pl | en

DLACZEGO PLATFORMA ANTYWIBRACYJNA DZIAŁA I CO Z TEGO WYNIKA
(czyli apel o samodzielne myślenie i ignorowanie ignorantów)


Dzień dobry!

Chciałbym nawiązać do tematu platformy pod wzmacniacz, o którą pana pytałem w poprzednim mailu. (czytelnik był zadowolony z działania platformy pod odtwarzaczem i pyta o sens jej stosowania pod wzmacniaczem – przyp. red.). Oto jestem już po "testach" - nie wiem, czy obiektywnych, bo to był piątkowy wieczór... Takie "Plichtowskie spotkanie soniczne...”:-) Ale teraz wiem, że wzmacniacza również już nie zestawię! Ale faktycznie, w przypadku wzmaka ma to zupełnie inny wpływ na dźwięk. Tak jak przy źródle miało to bardziej namacalny i bezpośredni wpływ na "elementy" dźwięku, tak tutaj wpłynęło to bardziej na całokształt charakteru brzmienia, tzn. na balans tonalny i barwę. I o ile co do źródła na podstawie byli wszyscy zgodni, bo zmiana była wręcz spektakularna, lub po prostu wręcz jakościowa, to co do wzmacniacza zdania były już podzielone (obecne były również osoby, które w dziedzinie audio włączają radio w samochodzie...). Znamienitym był fakt, że każdy słyszał wyraźne zmiany dźwięku w przypadku różnych konfiguracji "klocków" na platformie lub bez. Jeśli chodzi o wzmacniacz na podstawie zdania były podzielone nie w kwestii czy to słychać czy nie, lecz czy powinien na niej stać czy nie... Było to właśnie zależne od stopnia "osłuchania" delikwenta.
Gdy na podstawie był Luxman, pozornie zniknęła część powietrza i detalu i dźwięk się odrobinę obniżył (moim zdaniem właśnie wyrównał!), pozostały inne aspekty przestrzeń, ogromna scena itp. Napisałem „pozornie”, bo tak twierdziły osoby mniej osłuchane, z oczywistych względów wydawało im się że "mniej słyszą", brutalnie rzecz ujmując było po prostu mniej wysokich tonów, które błędnie są utożsamiane z detalem i przestrzenią. Moim zdaniem (i zdaniem drugiego obozu...) mimo tych właśnie pozorów ogólnie dźwięk stał się lepszy, bo mniej nachalny i dosadny, a z większym dystansem i klasą. Detal nie był już podstawą, a jedynie dopełnieniem, dźwięk stał się bardziej spójny, poukładany i po prostu lepiej zbalansowany. Czyli wrażenia muzyczne wzięły prym w stosunku do "chłodnej" analizy, a mnie w słuchaniu muzyki chodzi właśnie o to (czyli obaliłem demokrację...).

Na fali tych wydarzeń, biorąc pod uwagę, że towarzystwo się rozgrzało i niektórzy już zrozumieli śmieszność swoich wcześniejszych teorii o "płaskości ziemi..." ( a, o zgrozo!, był tam również koleś z doktoratem z fizyki jądrowej...), zrobiłem szanownemu koleżeństwu ślepy test z "sieciówkami", podmieniając, również w różnych konfiguracjach, te kable które mam na inne, włączając w to komputerowe... Trafienia wynosiły 100%! Każdy, dosłownie każdy słyszał bezwzględną zmianę w dźwięku i był w stanie rozróżnić rodzaj kabla. Piszę to, bo pokutuje jeszcze opinia niektórych "sceptyków", iż jest to nieprawdziwe i niesłuszne (zdania takie pojawiają się również w listach do pana...) – teraz zastanawiam się, kto je formułuje? Czy ci, którzy (jak to pokutuje w świecie motoryzacji, gdzie kolesie krytykują samochody którymi nigdy nie jeździli) nigdy tego nie słuchali, czy ci, którzy są po prostu głusi...

Dodam jeszcze ostatnią rzecz, aby dłużej nie zanudzać, która się pewno panu nie spodoba...

Po tym doświadczeniu podjąłem decyzję, iż podstawy antywibracyjne zbuduję sam! Po spotkaniu mam kolejnych kolesi do "teamu" z naprawdę dobrym zapleczem teoretycznym i już zaczynamy myśleć nad zmianami i testowaniem różnych wariantów materiałów i ich zestawień. I wie pan co? Daje to niewspółmiernie lepszą frajdę, niż zakup takiego elementu w sklepie!!! Bo to ogromna satysfakcja, jeśli samemu uda się "poprawić" coś w systemie i wpłynąć na dźwięk, a ekscytującą jest myśl, że można coś zrobić jeszcze inaczej i jeszcze lepiej i że będzie to można potem przesłuchać i przedyskutować!
I do takiego działania powinno się zachęcać szczególnie niezamożnych audiofilów, których po prostu nie stać na taki wydatek jak platforma np. PAB (czyli z marketingowego punktu widzenia nikomu się nie szkodzi) , bo to jest często cena któregoś elementu systemu, za to sami za kilkaset złotych i parę godzin pracy mogą, uważam znacząco, poprawić dźwięk swojego systemu!

Ostatecznie najlepsze rezultaty odnotowałem przy układzie pod źródło ( i Yamaha i gramofon ):
1. Płyta granitowa 2 cm postawiona na stożkach metalowych, wypełnionych gumą i silikonem ( tożek od podłoża jest oddzielony ok. 2 mm gumy, a od granitu cieniutką warstwą silikonu - połączenia półsztywne).
2. Kolejny blat granitowy 2 cm oddzielony czterema punktowymi podpórkami z bardzo miękkiej i sprężystej gumy o budowie komorowej, po dociśnięciu ok. .3 mm (w rzeczywistości jest to wysokiej jakości uszczelka okienna, „guma” użyta do jej produkcji jest odporna na wielokrotne cykle ściskania i rozprężania, poza tym (budowa komorowa ) zapewnia na całym swoim przekroju idealne przyleganie
3. Blat trzeci, górny to sklejka liściasta 18 mm oddzielona tak samo jak poprzedni.

Podstawa pod wzmacniacz wykonana tak samo, tylko bez ostatniego blatu ze sklejki.

...i tutaj, moim zdaniem, zaczynają się schody!!!

Podstawy, które opisałem, przyniosły określone rezultaty z moim zestawem sprzętu i w moim pomieszczeniu! Biorąc pod uwagę jak drastyczne zmiany w brzmieniu zestawu przynosiły zmiany konfiguracji warstw blatów i warstw rozdzielających (to naprawdę nie były niuanse, nad którymi należało się skupić, aby je wyłapać (!!!), lecz zmiany na pewno większe niż często wprowadzają kable, po prostu zastaw brzmiał naprawdę całkiem inaczej), należy z największą rozwagą traktować kwestię stosowania gotowych podstaw antywibracyjnych!!! Biorąc pod uwagę pewną wiedzę doświadczalną, którą nabyłem przez ostatni tydzień, uważam że stosując podstawy, w dźwięku systemu można zarówno tyle samo poprawić co popsuć!
W świetle ostatnich
wydarzeń, kiedy znowu obejrzałem stronę „PAB”, powiem szczerze, że wzbudziła ona we mnie więcej wątpliwości niż kiedyś. Po pierwsze producent bardzo „frywolnie” żongluje materiałem blatów, ich wykończeniem i grubością, nie tłumacząc konsekwencji ich wpływu na dźwięk, a po drugie zamieszcza badania, które są przeprowadzone w laboratoryjnych warunkach i wykazują, że platforma ta jest najmniej odporna na drgania w kierunku pionowym!!!, a ich bagatelizowanie przez producenta jest moim zdaniem dorabianiem teorii do praktyki...!!! Fale poziome, które są tam opisywane, generowane przez głośniki i odbicia od powierzchni, to nic innego jak dźwięki powietrzne, z którymi akustyka radzi sobie dość dobrze, gorzej się ma sprawa z dźwiękami uderzeniowymi.
Podam panu przykład z mojego podwórka. Aby uzyskać tłumienie przegrody poziomej (np. ściany) od dźwięków powietrznych jakimi jest np. hałas na ulicy (analogia do „hałasu” jaki generują głośniki) wystarczy w przegrodzie tej zastosować prosty współczynnik „masywności” i jest po sprawie, energia fal zamienia się po prostu na ciepło. Uwierzy pan, że wystarczy 16 cm żelbetu i nie trzeba stosować żadnych wytłumień – im ciężej (sztywniej) na metr kwadratowy, tym lepiej i już!!!
Jest to związane również z częstotliwością tej fali, czytaj: środowiska w którym się rozchodzi, stąd nazwa. Dla nas wnioski z tego takie, że ochrona „wnętrzności” urządzenia audio od tego typu zakłóceń odbywa się głównie przez jego obudowę, im ona cięższa, o grubszej ściance tym lepiej, bo mniej się przedostanie do środka pochodzących od tej fali drgań (stąd pewnie wytłumienia wnętrz urządzeń matami gumowymi itp.) .
Podstawa może poprzez ugięcia poziome niwelować „siłę uderzenia” tej fali, ale nie wiadomo czy w związku z tym, nie generuje innych rezonansów wewnętrznych, przecież „dostaje” każda ścianka urządzenia!

O wiele, wiele gorzej ma się sprawa z dźwiękami tzw. „uderzeniowymi”. I znowu przykłady z mojego podwórka, aby zabezpieczyć strop trzeba się o wiele, wiele więcej „naorać”. Po pierwsze należy pamiętać, że rozchodzą się one w zupełnie innym ośrodku, bo w materiale stałym, a w związku z tym wchodzą w rachubę inne częstotliwości bo te o wiele niższe, czyli trudniejsze do wyeliminowania. Tutaj współczynnik masywności jest również b. ważny, ale nie kluczowy! (Abstrahując oczywiście od czysto hipotetycznych rozwiązań, gdzie tupał by pan w 10 m grubości strop...). Kluczowym jest natomiast całkowite odprzęgnięcie warstwy na której generowane jest uderzenie i to w odwrotnej proporcji masy, chodzi o to aby warstwa ta była niewspółmiernie lżejsza niż warstwa na którą mogą drgania się przenieść. Dlatego w budownictwie stosuje się podłogi „pływające”, gdzie lekka warstwa wylewki betonowej jest oddylatowana zarówno od konstrukcji ścian jak i masywnego stropu warstwą styropianu lub wełny. Lub inna analogia koła samochodu, gdzie alufelgę (bądź felgę z magnezu, tytanu lub nawet włókna węglowego) stosuje się nie po to tylko, aby było ładnie, lecz przede wszystkim, aby obniżyć właśnie nieresorowaną masę, a więc element, który przenosi drgania na resztę konstrukcji, wiadomo że im on lżejszy i sztywniejszy, tym mniej przeniesie na resztę konstrukcji.

I te właśnie drgania, poprzez swój charakter, jak uważam mają o wiele większy wpływ na dźwięk systemu, bo drastyczniej wpływają na elementy wewnętrzne takie jak laser i elementy elektroniczne. O ile w przypadku lasera łatwo sobie wyobrazić jak, to w przypadku reszty elementów na początku nie wiedziałem o co chodzi. Na szczęście kumpel informatyk i zapalony krótkofalowiec (mimo tego, iż na dalekie dystanse np. Australia), który posiada bardzo czułe radio o bardzo dużej mocy zmierzył, że radio poddane wibracjom (czyli jego elementy wewnętrzne) generuje słyszalny i mierzalny szum ( jitter?), a o ile wiem to głównie z tym zjawiskiem walczą producenci odtwarzaczy z napędem cyfrowym, optycznym...
Podczas słuchania muzyki, szczególnie głośno, najbardziej odczuwa się właśnie drgania pomieszczenia związane z przenoszeniem ich z kolumn na konstrukcję budynku, są to niebezpieczne niskie częstotliwości i przed nimi należy głównie chronić elektronikę. Pytanie, czy na takie elementy jak np. kable, przecież one leżąc na podłodze są szczególnie narażone. Sprawdzę to w najbliższym czasie! Jak również zbuduję podstawy pod kolumny, zobaczymy na ile będzie lepiej. Jeśli nie będą przenosić drgań na podłoże oraz jeśli mniej drgań z podłoża będzie przenosić się na nie...

Wracając do tematu podstaw właśnie tak starałem się zaprojektować je, aby przed tymi drganiami chronić urządzenia (chyba wiedzą o tym szczególnie producenci gramofonów analogowych). I tu, przynajmniej w teorii-bo nie słuchałem, upatruję główną wadę PAB, co zostało potwierdzone w raporcie akustycznym lecz potem „uznane za nieistotne...”

To tyle rozważań akustycznych, mogę się oczywiście w nich mylić, bo nie jestem akustykiem, ale to co panu napisałem zdaje egzamin w budownictwie i jest poparte raczej grubą teorią i badaniami i co najważniejsze, znalazło zastosowanie w moich podstawach. Są jeszcze dwie ważne rzeczy: to, że sklejka znalazła się bezpośrednio pod odtwarzaczem, a miało to kluczowy wpływ na dźwięk może być związane z faktem, że Yamaha posiada kolce, którym pozwoliłem się w tą warstwę wbić i w jakiś sposób wpłynęło to na „połączenie” odtwarzacza” z ostatnim lekkim elementem podstawy, np. nie występowały jakieś rezonanse między nimi ( na kamieniu było dużo gorzej ). Druga sprawa: nie wiem, czy nie równie ważna jak sama podstawa, to to na czym jest ona postawiona... u mnie jest to bardzo lekka półka o konstrukcji komorowej i zgodnie z przedstawioną tu tezą uważam, że ma to niebagatelny wpływ na dźwięk.

Co do „Plichtowskich spotkań sonicznych”, to był to oczywiście żart odnoszący się do waszych spotkań, ale myślałem że rozśmieszy pana skala porównania wydarzeń... To naprawdę była grupa znajomych absolutnie nie związana z branżą audio ani zawodowo, ani hobbystycznie i raczej nie kupią nigdy drogich systemów audio, aby było co porównywać. Niestety trochę jestem w swojej pasji osamotniony. Ale życie pokaże, może ich jeszcze zwabię, jak zrobię podstawy pod kolumny i kable...

A jeśli chodzi o skalę ważności akustyki w życiu audiofila wydaje mi się, że powinna się ona doczekać pańskiego artykułu na łamach pisma, może okraszonego moją teorią i moim sprawozdaniem ze spotkania bo ono unaocznia jak wielkie zmiany w dźwięku może wprowadzić, na pozór niepozorny, element i jak „uczone” niedowiarki na własnej skórze doświadczają wagi swojej „herezji”.

Najważniejsze jest, aby ludziom pokazać, że tam gdzie można należy brać sprawy w swoje ręce i drążyć, i słuchać, i próbować, a my możemy być tego przykładem. Powiem tak na marginesie że te podstawy które pan zobaczy to są jedynie „zestawienia materiałowe” i nie należy ich na razie rozpatrywać w aspekcie estetycznym.

Pozdrawiam
WK