
Wzmacniacz zintegrowany + podstawa antywibracyjna Bakoon Products AMP-11R + RCK-11 Cena (w Korei): 4995 USD (wraz z platformą) Producent: Bakoon Products International Kontakt: B1 1022-4 Unjung-dong | Bundang-gu, Seongnam-si Gyeonggi-do | 463-440 Korea tel.: +82-70-8677-5513 | fax: +82-31-706-5513 e-mail: info@bakoonproducts.com Strona internetowa: www.bakoonproducts.com Kraj pochodzenia: Korea Produkt do testu dostarczyła firma: Bakoon Products International Tekst: Wojciech Pacuła Zdjęcia: Wojciech Pacuła | Bakoon Products |

Data publikacji: 1. grudnia 2012, No. 103 |
![]() |
"The design goal of the AMP-11R is to be a world best high-end compact amplifier." Odważne oświadczenie, ale ostatecznie, żeby wygrać trzeba grać... Tymi właśnie słowami rozpoczyna sie opis wzmacniacza zintegrowanego AMP-11R, dostępny na stronie internetowej firmy Bakoon International. To wzmacniacz inny niż niemal wszystkie, inne, z którymi mieliśmy do tej pory do czynienia. Jego obudowa wykonana jest z jednego bloku aluminium, w którym wyfrezowano komory, w których znalazły się układy poszczególnych sekcji. Znamy to oczywiście z innych realizacji, chociażby topowej serii R firmy Ayre, ale i z naszego własnego podwórka, z niepowtarzalnych końcówek mocy nowe audio mono 3.5. Może to przypadek, ale i wzmacniacz moje audio, i dedykowana koreańskiemu wzmacniaczowi platforma antywibracyjna RCK-11 wyposażone zostały w nóżki w kształcie metalowych stożków, a skończyło się na tym, że testowałem je ze stopami Ceraball niemieckiej firmy finite elemente. Być może jednak przypadków nie ma. ![]() Nie od razu do tego doszedłem (co najlepiej świadczy o mojej tępocie), ale wychodzi na to, że mająca swoją siedzibę w Korei firma Bakoon Products International jest powiązana z firmą-matką Bakoon Products Co. Ltd., firmą stricte japońską. Wszystkie rozwiązania, które znajdziemy w AMP-11R, z SATRI na czele, zostały wcześniej "przećwiczone" w macierzystej firmie. Pani Soo In Chae, przedstawicielka firmy, tuż przed publikacją recenzji dała nam znać, że już niedługo w koreańskiej filii pojawią się nowe, wcześniej dostępne wyłącznie w Japonii, produkty. Z wywiadu zamieszczonego na stronie internetowej BPI, dowiadujemy się, iż właścicielem i konstruktorem Bakoon Products jest pan Akira Nagai. I to on, już 25 lat temu, opracował układ SATRI. Jako jeden z pierwszych wykonał też przetwornik D/A, w którym szczególna uwaga została przyłożona do redukcji zniekształceń wynikających z nierównomiernego taktowania sygnału, które teraz znane są po nazwą jittera. I to właśnie w owym "daku" po raz pierwszy zastosowany został układ SATRI. Ten powstał po to, aby zlikwidować sprzężenie zwrotne, ale bez przykrych konsekwencji takiego ruchu, jak zniekształcenia, wąskie pasmo przenoszenia, szumy itd. Skąd się wzięła nazwa układu? Nie jest akronimem, jak zazwyczaj bywa, a nieco przekształconym japońskim słowem 'satori', oznaczającym 'oświecenie'. Warto zaznaczyć, że pan Nagai zaczynał swoją przygodę audio od lamp, których był wielbicielem. Jego kolekcja składała się z przeszło 2000 sztuk. Do testu otrzymałem nie tylko wzmacniacz AMP-11R i pasujące do niego platformy antywibracyjne RCK-11, ale również przedwzmacniacz gramofonowy EQA-11R z wyjściem SATRI oraz zasilacz bateryjny BPS-02, przeznaczony do przetwornika D/A Arcam rDAC. Początkowo zamierzałem przetestować wszystkie urządzenia z serii '1' razem, a zasilacz (to już seria '0') osobno. W trakcie testu okazało sie jednak, że o każdym z tych elementów można powiedzieć tyle, że wykracza to poza ramy pojedynczego, czy nawet dwóch testów. Stanęło na tym, że w pierwszym artykule przybliżę wzmacniacz, a w dwóch osobnych przedwzmacniacz i zasilacz. Wykonałem jednak kilka zdjęć po to, aby pokazać, jak wyglądają trzy urządzenia z serii '1' razem, ze skręconymi jedna nad drugą platformami antywibracyjnymi. ODSŁUCH Płyty wykorzystane w odsłuchu (wybór)
![]() "Co innego widać, co innego słychać" to częsty motyw we wszelkiego rodzaju sztukach audiowizualnych. Na zaskoczeniu, na wytrąceniu widza/słuchacza z wewnętrznej równowagi, wypchnięciu go ze "strefy komfortu" bazują zarówno współcześni performerzy, jak i kabareciarze. Nie inaczej jest w przypadku projektantów, także tych związanych z wzornictwem przemysłowym. Dla nich zaskoczenie to nic innego jak wyjście z cienia, z martwego punktu, jeśli tak można powiedzieć. W audio ta zasada wydaje się jednak nie działać. AMR-11R + kolumny Po podłączeniu do wzmacniacza dopasowanych do niego kolumn, o czym potem, przed nami zostaje rozpostarta duża, intensywna scena dźwiękowa z pokaźnymi, niemal naturalnej wielkości, źródłami pozornymi. Szczególnie istotne będzie to przy nagraniach monofonicznych. Te zwykle cierpią najbardziej na niskiej mocy urządzenia, na odchudzeniu środka pasma lub na ściśnięciu sceny dźwiękowej do punktu o wielkości dziurki od klucza. I tak często jest, bo nawet najlepsze produkty, jeśli tylko postawi się w nich wyłącznie na precyzję, atak, uderzenie, nie zagrają w sposób satysfakcjonujący, pokażą raczej rusztowanie utworu, a nie sam utwór. Choć brzmi to jak naciągany oksymoron, muzyka grana za pośrednictwem testowanego wzmacniacza daje "swobodnego kopa". Dzieje się tak za sprawą kombinacji kilku, rzadkich samych w sobie, a w połączeniu wręcz unikalnych, cech. O jednej już wspomnieliśmy - to duży rozmiar źródeł pozornych. Dwa kolejne to niebywała czystość wszystkich podzakresów oraz zaskakujący, nawet jeśli już się oswoiliśmy z wolumenem, bas. Wszystko to ma też swoje konsekwencje w ogólnym ukształtowaniu dźwięku, nie ma nic za darmo. Już teraz chciałbym jednak móc powiedzieć, że to jest to, czego szukam w reprodukowanym dźwięku, co mnie "bierze". Bas o którym mówię jest integralną częścią pozostałych podzakresów. Jeśli o nim mówię osobno, to dlatego, że jest chyba najbardziej niespodziewanym elementem tego grania. Jego niska część jest niezbyt mocna i zaznaczana raczej przez wyższe harmoniczne niż przez realną obecność. Słychać to przede wszystkim tam, gdzie budowana jest na tym pozostała część utworu, jak np. przy basie z Billie Jean Michaela Jacksona, jak przy wymiataniu z maksi-singli Depeche Mode, jak przy potężnym bębnie z Anabasis Dead Can Dance. I nie ma się czemu dziwić - 15 W na kanał, zapewne niepodwajane przy 4 omach, to tylko cień tego, co potrafią wzmacniacze A-200 Accuphase'a i 710 Soulution, do których AMP-11R był porównywany. Odbiór muzyki za jego pośrednictwem, także tej z dużą zawartością niskich dźwięków, muzyki transowej, której klimat jest na niskim fundamencie budowany, był jednak zaskakująco, odświeżająco wręcz godziwy; było to po prostu świetne granie. ![]() Po uważnym odsłuchu nie sposób myśleć o tym przekazie jak o czymś "na miejscu". Wszystko w dźwięku testowanego wzmacniacza jest idealnie dopasowane do otoczenia, łączy się z nim i nie przykuwa uwagi. Mimo że góra, niezwykle rozbudowana, bogata i aktywna pokaże więcej informacji o płytach niż znakomita większość innych wzmacniaczy, może poza już wymienionymi, a także z najlepszymi wzmacniaczami lampowymi typu SET (na lampach 2A3 lub 300B). Przez jakiś czas będziemy więc śledzić wszystko, co się tam dzieje, ale nie dlatego, że to samo w sobie będzie absorbujące, a dlatego, że to będzie, jestem tego pewien, dla większości słuchaczy coś nowego, czego w życiu nie doświadczyli. Po oswojeniu się ze świadomością, że wcześniejsze słuchane muzyki było ułomne, wycięte z góry, odpuścimy i wszystko wróci do stanu równowagi. AMP-11R + słuchawki To nie jest pierwszy raz, kiedy mam do czynienia z sytuacją, w której bardzo dobre, w niektórych aspektach wręcz spektakularne elementy dźwięku wzmacniacza zintegrowanego przeniesiono na teren tradycyjnie należący do wzmacniaczy słuchawkowych. Wcześniej tak było ze wzmacniaczem Lebena CS-300 X [Custom Version] oraz dwoma wzmacniaczami Cary Audio CAD-300-SEI oraz SLI 80. Co jakiś czas bardzo dobre rezultaty otrzymywałem też z innymi urządzeniami, przedwzmacniaczami i odtwarzaczami cyfrowymi, ale jeśli chodzi o absolutnie topowy dźwięk, to takie "przeniesienie" należało do rzadkości. |
Tym większą niespodzianką było więc to, co usłyszałem po podpięciu słuchawek do AMP-11R. Nie mogłem uwierzyć, jak dobrze mogą zagrać HiFiMAN-y HE-300 i HE-500, ale nade wszystko HE-6, topowe konstrukcje tej firmy, które dotychczas jedynie sugerowały swój potencjał. Słuchałem ich z kilkudziesięcioma wzmacniaczami i tylko w kilku przypadkach dostałem coś na kształt pełnej odpowiedzi. Zawsze jednak czymś ograniczonej, czymś obwarowanej. AMP11R i HE-6 to połączenie wyjątkowe, bez potrzeby usprawiedliwiania czegokolwiek, bez konieczności ekstrapolowania tego co słyszę i odnoszenia się do moich poprzednich doświadczeń. ![]() Ponieważ odsłuch HE-6 zrobił na mnie natychmiastowe wrażenie, na przesłuchanie pozostałych słuchawek z mojej kolekcji pozostało mi znacznie mniej czasu. Mimo to zadanie odrobiłem i znalazłem kilka połączeń, które mogę rekomendować z czystym sumieniem - takich, z których też mógłbym na co dzień korzystać. Podsumowanie Dziennikarze zajmujący sie testami produktów audio są nimi zmęczeni, często znudzeni. Bo dzieje się to wciąż i wciąż na nowo, w bardzo zbliżony sposób (jeśli zależy nam na powtarzalności sesji odsłuchowych) rok po roku, często przez dziesiątki lat. Choć może nie zawsze jest to widoczne, to jednak powtarzalność procesu, jakim jest odsłuch, opis dźwięku, budowy produktu, przytoczenie szerszego kontekstu, opowiedzenie historii firmy, przybliżenie osoby właściciela czy konstruktora, zrobienie i obróbka zdjęć, prowadzą, prędzej czy później do swego rodzaju cynizmu - nic nie jest nas w stanie zaskoczyć. Nawet coś tak wyjątkowego, jak - dla przykładu - system okablowania Siltecha, jaki na kilka dni miałem w domu - system kosztujący (bagatela!) 600 000 zł!!! Zachowanie świeżego umysłu jest w takiej sytuacji naprawdę trudne. Ekscytacja, jaką czuje każdy początkujący, podniecenie związane z coraz to lepszym produktem gdzieś się ulatniają i pozostaje coś, co sobie każdy na swój własny rachunek wypracuje. Jedną z najlepszych metod na przywrócenie blasku temu, co się robi jest słuchanie muzyki na żywo - na koncertach, recitalach, w studio nagraniowym i przy wszelkich innych okazjach. W moim przypadku oznacza to dwa lub trzy wyjścia miesięcznie. W "gorętszych" okresach więcej. Ale to wszystko ma sens tylko jeśli muzyka, audiofilizm i wszystko co jest z tym związane osadzone są w szerszym kontekście. Kiedy mamy kochającą rodzinę, dobrze jemy, czytamy, pijemy dobry alkohol (o historii związanej z piwem jeszcze kiedyś opowiem), herbatę itp. Kiedy po prostu dobrze żyjemy. Okazuje się wówczas, że muzyka to coś więcej niż tylko uporządkowane dźwięki, a audiofilizm to jedynie coraz lepszy dźwięk. Dochodzimy do tego, że to sposób na życie, który może być ekscytujący nawet po wielu, wielu latach od pierwszych kroków w tym zawodzie stawianych. O ile na naszej drodze spotykamy właściwych ludzi, właściwe firmy i właściwe produkty. Warto jednak zwrócić uwagę na kontekst, w którym AMP-11R powinien się znaleźć. Koniecznie należy doń podłączyć kolumny o równym przebiegu impedancji, najlepiej dość wysokiej i sensownej skuteczności (choć pierwszy warunek jest ważniejszy). Harbethy (może poza najmniejszymi, których skuteczność jest dość niska) są oczywistym wyborem. Zarówno M40.1, jak i M30.1 zagrają fantastycznie, szczególnie te mniejsze. Także niedrogie kolumny, w rodzaju Sonus faber Minima Vintage będą dobrym wyborem. Kolejna marka, którą można polecić en block jest Spendor. No i oczywiście kolumny dla niedużych mocowo wzmacniaczy stworzone, jak na przykład J.A.F. Bombard powinny być na celowniku. System otrzymuje wyróżnienie RED FINGERPRINT. Metodologia testu Wzmacniacz testowany był, stosując porównanie A/B, ze znanymi A i B. Oprócz wzmacniacza referencyjnego, Soulution 710 z przedwzmacniaczem Ayon Audio Polaris III [Custom Version] do porównania użyłem także końcówkę mocy Accuphase A-200 oraz wzmacniacz zintegrowany Leben CS-300 X [Custom Version]. BUDOWA AMP-11R to wzmacniacz zintegrowany z wydzielonym zasilaczem. Obydwa moduły mają identyczną wielkość, a ich obudowy zostały wykonane w dokładnie tej samej technice. Podstawę ich konstrukcji stanowi blok aluminium z wyfrezowanymi komorami na układy elektroniczne. Do tego bloku od dołu przykręca się aluminiową płytę, która z tyłu wystaje nieco poza obrys urządzenia. Na wystającej części naniesiono, pomarańczowym kolorem, opis wejść i wyjść. Pomarańczowy to zresztą kolor tej firmy - taką barwę ma, bardzo ładne, logo na przedniej ściance. Ta jest niewielka - to maleńkie urządzenia - i widać na niej jeszcze tylko pomarańczową diodę świecącą przez szczelinę pomiędzy górną częścią obudowy i dolną płytą oraz zarys gałki siły głosu. Gałka, jeśli to gałka, jest całkowicie nietypowa - to płaski ustawiony poziomo krążek aluminium, licujący się z zaokrąglonym rogiem obudowy. Jest na nim lekkie wgłębienie wskazujące wzmocnienie, jednak przydałoby się to oznaczyć w jakiś bardziej widoczny sposób. Dobrze by było wykonać na jej brzegu moletowanie, które ułatwiło by jej kręcenie. Poza tym jednym szczegółem obudowa wygląda jednak zachwycająco! Dostępne są dwie podstawowe wersje wykończenia srebrna i czarna. Widziałem jednak także wersję w chromie, być może na zamówienie. Urządzenie wyłącza się małym przełącznikiem hebelkowym, ulokowanym z boku, tuż pod gniazdem słuchawkowym o średnicy fi 6,3 mm. Sygnał do tego gniazda doprowadzany jest z zacisków głośnikowych, przez parę oporników. Zgrubne wzmocnienie możemy ustawić w trzech krokach za pomocą małej zwory znajdującej się wewnątrz wzmacniacza. ![]() Do wzmacniacza dopasowano wzorniczo i mechanicznie platformy antywibracyjne RCK-11. Są równie urocze i równie solidne, jak sam wzmacniacz. Każdy moduł ma swoją platformę, na którą składają się dwie, grube, aluminiowe płyty. Górna, mniejsza, na którą stawia się urządzenie, odsprzęgnięta jest od dolnej za pomocą kilku ceramicznych kulek. Żeby to się nie rozleciało wkręcono do niej od spodu, przez dolną część, cztery śruby, które utrzymują ją na miejscu. Obydwie platformy poruszają się względem siebie, ale nie na tyle, żeby się rozpaść. Od spodu wkręcamy cztery metalowe stożki, które zastąpiłem nóżkami Ceraball firmy finite elemente. Piękna, piękna robota - zarówno jeśli chodzi o budowę mechaniczna obudów i podstaw, jak i o układ elektroniczny. Bardzo rzadko widuję tak dopracowane w każdym szczególe produkty. Dane techniczne (wg producenta): |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity