego działu R&D, itd.

Idąc ze stacji kolejowej do siedziby Kondo podziwialiśmy spokojną okolicę. Była to ogromna i jakże miła odmiana w porównaniu do nieprzebranych tłumów w centrum Kawasaki. Dla osób, które być może czytały Factory Tour w jednym z zagranicznych portali sprzed wielu lat, z czasów, gdy jeszcze firmą kierował Kondo-San, dodam, że po odejściu założyciela firmy jego następca, Masaki-Sam zdecydował się na zmianę lokalizacji.

Piękna świątynia zlokalizowana niedaleko siedziby Kondo

Po drodze minęliśmy śliczną, niewielką świątynię, która, jak nam powiedziano, „czuwa nad firmą Kondo i jej pracownikami”. Mimo że chcieliśmy dotrzeć na miejsce jak najszybciej zachwyceni widokiem poświęciliśmy kilka minut na jej obejrzenie. Pomimo tej dodatkowej atrakcji ok. godziny 10-tej dotarliśmy w końcu pod wejście do siedziby legendarnej firmy Audio Note Japan.

Lokalizacja

Nie musicie Państwo uwielbiać produktów Kondo tak jak ja, by zrozumieć moje podekscytowanie. Po prostu wyobraźcie sobie dowolną markę, którą to Wy najbardziej podziwiacie i wyobraźcie sobie, że stoicie przed wejściem do jej siedziby. Czujecie to już? Właśnie tak się w tym momencie czułem – niesamowicie podekscytowany, ale i nie do końca pewny, co mnie w środku czeka. Czasem przecież rzeczywistość nie dorasta do naszych wyolbrzymionych oczekiwań.

Obecna lokalizacja japońskiej marki jest zupełnie niepozorna – podejrzewam, że większość ludzi i mówię nie tylko o tych, którzy audio się nie interesują, ale nawet i o audiofilach, przeszłaby obok zupełnie nie zdając sobie sprawy, że mijają magiczne miejsce.

Jak już wspomniałem Kondo ma siedzibę w dzielnicy mieszkalnej, na parterze zwykłego bloku. Do środka wiodą niewielkie, dwuskrzydłowe, przeszklone drzwi. Niewielki napis na nich głosi: Audio Note, a obok na ścianie budynku umieszczono niewielką tabliczkę ze słynnym logiem firmy i jej nazwą w języku japońskim. I tyle. Żadnych wielkich tablic, strzałek, neonów krzyczących: TO TU POWSTAJĄ JEDNE Z NAJLEPSZYCH URZĄDZEŃ AUDIO NA ŚWIECIE!

Sądzę, że to po prostu byłoby wbrew japońskiej naturze, a i sam pan Masaki nigdy by nawet o tym nie pomyślał. Od już kilku lat co roku spotykam się z nim na kolacji w Monachium w czasie wystawy High End, mogę więc chyba powiedzieć, że to niezwykły człowiek, który pomimo tak wielkich osiągnięć jest wyjątkowo skromny.

O rany, dotarliśmy! To TU!

Dzięki wcześniejszym spotkaniom z panem Masaki wiedziałem, że jego firma jest niewielka. Pracuje w niej mniej niż 10 osób! A jednak pierwsze co przyszło mi do głowy po przekroczeniu progu to coś w rodzaju: „O rany! To miejsce jest mniejsze niż się spodziewałem!” Później, gdy już opowiedziano mi o funkcjonowaniu firmy zdałem sobie sprawę, że ta przestrzeń jest absolutnie wystarczająca i nie ma potrzeby wyrzucać dodatkowych (zapewne sporych zważywszy na tokijskie ceny) kwot na zbędną powierzchnię.

Fabryka

Na początku jednakże owa dysproporcja między ogromnymi osiągnięciami i sławą tej japońskiej marki a skromnym, niewielkim wnętrzem i nielicznym personelem była wręcz szokująca. To niesamowite jak wiele może osiągnąć niewielki zespół najwyższej klasy fachowców, pasjonatów, którzy wiedzą, do czego dążą. Niezależnie od tego, jakie jest Państwa zdanie na temat tej firmy i jej produktów musicie przyznać, że to jedna z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych marek audio na świecie. A osiągnęła to właśnie siłami tak niewielkiego (a dawniej jeszcze mniejszego) zespołu.

To, co zobaczyłem znacząco odbiegało od wszystkich innych fabryk z branży audio, w jakich zdarzyło mi się być. To na dobrą sprawę jedna, niezbyt duża przestrzeń z wydzielony pokojem odsłuchowym i częścią socjalną. Przy wejściu, zgodnie z japońską tradycją, buty zamienia się na... kapcie. Wszyscy pracownicy, z szefem włącznie, noszą firmowe, niebieskie ubrania robocze. Pamiętam, że czytałem o tym we wspomnianej relacji z wizyty w fabryce Kondo, która miała miejsce jeszcze za czasów pana Kondo – pod tym względem nic się nie zmieniło.

Cały zespół pracuje razem, włącznie z Masakim i jego małżonką, ma się więc wrażenie, że to firma jakby z innej epoki. Spędziłem tam dwa dni i z każdą godziną utwierdzałem się w przekonaniu, że faktycznie panuje tam iście rodzinna atmosfera. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że wszyscy lubią swoją pracę i współpracowników – to chyba najlepszy możliwy klimat do tworzenia urządzeń, które później dają ich użytkowników tyle radości z obcowania z ukochaną muzyką, ile mi dały Souga i Kagura, gdy miałem zaszczyt i przyjemność je testować w swoim pokoju.

Co, gdzie, kiedy…

Po chwili pierwsza ekscytacja opadła i mogłem spokojniej przyjrzeć się wnętrzu. Przy samych drzwiach znajdowało się kilka skrzyń i kartonów z produktami gotowymi do wysyłki. Po prawej stronie znajduje się niewielka część socjalna. Po lewej zlokalizowana jest główna część pomieszczenia. Przy ścianie ustawiono rząd regałów, na których składowane są części z elementami, z których składane są poszczególne urządzenia.

Jak przystało na firmę oferującą produkty z najwyższej półki i zgodnie z japońskim podejściem do budowy urządzeń audio (i nie tylko) Audio Note Japan dba o najmniejsze nawet detale, najmniejsze elementy nie pozostawiając niczego przypadkowi. Tylko w ten sposób może oferować jedne z najlepiej brzmiących komponentów na świecie. Jak możecie Państwo zobaczyć na jednym ze zdjęć nawet tak, z pozoru nieistotne elementy, jak śrubki nie są kupowane z półki w markecie, ale wykonywane specjalnie dla Kondo. Większość kluczowych komponentów jest wykonywana na miejscu, ale część typu śrubki, gałki, przyciski, czy obudowy dostarczane są przez starannie wyselekcjonowanych dostawców.

Naoko WATANUKI

Pośrodku owej dużej sali znajduje się główny obszar roboczy. Składa się na niego około 10 stanowisk, w tym zarówno specjalistyczne, jak i przeznaczone do montażu urządzeń. Jednym z takich specjalnych stanowisk jest odizolowana komora, w której powstają słynne kondensatory Kondo. Zwraca się na nią uwagę już od wejścia, bo przez grube płachty folii widać jedynie zarysy jakiejś maszyny, krzesło i bardzo niewielką ilość miejsca dla osoby, która tam pracuje.

De facto to jedna z pań pracujących w Kondo, Naoko WATANUKI, specjalizuje się właśnie w tym zakresie. To żmudna praca wykonywana ręcznie wymagająca dużego doświadczenia, precyzji, cierpliwości oraz bardzo czystego środowiska – dlatego właśnie to stanowisko wydzielono z głównego pomieszczenia.

W czasie dwóch dni miałem okazje obserwować panią Naoko przy pracy. Przed wejście do komory zakłada specjalny strój – biały fartuch, czapkę i rękawiczki. Gdy już znajdzie się w środku rozpoczyna pracę od czyszczenia wszystkich elementów, a dopiero potem rozpoczyna budowę kondensatorów. Jak już wspomniałem to żmudna praca wymagająca wysokiej precyzji i skupienia. Dlatego pomimo ogromnego doświadczenia pani Watanuki zdarza się, że niektóre sztuki nie są idealnie wykonane. Nie zdarza się to często, ale gdy już do tego dojdzie taki kondensator jest cierpliwie rozkładany na czynniki pierwsze i praca nad nim zaczyna od początku.

Z tego, co zaobserwowałem, takie właśnie rzadko dziś spotykane podejście do swojej pracy wykazują wszyscy pracownicy w Kondo. Nawet jeśli z powodów bariery językowej bezpośrednia werbalna komunikacja z częścią z nich była niemożliwa to w sposób niewerbalny jasno wyrażali dumę z tego, co robią. Nawet bez słów jasne było, że czują się odpowiedzialni za wykonywaną pracę. Produkty Audio Note Japan zapracowały na swoją reputację właśnie za sprawą takiego perfekcjonistycznego podejścia do każdej sztuki gotowego produktu, ale także do każdego elementu, który się na nie składa.

Niektórzy z Państwa zapewne pamiętają czasy, gdy większość firm audio nosiła nazwy pochodzące od nazwisk swoich twórców, a ci czuli się w pełni odpowiedzialni za produkty, które trafiały do klientów. Patrząc na pracę tego niewielkiego zespołu ludzi miałem nieodparte wrażenie, że oni wszyscy, a nie tylko Masaki-San, następca twórcy marki pana Kondo, czują się odpowiedzialni za to, by posiadacz produktu, który wychodzi spod ich rąk, gdzieś tam na drugim końcu świata, był z niego w pełni zadowolony. Bo jeśli nie będzie, to odpowiedzialność będzie spoczywać właśnie na nich. Nic więc dziwnego, że szczęśliwcy, którzy weszli w posiadanie urządzeń z logiem Kondo zwykle cieszą ich wspaniałym brzmieniem przez wiele, wiele lat.

Masaki-San, po prawej, przywitał nas osobiście w siedzibie Kondo

Shiro YOSHIDA

Kolejny specjalista, nazywany pieszczotliwie przez współpracowników wielkim bratem, pan Shiro YOSHIDA, zajmuje się wytwarzaniem słynnych srebrnych transformatorów stosowanych we wzmacniaczach Kondo. To kolejne wyjątkowo żmudne, wymagające ogromnej precyzji, piekielnie odpowiedzialne zadanie. Wszyscy, którzy mieli do czynienia z urządzeniami lampowymi wiedzą doskonale, jak ważne dla końcowego brzmienia są trafa wyjściowe – duża część magii Kondo bierze się właśnie z nich. Pan Yoshida wykonuje je od lat i, jak mi powiedziano, jego ogromne doświadczenia w tym zakresie pozwalałoby mu wykonywać tę pracę nawet z zamkniętymi oczami...

W czasie mojego pobytu mogłem się przyjrzeć również i procesowi powstawania transformatora. Pan Shiro bynajmniej nie miał przy tym zamkniętych oczu – w czasie wykonywania transformatora czytał jakąś wiekową książkę, sądząc po obrazkach na temat... transformatorów doskonaląc w ten sposób swoją ogromną praktyczną wiedzę. Tak, człowiek, który posiada w tym zakresie wiedzę, z którą może się równać pewnie najwyżej kilka osób na świecie i tak stara się ją jeszcze pogłębić. To się nazywa oddanie swojej pracy.

Na kolejny stanowisku zauważyłem dwa mikroskopy. Te mogą się przydać np. przy nawijaniu najmniejszych cewek albo przy budowie wkładek gramofonowych. Te ostatnie własnoręcznie wykonuje sam Masaki-San. Łatwo sobie wyobrazić, że taka praca z drobniutkimi elementami wymaga ogromnej precyzji i jest wyjątkowo czasochłonna. Jak mi powiedział Masaki wykonuje on wkładki w niewielkich seriach. W ciągu jednego dnia jest w stanie wykonać zaledwie 2-3 sztuki.

Jednym z elementów każdego urządzenia jest jego wewnętrzne okablowanie – w przypadku Kondo mówimy przecież o montażu typu punkt-punkt. By ułatwić sobie tę część procesu, różne rodzaje przewodów mają różne kolory.

By lutowanie było jeszcze łatwiejsze każde dla każdego rodzaju urządzenia wykonano coś w rodzaju przestrzennego schematu, w którym układa, kształtuje się wewnętrzne okablowanie i dopiero tak przygotowanego „pająka” lutuje się wewnątrz obudowy. Na zdjęciu w galerii możecie Państwo zobaczyć taki właśnie schemat dla wzmacniacza Overture na lampach EL34, otwierającego ofertę Kondo.

Miejsce, gdzie produkuje się urządzenia audio nie może obyć się bez stanowiska pomiarowego, gdzie sprawdza się gotowe produkty, czy mierzy prototypy tych, nad którymi prowadzone są prace. Urządzenia Kondo znane są z fantastycznego, naturalnego, przypominającego muzykę graną na żywo brzmienia i ostateczna ocena każdego nowego produktu odbywa się w sali odsłuchowej. Nie zmienia to faktu, że w trakcie prac pomiary i testy są po prostu niezbędne.

Montaż

Większość pracy, czyli montaż urządzeń, odbywa się na stanowiskach zlokalizowanych na środku pomieszczenia. Z tego, co zaobserwowałem w trakcie swojego pobytu w proces montażu zaangażowane, choć w różnym stopniu, są właściwie wszystkie pracujące tam osoby. Jak już wspomniałem część z nich ma swoje specjalizacje, ale gdy nie wykonują kondensatorów czy transformatorów, czy innych zadań uczestniczą w montażu gotowych urządzeń. Na widocznym miejscu w pokoju wisi tablica z aktualnymi zamówieniami do realizacji (ze zrozumiałych powodów nie mogłem jej fotografować) wiadomo więc ile i jakich traf czy kondensatorów jest potrzebne i na kiedy muszą być gotowe poszczególne produkty.

Mówiąc szczerze i tak nie mam pojęcia, jak tak niewielkiej grupie ludzie udaje się to wszystko tak zorganizować, by zamówienia były realizowane bez opóźnień i to przy zachowaniu najwyższej staranności wykonania każdego elementu tychże produktów. A przecież oprócz tego trwają prace nad nowymi produktami, poszukiwanie nowych rozwiązań, materiałów, spotkania z klientami, firma bierze udział w wystawach poza Japonią, itd., itp. Niesamowite!

Niewielka część biurowa jest niezbędna – księgowość, logistyka, zamawianie części, sprzedaż, a także komunikacja z klientami będąca częścią codziennej działalności firmy muszą się przecież gdzieś odbywać.

Pokój odsłuchowy

Po prezentacji części „roboczej” kwatery głównej Audio Note Japan trafiliśmy do wydzielonego pokoju odsłuchowego. To średniej wielkości pokój zaadaptowany akustycznie, acz przypominający raczej normalny pokój mieszkalny. Główne miejsce zajmują w nim monobloki Kagura – topowe wzmacniacze tej japońskiej firmy, dzieło pana Masaki. De facto zobaczyliśmy tam dwie pary tych monobloków – aktualną wersję oraz pierwszą, która zadebiutowała w 2013 roku w Monachium w czasie wystawy High End.

Tak, mówię o wersji z nieco archaicznie wyglądającymi zielonymi włącznikami, zasilanej pojedynczym kablem sieciowym. Aktualną łatwo jest odróżnić – na froncie umieszczono zdecydowanie bardziej eleganckie, okrągłe, metalowe włączniki, a dodatkowo każdy wzmacniacz jest teraz zasilany dwoma kablami sieciowymi. Tę właśnie wersję miałem ogromną przyjemność testować. Jak mi powiedział Masaki-San, o ile zmianę włączników wymusiły właściwie sugestie klientów i dystrybutorów, o tyle kwestia zasilania każdego monobloku za pomocą dwóch sieciówek była efektem niemal przypadku. Panowie w Kondo postanowili przeprowadzić eksperyment, po którym okazało się, że Kagury po prostu brzmią lepiej z „podwójnym” zasilaniem. Nie pozostało więc nic innego jak tylko wprowadzić to ulepszenie do wszystkich produkowanych egzemplarzy.

W pokoju odsłuchowym monobloki Kagura napędzały starszy model kolumn B&W, Nautilusy 801 – mówiąc szczerze, takie zestawienie nie przyszłoby mi do głowy. Ten jednakże wyjaśnił mi, że do pracy potrzebuje kolumn, które dobrze pokazują różnice między różnymi elementami systemu, czy też urządzeniami, nad którymi dopiero pracują. I w tej właśnie roli B&W spisują się bardzo dobrze.

Wejście do pokoju odsłuchowego było nie lada przeżyciem dla fana produktów Kondo. Wcześniej oglądałem już co prawda wiele urządzeń na różnych etapach produkcji, ale to nie to samo. Proszę mnie źle nie zrozumieć – obejrzenie całego procesu, możliwość przyjrzenia się wielu etapom produkcji było ogromnie ciekawe, ale nie zmienia to faktu, że przyglądałem się przedmiotom, produktom w trakcie wytwarzania.

Na tym etapie były to jeszcze „martwe” maszyny. Dopiero w sali odsłuchowej przestały być one pięknymi, fantastycznie wykonanymi, ale jednak tylko przedmiotami. Stały się natomiast środkami umożliwiającymi wyjątkowy, bliski kontakt z muzyką. Dlatego właśnie jeszcze zanim nawet zaczęliśmy słuchać muzyki poczułem się jak w prywatnym, audiofilskim raju otoczony tymi genialnymi urządzeniami zdolnymi do dostarczenia absolutnie unikalnych muzycznych przeżyć. No dobrze, przyznaję, że ja szybciutko zamieniłbym B&W na BiYury i wtedy był stuprocentowo szczęśliwy, ale jak się okazało i tym zestawieniu grało to po prostu genialnie.

Wspomniałem już, że główną rolę w pokoju odsłuchowym odgrywały zaprojektowane przez Masakiego Kagury. Musiałem chwilę się porozglądać, ale w końcu wypatrzyłem mojego prywatnego faworyta – fenomenalną Sougę z lampami 2A3 na pokładzie.

Nie mogło tam zabraknąć również urządzenia, za którego sprawą Kondo stało się sławne na cały świat. Tak, mowa oczywiście o OnGaku!

Jeśli zajrzycie Państwo na stronę Audio Note Japan to przekonacie się, że na chwilę obecną w ofercie nie ma już gramofonu o wdzięcznej nazwie Ginga. Nie mogło go jednakże zabraknąć w firmowym systemie, tym bardziej że sam Masaki-San jest wielkim fanem analogu. Słuchaliśmy go z modyfikowanym przez Kondo ramieniem SME V ze srebrnym okablowaniem, uzbrojonym fantastyczną wkładką IO-M.

Overture

W czasie dwóch dni spędzonych w siedzibie Kondo mieliśmy także okazje odbyć kilka sesji odsłuchowych. W rolach głównych występowały nie tylko topowe Kagury, ale również otwierający ofertę wzmacniaczy Overture PM2. Te pierwsze brzmiały właściwie tak, jak oczekiwałem – po prostu genialnie, co potwierdziło wrażenia opisane w mojej recenzji (zobacz TUTAJ). Choć właściwie to zagrały chyba nawet jeszcze lepiej niż pamiętam, bo w końcu tu występowały w towarzystwie kompletnego (poza kolumnami) systemu Kondo. Wyrafinowanie, naturalność i namacalność brzmienia powalały na kolana i nie pozwalały wstać.

Overture natomiast potrafił mnie prawdziwie zaskoczyć, bo nie miałem wcześniej okazji go posłuchać. Zakładałem, iż musi grać doskonale, bo inaczej nigdy nie zostałby zaprezentowany pod marką Kondo. A jednak nie przewidziałem ile da się wycisnąć z popularnej i – bądźmy szczerzy – niespecjalnie szanowanej (przynajmniej w porównaniu do triod) pentody EL34. Mogłem się opierać jedynie na innych wzmacniaczach na tej samej lampie, które znam i nawet jeśli niektóre pośród nich zostawiły na mnie bardzo dobre wrażenie, to żaden nie przygotował mnie na to, co tu usłyszałem.

Kondo Overture PM2 to doskonały dowód na to, że same lampy mocy to jedynie jeden i to wcale nie najważniejszy element układanki zwanej wzmacniaczem mocy. Większą rolę odgrywa układ, w którym są wykorzystywane, użyte komponenty oraz wiedza i doświadczenie ludzi projektujących i wykonujących dane urządzenie. Tych ostatnich zespół Kondo ma w nadmiarze a efektów trzeba po prostu samemu posłuchać.

Tu ograniczę się jedynie do stwierdzenia, że najtańszy (co wcale nie znaczy, że tani) wzmacniacz w ofercie japońskiej firmy, Overture, także ma do zaoferowanie prawdziwe brzmienie Kondo! Nie jest ono aż tak wysoce wyrafinowane, jak w przypadku On Gaku, Sougi czy Kagury, ale i tak po prostu wyjątkowe. Jeśli „zachorowaliście” Państwo na „brzmienie Kondo”, ale wspomniane wzmacniacze są poza waszym zasięgiem, to posłuchajcie Overture. To oczywiście nie jest tani wzmacniacz, ale za dużo mniejsze pieniądze ma do zaoferowania sporą porcję prawdziwej magii naturalnego brzmienia Kondo, która powinna przypaść Wam do gustu.

Do zobaczenia!

Trudno jest w jednym tekście opisać wszystkie wrażenia z wizyty w siedzibie tak niezwykłej firmy, jaką jest Kondo. Po prostu jest ich zbyt wiele. Zależało mi więc na tym, że dać Państwu pewne pojęcie o tym, jak funkcjonuje producent jednych z najlepszych oferowanych na rynku urządzeń audio. Chciałem także pokazać jak wielki wpływ na ten rynek może mieć niewielka, ale za to fantastyczna, zaangażowana grupka ludzi kierowana przez pana Masakiego Ashizawę.

Już przed wizytą w Japonii szczerze podziwiałem efekty ich pracy – fenomenalne wzmacniacze, które miałem przyjemność, wręcz honor testować. To, co tam zobaczyłem, co starałem się dla Państwa opisać, sprawiło, że mój szacunek dla ekipy Kondo wzrósł jeszcze bardziej. Chciałbym podziękować Masakiemu i całemu zespołowi Audio Note Japan za ich gościnność i cierpliwość i umożliwienie mi zobaczenia na własne oczy gdzie i jak rodzi się magia urządzeń Kondo. Było to wyjątkowe, niezapomniane przeżycie i mam nadzieję, że moje teksty pozwolą i Państwu poczuć, choć odrobinę tej magii.


Wkrótce na www.HiFiKnights.com ukarzą się kolejne teksty opisujące wyprawę do Japonii, w tym długi wywiad z panem Masakim. Zapraszam.

  • HighFidelity.pl
  • W tym pozornym chaosie jest metoda – wszystko tu ma ściśle określone miejsce
  • Śrubki wykonywane za zamówienie? Tak!
  • Opracowane i wykonywane na zamówienie gniazda lamp osadzone w pięknie wykonanej, miedzianej płytce
  • Tam z tyłu widać komorę, w której powstają kondensatory Kondo
  • Wnętrze kondensatora – ceramiczny rdzeń i nawinięta srebrna folia
  • To nowy kondensator opracowany specjalnie dla wzmacniacza Kagura
  • Porównanie kondensatora dla Kagury (to ten większy) ze stosowanym wcześniej
  • Wykonywanie transformatorów wymaga ogromnego doświadczenia i najwyższej staranności
  • Mikroskopy przydają się do pracy z najdrobniejszymi elementami, jakie wykorzystuje się np. we wkładkach gramofonowych
  • Masaki-San własnoręcznie wykonuje każdą wkładkę
  • Mnóstwo różnych kabli oznaczonych kolorami.
  • To przestrzenny schemat okablowanie dla wzmacniacza Overture – jak widać różne kolory/rodzaje przewodów stosowane są w różnych częściach układu
  • Nie wierzysz, że używamy srebrnych przewodów? Pozwól, że ci pokażę...
  • Proszę, oto dowód!
  • No to zwiększmy trochę napięcie...
  • Aparatura pomiarowa (nigdy nie wiadomo – młotek też się może przydać :) )
  • No to sprawdzamy, że phonostage GE-1 działa prawidłowo
  • To urządzenie służy do testowania i wygrzewania kabli
  • Perfekcyjne lutowanie to absolutnie podstawowa umiejętność każdego pracownika Kondo
  • Nie ma pośpiechu – najważniejsza jest precyzja wykonania
  • Na dalszym planie pan Koichi Hirano
  • To główny inżynier Kondo, pan Katsura Hirokawa, który obok Masakiego zajmuje się opracowywaniem nowych produktów
  • Ten młody człowiek, pan Hiromichi Kume, to uczeń pana Masakiego – kto wie, może kiedyś przejmie po nim prowadzenie Kondo?
  • Nawet doskonale wykonane obudowy trzeba czasem odrobinę doszlifować
  • Praca jest bardzo ważna, ale zawsze znajdzie się czas na naukę, która pozwoli ją wykonywać jeszcze lepiej w przyszłości
  • Też byłbym szczęśliwy budując TAK grające urządzenia
  • To już koniec dnia – gotowe produkty czekają na testy
  • Tak, jeśli napiszecie do Kondo Masaki-San właśnie tu odczyta Waszego maila i na niego odpowie.
  • Oczywiście maestro Toscanini ma swoje miejsce w biurze Kondo. W końcu nawet jeśli mimowolnie, przyczynił się do decyzji pana Kondo o zajęciu się budową urządzeń audio
  • Przeszłość jest ważna w filozofii firmy Kondo – to dlatego na ścianach jej siedziby można znaleźć portret Toscaniniego i szczyptę historii firmy Kondo
  • Nie mogło zabraknąć portretu samego Kondo-Sana, twórcy marki Audio Note
  • Ja pewnie wybrałbym inne kolumny, ale poza tym to prawdziwy system marzeń!
  • Wcale nie jestem jedynym, który docenił produkty Kondo
  • I kolejne nagrody
  • HighFidelity.pl
  • Trudno się nie ślinić widząc taki zestaw, prawda?
  • Mój ssssssskarbie
  • Legendarna integra na triodzie 211, On Gaku – jeden z najlepszych wzmacniaczy w historii!
  • Legendarna integra na triodzie 211, On Gaku – jeden z najlepszych wzmacniaczy w historii!
  • Ginga - prawdziwa ślicznotka, nieprawdaż?
  • Ginga - prawdziwa ślicznotka, nieprawdaż?
  • Dwa znakomite przedwzmacniacze – G-70 i topowy G-1000
  • Topowy przedwzmacniacza G-1000
  • GE-1 – otwierający ofertę przedwzmacniacz gramofonowy
  • Fantastyczne phono KSL-M7
  • GE-10 pokazano już co prawda w 2016 roku w Monachium, ale ciągle jest prowadzone są prace nad ostateczną wersją
  • Masaki-San ma pełne prawo być dumnym z osiągnięć prowadzonej przez niego firmy