WZMACNIACZ SŁUCHAWKOWY ⸜ lampowy VIVA
Producent: VIVA AUDIO DEVICES |

Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
![]() |
No 255 1 lipca 2025 |
TAK TO SOBIE WYOBRAŻAM: wygodny fotel, za nim fajna, dizajnerska lampa – na przykład Hopper – a obok, na ładnym stoliku, wzmacniacz Egoista 2A3 oraz słuchawki zawieszone na Klutz Design CanCans (więcej → TUTAJ), koniecznie w tym samym kolorze, co sam wzmacniacz. Ten można bowiem zamówić w dowolnym wybarwieniu. I jeszcze jakieś źródło, na przykład odtwarzacz SACD lub gramofon. ![]() A fotel wcale nie musiałby być „ikonicznym” Eames Lounge Chair. Wprowadzony na rynek w 1956 roku fotel został zaprojektowany przez Charlesa i Ray Eamesów i jest wykonany z formowanej sklejki i skóry, a przy okazji stał się niemal memiczny przez to, że jest wykorzystywany do niemal każdej reklamy z produktami premium lub snobującymi się na takie. Wzmacniacz, o którym mowa jest nie tylko produktem z wysokiej półki, ale również zaspokaja potrzeby estetyczne, stąd ta moja krótka podróż. Viva Egoista 2A3 jest jednym z większych wzmacniaczy słuchawkowych, z jakimi się spotkamy. Nie największym, jeszcze bardziej okazałe są konstrukcje napędzające słuchawki elektrostatyczne firm Woo Audio czy HiFiMAN, ale dostatecznie duży, aby pozostawić po sobie niezatarte wrażenie. W dodatku, dopowiedzmy, to wcale nie największy wzmacniacz tego typu w ofercie Vivy – ten laur przypadł modelowi Egoista 845, opartym na triodach 845. Model 2A3 jest lampowym wzmacniaczem słuchawkowym, z półprzewodnikowym zasilaczem, opartym o dwie triody w każdym kanale – wejściową 6C45Pi oraz wyjściową 2A3, jedną z najbardziej cenionych triod mocy. Pierwsza z nich pochodzi z rosyjskiego Sovteka, druga z chińskiej firmy Psvane. Choć wolałbym widzieć we wzmacniaczach kupowanych w Europie lampy z kraju, który nie jest agresorem i nie zagraża nam samym, to wiem, że jest z tym duży problem, głównie w powtarzalności i trwałości lamp od innych dostawców. ▲ 2A3 PIERWSZĄ, SZEROKO STOSOWANĄ LAMPĄ wzmacniającą była bezpośrednio żarzona trioda RCA 01A, opracowana w roku 1922. Pod koniec lat 20. pojawiły się inne specjalizowane lampy, jak RCA 27, pośrednio żarzona trioda, a po niej modele 37, 56 i 76. W roku 1926 na rynku pojawiła się kolejna lampa o bezpośrednim żarzeniu, model 71, a w 1928 model 45. Kolejne opracowania, to PX4 z 1929, PX25 z 1930 i wreszcie najsławniejsze dzisiaj triody, modele 2A3 z roku 1932, 300A z 1936 oraz 300B z 1938. ![]() Piękna, bezpośrednio żarzona trioda 2A3 została wprowadzona na rynek przez amerykańską firmę RCA (Radio Corporation of America) 10 stycznia 1933 roku w wersji bez prętów podtrzymujących, a od 1934 roku z prętami podtrzymującymi. Wersja Sylvania Single Plate to rok 1935. W lutym 1936 roku RCA zastąpiła pojedynczą płytkę dwoma mniejszymi elementami podobnymi do tych, które znamy z triody 45, połączonymi równolegle z żarnikiem „W”. 2A3 jest triodą z bezpośrednim żarzeniem (direct heated triode = DHT), zaprojektowaną do zastosowań audio. W jej nazwie zakodowano napięcie żarzenia (‘2’), które wynosi, tak naprawdę, 2,5 V, zastosowanie: wzmacniacze (‘a = amplifier’) oraz typ: lampa trójelementowa (‘3’). W układzie SET jest w stanie oddać moc około 3-4 W, w zależności od napięcia zasilania. Często spotyka się ją także w układach równoległych, ze wspólnym układem anody, a także we układach push-pull. Ponieważ jest lampą bezpośrednio żarzoną, problemem jest przydźwięk, z którym konstruktorzy radzą sobie na różne sposoby. Nie spotyka się jej zbyt często, ponieważ wymaga kolumn o wysokiej skuteczności. W „High Fidelity” testowaliśmy trzy takie urządzenia: → FI 2A3, Fezz Audio → MIRA CETI 2A3 oraz Tektron → TK2A3/50M-REF. ● CHOĆ EGOISTA 2A3 JEST DUŻYM URZĄDZENIEM, to jest przy tym urządzeniem bardzo zgrabnym. Jego projekt plastyczny jest bardzo „włoski”, w tym sensie, że dopracowany i po prostu dobry. To połączenie organicznych form z obłym obrysem rodem ze sztuki Art Deco. Front i tył wykonano z lakierowanego drewna, a pozostałe elementy z aluminiowych blach. Górna „maska” standardowo jest dostępna w kolorach czarnym lub szarym, ale za dopłatą można ją zamówić w dowolnym lakierze samochodowym – co jest fajne. Producent pisze: „Egoista 2A3 jest dostępna w praktycznie nieograniczonej gamie kolorów. Możesz spersonalizować swojego Egoistę, aby pasował do Twojego wnętrza”. Wzmacniacz stoi na czterech mosiężnych nóżkach, a mosiądz – jak wiadomo – jest ceniony za sposób, w jaki tłumi drgania. Urządzenie pracuje w klasie A bez globalnego sprzężenia zwrotnego i oferuje dwa rodzaje wyjść słuchawkowych – niezbalansowane TRS 6,35 mm, tak zwany „duży jack”, oraz czteropinowe XLR, przeznaczony do połączeń zbalansowanych. Ale – to nie jest urządzenie zbalansowane, na wyjściu ma pojedynczą triodę i jest klasycznym wzmacniaczem typu SET. Wydaje się więc, że jest to wyjście mające powiększyć funkcjonalność urządzenia. Podobnie, jak wejście XLR – to jedno z czterech wejść analogowych, które otrzymujemy. Połączono w nim tylko pin „gorący” i masę, jest więc łączem niezbalansowanym ![]() Sygnał prześlemy przez jedno z pięciu wejść – to, jak na wzmacniacz lampowy, sporo. I mówi o tym, że Egoista ma być centrum systemu audio, z odtwarzaczem CD lub SACD, gramofonem, odtwarzaczem plików i innymi źródłami. Pierwsze wejście wyposażono w gniazdo XLR, ale nie jest to wejście zbalansowane. Trzy kolejne to klasyczne gniazda RCA, a czwarte jest wejściem „direct”, którym omijamy regulację siły głosu w Egoiście. Można do niego podłączyć źródła z własną regulacją głośności. Producent jest bardzo oszczędny w podawaniu parametrów mierzalnych, w tym mocy wyjściowej, pasma przenoszenia czy zniekształceń. Prawdę mówiąc, poza wymiarami i wagą niczego więcej się nie dowiemy. Zaglądając do środka zobaczymy jednak bardzo dobre podzespoły, w tym transformatory zasilające i wyjściowe, którymi nie wzgardziłby nawet duży, klasyczny wzmacniacz do kolumn. Są też i inne smaczki, o których w części mówiącej o budowie. Zasilanie jest osobne dla każdego kanału, ponieważ Egoista 2A3 ma budowę typu dual-mono. Wygodnymi gałkami z przodu zmienimy aktywne wejście i siłę głosu, a przełącznikiem hebelkowym włączymy urządzenie. Przełącznik ma trzy pozycje. Środkowa to ta, w której wzmacniacz jest wyłączony, a górna, w której jest włączony. Jest jednak i pozycja dolna, w której włączamy napięcie żarzenia i powoli pozwalamy podać napięcie anodowe na lampy. Po chwili przesuwamy hebel i włączamy wzmacniacz. To sposób na ochronę lamp. Fajne, ale wolałbym, aby to się działo automatycznie. Wzmacniacz jest duży, ale ładny – naprawdę mi się podobał. I, jak mówię, w tym projekcie ważne są detale, nie tylko ogólne wrażenie. A tych jest sporo, jak dioda – niestety niebieska – wkomponowana w logo Viva, gdzie jest kropką nad „i” – dosłownie i w przenośni. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Wzmacniacz słuchawkowy Viva Egoista 2A3 testowałem w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Jako źródło pracuje w nim odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition oraz odtwarzacz plików Lumin T3; ten ostatni niedługo znajdzie nowy dom, ponieważ przyszedł właśnie mój nowy odtwarzacz tego typu, trzyczęściowy Sforzato (DSP-05EX & PMX-05EX). ![]() W czasie testu wykorzystałem również cztery pary słuchawek, z których korzystam od lat i jedna para zupełnie nowa: słuchawki magnetostatyczne HiFiMAN HE-1000 v2 i Fosi Audio i5 (test w tym samym numerze HF), a także słuchawki dynamiczne Sennheiser HD 800 i AKG K271 Studio: » PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór
⸜ WARREN BERNHARDT TRIO, Warren Bernhardt Trio '83, dmp CD-414, CD ⸜ 1983, recenzja → TUTAJ. W ŚWIAT EGOISTY WCHODZIMY POWOLI. Nie ma w nim nic z pośpiechu, z zabiegów mających przykuć naszą uwagę już po pierwszych taktach, nie jesteśmy przedmiotem działań mających na celu szybkie przekonanie nas do tego, że musimy wydać pieniądze tu i teraz. Zamiast tego mamy poczucie zanurzania się w nieznanym, intrygującym, nowym doświadczeniu. Co, trzeba to powiedzieć przypomina odsłuch przez kolumny za pomocą najlepszych wzmacniaczy SET. Chodzi o szczególny sposób formowania dźwięku. Polega on na pełnej transparentności i rozdzielczości przy zachowaniu wypełnienia. Specjalnie pod tym kątem wysłuchałem płyty WARREN BERNHARDT TRIO Warren Bernhardt Trio '83. Wydana, jak widać, w 1983 roku przez pioniera nagrań cyfrowych w USA, firmę dmp, została nagrana bezpośrednio na dwie ścieżki magnetofonu cyfrowego Mitsubishi X-80. Bezpośrednio, czyli bez dogrywek. A X-80 jest jednym z najlepszych magnetofonów masteringowych w ogóle, bez względu na to czy mówimy o cyfrze, czy analogu. ![]() Wzmacniacz Viva zagrał ją lepiej niż jakikolwiek wzmacniacz słuchany przeze mnie do tej pory. Może jedynie dCS Lina pokazał coś w tym stylu. Ale i to nie do końca. Egoista 2A3 oddał sprawiedliwość temu nagraniu przez jego doskonałą czystość, selektywność i genialną dynamikę. A przy tym nie przeciągnął brzmienia w kierunku szklistości. A o to w przypadku wczesnych nagrań cyfrowych – poza Denon PCM Digital – łatwo. A łatwo, ponieważ, tak to czytam, duża część elektroniki nie radzi sobie z dużą ilością informacji podawanych w wyższej części średnicy. Gubi się, idąc w kierunku rozjaśnienia. Albo obniża tę część pasma, grając przyjemnie i ciepło. Ale Viva pokazuje, że jest tam więcej muzyki niż w takim przypadku dostajemy, że jest tam o wiele więcej emocji. Tak więc wzmacniacz z Włoch i Łotwy jest „maszyną do rozdzielczości”. Wybitnie różnicuje tonalność, dynamikę i przestrzeń. I nigdy nie idzie w kierunku brzydoty, przynajmniej tej, która wynika z nieadekwatności brzmienia elektroniki. Idzie raczej w kierunku wewnętrznej prawdy o nagraniu. Dlatego nie tylko wymuskane realizacje w rodzaju przywołanej wyżej Warren Bernhardt Trio '83, czy zupełnie innej, a równie doskonałej New Vienna KEITHA JARRETTA, ale i muzyki intencjonalnie brudnej, zarejestrowanej analogowo w sposób, w jaki to się robiło w latach 70., zagrają równie wspaniale. Z płytami w rodzaju Elephant duetu THE WHITE STRIPES, w wydaniu SACD z 2023 roku, brzmienie będzie zaskakująco zróżnicowane. I przestrzenne. Ostatnie, co można by powiedzieć o większości realizacji tego typu, to „przestrzenna”, ale akurat płyty gitarzysty Jacka White’a i perkusistki Meg White są pod tym względem wyjątkowe. Jack jest pasjonatem urządzeń vintage i nagrywa wyłącznie analogowo. I ten brud, ta zadziorność były z Egoistą czytelne. Nomen-omen, można by dodać. Urządzenie nie skupia się przy tym na jakimś wybranej części pasma. Gra bardzo, bardzo równo od góry po sam dół. Potrafi zagrać bardzo niskim basem, ale nigdy go nie pompuje i nim nie epatuje. To bardziej oddanie skali i głębi bez zbyt dużej czy przesadzonej masy. Pamiętam podobne podejście do tego zakresu ze słuchawek elektrostatycznych Sennheiser Orpheus – ze wzmacniaczem Viva i słuchawkami HiFiMAN to było bardzo podobne doświadczenie. Bardzo zmysłowe, bardzo energetyczne, a przy tym doskonale zróżnicowane, pod każdym względem. ![]() Nic więc dziwnego, że i niezwykle soczyste, ale też pod pewnymi względami „techniczne” granie z najnowsze płyty VOLBEAT God OF Angel Trust, zostało pokazane przez Vivę tak, jak to sobie wyobrażałem zamawiając nowy album (wraz z podpisanym artbookiem :). |
Jego brzmienie okazało się bardziej wypłaszczone tonalnie i dynamicznie niż to, co słyszałem z albumem White’ów, z wyraźniejszym środkiem pasma i mniej akcentowaną górą. Ale nawet w tej manierze włoski wzmacniacz odnalazł się bez oporów. Po prostu dźwięk był lżejszy i mniej nasycony. Co nie znaczy, że mniej interesujący. | Nasze płyty SETH MacFARLANE Verve Records | Republic Records 602478075445 ![]() Lush Life. The Lost Sinatra Arrangements TO DZIEWIĄTY ALBUM STUDYJNY amerykańskiego aktora i piosenkarza Setha MacFarlane'a. Album został wydany 6 czerwca 2025 roku przez Republic Records i Verve Records, a był poprzedzony cyfrowym (niestety tylko cyfrowym) singlem Lush Life, który ukazał się 23 kwietnia, czyli dokładnie w dzień moich imienin. Z kolei drugi singiel, Give Me the Simple Life został upubliczniony 19 maja, kilka dni przed moimi urodzinami. Może stąd moja słabość do tej płyty… To nie jest przypadek, że MacFarlane śpiewa „Sinatrę”. W 2018 roku artysta nabył całe archiwum muzyczne Sinatry od jego rodziny. Jest bowiem fanem absolutnym. Płyta o której mowa jest hołdem złożonym swojemu idolowi i zawiera dwanaście utworów, które Sinatra planował wykonać, ale nigdy tego nie zrobił. MacFarlane i Joel McNeely zatrudnili orkiestrę i w Fox Studio Lot przygotowali cały album. Nagranie miało miejsce w znakomitych Skywalker Sound należących do George’a Lucasa, a orkiestrą dyrygował John Wilson, z którym piosenkarz występował wcześniej podczas BBC Proms w 2009, 2010, 2012 i 2015 roku. Krążek został wydany na płycie Compact Disc oraz Long Play. Ta druga dostępna jest również na niebieskim winylu, a pierwsza była przez jakiś czas dostępna z małą kartą podpisaną własnoręcznie przez artystę – i tę wersję państwu prezentujemy. CD został wytłoczony osobno w USA i w Europie. Europa to bardzo dobra tłocznia Sony DADC, szkoda więc, że nie jest to płyta SACD – to w DADC powstaje większość krążków tego typu. Poza tym to wspaniała płyta! Nie jest naśladownictwem, kopią, a nawiązaniem, złożeniem hołdu i to hołdu ze smakiem. Wokal MacFarlane’a jest głęboki, aksamitny, a jednak nie imituje śpiewu Sinatry. To po prostu podobna wrażliwość i bez problemu mogliby występować po sobie na tej samej scenie, a nawet razem, jak Sinatra i Dean Martin. ![]() A jest do tego świetny dźwięk. Zagubione aranże… to rozmach dęciaków, to szeroka panorama orkiestry, to po prostu – oddech. Jest na tej płycie coś, co ostatnio słyszałem chyba na wydawnictwie Duets Sinatry, nagranej na analogowym magnetofonie, z całym zespołem grającym w dwóch studiach jednocześnie. Głos pokazany jest blisko nas, jest jednak zanurzony w dużej przestrzeni, dzięki której ma duży wolumen, nie jest tylko przecinkiem w powietrzu. I zachowano głębokie „popy” znane z nagrań lat 50., które później były fanatycznie tropione i wycinane przez realizatorów dźwięku. Fortepiany słyszane na początku tytułowego Lush Life pokazane są z pewnej odległości, jakbyśmy patrzyli zza zasłony do sali balowej. Myślę, że o to właśnie chodziło, o przywrócenie muzyce jazzowej – bo tym jest swing – jej pierwotnej funkcji, a więc podkładu do tańca. Dlatego to płyta niebywale płynna, rytmiczna i doskonale wyważona. Piękna. » Jakość dźwięku: 9/10 JAK MÓWIŁEM PRZED CHWILĄ, różnicowanie oferowane przez testowany wzmacniacz jest ponadprzeciętne. To różnicowanie „wewnętrzne” ujawniające zmiany w barwie, przestrzeni, dynamice, technikach nagraniowych, podłączonych do niego słuchawkach. Bo kiedy odpaliłem na Tidalu Paranoid BLACK SABBATTH, dostępny tam w remasterze z 2012 roku, kolejny raz wszystko się zmieniło. Ustawiony daleko w scenie, z mocnym pogłosem i delay’em wokal Ozzborne’a był czytelny i wyraźny, a rozłożone po kanałach gitary wypełniały przestrzeń w bok. To było granie środkiem pasma. Ale całkiem wypełnione. Już jednak Exciter JUDAS PRIEST, z nagraną w ciekawszy sposób gitarą, ale niemal bez niskiego basu, zabrzmiał jeszcze inaczej. Za każdym razem czytelność, jaką oferuje Viva była dopełniana doskonałą rozdzielczością. A to oznaczało, że miałem i wnętrze dźwięku, i jego atak, i wygaszenie. To było, że nawiążę do przywołanego wyżej tytułu, ekscytujące doświadczenie. I nawet jeśli wyższej góry, jak w Hair of the Dog zespołu NAZARETH, było naprawdę dużo, to miała sens, bo pokazywała zespół w manierze koncertowej. A kiedy zagrał świetnie wyprodukowany Lamborghini zespołu SCARLET PLEASURE, wiedziałem również, że mocno wyprodukowane, współczesne płyty zostaną pokazane z równie dużym sercem. I chyba właśnie o to, o wielkie serce do muzyki, jakie w tym wzmacniaczu zostało ukryte, chodzi. Urządzenie pokazuje barwy w sposób, w jaki chcielibyśmy, aby były pokazane, dynamikę oddaje tak, jak byśmy chcieli, aby była oddana, a przestrzeń – cóż, przestrzeń pokaże lepiej niż nam się wydawało, że to jest ze słuchawkami możliwe. I to nie tyko z nagraniami binauralnymi czy Dolby Atmos, ale i z realizacjami o których trudno mówić „przestrzenne”. Wszystkie przywołane wyżej nagrania rockowe brzmiały wspaniale wielowymiarowo, a realizacje o wysmakowanej kulturze, jak wspomniany Jarrett, czy doskonały Labastida NIKLASA PASCHBURGA, przeniosą nas w sam środek wydarzenia. Dźwięk nas otoczy i choć będzie „w głowie”, to ta głowa będzie duża, wielka. Kiedy z kolei zaśpiewa FRANK SINATRA z którejś monofonicznych płyt, na przykład In A Wee Small Hours, dostaniemy duży, ładny wokal, ale bez jego przerysowania i bez przesycenia go niskimi dźwiękami. WYJŚCIA | SŁUCHAWKI • Wspomniałem o tym, że Viva Egoist 2A3 jest niezwykle różnicującym urządzeniem. Może nawet nie „wspomniałem”, a co chwilę o tym przypominam – niech będzie… Pozwala to dobrać słuchawki do naszego gustu, a nie do tego, jak urządzenie z nimi współpracuje. A to dlatego, że wzmacniacz w niewielkim stopniu zdaje się „sugerować” parametrami, a raczej pokazuje podłączone do niego przetworniki takimi, jakimi są. I tak, z HiFiMANami HE-1000 v2 dźwięk był szeroki barwowo i dynamicznie, był też bardzo przestrzenny. Barwa była pełna, ale ostatnie, co można by o niej powiedzieć, to „ciepła”. Z kolei z cieplej brzmiącymi, testowanymi w tym samym wydaniu „High Fidelity”, Fose Audio i5 dostałem bardziej zaokrąglone, niżej osadzone brzmienie. Mniej zróżnicowane, ale bardzo szczelnie wypełnione dźwiękami. Można o nim powiedzieć – cieplejsze. I nie tak przestrzenne, jak z HE-1000 v2. Najbardziej klasyczny dźwięk Viva Egoist 2A3 pokazał zaś z Sennheiserami HD 800. Wokal Sinatry został przesunięty bliżej mnie i zaprezentowany został w duży sposób, z naciskiem na niską średnicę. Ale i ze znakomitymi detalami, takimi, jak przewrócenie kartki z nutami w 1.04 ˻ 3 ˺ I Am Glad To Be Unhappy, ze świetnie akcentowanymi końcówkami słów, w czym ten crooner był mistrzem. Ale nie było to przesadzone, a po prostu czytelne. Najcieplej, najbardziej „środkiem” pasma, Viva zagrała z klasycznymi słuchawkami studyjnymi czyli AKG K 271 Studio. To było bardzo bliskie mnie brzmienie, bez tylu detali, co wcześniej, ale wciąż apelujące do wrażliwości. I bardzo uniwersalne. Bo i Sinatra, i LORDE w nowej piosence Hammer, i inne słuchane przeze mnie z Tidala utwory, wszystko to było fajne, przyjemne, ale i zróżnicowane, nigdy takie same. ![]() I jeszcze słowo o wyjściach. Viva Egoista 2A3 oferuje wyjście niezbalansowane na gnieździe TRS 6,35 mm („duży jack”) i wyjście zbalansowane 4-pin XLR. Dźwięk na obydwu z nich ma identyczny poziom siły głosu, ale nie jest taki sam. Moim zdaniem lepiej brzmi „jack”. Dźwięk jest z nim bardziej zwarty i ciut bardziej otwarty. Wyjście XLR wydaje się delikatnie bardziej zamglone. Nie są to duże różnice, ale słyszałem je i z HD 800 Sennheisera, i HE-1000 v2 HiFiMANa. ▌ Podsumowanie ZASTOSOWANA W MODELU EGOISTA lampa 2A3 to bezpośrednio żarzona trioda znana z w wysokiej jakości wzmacniaczy audio, szczególnie w konfiguracjach single-ended (SET). Jeślibyśmy zapytali znających się na tym ludzi, odpowiedzieliby zapewne, że jest to popularny wybór ze względu na jej ciepłe, przyjemne brzmienie. Tak zresztą tego typu urządzenia są często opisywane w literaturze. Ale to nie tak, zupełnie nie tak. Myślę, że zlewają się ludziom w głowie dwie, zupełnie różne, cechy dźwięku. „Ciepło” o którym mowa jest czymś kompletnie innym niż „ciepło” lamp EL34 i podobnych. Tak naprawdę nie chodzi bowiem o ocieplenie, a o organiczność. To z niej wynika niebywała rozdzielczość, a to z kolei prowadzi do pokazania dźwięków ze środka pasma, których zazwyczaj nie słychać. A ponieważ na środek pasma jesteśmy szczególnie wyczuleni to nagłe bogactwo sugeruje granie ciepłą średnicą. Egoista 2A3 pozwala zrozumieć, o co chodzi w bezpośrednio żarzonych triodach, takich jak 2A3. Dlatego to wzmacniacz, w którym można się zakochać. Jeśli komuś brakuje w nim góry czy dołu znaczy to, proszę się nie gniewać, ale mówię to z czułością i miłością, że ma rozkalibrowany słuch i że najwyższy czas posłuchać czegoś o złożonym i zrównoważonym dźwięku, jak Egoista 2A3. ▌ BUDOWA FIMA VIVA AUDIO DEVICES, do której należy marka Viva, jest szczególnym przykładem działania w dwóch krajach. Założona we Włoszech i prowadzona przez Włochów, swoją główną siedzibę (głownego inwestora) i zakład produkcyjny kolumn ma na Łotwie. Jest on zresztą wspomagany przez łotewski rząd. A Bałtowie to zagłębie świetnych producentów, że przypomnimy litewskiego producenta gramofonów Reed czy producenta wkładek gramofonowych Aidas, w tym kraju część swoich produktów wykonuje brytyjski Audio Note. A w Estonii jest firma Estelon. Elektronikę Viva Audio Devices buduje jednak we Włoszech. Testowany wzmacniacz został ręcznie złożony przez założyciela firmy, pana Amedeo Schembri. Wzmacniacz słuchawkowy Egoista 2A3 mierzy 410 × 185 × 410 mm i waży 19 kg. Jego obudowę wykonano z grubych, aluminiowych blach, do których dokręcono górę tworzącą z bokami jedną całość. Krawędzie tej „maski” – że nawiążę do samochodów – są zaoblone, co ładnie wygląda. Front i tył wykonane są z drewna pokrytego czarnym lakierem o wysokim połysku. Z kolei „maskę” można polakierować na dowolny kolor z palety RAL. Producent mówi o „ikonicznych wariantach” – czerwieni Rosso Corsa i żółci Racing Yellow znanych z supersamochodów, odpowiednio, Ferrari i Porsche. Pokrętła są aluminiowe i zmienimy nimi siłę głosu oraz wejście. Wyłącznikiem z lewej aktywujemy urządzenie lub włączymy go w stan „wygrzewania”. Gniazda TRS 6,3 mm oraz 4-pinowe XLTR nie są, jak zwykle firmy Neutrik, a innej. Z tyłu można znaleźć cztery złocone wejścia, trzy RCA i jedno XLR. Jest tam również gniazdo zasilające IEC z bezpiecznikami. Wnętrze urządzenia odsyła do lat 50. i 60. w elektronice, a współcześnie do urządzeń japońskich i włoskich – to montaż typu punkt-punkt. Wyeliminowanie płytek drukowanych skraca ścieżkę sygnału oraz zmniejsza ilość połączeń. Wymaga jednak znacznie dłuższej pracy nad zmontowaniem całości. W testowanym wzmacniaczu zwracają uwagę potężne transformatory zasilające typu podwójne C oraz równie duże transformatory wyjściowe. Prawdę mówiąc są one równie duże, jak w mocnych wzmacniaczach przeznaczonych do napędzania głośników. Klasyczne jest również poprowadzenie długich osi z przodu urządzenia do mechanicznego selektora wejść oraz potencjometru, umieszczonego na wejściu układu; to potencjometr obrotowy japońskiej firmy Alps. Tutaj wszystko jest bardzo „customowe” i „klasyczne”. Z wejść sygnał jest prowadzony do przełącznika srebrnymi drucikami wyglądającymi, jak okablowanie vintage. Na przełączniku oraz na kondensatorach elektrolitycznych naklejono kawałki filcu, mającego – jak zakładam – tłumić drgania. To filc przypominający ten, którym podklejamy meble – najwyraźniej działa. ![]() W układzie widać wiele dobrych komponentów, włącznie z kondensatorami sprzęgającymi lampy 2A3 oraz 6C45Pi; to, tak naprawdę, dwa równoległe kondensatory, klasyczny foliowy firmy Rifa, a drugi polipropylenowy. Robi się tak, kiedy chcemy uzyskać konkretne brzmienie, a pojedynczy kondensator nam tego nie daje. Niezwykle klasyczny, fajnie wyglądający układ. ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
Użyte lampy: 2 x 6C45Pi, 2 x 2A3 » W tekście znalazł się afiliowany link do sklepu internetowego → CD JAPAN. ![]() Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |

System referencyjny 2025 |
|
![]() ˻ 1 ˺ Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST ˻ 2 ˺ Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) ˻ 3 ˺ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III • → TEST ˻ 4 ˺ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST ˻ 5 ˺ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 ˻ 6 ˺ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ ˻ 7 ˺ Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) • → TEST |
|
![]() |
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TESTInterkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
![]() |
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TESTKabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 • → TEST Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST |
![]() |
Elementy antywibracyjne ⸜ Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)⸜ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ ⸜ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ ⸜ Nóżki antywibracyjne (podstawki pod kolumny): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 60 SN • test → TUTAJ |
![]() |
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition |
![]() |
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJPlatforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity