Wzmacniacz zintegrowany Heed Audio
Producent: HEED AUDIO KFT |
la mnie, a być może dla państwa również, jest to, że wielu producentów elektroniki, których znamy i szanujemy za ich wkład w światowe audio, swoją przygodę zaczynało od kolumn. Tak było w przypadku firmy Ancient Audio, tak jest i również z HEED AUDIO, węgierską firmą założoną i prowadzoną przez pana Zsolta Husztiego. Prehistoria firmy to dystrybucja produktów audio – tu znowu na myśl przychodzą tacy ludzie, jak Gerhard Hirt, obecnie Ayon Audio, a także Heinz Lichtenegger, firma Audio Tuning Vertriebs, w ramach której produkowane są gramofony i urządzenia pod marką Pro-Ject. W ofercie Heed Audio były wówczas takie marki jak: Audiolab, Arcam, Celestion, Creek, Epos, Exposure, Ion Systems, NAD, Rega, Roksan, Spendor. Generalnie więc były to produkty przyjazne cenowo. Panu Husztiemu brakowało jednak kolumn, które mógłby oferować z tą elektroniką, dlatego skonstruował je samodzielnie. W 1991 roku gotowe były kolumny StandART. Produkcja pomyślana jako wspomagająca, na małą skalę, szybko się rozwinęła, ponieważ zainteresowanie było zaskakująco duże – sprzedano wówczas ponad 1000 par. Zainteresowało to innego projektanta, pana Richarda Hayema, projektanta firm Nytech, a potem Ion Systems – która była w dystrybucji Heed Audio – i wkrótce panowie wspólnie zaprojektowali niewielki wzmacniacz bazujący na jego wcześniejszej konstrukcji z lat 80. Tak powstał wzmacniacz Obelisk, w kolejnej wersji produkowany przez Heed Audio po dziś dzień. | Oferta Poza Obeliskiem w ofercie znalazły się wówczas także zasilacze dla gramofonów Rega i przedwzmacniacze gramofonowe. W ten sposób powstały dwie osobne linie – Obelisk oraz Modular. W centrum oferty wciąż jest wzmacniacz Obelisk, teraz w wersji Si III, który jest urządzeniem o architekturze „otwartej” – można do niego dokupić kartę przedwzmacniacza gramofonowego oraz przetwornika cyfrowo-analogowego. Obydwa tego typu urządzenia w formie zewnętrznych produktów Heed Audio oczywiście posiada, ale chodziło o to, aby w małej formie można było zmieścić niemal gotowy system audio – wystarczy dodać źródło, czyli gramofon lub transport CD. W lutym 2015 roku w czasie wystawy Sound and Vision Bristol 2015 miała miejsce ważna premiera – Heed Audio zaprezentował nową, topową serię Thesis, w skład której weszły cztery produkty: przedwzmacniacz liniowy Thesis α, przedwzmacniacz gramofonowy Thesis φ (phi), monobloki Thesis ω (omega) oraz zasilacz Thesis π (pi). Było to ważne wydarzenie dla tej firmy, ponieważ stanowiło odejście od niedrogich produktów w stronę urządzeń z górnej półki. Oczywiście bez przesady, bo – dla przykładu – przedwzmacniacz α (alpha) został wówczas wyceniony na 2650 funtów brytyjskich, ale jednak zmiana była wyraźna. I być może po to, aby to zrównoważyć, w 2016 roku przygotowano nową serię, w skład której weszły dwa produkty: wzmacniacz Elixir, a kilka miesięcy później przetwornik cyfrowo-analogowy Abacus. | Elixir Elixir ma być, jak sądzę, czymś w rodzaju „zintegrowanego” – jakkolwiek to brzmi – odpowiednika wzmacniacza Obelisk. Paradoksalnie, ale to właśnie Elixir jest najładniejszym urządzeniem tej firmy, być może dzięki doświadczeniom zdobytym przy okazji projektowania serii najwyższej, czyli Thesis. Urządzenie jest „zintegrowane” nie tylko dlatego, że przedwzmacniacz i końcówka mocy są w jednej obudowie, ale dlatego, że znajdziemy tu również wzmacniacz słuchawkowy oraz przedwzmacniacz gramofonowy, będące stałą częścią układu. Obydwa te elementy są wysokiej klasy, bo wzmacniacz słuchawkowy pracuje w klasie A, a przedwzmacniacz gramofonowy to po prostu Questar, czyli układ wykonany z wykorzystaniem tranzystorów, a nie na pojedynczym układzie scalonym. Wzmacniacz jest niewielki i dzieli gabaryty z pozostałymi wzmacniaczami Heeda, czyli mierzy 220 mm na 87 mm i 345 mm, przy czym najdłuższy wymiar to jego głębokość – ścianka przednia ma szerokość połowy standardowego „racka”. Moc, jak na tak niewielkie urządzenie, jest naprawdę duża i wynosi 50 W przy 8 Ω. Chociaż przy 4 Ω rośnie tylko o 15 W, to już w warunkach dynamicznych, czyli takich, jak podczas odsłuchu muzyki, jest znacznie lepsza i przy 8 Ω mamy 55 W, ale przy 4 Ω aż 90 W. To szczególny przypadek, wskazujący na priorytety projektantów. Być może swoje dołożyła tu również jedna z kluczowych technik Heed Audio, a mianowicie stosowanie na wyjściu wzmacniacza kondensatorów sprzęgających. To technika znana w audio od lat, ale też od lat nie stosowana, zarzucona w imię sprzęgnięcia stałoprądowego. Ale, podobnie jak transformatory na wyjściu tranzystorowych wzmacniaczy firmy McIntosh, ma zalety z których postanowiono skorzystać. Po pierwsze jest niemal idealnym elementem separującym wyjście wzmacniacza i głośniki. A po drugie, jak czytamy w materiałach firmowych, kondensator jest naturalnym rezerwuarem energii, która jest uwalniana do głośników w momencie impulsowego poboru prądu, co w muzyce jest kluczem do uzyskania wysokiej mikrodynamiki. Wzmacniacz oferuje cztery wejścia liniowe RCA jedno gramofonowe MM o czułości 1,35 mV, a także wyjście z przedwzmacniacza. Na przedniej ściance mamy jeszcze gniazdo wyjścia słuchawkowego. Front jest ładny, czysty, ale i czytelny. Wyjście można zmieniać guzikiem – aktywne może być wyjście głośnikowe, słuchawkowe lub obydwa na raz. W moim systemie przy przełączaniu słychać było w głośnikach lekki trzask. Do dyspozycji otrzymujemy pilot zdalnego sterowania, którym zmienimy siłę głosu i aktywne wejście. Wzmacniacz Heed Audio Elixir testowany był w systemie referencyjnym „High Fidelity” i porównywany był także do wzmacniacza Lavardin SIx Reference Red Edition. Sygnał przesyłany był z odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 HF za pomocą interkonektów Acoustic Revive RCA-1.0 Absolute-FM, a wzmacniacz zasilany był przez kabel Power Reference Triple-C tej samej firmy. Elixir napędzał kolumny Harbeth M40.1. Do odsłuchu wyjścia słuchawkowego użyłem słuchawek planarnych HiFiMAN HE-1000 v2 oraz dynamicznych AKG Y50. Wyłącznik zasilania umieszczono z tyłu, co jasno sugeruje, że powinno się pozostawić wzmacniacz na stałe włączony. Potwierdza to stosowny ustęp w instrukcji obsługi: Chociaż Elixir może być używany już kilka sekund po włączeniu, podobnie jak wszystkie inne produkty audio, najlepszy dźwięk uzyskamy po jakimś czasie, w którym urządzenie się rozgrzewa, najlepiej po kilku godzinach. Ale też zwraca się uwagę na to, że warto pomyśleć o środowisku i jeśli nie korzystamy ze wzmacniacza przez dłuższy czas należy go wyłączyć. Przed sesjami odsłuchowymi Elixir włączany był trzy godziny wcześniej. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Japońskie wersje płyt dostępne na Wzmacniacz firmy Heed Audio może i ma niewielkie rozmiary, jednak przekracza je skalą dźwięku w sposób tak łatwy i tak pozbawiony „ciśnienia”, że uśmiech nie schodzi nam z twarzy już do samego końca odsłuchu. Nie ma wątpliwości, że jego brzmienie zostało wymodelowane – nie spodziewajmy się po nim „podręcznikowej” neutralności i przezroczystości. To urządzenie realizujące zamysł i wizję swojego konstruktora, który chce się nią z nami podzielić i nas nią zainteresować. Brzmienie tego urządzenia oparte jest na gęstym środku pasma. Jeśli pamiętacie państwo klasyczne wzmacniacze firmy NAD, modele 302 i 3012, to będziecie wiedzieli o czym mówię; Elixir to coś w rodzaju ich nowoczesnej wersji. Puszczamy płytę Trans Europe Express grupy Kraftwerk z boxu 3-D i od razu mamy bogatą paletę barw, ładną dynamikę oraz dużą skalę. Co, rzecz oczywista, jest w sprzeczności z tym, co widzimy. Heed gra znacznie mocniej, większym dźwiękiem niż nawet duże wzmacniacze tranzystorowe innych firm. |
Bas uderza miarowo, ma świetne barwy i od razu wiemy, że nie ma on pompować powietrza, a być tylko dopełnieniem środka pasma. Nie schodzi bowiem bardzo nisko i nie uderza zbyt dynamicznie. Podobnie są zresztą ukształtowane wysokie tony są słodkie, ciepłe i nie rysują precyzyjnych konturów. Ale też nie o to chodzi, żeby było nisko i wysoko, przynajmniej nie tu i teraz. Elixir ma za zadanie przekazać jakąś głębszą prawdę o muzyce, a nie jej „zewnętrze”. Gra więc z fajnym drajwem, ładnie, mocno, do „przodu”, co świetnie wyszło przy fantastycznym Pielgrzymie z albumu T.Love, ostatniej płyty przed zawieszeniem działalności tego zespołu. To było granie kompletnie inne od tego, które słyszałem w studiu masteringowym Jacka Gawłowskiego, gdzie słyszałem jak kilka zamieszczonych tam utworów – w tym Pielgrzym – było masterowanych, ale niczego innego się nie spodziewałem. To przecież niedrogi produkt i chodzi w nim nie o ściganie się z referencją, a o takie granie, które zachowując podstawowe elementy zaproponuje coś interesującego, wciągającego. I tak właśnie było – odsłuch był dokładnie takim samym przeżyciem, którego wówczas doświadczyłem. Jak to możliwe, jak to się dzieje, że choć to nie jest precyzyjnie ten sam dźwięk, to jednak emocje są podobne? Odpowiedź jest zawsze ta sama: talent konstruktora. Audio jest sztuką kompromisów z naciskiem na „sztukę”. Elixir został skonstruowany tak, aby „mówił” do nas w języku, który rozumiemy, języku muzyki, a nie techniki. Jasne jest, że w drogich produktach obydwa są nieodzowne. Ale nawet tam trzeba wybierać. Wybory dokonane w testowanym wzmacniaczu przekładają się na głębię kolorów, skupienie na dźwiękach kosztem pogłosów i akustyki, a także płynność. To dźwięk skupiony na sobie, to znaczy raczej zwarty niż dynamiczny. Ma jednak w sobie mnóstwo energii, które z powodzeniem wystarczą do odtworzenia dowolnej muzyki. Widziałbym go we współpracy z niewielkimi kolumnami podłogowymi lub kolumnami podstawkowymi, z których wydobędzie skalę, o jaką byście je nie podejrzewali. Duże kolumny będą dla niego za duże. Nie dlatego, że ich nie wysteruje, bo z potężnymi Harbethami M40.1 nie miał większych problemów, a dlatego, że pokażą jego ograniczenia, będą dla niego za „szerokie”. Ale weźmy coś mniejszego, a wszystko „zaskoczy”. To będzie granie z polotem, ładne, kompletne. Nie będzie w nim nic z gwiazdorzenia i udawania, że potrafi pokazać detale, bryły, szczegóły – to nie tego typu wzmacniacz. To urządzenie grające w intymny, zrelaksowany sposób, z którym w niewielkich i średniej wielkości pomieszczeniach otrzymamy coś, co zwykle kojarzymy z dobrymi, fajnymi wzmacniaczami lampowymi. Podsumowanie Heed Audio Elixir to przykład na to, jak z ograniczeń zrobić zalety. Ten niewielki wzmacniacz gra w duży, mocny sposób. Najważniejsze są tu barwy i płynność, a precyzja pozostaje na drugim końcu „listy”. Urządzenie wciąga swoją muzykalnością i gęstością, relaksuje ciepłym dźwiękiem, w którym niczego nie brakuje. Świetny produkt za świetne pieniądze. Tego nam w audio trzeba. Elixir to wzmacniacz zintegrowany, charakteryzujący się proporcjami obudowy typowymi niegdyś dla urządzeń firm Neotech, Mission czy Cyrus – ich ścianka przednia ma połowę szerokości klasycznych urządzeń, a głębokość jest większa niż przeciętna. To bardzo zgrabny projekt, w dodatku z kilkoma elementami dizajnu, dzięki którym jest – moim zdaniem – najładniejszym produktem w całej ofercie firmy Heed Audio. Chassis wykonano z grubych, giętych blach, a front z aluminiowej płyty. Wzmacniacz stoi na czterech nóżkach z miękkiego plastiku. Przód i tył | Na przedniej ściance umieszczono tylko kilka elementów, które są przy tym całkiem funkcjonalne. Po prawej stronie mamy dużą, wygodną w obsłudze gałkę siły głosu. Na jej boku zagłębiono białą diodę LED, wskazującą aktualny poziom głośności. Podobne, białe, diody wskazują wybrane wejście i wyjście. Ukryto je pod czarnym akrylem i obwiedziono białymi obwódkami – proste i ładne. Wejścia i wyjścia zmieniamy małymi guziczkami. Zwykle piszemy tylko o wejściach, jednak w tym przypadku mamy możliwość wybrania działającego wyjścia – słuchawkowego i głośnikowego. Obok jest stosowne wyjście dla słuchawek – jack ø 6,35 mm. Tył jest nieduży, dlatego w całości zapełniony jest gniazdami. Po lewej stronie mamy rząd złoconych gniazd RCA, lutowanych wewnątrz do płytki drukowanej. Są one dość blisko siebie, dlatego trudno się w nich zakręca wtyki RCA z mechanizmem zaciskającym. Są tu cztery wejścia liniowe i jedno gramofonowe dla wkładek MM, nad którym mamy zacisk dla masy. Obok mamy wyjście z przedwzmacniacza, a dalej dwie pary prostych, złoconych gniazd głośnikowych. I wreszcie po prawej stronie jest gniazdo sieciowe IEC z bezpiecznikiem, a obok mechaniczny wyłącznik sieciowy. Środek | Układ elektroniczny zmontowany został na jednej płytce drukowanej, zajmującej połowę wnętrza; drugą zajął radiator i średniej wielkości transformator zasilający. Układ elektroniczny wygląda po prostu zawodowo i milo się go ogląda po wszechobecnych układach scalonych. Nie mam nic przeciwko układom operacyjnym, ale tylko wtedy, kiedy używa się ich z głową, a to nie zdarza się wcale zbyt często. W każdym razie układ wzmacniający Heeda zbudowano wyłącznie w oparciu o tranzystory i w technice montażu przewlekanego. Tranzystory pracują także w przedwzmacniaczu gramofonowym. Na wejściu przedwzmacniacza mamy sporej wielkości potencjometr japońskiej firmy Alps, a za nim układ przedwzmacniacza, naprawdę rozbudowany. Widać w nim oporniki metalizowane o małej tolerancji oraz kondensatory polipropylenowe. Wzmacniacz słuchawkowy jest rozbudowany i też oparty na tranzystorach. Wejścia oraz wyjścia przełączane są w hermetycznych przekaźnikach firmy Takamisawa. | Fujitsu-Takamisawa RY5W-K Podobne podzespoły znajdziemy w końcówkach mocy, gdzie w sekcji prądowej pracują tranzystorowe, bipolarne układy Darlingtona, składające się z par BDV64BG i BDV65B. Wraz z tranzystorami sterującymi przykręcono je do grubej płyty z aluminium, a tę do niewielkiego radiatora, wzmacnianego od tyłu blachą. Bardzo podobny sposób chłodzenia widziałem niedawno we wzmacniaczu Struss DM 250. Transformator ma dwa uzwojenia wtórne i wydaje się, że zasilane są z niego osobno sekcje przedwzmacniacza i wzmacniacza mocy, albo główny wzmacniacz i wzmacniacz słuchawkowy. Tuż przy bezpiecznikach zabezpieczających wyjście widać kondensatory sprzęgające układ z wyjściem. Pilot | Pilot zdalnego sterowania urodą nie grzeszy i nie jest zbyt poręczny. Najważniejszą regulację, czyli zmianę siły głosu, umieszczono na górze, po prawej stronie, zamiast na dole. Jego zaletą jest to, że możemy za jego pomocą zmienić także wejście, wyciszyć wyjście, a także sterować transportem CD tej firmy. Solidna, przemyślana konstrukcja z trzema równoważnymi sekcjami w jednej, niewielkiej obudowie: wzmacniacza audio, wzmacniacza słuchawkowego oraz przedwzmacniacza gramofonowego.Dane techniczne (wg producenta) Moc wyjściowa (sinus): 50 W/8 Ω | 65 W/4 Ω Dystrybucja w Polsce ul. Malborska 24 30-646 Kraków | Polska www.dystrybucja.nautilus.net.pl |
System referencyjny 2018 |
|
1) Kolumny - HARBETH M40.1 |TEST| 2) Przedwzmacniacz - AYON AUDIO Spheris III |TEST| 3) Odtwarzacz Super Audio CD - AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| 4) Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS| 5) Wzmacniacz mocy - SOULUTION 710 6) Filtr głośnikowy - SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe - SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity