pl | en

WZMACNIACZ ZINTEGROWANY

Aura
VA-40 REBIRTH

Producent: YUKIMU CORPORATION
Cena (w czasie testu): 12 900 zł

Kontakt:
YUKIMU Corporation
1-41-9 Oi, Shinagawa-ku
Tokio ⸜ JAPAN


www.YUKIMU-officialsite.com

» MADE IN JAPAN

Do testu dostarczyła firma:
NAUTILUS Dystrybucja


Test

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”

No 246

1 października 2024

AURA to obecnie japońsku firma, powstała w 1989 roku w Wielkiej Brytanii. Jej pierwszym i najbardziej znanym urządzeniem był wzmacniacz zintegrowany VA-40. W 1996 roku marka została kupiona przez japońską firmę Yukimu, która w zeszłym roku przygotowała nową wersję klasyka, VA-40 Rebirth.

HISTORIA FIRMY AURA pod pewnymi względami przypomina perypetie innej, obecnie japońskiej, marki – Marantza. Oto bowiem powstała ona w Worthing w Anglii, była częścią jednej z najważniejszych firm głośnikowych z Wysp, Bowers & Wilkins, a następnie została kupiona przez japońskiego dystrybutora.

Co takiego jest w tym produkcie, że interesuje się nim tak wiele firm? I że po tylu latach – trzydziestu pięciu! – powraca do sprzedaży? Przecież nie jest drogi, nie jest również duży, to po prostu wzmacniacz zintegrowany o średniej mocy, którego niski profil nie przekracza 55 mm wysokości i którego chromowany front zawiera tylko trzy elementy sterujące. A jednak…

Aura pojawiła się na scenie w 1989 roku z inicjatywy Michaela Tu. Był to czas „po burzy”, czyli już po zalewie świata audio przez japońskich producentów masowych. Jej powstanie poprzedził krótki epizod w postaci innej firmy, ITL (Independant Technology Ltd.), zlokalizowanej w Portsmouth na południowym wybrzeżu Anglii. Założona została w 1986 roku, a jej „ojcami” byli, wspomniany, Michael Tu i Andrew Hunt. Oferowała ona niewielki wzmacniacz zintegrowany MA-80, niemal identyczny z późniejszym AV40.

Już rok po jej założeniu zainteresowanie jej wzmacniaczem wyraża Bowers & Wilkins, specjalista w dziedzinie kolumn głośnikowych, wówczas już potęga, który ją następnie kupuje. Dzięki temu ściankę przednią wzmacniacza projektuje Kenneth Grange, słynny projektant przemysłowy, wówczas współpracujący z B&W. W wyniku tych zabiegów urządzenie chromowany front i czarne gałki. Niby nic, a jednak dało to nową jakość.

| Kenneth Grange

URODZONY W 1929 ROKU W LONDYNIE swoją karierę zaczynał w latach pięćdziesiątych od pracy w roli asystenta architekta Jacka Howe’a. Od 1950 do 1956 roku pracował jako asystent szeregu architektów i jako malarz scen dla BBC w Alexandra Palace. Dzisiaj znamy go jednak głównie z projektów interdyscyplinarnej firmy konsultingowej Pentagram, której był partnerem-założycielem.

⸜ KENNETH GRANGE w październiku 2016 r. z wagonem InterCity 125, dla którego w latach 70. zaprojektował przednią część lokomotywy • zdj. Geof Sheppard, Wikipedia CC BY-SA 4.0

W Wielkiej Brytanii jego projekty zna chyba każdy. To on stoi za, używanymi poza Londynem, skrzynkami pocztowymi Royal Mail, jego kreska nadała aerodynamiczny kształt przedniej części pociągu British Rail o nazwie High Speed Train (InterCity 125), jak i niepowtarzalny wygląd londyńskim taksówkom.

Znamy go również w świecie perfekcjonistycznego audio. Choć były to znacznie mniejsze projekty od wspomnianych, to zostawiły trwały ślad w naszych umysłach, mimo że najczęściej nie zdajemy sobie z tego sprawy. Flirt z dizajnem w małej skali rozpoczął wcześnie, bo już w latach 50. W późniejszych latach nadawał kształty mikserom firmy Kenwood, maszynce do golenia Wilkinson Sword, aparatom fotograficznym Kodaka, zapalniczkom firmy Ronson, czy długopisom Parkera.

⸜ Kolumny Bowers & Wilkins Matrix 800 stojące w domu-muzeum Claude’a Nobsa, założyciela i dyrektora Montreux Jazz Festival • zdj. HIGH FIDELITY; więcej → TUTAJ

W audio jednym z jego najbardziej znanych projektów były kolumny firmy Bowers & Wilkins, modele DM6, 801 oraz Matrix 800; ten pierwszy nazywany był „pingwinem w ciąży”. Jego japońskie kontakty przyczyniły się do powstania wspaniałych projektów urządzeń firmy Aura – najpierw oryginalnego wzmacniacza VA-40, kiedy jeszcze firma należała do Anglików, a później pięknego odtwarzacza CD/tunera FM/wzmacniacza o nazwie Note, produkowanego już przez japońskiego właściciela.

Kenneth Henry Grange, jeden z najbardziej znanych brytyjskich projektantów przemysłowych, zmarł 21 lipca tego roku; miał 95 lat.

www.PENTAGRAM.com

Z JAKIEGOŚ, NIEZNANEGO NAM, POWODU bardzo szybko B&W zrezygnował ze sprzedaży wzmacniacza AV-40. Japoński dystrybutor Aury, firma Yukim Corporation, która rozpropagowała to urządzenie w Kraju Kwitnącej Wiśni, rozpoczęła wówczas starania o zakup praw do marki i praw do jej produktów, co udało się jej dopiero w 1997 roku, w wyniku czego powstała Aura Design Japan. Dodajmy, że Yukim był dystrybutorem wielu znanych europejskich i amerykańskich firm i pozostaje nim do dziś.

Jej pierwszym produktem był, oczywiście, wzmacniacz VA-40. Ale jeszcze 1992 roku, czyli w czasach pod panowaniem Elżbiety II, do portfolio dołączyłą jego mocniejsza wersja, nosząca nazwę VA-50. Skądinąd wiadomo, że został on zaprojektowany przez jednego z najbardziej znanych brytyjskich inżynierów i dziennikarzy, Martina Collomsa, dzisiaj piszącego dla magazynu „Stereophile”. Urządzenie miało nieco inny układ wzmocnienia, klasyczne gniazda głośnikowe zamiast „dziur” w obudowie (jak kiedyś urządzenia Naima i Cyrusa) i wyższą moc, 2 x 50 W (8 Ω). Zakończenie produkcji nastąpiło dopiero w 2006 roku.

Na rynku japońskim, ponieważ tylko tam urządzenia tej firmy były dostępne, pojawił się wówczas najładniejszy produkt firmy Aura, model Note. Był to wzmacniacz zintegrowany z odtwarzaczem Compact Disc typu top-loader. Ależ on był piękny! Jak się okazuje, prace nad nim rozpoczęły się jeszcze za czasów „brytyjskich” firmy, dlatego również i za jego wygląd odpowiada sir Kenneth Grange. Jego projekt był gotowy w 1996 roku, a brytyjska premiera przewidziana była na rok 1997, jednak wtedy Aura była już firmą japońską. Do sprzedaży trafił dopiero w 2006 roku.

W portfolio tej firmy można było wówczas znaleźć też i inne produkty, jak wzmacniacze zintegrowane VA-80 i VA-80 SE-X, VA-100 Evolution i Mk II, VA-150, wreszcie przedwzmacniacz CA200 oraz dwie końcówki mocy, PA-100 i PA-200. W ofercie był też tuner radowy TU-80 i dwa odtwarzacze CD – CD-50 oraz CD-100. Gdzieś w okolicach 2010 roku otrzymaliśmy dwa nowe, odtwarzacz CD Groove oraz wzmacniacz zintegrowany Ayra, równie atrakcyjne.

Urządzenia z pierwszego „japońskiego” okresu Aury były produkowane przez południowokoreańską firmę April Music. Znana ze swoich, bardzo dobrych, przemyślanych produktów sprzedawanych pod marką → STELLO, po jakimś czasie zawiesiła działalność, a tym samym Aura straciła podwykonawcę. Marka zniknęła tym samym z rynku i to aż na ponad dziesięć lat.

Aż, niespodziewanie, w zeszłym roku po łączach poszła wiadomość, że VA-40 wraca do gry, jako VA-40 Rebirth.

VA-40 Rebirth

VA-40 REBIRTH JEST WZMACNIACZEM ZINTEGROWANYM średniej mocy. Jest konstrukcją purystyczną, z trzema wejściami liniowymi RCA, wejściem gramofonowym MM oraz wyjściem słuchawkowym, napędzanym sekcją wzmacniacza mocy. Nie ma w nim przetwornika D/A, łącza Bluetooth, ani też odtwarzacza plików. Ani też – pilota zdalnego sterowania.

Tego typu projekty współistniały na brytyjskiej scenie audio z rozbuchanymi, wszystkomogącymi urządzeniami z Japonii i były na nie odpowiedzią. Najbardziej znane z nich to Cambridge Audio P40 z 1968 (!) roku oraz dziesięć lat późniejszy model 3020 firmy NAD, a następnie Naim NAIT z 1983 roku oraz Musical Fidelity A1 z 1985. A przecież rok później powstał MA-80 firmy ITL. Myślę, że nie będziemy więc zbyt daleko od prawdy, jeśli powiemy, że wszystkie one były znane projektantom AV-40 i że to one były dla nich punktem odniesienia.

W materiałach prasowych polskiego dystrybutora, firmy Nautilus Dystrybucja, czytamy:

Patrząc na zgrabną, płaską obudowę na pewno zadamy pytanie, czy jest to klasa D? Otóż nie. VA-40 Rebirth to minimalistyczna konstrukcja analogowa, pozbawiona toru cyfrowego, wyświetlacza i innych elektronicznych gadżetów psujących jakość dźwięku, a zatem zapewniająca purystyczne brzmienie w połączeniu z radością oldschoolowej manualnej obsługi urządzenia. Aura VA-40 Rebirth zaprzęga do pracy pojedynczy układ push-pull zbudowany z brytyjskich MOS-FET-ów Exicon ECX10P20/ECX10N20, znanych i lubianych wśród fanów dobrego hi-fi, a także stosowanych przez renomowanych highendowych producentów takich jak Goldmund czy Nagra.

Japoński wzmacniacz jest niewielki, ale wygląda bardzo ładnie, głównie dzięki proporcjom i chromowanej przedniej ściance. Znajdziemy na niej tylko dwie, czarne gałki z aluminium, przycisk oraz gniazdo słuchawkowe. Gałkami zmieniamy się głosu i wybieramy między czterema wejściami – trzema liniowymi i jednym z przedwzmacniaczem gramofonowym dla wkładek MM. Jedno z wejść jest oznaczone jako „CD”, tak jak w oryginalnym VA-40.

Nowa wersja wzmacniacza oferuje 50 W na kanał przy obciążeniu 8 Ω, a w jego zasilaczu znajdziemy transformator toroidalny. Wysoką wydajność prądową osiągnięto, jak tłumaczy producent, dzięki „innowacyjnej metodzie chłodzenia stopnia końcowego”. Jest on bowiem przytwierdzony za pomocą wsporników do dwóch poziomych radiatorów, zajmujących pół obudowy, które umiejscowiono bezpośrednio pod górną pokrywą, wyposażoną w szczeliny wentylacyjne. Rozwiązanie takie ma dawać tranzystorom „optymalne warunki pracy”, bez ich „nadmiernego przegrzewania i degradacji parametrów wraz z upływem czasu”, dodatkowo „dużo skuteczniej tłumiąc wibracje”.

We wzmacniaczu znajdziemy również wysokiej klasy komponenty, czym również różni się on pierwowzoru: rezystory metalizowane Vishay, kondensatory Nichicon Muse, pozłacane styczniki i inne. Obudowa i panel czołowy urządzenia powstają u japońskich specjalistów od metalurgii, a fanów płyt winylowych ucieszy, że oprócz trzech standardowych wejść liniowych RCA wzmacniacz wyposażono także w wejście gramofonowe przystosowane do wkładek typu MM.

Choć producent nazwał urządzenie VA-40 Rebirth, tak naprawdę bliżej mu do konstrukcji Martina Collomsa, nie tylko ze względu na wyższą moc, ale i na sam układ. W tym zaszły tylko niewielkie zmiany, głównie polegające na zastosowaniu lepszych podzespołów, a główna różnica widoczna jest w sekcji zasilania, w której mamy teraz duży transformator toroidalny o mocy 200 W. Producent mówi, że został on wykonany „na zamówienie”.

Jak wspominaliśmy, VA-40 Rebirth powstał na 35-lecie marki. Jest on pierwszym produktem z tym logo wyprodukowanym w Japonii. Poprzednie, przypomnijmy, powstawały w Anglii, a potem w Korei. Panel przedni i obudowa są produkowane w Tsubame-Sanjo City, znanym – jak czytamy – „na całym świecie” zakładzie obróbki metali, co ma, jak pisze producent, „zapewnić wysoką precyzję i jakość wykonania”.

ODSŁUCH

JAK SŁUCHALIŚMY • Wzmacniacz zintegrowany Aura VA-40 Rebirth testowany był w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Porównywany był do dzielonego wzmacniacza odniesienia, czyli przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III i tranzystorowego wzmacniacza mocy Soulution 710. Podczas testu urządzenie stało na swoich trzech nóżkach na górnej, węglowej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition Mk II.

W czasie testu jako źródło wykorzystałem odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition oraz odtwarzacz plików Lumin T3. Sygnał między odtwarzaczem i wzmacniaczem przesyłany był interkonektem RCA Crystal Cable Absolute Dream. Wzmacniacz zasilany były przez kabel Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, a sygnał do kolumn dostarczał kabel głośnikowy Crystal Cable Da Vinci. Wzmacniacz napędzał kolumny Harbeth M40.1. Dodam, że do zacisku masy podłączyłem sztuczną masę Nordost QKore.

» PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór

⸜ SARAH VAUGHAN, Sarah Vaughan, EmArcy/UMG Recordings UCGQ-9053, „Acoustic Sounds SACD Series”, SHM-SACD (1955/2004).
⸜ TSUYOSHI YAMAMOTO TRIO, What A Wonderful Trio!, First Impression Music FIM DXD 079, Silver-CD (2008).
⸜ EVA CASSIDY, Songbird, Blixstreet Records | Didgeridoo Records/JVC VICJ-010-0045, XRCD24 (1998/2008).
⸜ ROBERT KANAAN, Evening Soothing, Robert Kanaan/Tidal, FLAC 16/44,1 (2024).
⸜ SANTANA, Santana, Columbia/Sony Records Int'l SICP-10134, „7-inch papersleeve”, SACD/CD (1969/2020); więcej → TUTAJ.
⸜ THE POLICE, Synchronicity, A&M Records/Polydor UICY-16234, „40th Anniversary”, 2 x SHM-CD (1981/2024).
⸜ MEGADETH, Countdown to Extinction, Capitol Records/Mobile Fidelity Sound Lab UDCD 765, „Original Master Recording”, Gold-CD (1992/2006), więcej → TUTAJ.

CZY MOJE OCZEKIWANIA WOBEC VA-40 się spełniły? Czy wzmacniacz zagrał tak, jak to sobie wyobrażałem czytając jego historię i odnosząc się do swoich własnych doświadczeń z tego typu produktami? Czy to było wreszcie coś, o czym można by wspominać obok → LEBENA CS-300, a następnie modelu → CS-300F i wzmacniacza → AURORASOUND HFSA-01? Oooo, tak – to dokładnie tej klasy dźwięk.

Na czym polega jego magia? Ano na tym, że słucha się z nim muzyki tak, jakby nie było przed nami urządzenia. Nie w sensie, że słychać wszystko, jak „na żywo”, bo to tak nie działa. Chodzi o swego rodzaju, jak gdyby czarodziejskie, zniknięcie mechaniki. Przywołuję tę kategorię co jakiś czas, a to dlatego, że jest z jednej strony poręczna, a z drugiej zamyka w sobie, w tym krótkim stwierdzeniu, długie i szczegółowe opisy.

Przekaz Aury jest bowiem gładki. Jest płynny. Jest, wreszcie, ciepły. Urządzenie brzmi gęściej i cieplej niż wszystkie trzy wzmacniacze lampowe z Japonii, które przed chwilą przywołałem. Bardzo trudna do przyjemnego odtworzenia płyta SARAH VAUGHN, nagrana z trębaczem Cliffordem Brownem, a w maju tego roku wydana w Japonii na krążku SHM-SACD, zabrzmiała więc niebywale wręcz przyjemnie. Ciśnie mi się na usta określenie „olśniewająco”, ale chyba nie o to chodzi, nie o „zabicie miłością”, a o spokojne, niespieszne, zawodowe granie.

Nie wiem, czy to już wybrzmiało między wierszami, ale mam takie wrażenie, że VA-40 Rebirth gra bardziej „lampowo” niż wiele wzmacniaczy lampowych. Płyta o której mowa została nagrana w 1955 roku, a wokalistka śpiewa na niej do stosowanego wówczas w USA, pomyślanego pierwotnie dla radia, wstęgowego mikrofonu RCA 44-B. Jak pisałem przy okazji testu kolumn Phonia Gravis 400, jego cechą charakterystyczną jest mocne podbicie wąskiej części wyższej średnicy.

Przy nacinaniu lakieru na LP było to gaszone, a radio AM w ogóle tego nie pokazywało, więc wszystkim wydawało się, że nagrania tego typu brzmią ciepło i nisko. Jednak współczesne, bezpośrednie transfery z taśmy „master” do cyfry nie korygują tego mankamentu. A Aura zagrała tę płytę tak, jak z winylu. I było to naprawdę ciekawe doświadczenie, bo wcale nie miałem wrażenia, że urządzenie ociepla wysokie tony, ani tym bardziej, że je minimalizuje. Nie zmniejsza też energii tego zakresu.

Robi za to coś, z czym mam zwykle do czynienia z wysokim high-endem. A mianowicie wygładza problematyczne elementy dźwięku, a te, które są w porządku, które są dobre, pokazuje w całej ich pełni. Nie wiem, jak to działa, ale znam to z wielu odsłuchów. Aura, o ile mnie pamięć nie myli, jest najtańszym produktem, która coś takiego potrafi. Nawet „mały” Leben i Aurorasound nieco mocniej wskazują na podkreślenie wyższej średnicy.

Tutaj to jest coś w rodzaju delikatnego wygładzenia faktury. Ale tylko do momentu, w którym w dźwięku przestaje nas cokolwiek martwić. Bo już, bardzo otwarte, niesamowicie dynamiczne, granie z płyty TSUYOSHI YAMAMOTO TRIO What A Wonderful Trio! zostało pokazane z dynamiką, pełnią i nasyceniem. I z mocną górą. Jak mówię, to niesamowite, jak dobre produkty „tłumaczą” nam sygnał elektryczny, jak wspaniale przekazują zawartość nagrań.

Można by więc pomyśleć, że to wzmacniacz wręcz wymarzony do muzyki wokalnej. Jeśli tak państwo zrobiliście, to – tu nie ma zaskoczenia – macie rację. W tym sensie, że właśnie z wokalistyką, ale nie tylko jazzową, ale i z muzyką klasyczną, wzmacniacz czaruje najmocniej. Czaruje, bo tak płynne, gęste brzmienie zawdzięcza lekkiemu podkreśleniu niższej środka pasma. Niby niewielkie, nie odbieramy tego jako „podkolorowanie”, ale jednak na tyle skuteczne, że nawet dość jasny wokal EVY CASSIDY ze składanki Songbird został „ułożony” i był przyjemny.

Ale nie jest też tak, że wszystko z Aurą brzmi tak samo. To kolejny, po umiejętności przekazania w przyjemny sposób nawet słabo nagranej muzyki, trop odsyłający nas raczej do drogich, udanych konstrukcji. Chodzi mi o różnicowanie. Z jednej strony wszystko, co z tym wzmacniaczem zagramy brzmi fajnie, przyjemnie, a z drugiej doskonale słychać, czym się te nagrania od siebie różnią. Nawet w ramach jednej płyty, jak z Cassidy.

˻ 2 ˺ Wave in the Water ? – Dość jasno, mało nasycenia, raczej lekko i bez wyraźnej faktury. ˻ 3 ˺ Autumn Leaves ? – Ciepło, nisko, gęsto, gładko. ˻ 4 ˺ Wayfaring Stranger ? – Mocny, gęsty bas bez wyraźnego ataku, ale ze wspaniałą barwą oraz mocniejszy wokal z długim pogłosem. I można tak do samego końca. A kiedy trzeba, jak w tym ostatnim przypadku, kiedy mocno gra gitara elektryczna, uderza w nas jej energia, jest ostrzej, jest mocniej.

A kiedy puściłem debiutancki album SANTANY, wydany w 2020 roku, wspaniale wydany dodajmy, przez Sony na płycie SACD, naparła na mnie ściana dźwięku. Może nie od razu, nie kiedy perkusista gra tylko na crashu, a z lewej strony grają bębenki, ale później, kiedy wchodzą mocne gitary. Były one mocne i kąśliwe, że tak powiem. To nie jest tak, że VA-40 Rebirth uładza wszystko, jak leci. Robi to wybiórczo, jak pisałem na początku. I, jak również wspomniałem, nie mam pojęcia, jak to robi.

Japoński wzmacniacz gra więc mocnym, dużym dźwiękiem. Jest on naprawdę ekspansywny, chociaż nie „wyskakuje” przed kolumny. Źródła dźwięku mają duży wolumen i dlatego są namacalne, a nie przez ich „wypychanie” przed kolumny. Ultymatywna rozdzielczość jest uśredniona, to ostatecznie nie jest ultradrogie urządzenie, ale tego nie zauważamy, ponieważ informacji o barwach, dynamice i przestrzeni jest wystarczająco dużo.

Aaa, bo jest jeszcze stereoskopia. Ta jest w Aurze ponadprzeciętna. Czyli mamy szeroką panoramę i głęboką scenę. Wymiar w głąb jest limitowany, to nie jest poziom urządzeń za 50 000 złotych. Ale wszystko jest tak ładnie poskładane, tak dobrze wyrażone, że nawet o tym nie wiemy. Dopiero bezpośrednie porównanie to pokaże. Tyle tylko, że po co to komu? W ten sposób utracimy część radości, jaką daje odsłuch testowanego wzmacniacza z fajnymi kolumnami i dobrym źródłem, bez porównań, tylko dla muzyki.

SŁUCHAWKI • Jedną z ważnych zalet wzmacniacza Leben CS-300, powtórzoną następnie w Aurorasound HFSA-01 , była obecność wyjścia słuchawkowego, które było nie tyle dodatkiem, a występowało na równych prawach z wyjściem głośnikowym. Aura VA-40 Rebirth powtarza ten schemat. A przecież żaden z tych wzmacniaczy nie miał osobnej sekcji dla słuchawek, ponieważ sygnał do nich prowadzony był z dzielnika napięciowego umieszczonego przed wyjściem kolumnowym.

Dźwięk Aury ze słuchawkami HiFiMAN HE-1000 v2 był zbliżony do tego, co słyszałem przez kolumny. A więc dynamiczny bezpośredni, ale i nieco ciepły i bardzo płynny. To granie, które ustawia nas w pozycji „spocznij”. Bo nie irytuje, nie czekamy na to, czy taka lub inna płyta „zagra” czy „nie zagra”. Z VA-40 Rebirth zagra i to naprawdę godziwie. Także jasno zrealizowane nagrania, jak – już przywoływana – płyta The Police.

Otrzymałem z nią przekaz o jedwabistym ataku, ale z wystarczającą selektywnością, aby instrumenty miały swoją własną przestrzeń wokół siebie. Basu specjalnie nie przybyło, ale to przecież takie właśnie granie. I dopiero z mocno nasyconymi nagraniami, jak z płyty New Dawn DOMINICA MILLERA i NEILA STACEY’a, kiedy chciałem puścić kawałek ˻ 7 ˺ Rush Hours na maxa, wzmacniacz poszedł do ściany. Z kolei z dokanałowymi Lime Ears Pneuma mogłem grać bez limitu głośności, tyle tylko, że balans tonalny był z nimi nieco wyżej i nie dostałem tak nasyconego basu.

Bo, tak się składa, Aura najlepiej zagra z klasycznymi słuchawkami, które były w sprzedaży w latach 80. oraz z ich następcami. Jak Beyerdynamic DT-990 i ich „potomstwo” ( na przykład DT-880), AKG K241 i podobne, wraz z AKG K701 czy Sennheiser, w moim przypadku HD 800. To z nimi barwa była najbardziej wyrównana, a dźwięk najbardziej nasycony. I właśnie z nimi nie będzie trzeba mieć zewnętrznego wzmacniacza, żeby cieszyć się tego typu sposobem słuchania muzyki.

Podsumowanie

AURA VA-40 REBIRTH jest wyjątkowym urządzeniem. Z jednej strony otwarta na informacje pochodzące ze źródła, z drugiej porządkuje je i kategoryzuje, wybierając te, które są potrzebne do zbudowania satysfakcjonującego, przyjemnego, ale i emocjonalnego przekazu. Robi to lekko ocieplając dźwięk, podkreślając niską średnicę i wygładzając wysoką górę.

Nieprzypadkowo te, lub podobne, określenia padają podczas testu udanych wzmacniaczy lampowych. Aura tak właśnie gra. A przy tym ma mocny, ładnie kontrolowany bas. Ciepły, nieco okrągły, ale też energetyczny i dobrze definiowany. I nawet tak „lekko” nagrane płyty, jak Synchronicity grupy THE POLICE, w wersji wydanej niedawno w Japonii na krążku SHM-CD, zagrają po prostu fajnie.

Nie chodzi przy tym, że VA-40 Rebirth to tylko „fajny” wzmacniacz. To też, to ważna części jego charakterystyki. Ale to przede wszystkim wzmacniacz „zmysłowy” i „głęboki”. W tym sensie, że takie odnosimy wrażenie słuchając z nim muzyki, tak brzmi też sama muzyka. Jest energetyczny, a jednak delikatnie kontroluje to, co dociera do kolumn, zapobiegając przegrzaniu dźwięku i zbytniej napastliwości. A mimo to będziemy mieli wrażenie pełni i mocy – to naprawdę wydajne prądowo urządzenie.

Dlatego też, jeśli ktoś szukał Lebena CS-300, albo wzmacniacza tego typu, może spokojnie „zaparkować” w swoim systemie testowany wzmacniacz Aura VA-40 Rebirth. To nieprawdopodobne, jak dobry pomysł przezwycięża czas i zmiany technologiczne. Dodajmy do tego klasyczne kolumny w rodzaju Harbethów, Spendorów (z serii A), Grahamów itp., a nawet kolumn z głośnikiem szerokopasmowym, a otrzymamy wspaniały system. To prawdziwa „perełka” w świecie audio. Dlatego też, od nas, wprawdzie nie perłowy, ale za to ˻ RED FINGERPRINT ˺.

BUDOWA

AV-40 REBITRTH FIRMY AURA jest niewielkim wzmacniaczem zintegrowanym. Choć szerokość przedniej ścianki to klasyczne 430 mm, to jego wysokość wynosi zaledwie 55 mm. Przednia ścianka została wykonana z chromowanej stali, a pozostałe z giętej stali nierdzewnej. Gałki są aluminiowe, z kolei przycisk wyłączający zasilanie – plastikowy. Urządzenie stoi na czterech nóżkach wykonanych kilku warstw metalu, z e srebrnymi insertami przedzielającymi czarne krążki.

Zaciski głośnikowe na tylnej ściance są złocone i są całkiem porządne. Z kolei gniazda RCA są lutowane do płytki, nie są złocone (złocona jest tylko masa), a więc takie sobie. Niezłocony jest również zacisk masy.

Wnętrze wygląda inaczej niż w większości wzmacniaczy, ponieważ płytki przykręcono do góry nogami. Są firmy które montują elektronikę na górnych ściankach, co wydaje się podobne, ale nie jest. Tutaj są one montowane klasycznie, do dna obudowy. Projektantowi Aury chodziło o jak najefektywniejsze odprowadzenie ciepła bez konieczności stosowania ciężkich radiatorów i wypuszczania ich na zewnątrz obudowy.

Dlatego tez radiator widoczny jest przez wycięcia w górnej ściance, a tranzystory są doń przykręcone od spodu. Aby z kolei nie narażać podzespołów biernych na wysoką temperaturę, także i płytka z układem wzmacniającym jest obrócona do góry nogami. Na ładnej płytce widać dobrej jakości podzespoły, wspomniane na wstępie rezystory metalizowane Dale oraz kondensatory Nichicon Muse i Fine Gold, a także, w zasilaczu, Rubycon.

W pierwszej wersji wejścia przełączane były w mechanicznym przełączniku, choć umieszczonym tuż przy wejściach. Tutaj w tej roli obsadzono układ scalony japońskiej firmy JRC. Przedwzmacniacz gramofonowy zrealizowano an dwóch, klasycznych, niskoszumnych układach scalonych NE5532, którym towarzyszą bardzo ładne elementy bierne, w tym wspomniane, precyzyjne oporniki, a także ładne kondensatory. Sygnał z wejść liniowych, po wybraniu selektorem, trafia od razu do potencjometru. Niestety jest to prosty, otwarty potencjometr, bardzo podobny do tego, jaki był stosowany w oryginalnym VA-40.

Sygnał prowadzony jest doń kablami japońskiej firmy Tatsuta Tachii Electric Cable, również japońskiej. Podobnym interkonektem biegnie sygnał do wyjścia słuchawkowego; po wpięciu wtyku duże przekaźniki ze złoconymi stykami przełączają sygnał z wyjścia głośnikowego na słuchawkowe.

Tranzystory wyjściowe, po jednej parze na kanał, w układzie push-pull, w klasie AB, to MOSFET-y EXICON ECX10P20/ECX10N20. Taki układ, to jest z jedną parą, pozwala znacząco zredukować zniekształcenia. Równoległe tranzystory należy dobierać , a i tak ich parametry zawsze będą nieco inne. Zdając sobie z tego sprawę niektóre firmy stawiają właśnie na taką aranżację, że wspomnimy Denona i jego układ UHC-MOS Single Push-Pull. Minusem takiej aranżacji jest ograniczona moc, jaką można uzyskać stosując tranzystory przeznaczone do układów audio. A jeśli sięgniemy po tranzystory wysokiej mocy, to niemal na pewno będą one przeznaczone do pracy w innego typu układach.

Dodajmy, że zasilanie zapewnia sporej wielkości, toroidalny transformator o mocy 200 W. Ten został przykręcony tradycyjnie, do dna obudowy.

Dane techniczne (wg producenta)

Wejścia: 3 x liniowe RCA, 1 x gramofonowe MM
Maksymalna moc wyjściowa: 2 x 50 W/8 Ω
Pobór mocy (bez sygnału wejściowego): 16 W
Pobór mocy (maksymalny): 210 W
Wymiary (szer. x wys. x gł.): 430 × 76 × 350 mm
Waga: 7,2 kg

Dystrybucja w Polsce

NAUTILUS Dystrybucja

ul. Malborska 24
30-646 Kraków ⸜ POLSKA

NAUTILUS Dystrybucja

»«

Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ.

www.AIAP-online.org

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2024



˻ 1 ˺ Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST
˻ 2 ˺ Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
˻ 3 ˺ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III • → TEST
˻ 4 ˺ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST
˻ 5 ˺ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
˻ 6 ˺ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ
˻ 7 ˺ Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) • → TEST

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TEST
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ
Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TEST
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 • → TEST
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST

Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST

Elementy antywibracyjne

⸜ Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
⸜ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ
⸜ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ
⸜ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ
⸜ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ
⸜ Nóżki antywibracyjne (podstawki pod kolumny): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 60 SN • test → TUTAJ

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV • → TEST
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC • → TEST
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA • → TEST
  • MIYAJIMA LABORATORY Destiny • test → TEST
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero • → TEST
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe • → TEST

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition


Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJ
Platforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ
Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 • → TEST
  • Audeze LCD-3 • → TEST
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 • → TEST
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) • → TEST
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|