pl | en

GRAMOFON/MODYFIKACJA

 

Lenco L 75
by Nomos

Cena (w czasie testu): 12 000 zł

Kontakt: Audio Vintage
ul. Tytoniowa 20/C | 04-228 Warszawa

nomos@autograf.pl

www.audiovintage.com.pl

MADE IN SWITZERLAND/POLAND

Do testu dostarczyła firma: NOMOS


Lenco L 75 czy Thorens TD 150/II – to było pytanie, które zadawałem sobie w 1969 roku, kiedy miałem kupić nowy gramofon. Mechanizm automatu w moim dotychczasowym gramofonie Dual 1015 całkowicie się rozsypał po zaledwie kilku miesiącach. Ciężko przeżyłem te trzy tygodnie, kiedy Dual poszedł do naprawy i nie mogłem słuchać nowych płyt. Nigdy więcej nie powinno się to już zdarzyć! Mój znajomy sprzedawca gorąco rekomendował mi Thorensa. Nigdy nie zachwalał mi zalet napędu paskowego, silnika synchronicznego, odsprzęganego subchassis. Ale mnie, który hi-fi chłonąłem nie tylko uszami, ale oczami, nie bardzo podobały się lekkie podstawy i przeciwwagi ramienia, które wyglądały jak czarne piłeczki.

Być może dlatego świecące chromowania Lenco, z jego dostojnymi rozmiarami, czystym projektem i przekonywającą do siebie stabilnością poruszyło we mnie odpowiednią strunę. Nie było więc problemu z decyzją: serce zwyciężyło przed rozumem. Później przyszedł czas na „rozsądnego” Thorensa TD 150/II. Obydwa były technicznie bardzo dobre, ale w skali absolutnej obydwa lokowały się zaledwie w średnim przedziale jakościowym.

Joachim Bung, Swiss Precision. The Story of the Thorens TD 124 and Other Classic Turntables, Schmitten 2007, s. 118

d opisywanych wydarzeń minęło 47 lat, a wielu ludzi zadaje sobie podobne pytanie: Lenco czy Thorens, Thorens czy Garrard? Wśród tych, dla których wraz z postępem utraciliśmy coś ważnego, co reprezentowały tego typu konstrukcje, tj. gramofony z napędem w postaci kółka pośredniczącego („iddler drive”), dyskusje prowadzone są do dziś i zapewne będą, dopóki audio będzie istniało jako forma sztuki.

Nurt vintage, o którym mowa, nie jest monolitem i ilu jego „wyznawców”, tyle pomysłów na przywrócenie technologii sprzed kilkudziesięciu lat do życia. Są tacy, dla których ma to sens tyko wtedy, kiedy używa się precyzyjnie odrestaurowanego gramofonu, w którym nie zmienia się żadnej części składowej, tj. nie unowocześnia,, co najwyżej wymieniając ją na nową, ale identyczną. Z drugiej strony mamy ludzi, którzy wyciągają z tego, co było najbardziej interesujące ich elementy, obudowując je współczesną tkanką. Z tym ostatnim, i to w bardzo dobrym wydaniu, mieliśmy już w „High Fidelity” do czynienia w nr. 126 z października 2014 roku, w którym testowaliśmy, bazujący na systemie napędowym oraz talerzu firmy Lenco, gramofon PTP Audio SOLID9 z ramieniem Audiomods SERIES FIVE.

Pomiędzy tymi dwoma biegunami można wybierać w nieskończonej liczbie przybliżeń do jednej lub drugiej strony. Gdzieś pośrodku sytuowałoby się rozwiązanie zaproponowane przez polską firmę Nomos, naszych dobrych znajomych. Ich wybór padł na gramofon Lenco L 75, będący – według przywołanego już Joachima Bunga - „najlepszym gramofonem Lenco”:

W roku 1967 Lenco zastąpiło wypróbowany w bojach model L 70 nowym topowym gramofonem L 75. Chociaż weteran był sensownie wyceniony i przyniósł radość wielu audiofilom z całego świata, nie było czego opłakiwać. Lenco L 75 różniło się od swojego poprzednika tylko kilkoma, ale jakże istotnymi, szczegółami. Jego główny atut – prosty i niezawodny system napędowy – pozostał niezmieniony. Masa wyważanego dynamicznie, odlewanego talerza wzrosła do czterech kilogramów, w czym wyprzedzał go tylko znacznie droższy Thorens TD 124/II, a średnica talerza ze zintegrowanym przełącznikiem wzrosła do 312 mm.

dz. cyt, s. 132

Lenco to szwajcarska firma, założona w 1946 roku w Burgdorf, małym miasteczku leżącym niedaleko Berna. Była ona wynikiem fascynacji Fritza Laenga urządzeniami służącymi do reprodukcji dźwięku. Pod koniec lat 50. firma oferowała dwa modele gramofonów, z których jeden, o symbolu L 60, miał napęd typu „idler”. Konstrukcja systemu napędowego, w którym wałek na osi silnika miał kształt stożka, pozwalała na płynną zmianę prędkości obrotowej. Pierwszym gramofonem, który zaliczano do kategorii hi-fi, był model L 70 z 1960 roku. Modelem, który odniósł największy sukces, był jednak wspomniany model L 75 z 1967 roku. Ciężki talerz, napęd za pomocą kółka, duży silnik – to podstawowe wyróżniki tej konstrukcji.

Nomos
ARTUR CIUBA – serwis
MICHAŁ NOWIŃSKI – sprzedaż

W naszych gramofonach stosujemy napędy Lenco w dwóch wersjach: L 75  i L 78. Napęd może być jak najbliższy oryginałowi, tj. z wszelakimi napisami, albo też po całkowitym demontażu, pomalowany na czarny połysk. Napędy są oczywiście serwisowane, wyregulowane i odpowiednio ustawione. Ważnym elementem napędu jest kółko pośredniczące, które jest dokładnie sprawdzane.

Dla napędu wykonujemy obudowy w dwóch wersjach, w zależności od zainstalowanego ramienia. Stosujemy dwa typy ramion: SME 3009 i SME 3012, czyli ramiona 9 i 12 calowe, w dwóch najstarszych wersjach produkcyjnych czyli S1 lub S2. Ramiona rozebrane do części pierwszych – łożyska są serwisowane, sprawdzone i konserwowane, wymienione jest wewnętrzne okablowanie, przeważnie na kable z plecionki srebrnej [można to prześledzić na zdjęciach w galerii poniżej – przyp. red.]. Kable ramieniowe łączymy bezpośrednio z zainstalowanymi na tylnej ściance gniazdami RCA.

Pod gramofonem instalujemy nóżki antywibracyjne polskiego producenta na łożyskach kulowych. Do ramion montujemy przeważnie wkładki ze starych lat produkcyjnych: Shure serii V15 oraz wysokie modele wkładek Elac. Oczywiście na życzenie klienta montujemy dowolnie wybraną wkładkę. Interkonekty, które proponujemy do naszych gramofonów są naszej produkcji. To kable bazujące na srebrnej plecionce, gdzie materiałem jest wiązka kabla stosowana w przemyśle wojskowym. Do gramofonu dołączamy pokrywę z plexi.

Lenco L 75 by Nomos jest więc gramofonem bazującym na „vintage’owych” podzespołach, ale ze współcześnie wykonaną podstawą i okablowaniem. Wykorzystano w nim system napędowy, talerz oraz chassis, wraz z widocznymi przełącznikami, gramofonu Lenco L 75 i ramię SME 3009 S2. Podstawę precyzyjnie wycięto z wielokrotnie klejonej sklejki i oklejono naturalnym fornirem. Od spodu dokręcono grubą płytę ze stali, a całość postawiono na nóżkach Pro Audio Bono, podobnych do stóp PAB Acrylic AVF, ale wykonanych ze sklejki „pancernej”. Sygnał wyprowadzamy z doskonale wyglądających gniazd RCA firmy Neutrik.

Dodanym przez Nomosa elementem, który od razu rzuca się w oczy jest docisk o półokrągłym kształcie i specyficznym wyglądzie. Wykonano go z dekoracyjnego kamienia i jest bardzo ciężki. Podklejony został czerwonym suknem, które przypomina materiały używane w gramofonach już od lat 20. XX wieku.

Ramię umieszczono nietypowo – nie z boku, a z tyłu. Jak mówią ludzie z Nomosa, chodziło o to, aby możliwie najbardziej odprzęgnąć je mechanicznie od silnika, a najmniejsze drgania występują właśnie z tyłu chassis. Początkowo wydawało mi się to dziwaczne, ale okazało się, że takie umiejscowienie jest bardzo wygodne w obsłudze. W ramieniu zamontowano wkładkę Elac DN 795 E z oryginalną igłą; można również zamówić igłę wykonaną współcześnie.

Test został przeprowadzony z interkonektami Nomosa, ich kablem sieciowym i przedwzmacniaczem RCM Audio Sensor Prelude IC. Porównywany był do dwóch konstrukcji: Pro-Ject RPM-9 Carbon oraz Kronos Sparta.

Płyty użyte do testu (wybór)

  • Smoke Sessions - Vol.1, Smoke Sessions Records SSR-1401, „Limited Edition Collection | No. 193/500”, 200 g LP (2013); recenzja TUTAJ
  • Depeche Mode, Fragile Tension/Hole to Feed, Mute Records 12BONG42, 2 x 180 g, maxi-SP LP
  • Duke Ellington, Masterpieces by Ellington, Columbia/Analogue Productions ML 4418, 200 g LP (1951/2014)
  • Frank Sinatra, Come fly with me, Capitol Records/EMI 88653 13, 180 g LP (1958/2009)
  • Maurice Ravel, Klavierkonzerte G-dur
  • D-dur, wyk. Monique Haas, Orchestre National Paris, dyr. Paul Paray, Deutsche Grammophone/Clearaudio DGG 138 988, 180 g LP (1965/?)
  • Miles Davis, Birth of the Cool, Capitol Records T 762, LP (1957)
  • Ravel/Skrjabin/Liszt, wyk. Rolf Plagge, Deutsche Harmonia Mundi DMR 228, Direct Metal Mastering, LP (1987)
  • Shantel & Bucovina Club Orchestra, The Mojo Club Session, Essay Recordings | Edel: Content 0209517CTT, Triple A Series, 2 x 180 g LP (2014)
  • Tommy Schneider & Friends, The Hidden Port, Kolibri Records no. 12001, 180 g LP (2012)
  • Yama & Jiro’s Wave, Girl Talk, Three Blind Mice/Cisco TBM-2559-45, „45 RPM Special Limited Edition | No. 0080/1000”, 2 x 45 RPM 180 g LP (1975/2006)
Japońskie wersje płyt dostępne na

Nie ma co bić piany, sprawa jest prosta: gramofony typu „idler”, tj. z kółkiem pośredniczącym mają cechy, których pozazdrościć może niemal każdy inny gramofon, może poza tymi najdroższymi. Chociaż realizacje Garrarda, Thorensa i Lenco różnią się między sobą konstrukcyjnie i dźwiękowo, to akurat te zalety je łączą.

Dźwięk z Lenco zmodyfikowanym przez Nomosa „idzie” do przodu, ma drive, motorykę o której czasem mówi się w kontekście elektroniki firmy Naim Audio. Naim robi to przez utwardzenie ataku, skupienie dźwięku i znakomitą wydajność prądową. Lenco Nomosa (będę pisał w ten sposób o testowanej konstrukcji) niczego nie utwardza, nie fokusuje. Dynamika „wzdłużna”, jeśli tak mogę powiedzieć, tj. ciąg – na kształt ciągu rakiety – wynika w nim z perfekcyjnego prowadzenia basu, który ma fantastycznie zachowany timing, jest absolutnie precyzyjny i pełny.

Jeśli słuchaliście kiedyś dobrego gramofonu tego typu, czyli z pełnym basem, to zapomnijcie o swoich zachwytach nad nim. Lenco Nomosa pokazuje pełnię i skalę niskiego zakresu lepiej niż jakikolwiek gramofon w tej cenie, i to o kilka długości. Potrafi nie tylko oddać jego rozmiar, głębię, faktury, ale bez problemu ukazuje również miejsce na scenie. Że co, że inne też tak potrafią? – No właśnie – nie.

Płyty gramofonowe wymagają specjalnego przygotowania sygnału, m.in. sumowania do mono najniższego basu, inaczej wkładka mogłaby tego nie wytrzymać. Dlatego też to, co odbieramy jako lokalizację kontrabasu, gitary basowej, lewej ręki fortepianu to harmoniczne, a nie dźwięk podstawowy. Polska modyfikacja potrafi jednak wejść w to głębiej, jak gdyby potrafiła odczytać sygnał stereofoniczny jeszcze niżej. Świetnie słychać to przez słuchawki, które zawsze odzierają dźwięk gramofonowy z pozorów, niczego nie maskują. Lenco Nomosa zaskoczyło mnie tym absolutnie, pomimo że przecież znam inne konstrukcje z kółkiem pośredniczącym, także te oparte na napędzie tej firmy.

Dźwięk ma ciepły charakter, skupiony na środku pasma i na basie. Tego należało oczekiwać po produkcie typu vintage i to właśnie otrzymujemy. Góra pasma nie jest zbyt czysta, ani selektywna; o rozdzielczości możemy tylko pomarzyć – na to również byłem przygotowany. Nie można bowiem mieć wszystkiego i właśnie te elementy skłoniły niegdyś konstruktorów do poszukiwania innych rozwiązań. To nowe doprowadziło do doskonałych wyników i dzisiaj wiele gramofonów ma te elementy znakomicie „wyprowadzone”.

A cena, jaką z to zapłacono? – Szwajcarsko-polska konstrukcja punktuje to znakomicie, pokazując: bezbłędną płynność, gęstość, jedność. To tym, oprócz basu, czaruje przede wszystkim. Każda płyta, której słuchamy ma duży wymiar, znakomitą stereofonię i głębię. Scena nie jest głęboka, ale bardzo szeroka i dzięki wysokiejs mikrodynamice jest żywa, zmienia się, pulsuje. Nie ma mowy o wyraźnych źródłach pozornych, tego nie dostaniemy. To raczej impresja, a nie dokumentalne zdjęcie.

Słabością testowanego systemu, która przypisałbym raczej wkładce niż samemu napędowi, jest lekkie pomniejszenie elementów ze środka sceny. Makrodynamika elementów tam umieszczonych nie jest wysoka, przez co rozmach również. Ratują to „skrzydła”, niesamowite w namacalności i „pędzie”, ale pewnych rzeczy nie przeskoczysz. Pomimo więc ciepłego grania, prezentacji przede wszystkim pierwszego planu, wokale nie są bardzo duże, chyba że zostały umieszczone skrajnie w którymś kanale (tak nagrywano jeszcze w latach 60.).

Podsumowanie

Test produktu tego typu nie jest prosty, bo choć wiadomo, co słychać, nie bardzo wiadomo, jak to ocenić. Dźwięk gramofonu zmodyfikowanego w Nomosie ma więc i cechy unikatowe, i niezwykle pożądane, jak i takie, które były wadami i już dawno udało się je wyeliminować nawet w znacznie tańszych konstrukcjach. Jest to więc znacznie bardziej „customowy”, czyli zrobiony pod czyjeś gusta niż typowy, produkt.

Jeśli jednak ktoś wymaga od muzyki przede wszystkim muzykalności, komunikowania się emocjonalnego z odbiorcą, wówczas trudno będzie po odsłuchu testowanego gramofonu wrócić do jakiejkolwiek współczesnej konstrukcji, przeskok będzie zbyt duży. Z drugiej strony ci, którzy uważają, że w muzyce liczy się coś więcej, że dla pełnego jej przeżycia potrzebują czegoś innego, nigdy więcej na Lenco, nawet tak fajne, jak Nomosa, nie spojrzą. Unikatowy produkt dla unikatowego, wiedzącego, czego chce, klienta. Jeśli taki się trafi, to pozostanie już z tym gramofonem do końca życia.

Dalsza lektura:

  • Joachim Bung, Swiss Precision. The Story of the Thorens TD 124 and Other Classic Turntables, Schmitten 2007
  • Thorens. The fascination of living legend, red. Gerhard Weichler, tłum. Siegfried Ludvig, Hohberg 2006
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

SYSTEM A

ŻRÓDŁA ANALOGOWE
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

ŻRÓDŁA CYFROWE
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ

WZMACNIACZE
- Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

AUDIO KOMPUTEROWE
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
KOLUMNY
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ

OKABLOWANIE
System I
- Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND

SIEĆ
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC)
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
- Pasywny filtr Verictum X BLOCK

SŁUCHAWKI
- Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
- Radio: Tivoli Audio Model One
SYSTEM B

Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ
Odtwarzacz plików: Lumin D1
Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono