pl | en

Słuchawki

 

Audeze
LCD-XC

Producent: Audeze LLC.
Cena: 6450 zł

Kontakt:
10725 Ellis Ave, Unit E
Fountain Valley, CA 92708

support@audeze.com

www.audeze.com

MADE IN USA

Do testu dostarczyła: AudioMagic.pl


łaśnie mijają blisko 2 lata od czasu, gdy dostałem do testu słuchawki Audeze LCD3, które nadal uznaję za najlepsze, jakich miałem okazję dłużej posłuchać. O tym, że wziąłem je wówczas do testu zadecydowało kilka czynników. Po pierwsze inne słuchawki planarne, HiFiMANa. Wciągnęły mnie wówczas do świata słuchawek, czego konstrukcje z przetwornikami dynamicznymi nigdy do końca nie były w stanie zrobić. Po drugie po przeczytaniu kilku recenzji miałem wówczas przeczucie, że to może być właśnie TO, coś dla mnie. Wówczas nie mieliśmy jeszcze dystrybutora w naszym kraju, więc musiałem skorzystać z uprzejmości producenta, odczekać swoje, ale było warto! LCD3 okazały się być dokładnie tym, czego oczekiwałem – oferowały fantastyczne brzmienie, piękne wykonanie, a ich jedynymi wadami były: duża waga, oraz spore wymagania w stosunku do napędzającego je wzmacniacza. To ostatnie nie jest wadą jako taką – w końcu to swego rodzaju prawidłowość w świecie audio – jeśli chce się z danego elementu wycisnąć wszystko na co go stać, trzeba mu zapewnić system równie wysokiej klasy. Od czasu tego testu LCD3 są moją prywatną referencją, do której odnoszę wszystkie inne słuchawki, jakie zdarza mi się testować i mimo upływu czasu nadal pozostają także moim prywatnym wyborem.


Dwa dostępne wówczas modele – LCD2 i LCD3 – były tak dobre i cieszyły się tak dużym uznaniem, że Audeze skupiało się na ich produkcji i budowie dystrybucji na świecie. Kto jednak się nie rozwija ten się cofa, jak mówi stare powiedzenie, więc nawet tak wielki sukces nie zwalniał amerykańskiej firmy z prac nad kolejnymi modelami. W końcu, bodaj w ubiegłym roku, na rynek trafiły dwie nowości. Po pierwsze: model LCD-X, który zajął miejsce w portfolio między LCD2 a LCD3. To podobnie jak i wcześniejsze słuchawki model o konstrukcji otwartej. Różnice to przede wszystkim solidniejsza budowa – rzecz głównie w wykorzystaniu anodowanego aluminium zamiast drewna do budowy muszli słuchawek. Drewno, choć bardziej eleganckie, ładniejsze, jest jednakże nieco bardziej podatne na uszkodzenia i upływ czasu. Kolejną istotną różnicą były zmiany w skuteczności i impedancji nowego modelu, dzięki którym LCD-X są łatwiejsze do napędzenia, niż wcześniejsze modele. No i w końcu wraz z wprowadzeniem nowego modelu Audeze zaprezentowało nowe rozwiązanie (wprowadzone równolegle do wszystkich modeli, z LCD 2 i 3 włącznie) o nazwie FAZOR. To element maskownicy, zapewniający korzystniejszy przepływ/rozpraszanie dźwięku, co w praktyce ma się przekładać na szersze i bardziej wyrównane pasmo przenoszenia, oraz jeszcze lepszą holografię prezentacji.

Równolegle z modelem LCD-X Audeze wprowadziło także i drugą nowość – LCD-XC, gdzie „C” w nazwie oznacza „Closed-back”, czyli po prostu konstrukcję zamkniętą. Myślę, że miłośników marki to właśnie ten model zainteresował w pierwszym rzędzie. W końcu wszyscy – HiFiMAN, Audeze, Oppo – robili do tej pory wyłącznie konstrukcje otwarte. Taki typ konstrukcji ma swoje zalety, ale też i jedną wadę – gdy słucha się za pomocą słuchawek otwartych również i inne osoby w naszym otoczeniu słuchają wraz z nami, bo spora porcja dźwięku „ucieka” na zewnątrz. Konstrukcji zamkniętych używa się więc głównie w studio nagraniowym – to konstrukcja „przeszczepiona” wprost z zastosowań profesjonalnych. W audio konsumenckim swoje miejsce znalazła tam, gdzie potrzebujemy spokojnie posłuchać muzyki, np. w miejscach publicznych, nie przeszkadzając innym, korzystając też z lepszej izolacji od otoczenia.
W domu również się przydają, jeśli zależy nam by nie przeszkadzać innym domownikom. W przypadku Audeze trudno było zakładać, że ktoś z LCD-XC na głowie będzie się wybierał na spacer. Słuchawki nie dość, że kosztują sporo, więc ryzyko noszenia ich na ulicy dla wielu osób może być zbyt duże. A na dodatek, jak wszystkie nauszniki tej marki, są po prostu ciężkie, a to równie istotny argument przeciw „outdoorowemu” użytkowaniu.

A jednak, mimo tych oczywistych argumentów, gdy tylko przeczytałem o pojawieniu się tego modelu, jeszcze zanim pojawiły się pierwsze recenzje, coś mi podpowiadało, że to właśnie tą nowością Audeze muszę się zainteresować w pierwszym rzędzie. Ich zdobycie do testu trochę trwało – gdy zwróciłem się do producenta o udostępnienie egzemplarza do testu dowiedziałem się, że jest właśnie (w końcu!) w trakcie finalizowania procesu wyboru polskiego dystrybutora. Dystrybutorem została firma specjalizująca się w słuchawkach i wszystkim co z nimi związanym, warszawski AudioMagic. Chwilę po wyborze trwało, zanim odpowiednia ilość słuchawek trafiła do Polski, a gdy nawet trafiła, to ogromne zainteresowanie klientów nieco opóźniło dostarczenie ich do testu. Zanim jeszcze dostałem LCD-XC do testu, mogłem ich trochę posłuchać w Monachium, w czasie wystawy High End. Nawet jeśli warunki wystawowe nie były najlepsze do oceny walorów brzmieniowych, to i tak to, co tam usłyszałem, potwierdziło moje przeczucia. Wiedziałem więc już, że to kolejny nadzwyczajny produkt Audeze i po powrocie już tylko niecierpliwie czekałem na ich dostawę do testu.

Nagrania użyte w teście (wybór)

  • Renaud Garcia-Fons, Arcoluz, ENJ94782, CD/FLAC.
  • Isao Suzuki, Blow up, Three Blind Mice B000682FAE, CD/FLAC.
  • Whitesnake, Starkers in Tokyo, EMI Music B00000IGV9, CD/FLAC.
  • Miles Davis, Tutu: Original Recording Remastered 2011 Deluxe Edition, Warner 081227976873, CD/FLAC.
  • AC/DC, Live, EPIC E2 90553, LP.
  • Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland 5651702, CD/FLAC.
  • Wycliff Gordon, Dreams of New Orleans, Chesky B0090PX4U4, CD/FLAC.
  • The Ray Brown Trio, Soular energy, Concord/Pure Audiophile PA-002 (2), LP.
  • Might As Well: Persuasions Sing Grateful Dead, Arista B0000YLNN, CD/FLAC.
  • TREME, soundtrack, Season 1, HBO 0602527508450, CD/FLAC.
  • Lee Ritenour, Rhythm sessions, Concord Records CRE 33709-02, CD/FLAC.
  • Kermit Ruffins, Livin' a Treme life, Basin Street B001T46TVU, CD/FLAC.
  • Pink Floyd, Wish you were here, EMI/EMI Records Japan TOCP-53808, CD/FLAC.
  • Dead Can Dance, Spiritchaser, 4AD/Mobile Fidelity MOFI 2-002, 180 g LP.
  • Miles Davis, Sketches of Spain, Columbia PC8271, LP.
  • Dire Straits, Communique, Vertigo 800 052-2, LP.
  • Carlos Santana, Shaman, Arista 74321959382, CD/FLAC.
  • John Lee Hooker, The best of friends, pointblank 7243 8 46424 26 VPBCD49, CD/FLAC.
  • Buddy Guy, Blues singer, Silvertone 01241-41843-2, CD/FLAC.
  • Muddy Waters & The Rolling Stones, Live At The Checkerboard Lounge, Chicago 1981, Eagle Rock Entertainment B0085KGHI6, CD/FLAC.
Japońskie wersje płyt dostępne na

Jak już wspomniałem wraz z wprowadzeniem do oferty nowych modeli (w tym testowanego LCD-XC) we wszystkich produkowanych od tego momentu słuchawkach Audeze pojawiło się nowe rozwiązanie o nazwie Fazor. Gdy popatrzeć na ilustrację na stronie producenta wydaje się, że to niewielki, mało znaczący element – ot element maskownicy z małymi wypustkami, który mają rozpraszać i ukierunkowywać fale dźwiękowe. Nowych LCD3 miałem okazję słuchać tylko w Monachium i ponieważ to konstrukcja otwarta, więc jeszcze trudniej było mi ocenić brzmienie, niż w przypadku XC, ale mimo tego wydawało mi się, że brzmiały one nieco inaczej, bardziej precyzyjnie i chyba nieco jaśniej. Będąc już teraz po dłuższych odsłuchach obu nowych modeli (już we własnym systemie) stwierdzam (choć w ich przypadku nie ma wersji bez Fazora do porównania), że chyba faktycznie ta „niewielka” zmiana wniosła naprawdę dużo. Zachowując bowiem większość najlepszych cech posiadanej przeze mnie wersji LCD3 nowe modele nie mają już tej dość „ciemnej” sygnatury brzmienia, brzmią jeszcze klarowniej i nieco jaśniej. Nie to, żeby topowy model był dla mnie za ciemny – zawsze powtarzałem, że z odpowiednio dobrym wzmacniaczem słuchawkowym na górze pasma jest wszystko, co być powinno, a narzekania na brak „blasku” biorą się z przyzwyczajeń nabytych przy słuchaniu większości słuchawek dynamicznych, które górę mają po prostu rozjaśnioną. Faktem jest jednakże, że jak tylko zacząłem słuchać LCD-XC pierwsze co przyszło mi do głowy, to że już teraz nikt nie będzie mówił, że słuchawki Audeze są ciemne!

Zanim jeszcze do konkretów o brzmieniu kilka słów o samych słuchawkach. Mimo że to model zamknięty, więc z pełnymi muszlami, patrząc na nie każdy kto miał do czynienia ze słuchawkami Audeze natychmiast będzie wiedział, że i ten model wyszedł z tej samej „stajni”. Taki sam pałąk wyłożony wysokogatunkową skórą, taki sam sposób mocowania muszli, takie same (czteropinowe mini-XLR), ustawione pod kątem gniazda na obu muszlach, takie same skórzane pady (do wyboru są welurowe, ale po doświadczeniach z LCD-X z welurowymi padami mogę powiedzieć, że zdecydowanie wybieram skórzane). Słuchawki są też duże i ciężkie – nazywając rzeczy po imieniu, z racji pełnych, drewnianych muszli, to najcięższy model. To właśnie one są elementem, który wyróżnia testowany model spośród innych – w końcu to jedyny (i to chyba nie tylko w wydaniu Audeze, ale i jedyny magnetostatyczny w ogóle; model zamknięty, ale elektrostatów miał japoński STAX-4070, już nieprodukowany) model o budowie zamkniętej.
Wielkość muszli ma swoją zaletę – w środku powinny się zmieścić nawet duże uszy, co ma wpływ i na komfort użytkowania, i na jakość tego, co słyszymy, tym bardziej, że nacisk na uszy, choć dość spory, mieści się w granicach, przy których słuchawki pewnie siedzą na głowie, ale nie uciskają głowy za bardzo. Od strony cenowej to drugi od góry model w obecnej ofercie Audeze. Niska impedancja (20 Ω), oraz wyższa niż w przypadku starszych modeli skuteczność (95 dB) sprawiają, że można te słuchawki podłączyć właściwie do wszystkiego, zagrają nawet napędzane telefonem, czy przenośnymi grajkami. Co prawda trudno sobie wyobrazić kogoś, kto chodzi z nimi po ulicy, ale wykorzystując pancerną skrzynkę do ich przewożenia (rewelacyjną!), oraz fakt, że na rynku jest dużo wysokiej klasy przenośnych odtwarzaczy, z HiFiMANami, czy Astell&Kernami na czele, mogę sobie łatwo wyobrazić, że na dłuższy wyjazd zabieram te słuchawki, z takim właśnie odtwarzaczem i mam ze sobą dźwięk najwyższej próby. A ponieważ to konstrukcja zamknięta, więc słucham sobie muzyki nie przeszkadzając nikomu.


Jeszcze tylko dwa słowa o tym, z czym grały. Bo wyjątkowo właściwie cały system był nie mój. Od kilku miesięcy dzięki uprzejmości pana Wojtka Szemisa korzystam z fantastycznego wzmacniacza słuchawkowego Sugden (Masterclass HA-4), a teraz do dyspozycji miałem dodatkowo świetnego i bardziej ludzko wycenionego M2Techa Marley (także od ponad miesiąca, więc i jego brzmienie znam już świetnie). Od prawie kilku tygodni moje uszy cieszą także dwa źródła wysokiej klasy – cyfrowe: CD-T + Stratos Ayon Audio (transport CD i DAC), oraz analogowe: Transrotor Apollon z 12-calowym SME i wkładką ZYX Premium Omega + przedwzmacniacz gramofonowy Phasemation EA-1 II. Zdążyłem je już dobrze poznać, więc gdy przyszło do testowania Audeze nie mogłem sobie odmówić skorzystania z najlepszych źródeł, jakie miałem do dyspozycji.
Jakby tego było mało dystrybutor, firma AudioMagic, dostarczyła słuchawki nie z firmowym kablem, ale z polskim, dobrze już znanej wśród słuchawkowców marki Forza AudioWorks. Kable tej warszawskiej firmy, nie dość, że są fantastycznie wykonane, to zwykle biją jakością brzmienia na głowę stokowe odpowiedniki, i to przy całkiem rozsądnych cenach (czytaj TUTAJ). Słowem – zapewniłem LCD-XC towarzystwo z bardzo wysokiej półki, miałem więc prawo oczekiwać bardzo, bardzo wiele.

Zacząłem od tego, że od ponad dwóch lat jestem posiadaczem modelu LCD3, co oznacza ni mniej ni więcej tyle, że jestem fanem tej marki. Byłem ciekawy, co jeszcze Audeze może zdziałać po genialnych LCD3. Jak to zwykle w audio bywa, okazuje się, że lepiej zawsze może być. Ups... napisałem lepiej? O słuchawkach, które są jednak tańsze niż topowe? Na swoje usprawiedliwienie jeszcze raz podkreślę, że mam starszą wersję LCD3, bez Fazora i innych zmian, które mogły zostać wprowadzone w czasie tych dwóch lat. Obstaję jednakże przy swoim – LCD-XC, porównywane bezpośrednio do mojej wersji LCD3 podobały mi się jeszcze bardziej. Dużo lepsza izolacja od świata zewnętrznego to jedno, ale jest też kwestia, o której także już wspomniałem, jeszcze większej precyzji dźwięku i nieco, wcale nie tak dużo, ale jednak, jaśniejszej prezentacji (proszę zwrócić uwagę na stopniowanie – jaśniejsza, ale bynajmniej nie jasna).

To nadal są słuchawki, które zachwycają basem, który nie dość, że schodzi naprawdę nisko, że potrafi prawdziwie „przyłoić” w razie potrzeby, to na dodatek jest rewelacyjnie definiowany i różnicowany. Kontrabas to zawsze ten instrument, którego nagrań używam do oceny tej części pasma – przy dobrze nagranym bogactwo dźwięków, dynamika, bogactwo barwy jest bowiem niezwykłe. Gdy zacząłem już słuchać kontrabasu na LCD-XC nie mogłem przestać – na playlistę trafiały kolejne płyty Raya Browna, Isao Suzuki, Renaud Garcii-Fonsa, oraz niemal każda z udziałem tego instrumentu, jaka przyszła mi do głowy. Z uwagą śledziłem każde szarpnięcie struny, szybkie, mocne, zawierające w sobie ogromną porcję energii dzięki „wsparciu” (we właściwych proporcjach) pudła rezonansowego i dzięki niemu także pięknie wybrzmiewające. Ilość detali, umiejętność różnicowania dźwięków, dociążenie każdego dźwięku z każdego dobrze zrealizowanego nagrania robiły prawdziwy spektakl, a z spektakularnych nagrań (choćby z Soular energy) jeszcze coś więcej, coś z pogranicza uczestnictwa w wyjątkowym, muzycznym wydarzeniu.

Kontrabas to oczywiście nie jedyny instrument, który słuchany za pomocą tych słuchawek robi gigantyczne wrażenie. Proszę, o ile będziecie Państwo mieli okazję, posłuchać na nich dobrze nagranej perkusji, tego jak szybkie i mocne są uderzenia pałeczki, jak doskonale słychać sprężystość membran bębnów, jak doskonale różnicowane jest brzmienie każdego z nich, jak nie tylko słyszy się, ale i czuje uderzenia stopy. LCD3 robiły to znakomicie, a i XC, moim zdaniem, pewnie za sprawą zamkniętej konstrukcji, radzą sobie z oddaniem perkusji wyjątkowo, choć nieco inaczej. Schodzą równie nisko, ale sam dół nie jest aż tak dociążony jak w przypadku LCD3. Tyle, że XC górują nad flagowym modelem szybkością i konturowością niskich tonów. Przy uderzeniu pałeczki chodzi więc bardziej o jego szybkość, o wspomnianą interakcję między pałeczką i membraną, niż o potęgę uderzenia. To w praktyce oznacza m.in. kapitalne prowadzenie rytmu – czy to mój ulubiony blues, czy rock, czy jazzowa gitara basowa Marcusa Millera – gdy raz wszedłem w te klimaty nie mogłem się od nich oderwać. Nie co dzień trafiają się słuchawki, które w pełno pozwalają cieszyć się taką muzyką.
A skoro już jesteśmy przy perkusji – blachy, pełne, mocne, także świetnie różnicowane, mają ciut więcej blasku niż moje LCD3. Czy to mocne uderzenie pałeczki, czy „skaczący” hi-hat, czy w końcu miotełki delikatnie muskające blachy – za każdym razem brzmi to znakomicie. Tak, HD800 z Bakoonem HPA-21 http://highfidelity.pl/@main-1704&lang= są jeszcze bardziej przekonujące w tym zakresie, ale to ich (moim zdaniem oczywiście) jedyna przewaga.


To, co czyni Audeze tak wyjątkowym produktem, jest zrównoważenie całego pasma. To nie są słuchawki z pasmem typu „U”, z efektownymi skrajami pasma i wycofaną średnicą. Średnica absolutnie dorównuje klasą genialnemu basowi i znakomitej górze pasma. Powiem więcej: to właśnie średnica w dużym stopniu decyduje o charakterze brzmienia tych słuchawek. Podobnie jak w innych Audeze jest gęsta, nasycona, niezwykle barwna, choć muszę przyznać, że chyba jednak nie aż tak gęsta jak w przypadku LCD2 i 3. Tu zawsze można dyskutować, czy faktycznie nie jest aż tak bardzo dociążona, czy może akcent został przesunięty z dolnej średnicy nieco wyżej, czy też może to wyraźnie jaśniejsza góra sprawia, że odbiera się średnicę, jako nieco mniej gęstą.
Tak czy owak w ogólnym rozrachunku najważniejsza część pasma wypada nieco „lżej”, ale przez to także trochę żywiej, szybciej. Nie jest idealnie neutralna, jest nadal delikatnie ocieplona, ale to dzięki temu wokale, czy instrumenty akustyczne brzmią naturalnie i namacalnie.
Do wokali zaraz wrócę, ale muszę tu wspomnieć o brzmieniu skrzypiec i altówek, niezwykle pełnym, bogatym, szczegółowym – gołym uchem „widać” smyki i place przesuwające się po strunach, a i udziału „drewna” nie trzeba szukać, bo także jest on oczywisty i proporcjonalny do brzmienia samych strun. Skrzypce potrafią zabrzmieć niezwykle słodko, rzewnie, ale i ostro gdy potrzeba. Najbardziej niezwykły jest jednakże ów niezwykle mocno słyszalny i odczuwalny udział „drewna” w dźwięku smyczków. Równie pięknie wypadają instrumenty dęte – trąbki czy puzony zachwycały mnie na przemian a to gładkim, „grzecznym” brzmieniem, a to agresywnością i ostrością, które przyjemnie kłuły w uszy.

Wokale... Nawet jeśli średnica LCD-XC nie jest tak gęsta, jak w przypadku starszych modeli tej marki, to i tak prezentacja wokali wyróżnia się zdecydowanie na plus w stosunku do niemal wszystkich słuchawek, jakich do tej pory miałem okazję słuchać. Bardzo wiernie oddana jest barwa i faktura każdego głosu a duża dawka ekspresji nie pozwala się oderwać od słuchania. W większości przypadków wokal podany jest blisko co w połączeniu ze wspomnianą przekonującą ekspresją prezentacji stwarza poczucie bliskiej więzi z wykonawcą, wciąga w kreowany przez niego, nią świat. Co te słuchawki potrafią w zakresie prezentacji wokali najlepiej pokazują nagrania a capella, choćby The Persuassions. Pięć jakże różnych, ale i jakże doskonale harmonizujących ze sobą głosów. LCD-XC pozwalały swobodnie śledzić wybrany z nich, przyglądać się najdrobniejszym nawet niuansom śpiewu każdego z panów – były analityczne, ale jednocześnie piekielnie muzykalne. To ostatnie nawiasem mówiąc mogłoby służyć za jakąś formę charakterystyki brzmienia tych słuchawek – łączą ze sobą te dwie, wydawałoby się, sprzeczne cechy. Dlatego właśnie jestem skłonny wierzyć w znalezione w sieci informacji, według których ten model chwalony i używany jest przez wielu zawodowców pracujących w studiach.

Na sam koniec zostawiłem rzecz, która zaskoczyła mnie bardzo, choć może po niedawnych doświadczeniach z FAD-ami Pandora Hope VI już nie aż tak bardzo. Rzecz w tym jak dużą przestrzeń potrafią zbudować te słuchawki. Faktem jest, że to jedna z mocnych stron planarów w ogóle, które tworzą (jak na słuchawki oczywiście) dużą, trójwymiarową, dobrze poukładaną przestrzeń, zwykle wychodzącą dość daleko poza głowę. To m.in. dlatego od pierwszych kontaktów z słuchawkami magnetostatycznymi stały się one moimi faworytami. Ale LCD-XC to konstrukcja zamknięta, a jedną z cech takich konstrukcji jest właśnie ograniczenie przestrzeni. Nie wiem czy powinienem wierzyć swoim uszom, czy może ponosi mnie nieco entuzjazm, ale porównując ten model do moich LCD3 nie zauważyłem ograniczeń w zakresie wielkości, czy trójwymiarowości przestrzeni konstrukcji zamkniętej. Pandory także zaskoczyły mnie trójwymiarową prezentacją, ale jednak nieco moim Audeze ustępowały, niewiele ale jednak. Teraz różnicy wskazać nie potrafiłem. Porównywałem oczywiście także i XC właśnie z FAD-ami – w końcu to dwie konstrukcje zamknięte, choć te drugie słuchawki to „zwykłe” dynamiki. Różnica w cenie tych słuchawek jest duża – FAD-y są niemal o połowę tańsze, ale czy to znaczy, że są dwa razy gorsze? Takich prawidłowości w świecie audio właściwie nie ma. Za niewielki wzrost jakości zwykle płacimy dużo. Tak też jest i w tym przypadku – Audeze LCD3 to w kategoriach bezwzględnych słuchawki bez wątpienia lepsze, ale czy warto za nie zapłacić aż 3 tysiące PLN więcej niż za FAD-y? Na to pytanie musi sobie sam odpowiedzieć już każdy potencjalny właściciel. Audeze w każdej właściwie kategorii oferują nieco więcej – nieco większą przestrzeń, nieco mocniejszy i szybszy bas i nieco bardziej dźwięczną górę. Chyba średnica tych słuchawek jest w sumie najbardziej zbliżona, choć FAD-om gęstością jednak nieco bliżej do LCD 2 i 3. Jedne i drugie słuchawki są bardzo muzykalne, a Audeze nieco bardziej analityczne. FAD-y są lżejsze, acz i tak trudno byłoby z nimi spacerować po ulicy. Audeze są bardziej luksusowo wykonane i, pomijając kwestię wagi, nieco bardziej komfortowe. Powiedziałbym więc, że jeśli pieniądze nie stanowią problemu to Audeze są tu faworytem, jeśli jednak mamy ograniczenia budżetowe to FAD-y będą nadal bardzo dobrym wyborem.

Podsumowanie

Nie będę ukrywał, że bardzo chciałbym mieć LCD-XC – stałyby się z miejsca moją „zamkniętą” referencją, powiem więcej – może nawet zastąpiłyby w roli jedynej referencji LCD3 (jeszcze raz przypomnę, że mam starszą wersję tych słuchawek). Temat jeszcze przemyślę – całkiem możliwe, że jednak za jakiś czas zobaczycie Państwo w moim systemie referencyjnym te słuchawki. Z zalet praktycznych najważniejsza jest ich zamknięta konstrukcja za którą idzie dobra izolacja, zarówno słuchacza od otoczenia, jak i otoczenia od tego, czego słuchamy. Jeśli chodzi o brzmienie to wspomniane już połączenie wybitnej muzykalności z naprawdę wysokiej klasy analitycznością jest w stanie, moim zdaniem oczywiście, przekonać do tych słuchawek niemal każdego, niezależnie od indywidualnych preferencji. Świetna przestrzeń, szybki, nisko schodzący, konturowy bas, który doskonale łączy się z gładką i bardzo ekspresyjną (choć ciut mniej gęstą niż w przypadku LCD 3) średnicą, która z kolei płynnie przechodzi w otwartą, dźwięczną i mająca więcej blasku niż LCD3 górę pasma. LCD-XC potrafią zagrać naprawdę dobrze już z przenośnymi odtwarzaczami, ale zdecydowanie wykorzystają wysokiej klasy źródło i wzmacniacz odpowiedniej mocy (trzeba pamiętać, że producent rekomenduje moc z zakresu 1-4 W, której przenośne grajki zapewnić nie potrafią, a i nie wszystkie stacjonarne wzmacniacze tyle oferują). W odpowiednim towarzystwie gwarantują dźwięk klasy high-end, z którym nie tylko mógłbym, ale bardzo chciałbym żyć na co dzień!

Audeze LCD-XC to (na dziś) jedyny model słuchawek planarnych tego producenta. Zważywszy na to, że jest on niewiele tańszy od flagowego modelu LCD3 można do nazwać „zamkniętym flagowcem” tej amerykańskiej marki. Sercem słuchawek Audeze jest przetwornik planarny, magnetostatyczny – to cienka folia z nadrukowanym, rozmieszczonym równomiernie na całej powierzchni obwodem (cewką) rozpięta między dwoma układami magnesów neodymowych. W założeniu powinno to zapewniać zdecydowanie lepszą kontrolę, oraz mniejszy poziom zniekształceń niż w przypadku tradycyjnych przetworników stosowanych w słuchawkach.
Nowym rozwiązaniem, które pojawiło się już we wszystkich modelach Audeze, ale było wprowadzone właśnie z modelami LCD-X i XC, producent nazwał Fazor. To element maskownicy znajdujący się wewnątrz muszli, który zapewnia korzystniejszy przepływ/rozpraszanie dźwięku, co w praktyce ma się przekładać na szersze i bardziej wyrównane pasmo przenoszenia oraz jeszcze lepszą holografię.


Model LCD-XC jest najcięższym wśród przecież i tak ciężkich modeli Audeze. Spora masa wynika zapewne po części z pełnych, drewnianych muszli. Poza tym elementem reszta jest niemal identyczna jak w pozostałych modelach. Szeroki, obszyty wysokiej klasy skórą pałąk, grube, wyprofilowane, obszyte taką samą skórą, duże i bardzo wygodne pady, takie samo mocowanie muszli do pałąka i takie same gniazda mini-XLR z wylotami skierowanymi do przodu w obu muszlach. Duża masa słuchawek niejako wymusza dość spory, ale moim zdanie nieprzesadzony nacisk. Standardowo słuchawki dostarczane są z dwoma 2,5-metrowymi kablami – jednym zakończonym dużym jackiem, drugim 4-pinowym XLR-em. Do testu słuchawki otrzymałem z topowym kablem polskiej firmy Forza Audioworks. Jak każde słuchawki Audeze można je zamówić albo w bardzo eleganckim, drewnianym pudełku, albo w pancernym, wyłożonym grubą gąbką futerale doskonale nadającym się do ich przewożenia. To piękne, solidnie wykonane konstrukcje.

Dane techniczne (wg producenta)

Typ: zamknięte, wokółuszne
Przetwornik: planarny
Impedancja: 20 Ω
Pasmo przenoszenia: 5 – 22 000 Hz
Maksymalna moc wzmacniacza: 15 W (przez 200 ms)
Optymalna moc wzmacniacza: 1-4 W
THD: < 1%
SPL: >130 dB
Skuteczność: 95 dB/1 mW
Długość kabla: 2,5 m

Dystrybucja w Polsce:

AudioMagic.pl

ul. Sienna 61
00-820 Warszawa

e-mail: pomoc@audiomagic.pl

audiomagic.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

system-odniesienia