Przenośny odtwarzacz plików Cykl „FIRST STEP AUDIO”
Producent: IRIVER LTD. |
wielu branżach najbardziej ufa się największym firmom. Nikt sobie chyba nie wyobraża takiej sytuacji, w której – dla przykładu – bogata korporacja posiadająca cały biurowiec w Nowym Jorku kupuje komputery (niezbędne jej do efektywnego funkcjonowania) z elektroniką i oprogramowaniem od małych, szerzej nikomu nieznanych firm. Podobnie sytuacja wygląda np. w wypadku wydawania książek. Chociaż działają, i to nierzadko z dużym powodzeniem, małe, niszowe wydawnictwa skierowane dla ultra-wąskiej grupy ludzi, to nigdy nie zdarzy się taka sytuacja, by to właśnie tego typu wydawnictwo wydało najnowszy reportaż Mariusza Szczygła, najświeższą powieść Jaume Cabré’a czy wznowiło hitowy cykl o Harrym Potterze autorstwa J.K. Rowling. Zupełnie odmienny ład panuje w branży audio, która praktycznie od samego początku rządzi się odrębnymi prawami. Tutaj „prawdziwi” znawcy i „prawdziwi” audiofile nie tylko powinni, ale de facto muszą odrzucić wszystkie znane marki, kierując przy tym całą swoją uwagę na samotnych pasjonatów, którzy całymi godzinami dłubią w przydomowych szopach w swoich wymarzonych urządzeniach. Czasami dochodzi do tak absurdalnych sytuacji, że ludzie zaczynają krytykować sprzęt jakiejś znanej i dobrze wyglądającej marki – najczęściej w ogóle go nie słysząc, bądź opierając się o 10-sekundowe odsłuchy podczas targów – właśnie ze względu na jej rozpoznawalność i dbałość o wszystkie aspekty swoich wyrobów. Oczywiście (i całe szczęście) nie wszyscy tak podchodzą w taki sposób do naszej branży; co więcej, coraz liczniejsze firmy o audiofilskich korzeniach zaczynają dostrzegać palącą potrzebę zainwestowania przynajmniej kilku dolarów w prawdziwych projektantów, którzy zadbają o dany produkt od strony wizualnej, od samego urządzenia po pudełko, w którym będzie ono sprzedawane. Przykłady można by mnożyć, ale na potrzeby tego artykułu wystarczy jedynie zasygnalizować istnienie tego typu podejścia w takich firmach, jak Audeze, HiFiMAN, AKG czy Devialet (z szczególnym naciskiem na dwóch ostatnich producentów, którzy ostatnimi czasy zaprezentowali klika obłędnie prezentujących się wyrobów). Nie trzeba oczywiście wspominać, że zwrócenie większej uwagi na wygląd wcale nie wiązało się z porzuceniem dbałości o dobry dźwięk, czego przykładem mogą być najnowsze referencyjne nauszniki HE-1000 (z którymi miałem okazję bliżej się zapoznać podczas targów High End 2015) czy wybitnie wyglądający i równie dobrze grający, dzielony przedwzmacniacz Mark Levinson №52, wyróżniony rok temu przez redakcję „High Fidelity” nagrodą GOLD Fingerprint. Do grupy dużych i rozpoznawalnych firm, które bez wątpienia dbają o wizerunek sprzedawanych przez siebie urządzeń bez wątpienia zaliczyć należy także Astell&Kern, marka należąca do koreańskiego koncernu Iriver. Wystarczy rzucić okiem na obecną ofertę producenta, by szybko zachwycić się wyglądem oferowanych przez niego urządzeń; dodatkowo wszystkie z nich łączą swój własny, unikatowy pierwiastek z firmowym DNA, który pozwala na natychmiastowe przypisanie bez pudła odtwarzaczy czy akcesoriów do Astella. RACHEL BANG AK Junior to najtańszy przenośny odtwarzacz w Waszej ofercie. Czy mogłaby Pani opowiedzieć o głównych założeniach, które stoją za tą konstrukcją? Jakie były cele firmy, co chcieliście osiągnąć? Wasz odtwarzacz nie tylko dobrze brzmi, ale także znakomicie wygląda. Jaki był główny koncept stojący za designem Juniora? Junior odtwarza nie tylko pliki PCM, ale również radzi sobie z relatywną nowinką, jaką są pliki DSD – dlaczego? Czy mógłby Pan opowiedzieć coś o planach A&K? Czego możemy się spodziewać? Czy zamierzacie tworzyć jeszcze tańsze odtwarzacze przenośne? DESIGN AK Junior jest nie tylko najtańszym, ale również najmniejszym i – przynajmniej w mojej opinii – najlepiej wyglądającym odtwarzaczem w ofercie Astella. W materiałach prasowych rozsyłanych przez firmę wielokrotnie podkreślano dążenia producenta, by Jr był maksymalnie smartfonowy, tj. ładny, niewielki i łatwy w obsłudze. Jego szerokość, w najgrubszym miejscu, wynosi zaledwie 8,9 mm, zaś jego waga wynosi śmieszne (jak na warunki sprzętu tej jakości) 93 g. Jego obudowa oraz pokrętło regulujące poziom głośności zostały wykonane z trwałego i odpornego na uszkodzenia (chociaż tego nie odważyłem się sprawdzić) aluminium, zaś jego ergonomiczny kształt pozwala na bezproblemową obsługę przy użyciu jednej ręki. Wszystkie fizyczne przyciski (ON/OFF, pauzy oraz dwa służące do zmiany utworu) zostały umieszczone na górze i na prawym boku urządzenia, na lewym znaleźć można wspomniane już pokrętło służące do regulacji głośności. Zamiast, jak w przypadku wielu innych konstrukcji tego typu, traktować obecność przycisków jako dopust boży, konstruktorzy Juniora zgrabnie wpasowali je do swojej wizji urządzenia, namaszczając je tym samym na bycie prawdziwie integralną częścią odtwarzacza. Warto dodać, że prawie wszystkie pracują bez zarzutu (szczególnie mam na myśli regulację głośności), a dzięki ich „nadrzędności” użytkownik może korzystać z ich dobrodziejstw nawet gdy AK Jr został zablokowany. Jedyny element, do którego można by się ew. przyczepić, to przycisk ON/OFF, umieszczony na górnej krawędzi odtwarzacza. Chociaż, podobnie jak inne przyciski, został on wymyślony i skonstruowany w przemyślany sposób, to momentami nie „chodził” on tak ładnie i bezproblemowo jak reszta. W żadnym wypadku mi to nie przeszkadzało. Najważniejszym punktem programu jest jednak spory (3,1”) ekran dotykowy, dzięki któremu można było zrezygnować z tych wszystkich wybitnie nieporęcznych i fatalnie wyglądających kółek czy potężnych pokręteł, które kojarzą mi się z high-endowymi przenośnymi odtwarzaczami. Warto również wspomnieć o dedykowanych Juniorowi firmowych case’ach ze sztucznej skóry, dostępnych w sześciu różnych kolorach. Nie dość, że również one prezentują się niezwykle dobrze, to jeszcze chronią odtwarzacz przed różnego typu uszkodzeniami mechanicznymi. AK Junior został wyposażony w 64 GB pamięci, która może zostać rozszerzona – przez włożenie karty typu microSD - o kolejne 64 GB. Łącznie daje to spore 128 GB, co, jak twierdzi producent przyjmując średni czas trwania kawałka na ok. 4 minuty, jest równoważne z ok. 1250 utworami zapisanymi w wysokiej rozdzielczości (24 bity/96 kHz). Liczba ta, z oczywistych względów, będzie zdecydowanie niższa, gdy Junior dostanie się w ręce miłośnika prawdziwego HD (24 bity/192 kHz), o DSD nawet nie wspominając. Myślę jednak, że liczba wolnych gigabajtów jest wystarczająca, by nie tylko trzymać tam sporą grupę swoich ulubionych albumów, ale i by mieć sporo miejsca na nowe, rotujące rzeczy, z którymi mamy pragnienie zapoznać się np. w czasie podróży. Zawsze pozostaje też możliwość nabycia więcej niż jednej karty microSD, dzięki czemu nasze możliwości są praktycznie nieograniczone. Projektanci Astell&Kern zadbali nie tylko o design samego urządzenia, ale również o jego opakowanie, które stanowi przecież pierwszy element, który potencjalny nabywca może dotknąć i zobaczyć. Junior został zapakowany do relatywnie niewielkiego tekturowego pudełka chronionego dodatkowo przez gustowną tekturową obwolutę z ładnie prezentującym się logiem Astella. W zestawie, prócz odtwarzacza, producent umieścił niewielkich rozmiarów czarny kabel USB, gwarancję oraz świetnie wyglądającą instrukcję obsługi. Kabel został schowany w niewielkiej „szufladce” znajdującej się pod miejscem na odtwarzacz, zaś wszystkie papierowe dodatki znaleźć można na skrzydełku opakowania. Wszystko zostało do siebie doskonale dopasowane, a konsekwentne realizowanie jednej wizji wyglądu sprawia, że już samo odpakowywanie Juniora sprawia naprawdę wiele przyjemności. OBSŁUGA I FUNKCJONALNOŚĆ Niezmiernie ważnym aspektem każdego urządzenia audio – prócz wykonania i jakości dźwięku – jest także łatwość obsługi oraz zawarte w nim możliwości, z których może skorzystać użytkownik. W wypadku AK Juniora przyłożono do tego szczególnie dużą wagę, zaś zastosowanie 3,1” ekranu dotykowego otwarło przed projektantami firmy zupełnie nowe możliwości. Odtwarzacz ten obsługuje się niezwykle intuicyjnie – już po ok. 5 minutach (i to bez zaglądania do instrukcji) poruszałem się po wszystkich dostępnych opcjach biegle i bezproblemowo. Praktycznie wszystkie ikonografiki wyświetlane na ekranie są niezwykle czytelne, zaś przechodzenie przez różne „podstrony” odbywa się w szybki i łatwy sposób. Użytkownik, startując z poziomu głównego menu, ma do wyboru wybór ustawień w opcjach (warto tam zajrzeć na samym początku i dopasować jasność ekranu do swoich potrzeb), przejście do swoich zbiorów muzycznych posegregowanych wg. utworów, albumów, artystów, gatunków, folderów oraz stworzonych przez użytkownika swoich playlist oraz natychmiastowe odnalezienie ostatniego odtwarzanego kawałka. Jeżeli chodzi o ten ostatni aspekt, to również wygląd tej podstrony musi budzić uznanie: prócz najważniejszych opcji dotyczących przewijania i pauzowania utworu Astell&Kern zapewnił możliwość wyświetlania okładki (niestety nie dla plików DSD – ale o tym będzie za chwilę) a także super-prostego dołączania danego kawałka do personalnej playlisty. Najwięcej problemów w ocenie Juniora przysparza mi ekran dotykowy, który – choć najczęściej spisuje się bardzo dobrze – nie zawsze działa idealnie. Mam wrażenie, że projektanci źle wymierzyli siłę nacisku potrzebną do zrealizowania danej akcji, przez co nie wszystko chodzi tak płynnie jak powinno. |
Musi najpierw odnaleźć miejsce, które sygnalizuje obecny stan odtwarzania, zaś dopiero potem (a przypominam, że mówimy o naprawdę wąziutkim paseczku) przejechać tam gdzie chcemy. Innym elementem, który sprawił mi trochę kłopotów jest obsługa plików DSD – podczas ich odtwarzania Junior działa wyraźnie wolniej, jakby nie mógł sobie do końca poradzić z tak wielkimi plikami, nie udało mi się także sprawić, by odtwarzacz ładował okładki przypisane do tego rodzaju plików. Trzeba też wspomnieć, że Junior – po otrzymaniu pliku DSD – przerabia go na PCM. AK Jr może służyć nie tylko jako przenośny odtwarzacz plików audio, lecz może być również zaprzęgnięty do pracy jako niewielkich rozmiarów przetwornik cyfrowo-analogowy, w znaczący sposób poprawiający dźwięk, którego źródłem jest laptop czy komputer. Jest to możliwe dzięki obecności wejścia USB (podobnie jak w smartfonach Samsunga czy Apple’a umieszczonego na dole urządzenia). Przez ten sam port mamy możliwość podłączenia odtwarzacza A&K do komputera. Junior widziany jest wtedy jako zewnętrzny dysk USB, a użytkownik może w łatwy sposób wgrać swoją muzykę czy posegregować ją w folderach. W ten sam sposób, tj. przez kabel USB wpięty do komputera lub zewnętrznej wtyczki, należy ładować Juniora. Został on wyposażony w dostatecznie wydajny akumulator litowo-polimerowy, który zapewnia kilka godzin bezproblemowej pracy. Ładowanie Juniora odbywa się dosyć szybko, nie powinno nastręczać to zbyt wielu kłopotów. Chętni mogą także dołączyć do odtwarzacza zewnętrzny przenośny wzmacniacz słuchawkowy. W moim przekonaniu mija się to jednak zupełnie z celem – taki „zestaw” jest ciężki i zdecydowanie za mało poręczny, przez co część zalet Juniora przestaje po prostu istnieć. Na dodatek wzmacniacz słuchawkowy, który można znaleźć na pokładzie AK Jr jest całkowicie wystarczający, by w dobry sposób napędzić większość słuchawek dostępnych na rynku. Naturalnie nie napędzimy nim topowych nauszników od Audeze (LCD-3) czy piekielnie wymagających HiFiMANów HE-6, biorąc jednak pod uwagę podstawową funkcję tego produktu (przenośny odtwarzacz plików audio) nikt chyba nie chciałby się w ten sposób „zabawiać”. AK Junior był przeze mnie testowany w głównej mierze jako przenośny odtwarzacz. Korzystałem z niego zarówno w domu, jak i na polu, w tym również podczas biegania. Głównymi słuchawkami, których używałem najczęściej był model AKG Q460; nie omieszkałem również sprawdzić jak Junior spisuje się z większymi słuchawkami AKG Y50 AKG K271 Studio oraz wspomnianymi nausznikami planarnymi od Audeze LCD-3. Odtwarzacz porównywałem z topowym wyrobem HiFiMANa, kosztującym ponad 4000 zł HM-901 oraz moim smartfonem (Samsung Core). Słuchałem zarówno plików PCM, jak i DSD. Nie bez powodu pani Rachel Bang jasno zaznaczyła, że AK Junior miał być „przenośnym odtwarzaczem Hi-Fi”, nie „odtwarzaczem MP3”. To, co je odróżnia, to nie tylko ilość obsługiwanych formatów, lecz przede wszystkim jakość dźwięku. I tutaj wyrób Astell&Kern – podobnie jak w wypadku sfery wizualnej – wypada naprawdę bardzo dobrze. Powiem szczerze, że na początku w ogóle nie sądziłem, że można uzyskać tak mocny, duży i poukładany dźwięk z takiego maleństwa. Szczególnie te dwa ostatnie aspekty są zrealizowane ponadprzeciętnie. Co w pierwszej chwili zaskakuje najbardziej, to nieprawdopodobny bas, którego na moich Q460 nie słyszałem jeszcze nigdy w życiu; co więcej pomimo tego, że jest go tam naprawdę dużo, to w żadnym momencie nie dominuje on innych zakresów, służąc im raczej za podparcie do pokazania swoich możliwości. Nie jest on przy tym niewyraźny, rozmyty czy ciepławo rozmemłany; znacznie bliżej mu do tego, co oferuje np. biurkowy wzmacniacz słuchawkowy/DAC Hugo TT od Chorda. Jego atak jest więc wyraźny, zaakcentowanie swojego miejsca w strukturze utworu – bezsprzeczne. Praktycznie w żadnym momencie nie jest go jednak za dużo, Junior to nie urządzenie dedykowane miłośnikom samych dołów, którzy najchętniej nie wychodziliby poza częstotliwość 100 Hz. Co jednak sprawia, że najtańszy odtwarzacz w ofercie A&K jest dla mnie produktem ze wszech miar godnym polecenia, to po prostu świetna zabawa, którą oferowany przez niego dźwięk dostarcza, niezależnie czy sięgamy po znakomite wydania Eltona Johna na Platinum SHM-CD, fatalnej jakości nagrania norweskiego black metalu z lat 90., audiofilską zrealizowane nagrania jazzowe czy zrealizowane całkowicie w cyfrze nagranie Kunst der Fuge Bacha, wydane 21 lat temu przez Hungaroton Classic. Junior bez najmniejszego problemu „łykał” wszystko co mu podałem, nie bacząc na gatunek, jakość materiału wyjściowego czy (o tym szerzej za chwilę) format; nie obrażał się (wzorem części nawet bardzo drogich urządzeń) na żaden album, nie wybierał sobie swojej wąskiej niszy, w której potrafił się zrealizować. Muszę jeszcze wrócić do zasygnalizowanej przed chwilą sprawy formatów – jak przystało na prawdziwy „przenośny odtwarzacz Hi-Fi” Junior obsługuje multum różnych formatów, od prostych „empetrójek”, przez pliki HD, na DSD skończywszy. Inżynierom Astella udała się, moim zdaniem, bardzo szlachetna sztuka: AK Jr wyraźnie pokazuje bowiem różnice pomiędzy formatami, nie robi jednak tego poprzez „dołowanie” rozwiązań słabych (mp3), tylko przez promowanie tych najlepszych (HD i DSD). W takiej sytuacji nawet nieosłuchany człowiek nie będzie miał problemu ze wskazaniem lepszego (przynajmniej w teorii) formatu, jednak jego wybór nie będzie oparty na tym jak słabe są formaty stratne, ale jak dobre, jak energetyczne, gęste, pokazujące więcej są bezstratne pliki PCM czy DSD. Warto również zaznaczyć, że z Juniorem bez większych problemów współpracowała większość słuchawek, które miałem okazję wypróbować. Najbardziej zgrany duet stworzył z nausznikami AKG K271 Studio, z którymi pokazał pełnię swoich możliwości, z jednej strony mając dla siebie odpowiedniego partnera, z drugiej zaś nie będąc przez niego przerastanym. Najsłabiej wypadł mariaż odtwarzacza ze słuchawkami Audeze, zbyt trudnymi do poprawnego napędzenia przez wzmacniacz słuchawkowy użyty w Juniorze. Optymalnym połączeniem wydało mi się jednak to z modelem AKG Y50. Słuchawki te są z jednej strony na tyle duże, że bez problemu są w stanie oddać dobrą pracę Juniora, z drugiej zaś na tyle małe, by używanie ich w komunikacji miejskiej czy na spacerze nie nastręczało zbyt wielu problemów i nie narażało nas na pełne politowania uśmiechy i spojrzenia współpasażerów czy przechodniów. Na sam koniec, chociaż biorąc pod uwagę liczne zalety, którymi dysponuje Junior, muszę jeszcze wspomnieć o tych aspektach, z którymi nie radzi sobie najlepiej. Przede wszystkim gorzej – w stosunku do reszty pasma – wypadają tutaj wysokie tony, których zbyt wiele tutaj po prostu nie uświadczymy. Nie wszystkim musi także pasować wspomniane przeze mnie „gęstość” i „energetyczność” środka. Przez nie przekaz, chociaż wciąż szalenie atrakcyjny, staje się niejako zamknięty, skoncentrowany w jednym miejscu. Cierpi na tym scena dźwiękowa, której czasami brakuje oddechu. To najbardziej typowy przykład „coś za coś” (zupełnie jak w życiu) – nie wyobrażam sobie, by przy tych samych rozmiarach urządzenia i żądanej za niego cenie można było zachować tę niebywałą energię i dołożyć do niej szeroką holograficzną scenę. Pewnych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć. Podsumowanie Muszę się przyznać, że przez pierwszych kilka dni po otrzymaniu do testu AK Juniora poważnie zastanawiałem się nad tym, by już nie wracał do dystrybutora (oczywiście po uiszczeniu opłaty). Byłem bowiem naprawdę urzeczony „funem”, który to maleństwo jest w stanie zapewnić. Za tę zabawę trzeba oczywiście wyłożyć trochę pieniędzy, jednak dla dużo podróżujących miłośników dobrego dźwięku wybór Juniora jako towarzysza podróży wydaje mi się zupełnie naturalnym i dobrym pomysłem. Po jego zakupie można nawet zapomnieć o braniu na „rozmowy biznesowe” swoich sekretarek. I tak najważniejsza będzie muzyka. Dane techniczne (wg producenta) Obudowa: aluminium Dystrybucja w Polsce: DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!! |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-301 OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1 Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity