Wzmacniacz zintegrowany/DAC
Mark Levinson
Producent: |
No 585 stworzono by osiągnąć topową jakość brzmienia w każdym detalu. To połączenie wyjątkowej uniwersalności z potężnym wzmacniaczem klasy AB, dostarczającym moc 200 W przy 8 Ω oraz 350 W przy 4 Ω, a do tego zapewniającym możliwość podłączenia szerokiej gamy cyfrowych źródeł dźwięku wysokiej rozdzielczości, aż do 32-bitów i 192 kHz, a za pośrednictwem USB także DSD (w tym DSD128). maju 2014 roku, należąca do firmy Harman “Luxury Audio Division”, właściciela takich marek, jak: Mark Levinson, Revel, Lexicon i JBL Synthesis ogłosił ambitny projekt wypuszczenia na rynek w ciągu dwóch lat 17 nowych produktów. Podstawą do tych ambitnych planów było wybudowanie całkowicie nowego wydziału badawczego i projektowego w Shelton (Connecticut, USA). Nad projektem czuwa Todd Eichenbaum, który po ponad dwudziestu latach w firmie Krell, dołączył do Harmana. Pierwszym produktem, który opuścił deski kreślarskie inżynierów w nowym biurowcu był wzmacniacz zintegrowany №585, zaledwie drugi produkt tego typu (wzmacniacz zintegrowany) w ponad czterdziestoletniej historii tego producenta. Urządzenie zbudowane jest doskonale i równie doskonale wygląda. Jego funkcjonalność jest ponadprzeciętna – po szczegóły odsyłam do sekcji poświęconej budowie. Stojąc na półce nadaje całemu wnętrzu cech luksusu. Porównując jego wygląd do poprzedniej integry ML, №383, nie da się nie zauważyć, ze nowy projekt plastyczny jest jednocześnie bardziej nowoczesny, jak i bardziej funkcjonalny. Wcześniejsza wersja wciąż jest znakomita – dobrze rzeczy są dobre i już, upływ czasu tego nie zmienia. A jednak nowa powoduje szybsze bicie serca od pierwszego momentu. Urządzenie ma duża bryłę i wysoką ściankę przednią – naprawdę robi wrażenie. Płyty użyte do odsłuchu (wybór)
Niezależnie od tego, co powiemy, co zauważymy, a czego nie, wzmacniacz №585 już teraz jest klasykiem. Przygotowany został przez jedną z najlepiej rozpoznawalnych firm high-endu, która z jednej strony należy do potężnego koncernu (ma więc ogromne środki i zaplecze), a z drugiej wciąż kultywuje etos, jaki w tej branży jest niezbędny, tj. dźwięk przede wszystkim. A do tego mówimy o dopiero drugim wzmacniaczu zintegrowanym w jej historii, co samo w sobie jest ewenementem. Jak każdy produkt audio, tak i ten gra w sobie właściwy sposób, modyfikuje dźwięk na swoją modłę; urządzeń „przezroczystych” nie ma i nie będzie. Robi to jednak w niezwykle wyważony sposób, który niesłychanie łatwo i bez oporów można nazwać ‘koncepcją’ (pomysłem). Warto się jej przyjrzeć, bo jest to jedna z solidniejszych koncepcji na to, jak powinien się zachowywać wzmacniacz zintegrowany. Ukształtowanie dźwięku we wzmacniaczu zintegrowanym Levinsona jest inne niż zapamiętane przeze mnie brzmienie przedwzmacniacza №52 (w połączeniu z Soulution 710). Może nie do końca, to wciąż ta sama firma, a jednak akcenty rozmieszczone są w nim inaczej. To granie, w którym kontrola, jaką wzmacniacz sprawuje nad głośnikami jest totalna. Mówi się o tym, że moc daje oddech i wyzwolenie od ograniczeń. Tyle, że osiągnięcie tego postulatu okazuje się niezwykle trudne. Sama moc to bowiem nie wszystko – 1000-watowe wzmacniacze w klasie D, dostępne właściwie od ręki, stosunkowo niedrogie, nie dają poczucia panowania nad materiałem w takiej samej mierze, jak wydajny prądowo, 100-watowy wzmacniacz w klasie AB. Levinson zachowuje się w tej mierze tak, jakby wszystkie te potwory klasy D były tylko wypierdkami. Prowadzi bas za pysk, nie pozwala mu na żadne wyskoki. Potężne głośniki niskotonowe Harbethów M40.1 zachowywały się z nim, jakby się właśnie oszczeniły i ślepymi oczkami wodziły za mamą (w tym przypadku – ojcem). W brzmieniu Levinsona nie ma nawet cienia tej dezynwoltury i balansowania na krawędzi poprawności (choć w swojej cenie Clones jest po prostu wybitną propozycją), jest za to czystość i skupienie. Urządzenie wydaje się stać nad tym wszystkim i patrzeć z góry. O ile niewielkie wzmacniacze, grające obszernym basem, są na swoim zadaniu maksymalnie skupione, bo jeden niewłaściwy ruch i są za burtą, o tyle ML zdaje się być „ojcem wszystkich zdarzeń”. Brzmienie jest przez to niebywale „normalne”, że tak powiem. Nic się w nim nie domaga uwagi, chyba, że tak sobie to wymyślił realizator dźwięku i/lub producent nagrań. Bo to nagrania wychodzą dzięki temu na pierwszy plan, to one zmieniają dźwięk dobiegający z kolumn lub słuchawek, a nie odwrotnie (częścią testu było podłączenie wzmacniacza słuchawkowego do wyjścia niskopoziomowego i odsłuch zainstalowanego w Levinsonie DAC-a). Z kolei wysokie tony są w obydwu urządzeniach bardzo podobne, co jest wyczynem niezwykłym, bo dzieli je szeroka wstęga ceny. W obydwu przypadkach miałem do czynienia z gęstym, perlistym graniem o sporej energii i świetnej barwie. Kontrola nad basem, o której mówiłem nie zmienia się tu w suchość wysokich tonów. Wręcz przeciwnie. Nowa płyta Wallflower Diany Krall, która (tak na marginesie) dotarła do mnie z Japonii na parę dni przed premierą, z jej fantastyczną realizacją, pozwoliła pokazać się Levinsonowi z jak najlepszej strony. Fortepian miał świetną głębię, był nieco „aksamitny”, a jednocześnie dynamiczny. To rzadko spotykana rzecz, bo zwykle jeśli coś się rozświetli, to także utwardzi. Levinson pokazuje, że zmniejszenie zniekształceń robi coś odwrotnego – ociepla dźwięk, ale w naturalny sposób, bez jego podbarwiania. Podobnie zagrała orkiestra towarzysząca partnerce życiowej Elvisa Costello, która wchodziła z ciemnego, gęstego tła, a w głośniejszych fragmentach nie zmieniała gęstości, nie była „cienka”, a z pełną mocą wspierała pierwszoplanowe instrumenty. Z kolei głos wokalistki, bardzo duży, namacalny, wręcz „lepki”, został pokazany dokładnie przed nami, z kontrola, której wymagał przede wszystkim. Wzmacniacz zachował przy tym trójwymiarowość bryły i wolumen wokalu. Rozdzielczość to jedna z podstawowych kategorii, za pomocą których opisuje się działanie i jakość produktów audio. Nie bez powodu. Jeśli nie jest skojarzona ze zbytnią selektywnością, daje gęsty i ciepły dźwięk. Amerykańska integra ciepła nie jest, a sposób prowadzenia basu narzuca perspektywę, z której spogląda na odtwarzany materiał. Jej przekaz jest jednak bardzo rozdzielczy, nie będąc przy tym suchym, ani ostrym. Wydaje się, że w tym przypadku cecha o której mowa przejawia się przede wszystkim w wysokich tonach. Bas i średnicę wzmacniacz prowadzi w możliwie najczystszy sposób, najpewniej jak się da, jak z dużych monobloków. Dlatego nawet bardzo stare nagrania, jak Charliego Parkera z 1952 roku, albo koncert Oscara Petersona z 1957 miały w sobie wewnętrzną „zgodność”, naturalność. Sama rozdzielczość tego nie daje, podobnie jak „akuratność” tonalna i czystość. Daje to coś na przecięciu tych elementów, co w testowanym urządzeniu jest podawane bardzo swobodnie i bez wymuszania. |
№585 to wzmacniacz, który w wielu systemach z powodzeniem zastąpi rozbudowane zestawy dzielone. Ma jednak charakter własny, odróżniający go od innych, także znakomitych, wzmacniaczy zintegrowanych. Najdroższy wzmacniacz tego typu, jaki znam, testowany kiedyś przeze mnie dla „EnjoyTheMusic.com” Soulution 530, gra znacznie bardziej miękkim, jedwabistym dźwiękiem (wzmacniacz ten jest trzykrotnie droższy od Levinsona). Choć w nim kontrola nad wszystkimi pasmami jest fantastyczna, to ukrywa się trochę przed nami pod gęstą, miękką powłoką. Z kolei Accuphase E-560 wyraźniej akcentuje atak dźwięku wysokich tonów, a z kolei atak niskich prowadzi w bardziej miękki sposób. Bas wydaje się przez to większy i gęstszy. I tak pewnie jest, ale to właśnie amerykańska integra schodzi niżej. Podsumowanie №585 to nie tylko wzmacniacz, również i DAC. Sekcja przetwornika wbudowana do wzmacniacza jest znakomita. Daje bliski, namacalny dźwięk o ładnej barwie. Nie widzę powodu, aby kupować zewnętrzny odtwarzacz CD, chyba że mamy do wydania ponad 20 000 zł. Także wejście USB świetnie się sprawdziło, ponieważ dźwięk niewiele różnił się od tego z wejścia RCA. Myślę, że z odtwarzaczem plików z wyjściem USB Levinson stworzy znakomity duet. To niezwykle wartościowa propozycja od producenta, który od ponad czterdziestu lat jest dla branży wzorem solidności. Doskonale rozumiem tych, dla których Mark Levinson jest synonimem solidności, pewności, czymś na czym zawsze można polegać. Dźwięk testowanego wzmacniacza zintegrowanego idzie ręka w rękę z jego budową i wykonaniem. Jego brzmienie jest niezwykle solidne – kontrolowany, szybki bas, miękka, ładna góra i średnica, w której nie ma cienia podbarwień. Scena dźwiękowa jest duża, także w głąb. Dynamika wydaje się niczym nieograniczona. Nie znajdziemy tu za to miękkości ani gęstego basu, ani też namacalnej niskiej średnicy. A to dlatego, że mówimy o nieco innej estetyce grania. Chodzi w niej o maksymalnie wierne oddanie sygnału ze źródła, o wycofanie się poza linię, na której skupiamy uwagę na przekazie, a nie na elektronice. Projekt plastyczny produktów audio to sprawa mocno „zapuszczona”. Choć zdarzają się wyjątki, to regułą jest powielanie starych, zgranych rozwiązań, a jeszcze częściej zlepianie nowego projektu ze skrawków. Nic dobrego z tego nie może wyjść, co najwyżej kolejny, nudny „black box”. Żeby jednak jakoś to zbalansować, trzeba powiedzieć, że przechył w drugą stronę, tj. w kierunku dominacji projektu plastycznego nad funkcjonalnością, jest równie „słaby”. Harman International to jeden z większych koncernów związanych z produkcją sprzętu audio na świecie. Jego klientami są studia nagraniowe i melomani, wymagający nieco więcej niż skoordynowanego szumu płynącego z pseudo-głośniczków. Mimo to poszczególne marki wchodzące w jego skład zachowały znaczną autonomię, co przejawia się również w projektach plastycznych, za które odpowiedzialni są wysokiej klasy projektanci, zatrudnieni w specjalnie do tego powołanym dziale firmy. Warto wspomnieć, że jest tam i nasz człowiek - Rafał Czaniecki. Ten młody, zdolny designer od kilku lat współpracuje z koncernem Harman na stanowisku AKG Lead Industrial Designer! Linia słuchawek AKG Y wygląda tak, jak wygląda dzięki niemu. To wzmacniacz zintegrowany, w którym znajdziemy nie tylko wejścia analogowe, ale i przetwornik cyfrowo-analogowy, m.in. z wejściem USB. Pomimo znacznej funkcjonalności, ścianka przednia jest „czysta”, nie ma na niej nadmiaru manipulatorów. Wizualnie podzielona została na dwie części: płaska, na której mamy wyświetlacz i przyciski, a po bokach gałki, oraz bryłę główną. Część „płaska” wygląda jak panel sterowniczy wysokiej klasy obrabiarki cyfrowej lub innych urządzeń automatyki przemysłowej. I równie wygodnie się z niego korzysta. Z czerwonego wyświetlacza typu dot-matrix odczytamy nazwę wybranego wejścia i siłę głosu. Po wejściu do menu będzie on służył jako interfejs. Możemy tam zmienić nazwę wejścia (na jedną z kilku zaprogramowanych lub wybranych przez nas), wzmocnienie wejściowe, tryb pracy wyjścia niskopoziomowego (z przedwzmacniacza – zmienne, lub do nagrywania – stałe), można wybrać aktywację trybu niskozaporowego (2. rzędu, poniżej 80 Hz, do współpracy z subwooferem), jasność wyświetlacza i wiele innych parametrów. Trzeba jeszcze wspomnieć o małym przycisku poniżej, z czerwoną diodą LED, aktywującą urządzenie z trybu „standby”. Firma troszczy się o środowisko, dlatego w menu możemy wybrać jeden z trzech trybów, w jaki urządzenie „śpi” – normalny, kiedy część sekcji jest aktywna, i dwa oszczędzające prąd. Można też ustawić tryb wyłączania się wzmacniacza, jeśli przez zadany czas na wejściu nie będzie sygnału. Tył Levinsona jest równie funkcjonalny, jak front. Sekcja analogowa rozmieszczona jest symetrycznie względem pionowej osi, sugerując budowę dual-mono. Najbliżej górnej ścianki mamy rząd wejść analogowych: jedno zbalansowane XLR i trzy niezbalansowane RCA. jest tam również niezbalansowane wyjście z przedwzmacniacza/do nagrywania. Blisko skrajnych ścianek mamy pojedyncze pary (na kanał) gniazd głośnikowych o firmowej nazwie Hurricane. Tradycyjnie dla tego producenta są bardzo wygodne w użyciu. Nie wspominałem o tym, ale dla wejść cyfrowych dostępne są w menu dwa dodatkowe tryby: wyboru filtra cyfrowego i aktywacji układu Clari-Fi. Do obecności filtrów cyfrowych w odtwarzaczach CD (SACD) i DAC-ach zdążyliśmy się przyzwyczaić – to świetne narzędzie do kształtowania dźwięku. Levinson oferuje trzy: Fast, z szybkim opadaniem poza pasmem przenoszenia, Slow, z powolnym opadaniem optymalizowany pod kątem spójności fazowej i niskich oscylacji przed impulsem, a także Mphas, z jeszcze mocniejszym naciskiem na spójność fazową. Firma mówi, że najlepiej sprawdzi się z muzyką graną akustycznie. I na koniec parę słów o połączeniach internetowych. Levinson oferuje swoim klientom możliwość sterowania urządzeniami na odległość, przez internet. To także możliwość do zdalnej diagnostyki produktów przez techników firmy – stąd na tylnej ściance gniazdo Ethernetu. Elektronika podzielona została między kilka płytek. Po bokach, przykręcone do solidnych radiatorów, widać końcówki mocy. Oparte one zostały na trzech parach (na kanał) tranzystorów moc pracujących w klasie AB, w trybie push-pull. Końcówka zrealizowana została z wykorzystaniem tranzystorów, w montażu przewlekanym. Na płytkach znajdziemy wiele świetnych elementów biernych, np. precyzyjne rezystory i kondensatory EVOX i WIMA. Przedwzmacniacz otrzymał osobną, ekranowaną płytkę. To królestwo montażu powierzchniowego oraz układów scalonych. Wejścia przełączane są w przekaźnikach, z regulacją siły głosu zajmują się scalone drabinki rezystorowe. Widać tam również ładne kondensatory polipropylenowe firmy EVOX i WIMA. Na wyjściu przedwzmacniacza mamy jednak nie scalaki, a spore tranzystory – po sześć par komplementarnych firmy Sanken (2SA1859 + 2SC4883) na kanał. Niesamowite, że te techniki dają w efekcie dźwięk przypisywany do tej pory urządzeniom lampowym! Dodajmy, że gniazda wejściowe są wysokiej klasy, a okablowanie wewnętrzne zmniejszono do absolutnego minimum. Sekcja DAC-a jest pod sekcją analogową i niestety nie udało mi się do niej dostać. Wiadomo jedynie, że zastosowano w nim kość ESS Sabre32, ośmiokanałowy układ, w którym połączone są one równolegle w system stereofoniczny. Sekcja I/U wykonana została w układzie symetrycznym, na tranzystorach. Asynchroniczne wejście USB obsługuje z kolei bardzo fajna kość CMedia, umożliwiająca asynchroniczny przesył sygnału PCM do 32 bitów i 192 kHz, jak również sygnału DSD. Wzmacniacz zbudowany jest doskonale i będzie nam służył przez wiele, wiele lat, wciąż pozostając obiektem godnym pożądania. Dane techniczne (wg producenta) Moc wyjściowa: Dystrybucja w Polsce: DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!! |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-301 OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1 Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity