
Kolumny Gradient HELSINIKI 1.5 Cena (w Polsce): 23 500 zł (para) Producent: Gradient Labs Ltd. Kontakt: Gradient Labs Ltd. | Kisällintie 8 FI-06150 Porvoo | Finland tel.: +358 19 726 434 e-mail: info@gradient.fi Strona producenta: www.gradient.fi Kraj pochodzenia: Finland Produkt został dostarczony do testu przez: Moje Audio Tekst: Wojciech Pacuła Zdjęcia: Piksel Studio |

Data publikacji: 16. marca 2012, No. 95 |
![]() |
Nie wiem, czy pamiętają państwo test kolumn Bravo! Special Edition, wchodzących w skład systemu firmy Combak, wraz z innymi jej markami – Harmonix i Reymio (do poczytania TUTAJ)? Ja kolumny pamiętam doskonale, ponieważ emanowała z nich taka siła, taka energia, że trudno było przejść koło nich bez wypieków na twarzy. I, muszę powiedzieć, nigdy wcześniej, ani potem ich tak grających nie słyszałem… W każdym razie te maleńkie kolumny ze współosiowym głośnikiem SEAS-a wyznaczały pewne elementy, do których potem inne kolumny musiały doszlusować – przede wszystkim koherencję. ![]() Recenzujemy jego najdroższy model, Helsinki 1.5. Chyba każdy, kto na nie zobaczy w piśmie, czy w Internecie mówi coś w rodzaju: „o rany, ale dziwne!”. Kiedy zaś zobaczy je na żywo dodaje do tego: „ale małe!”. Bo to kolumny zupełnie inne niż wszystkie inne. ODSŁUCH Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Wszystkie kolumny Jormy Salmiego, właściciela Gradienta, wyglądają nietypowo, żeby nie powiedzieć dziwnie. Tak było począwszy od powstania firmy w 1985 roku i jest aż do dzisiaj. Ich konstrukcja ma wyeliminować wpływ pomieszczenia odsłuchowego na dźwięk. Paradoksalnie jednak powoduje to duże problemy z właściwym ustawieniem ich w pokoju. Dobrze ustawione, właściwie napędzone Helsinki 1.5 grają jak jeden duży głośnik. Nie potrafię wskazać, gdzie kończy przetwarzanie jeden, a zaczyna drugi, o trzecim nie wspomniawszy. To naprawdę ciekawe, ponieważ głośniki są w tych konstrukcjach umieszczone kompletnie nietypowo – niskotonowy jest pionowo, ale bokiem do słuchającego, średniotonowy jest pochylony pod kątem 45°, a wysokotonowy 30°. Co więcej – przy dogięciu kolumn tak, jak to rekomenduje Art Dudley (z czym się zgadzam, u mnie też tak barwa była najbardziej wyrównana) dochodzi do tego przesunięcie wszystkich głośników o 45° w osi pionowej, co razem daje naprawdę skomplikowany układ. Mimo to Gradienty zachowują się jak, powtórzę, jeden duży głośnik. To niezwykle dynamiczne, fantastycznie szybkie granie. O ile tak dobre „zszycie” przetworników w tak nietypowych kolumnach, których konstrukcja ma na celu realizację innego zadania, tj. uniezależnienia dźwięku od pomieszczenia, jest czymś zaskakującym, o tyle dobrej odpowiedzi impulsowej można by się spodziewać. Bo ostatecznie tym się odgrody otwarte charakteryzują. Mimo to, wiedząc, że tak powinno być, efekty przechodzą najśmielsze oczekiwania. Dźwięk jest bowiem niesamowicie zespolony wewnętrznie, szybki, ale i pełny. Pierwsze płyty pokazały, że balans tonalny przesunięty jest tu ku górze, że wyższy środek jest dość mocny. Ta druga rzecz, tj. mocna wysoka góra pozostaje bez względu na typ odtwarzanej muzyki. Nie do końca pozwala to w komforcie wysłuchać nagrań studyjnych z dużym udziałem elektroniki, z blisko nagranymi wokalami itp. – jak np. 8 Nosowskiej, czy 8 Grabka, o Milk&Kisses Cocteau Twins nie wspomniawszy. Pogłośnijmy dźwięk i jazgot na górze może stać się dokuczliwy ponad miarę. ![]() Nie oznacza to, że w ogóle elektronika zagra źle, nie o to chodzi. Bo nawet remiksy Depeche Mode z maksi-singla Hole to Feed/Fragile zabrzmiały całkiem fajnie, z bardzo słodką, lekko zaokrągloną górą. Rzecz w tym, jak mi się wydaje, że kolumny te pokazują rzeczy takimi, jakie są. Spieszę z wyjaśnieniami. Nagrywając i miksując nagrania z muzyką elektroniczną robi się to korzystając z klasycznych, najczęściej aktywnych kolumn, bez odniesienia do rzeczywistości – takiej „referencji” po prostu nie ma. Dlatego ustawia się barwę, wolumen, nasycenie niskimi tonami itp. według własnych, osobistych preferencji. I tak tego typu muzyka powinna być odtwarzana – na klasycznych „paczkach”, najlepiej zbliżonych charakterem do monitorów studyjnych. Z muzyką mającą swój odpowiednik w rzeczywistym świecie jest jednak inaczej. Nawet jeśli przy masteringu używamy zwykłych kolumn, to jednak mamy w głowie referencję, brzmienie na żywo. Dlatego, często z powodu podświadomych wyborów, wynik takiego masteringu jest inny. Jeśli miałbym to jakoś zilustrować, to Helsinki 1.5 byłyby idealnym tego potwierdzeniem. Kontrabas brzmi na nich mięsiście i dynamicznie, jest jednak krótki i trochę suchy – jak w rzeczywistości. Tutaj nie potrzeba wspomagać go paczką. |
Jest to jednak, jak zwykle, kompromis. Bo w domu nie da się odtworzyć wydarzenia na żywo. Nie da się przecież stworzyć sceny o szerokości 5, albo 15 m – żeby pokazać najprostszy aspekt. Dlatego odbierzmy takie granie jako lżejsze niż ze zwykłych kolumn. Ale nie dlatego, że bas nie schodzi nisko – wprost przeciwnie, schodzi bardzo nisko, tyle że jest krótki, szybki, wybrzmiewa bardzo szybko. ![]() Kolumny Gradienta grają przy tym w bardzo czysty sposób. Rzecz, która nie zawsze jest odpowiednio doceniana, a mocno wpływająca na jakość odsłuchu. Znam metalowe kopułki SEAS-a i to kolejny przykład na to, jak dobrze je można zaimplementować i jak pięknie odwdzięczą się szybkością i wypełnieniem. Także średnica gra w pełny i czysty sposób. Poza podgrzaniem wyższej jej części jest równa gładka. Daje to dźwięk o zaskakująco dużym wolumenie – nie tak dużym, jak z Harbethów M40.1, czy też z PMC OB1i, ale większym niż z większości kolumn jakie u mnie grały. Świetnie wypadły więc nagrane purystycznie płyty w rodzaju Salzau Music On The Water tria Danielsson/Dell/Landgren i Super Trio kolejnego tria, Thybo/Stief/Gruvstedt. Szczególnie ciekawie na tym tle wypada więc sposób budowania przestrzeni. Art Dudley, którego już przywoływałem, przestrzeń Helsinek ocenił niezwykle wysoko. Ja tez się w tym punkcie zgadzam, tyle że trzeba zwrócić uwagę na różnice miedzy Harbethami i Gradientami, bo kolumny te budują przestrzeń w kompletnie różny sposób. Helsinki 1.5 pokazują przestrzeń pomiędzy sobą, za łączącą je liną – to efekt ich silnego dogięcia. Nie ma dźwięków z boków kolumn, choć te doskonale znikają, nigdy dźwięk nie dochodzi wprost z nich, nawet przy nagraniach mono, które – nota bene – mają duże źródła pozorne. Ale wymiar w głąb jest doskonały, jeszcze tak głębokiej, tak mięsistej sceny tam, daleko u siebie nie miałem. Ciekawe jest to, jak słychać to wszystko kiedy przemieszczamy się po pokoju. Przy zwykłych kolumnach trzeba siedzieć dokładnie między nimi, żeby odbierać relacje przestrzenne i żeby dźwięk był treściwy. Z Gradientami, dzięki nietypowemu układowi ich przetworników, można chodzić po pokoju, stać, siedzieć gdzieś obok, np. przy stole itp., a i tak odbierzemy wiele z tego, co dostajemy siedząc w „punkcie odsłuchowym”. Podsumowanie Metodologia testu BUDOWA Kolumny Helsinki 1.5 fińskiej firmy Gradient to konstrukcja trójdrożna, z podziałami miedzy przetwornikami ustalonymi na 200 i 2200 Hz. To nie jest ani kolumna z obudową zamkniętą, ani z bas-refeksem, ani z otworem stratnym – to nietypowe (na dzisiejsze czasy, niegdyś wszystkie kolumny miały obudowy tego typu) rozwiązanie z odgrodą – głośnik niskotonowy nie jest obciążany żadną obudowa, promieniując zarówno od przodu, jak i od tyłu bezpośrednio do pomieszczenia odsłuchowego, a głośnik średniotonowy otrzymał coś w rodzaju „puszki”, z której powietrze od tylnej strony membrany wydostaje się przez otwory na jej obwodzie. Wykonana z polimeru puszka jest wytłumiona luźno uczoną sztuczna wełną. Wyjątkową uwagę przyłożono do kontrolowania kierunkowości zakresu średnio-wysokotonowego. To dlatego przetworniki zamocowano na czymś w rodzaju „reflektorach”, dzięki którym fala dźwiękowa ma kształt kardioidy skierowanej w kierunku uszu słuchacza. ![]() Dane techniczne (wg producenta):
Dystrybucja w Polsce:
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity