pl | en

Gramofon

Holbo
HOLBO

Producent: HOLBO
Cena (w czasie testu): 5000 euro

Kontakt:
Poprzez stronę internetową
holbo.si

MADE IN SLOVENIA

Do testu dostarczyła firma: HOLBO


ŚWIATOWA PREMIERA

a stronie internetowej słoweńskiej firmy HOLBO znajdziemy tylko jeden produkt i to bez szczegółowych danych, recenzji itp. Nic dziwnego, firma właśnie rusza, a gramofon – bo o nim mowa – jest jej jedynym produktem. Tę świeżość widać także w nazewnictwie – gramofon nie ma oficjalnej nazwy, tylko opisową: „airbearing turntable system”. Przypomnę, że bardzo podobnie zaczynała, mająca swoją siedzibę w Hong Kongu, firma Lumïn, której pierwszy odtwarzacz lików nosił nazwę – jak się można domyślić – Lumïn. Dopiero po pojawieniu się kolejnych modeli, zmieniono ją na A1.

Właścicielem i konstruktorem Holbo jest pan Bostjan Holc, co wyjaśnia sprawę nazwy (Holc+Bostjan). To on przysłał do redakcji krótkiego maila, za którym miesiąc później dotarł do nas gramofon:

Witam,
tutaj Bostjan Holc ze Słowenii – jestem nowym producentem gramofonów, a także ramion na poduszce powietrznej. Chciałbym poprosić o test na łamach High Fidelity.pl.

Kiedy rozpakowywałem gramofon, był wciąż absolutną nowością, ponieważ po raz pierwszy można go było zobaczyć w październiku 2017 roku na wystawie Hi-Fi Ljubljana 2017, a miesiąc później na wystawie w Zagrzebiu.

BOSTJAN HOLC
Właściciel, konstruktor

Nazywam się Bostjan Holc i mam 47 lat. Pochodzę z Ljubljany, stolicy Słovenii. Mój pierwszy gramofon zbudowałem trzydzieści lat temu. jego dźwięk był moim zdaniem tak dobry, że nawet najlepsze odtwarzacze CD nie były w stanie zagrać równie dobrze, nigdy więcej nie wróciłem więc do słuchania muzyki z cyfrowych źródeł.

Odkąd tylko zainteresowałem się muzyką słuchałem głównie klasyki i oper. W ostatnich trzech latach był to przede wszystkim Bach (Bóg posłał go na ziemię, aby przyniósł ludziom muzykę :). Przeniesienie do domu przestrzeni największych sal filharmonii lub operowych nie jest łatwym zadaniem. Jeśli jednak udaje się to osiągnąć, zapominamy, że słuchamy systemu muzycznego. Odbieramy muzykę wszystkimi swoimi zmysłami, a uszy nie są wcale do tego potrzebne… Najlepszym sposobem, aby to osiągnąć jest sięgnięcie po gramofon z poduszką powietrzną pod talerzem oraz ramieniem tangencjalnym, również poruszającym się po poduszce powietrznej.

Pierwszy gramofon tego typu, wraz z ramieniem, zbudowałem dwadzieścia lat temu. W moim najnowszym gramofonie technika wytworzenia poduszki powietrznej jest dokładnie taka sama jak wówczas – sprawdziła się przez te wszystkie lata, zmodyfikowałem tylko zawieszenie talerza. Przede wszystkim dlatego, że użytkowanie tamtego gramofonu nie było zbyt łatwe, a koszt wytworzenia bardzo wysoki. Uprościłem więc tę konstrukcję i w ciągu niecałych trzech lat opracowałem konstrukcję gramofonu, który nazwałem Holbo. Dodajmy, że zawsze byłem zwolennikiem krótkich i lekkich ramion.

Ważący 5 kg talerz wykonano ze stopu aluminium 6082; łożysko waży z kolei 2 kg. Podstawa to płyta MDF o grubości 30 mm, wszystkie kable i przewody są w niej schowane. Całość stoi na trzech regulowanych nóżkach z wysokiej jakości plastiku zakończonych kolcami. Silnik prądu stałego wykonuje jedna z japońskich firm, a prędkość obrotową zmieniamy elektronicznie; można również dokładnie ją wyregulować, osobno dla prędkości obrotowych 33 1/3 oraz 45 rpm.

Gramofon jest tak pomyślany, aby był praktycznie bezobsługowy – to plug-and-play, jest łatwy w obsłudze, nie trzeba regulować ciśnienia powietrza. Wszystkie podstawowe regulacje wkładki można wykonać w prosty sposób – azymut, tangencjalność, VTA, SRA itd. Ich właściwa regulacja jest BARDZO WAŻNA!!!

Opisowa nazwa o której mówiłem przynosi najważniejszą informację na temat Holbo: to gramofon w którym talerz oraz ramię unoszą się na poduszce powietrznej; powietrze dostarczane jest z zewnętrznego kompresora. Dodajmy, że to ramię tangencjalne, tj. poruszające się wzdłuż promienia płyty. Zalety odsprzęgnięcia talerza za pomocą poduszki powietrznej są jasne – mamy bardzo solidne poparcie całego talerza, nie tylko w jednym punkcie, a jednocześnie bardzo sprawny układ redukujący drgania. Z kolei problemem jest takie dopasowanie ciśnienia oraz masy talerza, alby nie generować czegoś w rodzaju „sprężyny”, gdzie poduszka ugina się przy w określonych częstotliwościach.

| Tangecjalnie

Także ramię tangencjalne ma zalety i spotkamy je u najlepszych producentów gramofonów, na przykład u niemieckiego Clearaudio, słoweńskiego – to musiało kiedyś paść – Kuzmy, a także amerykańskiego Walker Audio. W skrócie chodzi o to, że lakier, z którego wykonywana jest potem matryca, a z niej tłoczona płyta gramofonowa, nacinany jest przez przesuwającą się tangencjalnie głowicę – tangencjalnie, tj. po promieniu płyty (więcej w artykule Wstęp do techniki gramofonowej, cz. 3).

Ramiona zawieszone w jednym punkcie wprowadzają przy odczycie zniekształcenia, ponieważ tylko w dwóch punktach igła jest równoległa do rowka – to tzw. „null points”. Zniekształcenia te są tym niższe, im dłuższe jest ramię, stąd popularność ramion o długości 12”, a wśród japońskich melomanów ramion 10”. Dłuższe ramię to jednak dodatkowe kłopoty, głownie ze względu na wyższą masę i bezwładność. Dodajmy też, że nie wszyscy renomowani producenci są zwolennikami tego rozwiązania – powiedzmy chociażby o SME, Graham Engineering, Shröder.

W każdym razie – odpowiedzią na te problemy są ramiona takie, jak w testowanym Holbo. Nie jedyną, bo coraz częściej spotykamy także inne rozwiązania, np. ramiona Thalesa. Historycznie rzecz biorąc można je było spotkać także w stosunkowo niedrogich konstrukcjach już od lat 50., na przykład w konstrukcjach firm B&O, Marantz, Lenco itd. Konta nie czyścił też polski gramofon Pre-audio BT-1301, który testowaliśmy w lutym 2014 roku (No. 118). Były to jednak rozwiązania pasywne i dopiero wprowadzenie do równania poduszki powietrznej zmienia reguły gry.

Największym problemem takich ramion jest wysoka precyzja, z jaką muszą być wykonane – im wyższa precyzja przesuwu, tym lepsze działanie. Najlepsze ramiona muszą być więc prowadzone na poduszce powietrznej. To jeszcze nie koniec. Od dłuższego czasu istnieje spór co do tego, jakie ciśnienie powietrza dostarczanego z kompresora (pompy) jest tym właściwym. Wszystko zależy oczywiście od konkretnej konstrukcji, jednak częściej jest ono wysokie, jak we wspomnianych ramionach Kuzmy, niż niskie, jak np. w testowanym niegdyś przez nas gramofonie Bergmann Audio Sindre.

| Holbo

Holbo jest gramofonem nieosprzęganym z unoszonym poduszką powietrzną aluminiowym talerzem o wadze 5 kg, w którym zastosowano kompresor kupowany u zewnętrznego dostawcy niezbyt wysokim ciśnieniu. Kompresor jest dość głośny, nie dziwi więc długa rurka, dzięki której można go ustawić w sąsiednim pokoju. Ten sam kompresor, przez tę samą, podłączaną z tyłu, rurkę dostarcza powietrze do tangencjanelnego ramienia, które również porusza się po poduszce powietrznej. Powiedzmy, że wcale nie tak często spotkamy w tego typu ramionach tyle regulacji: SRA (Stylus Rake Angle), VTA w „locie”, w zakresie +/- 7 mm, azymut i oczywiście VTF, czyli nacisk igły.

Efektywna długość ramienia, wykonanego ze stopu aluminium i włókien węglowych, wynosi 163 mm. Na jego końcu zawiesza się przeciwwagę z mosiężnym odważnikiem i śrubą, którą mocujemy ją do ramienia. Masa ramienia wynosi 31,6 g, a masa afektywna w pionie 7,5 g. Do kompletu dostajemy prosty przymiar, dzięki któremu możemy ustalić odległość igły od rurki, po której prowadzone jest ramię; igła ma się poruszać dokładnie po promieniu płyty, równoległym do tej rurki.

Całość jest niezwykle zgrabna. Podstawa jest niewiele większa od klasycznej Regi, albo Pro-Jecta, może nieco głębsza. Ale już jej wysokość jest zaskakująco niewielka. Stoi na trzech, aluminiowych nóżkach, którymi regulujemy poziom. Nóżki są rozmieszczone w takich samych odległościach od środka ciężkości gramofonu – zwykle to po prostu rogi podstawy. Na ich spodzie są niewielkie, ostre kolce – postawiłem je na mosiężnych podkładkach Acoustic Revive. Można jednak wypróbować doskonałe nóżki Franc Audio Accessories, firma ma taką wersję, tj. pod kolce.

Obsługa gramofonu jest prosta, choć nie do końca wygodna, ponieważ prędkość obrotowa, regulowana elektronicznie, zmieniana jest przełącznikiem hebelkowym, który jest na tylnej ściance. Osobno trzeba też wyłączać pompę, wyciągając wtyczkę z gniazdka. Dodajmy, że prędkość można ustalić dokładnie za pomocą dwóch potencjometrów na tylnej ściance. Silnik DC umieszczono z tyłu, w lewym rogu, a pasek o okrągłym przekroju nakładamy na obwód talerza, nie ma tu subtalerza.

Gramofon wygląda bardzo profesjonalnie i porządnie. Wykonanie jest bardzo dobre, podobnie, jak wykończenie. I jest przede wszystkim bardzo zgrabny, czego o innych gramofonach z poduszką powietrzną – może poza wspomnianym Bergmann Audio – nie da się powiedzieć.

| Setup

Gramofon rzeczywiście przychodzi gotowy do użycia, jeśli rozumiemy przez to, że podstawa i ramię są w jednym kawałku, nie trzeba niczego ustawiać. Do nas należy jedynie wyciągnięcie pompy i podłączenie do niej i gramofonu wężyka z powietrzem, podłączenie zewnętrznego zasilacza do gramofonu oraz naciągnięcie paska przenoszącego moment obrotowy z osi silnika na talerz. No i regulacja wkładki. I tutaj zaczyna się robić gorąco…

Ramię w Holbo mocowane jest pojedynczą śrubą do wózka jeżdżącego wzdłuż płyty. Co oznacza, że w jednym miejscu regulujemy zarówno azymut – czyli równoległe ostawienie wkładki względem powierzchni płyty – jak i tangencjalność – czyli prowadzenie igły idealnie PO promieniu płyty. Obydwie te nastawy wpływają również na nacisk igły. Mam sporo doświadczenia z ustawianiem gramofonów, ale w tym przypadku zajęło mi to sporo czasu. Po nabraniu wprawy będzie łatwiej, to jednak gramofon, w którym wkładkę powinien ustawiać ktoś z doświadczeniem – wymaga wielokrotnych przybliżeń i korygowania każdego z tych trzech parametrów.

Długi wężyk biegnący z pompy do gramofonu sugeruje konieczność ustawiania pompy dość daleko od miejsca odsłuchowego. To całkowita prawda – jest naprawdę głośna. Ale można temu w pewnej mierze zaradzić, stawiając na niej wysoki stos książek. A i wówczas będzie ją słychać, tyle, że mniej.

| Jak słuchałem?

Gramofon został wypoziomowany i stanął na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition. Półka ta jest dodatkowo podparta w środku czterema nóżkami Tablette firmy Franc Audio Accessories, co zbliża ją do wersji Heavy Duty.
Sygnał z wyjść RCA wysyłany był do przedwzmacniacza gramofonowego RCM Audio Sensor Prelude IC, na zmianę z Grandinote Celio Mk IV, stojących półkę niżej, na platformie pneumatycznej Acoustic Revive RAF-48H i z pasywnym filtrem EMI/RFI Verictum X Block. Przedwzmacniacze zasilane były kablem sieciowym Acoustic Revive Power Reference Triple-C.

Do odsłuchu użyłem wkładki Miyajima Labratory Madake; nacisk ustawiłem za pomocą doskonałej wagi Rega Atlas.

Płyty użyte w odsłuchu (wybór)

  • Depeche Mode, Going Backwards [Remixes], Columbia Records 47746, 12” maxi-single 45 rpm, 2 x 180 g LP (2017)
  • Duke Jordan Trio, So Nice Duke, Three Blind Mice/Master Music MSA-001, „Harmonix Master Sound”, 180 g LP (2017)
  • Johann Sebastian Bach, Suites per Violoncello Solo BXV 1011-1012, wyk. Rocco Filippini, “Club of the 496 | Limited Edition No. 086”, Fonè (2016)
  • Oscar Peterson, Exclusively For My Friends, MPS/Edel Germany 59094784, „Triple A Reisue Series”, 6 x 180 g LP (1992/2014)
  • Zbigniew Namysłowski, Winobranie, Polskie Nagrania „Muza” SXL 0925, Polish Jazz | vol. 33, LP (1973)
  • Zeitkratzer & She She Pop, The Ocean Is Closed, Karlrecords KR056, 7” SP (2017)

Japońskie wersje płyt dostępne na

Mówiłem to niedawno Witkowi Kamińskiemu, naszemu felietoniście, właścicielowi firmy WK Audio: patrząc na urządzenie, które mam testować widzę płyty, od których zacznę odsłuch. Czasem tę listę potem modyfikuję, ale zazwyczaj trzymam się kierunku wyznaczonego już na początku. Już kiedyś to wykorzystałem i opisałem urządzenie na podstawie konkretnych płyt. Tak też będzie i tym razem.

| Oscar Peterson – Vol. 1, Action

Ramiona tangencjalne może i nie rozwiązują wszystkich problemów odczytu z płyty LP, mają jednak wspólną cechę, której trudno im odmówić – znikają z równania w o wiele większym wymiarze niż klasyczne, podparte w jednym punkcie. Często znikają „za bardzo”, jeśli coś takiego jest do pomyślenia, „znikając” razem z sobą część muzyki. Te udane nie przechodzą jednak na ciemną stronę mocy, fantastycznie kryjąc się za muzyką. Słoweńskiemu systemowi jest do nich naprawdę blisko.

Nie rozpatruję ramienia i podstawy Holbo osobno, ale to o czym mówię to w dużej mierze zasługa ramienia. Zagrana przeze mnie zaraz na początku pierwsza płyta Oscara Petersona z boxu Exclusively for my friend zabrzmiała więc lekko, ładnie, bez wysiłku. To było pełnokrwiste granie, ponieważ gramofon prezentuje mocny, mięsisty dół, ale dominowało poczucie „wolności”, nie słychać było mechaniki stojącej za odtworzeniem.

Dźwięk był zwarty, bardzo, bardzo szybki i przestrzenny. Była to przestrzeń łączna, bez wyraźnego podziału na instrumenty, a przez to bardzo naturalna. Jak w materiałach dołączonych do boxu pisał Dirk Sommer, nasz przyjaciel z hifistatement.net, był to remastering w pełni analogowy, w którym starał się wraz z Christophem Stickelem zbliżyć do oryginalnego wydania, lekko poprawiając elementy, które poprawić należało – między innymi „obecność” basu i wyrazistość fortepianu. Myślę, że wyszło to świetnie i jest to ozdoba serii Triple-A (A | A | A) firmy Edel, której Dirk był producentem wykonawczym.

W każdym razie chodzi o to, że słoweński gramofon wpuszcza nas do świata muzyki zapisanej mechanicznie w winylu bez zwartych szczęk, bez udowadniania czegokolwiek. Płyta Petersona nie była specjalnie rozdzielcza, ale tego nie oczekiwałem, nagrań dokonano w prywatnym studiu Hansa-Georga Brunner-Schwera, a nie w dużym, profesjonalnym studio. Mimo to – a może właśnie dlatego – wraz z Holbe miałem przed oczyma średniej wielkości pomieszczenie, słyszałem, że mikrofony są blisko instrumentów, że widownia (w wersji SACD nieobecna) jest niewielka i że to naprawdę prywatna sesja.

| Duke Jordan Trio, So Nice Duke

Płyta So Nice Duke jest pod wieloma względami podobna do poprzedniej, bo też nagrana jest z udziałem publiczności – tutaj w klubie – i też nie jest szczególnie rozdzielcza. Nie o rozdzielczość w niej jednak do końca chodzi, a o podobne, jak wcześniej, o naturalność. A ta jest pokazana przez testowany gramofon bardzo ładnie, To ponownie było spójne, gładkie granie, z wypełnioną niską średnicą, bez ostrości i wyostrzeń. Trzaski są delikatnie słyszalne, to nie jest konstrukcja, która by je jakoś mocno odsuwała w dalszy plan, ani oddzielała od muzyki. Ale są naprawdę niewielkie i nie przeszkadzają w odbiorze muzyki.

Płyta pochodzi ze stosunkowo późnej serii PAP japońskiej wytwórni Three Blind Mice, ma nową okładkę, a za jej remastering odpowiedzialny jest pan Tohru Kotetsu (JVC Mastering Center) we współpracy z Shizuo Nomiyama. I jest, dodajmy, bardzo przyjemna, niemal intymna w odbiorze. I chyba to spowodowało, że pan Kazuo Kiuchi z Combak Corporation wybrał ją na swój pierwszy Long Play w ramach serii Master Music. Ta rozdzielczość to zresztą nie taka prosta sprawa. Dopóki gra fortepian, wydaje się on podobny do fortepianu Petersona. Kiedy wchodzi jednak kontrabas, okazuje się, że jest bardziej naturalny, głębszy, a mimo to bardziej selektywny. Podobnie jak i blachy, tutaj znacznie gęstsze, słodsze, mocniejsze, a jednak delikatniejsze. To bardzo przyjemna, udana reedycja.

| Depeche Mode, Going Backwards [Remixes]

W obydwu powyższych płytach Holbo znalazł przestrzeń, rozdzielczość, głębię. Ale przede wszystkim mocny bas i niską średnicę. To, czego czasem brakuje w odtwarzanej muzyce jest tutaj na dzień dobry. Kontrabasy były żywe, naturalne w swojej wielkości i gęstości. Ich selektywność nie porażała, ale chyba nie o nią chodzi. Chodzi o naturalność. A z tym gramofonem można ją znaleźć nie tylko w wysmakowanych reedycjach, za którymi stoją duże nazwiska – jak chociażby wspomniani Dirk Sommer i Kazuo Kiuchi – ale i w wydawnictwach będących po drugiej stronie „tęczy”, przynajmniej jeśli myślimy o rodzaju muzyki, sposobie jej rejestracji i tym, jak zostały wydane.

Już kilkukrotnie złapałem się na tym, że z przyjemnością słucham remiksów Depeche Mode pochodzących z płyty Where’s The Revolution, która wydaje mi się płytą słabą, nieciekawą, a w dodatku słabo nagraną. Podane obróbce przez muzyków i producentów z zewnątrz utwory zyskują na świeżości, a nawet – nie rozumiem dlaczego – lepiej brzmią. Holbo w tym przypadku świetnie pokazał puls, podstawę basową, nie dopuszczając do nadmiernego uwypuklenia wysokiej góry. Powiedziałbym nawet, że była ona w tym przypadku nieco ciemna, trochę wycofana. Co się tym nagraniom na przysłużyło – były zwarte, skupione, gęste.

Moim zdaniem to cecha immanentna tej konstrukcji. Wkładka Miyajima Laboratory Madake, z którą przeprowadziłem większość odsłuchów sama w sobie brzmi dość ciepło, ale nie ciepłem dodanym, a wydobywanym z nagrań. I ma niesamowity bas. Niepozorna konstrukcja ze Słowenii ma zdolność do bardzo głębokiego wniknięcia w takie szczegóły, a wcale nie wydaje się szczegółowa. Raczej łączy i „uzgadnia” wewnętrznie niż rozkłada na czynniki pierwsze.

To jednak pierwsza warstwa. Pod spodem jest wysoka rozdzielczość i szczegół. Nic się jednak nie narzuca i nie atakuje. Słuchając remiksów Depeche Mode doskonale wiemy, że to nagranie niemające wiele wspólnego z wysmakowanymi realizacjami elektroniki z lat 70., ale nie przez wyostrzenie – strzeżcie się takich urządzeń! – a przez mniej zróżnicowane brzmienie, bardziej do siebie podobne, gorzej ukazywane instrumenty i plany – te ostatnie jako pierwsze padają łupem współczesnych technik nacinania płyt z plików cyfrowych.

| Johann Sebastian Bach, Suites per Violoncello Solo BWV 1011-1012

Z testowanym gramofonem znakomicie słucha się dowolnych nagrań – oczywiście w ramach tego, co sami jesteśmy w stanie wytrzymać. Holbo nam to ułatwi, ponieważ jest bardzo „sympatyczny” dla nich, tj. dociera głębiej niż tylko do powierzchni, pokazuje ich cechy szczególne, nie starają się nam nimi wytrzeć gęby, nie doprowadza do momentu, w którym mamy dość.

Owa naturalność brzmienia, bo do tego się to wszystko sprowadza, w końcu i tak kieruje nas do nagrań i wydań analogowych. I to z nimi docenimy znakomite różnicowanie tej konstrukcji. Na pozór jest to kolejny gramofon, bardzo równy, ale przez dystans, jaki zachowuje do przedstawienia może nawet nieciekawy. Ale jeśli mamy jakiekolwiek doświadczenie z dźwiękiem high-end szybko dostrzeżemy, że pod tą warstwą jest o wiele więcej i że to inne gramofony są zbyt wyraziste, zbyt do „przodu”.

Słuchając nagrań Suit wiolonczelowych Bacha w wykonaniu Rocco Filippini, wydanych w ramach „Klubu 496”, przez włoską firmę Fonè doskonale wiemy, że brzmią tak, jakby nie były masterowwane, to dźwięk niesłychanie „raw”, tj. nietknięty – na dobre i na złe. Nie mówię, że masteru nie było, ale że pan Giulio Cesare Ricci, właściciel wydawnictwa i główny inżynier dźwięku, tak to sobie wymyślił. Wiolonczela została ukazana przede wszystkim przez średnicę, brzmi niemal jak bez pogłosu. Z Holbo jest to doskonale czytelne.

| Zbigniew Namysłowski, Winobranie

Ale obok średnicy uwagę zwraca mięsistość. Ponieważ określenie to pojawia się już kolejny raz nie ma co ukrywać, że jest jedną z głównych cech tego gramofonu. Nie jest to rozstrzelone granie, zaskakujące blachami i uwypuklonymi wokalami. Dźwięk ukazywany jest na linii łączącej głośniki i budowany jest w głąb, nie jest rozkładane szeroko na boki. Ma przy tym niesamowitą naturalność.

Przyda się to z dobrze zarejestrowanymi, ale słabo wytłoczonymi płytami, jak na przykład jednym z najważniejszych tytułów w serii Polish Jazz, noszącej numer 33 płycie Zbigniewa Namysłowskiego pt. Winobranie. Dociążenie dźwięku przysłużyło się jej szczególnie, ponieważ oryginalne tłoczenia PJ, a o takim właśnie mówię, są zwykle zbyt lekkie, mają dość wcześnie ścięty bas. Z Holbo wszystko wróciło do normy. Można więc powiedzieć, że balans tonalny jest z nim obniżony.

Ale wcale mi to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie – podobnie jak kiedyś z gramofonem Kronos Pro pozwala na komfortowy odsłuch dowolnych krążków. To nie było tak rozdzielcze i wieloplanowe granie, jak w przypadku dwóch pierwszych płyt tego testu, nie ma na to szans, a mimo to brzmiało to świetnie! Dodajmy, że różnice między pierwszym tłoczeniem Winobrania i jego reedycją o numerze katalogowym SX 0952 były jednoznaczne i jednoznacznie wskazywały one na oryginał jako na krążek lepszy.

Podsumowanie

Gramofon Holbo jest trudny w ustawieniu i wymaga dużej dbałości o pozostałe elementy toru – gra jak znacznie droższe gramofony i nie toleruje braku dbałości o szczegóły. Problematyczna jest też hałasująca pompa, którą trzeba jakoś „oswoić”. Mimo wszystko warto w to wejść, bo gramofon pana Bostjana doskonale radzi sobie z komunikowaniem emocji zawartych w muzyce. Jego dźwięk można określić jako ciepły, ale tylko wtedy, jeśli będziemy pod tym rozumieli naturalność. Ma doskonałą rozdzielczość, świetnie różnicuje, pomimo że na pierwszy rzut oka jego dźwięk jest spokojny i nienarzucający się.

Posłuchajmy go dłużej, a docenimy piękny, mięsisty bas oraz słodką, ładną górę. Jest tu i szybkość, i dynamika, które nigdy nie są jednak eksponowane. To, czego nie dostaniemy to wyraziste wokale, nie są one pokazywane z przodu, jak z wieloma innymi konstrukcjami o zbliżonej barwie. Postarajmy się o dobry docisk do płyty (tzw. „puck”), a będziemy mieli zawodowy gramofon o wyraźnie ukształtowanym dźwięku – dźwięku w pełni „analogowym”. Nawet z nagraniami cyfrowymi wydanymi na singlu, jak chociażby Zeitkratzer & She She Pop, The Ocean Is Closed wydawnictwa Karlrecords. Bonusem będzie niezwykle kompaktowa forma gramofonu.


Dane techniczne (wg producenta)

Gramofon
Silnik: DC, sterowany elektronicznie
Talerz: aluminium, 5 kg
Łożysko: 2,16 kg
Wymiary (S x W x G): 430 x 400 x 150 mm
Waga: 12 kg

Ramię
Tangencjalne, powietrzne
Materiał: stop aluminiowy, włókno węglowe
Długość efektywna: 163 mm
Masa efektywna, pionowa: 7,5 g
Masa efektywna: 31,6 g
Okablowanie: srebro/miedź typu Litz
Zasilanie: 110 V-240 V/50 Hz-60 Hz, 2 W

Kompresor
Pobór mocy: 9 W
Szum: 30 dB (A)
Wymiary (S x W x G): 176 x 138 x 94 mm
Waga:1,2 kg


MIKROTEST

PATHE WINGS
Fusion 470

Docisk płyty gramofonowej

Firma Pathe Wings powinna być czytelnikom „High Fidelity” doskonale znana. Prowadzona w Berlinie przez naszego rodaka oferuje tzw. Akcesoria gramofonowe, na przykład maty, nóżki antywibracyjne, płyny służące do czyszczenia płyt i igieł, ale i dociski do płyt. W redakcji mamy kilka różnych ich typów i korzystamy z nich w większości testów gramofonów.

Noszące w firmowej nomenklaturze nazwę „clamps” dosiski Pathe Wings oferowane są w kilku wersjach: „Stainless Steel”, „DuraWings” oraz „Fusion”. W tej ostatniej główny korpus docisku wykonywany jest ze specjalnej sklejki o prasowanej pod bardzo wysokim ciśnieniem, noszącej nazwę PanzerWood. Od góry dokręcony jest do niej krążek z materiału wyglądającego jak POM, a na samej górze jest jeszcze jeden element, ze stali nierdzewnej. Taki sandwicz ma za zadanie tłumić drgania w szerokim spektrum częstotliwości.

Testujemy model Fusion 470 – liczba wskazuje jego wagę (470 g).

Wpływ „hybrydowego” docisku na brzmienie jest dość oczywisty. Testowany wraz z gramofonem Holbo, w którym mamy polimerowy trzpień, a nie stalowy, pokazał lepszą definicję dźwięków i o wiele ładniejszą obecność basu. Bez docisku brzmienie ma nieco wyżej postawiony akcent i nie jest to już takie „bebechowe” granie, jak wcześniej. Docisk Pathe Wings powoduje, że dźwięk robi się bardziej kolorowy, ładniejszy.

Niezwykle ciekawym doświadczeniem było porównanie – na tym samym gramofonie – docisku hybrydowego i tytanowego, o zbliżonej masie. W kategoriach ogólnych trzeba powiedzieć, że wersja tytanowa zabrzmiała w bardziej wyrazisty sposób, lepiej definiowała atak dźwięku, Co z Holbo może się przydać, jeśli komuś tego oczywiście brakowało. Jeśli jednak nasz gramofon nieco zbyt mocno akcentuje atak, gra zbyt mocną górą, docisk hybrydowy to uładzi, uporządkuje. Zniknie nieco szczegółów, wyrazistość trochę spadnie, ale – jak zwykle – coś za coś. No i wersja tytanowa będzie o wiele droższa.

Ważne jest jednak to, że bez docisku gramofon brzmiał po prostu gorzej. Z nim nabierał kolorów, dociążał barwę i to z nim nagrania cyfrowe brzmiały tak kremowo, jak pisałem. Z wersją tytanową trochę mocniej słychać było atak – co jest pozytywne – ale właśnie z nagraniami cyfrowymi może się to obrócić przeciwko nam. „Hybryda” ładnie nad tym panuje.

Producent: PATHE WINGS
Sprzedaż: HiFi Arte
Cena: 99 Euro

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2018



1) Kolumny - HARBETH M40.1 |TEST|
2) Przedwzmacniacz - AYON AUDIO Spheris III |TEST|
3) Odtwarzacz Super Audio CD - AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50|TEST|
4) Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS|
5) Wzmacniacz mocy - SOULUTION 710
6) Filtr głośnikowy - SPEC RSP-901EX + (prototyp)

Okablowanie

Interkonekt SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe - SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający gniazdko ścienne → AC listwa zasilająca ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny masy (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom) Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M Million |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Cellio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|