Przedwzmacniacz gramofonowy Amare Musica
Producent: AMARE MUSICA |
iedy któryś z zagranicznych dziennikarzy pyta mnie o najlepsze polskie marki, wśród kilku, co do których mam absolutną pewność, zawsze wymieniam warszawską Amare Musica. Mowa o firmie, która od samego początku, tj. od 2012 roku, kiedy zadebiutowała w czasie wystawy Audio Show, postawiła na jakość. Firma zaprezentowała wówczas przedwzmacniacz De Forest na triodach EML30A, za 20 000 zł (plus VAT) i monobloki Trinity (za 40 000 zł plus VAT). Pokaz był na tyle ciekawy, że nasz magazyn przyznał zestawowi wyróżnienie BEST SOUND Audio Show 2012 (więcej TUTAJ). Amare Musica to marka high-endowa. Jeśli się przyjrzymy jej poczynaniom od tamtej pory trzeba będzie zwrócić uwagę przede wszystkim na absolutny profesjonalizm w kreowaniu marki. Od razu zaproponowała dopracowane, skończone produkty, które świetnie wyglądały i znakomicie brzmiały. Zainwestowała w warsztat, a także w materiały promocyjne, takie jak zdjęcia, a nawet renderingi produktów – rzecz droga, a przez to w audio stosowana tylko przez tzw. „majorsów”. Oglądając urządzenia Amare, zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz, wiemy, że jesteśmy w Lidze Mistrzów. Swoje produkty prowadzący firmę panowie Maciej Lenar i Marcin Sołowiow wyposażają w wykonane z wysokiej klasy aluminium obudowy, wykańczane najczęściej na wysoki połysk – tak było zarówno w przypadku testowanego przez nas wzmacniacza mocy Entropy. Już jednak odtwarzacz plików Diamond miał matową, aluminiową obudowę, która – moim zdaniem – wyglądała jeszcze lepiej. Nie wiem, czy mam rację, ale właśnie od tego urządzenia wzięła nazwę cała seria urządzeń, których cechą charakterystyczną są pościnane (jak diament) brzegi. Dla odmiany, seria w obudowach z polerowanej stali (chirurgicznej) nosi nazwę Silver. ASPIRIAA Czytając nazwę produktu, któremu chciałbym się przyjrzeć, nie sposób nie uśmiechnąć się – świadomi rynku audio high-end również powinni dojrzeć humor, jakim się wykazali twórcy (nie wiem, czy świadomie, ale jednak). ASPIRIAA to wyraźne połączenie – jak sądzę – słów „Aspire” oraz „RIAA”. Pierwsze to (z j. ang.) „aspirować”, „dążyć do czegoś”, a drugie to skrót od Recording Industry Association of America, zrzeszenia amerykańskich wydawców muzyki. RIAA to także popularne określenie tzw. „krzywej korekcji” za pomocą której sygnał jest modyfikowany przed zapisaniem na płycie gramofonowej, a w przedwzmacniaczu gramofonowym odwracany. Bez niej właściwie nie dałoby się zapisać na płycie niskich dźwięków, a wysokie tony ginęłyby w szumach. Tak rozumiana nazwa mówiłaby o „dążeniu do jak najwierniejszej korekcji RIAA”. To pierwsza warstwa. Drugą widzę w nawiązaniu do innego, fantastycznego produktu związanego z winylem, a mianowicie do przedwzmacniacza THERIAA firmy RCM Audio. Katowicki producent w swojej nazwie zaznaczył, że to jest dokładnie TAKA korekcja, jak trzeba, tj. idealna. Proponując więc przedwzmacniacz o zbliżonej nazwie, ale o przesuniętym akcencie znaczeniowym, ludzie z Amare Musica puszczają do nas oko. A humoru w naszej branży potrzebujemy bardziej niż alkoholu. ASPIRIAA przychodzi do nas w specjalnym „kejsie”, jak instrumenty. To dodatkowy wydatek, ale moim zdaniem usprawiedliwiony – high-end powinien tak właśnie wyglądać. Urządzenie nie jest zbyt duże, za to ciężkie. Jest fantastycznie wykonane, a zasilacz umieszczono wewnątrz obudowy. Użytkownik ma możliwość zmiany impedancji wejściowej, wzmocnienia oraz pojemności. Podobnie jak w Sensorze2 firmy RCM Audio, robi się to przełączając małe DIP-y na tylnej ściance. Dla wkładek MM możemy dobrać pojemność i zmienić impedancję na 1 kΩ , a dla wkładek MC zmienimy tylko impedancję. Sygnał doprowadzamy do gniazd RCA, a wyjść możemy albo sygnałem niezbalansowanym na gniazdach RCA, albo zbalansowanym na XLR. Urządzenie stoi na znakomitych nóżkach Tablette polskiej firmy Franc Audio Accessories – Amare Musica i FAA blisko ze sobą współpracują; taka kooperacja to świetna rzecz. Dodajmy, że Franc na podobnych zasadach współpracuje również z APL Hi-Fi, firmą z Bułgarii (test przetwornika D/A DD-S TUTAJ). KRZYWA RIAA Krzywa korekcyjna RIAA – pre-emfaza, de-emfaza i docelowe pasmo przenoszenia. Co ciekawe, w kilku pierwszych latach istnienia płyty CD w podobny sposób starano się zmniejszyć szumy – podbijano wysokie tony, a w DAC-u (najpierw analogowo, a potem cyfrowo) były one redukowane. Dlatego też, jeśli chcemy zachować kompatybilność ze starymi tłoczeniami krążków CD, każdy przetwornik cyfrowo-analogowy powinien mieć aktywny układ de-emfazy. A niestety tak nie jest i to dlatego część starszych płyt brzmi ostro – nie wszyscy producenci de-emfazę aktywują. Wróćmy jednak do winyli. Powstała w ten sposób krzywa korekcyjna ma trzy istotne punkty, tzw. „transition points”, czyli punkty, których następuje zmiana wzmocnienia. Standard ten definiuje również szybkość opadania krzywej. W przypadku RIAA punkty „zgięcia” to: 75 µs, 318 µs i 3180 µs, odpowiadające częstotliwościom 2122 Hz, 500 Hz i 50 Hz (wkładki MM i MC są produktami prędkościowymi, stąd pomiar w μs). Istnieją odmiany tej charakterystyki. Jedna z nich to Enhanced RIAA, wprowadzona przez Neumanna w jego urządzeniach do nacinania płyt, w której dochodzi czwarty punkt, który nie tłumi pasma powyżej 20 kHz. Niestety nie ma żadnych oficjalnych dokumentów, które by ją definiowały. Modyfikacja ta nazywana jest też eRIAA. W 1972 roku zaproponowano z kolei odmianę o nazwie ICE RIAA, w której odcina się częstotliwości poniżej 20 Hz (7950 µs), chroniąc kolumny przed słabej jakości gramofonami. Często jest to zrealizowane za pomocą osobnego przełącznika „subsonic cut”. Jedno z urządzeń, w których krzywą korekcyjną można zmieniać płynnie – przedwzmacniacz EMT JPA-66 (wystawa High End 2015, Monachium). RIAA stał się de facto standardem ok. 1954 roku. Wcześniej każdy producent miał własną krzywą, różniącą się punktami zmiany i szybkością opadania/rośnięcia. Istnieje spór co do tego, kiedy różne firmy przeszły na wspólny standard. Są tacy, którzy twierdzą, że nastąpiło to nawet w 1960 roku, a np. Michael Fremer („Stereophile”) jest zdania, że bardzo szybko, właśnie w 1954 roku. Trudno jednoznacznie opowiedzieć się za którąś stroną, dlatego firmy często proponują wybór – wyposażają swoje urządzenia w przełącznik, którym wybieramy krzywą Columbia, Teldec/DIN, EMI, RIAA i inne. Jednym z pierwszych urządzeń tego typu mogła się pochwalić firma Zanden, ale obecnie znajdziemy je także w niedrogich urządzeniach, np. iFi. Odnosząc się do tego powiem, że od lat korzystam z przedwzmacniaczy z jedną krzywą, RIAA, i absolutnie mi to wystarcza. Być może, gdybym miał dużo monofonicznych płyt sprzed 1954 roku byłoby inaczej, ale wymagałoby to ode mnie oddzielnych badań. MARCIN SOŁOWIOW | MACIEJ LENAR Fascynacja brzmieniem analogu kiełkowała u nas już od bardzo dawna. Pomysł na dodanie przedwzmacniacza RIAA do naszej oferty zrodził się po zbudowaniu prototypu opartego o wzmacniacze operacyjne. Był to projekt oszczędny, tylko z wyjściem RCA, ale pokazał nam, że idziemy dobrą drogą. Z entuzjazmem i zakasanymi rękawami zabraliśmy się za projektowanie układów elektroniki i jednocześnie obudowy. Wygląd miał nawiązywać do serii Diamond, a układ miał zapewnić dopasowanie do każdej wkładki MM i MC dostępnej na rynku. Zadbaliśmy też o to, aby nasz przedwzmacniacz miał wyjścia zbalansowane. Jednym z najważniejszych aspektów projektowania układu przedwzmacniacza RIAA jest jego zasilacz. Wzmocnienie napięciowe układu RIAAA jest bliskie 1000, zatem każda niepożądana oscylacja z układów zasilania zostanie wzmocniona tyleż razy. Wymagany jest bardzo „cichy” zasilacz. Nasz układ zasilający wykorzystuje nowatorskie rozwiązanie w postaci niskoszumnego wzmacniacza operacyjnego w funkcji wzmacniacza błędu. Pilnuje on, by na wyjściu układu zasilania pod obciążeniem nie pojawiły się żadne niepożądane oscylacje oprócz stałego napięcia zasilania. Duża pojemność za mostkiem, którą nie pogardziłaby nawet końcówka mocy, już na początku drogi zasilania skutecznie filtruje oscylacje i szumy z sieci. Ponieważ zawsze przykładamy dużą wagę do jakości elementów elektronicznych i obudowy, użyte części w ASPIRIAA są najwyższej jakości, m. in. Panasonic FC, Vishay MKP 1837 wersja Black, WIMA FKP, Mundorf, niskoszumne metalizowane rezystory, gniazda RCA Vampire Audio, XLR – Neutrik. |
Dodajmy, że w przygotowaniu mamy lampowy przedwzmacniacz RIAA z osobnym zasilaczem. Prototyp jest ukończony, a trwają prace produkcyjne nad wersją komercyjną. Do końca roku powinniśmy się wyrobić z premierą. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Dbałość o detale, przywiązanie do szczegółu, to rzecz, która łączy ludzi z Amare Musica z konstruktorami z Japonii. Nieczęsto zdarza mi się to mówić, bo zwykle chodzi raczej o wysoki poziom , do artyzmu tylko aspirujący (nomen omen). W tym przypadku obudowa, tj. materiały i wykonanie, a także dobór podzespołów, wystawiają polskiej firmie chlubne świadectwo. To po prostu produkt wyjątkowy. Z doświadczenia wiem, że uwaga poświęcona redukcji drgań, dobór wysmakowanych podzespołów itp., jeśli tylko towarzyszą udanemu projektowi, przekładają się na pewne określone zamiany w dźwięku. Jak na przykład namacalność. To rzecz, która z ASPIRIAA urasta do jednego z ważniejszych aspektów brzmienia. Choć to nie jest najbardziej rozdzielczy dźwięk na świecie, to jednak sposób pokazywania brył, uderzenia, pojawianie się dźwięków na czarnym tle są ponadprzeciętne. Słychać to znacznie lepiej niż z często bardzo rozdzielczych urządzeń, w których jednak nie ma „ciała” za atakiem, jest tylko rysunek bez wymiaru w głąb. Polski przedwzmacniacz rysuje z kolei trójwymiarowe instrumenty, pokazane dość blisko słuchacza. W ich barwie uwagę zwracamy głównie na niski środek i wyższy bas. Nie chciałem od tego zaczynać, ale słuchając muzyki już od początku mamy wrażenie, jakbyśmy mieli w systemie przedwzmacniacz lampowy – sposób konstruowania przekazu jest niezwykle zbliżony do tego, co dostajemy z sekcjami RIAA w przedwzmacniaczach Convergent Audio Technology SL1 Legend oraz Audio Research G Series GSPre. Brzmienie jest bowiem bardzo przyjemne, bogate, nasycone. Nigdy nie brakuje mu „gruntu”, nie jest rozjaśnione, ani zbyt lekkie. Nie można mówić o przesunięciu balansu tonalnego w kierunku basu, ale po jakimś czasie odnosi się wrażenie, że jego wysoki podzakres, gdzieś pośrodku skali kontrabasu, ma większą energię. Podobnie elektroniczne impulsy w muzyce klubowej, chociażby z podwójnego maxi-singla Fragile Tension/Hole To Feed Depeche Mode, wydawały się być nieco bliżej, kiedy koncentrowały się w okolicach 100 Hz. To, że przedwzmacniacz gra przyjemne – już mówiłem. Zawdzięczamy je bardzo dobrze ukształtowanej górze. Jest ona bogata w wybrzmienia, harmoniczne, żywa, a jednocześnie delikatnie wygładzona. Obserwację tę uzasadniam porównaniem do mojego przedwzmacniacza RCM Audio, ale i do wielu innych urządzeń, które miałem u siebie w systemie. To niezwykle wyważone, ale i nakierowane na określony efekt, brzmienie. Bardzo podobnie robi to Ole Vitus w swoich przedwzmacniaczach, zbliżając tym samym barwę do barwy urządzeń lampowych, zarówno wspomnianych, jak i np. Phasemation EA-1000. Od tych ostatnich, może poza Manleyem Steelhead v2, ASPIRIAA różni się jednak tym, że nie rozmiękcza ataku, nie pozwala sobie na dezynwolturę. Nie gra basu w ciepły sposób po to, aby trochę nas oszukać, ew. puścić oko. Barwa instrumentów tam operujących jest przyjemna, jest delikatnie ocieplona, ale raczej przez nasycenie harmonicznymi, a nie przez manipulację pasmem. Tak słychać urządzenia charakteryzujące się niskimi zniekształceniami. To dlatego zarówno THERIAA, jak i Sensor2 RCM Audio kasują konkurencję z zagranicy, bez względu na cenę. Dlatego też testowane urządzenie w tak wiarygodny sposób pokazuje akustyczne instrumenty – czy to z koncertu na 50. urodziny Charliego Hadena, czy też z unikatowej płyty Smoke Sessions. Kiedy to wszystko zbierzemy razem, otrzymamy bliskie, namacalne, bardzo wyważone granie, które kieruje naszą uwagę najpierw na płyty z akustycznymi instrumentami – klasykę i jazz – potem na elektronikę, a na końcu na rock, także w cięższych odmianach. Nie mówię, że tych ostatnich nie zagra, czy zagra źle. To raczej moje spostrzeżenia dotyczące płyt, jakie wyciągałem – mniej lub bardziej świadomie – z półek w czasie, kiedy przedwzmacniacz był w moim systemie. To, co można zrobić lepiej, co słyszałem z droższymi urządzeniami, to przede wszystkim wypuścić dźwięk dalej w głąb. Tutaj perspektywa jest w pewien sposób „ustawiona” przez bliski plan. To świetna oferta, ale można to połączyć z czymś poza nim. Także skraje pasma, zarówno na samym dole, jak i na górze, można pokazać mocniej. Zyskuje przez to rytmiczność przekazu. Poza tym jest doskonale. Podsumowanie Na szczęście nie muszę się opowiadać za żadną ze stron sporu na linii lampy-półprzewodniki. Raz, że mam to gdzieś, a dwa, że każdy rozsądny słuchacz chyba potwierdzi, że można obecnie wybierać spośród urządzeń tylko ze względu na ich walory dźwiękowe, które osiąga się często za pomocą techniki niegdyś przypisanej określonemu „stronnictwu”. ASPIRIAA gra bowiem gęsto, nisko, w nasycony sposób, bez cienia krzykliwości, nie mając w obudowie grama lampy. Jest przy tym dobrze ustawiona tonalne i bardzo dobrze ukazuje walory nagrań i tłoczeń analogowych. Jej barwa jest bardzo, bardzo przyjemna, a przy tym nie udaje urządzenia lampowego. Po prostu udało się uzyskać zbliżony efekt, dodając do tego lepszą przejrzystość i różnicowanie – dopiero w najdroższych urządzeniach lampowych te elementy są lepsze. Urządzenie wykonane jest z niezwykłą starannością i gra z niezwykłym wdziękiem. Razem z produktami RCM Audio i Zontek konstytuuje rodzimy high-end związany z winylem. Obudowa ASPIRIAA złożona została z aluminiowych płyt. Front jest nieco grubszy niż pozostałe boki, a urządzenie stoi na nóżkach Franc Audio Accessories Tablette z ceramicznymi kulkami. Z przodu mamy dwie diody LED – zieloną i czerwoną, wskazujące tryb pracy; najpierw zapala się czerwona, a po ustabilizowaniu się układu, za chwilę zielona – urządzenie jest wówczas gotowe do pracy. Pewnie to przypadek, ale zarówno dobór kolorów, jak i odległość diod przywołują na myśl wyłącznik z jednej z wersji gramofonu Linn Sondek LP12. Z tyłu z kolei widać wysokiej klasy gniazda RCA Vampire Audio i XLR Neutrika – złocone, z teflonowym dielektrykiem. Obok mamy cztery rządki miniaturowych przełączników DIP, dla każdego kanału osobny i osobny dla wkładek MM i MC. W MM zmieniamy pojemność obciążenia w zakresie od 0 do 1000 pF, przy 47 kΩ lub 1 kΩ (47/100/220/330/1000 pF), a w MC od 5 Ω do 47 kΩ (10/22/47/100/249/475/825/1000 Ω). Obok jest jeszcze złocony zacisk uziemienia, a także gniazdo sieciowe IEC z mechanicznym wyłącznikiem i bezpiecznikiem. W dość niewygodny sposób rozwiązano zmianę wzmocnienia. Przełączniki DIP jednego kanału dostępne są w wycięciu na dolnej ściance, ale do drugiego dostaniemy się odkręcając górną ściankę. Chodziło zapewne o zminimalizowanie ścieżek, aby nie prowadzić ich do tylnej ścianki, jednak pewien dyskomfort jest. Jeśli mamy kilka wkładek, dwa lub trzy ramiona w gramofonie – będzie to problematyczne. Jeśli jednak korzystamy z jednej wkładki, to nie ma sprawy, bo raz ustawione wzmocnienie nie jest zmieniane. Do dyspozycji mamy cztery poziomy: 40 – 58 – 64 – 67 dB. Układy elektroniczne rozmieszczono na trzech płytkach – jednej z zasilaczem i dwoma z układami korygującymi i wzmacniającymi. Transformator toroidalny jest wspólny dla obydwu kanałów. Mamy więc osobne tory z prostownikami filtracją i stabilizacją napięcia obu kanałów, z dużymi kondensatorami filtrującymi oraz precyzyjnymi opornikami, kondensatorami polipropylenowymi Wima i scalonymi stabilizatorami na końcu. Prąd przesyłany jest dalej za pomocą wielożyłowej taśmy. Na płytce są kolejne dwa bezpieczniki – razem mamy więc trzy bezpieczniki, które warto wymienić na jakieś specjalistyczne, np. polskiej firmy Verictum. Układ audio rozmieszczono na dwóch płytkach – każdy kanał ma własną. Widać na nich kolejne, wysokiej klasy kondensatory Panasonica, filtrujące napięcie. To układ półprzewodnikowy, z układami scalonymi Burr Brown OPA627 AP na wejściu MM oraz Analog Devices AD797ANZ na MC. Kolejną sekcję obsługują układy Burr Brown OPA134AP oraz Analog Devices AD797ANZ. Montaż jest w całości przewlekany, z pięknymi, precyzyjnymi opornikami i równie dobrymi kondensatorami Vishay MKP 1837 w rzadko widzianej wersji Black. Przy wejściu MM widać kondensator M Cap Mundorfa. Producent deklaruje jednak, że w ścieżce sygnału nie ma kondensatorów. Korekcja RIAA jest pasywna. Montaż jest perfekcyjny, podobnie jak obudowa. Całości dopełnia świetny kejs, z wygrawerowanym na górze logiem firmy. To pokazowy produkt, tak powinno się wykonywać i sprzedawać high-end. Dane techniczne (wg producenta) Wzmocnienie: DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!! |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-301 OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1 Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity