pl | en

Kabel zasilający AC

AudioPhase
FOUNTAINHEAD 

Producenci: AUDIOPHASE
Cena (w czasie testu): od 4395 zł

Kontakt: Karol Goliński
Suków-Papiernia 246E
26-021 Daleszyce


audiophase.pl

MADE IN POLAND

Do testu dostarczyła firma: AUDIOPHASE


arol Goliński, właściciel i konstruktor firmy AUDIOPHASE, dał się poznać z dwóch różnych stron: jako konstruktor kolumn głośnikowych oraz kabli zasilających AC. W każdej z tych ról jest naprawdę dobry. Jak wynika z bieżącej, zamieszczonej na stronie firmowej, oferty rynek wymusił na nim specjalizację – w kierunku kabli. Od czasu testu w „High Fidelity” modelu Devil, stosunkowo niedrogiego, świetnego kabla zasilającego AC, minęło już trochę czasu, a w ofercie AudioPhase znajdziemy w tej chwili aż cztery kable tego typu: kosztujący 1700 zł Devil (1,5 m), Hapur za 2995 zł (1,8 m) topowy F1 za 4995 zł (2 m) oraz nowość, model Fountainhead, którego w czasie testu nie było jeszcze na stronie producenta.

KAROL GOLIŃSKI
Właściciel, konstruktor

Fountainhead to kabel od początku projektowany z myślą o zasilaniu źródeł sygnału oraz przedwzmacniaczy. Finalny produkt poprzedziła duża ilość prób z różnymi wtykami i topologiami. Chciałem skonstruować kabel pozbawiony swojego charakteru, który nie dominuje w systemie, wręcz transparenty i wyciągający najwięcej dobrego z elektroniki, którą zasila.

Przewodnikiem jest w nim miedź monokrystaliczna UP-OCC, a przekrój każdej żyły wynosi 2,08 mm2. Zależało mi na jak najlepszym tłumieniu zakłóceń zewnętrznych, dlatego zastosowałem aż cztery rodzaje ekranu. Postarałem się także o tłumienie drgań własnych kabla. Jego budowa oparta jest na bawełnianym rdzeniu, a wszystkie materiały użyte do produkcji mają właściwości antystatyczne.

Od strony gniazdka wybór padł na wtyk Furutecha FI-38 (R), a IEC to wtyk powstały specjalnie do tego kabla, model AudioPhase RHODIUM. Oparty jest on na wysokiej czystości miedzi, która jest polerowana, złocona i następie rodowana. Wewnątrz wtyku znajduje się mieszanka minerałów piezoelektrycznych, mających zamieniać drgania w ciepło.

| Fountainhead

Fountainhead jest kablem przeznaczonym do zasilania urządzeń o małym poborze mocy – przedwzmacniaczy i odtwarzaczy CD, BD, plików. Po krwistoczerwonym modelu Devil jego wygląd może wydać się mało interesujący – jego zewnętrzny płaszcz to po prostu czarna plecionka. Kabel przychodzi w prostym, tekturowym pudełku, zapakowany w czarny woreczek.

Żyły przewodzące wykonano z miedzi UP-OCC. Ultra-Pure, Ohno Continuous Casting to opatentowany w Japonii, niezwykle popularny w audio proces wykonywania drucików. Zamiast przeciągania przez oczka na gorąco są one odlewane. Pozwala to na uzyskanie długich kryształów o wysokiej czystości (6N) – stąd często stosowana nazwa: „miedź monokrystaliczna”. Wspomniane przez Karola ekrany to plecionki miedziane oraz folia. Fountainhead jest giętki, dobrze się układa i zakończony jest ładnie wyglądającymi wtykami.

Od strony zasilanego urządzenia to wtyk przygotowywany dla AudioPhase, przypominający Wattgate, a od strony gniazdka ściennego, ewentualnie listwy, rodowany Furutech FI-E38(R). Styki tego, kosztującego niemal 600 zł, wtyku wykonano miedzi OCC powlekanej warstwą rodu, poddanej procesowi α (Alpha). Przednia część wtyczki wykonana jest z nylonu i zawiera cząsteczki węgla, niwelujące drgania, a tym samym szumy pochodzenia mechanicznego; tylna część wykonana została z polikarbonatu.

Kabel zasilający Fountainhead słuchany był w systemie odniesienia, w którym zasilał odtwarzacz Ayon Audio CD-35 HF Edition. Odsłuch polegał na porównaniu A/B/A i B/A/B, gdzie ‘A’ było kablem odniesienia, a ‘B’ testowanym. Punktem odniesienia był kabel zasilający Siltech Triple Crown Power (56 900 zł/1,5 m). Obydwa kable wpięte były do listwy zasilającej Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate.

Listwa ta wpięta jest do gniazda ściennego poprzez dwumetrowy kabel zasilający Acrolink Mexcel 7N-PC9500. System zasilany jest z wydzielonej linii, prowadzonej kablem Oyaide Tunami do dedykowanego bezpiecznika w skrzynce rozdzielczej. Od strony systemu linia kończy się trzema identycznymi, połączonymi równolegle, gniazdami ściennymi Furutech FT-SWS (R). Do jednego z tych gniazd wpiąłem kabel Acrolinka i listwę Acoustic Revive.

AUDIOPHASE w „High Fidelity”
  • TEST: AudioPhase COCAINE | kolumny głośnikowe/podstawkowe
  • TEST: AudioPhase DEVIL | kabel zasilający AC | RED Fingerprint

  • Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

    • Chet Baker, Baker’s Holiday, Limelight Records/Verve Records SUHD 00960, Test Pressing SACD/CD (1965/2004)
    • Eva Cassidy, Songbird, Blix Street Records/JVC VICJ-010-0045, XRCD24 (1998/2010)
    • Fauré, Requiem, dyr. Michel Corboz, Erato/Warner Music Japan WPCS-12545, SACD/CD (1972/2012)
    • Jaskułke Sextet, Komeda Recomposed, Sea Label 378715009, CD (2018)
    • Laurie Anderson, Homeland, Nonesuch 524055-2, CD + DVD (2010); recenzja TUTAJ
    • Maroon 5, Red Pill Blues, 222 Records/Interscope 6705300, 2 x CD (2017)
    • The Bassface Swing Trio, The Bassface Swing Trio plays Gershwin, Stockfisch SFR 357.8045.1, 180 g LP + SACD/CD (2007), recenzja TUTAJ

    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Płyta grupy The Bassface Swing Trio została zarejestrowana w technice direct-to-disc bezpośrednio na miedziany dysk DMM, z którego następnie wykonano matryce do tłoczenia płyty winylowej. Oznacza to, że po drodze nie było taśmy analogowej (ani, żeby była jasność, nośnika cyfrowego). Równocześnie jednak zapisano ten sam sygnał w formacie DSD, dzięki czemu muzyka brzmi w niezwykle dynamiczny i otwarty sposób. Dlatego też właśnie od niej rozpocząłem odsłuchy nowego kabla AudioPhase.

    Fountainhead bez problemu pokazał to, co wcześniej napisałem – to niebywale dynamiczne nagranie. Po zmianie kabla zasilającego z Siltecha przekaz się zmienił, to chyba jasne, ale nie było to bolesne przeżycie, pomimo ogromnej różnicy w cenie. Chodziło nawet nie o zmianę jakości dźwięku, a inny sposób jego prezentacji. Rozdzielczość, selektywność, barwy – wszystko to nie było tak dobre, jak w kablu odniesienia, ale niczego innego się nie spodziewałem, to było normalne. Ważniejsze było za to co innego: pomimo tej zmiany zachowana została jedność przekazu, jego potoczystość, dynamika. To, co w nim było najważniejsze.

    Fountainhead oddala perspektywę, skupiając jednocześnie naszą uwagę na pierwszym planie ustawionym nieco za linią bazy kolumn. Muzyka zyskuje tym samym oddech i ma się wrażenie większej przestrzeni – oddalając perspektywę otrzymujemy coś w rodzaju szerszego spojrzenia. Płacimy za to mniejszą namacalnością, to nie jest dźwięk „tu i teraz”. Instrumenty mają więc bardziej krągły, bardziej miękki kontur, ponieważ nie są pokazywane blisko nas, tylko w większej odległości.

    Wiem, że wielu melomanów woli właśnie taką prezentację i taką perspektywę, jaką pokazuje AudioPhase. Bo to kabel, który przesuwa cały dźwięk dalej od nas, w głąb sceny, uwalniając go tym samym z „ram”, jakie nadają muzyce kolumny. Jeśli szukacie więc państwo efektu oderwania dźwięku od kolumn, to testowany kabel wam w tym pomoże.

    Pomoże też w wymodelowaniu barwy. Jest bowiem pastelowy i nieco ciemny, bo lekko wygładza atak wysokich tonów. To w ogóle brzmienie bez ostrych krawędzi, nie jest „kanciaste”. Kabel tym samym uspokaja nieco przekaz i prowadzi w kierunku przyjemności, zachęcając swoim charakterem do długich odsłuchów. Słychać to będzie z każdym rodzajem materiału, ale najlepiej wyszło na przykładzie wokali – Chet Baker z Baker’s Holiday ustawiony był z pół metra za linią łącząca kolumny, Co ważne, zachowany został jego duży wolumen, a głos był solidny i treściwy.

    Myślę zresztą, że środek pasma, szczególnie w jego niższej części, odfiltrowywanej zwykle przez sucho brzmiące okablowanie, niszczonej przez źle ustawione urządzenia i kolumny, zyska z tym kablem najwięcej. Głos Bakera ustawiony jest w nagraniach z tej płyty nisko i bez odpowiedniego przekazania zakresu o którym mowa robi się mniejszy i mniej efektowny. AudioPhase zachował jego wielkość, nie wycofał go, a w dodatku nadal całości właściwy sobie charakter, to jest postawił właśnie na wokal.

    Ten sam trick kabel wykonuje z nagraniami komercyjnymi, w których bardziej liczy się produkcja niż dźwięk. Jednym z zespołów głównego nurtu, który można w tym kontekście przywołać, jest Maroon 5. Płyta Red Pills Blues jest doskonale wyprodukowana i – jak na standardy muzyki popularnej – świetnie brzmi. Lubię ten zespół, to taka moja odskocznia, z przyjemnością wysłuchałem więc i tej, najnowszej płyty. Fountainhead wygładził ją, uspokoił miejscami nieco zbyt twardą górę, nie dopuścił też do odchudzenia dźwięku. Całość była osadzona nisko, miała masę i głębię. „Głębię” oczywiście w cudzysłowie, to raczej jej wrażenie, wywołane odpowiednim ustawieniem elementów w barwie i na scenie, ale efekt plastyczności został osiągnięty.

    Dobrze też było słychać czego ten kabel nie robi – nie pędzi do przodu i nie stawia na atak. Jeśli miałbym się posłużyć stereotypami, a stereotypy bywają przydatne, powiedziałbym, że brzmi ciepło i gęsto. Jego rozdzielczość jest dobra i przekaz ma bardzo fajne barwy. Ale selektywność nie jest jego najmocniejszą stroną i nie oczekiwałbym po nim nawału informacji, detali i szczegółów.

    Z drugiej jednak strony taki charakter powoduje, że z przyjemnością słuchamy każdego rodzaju muzyki. Jazz, klasyka, stary rock, nowoczesne brzmienia – wszystko to ma swój własny „głos”. Ale też jest nad tym wszystkim coś, co je „uprzyjemnia”. A to z kolei przydaje się częściej niż byśmy się tego mogli spodziewać, nawet z tak dobrymi wydaniami, jak płyta Songbird z nagraniami Evy Cassidy, przygotowana w technice XRCD24.

    No i ten bas – to kabel, który ładnie pokazuje to, co się dzieje na dole pasma. Gitary basowe są gęste, mocne, jędrne, że tak powiem, Kiedy w nagraniu mamy tylko głos i gitarę akustyczną, jak w części nagrań z płyty Cassidy, nie zostaną one przebasowane. Jeśli jednak producent zadecydował o tym że nagranie ma być TAM mocne, niech to będzie otwierająca ten test płyta The Bassface Swing Trio, bardzo nisko zagrana płyta Maroon 5, a także Homeland Laurie Anderson, to zabrzmi ono z mocnym, bogatym wypełnieniem.

    Podsumowanie

    Wierzę w to, że produkty audio są odbiciem swoich twórców. Ich smaku, wrażliwości, umiejętności. Po raz kolejny słyszę więc, co jest dla Karola najważniejsze: barwa, płynność, gęstość, wypełnienie. Nie można mieć wszystkiego, dlatego te właśnie elementy są w testowanym kablu najważniejsze. To uporządkowany, bardzo przyjemny i przyjazny dźwięk, który sprawdzi się z dowolnym rodzajem muzyki. Nie dostaniemy z nim za to mocnego uderzenia i mnóstwa detali. Ale, powtórzę, to po konkretna propozycja dla ludzi dzielących z jego twórcą wizję świata. Dojrzały, przemyślany produkt, który bardzo mi się podobał.

    JASKUŁKE SEXTET
    Komeda Recomposed

    Wydawca: Sea Label 378715009
    Premiera: marzec 2018
    Format: COMPACT DISC

    Zdjęcia: mat. prasowe | Wojciech Pacuła

    Sławomir Jaskułke ma wszystko, czego mógłby chcieć muzyk: wykształcenie – jest doktorem sztuk muzycznych w dyscyplinie artystycznej instrumentalistyka (tytuł pracy: Improwizacja harmoniczna jako metoda kształtowania i rozwijania współczesnego języka improwizacji jazzowej na podstawie autorskich kompozycji, promotor: Włodzimierz Nahorny) – doświadczenie – ma na koncie czternaście płyt w roli lidera i kilkanaście jako muzyka towarzyszącego – i rozgłos – nominacje i wreszcie Fryderyk 2006 oraz koncerty w ważnych salach, na przykład International Performing Arts Center w Moskwie, Symphony Hall w Chicago i Carnegie Hall w Nowym Jorku. Także i mieliśmy swój skromny wkład, recenzując, a następnie przyznając w 2015 roku nagrodę Best Sound płycie Sea.

    Najnowsza płyta pianisty, jednego z ważniejszych muzyków sceny trójmiejskiej, nie jest jednak odcinaniem kuponów. Powiem więcej: to dojrzały egzamin dla każdego muzyka, do którego Jaskułke podszedł z powagą i zaangażowaniem. To album poświęcony ogólnie Komedzie, a szczególnie jego – wydanej w 1966 roku – płycie Astigmatic. 50. rocznica jej wydania miała miejsce dwa lata temu i to wtedy materiał, który znalazł się na płycie, miał premierę – w łódzkim klubie Wytwórnia w lipcu 2016 roku. Płyta z przygotowanym na nią materiałem ukazuje się jednak dopiero teraz.

    Podobnie jak Komeda wówczas, tak i Jaskułke teraz do współpracy zaprosił młodych muzyków: Piotra Chęckiego grającego na saksofonie tenorowym, Michała Ciesielskiego grającego na saksofonie altowym, Emila Miszka z trąbką i flugelhornem, Romana Ślefarskiego za perkusją i Piotra Kułakowskiego grającego na kontrabasie.

    Jak mówi lider:

    Projekt Komeda Recomposed i muzyka napisana przeze mnie na sextet jazzowy, jest interpretacją i odniesieniem do twórczości Krzysztofa Komedy. Zaglądanie wstecz w muzyce jest bardzo cenne, bo dzięki temu poznajemy język starych mistrzów. To niezwykle pomocne w kształtowaniu swojego stylu.

    za: jazzsoul.pl, dostęp: 05.09.2018

    Podobnie potraktowany został proces nagrania. Jak wiadomo, monumentalny album Komedy, który ukazał się w ramach serii Polish Jazz w 1966 roku, został nagrany w ciągu jednej nocy. Podobnie i tym razem – materiał został zarejestrowany na tzw. „setkę”, to znaczy każdy utwór to jedno, kompletne podejście. Dla przypomnienia, Sławomir Jaskułke brał udział w nagraniu płyty YES! Zbigniewa Namysłowskiego, który z numerem 77 ponownie otworzył tę serię. Było to o tyle proste, że materiał ten ogrywany był przez sekstet na żywo od dwóch lat.

    Miał też szczęście Jaskułke do formy swoich wydawnictw. Nawet skromna, tekturowa okładka Sea współgra z zawartą na krążku muzyką. Świetnie wygląda również album ON opakowany w plastikowe elementy. A dodajmy, że dwa tytuły, Moments i Senne, mają dwie edycje: polską i japońską – w tym kraju Jaskułke też koncertował. Wiele czułości widać także w przypadku wydawnictwa Komeda Recomposed. Za jej oprawę plastyczną odpowiedzialny był Animisiewasz Startt, a za zdjęcia JAZZy Shots by Sisi Cecylia. Maciej Grochot, kryjący się pod pseudonimem Animisiewasz Startt, zajął trzecie miejsce w Konkursie 30/30 na najlepszą okładkę płytową 2017 (Sławek Jaskułke, Tokyo solo concert 2016); w radach jury uczestniczył m.in. Rosław Szaybo.

    Choć to digipak, to trzyczęściowy i z grubą książeczką wsuniętą w jedno ze skrzydełek. Wprowadzenie napisał Jerzy Szczerbakow, resztę zajmują zdjęcia. Projekt plastyczny broni się świetnie, ale i tutaj widać nawiązania do klasyki – podobny zabieg, to jest nakładanie jednobarwnego filtra na czarno-białe zdjęcie stosowała wytwórnia Blue Note. Przyjemnym elementem są dobrze dobrane detale wykonane lakierem punktowym. Warto zwrócić uwagę na przewijający się motyw litery „R” odsyłający do „A” z okładki Astigmatic (A= Astigmatic, R= Recomposed).

    | Dźwięk

    Inżynierem dźwięku był pan Ignacy Gruszecki, korzystający z pomocy pana Jakuba Kutery; także edycję, miks i master wykonał pan Ignacy Gruszecki – w Monochrom Studio Poland. Sam Jaskułke mówi, że nie zna się na akustyce i go to nie interesuje. Z drugiej strony wie, jakie brzmienie na danej płycie chce osiągnąć:

    Dlatego do każdego nagrania poszukuję miejsca i realizatora dźwięku, który też jest ważny, bo ma swoje wyobrażenie całości nad którą pracujemy. To praca na detalach. Ostatnio dla przykładu nagrywałem drugą część kontemplacyjnej płyty Senne i pracowałem z Igorem Budajem (znakomitym realizatorem odpowiedzialnym za akustykę Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku). Igor z zachwytem opowiadał o niuansach zastosowanych w doborze mikrofonów i urządzeń do rejestracji.

    Kaśka Paluch, Sławek Jaskułke: mam świadomość swojego czasu i potencjału, kultura.onet.pl, dostęp 05.09.2018

    Tę wrażliwość słychać przy każdym kolejnym nagraniu pianisty. Płyta Sea zauroczyła mnie przede wszystkim niebywałym brzmieniem, uzyskanym trochę przez przypadek. Została bowiem zagrana na pianinie (ang. upright piano) w warunkach domowych. To ten przypadek, w którym muzyka i dźwięk są jednością. Na recenzowanej płycie Jaskułke ponownie sięgnął po pianino, tym razem jednak jako element dodatkowy, towarzyszący klasycznemu Steinwayowi, wprowadzając dzięki niemu specyficzną, głęboką, trochę oniryczną barwę. I od niej płyta się rozpoczyna.

    To po prostu znakomity dźwięk! Miękki, gęsty i pełny. Słychać, że instrument zarejestrowany został z blisko ustawionych mikrofonów, bo jest intymny, na wyciągnięcie ręki. Podobnie zresztą brzmi wchodząca zaraz potem trąbka, ukazana szeroko, z dużym udziałem przesunięcia w przeciwfazie, przez co dosłownie wychodzi z obydwu stron głośników.

    To ciemny, raczej ciepły dźwięk, w którym selektywność nie jest najważniejsza. Ale nie dlatego, że brakuje rozdzielczości – ta jest bardzo dobra. Spróbujcie państwo wysłyszeć detale okołomuzyczne w pierwszym utworze koło 2:40, będziecie wiedzieli o czym mówię. Pierwszy plan jest blisko nas, poza wstępami w których na pianino i trąbkę nałożony jest długi pogłos. To granie przypominające rejestracje w małym klubie, gdzie mikrofony są blisko instrumentów, a muzycy blisko siebie.

    To z czego zrezygnowano w imię tych rzeczy, to przede wszystkim przejrzystość. Dźwięk jest czytelny, ale ważniejsze są tu barwy niż struktura dźwięku. Atak stopy perkusji jest szybki, mocny, ale instrument jako całość jest nieco „schowany” pod spodem. Jak widać na zdjęciach z sesji perkusista schowany był za parawanem, ale tu nie chodzi o fizyczne „schowanie”, a o takie właśnie ustawienie proporcji w misie. To oczywiście artystyczny wybór, a nie błąd, mówimy przecież o nagraniu. Ale być może dlatego najlepiej wypadają utwory i fragmenty zagrane niespiesznie, legato. Szybki Crazy brzmi świetnie, ale to nie on nadaje płycie sens.

    Bardzo smakowita muzyka w równie smakowitym wydaniu dźwiękowym.

    Jakość dźwięku: 9/10

    Wyróżnienie: RED Fingerprint

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl


    System referencyjny 2018



    |1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
    |2| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
    |3| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
    |4| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS|
    |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
    |6| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|
    |7| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|

    Okablowanie

    Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
    Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
    Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

    Zasilanie

    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
    Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
    Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
    Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
    Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
    Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

    Elementy antywibracyjne

    Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
    Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
    • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
    • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

    Analog

    Przedwzmacniacz gramofonowy:
    • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
    • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
    Wkładki gramofonowe:
    • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
    Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

    Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

    Mata:
    • HARMONIX TU-800EX
    • PATHE WINGS

    Słuchawki

    Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

    Słuchawki:
    • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
    • Audeze LCD-3 |TEST|
    • Sennheiser HD800
    • AKG K701 |TEST|
    • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
    Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|