Interkonekt + kabel głośnikowy
Mogami
Producent: Mogami Wire & Cable Corp. |
istoria firmy Mogami Densen, której nazwa w języku angielskim brzmi: Mogami Cable, jest ściśle związana z historią powojennej Japonii. Pełna zwrotów akcji, zakrętów i zmian pokazuje zapał i upór, z jakim budowana była ta najnowocześniejsza dzisiaj gospodarka świata. Także dla Mogami historia potoczyła się wyjątkowo pomyślnie – to obecnie jedna z największych firm produkujących okablowanie na świecie, specjalizująca się w kablach przeznaczonych do studiów nagraniowych i postprodukcyjnych – zarówno dźwiękowych, jak i wizyjnych. Wszystko zaczęło się niewinnie, od małego warsztatu ulokowanego w prywatnym domu Tetsu Sato w Ohokayamie (Meguro-ku, Tokyo), zajmującego się układaniem okablowania. Swoją firmę nazwał on w hołdzie dla rzeki Mogami, przepływającej przez jego rodzinne ziemie Yamagata-ken. Nie od razu wszystko poszło po jego myśli, musiał więc poprosić o pomoc.
W 1957 roku finansowe wsparcie wniosło dwóch nowych wspólników – panowie Naoichi Hirabayashi oraz Shin'e Tanaka. Dzięki panu Hirabayashi, wybudowano fabrykę, z pełnym oprzyrządowaniem i maszynami. Inwestycja szybko się jednak zwróciła – już po dwóch latach firma zarabiała na siebie. W tym samym czasie studia zakończył Kouichi Hirabayashi, najstarszy syn pana Hirabayashi i poprosił o możliwość pracy w nowej fabryce. Otrzymał taką sposobność i został jej dyrektorem. Po dwóch latach nowy budynek z maszynami przewiezionymi ze starej fabryki był gotowy. W tej sytuacji Kouichi Hirabayashi postanowił zaprojektować swoje własne kable. Od dyrektora Foster Electric Co., Ltd. (dzisiaj: Fostex), pana Shinohara, otrzymał zamówienie na niedrogie kable mikrofonowe. Specjalnie na potrzeby tego zamówienia zaprojektował on i wykonał prototypowe maszyny. Zaadoptował też na swoje potrzeby wyniki badań nad dielektrykami, a także nad mechanicznymi problemami plastików używanych do ich produkcji, które były wówczas w centrum zainteresowań inżynierów i ośrodków badawczych. W ciągu dwóch lat, od 1965 roku, liczba pracowników wzrosła z dwóch do pięćdziesięciu, co było odbiciem gwałtownego rozwoju Japonii. Tak rozpoczęła się nowa era w działalności firmy Mogami Cable. Reszta jest historią. W 1970 roku powstały nowe opracowania związane z budową kabli autorstwa pana Hirabayashi, np. Q-Matching Antena, a firma spłaciła ostatnie kredyty, zaciągnięte jeszcze przez pierwszych szefów. Ci w tym czasie zajęli się czymś innym: wykonywaniem dielektryków dla innych producentów. Specjalnie w tym celu powstała firma Mogami Lead Wire Co., Ltd., która istniała aż do 1993 roku. Kolejnym etapem była produkcja precyzyjnych kabli wizyjnych, których pierwszym odbiorcą był profesjonalny dział JVC. W firmie pojawili się też dwaj kolejni synowe pana Naoichi Hirabayashi, obejmując zarządzanie w różnych działach firmy. Istotną z naszego punktu widzenia datą jest rok 1977, kiedy to Mogami zaproponowała pierwsze kable przeznaczone do przesyłu sygnału audio w systemach hi-fi. U ich powstania legły dwie, niezależnie od siebie obserwacje. Jedna poczyniona została przez dziennikarza audio, pana Akehiko Kaneda z Akita University, który w kwietniu 1974 roku opublikował swoje spostrzeżenia w technicznym magazynie "Musen To Jikken" („Wireless & Experimentation”). Druga została opublikowana w magazynie muzycznym „Record Geijyutsu” („Record Art”) przez pana Saburo Egawa w grudniu następnego roku. Obydwaj, każdy na podstawie własnych badań, doszli do wniosku, że „dźwięk przesyłany przez kable jest przez nie zmieniany”. Obydwa artykuły uznawane są w Japonii za początek badań dotyczących kabli audio. Obecnie firma Mogami zaangażowana jest przede wszystkim w produkcję okablowania na potrzeby rynku pro, w tym studiów, koncertów itp. Jej kable dostarczane są do dystrybutorów na całym świecie w szpulach, a ci samodzielnie przygotowują potrzebne długości, montując przy okazji końcówki (tak robią np. niemiecki Synthax GmbH, amerykański Marshall Electronics czy angielski HHB). Podobnie rzecz ma się w Polsce – polski dystrybutor, firma Mogami.pl zakłada na kable czarne siateczki, konfekcjonuje wybranymi przez siebie wtykami i zamyka w wykonanych samodzielnie pudełkach. Firma nadaje też kablom własne nazwy. Dodajmy, że liczbowe oznaczenia są pozostałością po bliskich związkach Japonii i USA – w Stanach Zjednoczonych w ten sposób oznacza się kable np. w firmie Belden. CO I JAK Dostarczone do testu kable zostały więc zakonfekcjonowane w Polsce, a wtyki dla nich zostały wybrane przez polskiego dystrybutora. Polskie są także opakowania – proste i dobrze spełniające swoją rolę. Kabelki wyglądają ładnie, chociaż czarna siateczka powoduje, że są podobne do tysięcy innych kabli. Oyaide sprzedaje swoje produkty bez siateczek i jest OK. Błysk w oku pojawia się, kiedy widzimy wtyki. Bullet Plug oryginalnie sprzedawane były kiedyś przez australijską firmę Eichmann, teraz firmowane są przez jej następcę – ETI. Opracowane i opatentowane przez profesora Keitha Eichmanna miały na celu zminimalizowanie wpływu metalu na przesyłany kablami sygnał. Profesor zrezygnował więc z ciężkich, metalowych osłon na rzecz plastikowych (specjalny polimer) i zmniejszył do minimum punkt styku. We wtyku RCA masa to cieniutki, złocony lub srebrny drucik, a we wtyku głośnikowym cienki płatek metalu. Wykonany jest on ze stopu miedzi i telluru. Większość kabli tego producenta była nieekranowana. Kable Mogami są ekranowane – zarówno interkonekt NI-2497, jak i kabel głośnikowy NI-2477. Mają one budowę koncentryczną i to podwójnie: bieg dodatni („plus”) owijany jest wokół rdzenia z dielektryka, na nie nakładany jest kolejny dielektryk i na całość owijana jest warstwa ekranu (bieg ujemny/powrotny/masa/minus). Mogami jest producentem z sektora pro, nie podaje więc zbyt wielu parametrów – wiadomo, że to miedź OFC, ale nie wiadomo w jakiej czystości. Nie wiemy też o jakich dielektrykach mówimy, poza płaszczem zewnętrznym – to PVC. I jeszcze to, że interkonekt ma impedancję 75 Ω, podobnie jak kable cyfrowe i antenowe. Bardzo podobnie działa firma Acrolink i Oyaide – ich interkonekty mają impedancję 75 lub 110 Ω, w zależności od budowy. To rzadkość, aby kable przeznaczone do studia trafiały na rynek audio hi-fi. Wcześniej zdarzało się to amerykańskim Beldenowi i Canare oraz niemieckiemu Klotzowi – ten ostatni stosowany jest w gramofonach Regi z wyższej półki. Ale jest to jednak absolutna mniejszość oferty rynku audiofilskiego. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Odkąd pamiętam, kable uważane były za swego rodzaju „filtry”, wykorzystywane do „strojenia” brzmienia systemu. W większości przypadków chodziło (i nadal chodzi) o korekty w domenie częstotliwości, czyli o podbicie lub obniżenie jakiegoś wycinka pasma – a to wysokich tonów, a to niskich, a to wreszcie średnicy. Patrząc od strony technicznej traktowanie kabla połączeniowego jak filtra jest poprawne – kabel można przedstawić jako układ elementów oporowych, pojemnościowych i indukcyjnych (dla uproszczenia mówię o wartościach charakterystycznych dla prądu stałego). Kiedy jednak mówimy o logice systemu jest to korygowanie jednego błędu innym. Jeśli jesteśmy tego świadomi i robimy to z uwagą – takie działanie jest do przyjęcia. Tak jednak sobie myślę, że mało kto wie, że znacznie lepiej wzmacniać jakieś cechy niż walczyć z problemami. Zasada o której mówię inaczej wygląda z niedrogimi produktami, a inaczej w high-endzie. Z tymi pierwszymi stosowanie kompensacji za pomocą kabli jest znacznie bardziej uprawomocnione i często to jedyna droga do tego, aby poprawić jakiś błąd bez potrzeby wymiany komponentów lub aby zamaskować problemy akustyki pomieszczenia i/lub rozlokowania kolumn. Dlatego też dokładnie wiem, kiedy i komu zaproponować kable szwedzkiej Supry – tym, którzy życzą sobie ocieplenia brzmienia (zgaszenia góry i wysokiej średnicy), a komu brytyjskiego Chorda – tym, którzy chcą, aby dźwięk ich systemu był otwarty, detaliczny i dynamiczny. Z Mogami sprawa jest jeszcze inna. To kable o bardzo zrównoważonym brzmieniu – jedynie nieznacznie modyfikują barwę dźwięku, przynajmniej w porównaniu z interkonektami Siltecha Empress Double Crown i kablami głośnikowymi Tara Labs Omega Onyx, moją referencją. To było wyrównane, gęste granie, w którym nie dominowała żadna składowa, dźwięk podawany był jako całość. Nie w aż tak selektywny sposób, jak robią to Chordy, nie z aż tak ciepłą podstawą basową, jak Supry, ale za to bardziej naturalnie. Szczególną uwagę zwracały wysokie tony. Nie były one podkreślane, nosiły w sobie muśnięcie ciepła, jak z większością japońskich kabli, ale niosły ze sobą dużo informacji o wadze blach, o ich umiejscowieniu w przestrzeni i o ich wybrzmieniu. Te elementy, zwykle przez niedrogie kable pomijane i upraszczane, z Mogami były znakomite. I to niezależnie od tego, czy mówimy o ultrapurystycznych nagraniach w rodzaju płyty Tracker Marka Knopflera (ex-Dire Stratis) i solowej płyty Marka Hollisa (ex-Talk Talk), czy też o nagranej domowymi sposobami płycie Empty Avenues Johna Foxxa (ex-Ultravox) i Belbury Circle. Kable ładnie pokazują różnice w sposobie realizacji i w ogóle w podejściu do nagrania, ale nie podkreślają ich. |
Oprócz bardzo dobrej równowagi tonalnej, wyjątkowo dobrym wysokim tonom i czystości dźwięku, ważnym elementem brzmienia kabli Mogami (cały czas mówię zarówno o interkonekcie, jak i kablu głośnikowym) jest łatwość, z jaką dźwięk za jego pośrednictwem uderza, jak dobrze instrumenty mają pokazany moment ataku. Nie mówię jednak o sztywnym, twardym uderzeniu, a o czymś więcej – to bardzo dynamiczna pierwsza faza i ładna, miękka druga, z podanym z wyczuciem podtrzymaniem. Takie cechy wykazują znacznie droższe kable. Dotyczy to np. wysokich tonów. Utwór (I’ll Never Be) Your Maggie May z płyty Songs In Red And Gray Suzanne Vegi otwiera mocny dźwięk cymbałów (dulcymer, ang. dulcimer; swoją drogą w opisie krążka w polskiej wersji Wikipedii ten instrument pominięto, chociaż w książeczce został podany). Z kablami Mogami instrument ten miał odpowiednią wagę, był dźwięczny – jak na cymbały przystało – ale nic nie zostało podkreślone, ani rozjaśnione. Był on elementem większej całości; ważnym, ale jednak elementem. To samo było ze stopą perkusji na płycie Hollisa. Mówimy wprawdzie o drugim skraju pasma, ale chodzi o to samo: wyraźne, fizyczne uderzenie i miękkie potrzymanie. Mówiąc to wszystko trzeba jednak pamiętać o tym, o czym pisze sam szef firmy, pan Koichi Hirabayashi, kiedy pisze o efekcie „Kaneda-Egawa” (na cześć pierwszych fachowców, którzy zwrócili uwagę na zmiany zachodzące w kablach audio), a mianowicie o tym, że każdy kabel połączeniowy zmienia dźwięk. Czyli również i kable Mogami. Tym bardziej, że mówimy o absolutnie budżetowych (niedrogich) kablach dla początkujących entuzjastów dobrego dźwięku. Zmiany o których mówimy tym razem nie do końca dotyczą modyfikacji pasma przenoszenia. Choć skraje pasma są lekko wycofane, to nie na tyle, żeby mówić o wyraźnej modyfikacji. Także zakres niskiej średnicy, z okolic 400 Hz jest nieco mocniejszy, przez co np. wokale brzmią gęściej i „poważniej”, także żeńskie, jak Billie Holiday z nagrań dokonanych w 1952 roku. To jednak detale, w porównaniu z innymi niedrogimi kablami w ogóle ich nie widać. Różnica, jaką wnoszą droższe łączówki, byle dobre – w tym wspomniane Supry i Chordy, a także np. Oyaide – polega na lepszej rozdzielczości i wolumenie dźwięku. Mogami maskują część detali, jak np. szum towarzyszący wokalowi Johna Foxxa (pogłaśnianiu ścieżki z jego wokalem), jak niewielkie różnice w położeniu instrumentów w studiu, w którym nagrywał Mark Hollis itp. Mniej informacji oznacza również, że starsze nagrania, jak wspomnianej Holiday, brzmią bardziej „wiekowo”, elementy są mniej wyodrębniane, nie tak trójwymiarowe. Całość przekazu jest mniejsza i bardziej skupiona na osi odsłuchu. Podsumowanie Wszystko zmienia dźwięk, kable również. Nie wszystkie zmiany są jednak równie ważne. Poza tym ich ocena musi zawierać odniesienie do ceny produktu. W przypadku kabli Mogami z łatwością można powiedzieć, że nimi niczego w systemie nie skorygujemy – ani w jedną, ani w drugą stronę. Za ich pomocą będziemy jednak w stanie pogłębić tak ważne cechy dźwięku, jak jego dźwięczność, namacalność, dynamika, gęstość. Bez problemu możemy je stosować z produktami kosztującymi od jakiś 2000 zł aż do 6000 zł – to będzie wartościowe dopełnienie dobrze zestawionego systemu. Jeśli je podłączymy i usłyszymy za dużo/za mało góry/dołu, dźwięk będzie zbyt jasny/zbyt ciemny – znaczy, że czas coś w swoim systemie zmienić, albo przystosować pokój. Ale nie obarczajmy o to winą kabli – one takie nie są. Dystrybucja w Polsce: Mark Knopfler Ósmy solowy album Marka Knopflera, byłego wokalisty zespołu Dire Straits, wydany został, oprócz USA, 16 marca 2015 roku, a dzień później w Stanach Zjednoczonych. Źródła, w tym Wikipedia, podają, że wydała je firma Mercury (polska wersja mówi o „Virgin EMI/Verve”), jednak tak naprawdę to tylko licencjobiorca, a na płytach widnieje logo British Groove Records. Album nagrany został w studiu British Groove Studios w sposób inny niż to się ostatnimi czasy robi: w całkowicie analogowej domenie. Nagrań dokonano przy użyciu 48-ścieżkowej konsoli nagraniowej API Legacy ze studia Big Javelin z Tennessee, a jego masteringiem zajął się znany nam z wielu innych doskonałych płyt, wielokrotny zdobywca nagród Grammy, Bob Ludwig w Gateway Mastering w USA. O tym, że analogowa technika nagraniowa była ważna, mówi sam Knopfler, tłumaczący nazwę albumu: „[Tracker] przyszedł z mojego wnętrza, ze starania się znalezienia własnych ścieżek życia w ostatnich dekadach. Od śledzenia czasu - obserwowania ludzi, miejsc i rzeczy z mojej przeszłości oraz z procesu nagrywania (ang. tracking) nowej muzyki w studiu nagraniowym”. Kiedy rozmawiałem z Piotrem Metzem, dziennikarzem radiowej „Trójki”, dyrektorem artystycznym Radia Kraków, z dumą opowiadał o swojej wizycie w studio u Knopflera w czasie, kiedy ten nagrywał Trackera (więcej TUTAJ). Jak mówi Piotr, wszędzie w studio biegły kable, dawno nie widziane w cyfrowych studiach. Realizator nagrania, Guy Fletcher, użył nie tylko analogowego stołu, ale i analogowych, lampowych limiterów Decca, kompresorów, pogłosów i mikrofonów lampowych – dla Knopflera Neumann U47. Dla mikrofonów zastosowano także lampowy przedwzmacniacz Telefunken V76. To była precyzyjnie zaplanowana operacja powrotu do analogowego brzmienia, ale z tą wiedzą, którą Knopfler ma teraz. Jak podkreśla Guy, ta stara technika została połączona z nową – np. sprzęgnięte ze sobą magnetofony Studer A800 kontrolowane były cyfrowo (więcej o nagraniach TUTAJ). Być może dzięki tej determinacji, doświadczeniu i innym ingrediencjom, album jest bardzo udany. Trudno mi zapomnieć, jak bardzo wynudziła mnie poprzednia płyta artysty, Privatering z 2012 roku. Nie kupiłem jej, czego nie żałuję. Na pierwszy rzut oka Tracker jest podobny – spokojne, „nudziarskie” kawałki, w których nie ma gwiazdorstwa i niewiele w nich z hitów z list przebojów. A jednak płyty słucha się doskonale, nawet w wydłużonej wersji, z dodatkową płytą CD. Nagranie jest mięsiste i niesamowicie naturalne. Tak powinno się nagrywać! Rozdzielczość jest doskonała, podobnie jak namacalność dźwięku. To bardzo naturalne, gęste znaczeniowo granie, w którym wszystko ma wartość i ma się wrażenie przebywania z artystą w tym samym pomieszczeniu, siedząc przed nim i jego zespołem. Wersja Deluxe Limited Edition o której mówimy zawiera podstawowy dysk CD w takim samym pudełku “jewelcase”, jak zwykłe wydanie, dodatkową płytkę CD z sześcioma dodatkowymi utworami (bardzo dobrymi – to nie są odpady z sesji!) w kartoniku, DVD z krótkim filmem w reżyserii Henrik Hansen oraz wywiadem z Knopflerem i podwójny album LP. Na winylu znalazły się tylko podstawowe utwory. Aż się prosiło, aby te dodatkowe wydać na osobnym krążku, może nawet 45 rpm, może kolorowym! Także wydanie podstawowego materiału w zwykłym pudełku, a umieszczenie DVD i dodatkowy CD w nijakich kartonikach nie może się podobać. Na osłodę dostajemy limitowaną, numerowaną litografię przedstawiającą gitary Knopflera oraz serię zdjęć ze studia. Niestety nie są one podpisane. Box wygląda bardzo ładnie. Muzyka jest świetna, a realizacja wybitna. Zawartość boxu Deluxe Limited Edition jednak rozczarowuje – oprócz wątpliwości o których już pisałem, ważne pytanie, niestety bez odpowiedzi, jest takie: gdzie jest pendrive z wersją hi-res materiału, albo chociażby kod do jego ściągnięcia? Płytę warto więc kupić, jednak nad boxem bym się zastanowił dwa razy. Ocena boxu: 6/10 DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!! |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-301 OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1 Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity