Kolumny Burmester B10 Cena (w Polsce): 15 150 zł/para Producent: Burmester Audiosysteme GmbH Kontakt: 10829 Berlin | Wilhelm-Kabus-Straße 47 | Deutschland tel.: +49 30 787 968 0 | fax: +49 30 787 968 68 e-mail: mail@burmester.de Strona internetowa producenta: www.burmester.de Kraj pochodzenia: Niemcy Produkt do testu dostarczyła firma: Audio System Tekst: Wojciech Pacuła Zdjęcia: Burmester (1-4), Wojciech Pacuła |
Data publikacji: 16. marzec 2013, No. 107 |
|
„Moim zdaniem Amerykanie pracują mięśniami, natomiast my w Europie umysłem.” – Mocne słowa, prawda? Trzeba sporo wiedzieć, być kimś szczególnym, albo po prostu mieć tupet, żeby się w ten sposób wypowiadać. Można też być zarozumiałym dupkiem. W świecie audio znajdziemy każdą z tego typu postaci. Często zwielokrotnioną, z modyfikacjami, ale w 100% rozpoznawalną. W przypadku firmy Burmester mamy, na szczęście, do czynienia z tym pierwszym przypadkiem. Dieter Burmester, bo to jego słowa, które padły w wywiadzie przeprowadzonym w 1996 roku przez Marka Sawickiego dla „Magazynu Hi-Fi” (czytaj TUTAJ), urodził się 9 lutego 1946 roku w Austrii. Niemiecka wersja Wikipedii jego zawód określa jako „muzyk i przedsiębiorca”, z naciskiem na to pierwsze. Nie bez kozery – zanim rozpoczął studia inżynieryjne zarabiał na życie grą na gitarze elektrycznej w zespole rockowym. Dopiero w 1977 roku, w Berlinie, powstaje jego firma Burmester Audiosysteme, skupiająca się na konstruowaniu wzmacniaczy elektroakustycznych. Z czasem dojdzie do nich tuner, następnie odtwarzacze CD i wreszcie kolumny głośnikowe. Dzisiaj w ofercie znajdziemy także odtwarzacz plików audio, przedwzmacniacz gramofonowy, kondycjoner sieciowy, stoliki i platformy oraz kable połączeniowe – słowem: wszystko potrzebne do zbudowania pełnego, kompletnego od początku do końca systemu audio. I to zarówno stereofonicznego, jak i wielokanałowego. Burmester znany był przede wszystkim ze swoich wzmacniaczy i z odtwarzaczy CD z paskowym napędem, a kolumny, jak mówię, należą do grupy produktów tej firmy dodanych do jej oferty dość późno. Jednym z jej najnowszych dodatków, także najmniejszym, są monitory B10 – dwudrożne kolumny podłogowe należące do serii Classic Line. Myliłby się jednak każdy, kto twierdziłby, że to – nomen omen – klasyczny przypadek wypełniania oferty mniej znaczącymi produktami. Tak naprawdę B10 są dla Dietera czymś absolutnie szczególnym. Powstałe pierwotnie z przeznaczeniem do studia domowego właściciela Burmestera, zostały zaprojektowane przez Berndta Starka, inżyniera odpowiedzialnego za wszystkie kolumny tej firmy. O ich szczególnym statusie świadczy też dobór przetworników: nie znajdziemy ich w żadnej innej kolumnie tego, mającego swoją siedzibę w Berlinie, specjalisty. Jak dowiadujemy się z recenzji Markusa Sauera, zamieszczonej najpierw w niemieckim magazynie „Fairaudio”, a następnie w szwajcarskim „6moons.com” (czytaj TUTAJ), głośnik nisko-średniotonowy powstał tylko dzięki temu, że wcześniej Burmester zaprojektował i wykonał instalację nagłaśniającą do modelu Panamera marki Porsche, w której zastosował bardzo podobny przetwornik, wykonywany specjalnie na jego zamówienie. Ten w B10 jest jego bezpośrednim następcą. Przy jego projekcie chodziło przede wszystkim o optymalizację odpowiedzi impulsowej. Bardzo ważnym aspektem jest dla Dietera miejsce i sposób produkcji jego wyrobów. Wszystkie noszą napis „Made in Germany” i w tym przypadku to całkowita prawda. Początkowo większość prac spoczywała na podwykonawcach z Berlina i okolic, jednak z biegiem czasu coraz więcej powstawało w berlińskiej fabryczce Burmestera. Jak mówił w wywiadzie dla Mateja Isaka z „Mono & Stereo” (czytaj TUTAJ; wywiad z Matejem czytaj TUTAJ ), aż 95% elementów wykorzystywanych do budowy jego urządzeń i kolumn wykonywane jest w Niemczech. Także płytki, zazwyczaj obsadzane w Chinach lub na Tajwanie, są lutowane na miejscu, w kraju Goethego. Nawet na znakomicie przygotowanym katalogu znajdziemy następującą adnotację: „The catalog is 100% made in Germany”. Nie są to jednak tylko przechwałki, ponieważ idzie za tym perfekcyjne wykonanie i przemyślana strategia. Dużo pracy i pieniędzy widać także w działaniach marketingowych; ta niemiecka firma ma jedne z najlepszych na rynku zdjęć produktów i najlepiej przygotowane katalogi. Wielkie brawa! ODSŁUCH Płyty wykorzystane w odsłuchu (wybór)
W przywoływanym już wywiadzie Marka Sawickiego, Dieter mówił, iż stara się stroić swoje produkty tak, aby jak najwierniej oddawały brzmienie jego gitary i pieca gitarowego z 1964 roku, wykonanego w USA:
Jest pewien powód, dla którego ten wzmacniacz znajduje się tutaj. Wykonałem porównanie brzmienia mej gitary poprzez ten piec lampowy z brzmieniem nagrania Steve Ray Vaughana. Wiem, że Steve Ray Vaughan ma taki sam model gitary, z tego samego roku i taki sam wzmacniacz gitarowy. Sprawdzałem, czy brzmienie mojej gitary jest takie samo, jak brzmienie gitary Steve Ray Vaughan z nagrania poprzez mój system high end Top Line. Byłoby więc banalne rozpocząć odsłuch kolumn Dietera Burmestera od płyt, do których ma wyraźną słabość, a tym bardziej od płyt Steviego Raya Vaughana. Ostatecznie, jak widac, to na brzmieniu jego gitary i jego pieca gitarowego Burmester wzorował się strojąc swoje kolumny. Tak – to byłby komunał. W życiu jednak nie zawsze da się kierować rozumem i często emocje biorą górę. Nie mogłem się więc powstrzymać – wszedłem w to i na początek posłuchałem, wydany w 1983 roku, Texas Flood, nagrany przez Vaughna i zespół Double Trouble. Nie jestem specjalnym fanem tego wykonawcy, a jego płyty nie są moimi ulubionymi. Odsłuch Texas Flood na kolumnach Burmestera niczego w tej mierze nie zmienił. Pozwolił mi jednak dokładniej przyjrzeć się jej stronie realizacyjnej, zrozumieć różnice między „regularnym” materiałem, a na przykład bonusem w postaci, pochodzącego z tej samej sesji, acz zmiksowanego na potrzeby tej konkretnej edycji, utworu Tin Pan Alley. To zdecydowanie najlepiej zarejestrowany, wyprodukowany, najlepiej brzmiący kawałek na płycie. Jest mięsisty, ma nisko postawioną barwę i nie ma się wrażenia zbyt dużej odległości od wykonawcy, jak przy pozostałych utworach. Ciekawe było zaś to, że B10 tak ładnie, tak szybko to pokazały. Nie musiałem się w nic wsłuchiwać, analizować – czar realizacji Tin Pan Alley i problemy pozostałych były ewidentne. Można się było tego spodziewać – chciałoby się powiedzieć. Toż to kolumny pierwotnie przeznaczone do studia nagraniowego, a więc naznaczone „piętnem” rynku pro, polegającym na dążeniu do maksymalnej selektywności i detaliczności, kosztem innych aspektów brzmienia; w studiu ten, kto słyszy „więcej” – wygrywa. Można i tak do tego podejść. Oczywiście, jeśli nie słyszeliśmy B10 i nie interesuje nas, jak to z nimi jest naprawdę. Powiedzenie o nich „selektywny”, „detaliczny”, a więc w domyśle „studyjny” byłoby bowiem największą głupotą, jaką można by zrobić. A to dlatego, że sugerowałoby się w ten sposób może i dynamiczne, ale i jasne, ostre, lekkie brzmienie. A nic nie jest dalsze od prawdy niż taki ciąg myślowy.
Kolumny Dietera Burmestera są „kremowe” – to pierwsze, co można o nich z całkowitą pewnością powiedzieć. Znakomicie adaptują się do odtwarzanego na nich materiału, starając się oddać jak najwięcej z jego oryginalnej barwy, pokazać intencje realizatora i/lub producenta, pozostając przy tym po przyjemniejszej stronie brzmienia. Zaskoczenie? – Dla mnie całkowite. Tym bardziej, że przecież zacząłem ten test od tego, że B10 świetnie różnicują nagrania. Co kojarzy się zwykle z wysoką rozdzielczością, selektywnością, wyraźnym atakiem dźwięku. Połączenie w jednym namacalności dźwięku i umiejętności pokazania perspektywy jest niezwykle trudne. Trzeba bowiem temu samemu produktowi umożliwić mięsiste, pełne, dojrzałe granie, a jednocześnie pozwolić mu na dystans, kładąc nacisk na wyższą średnicę, maskując lekko jej niższą część. Łatwo się mówi, wiem, nie mam pojęcia, jak to zrobić, jednak ocena B10 jest dla mnie dość jednoznaczna: dokładnie to udało się w nich uzyskać. |
Z jednej strony kolumny Burmestera potrafią pokazać intymną, niemal narkotyczną bliskość nagrań z płyty Stana Getza i Charliego Byrda Jazz Samba, po to, by zaraz potem ukazać Wesa Montgomery’ego i towarzyszący mu zespół Wynton Kelly Trio w dalszej perspektywie, której można by oczekiwać po koncercie – a właśnie zapisem koncertu ta płyta jest. Saksofon Getza był naprawdę duży, mocny, na wyciągnięcie ręki. Świetnie dał o sobie znać aspekt czasowy nagrań, tj. puls, „motorek” ciągnący dobre płyty. Nie trzeba do tego jazzu, bo to samo słyszałem na Bookends Simona & Garfunkela i na The King of Limbs Radiohead. Utwory nie były nudne, miały wewnętrzne napięcie, sens i logikę. Przemawiały do mnie. Jeszcze raz: brzmienie B10 można określić jako kremowe. Trudno jest wskazać pojedynczą przyczynę takiego stanu rzeczy, to raczej wiele różnych elementów, które połączone ze sobą dały taki, a nie inny dźwięk. Na pewno częścią tego jest lekkie wycofanie wysokich tonów. Kolumny studyjne zwykle niemiłosiernie tną po uszach, są zbyt ostre, a przy tym „cienkie”. Tutaj miałem bogate brzmienie, głębokie i pełne (cały czas mówię o wysokich tonach), bardzo plastyczne. Jednak bez dokładnej definicji uderzeń, wagi, wielkości. Podsumowanie Nic nie mówiłem do tej pory o scenie dźwiękowej. I miałem ku temu powód. To element, na który w studiach nagraniowych zwraca się najmniej uwagi, pracując zwykle na źródłach monofonicznych, rozkładanych w panoramie przez realizatora i umieszczanych w konkretnym miejscu przestrzeni za pomocą efektów. Nie mówię, że kolumny Burmestera nie mają sceny. W ich przypadku dźwięk ma jednak szczególną cechę, która odwraca naszą uwagę od aspektu przestrzennego: jego atak i wybrzmienie są wytłumione. Podstawowym budulcem dźwięku jest tu jędrne, pełne, dojrzałe wypełnienie. Z jednej strony daje to gładki, nienarzucający się dźwięk, pokazuje instrumenty w intymny sposób, a z drugiej upodabnia do siebie przestrzeń na poszczególnych płytach. Świetnie, że różnicuje temperaturę emocjonalną płyt, dając dźwięk bliżej lub dalej, to naprawdę cenna umiejętność, jednak powietrze między wykonawcami, za nimi, przed nimi – będzie raczej zubożone, zredukowane. BUDOWA Kolumny przeznaczone do studiów nagraniowych różnią się w niektórych szczegółach od ich domowych odpowiedników. Różnią się też między sobą. Można je grupować biorąc pod uwagę różnego rodzaju aspekty, jednak jednym z ważniejszych jest miejsce ich umiejscowienia względem realizatora. Jeśli są blisko niego, tuż nad stołem mikserskim, mówimy o monitorach bliskiego pola, jeśli są dalej, to monitory dalekiego pola. B10 to konstrukcja dwudrożna, z obudową typu bas-refleks, z jego wylotem na tylnej ściance. Głośnik niskotonowy to „custom”, wykonywany dla Burmestera. Ma średnicę fi 170 mm, membranę z plecionki włókna szklanego i płaski, szeroki resor z grubej gumy. Kosz jest niezwykle solidny. Dane techniczne (wg producenta) |
|
|||
|
ŹRÓDŁA ANALOGOWE
SYSTEM I
SYSTEM I
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity