GRAMOFON Pro-Ject
Producent: PRO-JECT AUDIO SYSTEMS |
Test
Tekst: WOJCIECH PACUŁA |
No 210 1 października 2021 |
ISTORIA FIRMY PRO-JECT, wchodzącej w skład grupy – bo tak należy powiedzieć – AUDIO TUNING VERTRIEBS GmbH, jest historią sukcesu. Biegłaby ona od znalezienia, a później przejęcia fabryki produkującej gramofony dla czechosłowackiej Tesli, zanurzonej w technikach i technologiach odpowiednich dla gospodarki chronicznych niedoborów (w Polsce były to czasy PRL), po jedną z ważniejszych firm światowego audio. Jedną z cech produktów Pro-Jecta, obok produkcji jak największej liczby podzespołów we własnym zakresie, były bardziej niż przyzwoite ceny oraz bardzo dobry stosunek jakości do ceny jego produktów. Jednym z symboli sukcesu okazał się niedrogi gramofon Debut, pomyślany dla – jak sama nazwa wskazuje – osób dopiero rozpoczynających przygodę z winylem. Jego pierwsza wersja została zaprezentowana już w 1999 roku. Była to konstrukcja lekka, nieodsprzęgana, z napędem paskowym i ramieniem o zwieszeniu kardanowym. Podstawę wykonano z płyty MDF, talerz z wytłaczanej blachy (był on bezpośrednim spadkobiercą talerzy gramofonów Tesli), a proste ramię z aluminiowej rurki. Mimo że był to czas wszechobecnego mp3, kiedy to większość słuchających muzyki myślała o winylu jak o muzealnej staroci, pomysł „zaskoczył” i model ten został w ofercie do dziś. Po drodze dokonano, co oczywiste, zmian (Debut II i III) wymieniając talerz i silnik na lepsze (Debut S/E3), zmieniając ramię na wykonane z plecionki węglowej oraz napędzając talerz silnikiem prądu stałego (Debut Carbon DC). Odmianą tej wersji był model Debut Carbon USB, z zainstalowanym przedwzmacniaczem gramofonowym oraz przetwornikiem A/D, z którego sygnał można było wysłać kablem USB, na przykład do komputera, i go nagrać. W 2016 roku zaprezentowano kolejną wersję, Debut Carbon Esprtit SB (DC), w którym talerz wymieniono na akrylowy, a z gramofonem zintegrowano układ elektroniczny regulujący pracę silnika. Prawdę mówiąc akrylowy talerz dostępny był już wcześniej – był to Debut Carbon EVO Acryl, była to jednak wersja „specjalna”. I, wreszcie, w roku 2020 do sprzedaży trafiła najlepsza wersja tego gramofonu, Debut Carbon EVO (od ‘evolution’). Wymieniono w nim talerz na odlewany z aluminium i tłumiony na krawędzi materiałem stratnym TPE (ang. thermoplastic elastomer). Założono do niego nie cztery, ale trzy tłumione tym samym elastomerem nóżki, a także wymieniono zawieszenie silnika. Do kompletu dokładano również pasek, dzięki któremu można było słuchać również płyt szelakowych 78 RPM – pasji HEINZA LICHTENEGGERA, założyciela i właściciela Pro-Jecta. ▌ DEBUT PRO CIEKAWE, CZY KIEDY HEINZ myślał nad tym, w jaki sposób uczcić 30-lecie powstania firmy, której korzenie sięgają roku 1991, zastanawiał się nad tym, czy przygotować najlepszy w historii, wypasiony na wszelkie sposoby model, czy może od razu wpadł na pomysł, który z perspektywy czasu wydaje się naturalny i jedyny sensowny – „rocznicową” wersję modelu Debut? Bez względu na odpowiedź, był to dobry pomysł. W materiałach prasowych przesłanych z okazji – nomen –omen – debiutu modelu DEBUT PRO czytamy: Zawsze skupialiśmy się na materiałach i technologii. Funkcjonalność zawsze dyktowała kształt i design naszych gramofonów. Do dziś nasze projekty są czyste i funkcjonalne w duchu pierwszego Pro-Jecta wykonanego z najwyższej jakości materiałów: MDF, stali, aluminium, szkła i węgla. Nie używamy plastiku ze względu na dźwięk, trwałość i miłość do środowiska. Rezultatem jest zawsze prosty, ale wysokiej jakości, świetnie brzmiący produkt w niskiej cenie. Choć model Debut Carbon EVO, na którym ten gramofon bazuje, ma zaledwie rok, okazało się, że stanowi świetną „bazę”, na której można zbudować coś więcej. Był wszakże jeden haczyk – cena musiała ulec zmianie. Wystarczy jednak spojrzeć na Debut PRO, aby zrozumieć, że tak naprawdę dostajemy jeszcze więcej niż poprzednio, za wciąż bardzo dobre pieniądze. Wśród zmian, na które producent wskazuje warto wymienić:
Choć jego poprzednik przebija się w wielu detalach, to nowy Debut prezentuje się o kilka klas lepiej. Wciąż jest to lekki, nieodsprzęgany gramofon z napędem paskowym i ramieniem o typu „gimballed arm” o długości 8,6”, a więc nieco krótszym od standardowych ramion 9”. Ma ono masywniejsze, sztywne elementy zawieszenia oraz kolumnę i hybrydową, dwuwarstwową rurkę. VTA ramienia można teraz łatwo regulować i to jest precyzyjna regulacja. Wygląd poprawiają również masywniejsze, ładne nóżki. Jest też, jak czytaliśmy, nowa wkładka – Pick it PRO. Przygotowana została przez Ortofona i jest to konstrukcja typu MM, a więc z ruchomym magnesem, z ostrzem igły o eliptycznym szlifie. Prędkość obrotową zmieniamy małym, ładnym przełącznikiem hebelkowym, który poprawia zarówno estetykę, jak i łatwość obsługi. Muszę powiedzieć, że niesamowicie mi się ten gramofon spodobał… ⸤ CO DALEJ? Pro-Ject Debut PRO warto, zaraz na początku, wyposażyć w docisk, widoczny na zdjęciach produktowych. Drugim krokiem powinno być kuno platformy antywibracyjnej – trudno mi sobie wyobrazić w tej roli lepszy produkt niż platforma VinylSpot.pl All You Need. Ostatnim krokiem na tym etapie powinna być wymiana interkonektu. Ta kolejność zapewni państwu stały progres, przy zachowaniu wszystkich zalet podstawowej konfiguracji, która jest – dodajmy – bardzo dobra. Na samym końcu można pomyśleć o dwóch finalnych zmianach: wymianie ściennego zasilacza na inny oraz o wymianie wkładki na wyższy model Ortofona. To ostatnie zostawiłbym jednak na sam koniec. O zasilaczu producent w instrukcji pisze: Twój Debut PRO ma już wbudowany układ kontroli prędkości, który jednocześnie dostarcza czyste napięcie zasilające. Popraw zasilanie (na High Power it lub Power Box DS2), a otrzymasz wówczas prawidłowe uziemienie i radykalnie zredukowany szum uziemienia w systemach, w których mamy tzw. „floating mass”. Jak widać, producent sam sugeruje taką zmianę i warto z tej sugestii skorzystać, ale niemal na samym końcu. Chciałbym jednak podkreślić, że wszystkie poprawki, o których powiedziałem, są opcjonalne. Gramofon sam z siebie, tu i teraz, wyciągnięty z pudełka gra znakomicie. ▌ ODSŁUCH ⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Debut PRO testowany był w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY. Słuchałem go zarówno na, już wspomnianej, platformie antywibracyjnej VinylSpot.pl All You Need, jak i bezpośrednio na górnej półce stolika Finite Elemente Master Reference Pagode Edition MkII. Wykorzystałem go również do testów maty gramofonowej Acoustic Revive RST-30 oraz podkładek RKI-5005 tej samej firmy (test w tym wydaniu HF). Sygnał wyprowadzony był firmowym kablem, w który gramofon jest wyposażony, do przedwzmacniacza gramofonowego RCM Audio Sensor Prelude IC, a z jego wyjść RCA interkonektem Crystal Cable Absolute Dream do przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III. Zasilacz ścienny wpięty był do listwy zasilającej Acoustic Revive. W teście wykorzystałem zarówno płyty 33 1/3 RPM, jak i 45 RPM. Ale osobny odsłuch poświęciłem fenomenalnej płycie 78 RPM (!) MICHIKO OGAWA Oh Lady Be Good/Smile, japońskiego wydawnictwa ULTRA ART RECORD. Więcej o niej w teście platformy All You Need. Płyty użyte w teście | wybór
⸜ AL DI MEOLA, JOHN MCLAUGHLIN, PACO DELUCIA, Friday Night in San Francisco, Philips/Impex Records IMP 6031-45, 2 x 180 g, 45 RPM LP (1981/2020). W TYM SAMYM CZASIE, CO GRAMOFON Debut Pro do testu przyjechały inne, związane z odtwarzaniem winyli produkty – mata gramofonowa Acoustic Revive RST-30 oraz platforma antywibracyjna VinylSpot.pl All You Need. Gramofon został więc przeze mnie odsłuchany w trzech różnych testach. Najważniejsze dla mnie było nawet nie to, jak brzmiał sam z siebie, chociaż zaraz do tego przejdziemy, a to że wszystkie zmiany wokół niego tak dobrze komunikował, nie chował się za wygładzeniem czy rozjaśnieniem. Jednym słowem – bardzo dobrze różnicował dźwięk. Konstrukcja o której mowa jest bowiem inna niż duża część oferowanych ostatnimi czasy produktów z podstawowego i średniego przedziału cenowego. Od kilku lat daje się zauważyć w audio pewna tendencja, polegająca na upodabnianiu dźwięku, na takim jego kształtowaniu, aby coś „przypominał”. Nie chodzi już o to, aby produkt mówił „własnym” głosem, ani nawet o to, aby był „przezroczysty” sonicznie, co jest – dodam –utopią. Chodzi oto, że coraz częściej mam do czynienia z produktami, które można by określić mianem ‘Cepelii’. |
A ‘Cepelia’ to w powszechnym rozumieniu „podróbka” – historycznie rzecz biorąc: prawdziwej ludowości, nachalnie wciskana w czasach PRL-u, a dzisiaj po prostu podróbka. Centrala Przemysłu Ludowego i Artystycznego oceniała kiedyś, co jest autentyczne, a co nie jest i na tej podstawie rekomendowała użycie wybranych motywów ludowych, które miały pomóc masowym produktom „udawać” wyroby ludowe. Co było sprzecznością samo w sobie, ponieważ z jednostkowego produktu, o właściwych tylko jemu cechach, tworzyła serię produktów, mających udawać coś, czym nie są. Korzystam z nazwy „cepelia’ w kontekście audio nie bez przyczyny. Czym innym jest bowiem szukanie „własnego” dźwięku przez konstruktora, nawet jeśli uważa, że jest to „brak dźwięku własnego”, a czym innym takie jego strojenie, aby brzmiał, jak inne, modne w danym momencie produkty. A, jak pisze Magda Szcześniak w artykule Cepelia, „zgodnie z jego logiką to, co staje się modne, za jakiś czas przestaje takie być”. Takie podejście, jak mówi dalej, „konserwuje” stan obecny i nie pozwala na zmiany” (zob. Magda Szcześniak w artykule Cepelia, s. 22, w: Kultura wizualna w Polsce. Cz. 2 Spojrzenia, Warszawa 2017). Gramofon Pro-Ject Debut Pro taki nie jest. Wreszcie słuchałem gramofonu, który nie udaje ciepłego, który nie podszywa się też pod precyzyjne konstrukcje masowe, który wreszcie nie stara przykuć naszą uwagę jakimś jednym, wypiłowanym elementem, a gra całościowo, równo. Niebezpieczeństwo takiego grania na tym poziomie cenowym jest oczywiste – w krótkim demo Debut Pro może się wydać mało interesujący, wręcz nijaki. A przecież taki nie jest, powiedziałbym nawet, że jest o wiele bardziej „jakiś” niż „cepelioniści” o których mowa powyżej. Jego główną cechą jest bardzo wyrównane brzmienie. Niezależnie od tego, jakiej płyty słuchamy, po jakie tłoczenie sięgniemy, austriacki gramofon pokaże to w bardzo, naprawdę bardzo dobry, równy, naturalny sposób. W swojej „równości” jest bowiem również wierny duchowi muzyki, co odbieramy zwykle właśnie jako – naturalność. Co świetnie wyszło na płytach wokalnych, jak DIANY KRALL This Dream Of You i ELLI FITZGERALD The Lost Berlin Tapes, obydwie grane z krążków Test Press. Płyta Krall ma celowo podkreślony wokal, z ciepłą „otoczką”, z lekko podkreślonym niskim środkiem, dzięki któremu wolumen jest duży, a głos wydaje się na wyciągnięcie ręki. Z kolei krążek Fitzgerald pokazuje głos dalej, mocniej akcentując instrumenty – ostatecznie to koncert. Zmiana jest wyraźna i Debut Pro jej nie zatarł, ponieważ nie przybliżył głosu Elli i nie ochłodził wokalu Diany. Obydwie płyty pokazał za to w bardzo ładny, fajny sposób. Był rytm, była przestrzeń, było poczucie „kontaktu” z wykonawcami – a o to przecież w odtworzeniu muzyki chodzi, o bezpośredni dostęp do artystów, z których duża część już nie żyje. Urządzenia audio są w tym kontekście czymś w rodzaju medium w seansie spirytystycznym i gramofon Pro-Jecta jest medium, które nie robi szwindli, starając się przekazać nam „głos” nie swój, a artystów. Co nie znaczy, że jest neutralny. Proszę mnie źle nie zrozumieć – mówiąc o wyrównaniu tonalnym i o wiarygodności nie miałem na myśli wyrównania perfekcyjnego i niepodważalnej wiarygodności. Mówię za to o tym, że mamy takie wrażenie, że Pro-Ject w ramach swoich ograniczeń jest wiarygodny. Jego niski bas jest miękki, w ładny sposób, schodzi zaskakująco nisko, co wyszło przy płytach KRAFTWERKA Tour De France. Soundtracks i Ark BRENDANA PERRY’ego. Najniższego basu nie dostaniemy, ale to, co powyżej, powiedzmy, 80 Hz pokazywane jest w bardzo solidny, mocny, wysycony sposób. Jest to miękki, ale naturalną miękkością bas, dlatego gramofon znakomicie pokazuje rytm, czy to na płycie Fitzgerald, czy na krążku Kraftwerka, czy – wreszcie na Eye in the Sky ALAN PARSONS PROJECT. Wysoka góra też jest zaokrąglona i lekko cofnięta. Nie znaczy to, że dźwięk jest ciemny, czy ciepły bo nie jest ani taki, ani taki. Ale słychać na górze osłodzenie, coś w rodzaju wygładzenia ataku. Nie przeszkadza to w pokazaniu mocnych blach, miejmy jednak świadomość, że jest to pewne przybliżenie, a nie realizacja. Przyjęty kompromis pomiędzy szczegółowością i nasyceniem wydaje mi się jednak świetny. Z górą pasma wiąże się zresztą jedyna rzecz, którą droższe gramofony, a właściwie – droższe wkładki, radzą sobie lepiej i to w naturalny, niewymuszony sposób. Otóż kiedy w dźwięku mamy nagłe, dynamiczne uderzenie blach, jeśli w wokalu pojawia się mocniejsze ‘s’, wówczas gramofon Pro-Jecta trochę się gubi i „skleja” te drobne dźwięki. Strachu nie ma, nie jest to podtrzymywane, nie dochodzi więc do przesterowania. Ale też wiemy wówczas, że ostatecznie kupiliśmy gramofon za 3500, a nie za – powiedzmy – 6500 złotych. Także dynamika jest uśredniana. Jak na ten przedział cenowy jest znakomicie, wiele innych gramofonów za te pieniądze, ale i znacznie droższych, wyda się przy Pro-Jekcie wręcz „martwych”. Ale też z nagrań, które nie są jakoś wybitnie dynamiczne, mają mocno skompresowany dźwięk, nie wydobędzie on czegoś „poza tym”, co „przenosi” informacje o dynamice w inny sposób. Jest, jak jest. ▌ PODSUMOWANIE DEBUT PRO FIRMY PRO-JECT jest jednym z najciekawszych gramofonów z podstawowego przedziału cenowego, jaki od dłuższego czasu słyszałem. Ma on wyrównany tonalnie dźwięk, ale jest przy tym „jakiś”, to znaczy nie zabija emocji zawartych w nagraniach. Dobrze różnicuje nagrania i pokaże zmianę tłoczenia z 33 1/3 na 45 obrotów, rożne sposoby wydania, a nawet głębokość kompresji, jakiej poddano dane wydanie. Ma swoje „problemy”, takie jak nie do końca rozdzielcza wyższa góra, osłabiony najniższy bas i nie do końca rozwijaną dynamikę. Warto zwrócić uwagę też na to, że znacznie lepiej radzi on sobie z nowymi, czystymi płytami niż z takimi, z którymi czas i użytkownicy nie obeszli się zbyt łagodnie, albo takimi, których nie chciało się nam umyć. Co by jednak nie mówić, Pro-Ject przygotował kompletny gramofon, który gra znakomitym, przemyślanym dźwiękiem i który zawstydzi wiele droższych konstrukcji swoją witalnością i naturalnością. Gramofon otrzymuje od nas wyróżnienie RED Fingerprint. ▌ BUDOWA ⸤ PODSTAWA PRO-JECT DEBUT PRO jest gramofonem o małej masie, paskowym, z ramieniem typu „gimballed”. Jego konstrukcja jest prosta, co nie znaczy, że prostacka. Podstawę wykonano z pojedynczej płyty MDF polakierowanej na czarno. Jak informuje producent, malowany jest on aż osiem razy, aby osiągnąć ten wygląd – a jest znakomity, ponieważ Debut Pro wygląda, jak znacznie droższe urządzenie. Od dołu wyfrezowano w podstawie miejsce na silnik, łożysko główne, elektroniczne sterowanie silnikiem oraz kable łączące wyłącznik i sterownik. Talerz odlano z aluminium, a na jego obwodzie wyfrezowano „korytko” w które wciśnięto następnie materiał przypominający gumę, o którym producent mówi TPE, a jest to Thermo Plastic Elastomer (elastomer termoplastyczny). Ten materiał tłumiący używany jest przez Pro-Jecta także w nóżkach – nowa konstrukcja, którą wprowadziły gramofony X1 i X2 – oraz do odsprzęgania podstawy w modelu Classic. Dzięki niemu talerz jest lepiej tłumiony. Dodatkową ochronę przed wibracjami zapewnia cienka mata z prasowanego filcu. Debut Pro jest gramofonem z talerzem pomocniczym („sub-platter”), na który nakładany jest talerz właściwy. Sub-platter wykonany jest z plastiku i ma żebrowania, które go usztywniają. Zamocowano w nim na gorąco oś główną, wykonaną z utwardzanej stali. Trzpień ma płaski spód, który opiera się na kulce. Łoże łożyska wykonano z brązu. W komplecie nie ma oleju to smarowania, wygląda więc na to, że jest to łożysko samosmarujące. Silnik zamocowany jest na elastycznym zawieszeniu, ale o niskiej podatności. Jego obudowa jest sztywna, co ma zmniejszyć drgania. Na osi silnika zamontowano aluminiowy talerzyk o dwóch średnicach: jedna służy do odtwarzania płyt 33 1/3 i 45 RPM, a druga dla płyt 78 RPM. Moment obrotowy na sub-talerz przenoszony jest za pomocą płaskiego, gumowego paska bezspoinowego. Dla płyt 78 RBM przewidziano pasek o okrągłym przekroju (w zestawie). Silnik sterowany jest elektronicznie, a pomiędzy prędkościami wybieramy małym przełącznikiem hebelkowym. Zasilanie zapewnia niewielki zasilacz ścienny. ⸤ RAMIĘ Ramię ma długość 8,6” i wykonane jest z pojedynczego płata plecionki włókna węglowego, owiniętego na rdzeniu z aluminium. Wraz z ramieniem uformowana jest też główka ramienia. Od innych ramion tego producenta odróżnia się ono metalowymi, niklowanymi elementami, takimi jak łoże, „yoke”, czyli obejma w której zamocowano łożyska poziome i pionowe, a także przeciwwaga. Jego budowa pozwala na regulowanie VTA i azymutu. Efektywna długość ramienia wynosi 218,5 mm, a jego efektywna masa 10 g. Overhang: 18,5 mm. Sygnał wypuszczany jest na zewnątrz za pomocą gniazd RCA zamontowanych w puszce ekranującej. ⸤ WKŁADKA Firma Ortofon wyprodukowała do tego systemu specjalną wkładkę, którą Pro-Ject nazwał Pick it PRO. Jak czytamy w materiałach prasowych „zapewnia ona bardziej żywy i solidny dźwięk oraz przekonuje dużym zakresem dynamiki”. Jest to konstrukcja typu MM, a więc z ruchomym magnesem i ostrzem igły o eliptycznym szlifie; odpowiadające jej szlify igieł Ortofona mają wymiary r/R 8/18 µm. Wkładka ma o włos niższe napięcie wyjściowe – 4 mV, niż typowe 5 mV dla tego typu konstrukcji. Producent zaleca nacisk 2 g i obciążenie jej impedancją 47 kΩ i pojemnością 150-300 pF. Jej parametry są bardzo podobne do tych, które charakteryzują model 2M Red Ortofona. Są jednak i różnice, w tym niższa o połowę rezystancja wewnętrzna i niższa indukcyjność. Najwyraźniej więc inaczej nawinięto cewki. Wkładka otrzymała przezroczysty element, do którego mocowana jest igła i naniesiono nań odpowiednie logotypy. Gramofon jest świetnie wykonany i bardzo ładnie wykończony. Poza najwyższymi modelami tego producenta jest to jeden z najładniejszych gramofonów tej firmy, jaki widziałem. Może nawet – najładniejszy. ■ Dane techniczne (wg producenta)
Prędkość obrotowa: 33 1/3, 45/(78), elektroniczna zmiana |
System referencyjny 2021 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity