pl | en

FELIETON



VIII PLICHTOWSKIE SPOTKANIE SONICZNE,
czyli „PSS Społem” pt.:


Brunetki, blondynki, ja wszystkie was dziewczynki...
Innymi słowy: WTYKI AC: MIEDŹ, ZŁOTO, A MOŻE ROD?

wkaudio.com
rcm.com.pl

POLSKA | KATOWICE


PRZED-WSTĘP

o tak, a gdzie rude?! Czyżby autor (autorka?) tego jakże popularnego, przedwojennego szlagieru wykonywanego przez Jana Kiepurę miał jakieś złe doświadczenia z początków swojej edukacji, albo z podwórka? Gdzie jakiś mały i obowiązkowo „wredny” rudzielec wytykał mu, że na trzepaku niepełne kółka kręci i że nie wie, „gdzie Wisła jest na mapie”. Skąd takie postrzeganie ludzi o jakże przecież oryginalnym ubarwieniu i dlaczego to im przypisuje się określone, negatywne cechy? Zawsze to, co dziwne i to, co rzadkie, mało spotykane budziło z jednej strony zainteresowanie ale z drugiej strach. A że ludzi o kolorze czystej miedzi jest jak na lekarstwo, mają za swoje.

Nie raz i nie dwa pisałem już na łamach „High Fidelity” o guście, mówiąc że gust, tak jak pieniądze, trzeba po prostu mieć, aby o nim nie dyskutować. Zainteresowanych lub zapominalskich odsyłam do archiwum HF. Przyznam jednak, że w tym przypadku zwyczajnie się poddaję. Bo w kwestii kto (mężczyzna) jakie u kobiety woli „umaszczenie” nawet taki sceptyk, jak ja nie jest w stanie żadnych argumentów obiektywnych odnaleźć. Jedyne co mogę na swoje usprawiedliwienie powiedzieć, to że w pewnym wieku większość kobiet dziwnym zrządzeniem losu staje się ruda.

Czyżby były one kierowane chęciom przypodobania się swoim partnerom, którym również w pewnym wieku, poza brzuszkiem, rośnie poziom wykształcenia estetycznego i stają się wyostrzeni na wysublimowane i rzadkie cechy urody kobiecej? Czy po prostu taki kolor farby do włosów jest zawsze pod ręką w najbliższym kiosku Ruchu? Na temat owego rudzenia lub raczej zrudzania się można by niemal naukowe wywody przeprowadzić. Natomiast konia z rzędem temu, kto wskaże, który mężczyzna, jaki kolor włosów u kobiety wybierze i na odwrót!

Co mój wstęp ma znów z audio? Kiedy zadzwoniłem do chłopaków, żeby powiedzieć, że przygotowuję kolejne spotkanie PSS-Społem i to na dodatek w Katowicach, wszyscy byli „zmęczeni” po świętach i bardzo „zapracowani”. Wystarczyło jednak, że napomknąłem, że tym razem będziemy w sklepie RCM u Rogera oceniać blondynki, brunetki i rude, na następny dzień gotowy był cały autokar kumpli, kumpli moich kumpli, szwagrów i pociotków. Fora internetowe zatętniły i wystąpiły chwilowe przerwy w usługach GSM. „Nareszcie w audio coś się wydarzy, nareszcie coś ciekawego, warto było cierpieć przez te wszystkie lata!” – niosło się po kniei.

A tu klops, bo na miejscu chłopaki muszą wybierać pomiędzy nie dziewuchami, a wtykami na kabel zasilający. W ramach łaski i zadośćuczynienia pozostawiłem im jednak wolny wybór: mogą sobie do woli przebierać pomiędzy miedzią, złotem a rodem. A „piękne kobiety pozostawmy mężczyznom bez wyobraźni”, jak mawiał Marcel Proust.

WSTĘP

Dzisiaj nie będziemy sprawdzać, czy kable zasilające mają jakiś wpływ na dźwięk systemu. Nie będziemy nawet sprawdzać, czy ich długość ma jakieś znaczenie. I choć może wielu „audiofilom” bzdurny, z punktu widzenia ich wiedzy technicznej, okazałby się nawet sam test różnic pomiędzy kilkoma rodzajami wtyków, to my przetestujemy ten sam wtyk, ale z różnym rodzajem wykończenia jego elementów stykowych. Konkretnie rzecz biorąc sprawdzimy, czy ma znaczenie dla dźwięku systemu, jeżeli ten sam kabel zasilający wyposażymy we wtyk miedziany, złocony lub rodowany.
Za przysłowiowego kozła ofiarnego posłuży nam kabel zasilający The Two, nowopowstałej manufaktury WK Audio, czyli mojej. Do konfekcji użyjemy wtyków nie-nowopowstałej i prestiżowej firmy FURUTECH z serii „11”, w które ów kabel jest standardowo wyposażany.

| Testowane wtyki:

  • Furutech FI-E11Cu i FI-11Cu, wtyki miedziane, wersja standardowa
  • Furutech FI-E11G N1 i FI-11G N1, wtyki złocone
  • Furutech FI-E11R N1 i FI-11R N1, wtyki rodowane
  • Furutech CF-080 Damping Ring, pierścień na wtyk rodowany

W teście wzięły udział trzy wersje tego samego kabla zasilającego: The Two, The Two Gold i The Two Rhodium o identycznej długości, takim samym stopniu wygrzania, wyposażone w wymienione wyżej wtyki.

| Uczestnicy spotkania:

  • MAREK MOCZKOWSKI – zwany dalej MM (a nie MC...) – z wykształcenia informatyk, ale od zawsze elektronik i zapalony krótkofalowiec. Z dziedziną audio ma raczej niewiele wspólnego, ale lubi słuchać – jest u mnie na „testach” nowego sprzętu od momentu kiedy kupiłem w 1990 roku pierwszy odtwarzacz CD Fonica, czyli od „początku”. Marek był zawsze delikatnie mówiąc „dobry” z fizyki.
  • ALEKSANDRA SUMOROK – zwana dalej AS (as, bierze raz...) – doktor nauk technicznych, historyk sztuki, specjalista w dziedzinie Stalinowskiej Architektury i Sztuki okresu Realizmu Socjalistycznego. Audio się raczej, jak większość kobiet, nie interesuje. Z największą przyjemnością słucha ciszy, o którą u nas w domu ciężko.
  • TOMEK GUCAJTIS – zwany dalej TG (Top Gear...) – wieloletni konstruktor sprzętu DYI, członek forum AudioStereo.pl.
  • ANDRZEJ JASIŃSKI – zwany dalej AJ (ale jaja...) – wieloletni konstruktor sprzętu DYI, członek forum AudioStereo.pl.
  • WITEK KAMIŃSKI – zwany dalej WK (wielce koleżeński...) – czyli „mła” (zapis fonetyczny – przyp. red.), z zawodu architekt, słucham jak muszę i jak nie muszem... ale nigdy nie chcem ale muszem.
  • BECIK – owoc mych lędźwi, słucha od stadium komórki, bo wtedy dużo testów robiliśmy i nie miał wyjścia, aż polubił. Teraz nie ma już odwrotu i ma już swój pierwszy sprzęt!
  • Bliżej nieokreślona istota zwana w języku martwym SPIRYTUS, ulokowana w różnym stężeniu w napojach, które człowiek musi spożywać w celu podtrzymania podstawowych funkcji życiowych organizmu. Nie wyrażała bezpośrednio opinii na temat dźwięku, lecz miała zdecydowany wpływ (czysto naukowy) na obniżenie naukowości naszych.

| Sprzęt grający | Plichtów:

SYSTEM I
Wzmacniacz Luxman L-507s | Odtwarzacz SACD Yamaha CD-S2000 | Gramofon Pro-Ject RPM-5.1/Ortofon 2M BLUE, Custom Version One | Przedwzmacniacz gramofonowy RCM Sensor SE 10/10 | Kolumny Vienna Acoustics Beethoven Baby Grand | Kable zasilające WK Audio The One | Interkonekt (przedwzmacniacz → końcówka mocy) Supra EFF-I/Neutrik | Interkonekt (gramofon/przedwzmacniacz) Supra EFF-I/Neutrik RCA/XLR | Interkonekt (SACD) Supra EFF-I/Neutrik XLR | Kable głośnikowe VDH The Revelations | Podstawy antywibracyjne WK Audio z serii Pure | Bezpiecznik instalacyjny Gigawatt GC20A

SYSTEM II
Odtwarzacz Marantz CD-17 | Wzmacniacz słuchawkowy DYI | Interkonekt VDH D-103 MKII | Sennheiser HD 580, modyfikowane | Kable zasilające WK Audio The One i The Two | Podstawy antywibracyjne WK Audio z serii Pure

| Sprzęt grający | Katowice:

Wzmacniacz Vitus Audio RI-100 | Transport CEC TL2 Drive CD | Przetwornik D/A C.E.C. DA5 | Kolumny Gauder Akustik Vescova Diamond

| Płyty użyte w testach:

  • Audiophile Reference IV, FIM, SACD
  • Sacred Spirit ‎– Volume 2: Culture Cash, Virgin, CD
  • Diana Krall, All For You, Impulse!, CD
  • Gustaw Mahler, Symphony no. 3, W.P Claudio Abbado – DG, SA-CD
  • Linda Rosenthal , The Artistry Of..., FIM, XRCD2
  • Metallica, Garage Inc., Vertigo, CD
  • Miles Davis & Michel Legrand , Dingo, Warner Bros Records, CD
  • Ray Charles : Genius Loves Company, SA-CD
  • Rimsky-Korsakov, Sheherazade, Fritz Reiner, Chicago SO, RCA Living Stereo, CD
  • Tschaikowsky: Symphonie nr. 4, L. F. Jewgenij Mrawinskij, PLATINUM SHM~CD
  • Vaya Con Dios, Thank You All! Live, Sony, CD

Testów dokonywaliśmy tak, że najpierw słuchaliśmy kabla z wtykami miedzianymi, potem ze złoconymi a na koniec z rodowanymi. Nie słuchaliśmy typowych, krótkich, powtarzanych fragmentów muzyki. Zdecydowaliśmy, że przesłuchamy aż kilku utworów na każdym rodzaju wtyków. Dopiero po wysłuchaniu wszystkich rozpoczęła się dyskusja. Dzięki temu mogliśmy wyrazić opinię na temat różnic pomiędzy wszystkimi rodzajami wtyków ( test a-b-c ; a nie a-b i b-c ). W tym przypadku taka metoda była lepsza bo dawała szersze spektrum problemu przed którego rozwiązaniem staliśmy: które wtyki grają lepiej, i czy w ogóle będzie jakaś różnica?

ODSŁUCH PLICHTÓW

|AS: Pomiędzy standardowym The Two wyposażonym w miedziane wtyki a wersją Gold jest przepaść! Gold zagrał gładziej, spokojniej, wokale były z nim o wiele przyjemniejsze i dokładniejsze. Ale też dźwięk był mniej wibrujący i mniej energetyczny niż z wtykami miedzianymi, gdzie od pierwszych sekund nagrania dominował efekt „WOW”.

Ze złoconymi wtykami bas był głębszy i przede wszystkim był lepiej kontrolowany, scena muzyczna była głębsza i lepiej poukładana, bardziej precyzyjna, bo dźwięki były tak jak by „odseparowane” od siebie. Przy Goldzie, w stosunku do wersji miedzianej, miałam wrażenie jakby został włączony jakiś „filtr”, który odrobinę faworyzuje skraje pasma, a równocześnie „czyści” dźwięk z chropowatości i zabrudzeń odrobinę ujmując mu werwy i energii.

Postanowiłam wersję Rhodium pozostawić na koniec, ponieważ łączy ona wszystkie dobre cechy wersji standardowej i Gold! Mamy więc spokój i gładkość ale objawiające się raczej poprzez pełną kontrolę podzakresów, bo równocześnie dostajemy przekaz pełen energii, wibracji i drżenia powietrza. Nie ma tutaj śladu spowolnienia lub stłumienia dynamiki. Dźwięk jest bardzo harmonijny i spójny a za razem bardzo dokładnie wybrzmiewający

Mam wrażenie, że wszystkie zakresy są przedstawione w bardzo liniowy, naturalny sposób. Scena jest nie tylko tak głęboka, jak w wersji Gold, ale także szeroka. Dźwięk z łatwością odrywa się od kolumn, a sprzęt znika z pokoju. Przepięknie brzmią wokale, są tak głębokie jak przy miedzi i tak spokojne i gładkie jak przy złocie, dodatkowo mają długie wybrzmienia. Wersja Rhodium jest bardzo muzykalna, mamy wrażenie naturalnego sklejenia dźwięków składających się na odtwarzaną muzykę, bez jakiś dziur i głuchych pustek pomiędzy dźwiękami.

Na samym początku wydawało mi się, że rodowana wersja gra jasno. Ale wrażenie to ma się jedynie po przełączeniu kabli i uważam, że jest ono jedynie wynikiem różnicy pomiędzy ciemniej grającymi wersjami Gold i standardową. Wersja rodowana pokazuje po prostu pełną paletę tonów średnich w ich naturalny sposób.

ODSŁUCH KATOWICE

|MM: Wersja Gold, w stosunku do wersji standardowej z miedzianymi wtykami, zdecydowanie poprawiła głębię sceny muzycznej oraz sposób odtwarzania basu. Stał się on bogatszy w informację i lepiej kontrolowany. Dźwięk generalnie bardzo się uładził i uporządkował.

Ale wersja Rhodium okazała się absolutnie najlepsza! Dźwięk zaczął się unosić, pojawiła się ogromna ilość detali, scena poza głębokością stała się szeroka. Zatopiłem się po prostu w muzyce i dźwiękach, przekaz stał się bardzo angażujący, ale jak dla mnie bas zrobił się zbyt duży. Choć moim zdaniem wersja Rhodium obiektywnie zagrała najlepiej, najnaturalniej, to jeśli miałbym wybierać coś dla siebie, wybrał bym wersję Gold. Była ona spokojniejsza i bardziej „zdystansowana” do muzycznych wydarzeń, które pokazywała z odpowiadającym mi dystansem. No i oszczędniej prezentowała niskie zakresy, co jest dla mnie atutem.

Niezłym doświadczeniem było przesłuchanie standardowo – czyli źle – nagranej płyty z muzyką „metal”. Dopiero wersja Rhodium poradziła sobie z wadami tego nagrania. Przedstawiła całość w sposób miękki, pozbawiony ostrości i chropowatości, ale równocześnie bardzo energetyczny, trzymający tempo i z wykopem. Dodatkowo wysoki poziom rozdzielczości kabla w tej wersji uporządkował nawałnicę metalowych dźwięków i ułożył ją po prostu w muzykę. Nie było tu śladów spowolnienia Golda, ani chaosu panującego przy miedzi.

Sporym zaskoczeniem było usłyszenie, co z dźwiękiem robi pierścień Furutech CF-080, który nasuwa się na wtyk IEC. Przy zachowaniu wszystkich cech wersji Rhodium, opisanych powyżej, dźwięk zaczął trochę przypominać podobającą mi się wersję Gold. Nabrał głębi w tym sensie, że zaczął wszystko prezentować z pewnym dystansem.

|TG: Powiem krótko, bo nie lubię się zbytnio rozpisywać: miedź zagrała szybko i szeroko, lecz trochę sucho i bezbarwnie. Gold to drugi biegun, z barwą i wypełnieniem. Dźwięk stał się gęsty, wolny i szczegółowy. Rod połączył pozytywne cechy obu poprzednich kabli: jest i barwa i szybkość, jest tempo ale i kontrola, no i zaje...fajne stereo!!

Użycie Damping Ring Furutecha na rodowanym wtyku „jedynie” wzmocniło opisane wyżej efekty, dodało po prostu trochę więcej smaku do i tak już niezłej zupy ;-). Jedyną zmianą o innym charakterze było znaczne pogłębienie sceny muzycznej.

|AJ: Każda zmiana wnosiła naprawdę ogromne różnice. Gold pokazał więcej barwy i nasycenia, zagrał też wyraźnie niższym dźwiękiem niż wersja miedziana. Wysokie tony były mniej natarczywe, dolne rejestry grały tutaj pierwsze skrzypce. Efektem takiej stylistyki były na przykład bardziej schowane, ale i przez to mniej jazgotliwe, przyjemniejsze wokale. Scena dźwiękowa Golda była szersza i głębsza niż kabla z miedzianymi wtykami. Dźwięk był zasadniczo lepiej „zbudowany” i bardziej namacalny, ale wolniejszy, z mniejszym tempem niż w przypadku miedzi.

Rod tak naprawdę wyciągnął to, co było dobre w złocie i miedzi. Wszystkie podzakresy dźwięku były bardzo wyrównane, a nagrania przedstawione z bardzo dobrym tempem. Pojawił się duch muzyki! Po umieszczeniu pierścienia Furutecha kabel z wtykani rodowanymi zyskał drugie tyle, co różnica pomiędzy kablem na wtykach miedzianych a rodowanych. Kabel z pierścieniem można spokojnie porównać do dwukrotnie droższych kabli renomowanych producentów.

|WK: Mógłbym tym razem nie zabrać głosu w tej debacie, bo już w zasadzie wszystko zostało powiedziane i z czym się po prostu zgadzam i pod czym się podpisuję. Postaram się więc jedynie postawić kropkę nad „i”.

Moim zdaniem kabel WK Audio The Two Rhodium zagrał bezkonkurencyjnie, zarówno w bardzo drogim systemie w Katowicach, jak i w moim Plichtowskim systemie odniesienia. Okazał się przede wszystkim najrówniejszy i najbardziej muzykalny, najlepiej, z całej trójki, pokazał muzykę zapisaną na srebrnych i złotych krążkach. Tak nie boję się użyć tego słowa: MUZYKĘ!

Jego spektrum dźwięku można by oczywiście porozbijać na poszczególne składowe: najlepiej odtworzył tempo nagrań, najlepiej i najpełniej zdefiniował instrumenty, atmosferę nagrań. Pokazał najpełniej i najbardziej naturalnie barwy. Wykreował najszerszą i najgłębszą scenę muzyczną, gdzie dźwięk z łatwością oderwał się od kolumn. Był najbardziej homogeniczny, a za razem najbardziej rozdzielczy. I zrobił to wszystko z klasą o wiele droższych kabli.

Wszystkie te zalety w mniejszym lub większym stopniu wymienili już moi poprzednicy. Są one łatwe do zdefiniowania i stanowią również podstawę do „obiektywnej” oceny. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że po włączeniu do systemu kabla w wersji z rodowanymi wtykami, wszystkie te wyżej wymienione elementy, składowe dźwięku, schodzą po prostu na plan dalszy, a na pierwszy plan wysuwa się muzyka. Zaczyna płynąć, sączyć się do naszych uszu, a my odczuwamy przyjemność w obcowaniu z nią. To jest chyba ten moment, w którym człowiek przestaje analizować i szukać dziury w całym, a zaczyna słuchać.

W „miedzi” i „złocie” zainteresowały mnie jednak dwie rzeczy. The Two z miedzianymi wtykami urzekł mnie wokalem i intymną bliskością, namacalnością dźwięku w nagraniach jazzowych, z udziałem małych, akustycznie nagranych składów. Kabel w wersji Gold spodobał mi się w nagraniach dużych symfonicznych składów. Uspokojenie, bardziej w sensie nabrania dystansu niż spowolnienia, brzmienia, i głębia sceny bardzo pozytywnie wpłynęły na prezentację. Miałem wrażenie, że widzę każdy instrument z osobna zawieszony na swoim miejscu na niewidzialnej nitce. Była to trochę nieprawdziwa prezentacja, posiadająca silne cechy kreacji własnej, chyba typowa dla złota teatralność, ale bardzo ciekawa.

Jak śpiewał Jan Kiepura:
„Brunetki, blondynki, ja wszystkie was dziewczynki
Całować chcę,
Lecz przyznam się o jednej tylko śnię
Tą kochać chcę”

(słuchaj TUTAJ)

Dla mnie jest to ROD!

PODSUMOWANIE

Ten prosty test kolejny raz pokazał, jak wiele zmiennych jest w świecie audio i jak dopieszczanie, z pozoru nieistotnych, detali wpływa na dźwięk całego systemu. Po raz kolejny zajęliśmy się w ramach PSS-Społem tematem dla wielu audiofilów marginalnym, wręcz śmiesznym i z punktu widzenia pragmatycznego niepotrzebnym. Mimo to mam nadzieję, udało nam się wykazać, że tak „prozaiczne” elementy jak rodzaj pokrycia pinów we wtyczkach kabla zasilającego to nie kwestia estetyki, mody, eleganckiego i koniecznie drogiego gadżetu.

Sposób wykonania wtyku ma wręcz ogromny wpływ na dźwięk całego i złożonego systemu. Różnice te wyszły jak na dłoni, nie wymagały one wysilonego wsłuchiwania się w niuanse na poziomie progu percepcji. Zmiany były bardzo istotne i biegły poprzez zmiany barwy, balansu tonalnego, poziomu detali i rozdzielczości a skończywszy na zmianach w szerokości i głębokości sceny muzycznej. W dwóch bardzo różnych i z różnej grupy cenowej systemach, katowickim i moim, można było zaobserwować praktycznie identyczny wpływ na dźwięk przy zastosowaniu kabla z wtykiem miedzianym, złoconym i rodowanym.

Byłbym jednak ostrożny w implementowaniu tego „schematu” w sposób bezrefleksyjny i mechaniczny jako pewnik w odniesieniu do każdego innego systemu audio. Obu wyżej wymienionym konfiguracjom rod po prostu pozwolił grać, pokazać ich najlepsze cechy, z czego cechy te w systemie w Katowicach ukazały się w o wiele jaśniejszym świetle. System złożony przez RCM jest po prostu o kilka klas lepszy i kilka razy droższy od systemu w Plichtowie.

Jeszcze raz powtórzę: rod niczego nie naprawi, nie poprawi i również nie wybaczy. Pozwoli jedynie pokazać wszystkie cechy naszego sprzętu, te których dotąd nie doszły do głosu, nie miały okazji się ujawnić. Jeśli więc poruszamy się w bardziej budżetowej strefie urządzeń audio, siłą rzeczy poprzez swoją cenę skazanych na pewne ustępstwa, bądźmy ostrożni i uważni. Eksperymentujmy, pożyczajmy kable, bo paradoksalnie to właśnie złoto może wprowadzić pożądane przez nas zmiany poprzez swój spokój i ogładę, lub akurat miedź poprzez swoją witalność i energetyczność.

Świat audio to przede wszystkim kwestia dobrego dopasowania, synergii, która może zachodzić na każdym poziomie cenowym, bez względu na wydane pieniądze. Poza pewnymi marginalnymi i nie interesującymi nas przypadkami nie istnieją, moim zdaniem, urządzenia audio obiektywnie złe i obiektywnie dobre. Istnieją za to systemy audio obiektywnie źle i obiektywnie dobrze zestawione. Kable i inne akcesoria to pełnoprawni członkowie systemów. Ich świadome stosowanie to dobra recepta na względnie tanią – w stosunku do ceny całości – ale bardzo znaczącą poprawę brzmienia naszego sprzętu.

Powtórzmy pytanie z początku tekstu: brunetki, blondynki czy rude? Konkluzja tego artykułu powinna być taka, że te które lepiej do was pasują charakterem. Z życia jednak wiem, że rzeczywistość potrafi być całkiem inna…

PLICHTOWSKIE SPOTKANIE SONICZNE

Wtyki Furutech do testu dostarczył do testów dystrybutor, firma RCM
Witek Kamiński jest właścicielem firmy WK AUDIO