Kolumny głośnikowe Gradient
Producent: GRADIENT LABS Ltd. |
ak nie powinno być, nie o takich rzeczach powinniśmy rozmawiać – od życia jednak nie uciekniemy. Przełom maja i czerwca był dla świata audio pasmem strat, naprawdę smutnym czasem, straciliśmy aż trzech niezwykłych ludzi, którzy – każdy w swojej dziedzinie – kształtowali oblicze naszej branży: 26 maja 2018 roku zmarł David A. Wilson II, założyciel firmy Wilson Audio i osoba stojąca za wielkim sukcesem tej firmy. Miał 73 lata. Dzień później, 27 maja, zmarł Jorma Salmi, założyciel firmy Gradient, specjalizującej się w produkowaniu wysokiej klasy kolumn głośnikowych. Miał 69 lat. Z kolei w niedzielę 6 czerwca zmarł Wally Malewicz, nasz rodak, specjalista w dziedzinie gramofonów. Ludzie żyją jednak dopóty, dopóki o nich pamiętamy, celebrujmy więc ich obecność przypatrując się ich dziedzictwu. Tym razem przyjrzymy się ostatnim kolumnom, które wyszły spod ręki pana Salmi, modelowi 1.4. To piękna klamra jego zawodowego życia, jako że jest on logicznym punktem dojścia do rozwiązań, których pierwotna wersja została zamknięta w modelu 1.3 z 1989 roku. Był to pierwszy „międzynarodowy” model Gradienta: trójdrożna konstrukcja z głośnikiem basowym skierowanym ku podłodze, ustawionym na nim dipolowym głośnikiem średniotonowym i przymocowaną na górze linią głośników wysokotonowych. Oficjalne informacje mówią o wkładzie w ich wygląd projektanta Jukka Vaajakallio, ale ważniejsza była akustyka – chodziło o maksymalne wykorzystanie współdziałania głośników z pomieszczeniem. | O tym, że akustyka jest wszystkim Choć powtarzana często anegdota mówi, że Jorma Salmi zapytany niegdyś na przyjęciu przez znanego projektanta o to, jakie były podstawowe założenia tych konstrukcji, odpowiedział: „żadne”, nie wiadomo, czy jest prawdziwa. Niezależnie jednak od jej prawdziwości bądź nie, jak na kolumny „od nikogo” (pamiętacie państwo film kinowy Seks w wielkim mieście?) są całkiem znane – znajdują się w ekspozycjach wielu muzeów sztuki współczesnej, na przykład w nowojorskim MoMA. Unikatowy wygląd modelu 1.3 i wielu kolejnych spowodował, że w monografii The Absolute Sound's Illustrated History of High-End Audio, Volume 1: Loudspeakers model Helsinki 1.5 z 2011 roku znalazł się w ramce, której tytuł w wolnym (moim) tłumaczeniu brzmi: Dziwactwa i odloty. Nie o szokowanie, ani nawet o wyróżnienie się za wszelką cenę w kolumnach Gradienta jednak chodzi. Ich wygląd jest realizacją konkretnej koncepcji – kontroli odbić od podłogi, kierunkowości oraz rozpraszania. A przecież, jak w swojej książce Music and Audio: A User Guide To Better Sound słusznie zauważa Mark Waldrep, pomieszczenie odsłuchowe i to, jak współdziała z kolumnami to najważniejsze problemy, które muszą zostać rozwiązane jeśli chcemy osiągnąć wysokiej klasy dźwięk. Bez tego kroku nie mamy nawet co marzyć o realistycznej iluzji „świata przedstawionego”. Wydaje się, że Gradientowi udało się to w szczególny sposób – wspomniana publikacja „The Absolute Sound” wpis o kolumnach tej firmy kończy bowiem tak: „Kontrolowana przez Helsinki fala dźwiękowa daje, bez towarzyszącego temu zazwyczaj wąskiemu skupieniu wiązki, wyjątkowe poczucie „bezpośredniości” dźwięku, a ich precyzyjna stereofonia jest po prostu niezrównana. To unikatowa konstrukcja, jak przystało na tradycję innowacji Gradienta.” JORMA SALMI (1948-2018) Początki | W 1982 roku, w czasie 71. konwencji AES w Montreux panowie zaprezentowali dokument zatytułowany Listening room influence on loudspeaker sound quality and ways of minimizing it (Wpływ pomieszczenia odsłuchowego na jakość dźwięku i sposoby na jego minimalizację). Zwracali w nim uwagę na to, że niemal każdy poprawnie zaprojektowany głośnik zachowuje się zaskakująco dobrze w komorze bezechowej, a różnice między nimi zaczynają grać rolę dopiero w klasycznych pokojach odsłuchowych. Start | Po kilku latach Jorma Salmi był na tyle pewien swoich racji, że założył swoją własną firmę – Gradient, do której dokooptował dwóch współpracowników, Jouko Alanko oraz Mikko Paloranta. Był rok 1984. Założeniem była produkcja kolumn, które zachowywałyby się dobrze przede wszystkim w pokoju odsłuchowym, a nie tylko w komorze bezechowej. Model 1.3 Pierwszym klientem nowopowstałej firmy był Uniwersytet Sibeliusa, który zamówił w Gradiencie wiele różnych kolumn – zarówno do sal uczelnianych, jak i do sal wykładowych. Firma była tymi zamówieniami zajęta na tyle, że dopiero w 1989 roku zaproponowali model od którego tak naprawdę zaczyna się ich historia: 1.3, o którym już wspomnieliśmy. Do tej pory kolumny sprzedawane były niemal wyłącznie w Finlandii, jednak od 1991 roku rozpoczyna się światowa kariera tych rozwiązań. I niezwykła historia związana z firmą QUAD. Jak wiadomo, głośniki elektrostatyczne tej firmy o symbolu ELS-63 nie przenosiły niskiego basu. Jej założyciel, pan Peter Walker, zaznajomił się z osiągnięciami Gradienta i zamówił w tej firmie subwoofer SW-63, będący także podstawą dlajego elektrostatów. Żadnej innej firmie się to nie udało.Głośnik koaksjalny | Pierwszy głośnik koaksjalny został użyty przez Gradienta w roku 1993 w modelu Revolution. Ale to model Prelude z 1999 roku sprawił, że znalazł się on w domach mniej zamożnych melomanów. Tego typu system, charakteryzujący się wyrównaniem fazowym, stał się ulubionym wyborem pana Salami. Na fali popularności Prelude powstały więc kolejne niewielkie monitory, modele Lauri, Laura oraz Five. Model Helsinki 1.5 Idea stojąca za tymi głośnikami była na tyle przekonująca, że w 2002 roku Gradient zaprojektował dla pana Kiuchi, właściciela Combak Corporation, kolumny, które po dopracowaniu w Japonii, z inną obudową i po dodaniu paru elementów otrzymały nazwę Bravo!. Z kolei w 2016 roku, również dla pana Kiuchi, zaprojektowana została kolumna Encore ENC-5, dla której punktem wyjścia był model Five. Wszystkie one korzystały z systemu firmy SEAS, a w modelu 1.4, po raz pierwszy, zastosowano system koaksjalny modyfikowany dla Gradienta w Finlandii.Jorma Salmi, jeden z najbardziej doświadczonych konstruktorów kolumn głośnikowych naszych czasów, odszedł 27 maja 2018 roku. ATTE SALMI Wiadomość o odejściu pana Salmi znalazła mnie w momencie finalizowania testu jego najnowszej konstrukcji. Jak się w takiej sytuacji zachować? Co powiedzieć? A czego lepiej nie mówić? Nie ma na te pytania dobrej odpowiedzi. Skupiłem się więc na tym, co zależało ode mnie – na kolumnach. O kilka najważniejszych faktów zapytałem więc syna pana Salmi – Atte. WP WOJCIECH PACUŁA: Przede wszystkim – proszę przyjąć moje najgłębsze kondolencje, śmierć pana taty poruszyła nas szczególnie mocno… Proszę powiedzieć, kto projektował kolumny 1.4 – pan, czy pański tata? Jaki był główny cel, który chcieliście zrealizować? Jakiego rodzaju muzyki słucha pan w domu, dla relaksu? Który projekt był pana tata ostatnim? W jaki sposób zamierza pan dalej prowadzić firmę – jakieś nowe pomysły?? | Model 1.4 Powinno być więc jasne, że – jak większość konstrukcji tej firmy – tak i model 1.4 różni się od tłumu prostopadłościanów z przykręconymi do przedniej ścianki głośnikami. To konstrukcje trójdrożne, złożone z dwóch modułów – niskotonowego oraz średnio-wysokotonowego. Razem tworzą bryłę zbliżoną do figurek ludzkich w niektórych ikonografikach, na przykład dworcowych. A w dłuższej perspektywie przypominają kule Grundig Audiorama 8000 z lat 70. Moduł w kształcie kuli („sphere”) skrywa współosiowy system, składający się ze 176 mm głośnika średniotonowego z papierową membraną z dodatkiem włókien trzciny oraz metalowej kopułki wysokotonowej o średnicy ø 25 mm. Jej membrana wykonana została ze stopu aluminiowo-magnezowego (AlMg). Wybór kulistej obudowy jest, z punktu widzenia akustyki, oczywisty, ale nieczęsto stosowany. Współcześnie znana jest z niego przede wszystkim francuska firma Cabasse, której najdroższy model nosi nazwę „La Sphere”. Obudowa ta została nazwana przez firmę Acoustic Resistance Enclosure i ma za zadanie niwelować fale stojące wewnątrz obudowy i zapobiegać uginaniu się fali dźwiękowej na zewnątrz; to odmiana obudowy z otworem stratnym. Moduł w kształcie kuli stawia się na gumowych podkładkach w wycięciu stożka o ściętym szpicu i podłącza do niego za pomocą złoconego wtyku XLR. Dzieląca pasmo zwrotnica znalazła się we wspomnianym stożku – głośnik niskotonowy zaczyna pracę od 200 Hz. |
Przetwornik o średnicy ø 220 mm i metalowej membranie skierowany został ku podłodze i współpracuje z bas-refleksem strojonym do 27 Hz. Pasmo przenoszenia kolumn określono na 45 Hz i 27 kHz (+/-2 dB). | Ustawienie Nie bójmy się wyglądu Gradientów, ponieważ są one bardzo łatwe do ustawienia – pod wieloma względami są łatwiejsze niż klasyczne konstrukcje. Sporo przydatnych informacji znajdziemy w ich instrukcji użytkowania. Zwraca się w niej uwagę na to, że najlepiej rozstawić je na odległość odpowiadającą ich odległości od słuchacza, czyli na planie trójkąta równobocznego. W czasie projektowania zwrócono szczególną uwagę na to, aby kolumny grały dobrze w sporej odległości od miejsca odsłuchowego, ale zaleca się, aby nie siedzieć od nich zbyt daleko, ponieważ zwiększa się w ten sposób wpływ pomieszczenia na dźwięk. Chodzi po prostu o to, aby słuchać ich w tzw. polu półbliskim, czyli dokładnie tak, jak słucham kolumn w swoim systemie. Odseparowany moduł średnio-wysokotonowy, owa „sfera”, pozwala na spore zmiany w geometrii kolumny. Możemy przecież ustawić go w dowolny sposób, zarówno w osi pionowej, jak i poziomej. W rzeczywistości chodzi o to, aby koaksjalny system skierowany był dokładnie na miejsce odsłuchowe. W materiałach firmowych czytamy, że kopułka wysokotonowa korzysta z membrany głośnika średniotonowego w roli tuby poprawiającej jej kierunkowość. System ma się więc charakteryzować falą o kardioidalnym kształcie. Firma mówi, że średnie tony są tłumione w kierunku tylnym o 20 dB. Warto zwrócić również uwagę na wzmacniacz, z jakim kolumny będą współpracowały. Na papierze kolumny wyglądają na całkiem skuteczne, podaje się wartość 87 dB przy napięciu 2,83 V i odległości 1 m. Ponieważ jednak impedancja nominalna wynosi 4 Ω, a minimalna jest zapewne niższa (niestety nie wiemy ile wynosi), skutek jest taki, że trzeba im zapewnić minimum 50 W przy 8 Ω, a najlepiej jeszcze więcej. Maksymalną moc określono na 250 W i czytamy, że „kolumny Gradient 1.4 wytrzymują krótkotrwałe, impulsowe obciążenie wysoką mocą”. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Japońskie wersje płyt dostępne na Doskonała spójność to chyba najważniejsza cecha kolumn Gradienta. Patrząc na ich niecodzienną – choć przecież znaną od lat 70. – bryłę podświadomie oczekujemy równie niecodziennego dźwięku. Kiedy więc dochodzą do nas pierwsze dźwięki, a w moim przypadku był to utwór Love Song grupy The Cure, jakbyśmy się nagle otrząsali z otumanienia. Oto, co znaczą uprzedzenia i stereotypy. Dźwięk modelu 1.4 jest absolutnie klasyczny w tym sensie, że daleko mu do takich produktów, jak na przykład Ciarry z otwartą odgrodą, do głośników Avatar Audio z papierowymi przetwornikami z lat 70., a nawet modelu Helsinki 1.5. Bo to dźwięk czysty, spójny i bardzo relaksujący. Trudno o nim powiedzieć „detaliczny”, bo nie mamy do czynienia z „detalami”, a z informacjami. I dopiero one tworzą detal, szczegół, a z nich budowana jest większa całość. Wyraźnie widać, że mamy tu do czynienia z graniem całością, to dźwięk którego nie ma się potrzeby analizować. Analiza przeprowadzana jest wcześniej, a my otrzymujemy gotowy, spójny wewnętrznie przekaz. Tak więc to kolumny do długich odsłuchów. Mają w sobie coś z gładkości i aksamitności klasycznych konstrukcji Sonus fabera, takich jak Guarnieri, mimo że przecież nie są ciepłe. Wprost przeciwnie, w balansie tonalnym da się wyczuć emfaza przyłożona do zakresu 800 Hz – 1 kHz. Daje to nośny i otwarty dźwięk bez jego rozjaśniania. Wysoka góra jest lekko zaokrąglona, ale to akurat cecha wspólna dla wszystkich przetworników współosiowych, jakie znam. I zapewne główna przyczyna tak aksamitnego grania. Wyjątkowo zachowuje się przy tym bas. Odpowiedzialnie można powiedzieć, że to minimonitory z lekkim wspomaganiem basu. Choć koncepcyjnie i funkcjonalnie mamy do czynienia z konstrukcją, która można określić jako połączenie satelity i subwoofera, to dźwięk niczego takiego nie sugeruje. Przejście między modułami jest, a jakby go nie było – to znaczy słychać ładne zejście średniego basu, jest on szybki i impulsowy, ale nie słychać miejsca podziału. Być może dlatego, że zakres ten nie jest tu najważniejszy, jest czymś, co tylko wspomaga współosiowy przetwornik na górze. Wiąże się to, bo inaczej być nie może, z doskonałą spójnością fazową tych kolumn. Znam tego typu granie z konstrukcji, które są specjalnie pod tym kątem dopracowane – niech to będą kolumny Avatar Audio – i zawsze daje to podobny efekt: niesamowicie płynnego przekazu i sceny, która jest niezwykle naturalna. A to dlatego, że nie narzuca się „obecnością” wykonawców i dźwięków, nie konturuje ich sylwetek. To raczej coś w rodzaju impresji niż koloryzmu. Mimo że to tak gładkie, po prostu ładne granie, to kolumny, które świetnie różnicują – przede wszystkim przestrzeń. Zaraz po The Cure z ciekawością wysłuchałem porównania dwóch wersji nagrań pochodzących z płyty Stan Getz w Polsce. Zarejestrowana w 1960 roku podczas pobytu saksofonisty na festiwalu Jazz Jamboree, została pierwotnie wydana na 10” płycie winylowej z dźwiękiem mono. Już wówczas Polskie Nagrania „Muza” rejestrowały dźwięk stereofonicznie, korzystając ze świeżo zakupionych magnetofonów Telefunkena, ale była to rejestracja „na zapas”. Wersję stereo tej płyty poznaliśmy więc dopiero w 1991 roku, od razu na płycie Compact Disc. To bardzo udane wydanie, pomimo że technika cyfrowa była wówczas w Polsce wciąż świeżą sprawą – nawet tłoczni płyt jeszcze nie mieliśmy i krążek został wykonany na Węgrzech. Z kolei w 2013 roku Polskie Radio wydało zapis koncertu Getza z Filharmonii Narodowej wraz z trzema utworami, pochodzącymi z płyty Stan Getz… Jak różne są te wersje! Choć pochodzą z tej samej taśmy, ta nowsza pokazuje instrumenty bliżej nas, niemal na wyciągnięcie ręki. Gradienty bez wysiłku pokazały, że wysokie tony w nowej wersji są o wiele lepsze, bo prawdziwsze, bardziej różnicowane. Od razu wiedziałem też, że wraz z przybliżeniem instrumentów – zapewne przez lekką kompresję – zniknęła niestety część aury, która je otaczała, a była w dużej mierze naturalnym pogłosem Filharmonii, gdzie nagranie zostało wykonane. Która wersja jest lepsza? Obydwie odbiegają od monofonicznego oryginału i pod tym względem obydwie są modyfikacjami. Ale modyfikacją jest przecież każde nagranie i ostatecznie to od nas, naszego gustu zależy wybór. Gradienty 1.4, mimo że gładkie, mimo że nie są mistrzami rozdzielczości (przynajmniej na pierwszy rzut oka), tego typu wybory nam umożliwiają. Co więcej – pozostawiają je nam, nie starając się nam narzucić swojej wersji. Zmiany o których mówię, czyli różnice między tymi wersjami, były z nimi widoczne na pierwszy rzut oka, nawet jeśli nie zostały uwypuklone – były po prostu klarowne. A o to przecież w naszym hobby chodzi. Na koniec dwa słowa o interakcji kolumn z pomieszczeniem. Model Helsinki był unikatową konstrukcją, przede wszystkim ze względu na sięgnięcie po otwartą odgrodę. Ich brzmienie w głównej mierze zależało od współdziałania z pomieszczeniem, czyli od akustyki. Model 1.4 jest skrajnie różny. Dźwięk budowany jest solidnie przed nami i akustyka naszego pomieszczenia znika. To efekt ich uniezależnienia, w znacznym stopniu, od pomieszczenia. Można je przy tym precyzyjnie ustawić, dopasowując do odległości od miejsca odsłuchowego i od ścian bocznych. Skierowany ku dołowi głośnik i wylot bas-refleksu także w znacznej mierze, choć nie do końca, uniezależniają je od bliskości od tylnej ściany. Naprawdę uniwersalne konstrukcje! Podsumowanie Choć wyglądają inaczej niż klasyczne konstrukcje kolumn głośnikowych, ich dźwięk jest doskonale zrównoważony i wyrównany. Spójność, gładkość i wyrazistość – to ich główne cechy. Grają jak minimonitory z większym wolumenem. Mimo dwumodułowej konstrukcji nie pompują basu, nie udają, że są czymś więcej, że „góry przenoszą”. Są klarowne, ale bez sztuczności, są też słodkie, choć bez utraty detali. To fantastyczne kolumny do długich, zrelaksowanych odsłuchów w dowolnych warunkach akustycznych. Głośniki wyglądają naprawdę doskonale, mimo że nie mamy tu drogich, ekskluzywnych materiałów, ani też unikatowych przetworników. Wrażenie to powodowane jest przez ich wyjątkową formę oraz ich skromność. Dostępne w dwóch kolorach, grafitowo-czarnym i białym, są niemalże ikoniczne dla lat 70. | Sekcja średnio-wysokotonowa Sfera na górze mieści współosiowy głośnik, który swoją drogę rozpoczyna w fabryce norweskiego SEASa jako model MR18REX/XF (H1699-08/06). W jego centrum jest kopułka z materiału tekstylnego – jest ona wymieniana w Finlandii na kopułkę ze stopu aluminium i magnezu. System ten został zakryty czarną siateczką z metalu, która nie tylko go chroni, ale i dopełnia płaszczyznę kuli. Podobna siateczka jest z tyłu kolumny – ta z kolei zakrywa otwór stratny. To technika znana i stosowana aż do lat 70., obecnie rzadko spotykana; jej inna nazwa to obudowa aperiodyczna. Polega ona na tym, że w obudowie wykonuje się otwór lub ich zespół o ściśle określonym przekroju sumarycznym, wypełnionych materiałem tłumiącym. Materiał tłumiący stawia opór dla przepływającego przez element stratny powietrza. Obudowy tego typu łączą zalety obudów zamkniętych, ale lepiej kontrolują rezonans głośnika. Co więcej, pozwalają na zastosowanie mniejszej objętości roboczej niż by to było potrzebne w przypadku obudowy zamkniętej. | Sekcja niskotonowa Sekcja niskotonowa ma kształt stożka ze ściętą górą. Od góry jest w niej wgłębienie, w którym kładziemy kulę. Od spodu widać z kolei głośnik niskotonowy, pracujący do 200 Hz, a także wylot bas-refleksu, strojonego do 27 Hz. Znajduje się tam również tabliczka znamionowa kolumny z jej podstawowymi parametrami oraz własnoręcznym podpisem (parafką) Jorma Salmi, który je przetestował. Ciekawostka – w centralnym punkcie zagłębienia mamy plastikową tabliczkę z napisem „Suomi/Finnland 100”. Jak zakładam, chodzi o uczczenie 100-lecia niepodległości Finlandii, która liczy się w tym kraju od wyzwolenia się z rosyjskiej okupacji 6 grudnia 1917 roku. A przy okazji - Suomi to fińskie słowo oznaczające Finlandię. A pochodzi, naprawdopodobniej, z proto-bałtyckiego słowa źemē, które oznacza polską „ziemię” (ang. land). A, przypomnijmy, Polska obchodzi 100-lecie odzyskania niepodległości – wspomniana Rosja była jednym z zaborców – niecały rok później, bo 11 listopada 2018 roku. Jak widać mamy wiele wspólnego… Kolumny stoją na trzech nóżkach z gumy i filcu, o wysokości 8 mm. W instrukcji obsługi znajdziemy informację o tym, że można je zastąpić kolcami o podobnej wysokości. Z doświadczenia jednak wiem, że kolce są niezbyt dobrym rozwiązaniem – lepiej pozostać przy firmowych nóżkach, albo wymienić je od razu na coś wyraźnie lepszego. Świetna inżynieria bez zadęcia. |
System referencyjny 2018 |
|
1) Kolumny - HARBETH M40.1 |TEST| 2) Przedwzmacniacz - AYON AUDIO Spheris III |TEST| 3) Odtwarzacz Super Audio CD - AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| 4) Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS| 5) Wzmacniacz mocy - SOULUTION 710 6) Filtr głośnikowy - SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe - SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity