Interkonekt + kabel głośnikowy
Mogami
Producent: Mogami Wire & Cable Corp. |

![]() |
![]() |
![]() Wszystko zaczęło się niewinnie, od małego warsztatu ulokowanego w prywatnym domu Tetsu Sato w Ohokayamie (Meguro-ku, Tokyo), zajmującego się układaniem okablowania. Swoją firmę nazwał on w hołdzie dla rzeki Mogami, przepływającej przez jego rodzinne ziemie Yamagata-ken. Nie od razu wszystko poszło po jego myśli, musiał więc poprosić o pomoc.
W 1957 roku finansowe wsparcie wniosło dwóch nowych wspólników – panowie Naoichi Hirabayashi oraz Shin'e Tanaka. Dzięki panu Hirabayashi, wybudowano fabrykę, z pełnym oprzyrządowaniem i maszynami. Inwestycja szybko się jednak zwróciła – już po dwóch latach firma zarabiała na siebie. W tym samym czasie studia zakończył Kouichi Hirabayashi, najstarszy syn pana Hirabayashi i poprosił o możliwość pracy w nowej fabryce. Otrzymał taką sposobność i został jej dyrektorem. Po dwóch latach nowy budynek z maszynami przewiezionymi ze starej fabryki był gotowy. W tej sytuacji Kouichi Hirabayashi postanowił zaprojektować swoje własne kable. Od dyrektora Foster Electric Co., Ltd. (dzisiaj: Fostex), pana Shinohara, otrzymał zamówienie na niedrogie kable mikrofonowe. Specjalnie na potrzeby tego zamówienia zaprojektował on i wykonał prototypowe maszyny. Zaadoptował też na swoje potrzeby wyniki badań nad dielektrykami, a także nad mechanicznymi problemami plastików używanych do ich produkcji, które były wówczas w centrum zainteresowań inżynierów i ośrodków badawczych. W ciągu dwóch lat, od 1965 roku, liczba pracowników wzrosła z dwóch do pięćdziesięciu, co było odbiciem gwałtownego rozwoju Japonii. Tak rozpoczęła się nowa era w działalności firmy Mogami Cable. Reszta jest historią. W 1970 roku powstały nowe opracowania związane z budową kabli autorstwa pana Hirabayashi, np. Q-Matching Antena, a firma spłaciła ostatnie kredyty, zaciągnięte jeszcze przez pierwszych szefów. Ci w tym czasie zajęli się czymś innym: wykonywaniem dielektryków dla innych producentów. Specjalnie w tym celu powstała firma Mogami Lead Wire Co., Ltd., która istniała aż do 1993 roku. Kolejnym etapem była produkcja precyzyjnych kabli wizyjnych, których pierwszym odbiorcą był profesjonalny dział JVC. W firmie pojawili się też dwaj kolejni synowe pana Naoichi Hirabayashi, obejmując zarządzanie w różnych działach firmy. Istotną z naszego punktu widzenia datą jest rok 1977, kiedy to Mogami zaproponowała pierwsze kable przeznaczone do przesyłu sygnału audio w systemach hi-fi. U ich powstania legły dwie, niezależnie od siebie obserwacje. Jedna poczyniona została przez dziennikarza audio, pana Akehiko Kaneda z Akita University, który w kwietniu 1974 roku opublikował swoje spostrzeżenia w technicznym magazynie "Musen To Jikken" („Wireless & Experimentation”). Druga została opublikowana w magazynie muzycznym „Record Geijyutsu” („Record Art”) przez pana Saburo Egawa w grudniu następnego roku. Obydwaj, każdy na podstawie własnych badań, doszli do wniosku, że „dźwięk przesyłany przez kable jest przez nie zmieniany”. Obydwa artykuły uznawane są w Japonii za początek badań dotyczących kabli audio. Obecnie firma Mogami zaangażowana jest przede wszystkim w produkcję okablowania na potrzeby rynku pro, w tym studiów, koncertów itp. Jej kable dostarczane są do dystrybutorów na całym świecie w szpulach, a ci samodzielnie przygotowują potrzebne długości, montując przy okazji końcówki (tak robią np. niemiecki Synthax GmbH, amerykański Marshall Electronics czy angielski HHB). Podobnie rzecz ma się w Polsce – polski dystrybutor, firma Mogami.pl zakłada na kable czarne siateczki, konfekcjonuje wybranymi przez siebie wtykami i zamyka w wykonanych samodzielnie pudełkach. Firma nadaje też kablom własne nazwy. Dodajmy, że liczbowe oznaczenia są pozostałością po bliskich związkach Japonii i USA – w Stanach Zjednoczonych w ten sposób oznacza się kable np. w firmie Belden. CO I JAK ![]() ![]() Dostarczone do testu kable zostały więc zakonfekcjonowane w Polsce, a wtyki dla nich zostały wybrane przez polskiego dystrybutora. Polskie są także opakowania – proste i dobrze spełniające swoją rolę. Kabelki wyglądają ładnie, chociaż czarna siateczka powoduje, że są podobne do tysięcy innych kabli. Oyaide sprzedaje swoje produkty bez siateczek i jest OK. Błysk w oku pojawia się, kiedy widzimy wtyki. Bullet Plug oryginalnie sprzedawane były kiedyś przez australijską firmę Eichmann, teraz firmowane są przez jej następcę – ETI. Opracowane i opatentowane przez profesora Keitha Eichmanna miały na celu zminimalizowanie wpływu metalu na przesyłany kablami sygnał. Profesor zrezygnował więc z ciężkich, metalowych osłon na rzecz plastikowych (specjalny polimer) i zmniejszył do minimum punkt styku. We wtyku RCA masa to cieniutki, złocony lub srebrny drucik, a we wtyku głośnikowym cienki płatek metalu. Wykonany jest on ze stopu miedzi i telluru. Większość kabli tego producenta była nieekranowana. Kable Mogami są ekranowane – zarówno interkonekt NI-2497, jak i kabel głośnikowy NI-2477. Mają one budowę koncentryczną i to podwójnie: bieg dodatni („plus”) owijany jest wokół rdzenia z dielektryka, na nie nakładany jest kolejny dielektryk i na całość owijana jest warstwa ekranu (bieg ujemny/powrotny/masa/minus). Mogami jest producentem z sektora pro, nie podaje więc zbyt wielu parametrów – wiadomo, że to miedź OFC, ale nie wiadomo w jakiej czystości. Nie wiemy też o jakich dielektrykach mówimy, poza płaszczem zewnętrznym – to PVC. I jeszcze to, że interkonekt ma impedancję 75 Ω, podobnie jak kable cyfrowe i antenowe. Bardzo podobnie działa firma Acrolink i Oyaide – ich interkonekty mają impedancję 75 lub 110 Ω, w zależności od budowy. To rzadkość, aby kable przeznaczone do studia trafiały na rynek audio hi-fi. Wcześniej zdarzało się to amerykańskim Beldenowi i Canare oraz niemieckiemu Klotzowi – ten ostatni stosowany jest w gramofonach Regi z wyższej półki. Ale jest to jednak absolutna mniejszość oferty rynku audiofilskiego. ![]() Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
![]() Odkąd pamiętam, kable uważane były za swego rodzaju „filtry”, wykorzystywane do „strojenia” brzmienia systemu. W większości przypadków chodziło (i nadal chodzi) o korekty w domenie częstotliwości, czyli o podbicie lub obniżenie jakiegoś wycinka pasma – a to wysokich tonów, a to niskich, a to wreszcie średnicy. Patrząc od strony technicznej traktowanie kabla połączeniowego jak filtra jest poprawne – kabel można przedstawić jako układ elementów oporowych, pojemnościowych i indukcyjnych (dla uproszczenia mówię o wartościach charakterystycznych dla prądu stałego). Kiedy jednak mówimy o logice systemu jest to korygowanie jednego błędu innym. Jeśli jesteśmy tego świadomi i robimy to z uwagą – takie działanie jest do przyjęcia. Tak jednak sobie myślę, że mało kto wie, że znacznie lepiej wzmacniać jakieś cechy niż walczyć z problemami. ![]() Zasada o której mówię inaczej wygląda z niedrogimi produktami, a inaczej w high-endzie. Z tymi pierwszymi stosowanie kompensacji za pomocą kabli jest znacznie bardziej uprawomocnione i często to jedyna droga do tego, aby poprawić jakiś błąd bez potrzeby wymiany komponentów lub aby zamaskować problemy akustyki pomieszczenia i/lub rozlokowania kolumn. Dlatego też dokładnie wiem, kiedy i komu zaproponować kable szwedzkiej Supry – tym, którzy życzą sobie ocieplenia brzmienia (zgaszenia góry i wysokiej średnicy), a komu brytyjskiego Chorda – tym, którzy chcą, aby dźwięk ich systemu był otwarty, detaliczny i dynamiczny. Z Mogami sprawa jest jeszcze inna. To kable o bardzo zrównoważonym brzmieniu – jedynie nieznacznie modyfikują barwę dźwięku, przynajmniej w porównaniu z interkonektami Siltecha Empress Double Crown i kablami głośnikowymi Tara Labs Omega Onyx, moją referencją. To było wyrównane, gęste granie, w którym nie dominowała żadna składowa, dźwięk podawany był jako całość. Nie w aż tak selektywny sposób, jak robią to Chordy, nie z aż tak ciepłą podstawą basową, jak Supry, ale za to bardziej naturalnie. Szczególną uwagę zwracały wysokie tony. Nie były one podkreślane, nosiły w sobie muśnięcie ciepła, jak z większością japońskich kabli, ale niosły ze sobą dużo informacji o wadze blach, o ich umiejscowieniu w przestrzeni i o ich wybrzmieniu. Te elementy, zwykle przez niedrogie kable pomijane i upraszczane, z Mogami były znakomite. I to niezależnie od tego, czy mówimy o ultrapurystycznych nagraniach w rodzaju płyty Tracker Marka Knopflera (ex-Dire Stratis) i solowej płyty Marka Hollisa (ex-Talk Talk), czy też o nagranej domowymi sposobami płycie Empty Avenues Johna Foxxa (ex-Ultravox) i Belbury Circle. Kable ładnie pokazują różnice w sposobie realizacji i w ogóle w podejściu do nagrania, ale nie podkreślają ich. |
![]() Oprócz bardzo dobrej równowagi tonalnej, wyjątkowo dobrym wysokim tonom i czystości dźwięku, ważnym elementem brzmienia kabli Mogami (cały czas mówię zarówno o interkonekcie, jak i kablu głośnikowym) jest łatwość, z jaką dźwięk za jego pośrednictwem uderza, jak dobrze instrumenty mają pokazany moment ataku. Nie mówię jednak o sztywnym, twardym uderzeniu, a o czymś więcej – to bardzo dynamiczna pierwsza faza i ładna, miękka druga, z podanym z wyczuciem podtrzymaniem. Takie cechy wykazują znacznie droższe kable. ![]() Dotyczy to np. wysokich tonów. Utwór (I’ll Never Be) Your Maggie May z płyty Songs In Red And Gray Suzanne Vegi otwiera mocny dźwięk cymbałów (dulcymer, ang. dulcimer; swoją drogą w opisie krążka w polskiej wersji Wikipedii ten instrument pominięto, chociaż w książeczce został podany). Z kablami Mogami instrument ten miał odpowiednią wagę, był dźwięczny – jak na cymbały przystało – ale nic nie zostało podkreślone, ani rozjaśnione. Był on elementem większej całości; ważnym, ale jednak elementem. To samo było ze stopą perkusji na płycie Hollisa. Mówimy wprawdzie o drugim skraju pasma, ale chodzi o to samo: wyraźne, fizyczne uderzenie i miękkie potrzymanie. Mówiąc to wszystko trzeba jednak pamiętać o tym, o czym pisze sam szef firmy, pan Koichi Hirabayashi, kiedy pisze o efekcie „Kaneda-Egawa” (na cześć pierwszych fachowców, którzy zwrócili uwagę na zmiany zachodzące w kablach audio), a mianowicie o tym, że każdy kabel połączeniowy zmienia dźwięk. Czyli również i kable Mogami. Tym bardziej, że mówimy o absolutnie budżetowych (niedrogich) kablach dla początkujących entuzjastów dobrego dźwięku. Zmiany o których mówimy tym razem nie do końca dotyczą modyfikacji pasma przenoszenia. Choć skraje pasma są lekko wycofane, to nie na tyle, żeby mówić o wyraźnej modyfikacji. Także zakres niskiej średnicy, z okolic 400 Hz jest nieco mocniejszy, przez co np. wokale brzmią gęściej i „poważniej”, także żeńskie, jak Billie Holiday z nagrań dokonanych w 1952 roku. To jednak detale, w porównaniu z innymi niedrogimi kablami w ogóle ich nie widać. ![]() Różnica, jaką wnoszą droższe łączówki, byle dobre – w tym wspomniane Supry i Chordy, a także np. Oyaide – polega na lepszej rozdzielczości i wolumenie dźwięku. Mogami maskują część detali, jak np. szum towarzyszący wokalowi Johna Foxxa (pogłaśnianiu ścieżki z jego wokalem), jak niewielkie różnice w położeniu instrumentów w studiu, w którym nagrywał Mark Hollis itp. Mniej informacji oznacza również, że starsze nagrania, jak wspomnianej Holiday, brzmią bardziej „wiekowo”, elementy są mniej wyodrębniane, nie tak trójwymiarowe. Całość przekazu jest mniejsza i bardziej skupiona na osi odsłuchu. Podsumowanie Wszystko zmienia dźwięk, kable również. Nie wszystkie zmiany są jednak równie ważne. Poza tym ich ocena musi zawierać odniesienie do ceny produktu. W przypadku kabli Mogami z łatwością można powiedzieć, że nimi niczego w systemie nie skorygujemy – ani w jedną, ani w drugą stronę. Za ich pomocą będziemy jednak w stanie pogłębić tak ważne cechy dźwięku, jak jego dźwięczność, namacalność, dynamika, gęstość. Bez problemu możemy je stosować z produktami kosztującymi od jakiś 2000 zł aż do 6000 zł – to będzie wartościowe dopełnienie dobrze zestawionego systemu. Jeśli je podłączymy i usłyszymy za dużo/za mało góry/dołu, dźwięk będzie zbyt jasny/zbyt ciemny – znaczy, że czas coś w swoim systemie zmienić, albo przystosować pokój. Ale nie obarczajmy o to winą kabli – one takie nie są. ![]() Dystrybucja w Polsce: ![]() ![]() Mark Knopfler ![]() Ósmy solowy album Marka Knopflera, byłego wokalisty zespołu Dire Straits, wydany został, oprócz USA, 16 marca 2015 roku, a dzień później w Stanach Zjednoczonych. Źródła, w tym Wikipedia, podają, że wydała je firma Mercury (polska wersja mówi o „Virgin EMI/Verve”), jednak tak naprawdę to tylko licencjobiorca, a na płytach widnieje logo British Groove Records. Album nagrany został w studiu British Groove Studios w sposób inny niż to się ostatnimi czasy robi: w całkowicie analogowej domenie. Nagrań dokonano przy użyciu 48-ścieżkowej konsoli nagraniowej API Legacy ze studia Big Javelin z Tennessee, a jego masteringiem zajął się znany nam z wielu innych doskonałych płyt, wielokrotny zdobywca nagród Grammy, Bob Ludwig w Gateway Mastering w USA. O tym, że analogowa technika nagraniowa była ważna, mówi sam Knopfler, tłumaczący nazwę albumu: „[Tracker] przyszedł z mojego wnętrza, ze starania się znalezienia własnych ścieżek życia w ostatnich dekadach. Od śledzenia czasu - obserwowania ludzi, miejsc i rzeczy z mojej przeszłości oraz z procesu nagrywania (ang. tracking) nowej muzyki w studiu nagraniowym”. ![]() Kiedy rozmawiałem z Piotrem Metzem, dziennikarzem radiowej „Trójki”, dyrektorem artystycznym Radia Kraków, z dumą opowiadał o swojej wizycie w studio u Knopflera w czasie, kiedy ten nagrywał Trackera (więcej TUTAJ). Jak mówi Piotr, wszędzie w studio biegły kable, dawno nie widziane w cyfrowych studiach. Realizator nagrania, Guy Fletcher, użył nie tylko analogowego stołu, ale i analogowych, lampowych limiterów Decca, kompresorów, pogłosów i mikrofonów lampowych – dla Knopflera Neumann U47. Dla mikrofonów zastosowano także lampowy przedwzmacniacz Telefunken V76. To była precyzyjnie zaplanowana operacja powrotu do analogowego brzmienia, ale z tą wiedzą, którą Knopfler ma teraz. Jak podkreśla Guy, ta stara technika została połączona z nową – np. sprzęgnięte ze sobą magnetofony Studer A800 kontrolowane były cyfrowo (więcej o nagraniach TUTAJ). ![]() Być może dzięki tej determinacji, doświadczeniu i innym ingrediencjom, album jest bardzo udany. Trudno mi zapomnieć, jak bardzo wynudziła mnie poprzednia płyta artysty, Privatering z 2012 roku. Nie kupiłem jej, czego nie żałuję. Na pierwszy rzut oka Tracker jest podobny – spokojne, „nudziarskie” kawałki, w których nie ma gwiazdorstwa i niewiele w nich z hitów z list przebojów. A jednak płyty słucha się doskonale, nawet w wydłużonej wersji, z dodatkową płytą CD. Nagranie jest mięsiste i niesamowicie naturalne. Tak powinno się nagrywać! Rozdzielczość jest doskonała, podobnie jak namacalność dźwięku. To bardzo naturalne, gęste znaczeniowo granie, w którym wszystko ma wartość i ma się wrażenie przebywania z artystą w tym samym pomieszczeniu, siedząc przed nim i jego zespołem. ![]() Wersja Deluxe Limited Edition o której mówimy zawiera podstawowy dysk CD w takim samym pudełku “jewelcase”, jak zwykłe wydanie, dodatkową płytkę CD z sześcioma dodatkowymi utworami (bardzo dobrymi – to nie są odpady z sesji!) w kartoniku, DVD z krótkim filmem w reżyserii Henrik Hansen oraz wywiadem z Knopflerem i podwójny album LP. Na winylu znalazły się tylko podstawowe utwory. Aż się prosiło, aby te dodatkowe wydać na osobnym krążku, może nawet 45 rpm, może kolorowym! Także wydanie podstawowego materiału w zwykłym pudełku, a umieszczenie DVD i dodatkowy CD w nijakich kartonikach nie może się podobać. Na osłodę dostajemy limitowaną, numerowaną litografię przedstawiającą gitary Knopflera oraz serię zdjęć ze studia. Niestety nie są one podpisane. ![]() Box wygląda bardzo ładnie. Muzyka jest świetna, a realizacja wybitna. Zawartość boxu Deluxe Limited Edition jednak rozczarowuje – oprócz wątpliwości o których już pisałem, ważne pytanie, niestety bez odpowiedzi, jest takie: gdzie jest pendrive z wersją hi-res materiału, albo chociażby kod do jego ściągnięcia? Płytę warto więc kupić, jednak nad boxem bym się zastanowił dwa razy. Ocena boxu: 6/10 ![]() DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!! ![]() ![]() |

|
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-301 OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1 Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity