246 Październik 2024
- 01 października
- TEST Z OKŁADKI: Sforzato DSP-07EX ⸜ odtwarzacz plików audio
- MUZYKA ⸜ recenzja: Czerwone Gitary, Breakout, Lady Pank, Rodowicz, Sośnicka (x 2) na płytach SACD ˻ SERIA 6 ˺
- TEST: Aura AV-40 REBIRTH ⸜ wzmacniacz zintegrowany
- TEST: Phonia GRAVIS 400 ⸜ kolumny głośnikowe • podłogowe
- TEST: Stage III Concepts LEVIATHAN LIMITED EDITION ⸜ kabel zasilający AC
- TEST: TiGLON MS-DR20R ⸜ interkonekt analogowy RCA
- WYSTAWA ⸜ zaproszenie: HIGH FIDELITY na Audio Video Show 2024
- NAGRODY: STATEMENT in High Fidelity ⸜ Polish Edition 2024 - Ancient Audio & MSB Technology
- 16 października
- WYSTAWA ⸜ zaproszenie: Audio Video Show 2024 – wybrane atrakcje
- KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE, spotkanie № 148: SILTECH MASTER
- TEST: Pro Audio Bono FULL PEEK 60 ⸜ nóżki antywibracyjne
- TEST: Shunyata Research GAMMA IC + SP + NR ⸜ interkonekt RCA + kabel głośnikowy + kabel zasilający AC
- TEST: Skyanalog G-2 Mk II ⸜ wkładka gramofonowa MC
- LISTY: CZYTELNICY piszą → REDAKCJA odpowiada
Witajcie w Polsce! Mam nieodparte wrażenie, że Polska to kraj potencjału. Zwykle niezrealizowanego, gdzieś rozproszonego, zamienionego na ciepło w wyniku tarcia, a jeśli zamienionego na energię kinetyczną, to raczej poza granicami naszej pięknej ziemi. Jeśli przywołamy, w przypadkowej kolejności i bez uprzedniego przygotowania, takie nazwiska, jak: Penderecki, Wieniawski, Górecki, Chopin, Lutosławski, Mykietyn, Komeda, Stańko, Możdżer (muzyka; kompozytorzy i wykonawcy), Zbigniew Jastrzębski, Marek Karewicz (grafika; okładki płyt), Stefan Kudelski (sprzęt audio, producent), żeby trzymać się jedynie bliskich nam terenów, to wszystkich ich łączy jedno: karierę na miarę swojego talentu zrobili dopiero po wyjeździe z Polski lub rezydując co jakiś czas poza jej granicami. Jak gdyby dopiero po przeglądnięciu się w obcych oczach można było ich wielkość zaaprobować. Od jakiegoś czasu, to tylko moje subiektywne odczucie, coś się zmienia i nie potrzeba nam już tak mocnego „imprimatur” z zewnątrz, jak kiedyś, żeby właściwie ocenić i docenić czyjąś wartość. Zmiany zachodzą jednak powoli. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku produktów audio. O firmie Nagra, a właściwie jej założycielu, polskim inżynierze Stefanie Kudelskim (1929-2013), który wraz z rodzicami, w 1939 roku, po napaści nazistowskich Niemiec na Polskę, przez Rumunię, wyemigrował do Francji i tam ukończył studia, już wspomniałem. Warto do tej listy dodać jeszcze nazwisko Wally’ego (czyli Waldka) Malewicza (MS MechEng; czytaj też TUTAJ), specjalistę od analogu. Mało jest jednak takich przykładów, bardzo mało. A jeśli zapytamy o polski rynek, tu i teraz, o ostatnie 50 lat, wyda się nam, że zieje tam czarna dziura. I w pewnym sensie, jeśli trudno będzie nam cokolwiek w tych latach umiejscowić, co można by wskazać palcem, przywołać konkretne nazwiska, ludzi z krwi i kości, będziemy mieli z tym kłopot. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest polska historia. Co do kraju zwanego PRL-em istnieje wiele przesądów, często ze sobą sprzecznych. Jest np. przekonanie, że w PRL-u nie pracowano, że zasadniczo się obijano. I takie, że był to czas ciężkiej harówy, która nie przynosiła nic prócz upokorzenia. W świetle tego pierwszego niezrozumiała jest rewolta „Solidarności” W świetle drugiego niemożliwe byłyby te wszystkie powiedzonka, jak „wy udajecie, że nam płacicie, a my udajemy, że pracujemy” lub „czy się stoi, czy się leży”. Za to jedno jest zrozumiałe i na pewno prawdziwe: był to kraj najgłębszych sprzeczności oraz braku logiki – pisze Dorota Jarecka w recenzji wystawy „Czas wolny. Fotografie” (Dorota Jarecka, Czas artysty, czas robotnika, Gazeta Wyborcza”, 19 sierpnia 2013). Trudno się z tym nie zgodzić, nie dostrzec dwoistości tego czasu, w którym z jednej strony starano się normalnie żyć, a z drugiej walczono; z jednej robiono wszystko, aby przeciwstawić się władzy, a z drugiej z poświęceniem dążono do odbudowania kraju. Ta dwoistość zapewne pozostanie częścią naszej historii i jej oceny na zawsze. I nie da się – jak sądzę – wypracować jednego, wspólnego poglądu, nie potrafimy napisać wspólnego podręcznika historii. Można jednak, a myślę ciągle z perspektywy audio, zrobić coś innego – spróbować wydobyć z kurzu to, co ważne i co nie podlega ocenie politycznej, a jedynie estetycznej: historię polskiej myśli technicznej i projektowej. Chciałbym, żeby ten krótki wstępniak, a także artykuły zawarte w tym numerze „High Fidelity” były przyczynkiem do szerszej dyskusji na ten temat, a przy odrobinie szczęścia stały się częścią odbudowy naszej tożsamości. PREHISTORIA Historia polskiego przemysłu radiofonicznego rozpoczyna się po I wojnie światowej. Zarys historii polskiego przemysłu elektronicznego do 1985 roku podaje nawet konkretną datę: jako początek radiofonii przyjmuje, mające miejsce 1 lutego 1925 roku, uruchomienie pierwszej próbnej stacji radiofonicznej w Warszawie, przy ul. Narbutta 29. Rok wcześniej powstała spółka z o. o. „Polskie Radio” (Mieczysław Hutnik, Tadeusz Pachniewicz, Zarys historii polskiego przemysłu elektronicznego do 1985 roku, Warszawa 1994). W 1939 roku liczba abonentów radowych w Polsce przekroczyła milion. Oznaczało to, co oczywiste, olbrzymi rynek na radioodbiorniki. W produkcji przodowały wówczas polskie filie zagranicznych producentów, jak Philips i Telefunken w Warszawie, ale ważne były i fabryki Elektrit w Wilnie oraz Państwowe Zakłady Tele i Radiotechniczne w Warszawie. Jak czytamy, w 1939 roku liczba zakładów przemysłowych o profilu radiotechnicznym wynosiła 34, a zatrudnionych w nich było 6150 osób. Wśród nich było 120 inżynierów. Oprócz lampowych odbiorników radiowych, których wygląd jest wszystkim znany, produktem z tego czasu, o którym warto powiedzieć był Detefon. Ten polski radioodbiornik wyposażony był w detektor kryształkowy i pracował na falach długich i średnich. Radyjko nie miało wbudowanego wzmacniacza, a do odsłuchu potrzebne były wysokoomowe (2000 Ω) słuchawki. Urządzenie zostało opracowane w roku 1929 przez Wilhelma Rotkiewicza. Do wybuchu wojny wyprodukowano pół miliona sztuk. Co ważne, znany jest artysta-plastyk, który zaprojektował wygląd Detefonu – Poliński. Słuchawki to dość niewygodny sposób korzystania ze stacjonarnego radia, dlatego oprócz odbiornika do produkcji weszły także – jak byśmy je dzisiaj nazwali – aktywne głośniki: jednolampowy Amplifon oraz dwulampowe, różniące się projektem plastycznym, Binofon Z oraz Binofon B („Old Radio” i TUTAJ). Warto zwrócić uwagę na cudowną urodę Amplifona – zarówno jego przedniej ścianki, jak i tylnej, z wycięciami w ‘f’, wzorowanymi na otworach rezonansowych skrzypiec. To pierwszy przykład, jaki znam, na udaną współpracę między polskimi inżynierami i plastykami w dziedzinie produktów audio. FONICA II wojna światowa (w Polsce przyjmuje się, ze to okres od 1 września 1939 roku do 8 maja 1945 roku) to czarny okres w historii Polski, a produkcja krajowa podporządkowana była wymogom niemieckich okupantów. Polska produkcja rusza jeszcze w czasie wojny, a już 1 maja 1945 roku powołano do życia Państwowe Zakłady Tele i Radiotechniczne. W tym samym roku powstaje Łódzka Fabryka Państwowych Zakładów Tele i Radiotechnicznych z siedzibą przy ul. Skrzywana 9 (później przekształcona w Zakłady Wytwórcze Aparatów Telefonicznych T-4, następnie Fonica i wreszcie Unitra-Fonica), a rok później Fabryka Głośników we Wrześni koło Poznania (później znana jako Tonsil). Nie znamy niestety nazwisk projektantów pierwszego polskiego gramofonu, GE-53, wprowadzonego do sprzedaży przez Zakłady Wytwórcze Aparatów Telefonicznych w 1954 roku (skądinąd ciekawy jest rozdźwięk pomiędzy nazwą wskazująca na rok wprowadzenia do sprzedaży i faktycznym jej uruchomieniem; jednym z tropów może być fakt, że dopiero w 1954 roku uruchomiono produkcję szafirowych igieł do wkładek, z którymi gramofon stworzył pierwszy kompletny polski gramofon). Być może wyjaśnieniem jest bardzo bliskie pokrewieństwo jego wyglądu z gramofonem Philipsa HX301A (czytaj TUTAJ). Niewiele w tej mierze zmieniły, wprowadzony do sprzedaży w 1956 roku model GE-56, ani też Karolinka, gramofon produkowany w latach 1957-1961. DIORA Dla rozwoju polskiego designu przemysłowego znacznie bardziej istotna okazała się jednakże współpraca Piotra Tworza (1935-2000) oraz Janusza Zygadlewicza (1931-1987). Piotr Tworz był inżynierem i konstruktorem radioodbiorników, pracujący od 1957 roku w zakładach produkcyjnych Diora. A Diora to kolejny, po Fonice, ważny polski producent produktów audio. Powołany do życia 8 listopada 1945 roku pod nazwą Państwowa Fabryka Odbiorników Radiowych (PFOR) w Dzierżoniowie kilkakrotnie zmieniał nazwę - DZWUR, czyli Dolnośląskie Zakłady Wytwórcze Urządzeń Radiowych, T-6, by w końcu stać się Diorą. W 1947 roku w szwedzkiej firmie AGA zakupiono licencję na odbiornik radiowy, który pod nazwą Aga trafił do sprzedaży. Rok później, po wyprodukowaniu 25 000 sztuk tego radia, mieliśmy już pierwszy całkowicie polski produkt, radio Pioneer, wytwarzany, pod nazwą Promyk, aż do 1968 roku. Za jego powstanie odpowiedzialny był główny inżynier zakładów, pan Wilhelm Rotkiewicz. W 1972 roku zaprezentowano pierwszy polski radioodbiornik (amplituner) klasy hi-fi o nazwie Meluzyna. Noszący w firmowej nomenklaturze nazwę „Odbiornik sterujący hi-fi „Meluzyna TST-101 (tuner)” był najlepszym ówczesnym odbiornikiem radiowym w Polsce. Ponieważ był prestiżowym produktem („1 klasy, o 1 wersji wykonawczej, reprezentuje odbiornik radiowy najwyższej klasy, pełnotranzystorowy i stereofoniczny”) zadbano w nim o szczegóły zwykle pomijane, jak: głowicę UKF z oddzielnym oscylatorem, z układem automatycznej regulacji częstotliwości (ARCz), czterostopniowy wzmacniacz częstotliwości pośredniej i inne. Tuner wchodził w skład systemu wraz ze wzmacniaczem WST-101, gramofonem ze wzmacniaczem WG-610f oraz magnetofonem ze wzmacniaczem ZK-246. W odpowiedniej tabelce podano także listę systemów głośnikowych firmy Tonsil, z którymi mógłby współpracować. Najdroższy był ZG-30C, kosztujący 2300 zł. Za Meluzynę trzeba było dać 3200 zł, a w systemie – aż 12 000 zł. |
Moc wyjściową określono na 2 x 9 W, przy THD=0,7%. Jak podaje, dołączona do broszury ulotka, amplituner kosztował 7700 zł. Wydawałoby się więc, że możemy być z polskiego rynku audio dumni. A jednak… Najwyraźniej potrzeba nowości była silniejsza i melomani, a także „zwykli” ludzie zachłannym, wygłodzonym okiem patrzyli na Zachód, uważając sprzęt polski za coś gorszego. Wydaje się, że chcąc zaspokoić te potrzeby Aleksander Witort, jeden z najbardziej cenionych popularyzatorów techniki audio w Polsce, w wydanej w 1973 roku książce-poradniku Stereofonia dla wszystkich jako materiał ilustracyjny wybrał zdjęcia produktów takich marek, jak: Elac, Dual, Riga (nie mylić z Regą), Goodmans. I ani jednej ilustracji z produktem polskim. Żeby nie pozostawiać pana Witorta w trudnej sytuacji dodajmy, że podobnie postąpili autorzy takich podręczników, jak: Wzmacniacze elektroakustyczne z 1978 roku (Maciej Feszczuk) oraz O stereo i kwadrofonii z 1990 roku (Leopold B. Witkowski). Upadłość Diory przypada na 2001 rok, a w 2006 wykreślono ją z dokumentów sądowych. Rok wcześniej pojawiła się jednak informacja, że Robert Waldemar Kubaś, Mariusz Piestrak i Piotr Burzyński wykupili od syndyka logo firmy i że przygotowują wzmacniacz lampowy. W 2009 roku na rynek trafiły jednak kompletnie inne produkty – chińska elektronika i kolumny. Dystrybuowane były przez firmę Manta. KASPRZAK Wróćmy jednak do postaci Janusza Zygadlewicza. Lata 1972-1978 to dla niego okres pracy w Zakładach Radiowych im. Kasprzaka w Warszawie. Otwarte w 1951 roku były pierwszym polskim zakładem specjalnie zaprojektowanym i wybudowanym dla potrzeb przemysłu radiotechnicznego. Początkowo dysponowały nadmiarem powierzchni względem zamówień, dlatego przeniesiono doń dwa inne zakłady. Ponieważ zakład nie posiadał możliwości wytwarzania podzespołów kooperował w tej dziedzinie z zakładem T-4 z Łodzi, czyli Fonicą. Najbardziej znanym radioodbiornikiem z tamtych lat jest Stolica. Przez krótki czas, w latach 1952-1954 budowano tam także głośniki dynamiczne, na bazie licencji zakupionej w firmie AGA-Baltic. Produkcja ta została w 1954 roku przekazana do fabryki we Wrześni (Tonsil). Jest wśród niej perełka designerska – model ZK 146, zaprojektowany przez Janusza Zygadlewicza w 1974 roku. Obudowę stanowiła perforowana blacha z okrągłymi otworami, przypominającymi w pewien sposób to, co wcześniej projektant przedstawił wraz z radiem Ewa. Opisująca postać tego niezwykłego projektanta Anna Maga (Rzeczy niepospolite, s. 284) mówi o charakterystycznej, prostopadłościennej „architekturze” obudowy ZK 146, dominującej w latach 70. Odwołanie do architektury jest zresztą nieprzypadkowe – dyscyplina ta była bliska Zygadlewiczowi z racji jego wykształcenia. I dalej: W 1998 roku „Rzeczpospolita” donosi: LATA 1970-1980 Czasy rządów Edwarda Gierka obejmują lata 1970-1980, przyjmuje się jednak, że „złoty” okres obejmuje lata 1970-1975, kiedy to do Polski szerokim strumieniem płynęły pożyczki zza granicy, za które kupowano np. licencje. Tak powstały pierwsze produkty łódzkiej Foniki, a potem także warszawskiej Unitry, w kooperacji z Telefunkenem, Philipsem, Grundigiem, Sanyo i Thomsonem na czele. ZAKOŃCZENIE Osobną pozycję zajmuje w sercach polskich melomanów firma Radmor. Najbardziej znaną (jak sądzę) konstrukcją był amplituner Radmor OR-5100 z 1977 roku, projektu znanego projektanta Grzegorza Strzelewicza, z konstrukcją Macieja Sokólskiego, powstały przy współpracy Instytutu Telekomunikacji oraz Ośrodka Wzornictwa Przemysłowego PTH w Warszawie. Jak zgodnie twierdzą ludzie, którzy się na tym znają, tzw. „Radmory” były najlepszymi produktami audio, które powstały w Polsce przed „transformacją”. I wciąż czekają na opowiedzenie swojej historii. Podobnie, jak trudne lata 80. Miejmy nadzieję, że uda się te lukę w przyszłości zapełnić. Mam nadzieję, że ten –z konieczności – pobieżny ogląd był dla państwa pomocny, albo że przywołał wspomnienia. Muszę powiedzieć, że i dla mnie jego przygotowanie było niezwykłą przygodą. Jeśli bym o czymś marzył, to o wspólnym napisaniu wraz z państwem kompletnej historii polskiego audio. Najlepiej w formie książkowej. Jeśli więc ktoś z was, czytelników, ma coś ciekawego do opowiedzenia, jeśli w jego archiwum są ciekawe zdjęcia związane z polskim audio sprzed 1989 roku – podsyłajcie, będziemy się to starali wydawać.
W tym miesiącu otrzymują państwo "High Fidelity" wcześniej niż zwykle dzięki PFTA (Polish Field Target Association), który powołał grafika przygotowującego pismo do polskiej drużyny na Mistrzostwa Świata w konkurencji Field Target, odbywające się w dniach 30.08-01.09 w Ebern w Niemczech. |
Kim jesteśmy? |
Współpracujemy |
Patronujemy |
HIGH FIDELITY jest miesięcznikiem internetowym, ukazującym się od 1 maja 2004 roku. Poświęcony jest zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku, muzyce oraz technice nagraniowej. Wydawane są dwie wersje magazynu – POLSKA oraz ANGIELSKA, z osobną stroną poświęconą NOWOŚCIOM (→ TUTAJ). HIGH FIDELITY należy do dużej rodziny światowych pism internetowych, współpracujących z sobą na różnych poziomach. W USA naszymi partnerami są: EnjoyTheMusic.com oraz Positive-Feedback, a w Niemczech www.hifistatement.net. Jesteśmy członkami-założycielami AIAP – Association of International Audiophile Publications, stowarzyszenia mającego promować etyczne zachowania wydawców pism audiofilskich w internecie, założonego przez dziesięć publikacji audio z całego świata, którym na sercu leżą standardy etyczne i zawodowe w naszej branży (więcej → TUTAJ). HIGH FIDELITY jest domem Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. KTS jest nieformalną grupą spotykającą się aby posłuchać najnowszych produktów audio oraz płyt, podyskutować nad technologiami i opracowaniami. Wszystkie spotkania mają swoją wersję online (więcej → TUTAJ). HIGH FIDELITY jest również patronem wielu wartościowych wydarzeń i aktywności, w tym wystawy AUDIO VIDEO SHOW oraz VINYL CLUB AC RECORDS. Promuje również rodzimych twórców, we wrześniu każdego roku publikując numer poświęcony wyłącznie polskim produktom. Wiele znanych polskich firm audio miało na łamach miesięcznika oficjalny debiut. |
|
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity