pl | en

Przetwornik cyfrowo-analogowy

 

Projekt NOSTROMO
DAC NOSTROMO wolf

Producent: Projekt NOSTROMO
Cena (w czasie testu): 780 zł

Kontakt: Marek Kowzan
ul. WOP 29B
66-600 Krosno Odrzańskie | Polska

nostromo@projektnostromo.pl

projektnostromo.pl

MADE IN POLAND

Do testu dostarczyła firma: Projekt NOSTROMO


ewnie pamiętają państwo czasy, kiedy kwitnął rynek DIY związany z przetwornikami cyfrowo-analogowymi. Chodzi mi o drugą połowę lat 90. i początek 2000. To wówczas poprawiano jakość dźwięku odtwarzaczy CD, a potem również DVD, używając ich jako transportów. Po jakimś czasie firmy zaczęły stosować lepsze „daki” w odtwarzaczach i zewnętrzne urządzenia straciły rację bytu.

Nie bez związku z powolnym zanikiem osobnych DAC-ów były też zmiany socjologiczne – system audio coraz częściej stawał się fanaberią, na którą reszta domowników nie chciała się zgodzić. Wyeliminowanie jednego pudełka i paru kabli było logicznym krokiem na drodze do ustalenia kompromisu i utrzymania „miru domowego”. Wtedy też doszedł do głosu jeszcze jeden czynnik, długo ignorowany: okazało się, że transport cyfrowy ma równie duże znaczenie, co DAC i że duża część odtwarzaczy CD i niemal wszystkie DVD okazały się pod tym względem ułomne.

Powoli jednak rosło coś, co wybuchło audiofilom w twarz i nad „opanowaniem” czego trudzą się teraz niemal wszystkie firmy produkujące sprzęt do słuchania muzyki: rewolucja cyfrowa 2.0. Niemal z dnia na dzień na salony hi-fi wkroczyły komputery rozumiane jako transporty cyfrowe (źródła sygnału cyfrowego audio) i jeszcze szybciej jedynym wyjściem, które warto było brać pod uwagę został port USB (Universal Serial Bus).

Pierwsze próby wykorzystania komputera w roli źródła dźwięku zakładały, że jest to kompletny odtwarzacz. Sygnał wypuszczano przez wyjście analogowe typu mini-jack (laptopy) lub RCA (PC). Dla plików mp3 to może i wystarczało, jednak wraz z rozpowszechnieniem się plików wysokiej rozdzielczości ograniczenia kompletnych komputerów zaczęły przeważać nad podstawową zaletą takiego układu – prostotą.

Na scenę, po raz kolejny, wkroczyły więc przetworniki D/A, tym razem przeznaczone do dekodowania sygnału cyfrowego z komputerów. Nie wszystkie miały jednak wejścia USB, w związku z czym równie szybko powstał wyspecjalizowany rynek dla konwerterów USB-S/PDIF (USB-RCA), które można było podpiąć do dowolnego DAC-a (więcej TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ). W pozostałych moduł konwertera implementowany był bezpośrednio to przetwornika.

Moduł USB swoje jednak kosztuje i w dodatku naraża właściwe układy na wysoki szum. Wymaga osobnego zasilania i odpowiedniego prowadzenia masy, aby nie interferował z „dakiem”. Nic więc dziwnego, że w niewielkich firmach, które muszą się liczyć z każdą złotówką, przetworniki cyfrowo-analogowe wciąż mają jedynie klasyczne wejścia S/PDIF – elektryczne (RCA, BNC) lub optyczne (TOSLink).

DAC NOSTROMO wolf

Szukając nowych, ciekawych produktów do wrześniowego, „polskiego” numeru „High Fidelity” A.D. 2016 natrafiłem w sieci na taki właśnie produkt, przetwornik cyfrowo-analogowy o nazwie DAC Nostromo wolf. Nostromo to jednoosobowa firma pana Marka Kowzana. Jego produkty wyglądają solidnie, mają przemyślaną budowę, a sam konstruktor najwyraźniej wie, czego chce. I nie żąda za swoje produkty dużych pieniędzy.

Testowany DAC jest już piątą generacją układu, którego premiera miała miejsce w 2011 roku. Jest on najdroższym przetwornikiem tego producenta(nie licząc modelu DAC Nostromo 5, ale to DAC zintegrowany ze wzmacniaczem słuchawkowym), a trzeba powiedzieć, że cennik zaczyna się już od 390 zł za DAC Nostromo X2H. Dostępne są także wzmacniacze słuchawkowe oraz konwertery USB-S/PDIF. I zasilacze, służące do podniesienia jakości dźwięku urządzeń bez potrzeby ich wymiany na droższe.

DAC Nostromo wolf jest niewielki, ale ładny. Na wąskiej przedniej ściance ma trzy hebelkowe przełączniki, z których dwa pozwalają na wybór filtra cyfrowego i wartości oversamplingu (w tej cenie to unikalne). Jak mówi konstruktor, pan Marek Kowzan, faktyczny oversampling ustala sobie sama kostka na podstawie częstotliwości sygnału jaki dostaje na wejściu i właśnie naszego ustawienia OSR. I dalej:

My w pewnym sensie ustawiamy dzielnik, a częstotliwości muszą się dzielić bez reszty, aby sygnał był prawidłowy, i tak pozycji pierwszej powinniśmy używać do 44,1 i 48 kHz. DAC zagra też na niej sygnał 96 kHz, ale już przy sygnale 192 kHz będzie cisza. Teoretycznie mogłem ustawić pełną automatykę i kostka by sobie sama dobierała dzielenie w pełnym zakresie (tak robi większość producentów DAC-ów), ale stracilibyśmy możliwość sterowania filtrami w zależności od OSR. W moim systemie najlepiej brzmi ustawienie: FSEL III i OSR II, przy automatyce nie mógłbym tego wybrać.

Gałką zmieniamy aktywne wejście. A tych są cztery: dwa optyczne i dwa koaksjalne (RCA). Optyczne akceptują sygnał PCM do 24/96, a elektryczne do 24/192. Z tyłu są odpowiednie wejścia, para wyjść analogowych RCA oraz gniazdo dla ściennego zasilacza 12 V DC. Synchronizację z nadajnikiem (transportem) sygnalizuje spora dioda LED w kolorze zielonym; kolor czerwony oznacza brak synchronizacji.

APODISING FILTER

Filtry cyfrowe stanowią część przetwornika cyfrowo-analogowego. Ich rolą jest najczęściej przepuszczenie pasma częstotliwości leżącej poniżej tzw. częstotliwości Nyquista, tj. połowy częstotliwości próbkowania. Ma to na celu oddzielenie sygnału użytecznego od zakłóceń. Filtry cyfrowe modyfikują jednak i sam sygnał użyteczny. Teoretycznie działają perfekcyjnie, ponieważ nie wprowadzają do sygnału przesunięcia fazowego, stąd ich nazwa: „linear phase filters”. Historycznie najstarsze, generowały jednak oscylacje przed i po impulsie, przez co oskarżane były o suchy, szorstki i „cyfrowy” dźwięk.

Rozwiązaniem tych problemów okazały się filtry o łagodnym opadaniu, tzw. „soft knee” („soft roll-of”) w których przed i po impulsie mamy tylko po jednym cyklu oscylacji (w „linear phase filters” do 10). Ich problemem było jednak wprowadzanie do sygnału użytecznego części sygnału leżącego powyżej częstotliwości Nyquista, czyli tzw. zniekształceń aliasingowych. Wielu konstruktorów godziło się na ten kompromis, ponieważ dźwięk tego typu filtrów był gładszy i bardziej „analogowy” od typu z liniową fazą.

W 2004 roku, na konferencji AES, Peter Craven zaproponował coś innego – filtr cyfrowy, w którym tłumienie powinno się zaczynać jeszcze niżej połowy częstotliwości próbkowania, czyli dla CD poniżej 22,050 Hz, co miało wyeliminować oscylacje w ogóle. Swój filtr nazwał „apodizing”. Swoje wersje tego rozwiązania zaproponowały firmy Meridian i Ayre, a później także producenci kości D/A. W tego typu filtrze w ogóle nie ma oscylacji przed impulsem.

Aby zobaczyć, co daje poprawa zasilania poprosiłem o dosłanie zasilacza Nostromo 12 V. W ofercie jest także jego wersja z dwoma napięciami – 12 V i 5 V – służąca do jednoczesnego zasilania DAC-a i konwertera USB-S/PDIF. Pamiętajmy, że konwertery USB-S/PDIF nie obsługują sygnału DSD i jeśli chcemy odtwarzać tego typu pliki musi on być zamieniony na PCM i dopiero potem zdekodowany. Jeśli jednak nam to nie przeszkadza, jeśli nie mamy takich plików, to nie ma czym się przejmować.

MAREK KOWZAN
Właściciel

WOJCIECH PACUŁA: „Kim jestem? Co robię na co dzień?"
MAREK KOWZAN: Nazywam się Marek Kowzan. Z wykształcenia jestem... rolnikiem. Natomiast zainteresowania i codzienna praca to komputery, serwis, oprogramowanie, elektronika, projektowanie, naprawa, i gdzieś tam w tle tego wszystkiego słuchanie muzyki.

Skąd zamiłowanie do muzyki?
Muzyka jest gdzieś w tle przez całe moje życie, jestem najmłodszy, a mam pięcioro rodzeństwa. Starszy brat i siostra słuchali zawsze jakiejś muzyki z gramofonu – Czesław Niemen, Ewa Demarczyk, The Kinks, Led Zeppelin, Pink Floyd itd. Zostało na całe życie.

Dlaczego elektronika?
Od najmłodszych lat interesowałem się przede wszystkim fizyką, techniką i elektroniką. Już w podstawówce moim ulubionym przedmiotem była fizyka. Wszystko starałem sobie sam naprawić, np. pierwszy motorower RYŚ (ktoś go pamięta?), pierwszy motocykl WSK, pierwszy samochód SYRENA. Jakieś tanie radio, magnetofon – to wszystko się psuło, więc musiałem naprawiać – sobie, kolegom, znajomym. A w tle cały czas grała muzyka. Potem nastała era komputerów Amiga, 286, 386 itd. A w tle cały czas muzyka, tym razem już z komputera. Moim hobby było cały czas budowanie sobie urządzeń, które by mi jej słuchanie umożliwiało – wzmacniaczy, kolumn, DAC-ów. Kilka lat temu to wszystko „zaskoczyło”, wszystkie moje zainteresowania i umiejętności postanowiłem ubrać w nazwę i firmę – Projekt NOSTROMO.

NOSTROMO?
Obcy. Ósmy pasażer Nostromo to był film, na którym pierwszy raz w życiu zaliczyłem „opad szczęki". Film trafił w to, co lubię najbardziej: SF + horror + technika. Mój nowy projekt musiał się więc nazywać NOSTROMO.

Skąd pomysł, aby produkować urządzenia na sprzedaż?
Czysty pragmatyzm, lubię i chcę być „legalny”. Od dawna wykonywałem dla siebie, ale i czasem dla znajomych różne urządzenia, zainteresowanie było coraz większe. Za darmo tego nie robię, a więc coś tam na tym zarabiam. Trzeba było normalnie płacić podatki, więc założyłem firmę.

Od kilku klientów usłyszałem, że zbyt mało promuję i reklamuję swoją firmę. Dostawałem maile w rodzaju: „taki rewelacyjny DAC, a tu nic o nim nie ma, żadnych informacji, porównań”. Szczerze mówiąc, to średnio mi zależy na reklamie firmy. Generalnie to, co wymyślę i wyprodukuje sprzedaje się bez większych problemów. Pewnie, że można by więcej, ale nic nie muszę. Ta firma to nie jest moje jedyne źródło utrzymania. Nadal traktuje ją jako hobby. Olbrzymią satysfakcję daje mi zaprojektowanie czegoś od podstaw i zbudowanie, a jak to jeszcze działa, i jeśli ktoś to chce kupić – pełnia szczęścia.

NOSTROMO – już wiemy, a dlaczego wolf?
Oczywiście od Wolfsona, głównego układu przetwornika, czyli WM8741. Kość pochodzi od firmy Wolfson Microelectronics (która została kupiona przez Cirrus Logic). Bardzo lubię jej układy, zresztą większość moich przetworników jest oparta na kostkach z tej rodziny. WM8741 jest układem o najlepszych parametrach z przetworników cyfrowo-analogowych produkowanych przez Wolfsona, jest jednocześnie bardzo prosty w aplikacji, ma wyjście napięciowe, dajemy prosty filtr LPF i już gra – i do tego jak!

Przy tym wszystkim w bardzo prosty sposób wymieniając kilka elementów, właśnie w filtrze LPF, możemy sobie kształtować w pewnym zakresie brzmienie DAC-a. Przewidziałem na najnowszej wersji PCB wiele ewentualnych modyfikacji. Można wymieniać wzmacniacze operacyjne, elementy mogą być przewlekane lub SMD, jest też kilka rozstawów pinów na kondensatory i rezystory – mogą być przewlekane lub SMD.

Budując tego DAC-a głównym założeniem było: pokazać, co maksymalnie potrafi ta kostka, ale w prosty sposób, bez udziwniania. Ale też nie ograniczając możliwości, jakie dostajemy od producenta do jej sterownia. Czyli sterownie oversamplingiem i wbudowanymi w WM8741 filtrami cyfrowymi. Do tego dołożyłem cztery wejścia cyfrowe, 2 x koaksjalne, 2 x optyczne, też oparte o układ Wolfsona WM8804. Wszystko to zasilane jest skutecznym, ale równocześnie prostym 2-stopniowym układem zasilania - i mamy gotowy DAC.

Płyty użyte do testu (wybór)

  • ABBA, Gold - Complete Edition, Polar/Universal Music K.K. (Japan) UICY-91318/9, 2 x SHM-CD (2008)
  • Andrzej Kurylewicz Quintet, Go Right, Polskie Nagrania „Muza”/Warner Music Poland 4648809, „Polish Jazz vol. 0”, Master CD-R (1963/2016)
  • Faith No More, Sol Invictus, Reclamation Recordings!/Hostess K.K. RRIPCOO2J, CD (2015); recenzja TUTAJ
  • Jean-Michel Jarre, Electronica Project. Vol. 1 Time Machine, Columbia | Sony Music Entertainment 88875108352 , Box No. 465/1000, CD + 2 x 180 g LP + FLAC 24/96 (2015); recenzja TUTAJ
  • Mark Knopfler, The Trawlerman's Song EP, Mercury 9870986, CD (2005)
  • Nat ‘King’ Cole, Love is the Thing, Capitol/Analogue Productions CAPP 824 SA, SACD/CD (1957/2010)
  • NOVI, Bossa Nova, Polskie Nagrania „Muza”/Warner Music Poland 4648858, „Polish Jazz vol. 13”, Master CD-R (1967/2016); recenzja TUTAJ
  • Omni, Omni, Savitor/Metal Mind Productions MMP 0435, CD (1985/2006)
  • Omni, Mermaidis, Metal Mind Productions MMP 0436, CD (2006)
  • Pet Shop Boys, Super, Sony Music Labels (Japan) SICX-41, CD (2016)
  • Wes Montgomery, Incredible Jazz Guitar of Wes Montgomery, Riverside/JVC VICJ-41531, K2 CD (1960/2006)
Japońskie wersje płyt dostępne na

Pewnie już o tym gdzieś pisałem, ale nie zaszkodzi powtórzyć, bo to fajna historia. Pana Jima S. Saito poznałem kilka lat temu, podczas jednej z podróży dyrektorów firmy Accuphase po Europie. Saito-san jest dyrektorem technicznym tego japońskiego specjalisty, odpowiedzialny jest osobiście za wszystkie produkty cyfrowe i dużą część analogowych. Dłużej mieliśmy okazję porozmawiać podczas spotkania Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego i to wówczas zgadało się, że nasze córki są fankami mangi i anime, z tym, że moja doświadcza ich w języku polskim, co naszego gościa zaskoczyło. Oczywiście tylko przez chwilę, to normalne, że literatura jest tłumaczona, ale co innego wiedzieć, a co innego zobaczyć znaną mangę w języku polskim, prawda?

Tylko wspomnieliśmy wówczas o pasji wspólnej dla nas, ojców, tj. o muzyce progresywnej. Jim-san musiał jednak o tym pamiętać, bo jakiś czas potem przysłał mi kilka japońskich pozycji. Zrewanżowałem się polską klasyką, z Niemenem, Budką Suflera, Klanem i SBB. Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę, bo Jim-san ruszył na łowy w sieci, szukając przede wszystkim informacji o polskiej muzyce prog-rockowej. Nie wiem, jak to zrobił, ale wyszukał japońskojęzyczną stronę z materiałami dotyczącymi polskiego rocka progresywnego! Blog zawiera informacje o Niemenie, SBB, Grechucie, Budce Suflera i nowszych zespołach

To chyba tak właśnie działa – indukcyjnie. Na japońskim blogu, napisanym w języku Samurajów, znalazłem bowiem polskie płyty, których wcześniej nie znałem – zespołu Omni (Facebook). Szybki rekonesans po sklepach internetowych pozwolił mi się zaopatrzyć w dwie płyty, które od razu wysłuchałem na tym, co akurat miałem w systemie – a miałem przetwornik Nostromo wolf.

Dźwięk, jaki dostałem był gładki, rozdzielczy i mocno nasycony na dole skali. Pierwsze odsłuchy przeprowadziłem z filtrem I, tj. o stromych zboczach, i z fabrycznym zasilaczem ściennym, czyli w konfiguracji podstawowej. Jak się okazało DAC potrafi znacznie więcej, ale nawet w tym układzie przykuł moją uwagę. Tak, oczywiście zachwyciłem się muzyką, to pewnie zadziałało na korzyść wolfa, ale część tego zachwytu zawdzięczam temu, że dźwięk był bardzo dobry.

Jeszcze kilka lat temu byłoby to trudne do pomyślenia, żeby urządzenie w tej cenie oferowało tak wyrafinowany przekaz. To dźwięk w każdym aspekcie dojrzały. Słuchając go nie ma się ochoty rozbierać go na poszczególne aspekty, a raczej komentować przekaz jako całość. Wszystko jest w nim na swoim miejscu i ani nie jest za jasny (ostry), ani zbyt ciemny (zmulony). Dynamika jest wysoka, a scena dźwiękowa bardzo głęboka. Świetnie czuje się z materiałem akustycznym, ale mocny rock, pop, elektronika brzmią w równie satysfakcjonujący sposób.
Rzeczą, którą docenią właściciele nawet drogich zestawów audio będzie niesamowita spójność brzmienia. Bez hamowania pulsu, bez rozmywania dźwięku dostajemy zwarte, skumulowane, jeśli tak mogę powiedzieć brzmienie. Jest w nim fajne parcie do przodu przy gładkich, pełnych barwach.

Góra jest raczej delikatna niż mocna. Ale jest też dźwięczna, nie ma więc problemu z selektywnością. Chodzi mi o to, że taki charakter, tj. z lekko zaokrąglonym atakiem, znam z płyt winylowych. Im lepszy materiał, tym lepiej to słychać. Z kopią Master CD-R Go Right Kurylewicza było to niezwykle przyjemne, ale i z Super Pet Shob Boys skompresowane, mało rozdzielcze blachy nie przeszkadzały; nie miałem też żadnych problemów z rozjaśnionym wyższym środkiem.
Średnica DAC-a jest mocna i pięknie wypełniona. Puszczamy płytę Nat ‘King’ Cole’a i odpływamy, słuchamy Marka Knopflera – to samo. Myślę, że to zasługa wysycenia dźwięku, jakie wolf nam daje. Obydwaj wokaliści zajmowali dużo miejsca między kolumnami i nie było mowy o wysuszeniu (wtedy wokal się wycofuje) lub zmniejszeniu wolumenu.

Dół pasma jest mocny i całkiem niski. Poniżej – powiedzmy – 50 Hz dzieje się znacznie mniej niż wyżej i np. dźwięki grane na organach pedałami mają mniejszą skale niż w droższych DAC-ach. Tak to już jest. Zakres z okolic 100-200 Hz jest jednak podkreślony, „podkręcony”, co daje wrażenie niskiego grania. Tylko że ta kursywa w systemach ze wzmacniaczami za 1000-3000 zł nie ma zastosowania, bo one i tak nie rozróżniają wrażenia od ‘wrażenia’. Dopiero na naprawdę drogich systemach usłyszymy to, o czym mówię.

Ale nawet wówczas dla wielu słuchaczy będzie to atut, a nie odejście od pełnej neutralności. Bo to fajne dopalenie, przyjemne podbarwienie. Dzięki niemu płyty o zbyt lekkim charakterze, niech to będzie Gold Abby, dającym się we znaki nawet w wersji SHM-CD, może to być również Sol Invictus Faith No More, zabrzmią gęściej, będą miały fajne pulsowanie pod spodem, którego z naprawdę neutralnymi urządzeniami z podstawowego i średniego zakresu cenowego nie dostaniemy. Najdroższe i najlepsze „daki” robią to inaczej – zachowując neutralność podają znacznie więcej informacji o harmonicznych, wybrzmieniach, detalach, co buduje równie przyjemny, ale znacznie bogatszy, przekaz.

Filtry

Filtry cyfrowe to jedna z dróg prowadzących do brzmienia z nagrań cyfrowych. Technika ta, znana od samego początku istnienia formatu PCM, gdzieś po 2005 roku zyskała nowego sprzymierzeńca w postaci programowalnych kości DSP, w których producenci mogli zapisywać swoje własne wersje ogólnie dostępnych filtrów. Producenci czipów D/A szybko to podchwycili i zaimplementowali różne typy filtrów bezpośrednio do swoich przetworników. Większość firm produkujących odtwarzacze i „daki” dokonuje jednak wyboru za nas, co ma swoją logikę: ustalając dźwięk wybierają taki wariant, który ich zdaniem jest najlepszy.

Inni pozwalają na to, abyśmy to my wybrali. I to nawet w stosunkowo niedrogich urządzeniach. Wolf jest najtańszym przetwornikiem, jaki znam, w którym mamy wyprowadzone na zewnątrz wszystkie możliwe przełączniki. I dobrze. Brzmienie poszczególnych filtrów różni się między sobą i to znacznie. W ogólnej „puli” to jakieś 5-10%, ale to procenty końcowe, ustalające brzmienie.

Filtr o liniowej fazie typu „brickwall” (I) pokazuje najbardziej skupiony dźwięk z najlepiej oddaną fazą ataku. Obydwa pozostałe (mówię teraz o sygnale 16/44,1) wycofują jego czoło i w pewnej mierze go zmiękczają. Jednocześnie jednak filtr o stromym opadaniu zbocza daje najbardziej suchy i nieco wyprany z emocji przekaz. Źródła pozorne są w nim mniejsze i mniej namacalne. To połączenie przydaje się przy nagraniach wymagających mocniejszego „bitu”, jak ciężki rock, w których nie wymagamy realnej bryły instrumentu.

Filtr o liniowej fazie, typu „apodising” (II), pokazuje zupełnie inny dźwięk – cieplejszy, bardziej miękki. Ale i większy oraz znacznie bardziej „analogowy”. W tym sensie, że pozbawiony nieco nienaturalnego ataku, z mocno wypełnionym podtrzymaniem. Wokale są w tym filtrze szczególnie duże, podobnie jak instrumenty akustyczne. Bas jest nieco przedłużony i nie tak dobrze kontrolowany, jak z filtrem I.

Mnie najbardziej spodobał się ten sam filtr, co konstruktorowi wolfa, tj. nr III „minimum phase apodising”. W połączeniu z oversamplingiem nr I dało to równie nasycony i „analogowy” dźwięk, jak z filtrem II, ale o lepiej kontrolowanym dole i z większą sceną dźwiękową. Wysokiej góry z filtrem III było nieco więcej i była ona dźwięczniejsza.

Zasilacz Nostromo 12 V

Pytając sam siebie, co przyniosło większe zmiany: wybór filtrów czy dodanie zewnętrznego zasilacza, odpowiadam pewnie: wybór odpowiedniej kombinacji filtrów. Z drugiej strony zasilacz podkreślił wszystkie ich cechy własne i łatwiej pozwolił zdecydować, które położenie przełączników jest tym „naszym”. Podłączenie Nostromo 12 V do DAC-a powiększyło wolumen dźwięku, tj. instrumenty były większe i bardziej „tu i teraz”. Scena dźwiękowa znacznie się pogłębiła i poprawiło się symulowanie źródeł surround na płytach z zakodowanymi w ten sposób informacjami. Zasilacz poprawił też rozdzielczość, bo wszystko miało z nim więcej oddechu, było lepiej zrozumiałe i łatwiej przyswajalne.

Podsumowanie

Nostromo wolf z dedykowanym mu zasilaczem Nostromo 12 V to dojrzały produkt. Wygląda bezpretensjonalnie, jest ładnie wykonany i bardzo przyjemnie się go obsługuje. Jego dźwięk można określić jako „analogowy”, bo nie akcentuje ostrego ataku i raczej wypełnia niż usztywnia. Jego mocny, bardzo przyjemny bas przyda się 99% płyt ze współczesnej produkcji, ale i starszy jazz zabrzmi wyjątkowo wciągająco. Problematyczny może być tylko z tymi płytami, które same z siebie mają podkreślony zakres 100-200 Hz, jak np. obydwie części Electronica Jarre’a. Z nimi tego „dobra” było po prostu za dużo. Niedrogi, świetny DAC, który sprawdzi się zarówno w systemach z podstawowego przedziału cenowego, jak i z tymi, w których wzmacniacz kosztuje 5000 zł i więcej.

DAC NOSTROMO wolf

Urządzenie jest niewielkie i ma klasyczną dla tego typu produktów orientację: jest wąskie i głębokie. Obudowę wykonano z modułów, które można dostosować do swoich wymagań – patrz Linnenberg Vivace 2. Nóżki to małe gumowe stopki, na kleju. Kolor obudowy – srebrny lub czarny.

Z przodu mamy trzy przełączniki hebelkowe oraz gałkę z diodami LED. Gałką zmieniamy aktywne wejście, koło wybranej pozycji zapala się dioda LED.
Przełączniki służą do: (1) włączenia zasilania, (2) zmiany filtra cyfrowego i (3) zmiany oversamplingu. Filtrów cyfrowych jest aż pięć:
- o liniowej fazie, „soft knee” dla średnich i wysokich częstotliwości próbkowania,
- „minimum phase soft knee” dla średnich i wysokich częstotliwości próbkowania,
- o liniowej fazie, „apodising” dla niskich częstotliwości próbkowania,
- o liniowej fazie typu „brickwall”, tj. szybkim opadaniem, dla średnich i wysokich częstotliwości próbkowania,
- „minimum phase apodising” dla niskich częstotliwości próbkowania.

Gniazda z tyłu są ładne, zakręcane. Te dla wejść cyfrowych RCA wyglądają na lepszej jakości.

Układ elektroniczny zmontowano na jednej płytce drukowanej. Na wejściu umieszczono nowy odbiornik cyfrowy firmy Wolfson Microelectronics, model WM8804, akceptujący sygnał PCM do 24/192. Właściwy DAC, WM8741, to najwyższy model tej firmy, kilkubitowy układ o architekturze typu Sigma-Delta, wysokiej dynamice i odstępie sygnału od szumu. Przyjmuje on sygnał cyfrowy PCM do 32 bitów i 192 kHz. Ma cyfrową regulację siły głosu, tutaj nieaktywną. Zintegrowano w nim filtry cyfrowe i układy wyjściowe, nie są więc potrzebne dodatkowe układy analogowe. Ma to swoje plusy – mniejsza liczba elementów, niższy koszt - i minusy - brak wpływu na sygnał analogowy.

Na płytce wciąż jest miejsce pod taki scalak, tutaj nieobsadzone. Gniazda RCA są z nim sprzęgnięte poprzez ładne kondensatory, wyglądające jak NOS-y polskich kondensorów polipropylenowych z lat 80. Są one częścią prostego filtra dolnoprzepustowego. Z boku jest układ zasilania, ze scalonym stabilizatorem napięcia oraz tranzystorem i kilkoma, niewielkimi kondensatorami filtrującymi.

NOSTROMO 12 V

Zasilacz zmontowano w wysokiej klasy, hermetycznej obudowie z plastiku. Tego typu budowy znam z zastosowań przemysłowych i wiem, że świetnie sprawdzają się w użytkowaniu, mimo że nie są zbyt piękne. Ustawia się go dłuższą ścianką od nas – jest tam kwadratowy wyłącznik sieciowy. Zasilacz możemy postawić daleko od DAC-a, w niewidocznym miejscu.

Układ zmontowano na pojedynczej płytce drukowanej. Pośrodku widać niewielki transformator z czterema, ładnymi diodami tworzącymi mostek prostowniczy. Po nim mamy trzy kondensatory i rozbudowany układ stabilizujący napięcie. Na wejściu zastosowano filtr napięcia sieciowego firmy Talema.


Dane techniczne (wg producenta)

Układ DAC: WOLFSON WM8741
Dynamika: 128 dB
Przesłuch międzykanałowy: -130 dB
Napięcie wyjściowe: 2,1 Vrms (dla 0 dB)
Wymiary: 80 x 45 x 167 mm
Waga: ok. 1 kg

Świadectwo Dojrzałości
Hulaj dusza

GAD Records GAD CD 043

Nośnik: Compact Disc
Data (nagrania) wydania: (1977)/17 czerwca 2016

FUSION | PREMIERA

Zespół, który w 1977 roku wygrał – nieoczekiwanie – festiwal Jazz nad Odrą zespołem jazzowym nigdy nie był. Wykonywana przez niego mieszanka jazzu i rocka określana jest jako fusion. Być może dlatego przez część widowni koncertu finałowego we wrocławskiej Hali Ludowej, gdzie zespół wykonał cztery utwory, został wygwizdany. O ich nastrojach najlepiej mówi chyba okrzyk „Do Opola!”, słyszany w czasie zapowiedzi konferansjera. Wykonane wówczas cztery utwory znalazły się, jako dodatek, na płycie wydanej właśnie przez wytwórnię GAD Records.

Słuchający jazzu mogli czuć się zdezorientowani. W skład tego efemerycznego projektu wchodzili bowiem muzycy grający wówczas (i później) rock, także w wydaniu „hard”, jak Dariusz Kozakiewicz (m.in. Test), blues i rock, jak Wojciech Morawski (m.in. Breakout, Klan, Voo Voo) i Wojciech Bruślik (m.in. Lady Pank i Tadeusz Nalepa). Najbliżej jazzowego idiomu byli ten ostatni, współpracujący z grupą wokalną Novi Singers oraz „wykradziony” ze świata jazzu saksofonista, Szczepan Dudek.

Jak czytamy w materiałach wydawnictwa, „Świadectwo Dojrzałości to zapomniane, ale ważne ogniwo w dziejach polskiego jazz-rocka. Grupa podążała śladem takich formacji jak niemiecki Passport, proponując bardzo przyjazne dla ucha, pysznie zaaranżowane i brawurowo wykonane fusion, z licznymi partiami solowymi gitary i saksofonu.”
Na wydanej właśnie płycie znalazł się komplet zachowanych nagrań zespołu: pięć nagrań radiowych (trzy z nich ukazały się przed laty na winylowej kronice festiwalu) oraz kompletny (z gwizdami włącznie!) występ podczas Jazzu nad Odrą w koncercie finałowym. W książeczce historia tego niezwykle ciekawego zespołu i liczne zdjęcia.

Producentem albumu jest Michał Wilczyński, a za koncepcję graficzną odpowiada sovadesign.pl. Autorem zdjęć jest Marek A. Karewicz, a uzupełniły je materiały z archiwum zespołu. We wkładce znajdziemy esej przygotowany przez Barnabę Siegela, redaktora naczelnego Radio.Jazz.FM. Jak zwykle płyta jest świetnie wydana i aż się prosi, aby ukazać się na winylu. Szkoda tylko, że tym razem pominięto w opisie ludzi odpowiedzialnych za remastering – a przecież dźwięk jest jednym z ważniejszych elementów tego wydawnictwa.

DŹWIĘK

Chociaż w opisie płyty zabrakło informacji o tym, kto wykonał nowy master materiału, stylistyka dźwięku jest mocno zbliżona do tego, co znamy z poprzednich tytułów GAD Records. To ładne, ciepłe brzmienie ze sporą ilością informacji na górze i dole pasma. Bas jest czasami nieco jednostajny, ponieważ jego punkt ciężkości położony został na „ataku” dźwięku. Powiedziałbym, że to problem zarejestrowanego materiału, a nie samego remasteru. Przekaz jest czysty i całkiem selektywny, co jest zaskakujące, kiedy spojrzy się na polskie wydawnictwa z tamtego okresu. Na ich tle reedycja pana Wilczyńskiego jawi się jako coś ponadprzeciętnego.

Cechą szczególną tego grania jest spójność. Instrumenty nie są szczególnie eksponowane, ani rozdzielcze i pokazywane są „legato”, tj. płynnie, w lejący się sposób. Wysokiej góry nie ma, ale co chwilę zaskakiwała mnie bardzo dobra jakość niższej góry, np. z dzwoneczkami, które miały gęstą, głęboką barwę. Głębia sceny jest niewielka i większość tego, co się dzieje ma miejsce w pierwszym planie. Ten nie jest przybliżany i lokuje się nieco za linią łączącą głośniki.

Szum taśmy jest niewielki i słychać go tak, jakby został ograniczony w jakimś programie. Korekta nie była jednak – jak mi się wydaje – agresywna, bo nie zlikwidowano sztucznie przydźwięku (brumu), od którego rozpoczyna się utwór Aksjomat (5).

Tyle o utworach nagranych w studio. Cztery kawałki zarejestrowane podczas finałowego koncertu Jazzu nad Odrą we wrocławskiej Hali Ludowej mają wartość archiwalną. Ich brzmienie jest dość płytkie i mało dynamiczne. Skraje pasma są mocno ścięte. Przez odsunięcie pierwszego planu muzyka uzyskała jednak oddech, którego w nagraniach studyjnych czasem zabrakło. Pochwalić należy także wyeliminowanie drażniącego wysokiego środka i syczącej góry.

Nie wiem, skąd pan Wilczyński bierze tak dobrą muzykę, której wcześniej nie znaliśmy, jak do niej dociera, ale chylę czoło. Tym bardziej, że to naprawdę fajne, dobre, gęste emocjonalnie granie, wydane w doskonały sposób – zarówno pod względem poligraficznym, edytorskim, jak i dźwiękowym.

Jakość dźwięku:
- nagrania studyjne: 7-8/10
- nagrania koncertowe: 5/10

gadrecords.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

SYSTEM A

ŻRÓDŁA ANALOGOWE
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

ŻRÓDŁA CYFROWE
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ

WZMACNIACZE
- Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

AUDIO KOMPUTEROWE
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
KOLUMNY
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ

OKABLOWANIE
System I
- Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND

SIEĆ
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC)
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
- Pasywny filtr Verictum X BLOCK

SŁUCHAWKI
- Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
- Radio: Tivoli Audio Model One
SYSTEM B

Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ
Odtwarzacz plików: Lumin D1
Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono