Kolumny głośnikowe
Trenner&Friedl
Producent: Trenner & Friedl GmbH |
sis to największe kolumny w „egipskiej” sub-serii, w skład której wchodzą jeszcze modele Pharoah, testowane przez nas w lutym 2014 roku (No. 114), oraz mniejsze, choć stojące w hierarchii wyżej, Ra. Trenner&Friedl oferuje także tańsze modele Dizzy i Art, a powyżej nich bezkompromisowe, modułowe Duke, kosztujące trochę mniej niż 600 000 zł. Na ich tle 95 000 zł za parę pięknie wyglądających, mających klasyczne proporcje Isisów może się wydać ceną wręcz okazyjną. Ostatecznie mówimy o top high-endzie. Jeśli zostawimy na boku nazewnictwo i spojrzymy na budowę, to okaże się, że w ofercie tego austriackiego producenta nie ma drugiego takiego projektu. Obudowa przypomina średniej wielkości szafę na ubrania, a mnie kojarzy się z szafa sterowniczą (wraz z automatyką) dla pieca do wypieku ceramiki, który przygotowywałem na dyplom w technikum. Są równie ciężkie, ważą 65 kg (na kanał). Kiedy dwóch miłych panów (dwóch!) wniosło do mnie potężne, drewniane skrzynie, a z nich z wysiłkiem wysunęło Isisy, jęknąłem, oczywiście w duchu, nie ma co się mazgaić! Nie bardzo mogłem sobie wyobrazić, jak po zamontowaniu w nich kolców będę w stanie je przesuwać, aby znaleźć dla nich miejsce, w którym zagrają najlepiej. Poprosiłem więc o postawienie ich na podklejonych od spodu podkładkach filcowych, już widząc w wyobraźni, jak bez większego wysiłku sunę z nimi po podłodze. Gdybym ową wyobraźnię miał choć trochę bogatszą, powiązałbym sposób obciążenia głośnika niskotonowego w Faraonach (oraz Ra) z tym w Isisie i wyciągnął z tego właściwe wnioski: w obydwu konstrukcjach na spodniej ściance znajdują się dwa wyloty systemu obciążającego tylną stronę membrany dużego przetwornika basowego. Odległość tych otworów od podłogi jest więc bardzo ważna, ponieważ ustala sposób propagacji najniższego basu. Stąd też kolumny postawione bezpośrednio na podłodze zagrały trochę zbyt głuchym dźwiękiem. Dwa centymetry prześwitu pomiędzy dolną ścianką i podłogą, jaki zapewniają kolce, likwiduje problem całkowicie. Potężna waga i rozmiary austriackich konstrukcji wynikają zarówno z obudowy, tj. grubej, wielowarstwowej sklejki, jak i zastosowanych głośników. Kolumny wyglądają niesamowicie tradycyjnie i jednocześnie „prawidłowo”. Być może to zasługa zastosowanej do obliczania jej wymiarów reguły „złotego podziału” („golden ratio”), tj. dopasowania wysokości tak, aby była ona średnią geometryczną szerokości i wysokości. Stosunek, który to opisuje, nazywa się „złotą liczbą” i w zaokrągleniu wynosi 1.618. Przetwornik niskotonowy mierzący 380 mm jest jednym z większych, jakie się stosuje w systemach domowych, ale nawet na estradzie tak dużych niskotonowców za wiele nie uświadczy. Wykonany tradycyjnie, z papieru, z charakterystycznymi przetłoczeniami, poprawiającymi jego sztywność, ma ogromny magnes i potężny, odlewany kosz. Jak mówiłem, w Isisach współpracuje on z systemem, który znamy już z modelu Pharoah. To połączenie „bas-refleksu oraz klasycznej tuby”, jak mówi Andreas Friedl, połówka duetu Trenner&Friedl. Kolumny ostatecznie stanęły dokładnie w tym samym miejscu, co moje Harbethy M40.1. Jeśli końcówki kabli głośnikowych, z których korzystacie, są sztywne i długie, umiejscowienie zacisków głośnikowych w Isisach będzie problematyczne. Użyte tutaj wysokiej klasy miedziane zaciski Cardasa skonstruowane są w ten sposób, że akceptują jedynie widły, które trzeba wsunąć do nich prosto od dołu albo od góry. Zaciska się je jedną śrubą, co daje równomierny nacisk. Zaciski są jednak dość blisko podłogi, dlatego widły kabli Tara Labs Omega Onyx, których używam, ledwo się zmieściły. Kolumny ostatecznie stanęły na firmowych kolcach, a te na podkładkach Acoustic Revive. Skierowane były bezpośrednio na mnie. Isisy wyposażone są w czarne maskownice na drewnianym stelażu. Wpasowane są one tak, że tworzą całość ze ścianką przednią. Kolumny wyglądają jednak interesująco i bez maskownicy, widać wówczas głośniki i dużą, drewnianą ściankę przednią. To rzecz gustu, ale mnie bardziej podobały się bez maskownic. Nagrania użyte w teście (wybór)
Zastanawiali się państwo, jaki mają cel producenci projektujący i potem produkujący coraz lepsze urządzenia, kolumny, akcesoria? Poza zarabianiem pieniędzy, co jest akurat zupełnie normalne – pracuje się po to, aby zarabiać. Co chcą osiągnąć, do czego dążą? Odpowiedź, która sama się nasuwa, brzmi: „chcą osiągnąć jeszcze lepszy dźwięk”. To rozsądne spostrzeżenie i można by na tym poprzestać, gdyby nie kolejna „oczywistość”: jak określić „lepszy” dźwięk, czym się on charakteryzuje? „Lepszy, to lepszy” i już, właściwie to nawet prawda. Audio jest jednak polem kompromisów i wyborów, w wyniku których powstaje obiekt będący połączeniem nauki i sztuki, a więc z definicji niejednoznaczny. Gdyby było można w sposób perfekcyjny skopiować zarejestrowane wydarzenie, tj. pokazać je tak, jak miało miejsce w momencie nagrania, problemu by nie było i wszystko, co by się do tego ideału zbliżało, byłoby „lepsze”, a co oddalało – „gorsze”. Niestety, high-end pod tym względem w niczym nie różni się od urządzeń za 1000 zł. Pomimo że dźwięk uzyskany z dobrze zestawionego systemu, w skład którego wchodzą rasowe produkty, jest nieporównywalnie lepszy od budżetowego. Z punktu widzenia high-endera jesteśmy w niebie. Ponieważ jednak startujemy z innego poziomu, różnice, jakie zachodzą w nim przy zmianie któregoś z jego elementów na inny, droższy o 50 000 zł, mają równie duży wpływ na to, jak odbieramy muzykę, jak przy wymianie wzmacniacza za 1000 zł na taki za 2000 zł. Uczciwie powiem jednak, że pod wieloma względami Isisy są najlepszymi kolumnami, jakie miałem u siebie w domu. Nigdy nie słyszałem, dla przykładu, tak dobrej sceny dźwiękowej. Holografia, jaką te kolumny proponują, tj. pokazywanie wiarygodnej sceny dźwiękowej, jest wybitna. Harbethy są pod tym względem doskonałe, fantastycznie zachowywały się również Amphiony Krypton3 i Ktêmy Franco Serblina. Mimo to holografia, z jaką Isisy pokazywały dźwięki, była bezkonkurencyjna, jeszcze takiej u siebie nie doświadczyłem. Długo zżymałem się słysząc stereotyp rozpowszechniony w audiofilskim świecie (i tylko w nim, świat „pro” jest od niego wolny), według którego najlepszą przestrzeń pokazują niewielkie monitory podstawkowe, a jeśli już podłogowe, to z wąskimi ściankami przednimi. Machnąłem na to ręką, kiedy zdałem sobie sprawę, że melomani rzeczywiście tak mogą interpretować coś zupełnie innego. A to dlatego, że małe kolumny, wąskie ścianki przednie, niewielkie przetworniki niskotonowe maskują problemy z rzutowaniem sceny dźwiękowej. Pomagają wydobyć krawędzie, uwypuklić je, to prawda. I to jest, jak sądzę, odbierane jako „wyraźna scena dźwiękowa”. A nią nie jest. Scena dźwiękowa to holografia, obrazowanie i rysowanie brył. Monitory (OK, niemal wszystkie, poza paroma wyjątkami) gwarantują tylko obrazowanie. |
Żeby się o tym przekonać, trzeba posłuchać topowych Harbethów, a jeszcze lepiej testowanych kolumn. Ukazują scenę jako coś ciągłego, o kształcie sfery. Otacza ona słuchacza bez zwracania uwagi na samą siebie. Płyty z elektroniką, jak Essentials&Rarities Jeana Michela Jarre’a, Memories Aquavoice, czy wreszcie The Wild Bull Mortona Subotnicka, która właśnie wyszła na winylu, ukazane zostały z nowej perspektywy; jeszcze nigdy tak dobrze nie słyszałem dźwięków zza siebie i z boków, nie były one tak niezależne od pomieszczenia i przekazu z przodu. Przy wczesnych nagraniach stereo, np. z albumu Ballads Coltrane’a, gdzie instrumenty są rozrzucone skrajnie w kanałach, były one superniezależne od kolumn, te zniknęły, wystarczyło zamknąć oczy. Saksofon Coltrane’a, umieszczony skrajnie z lewej strony dobywał się spoza zewnętrznej krawędzi lewej kolumny, a z kolei perkusja ustawiona z prawej strony brzmiała nieco zza wewnętrznej krawędzi kolumny z prawej strony. Jakby te instrumenty nie były związane ze źródłem promieniowania fali akustycznej. Tak doskonała scena dźwiękowa, bez wyraźnych linii podziału między planami i instrumentami, między pogłosem i instrumentem, a wciąż o niebywałej wiarygodności, możliwa jest – jak sądzę – dzięki wybitnie wyrównanemu pasmu przenoszenia, świetnemu połączeniu głośników i niesamowicie niskiemu basowi. Góra i środek pasma są w tych konstrukcjach jednym i tym samym, tworzą całość. Tuby mają kiepską reputację, ponieważ większość z nich to po prostu głośniki niskiej klasy, w których tuba wzmacnia nie tylko dźwięk, ale i zniekształcenia. Topowe JBL-e, jak S3900, oraz właśnie Isisy pokazują, że można połączyć delikatność z rozdzielczością, selektywność z płynnością. Tym bardziej, że góra jest w testowanych kolumnach częścią środka, nigdy nie gra sama, w oderwaniu. Siedząc przed podłogowcami austriackiego duetu znajdujemy się więc w bańce, na którą składają się: dźwięk bezpośredni, otaczający oraz słyszalny w podkładzie szum powietrza studia nagraniowego i/lub taśmy. Jest także duży wolumen, tj. bliska, ciepła, naturalna prezentacja, oraz poczucie, że kolumny nie mają żadnych ograniczeń w przetwarzaniu basu. Przekłada się to na zrelaksowaną, ale i wciągającą prezentację. Oczywistą oczywistością jest to, że kolumn idealnych nie ma. Także Isisy są tylko próbą przedstawienia wydarzeń muzycznych. Próbą udaną, interesującą, ale tylko próbą. Nawet one nie pokazują wszystkiego, co Austriacy z Trenner&Friedl są w stanie zrobić. Gdyby tak było, ich topowy model Duke, kosztujący niemal 600 000 zł, byłby wyłudzaniem pieniędzy, a nie próbą zrealizowania wszystkich pomysłów duetu, bez oglądania się na koszty. A wyłudzanie jest ostatnim, co by mi przyszło na myśl podczas odsłuchu ich drugiej od góry konstrukcji. Po prostu inne topowe konstrukcje też pokazują coś wyjątkowego, innego niż Isisy. Mówimy o wysokim high-endzie, ale nawet tutaj gust odbiorcy ma równie duże znaczenie, co jakość bezwzględna. Tym bardziej, że bardzo często podobny poziom prezentuje kilka różniących się dźwiękiem produktów. Harbethy prezentują nieco węższe pasmo i nie są tak rozdzielcze na jego górze. Mają jednak bardziej dynamiczny dźwięk, a przez to bardziej kolorowy. Nieco podrasowują wszystkie nagrania, przez co nawet słabe brzmią co najmniej ciekawie. Nie robią tego przez homogenizację, a przez lekkie „wstrzymanie się” przed pokazywaniem palcem. Isisy są bardziej jednoznaczne w „ocenie”. Harbethy, wspomniane Amphiony, a także Sonus fabery Guarnieri Evolution pokazują bardziej wyraziste bryły, gęstsze i o bogatszych fakturach. Choć wszystkie należą do najlepszych konstrukcji pod względem obrazowania, Isisy są od nich w tym jeszcze lepsze, mimo że fokusowanie przez nie naszej uwagi na poszczególnych wydarzeniach muzycznych (instrumentach, głosach etc.) nie jest już aż tak fenomenalne. Myślę, że chodziło właśnie o coś takiego: o ciągłą, jednorodną, ogromną scenę dźwiękową. Harbethy pokazują ją w nieco mniejszej skali, nie są tak holograficzne. Podsumowanie To jedne z lepszych kolumn, jakie u siebie słyszałem. Pod względem barwy i sposobu konstruowania przekazu przypominają Hansen Audio Prince v2, które pomimo upływu paru lat, które upłynęły od ich testu, wciąż mam w głowie. Austriackie kolumny mają przy tym o wiele lepszą scenę dźwiękową. Jeśli chodzi o jej wielkość (całej sfery, nie tylko tunelu przed nami), jest niemal bezkonkurencyjna. Ich klasyczne proporcje i absolutny konserwatyzm jeśli chodzi o wykończenie powodują, że są ponadczasowe. Podobnie jak ich dźwięk. Zagrają w małym i dużym pomieszczeniu. Najlepiej z mocnym wzmacniaczem, nieważne czy tranzystorowym, czy lampowym. Jest magia, dlatego też i RED Fingerprint. Od strony konstrukcyjnej Isisy są systemem trójdrożnym, trzygłośnikowym, podobnym w pewnej mierze do klasycznych kolumn JBL-a. Zbliża je użycie dużego woofera z papieru oraz tuby wysokotonowej. Choć kształt tej zastosowanej w austriackich kolumnach jest oczywiście inny. Membrana głośnika wysokotonowego o średnicy 45 mm (1,75”) wykonana jest z tytanu pokrytego azotkiem tytanu (TiN) i obciążona obliczoną i wykonaną samodzielnie tubą z aluminium. To bardzo solidny element, wytoczony z jednego kawałka tego metalu. Od tylnej strony dokręcono radiator chłodzący magnes neodymowy. Głośnik średniotonowy o średnicy 200 mm (8”) znamy z modelu Pharoah, gdzie pełnił rolę głośnika nisko-średniotonowego. Ma on papierową, wzmacnianą włóknami membranę i został dla T&F wykonany na zamówienie przez SEASa, u którego nosi symbol H1613-08. W Austrii pokryto go sześcioma warstwami włoskiego oleju balsamicznego, używanego do nasączania drewna instrumentów muzycznych. W zwrotnicy zastosowano wysokiej klasy elementy Mundorfa, jak: kondensatory srebrno-olejowe i cewki powietrzne, a także rezystory MOX. Okablowanie wewnętrzne poprowadzono przewodami Cardasa. Od tego samego producenta wzięto zaciski głośnikowe z czystej miedzi. Zaciski są podwójne, osobne dla sekcji niskotonowej oraz średnio-wysokotonowej. Łączą je zwory Cardasa z tego samego kabla, jaki zastosowano wewnątrz kolumny. Obudowę wykonano przepięknie, z okleinowanej naturalnym fornirem (do wyboru w kilku wersjach), klejonej z kilku warstw sklejki. Poszczególne warstwy różnią się między sobą twardością, działają więc jak element tłumiący wibracje. Wnętrze wytłumiono wełną owczą (firma podaje informację, że z owiec z Austrii…). Dane techniczne (wg producenta) Pasmo przenoszenia: 28 Hz (-6 dB) - 40 kHz (-3 dB) Dystrybucja w Polsce: |
ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-301 |
SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity