pl | en
Test
Przetwornik cyfrowo-analogowy
Vitus Audio
MASTERPIECE SERIES MP-D201


Cena (w Polsce): 24 500 Euro

Producent: AVA Group A/S

Kontakt:
Sandgaardsvej 31, DK-7400 Herning | CVR# 29 80 08 04 | Denmark tel.: +45 9626 8046 (Monday - Friday) | fax: +45 9626 8045 (08:30 - 16:30 GMT +1)
info@vitusaudio.com

Strona producenta: www.vitusaudio.com

Kraj pochodzenia: Dania

Urządzenie do testu dostarczyła firma: RCM
Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła | Vitus Audio (nr 1)

Data publikacji: 1. sierpnia 2012, No. 100




Jeszcze mam w oczach twarz Ole Vitusa, który z uśmiechem pokazywał mi, w czasie tegorocznej wystawy High End w Monachium, listę nagród, które otrzymały jego produkty, w tym Best Product 2011 od "High Fidelity" (czytaj TUTAJ). A lista była długa i zróżnicowana i obejmowała zarówno urządzenia z "podstawowej" serii Reference, jak również z droższej Signature. Nie widziałem natomiast żadnych wyróżnień dla serii Masterpiece, w tej chwili najdroższej (w zapowiedziach jest jeszcze bardziej wyrafinowana seria Design Studio Series). "Dlaczego?" - zapytałem. "Po prostu jesteśmy ostrożni w przekazywaniu tych produktów do recenzji. To wyjątkowe urządzenia, bardzo drogie i trzeba wyjątkowego doświadczenia do tego, żeby je porządnie opisać." Hmm - wygląda na to, że chyba dorobiłem się już nazwiska, bo niedługo potem, tachając ciężką paczkę, zapukał do mojego domu przedstawiciel firmy RCM, polskiego dystrybutora firmy Vitus Audio...
MP-D201 to przetwornik cyfrowo-analogowy, który swoje waży - to 26 kg. Urządzenie nie jest jakieś wyjątkowo duże, to 130 x 435 x 430 mm (H x W x D), ale jak na DAC to całkiem sporo, szczególnie jeśli chodzi o głębokość. I nie jest to pusta obudowa z "dakiem" w jednym rogu, a zasilaczem w drugim. Urządzenie jest po sufit naładowane układami zasilającymi i modułami poszczególnych stopni. To DAC z wejściem USB 24/192 i kolejnymi czterema, 2 x S/PDIF RCA i 2 x AES/EBU XLR oraz dwoma parami wyjść - RCA i XLR. MP-D201. Zaprojektowany został jednocześnie z napędem MP-T201.

Urządzenie wygląda z zewnątrz identycznie, jak przedwzmacniacze tego producenta - to jedyny DAC w jego ofercie. W seriach Reference i Signature źródłami są zintegrowane odtwarzacze CD. To bardzo solidna obudowa o czystym i nienarzucającym się projekcie plastycznym.
Przetwornik na wszystkich wejściach, wraz z USB, przyjmuje sygnał do 24 bitów i 192 kHz. Zaraz za wejściami znajdziemy jednak zaawansowany upsampler Edel 2, przygotowanym we współpracy ze szwajcarską firmą Anagram Technologies, znany chociażby z odtwarzaczy Soulution, zamieniający sygnał na 24 bity i 384 kHz. To znaczy wersja w Soulution tak działa. Jak mówi Ole Vitus w swoim przetworniku zastosował jego najnowszą wersje, zamieniającą każdy sygnał na 24 bity i 792 kHz.
Przetwornik może być wyposażony w analogowy układ regulacji siły głosu, stosowany w jego przedwzmacniaczach, zamieniając MP-D201 w regularny DAC/przedwzmacniacz. To bardzo ciekawa regulacja, bo oparta jest na dyskretnych opornikach, przełączanych przekaźnikami. Jest jednak zaprojektowana w taki sposób, że szeregowo z układem zawsze znajduje się ten sam opornik (nie ma więc w torze przełączników), a zmieniane są oporniki łączone równolegle.
Przetwornik przychodzi normalnie bez tego modułu, ale, jeśli koniecznie chcemy, to możemy skorzystać z cyfrowej regulacji siły głosu, którą "zaszyto" we wspomnianym upsamplerze. Firma Soulution korzysta z tego udogodnienia, ale traktowałbym je raczej jako coś ekstra, a nie podstawową regulację siły głosu - ostatecznie to działania na cyfrze...
Opcjonalnie możemy też dokupić pilot zdalnego sterowania RC-010. To piękne urządzenie (bo tak trzeba je traktować) z wyświetlaczem, które może też sterować innymi urządzeniami, nie tylko Vitusa, pod warunkiem, że pracują z kodem Philipsa RC-5.

Do tej pory testowaliśmy:

  • przedwzmacniacz liniowy + wzmacniacz zintegrowany (wzmacniacz mocy) Vitus Audio SL-102+SS-101, czytaj TUTAJ
  • przedwzmacniacz gramofonowy Vitus Audio SP-102, czytaj TUTAJ

  • ODSŁUCH

    Płyty wykorzystane w odsłuchu (wybór):

    • A Day at Jazz Spot 'Basie'. Selected by Shoji "Swifty" Sugawara, Stereo Sound Reference Record, SSRR6-7, SACD/CD (2011).
    • Now the Green Blade Riseth, The Stockholm Cathedral Choir, Proprius/JVC, XRCD 9093, XRCD2 (1981, 1993/2001).
    • Paganini for two, Gil Shaham, Göran Söllscher, Deutsche Grammophon/JVC, 480 246-5, XRCD24 (1993/2009).
    • Audiofeels, Uncovered, Penguin Records, 5865033, CD (2009).
    • Beck, Sea Change, Geffin Records/Mobile Fidelity, UDCD 780, Special Limited Edition No. 01837, gold-CD (2002/2009).
    • Beverly Kenney, ...sings with Jimmy Jones and "The Basie-ites", Roost Records/EMI Music Japan, TOCJ-9733, CD (1956/2012)
    • Beverly Kenney, Beverly Kenney sings for Johnny Smith, Roost Records/EMI Music Japan, TOCJ-9731, CD (1956/2012).
    • Beverly Kenney, Come Swing With Me, Roost Records/EMI Music Japan, TOCJ-9732, CD (1956/2012).
    • Bill Evans Trio, Portrait in Jazz, Riverside/Fantasy, RISA-1162-6, SACD/CD (1959/2003).
    • Bill Evans Trio, Portrait in Jazz, Riverside/Victor Entertainment, VICJ-61322, K2HD CD (1959/2005).
    • Coleman Hawkins, The Hawk Flies High, Riverside/Mobile Fidelity, UDSACD 2030, SACD/CD (1957/2006).
    • Depeche Mode, Abroken Frame, Mute Records Limited, DMCD2, Collectors Edition, SACD/CD+DVD (1982/2006).
    • Depeche Mode, Ultra, Mute Records Limited, DMCDX9, CD+DVD (1997/2007).
    • Jean Michel Jarre, Magnetic Fields, Dreyfus Disques/Epic/Sony Music, 488138 2, CD (1981/1997).
    • Jeff Buckley, The Grace+EPs, Sony Music Entertainment [Japan], SICP 2245-7, 3 x CD (2004, 2002/2009).
    • Johann Sebastian Bach, Bach. Toccata and Fugue, dyr. Leopold Stokowski, Leopold Stokowski & His Symphony Orchestra, EMI Classic, Best 100 Premium, TOCE-91077, HQCD (1960/2010).
    • Johann Sebastian Bach, Cello Suites, Richard Tunnicliffe, Linn Records, CKD 396, SACD/CD (2012).
    • John Coltrane, One Down, One Up. Live at The Half Note, Impulse!, 9862143, 2 x CD (2005).
    • Johnny Hartman, All of Me - the Debonair Mr. Hartman Bethlehem/Victor Entertainment, VICJ-61460 K2HD CD (1956/2007).
    • Komeda Quintet, Astigmatic, Polish Jazz Vol. 5, Polskie Nagrania Muza/Polskie Nagrania, PNCD 905, CD (1966/2004).
    • Kraftwerk, Minimum-Maximum, Kling-Klang Produkt/EMI, 3349962, 2 x SACD/CD (2005).
    • Ludwig van Beethoven, Overtures, dyr. Sir Colin Davis, Symphonieorchester des Bayerischen Rundfunks, Sony Music Direct (Japan) TDGD-90013, Esoteric 20th Anniversary, SACD/CD (1986/2007).
    • Me Myself And I, Takadum! Met Remixes, Creative Music, 001, 2 x CD (2012).
    • Nat "King" Cole, Love is the Thing, Capitol/Analogue Productions, CAPP 824 SA, SACD/CD (1957/2010).
    • The Modern Jazz Quartet, Pyramid, Atlantic/Warner Music Japan, WPCR-25125, Atlantic Records 60th Anniversary, CD (1960/2006).
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    W czasie mojego wyjazdu wakacyjnego Andrzej, którego może pamiętają państwo ze spotkań Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, wyszykował mi na nowo mój laptop, HP Pavilion Entertainment dv7 (dual-core), na którym piszę te słowa i z którego odtwarzam muzykę testując przetworniki D/A USB. Korzystając z tego, że ten konkretny model zaprojektowany został jako centrum rozrywki i ma miejsce na dwa dyski twarde, wyposażyliśmy go w drugi dysk, DSS 128 GB, na którym zainstalowaliśmy nowy system, Windows 8, zwiększając jednocześnie pamięć RAM do 8 GB. Na dysku startowym znalazły sie też inne programy. Oprócz oczywistych korzyści z takiej konfiguracji płynących, jak start komputera w ciągu paru sekund, otworzyła się przede mną możliwość pełnego wykorzystania 64-bitowej wersji odtwarzacza JPLAY, o którym kiedyś pisałem (czytaj TUTAJ) i który od tego czasu stał się moim głównym odtwarzaczem, z foobarem2000 jako opcją i nakładką graficzną. Tak się złożyło, że po powrocie z wakacji (fantastyczny Sopot!), mogłem się cieszyć zarówno z właściwie zupełnie nowego komputera, jak i użerać z kilkoma ludźmi atakującymi mnie z powodu opublikowanego w no. 95 (marzec 2012) "High Fidelity" testu kabla sieciowego LAN firmy Acoustic Revive (czytaj TUTAJ). Okazało się, że uczestnicy portalu www.wykop.pl "wykopali" ten test jakoś w tym czasie i przejechali się po nim. O skali zainteresowania niech świadczy fakt, że z ich powodu w ciągu zaledwie jednego dnia na stronę HF weszło 5000 ludzi więcej.
    Użeranie sie polegało na próbie uzyskania prostej odpowiedzi na pytanie: "czy pan przeprowadził próbę?", w domyśle - czy pan tego słuchał. Wszyscy moi rozmówcy, zwykle w dość nieprzyjemny sposób (najbardziej "przyjazny" list publikujemy w dziale "Listy/porady") zwracali mi uwagę, że to, o czym piszę jest durnotą i jest niemożliwe - tak mówi teoria i oni sie tego trzymają. I jeszcze, że nie da się zmierzyć różnic między ŻADNYM kablem cyfrowym, o LAN nie wspominając.
    Szanuję pomiary, jestem w gruncie rzeczy "technicznym" człowiekiem, szanuję teorię, ale jestem też z wykształcenia naukowcem i pewnej podstawowej zasady nijak nie potrafię ominąć: każda prawdziwa teoria jest falsyfikowalna. Tj. każdą teorię można i należy poddawać próbie, testować ją i wciąż na nowo sprawdzać.
    W audio tego typu próba polega na odsłuchu - póki co muzyki nie da się "zmierzyć". To badanie przez ogląd, podstawowe badanie naukowe. I jest tak, że w wielu miejscach, co do których "obiektywiści" (stosuję cudzysłów, bo z obiektywizmem nie ma to nic wspólnego, raczej z ciemnogrodem, zakutą pałą itp.) byli pewni swego, jak to, że "zero jest zerem" i podobne pierdoły, dawno zakwestionowane przez inżynierów z AES, zwykły odsłuch pokazywał, że teoria wymaga modyfikacji. Że najwyraźniej trzeba mierzyć coś innego, trzeba inaczej korelować pomiary z odsłuchami, bo teoria podstawowa się nie sprawdza, nie wytrzymuje prostego testu.

    I jeśli miałbym jakiekolwiek wątpliwości, choć - powiedzmy to - jak każdy rozsądny człowiek je mam i mieć będę, to do ilustracji tego o czym mówię posłużyłby mi przykład, już przywołanego, odtwarzacza JPLAY.
    JPLAY to odtwarzacz programowy, coś w rodzaju foobara2000, JRivera, Amarry, iTunes'a itd. Z punktu widzenia teorii nie ma żadnego wpływu na dźwięk. To tylko instrukcje, a nie realny "odtwarzacz" - tym jest komputer. A jednak każdy, kto wypróbował u siebie więcej niż jeden z takich programów wie, że każdy z nich skutkuje innym dźwiękiem. Marcin Ostapowicz, jeden z dwóch twórców JPLAY-a (drugim jest Josef Piri), przyjechał do mnie zainstalować swój program osobiście. Pokazał mi, że różnice w dźwięku mogą wynikać z jeszcze innych, wydawałoby się kompletnie pomijalnych rzeczy, jak wybór programu, który wybierzemy na interfejs graficzny dla JPLAY-a, wybór długości buforowania sygnału przed jego wypuszczeniem z komputera i inne, które - pozdrawiam inżynierów, apelując o próbę wyjaśnienia, dlaczego tak się dzieje! - kompletne duperele, zmieniające dźwięk. Miałem to in statu nascendi, słuchając wraz z nim utworów z komputera, podłączonych po USB do wejścia przetwornika MP-D201.

    Bo ten okazał się urządzeniem świetnie różnicującym nagrania. Czy też sygnał, bo w przypadku różnych transportów - sygnał po S/PDIF lub AES/EBU - i różnych ustawień odtwarzacza JPLAY - sygnał po USB - chodziło o te same nagrania, ale odtwarzane w innych warunkach.
    Brzmienie tego urządzenia jest głębokie, nasycone i ciepłe. To duży, ekspansywny dźwięk z ogromną sceną dźwiękowa, szczelnie owijającą słuchacza ze wszystkich stron - jeśli oczywiście mamy takie nagranie. I właściwie wszystko by się zgadzało - Roger Adamek, polski dystrybutor Vitusa to człowiek "analogowy" z dźwiękiem gramofonu SME 30/12 w roli wzorca. Jak mówił niedawno, właśnie odesłał z powrotem do Szwajcarii przetwornik jednej z tamtejszych, bardzo drogich, marek, bo grał "cyferkami", zapominając o muzyce. DAC Vitusa jest na drugim krańcu tej, umownej, skali.
    Jak mówię, jego dźwięk jest ciepły. Ponieważ miałem do porównania nie tylko odtwarzacz Ancient Audio, ale i emm Labs XDS1 SE i paskowy B.M.C. (wszystkie pracowały też jako transporty), mogłem to w łatwy sposób zweryfikować. Co więcej, porównanie z odtwarzaczem Eda Meitnera bardzo ładnie pokazało też jak mogą się od siebie różnić dwa urządzenia, których dźwięk określilibyśmy jako "ciepły". Vitus ma wyraźnie złagodzoną górę, ocieploną, lekko wycofaną. To celowy zabieg, słyszę to we wszystkich urządzeniach Ole Vitusa. I przypomina, wiedziałem, że od tego nie ucieknę, brzmienie gramofonu. To nie jest dźwięk analogowy per se, bo podłączony obok gramofon AVID-a Diva II SP pokazał, że to jednak coś innego. Mimo to, bez bezpośredniej referencji w postaci winylu, można wręcz przysiąc, że to coś związanego z analogiem, a nie z cyfrą. Jak mówię, analog gra inaczej i nawet tak precyzyjne, a przy tym ciepłe, gramofony jak AMG Viella V12 brzmią głębiej, mają większą swobodę grania. Nawet jeśli Vitus w takim porównaniu brzmi w nieco bardziej zduszony sposób, to nie są to różnice typu "być albo nie być", czego nie można powiedzieć o większości źródeł cyfrowych.
    To bardzo, bardzo wciągające granie. Jego głębokie brzmienie wspiera budowanie dużych źródeł pozornych, dużego wolumenu. To nie są cienkie popiskiwania gdzieś pośrodku sceny, a duże, mięsiste brzmienie. Było to bardzo dobrze widoczne z nagraniami mono, jak z płyt Johna Hartmana, Beverly Kenney, Colemana Hawkinsa, czy bonusów na płycie Bill Evans Trio Portrait in Jazz.

    Chciałbym zatrzymać sie przy tym ostatnim, bo posłuży mi do pokazania istoty brzmienia tego przetwornika. Otóż pierwotnie kupiłem ten album w cyfrowej formie, kiedy tylko firma Fantasy, właściciel praw do katalogu Riverside, wykonała remaster z taśm-matek i wydała go na hybrydowej płycie SACD. Dźwięk tego wydawnictwa był okropny - zmulony, bardzo mało rozdzielczy, po prostu nie chciało się tego słuchać. Płytę odstawiłem na półkę i choć słuchałem innych płyt Evansa, tę jakoś omijałem. Aż natrafiłem w sieci na jej wersję K2HD, ze złotym "obi". Kupiłem ją. Płyta zmiażdżyła wydawnictwo Fantasy.

    Wyciągam jednak obydwie te płyty do testów, po dobrze pokazują, jak się dane urządzenie zachowuje. Z Vitusem płyta Fantasy zagrała wyjątkowo ładnie. Nie mówię, że dobrze, bo brakowało dużej części informacji, a to o instrumencie, a to o przestrzeni, ale nie było źle. Potrzebne mi to było, żeby określić, w jakim stopniu barwa duńskiego przetwornika wpływa na jego zdolność do różnicowania z jednej strony i na selektywność z drugiej. Jak już pisałem wcześniej, różnicowanie jest znakomite - to może być urządzenie kontrolne, bo pokazuje małe nawet zmiany w barwie, tonalności, dynamice itp. Selektywność jest natomiast na dość średnim poziomie. Najwyraźniej to jest cena, którą trzeba zapłacić za takie, a nie inne brzmienie.
    Skąd więc tak dobre wrażenia z - przecież - zmulonej wersji Fantasy? Przesłuchałem pod tym kątem inne nagranie, które też do zbyt otwartych i selektywnych nie należy, a mianowicie japońską reedycję na płycie HQCD ikonicznej płyty Leopolda Stokowskiego J.S. Bach. Toccata and Fugue. Podobnie jak z Evansem, tak i teraz dostałem bardzo duży i dość intymny przekaz. Detali, szczegółów, informacji o pomieszczeniu (akustyce) nie było jakoś oszałamiająco wiele. Ale przekaz był wyjątkowy w swojej bezpośredniości, w tym, jak apelował do naszego poczucia "właściwości" przekazu, do naszej potrzeby takich, a nie innych proporcji w brzmieniu muzyki granej w domu. Ci, dla których "detal" jest nieodzownym - nomen omen - elementem poprawnej reprodukcji, nie będą zadowoleni. Nie chciałbym wyrokować, które z podejść jest lepsze, bo to chyba bez sensu - ostatecznie obydwa fałszują rzeczywistość i to od konkretnego melomana będzie należał wybór. Mówię natomiast, że to nie było szczegółowe, selektywne brzmienie.

    Ale z drugiej strony nie było mowy o zamuleniu, o zdławieniu, głuchym brzmieniu itp. Tak, to jednoznacznie ciepłe granie. Ale nie ZA ciepłe. Przywołane już wersje płyty Bill Evans Trio pokazały bowiem coś jeszcze - przetwornik Vitusa jest fenomenalnie rozdzielczy. I to dzięki temu wersja Fantasy była tak interesująca. Nie chodzi o szczególiki, bo tych nie było, a o faktury, współbrzmienia, intencjonalne i przypadkowe zmiany intonacji itp. To MP-D201 pokazał w wyjątkowy sposób.
    I na tym też najłatwiej było pokazać różnice między nim i odtwarzaczem emm Labs XDS1 SE, o którym wspomniałem. Kanadyjski odtwarzacz SACD też gra dźwiękiem, który wydaje się ciepły. Ale jest też bardzo ładnie otwarty od góry, jest świetnie ułożony tonalnie. Vitus brzmi jednoznacznie cieplej, właśnie przez zaokrąglenie góry i przez podkreślenie niższego środka. I to z nim przyjemniej zagra większość płyt, które skazaliśmy na niebyt. Nawet ich bas zostanie pokazany w pełniejszy sposób, ładniej niż by na to zasługiwały. Za wysokiej klasy nagraniami dostaniemy także lepszą detaliczność. A to wszystko na dużej, pełnej, soczystej scenie dźwiękowej.
    Słychać będzie lekkie dociążenie brzmienia, to w jaki sposób zostało "zrobione". Nie miejmy złudzeń. Ale , do diabła, co nie jest "zrobione"? To granie ma przynajmniej charakter, można nawet powiedzieć, że jest "charakterne".

    Skupiłem się na rozdzielczości i selektywności, bo to w tym przypadku najważniejsze wyznaczniki brzmienia tego urządzenia. Również barwa jest ważna. Jednak po podłączeniu MP-D201 do dobrego systemu audio nie od razu przechodzimy do poziomu analizy. Przez dłuższy czas słuchamy, ciekawi, jak zabrzmią kolejne płyty, jak słychać to, czy tamto. Ciekawość to zawsze objaw tego, że COŚ się dzieje, coś interesującego. I niezależnie od tego, czy ostatecznie uznamy, że dane urządzenie jest dla nas, czy nie (bo na końcu i tak najważniejsze są nasze preferencje), to wiadomo, że mamy do czynienia z CZYMŚ. Przetwornik Vitusa tak właśnie działa - jego charakter jest od początku wyraźny i dominuje nad przekazem, narzucając go całemu systemowi. To niebywale koherentny dźwięk z mocnym, bardzo dobrze różnicowanym basem. Ten jest nieco miękki, ale w rozsądnych granicach, przypominając to, co słyszymy z dobrych, odsprzęganych gramofonów. Najważniejszym zakresem jest oczywiście średnica i to ona jest magnesem, który przyciąga do Vitusa najbardziej. Ponieważ wyższa góra wydaje się zaokrąglona, tym cieplej, tym pełniej wypada zakres w którym słychać wokale. To cały czas granie na granicy dezynwoltury, tj. krok dalej i mielibyśmy zbyt ciepło. Ale, powtarzam się, ale nie mam innego porównania na podorędziu, dokładnie tak samo jest z gramofonami.
    I chyba to jest rzecz, która powinna ukierunkować na 'TAK' lub 'NIE" w stosunku do MP-D201 - to przetwornik, którego brzmienie zostało ukształtowane w kierunku jak największej gładkości, jedwabistości, płynności. Jak zawsze trzeba za to zapłacić gdzieś indziej - tutaj płaci się selektywnością.

    Podsumowanie

    Przetwornik Vitusa zmienia dźwięk. Podaje go w ciepły, duży, ekspansywny sposób. Góra pasma jest osłabiona i osłodzona. Niższy środek, ale i bas, grają nieco mocniej niż góra, co potęguje wrażenie jej wycofania. Takie ukształtowanie barwy, przy znakomitej rozdzielczości, przybliża jednak to granie do winylu (bo nie do analogu jako takiego - taśmy-matki grają jednak inaczej, patrz artykuł Krakowskie Towarzystwo Soniczne spotkanie #84: Kiedy taśma była bogiem (Master Tape Sound Lab) TUTAJ).
    To jednak dźwięk, który wciąga, który masuje delikatnie nasz kark, podczas kiedy my zanurzamy się w kolejne płyty. Dynamika jest wysoka, co pokazały nagrania HRx firmy Reference Recordings (176,4/24), odtwarzane z laptopa przez wejście USB. Duża orkiestra symfoniczna brzmi z tym przetwornikiem spektakularnie, bo zachowane są proporcje między instrumentami, a przy tym, jak trzeba, to p**e jak diabli. Muzyka elektroniczna zagra w mniej wybuchowy i selektywny sposób niż się do tego przyzwyczailiśmy. Taki J.M. Jarre, czy grupa Depeche Mode będą miały świetną barwę, nic nie będzie denerwowało, ale nie będzie zbyt wiele miejsca "między" dźwiękami, a co z kolei dostaniemy z bardziej selektywnymi urządzeniami.
    Wszystkie wejścia brzmią w dość podobny sposób, co dobrze świadczy o projektantach. Szczególne zaskoczenie przynosi odsłuch przez wejście USB, ponieważ naprawdę niewiele różni się od S/PDIF, a czasem - z materiałem 16/44,1 - potrafi zagrać w jeszcze bardziej intymny i bezpośredni sposób niż grając z płyty CD. Wejście USB nieco powiększa instrumenty i przybliża perspektywę. Najmniej podobało mi się wejście AES/EBU, bo dźwięk był nieco osuszony i mniejszy, ale być może to właśnie ono będzie rozwiązaniem, jeśli system ma zbyt "przejrzały", zbyt cukierkowy dźwięk.
    Bardzo drogi DAC, z wyjątkowo udanym wejściem USB i niezwykłą barwą. Nie jest zbyt selektywny i nie każdy rodzaj muzyki zagra na nim równie dobrze (ale pamiętajmy, że wciąż mówimy o top high-endzie!). Świetnie wykonany, ma konkretnego człowieka za sobą, którego wizję dźwięku mamy na wyciągnięcie ręki. A ta oczaruje, jestem tego pewien, naprawdę wielu melomanów. Ja mógłbym z tym żyć.

    Metodologia testu

    Przetwornik testowany był z trzema napędami: Philipsem CD Pro-2 LH w odtwarzaczu CD Ancient Audio Lektor AIR V-edition, paskowym napędem w odtwarzaczu B.M.C. BDCD1.1 oraz wieloformatowym VOSP (Vertically aligned optical stability platform) firmy Esoteric w odtwarzaczu SACD emm Labs XDS1 SE (test w tym samym wydaniu "High Fidelity". Pierwszy dostarczał sygnał S/PDIF przez kabel cyfrowy RCA, a trzeci AES/EBU przez XLR. Odtwarzacz B.M.C. wysyłał obydwa rodzaje sygnału. I muszę powiedzieć, że najlepsze wyniki otrzymałem z odtwarzaczem B.M.C. przez kabel RCA. Obydwa użyte kable cyfrowe to Acrolinki, modele 7N-DA5100 i 7N-D2100. Przetwornik przychodzi z własnym kablem sieciowym Andromeda, z którym grał. Do wejścia USB sygnał dostarczyłem za pośrednictwem kabla USB Acoustic Revive USB-5.0PL z laptopa HP Pavilion dv7, 128 GB SSD+750 GB HDD, 8 GB RAM, dual-core, Windows 8 z odtwarzaczem JPLAY i nakładką foobar2000.
    Test miał charakter porównania A/B ze znanymi A i B. Sample muzyczne miały długość 2 min, odsłuchiwane były też całe płyty.
    Przetwornik stał na aktywnej platformie Synergistic Research Tranquility Base, a ta na stoliku Base Solid Base IV [Custom Version] z drewnianymi półkami. Pozostałe urządzenia towarzyszące - spis na dole strony.

    BUDOWA

    Dane techniczne (wg producenta):

    Wejścia: S/PDIF RCA, XLR, USB (192 kHz/24 bity)
    Wyjścia: S/PDIF RCA, XLR
    Upsampling: 792 kHz /24 bity
    Okablowanie wewnętrzne: Andromeda by VA
    Pilot zdalnego sterowania: tak; RC-010 kupowany oddzielnie
    Wymiary (H x W x D): 130 x 435 x 430 mm
    Waga: 26 kg

    Urządzenia Vitusa dzielą takie same obudowy - wszystkie przedwzmacniacze i testowany DAC jeden rodzaj, odtwarzacze CD drugi i końcówki mocy trzeci. Pozwala to obniżyć koszty produkcji obudowy, wyjątkowo wysokie, a także zunifikować wygląd produktów tej duńskiej firmy. A dzięki temu można mieszać między sobą produkty z różnych serii.

    Przód i tył

    MP-D201 to przetwornik cyfrowo-analogowy 24/192 z opcjonalną sekcją regulacji siły głosu. Jego obudowa charakteryzuje się niezwykłą starannością wykonania. To grube płyty aluminium skręcone ze sobą wieloma śrubami. Przód został podzielony na trzy części - boki z guzikami, zlicowanymi z frontem oraz środek, wąski pasek czernionego akrylu. Wyświetlają się na nim logo firmy, a na wyświetlaczu dot-matrix informacje o wybranym źródle oraz zawartość menu. Kolor obydwu - bursztynowy (to kolor wybierany także przez Accuphase'a, TAD-a i Yamahę, żeby przywołać najbardziej oczywiste przykłady). Po wybraniu źródła zostanie wyświetlona jego nazwa, a także - ale tylko przez chwilę - częstotliwość próbkowania sygnału. Nie ma informacji o długości słowa. Wyświetlacz można przyciemnić w trzech krokach lub całkowicie wyłączyć i wybrać z banku nazw inne, które nam bardziej odpowiadają. Wspomniałem o guzikach - obsłużymy nimi menu urządzenia, a także - jeśli ją aktywujemy - siłę głosu. O czym potem.
    Tył jest bardzo dobry, choć taki widok powinien być dla high-endu normalny. Wejścia i wyjścia przedzielone są gniazdem zasilającym IEC zintegrowanym z mechanicznym wyłącznikiem. Wszystkie gniazda zostały kupione w szwajcarskim Neutriku, także wejście USB. Wejść jest razem pięć - USB, da AES/EBU na XLR-ach i dwa S/PDIF na RCA. Wyjścia analogowe są zdublowane - podstawowa para to zbalansowane XLR-y (urządzenie ma budowę zbalansowaną), a dwa dodatkowe to RCA. Które z nich ma być aktywne wybieramy w menu.

    Środek

    W środku widać typową dla tego producenta aranżację - wiele niewielkich modułów. Przy wejściu USB mamy kość DSP Xilinx, pozwalającą na odbiór sygnałów do 24 bitów i 192 kHz, oczywiście po zainstalowaniu odpowiedniego drivera, który dostajemy na płycie CD-ROM. Płyteczkę z tym modułem zamontowano nie przy gnieździe, a trochę z boku - od gniazda biegnie do niej 10-cm kabel USB. Myślę, że lepiej by było, jakby go nie było.
    Po aktywowaniu wybranego wejścia cyfrowego sygnał przesyłany jest następnie do kolejnej płytki, z upsamplerem ABC PCB Edel S2 z oprogramowaniem firmy Anagram Technologies. Spotkaliśmy się już z nim wcześniej, w odtwarzaczach SACD firmy Soulution - modelach 745 oraz 540 (czytaj TUTAJ i TUTAJ). Moduł ten należy do najbardziej uznanych na rynku.
    Jak już kiedyś pisałem, platforma S2 to kombinacja znakomitego układu asynchronicznego upsamplera Q5 Upsampling, opracowanego przez Anagram Technologies oraz algorytmu rozdzielającego sygnał do wielu, mających pracować równolegle, przetworników. Upsampler zamienia sygnał na postać 24 bity i 792 kHz w układzie DSP Blackfin.
    Wydaje się, że w tym samym układzie przeprowadzana jest cyfrowa regulacja siły głosu, którą możemy aktywować w menu, w odtwarzaczach Soulution zawsze włączona. Do wyjścia można podłączyć cztery monofoniczne przetworniki D/A, co tu skrzętnie wykorzystano. Obok tych układów umieszczono moduł z puszką, w której jest precyzyjny układ taktujący, przygotowany przez Vitusa.
    Upsamplowany sygnał trafia do części z przetwornikami D/A. To cztery kości Analog Devices AD1955, stereofoniczne układy 24/192 sigma-delta, wielobitowe. I dopiero wówczas wchodzimy do modułów wyjściowych - konwersji I/U, filtrowania i wzmocnienia. Zmontowano je w technice SMD i zamknięto w niewielkich puszkach ekranujących. Tuż za nimi widać dwa wielopinowe gniazda to tam wpinamy opcjonalny układ regulacji siły głosu - oporniki przełączane przekaźnikami. Wyjścia także są kluczowane przekaźnikami.
    Wszystkie te moduły przykręcono piętrowo na dużej płytce - to tam mamy większość układów zasilających. Pozostałe, niewielkie moduliki z dyskretnymi stabilizatorami znalazły sie tez obok konkretnych układów.
    Podstawą zasilania są trzy, duże transformatory - jeden dla części cyfrowej i dwa, po jednym na kanał, dla analogowej.



    Pilot

    Przetwornik może być sterowany opcjonalnym pilotem zdalnego sterowania RC-010, którym zmienimy wejście i siłę głosu, jeśli oczywiście ja uaktywnimy.

    Dystrybucja w Polsce:

    Firma Handlowo-Usługowa
    "RCM" S.C. Roger i Ewa Adamek

    Kontakt:
    40-077 Katowice, ul. Matejki 4
    tel.: 32/206 40 16 ǀ 32/201 40 96
    fax: 32/253 71 88

    Strona internetowa: www.rcm.com.pl



    Pobierz tekst w PDF



    System odniesienia

    • odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor AIR V-edition (test TUTAJ)
    • przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
    • przedwzmacniacz: Polaris III [Signature Version] + zasilacz AC Regenerator, (wersja z klasycznym zasilaczem, test TUTAJ)
    • końcówka mocy: Soulution 710
    • wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version (recenzja TUTAJ)
    • kolumny: Harbeth M40.1 Domestic (test TUTAJ)
    • podstawki pod kolumny: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    • słuchawki: HiFiMan HE-6, Sennheiser HD800, AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω
      (recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
    • interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Acrolink Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo
      (test TUTAJ)
    • kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
    • kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9300 (wszystkie elementy, recenzja TUTAJ) | Harmonix X-DC350M2R Improved-Version (recenzja TUTAJ)
    • listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate
    • stolik SolidBase IV Custom; opis TUTAJ
    • pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
    • platforma antyrezonansowa Acoustic Revive RAF-48 (pod odtwarzaczem CD, recenzja TUTAJ)
    • platforma Pro Audio Bono pod wzmacniaczem Leben CS300 [Custom Version] (recenzja TUTAJ)
    • wkładki gramofonowe: Miyajima Laboratory KANSUI (test TUTAJ), Miyajima Laboratory SHIBATA (test TUTAJ), Denon DL-103SA (test TUTAJ)