pl | en

No. 223 Listopad 2022

Wstępniak

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”


No 223

1 listopada 2022

WYSTAWA jako doświadczenie KONCERTOWE

‘WYSTAWA’ –
1. «wystawiony na pokaz zbiór przedmiotów»
2. «miejsce, w którym wystawia się takie zbiory»
3. «okno sklepowe z wyłożonymi na pokaz towarami»
„Słownik Języka Polskiego PWN” → SJP.pwn.pl

IE WIEM, W KTÓRYM MOMENCIE to państwo czytacie, w trakcie, czy już po zakończeniu wystawy Audio Video Show 2022 w Warszawie. Niezależnie jednak od tego, czy chodzicie właśnie po pokojach hotelu Radisson Blu Sobieski i Golden Tulip albo przechadzacie się po szerokich korytarzach PGE Narodowy, czy już jesteście w domu, impreza ta będzie zarówno dla was, jak i dla wystawców i producentów jednym z najważniejszych wydarzeń tego roku.

⸜ Wystawa Audio Video Show 2019 i uczestnicy warsztatów zorganizowanych przez „High Fidelity”

Jedną z przyczyn – ważną, choć nie najważniejszą – jest fakt, że powraca ona po dwóch latach nieobecności, spowodowanej restrykcjami wprowadzony z powodu epidemii koronawirusa COVID-19. Niemal już o tej katastrofie społeczno-gospodarczej zapomnieliśmy, choć przecież wciąż są z nami jego kolejne fale. Najpierw wystawa High-End w Monachium, a teraz warszawska w symboliczny sposób „otwierają” branżę na nowo. Mówię właśnie o tych dwóch imprezach, ponieważ są one, jak się wydaje, najważniejsze dla naszej branży.

Każda z innego powodu. High End jest miejscem „biznesowym”. Chociaż dwa dni otwarte są dla zwiedzających, to najwięcej „dzieje się” na niej w dniu pierwszym i drugim, przeznaczonym tylko dla branży. Muzyki tam nie za dużo, sporo za to prezentacji, spotkań i wspólnych posiłków. Audio Video Show jest z kolei miejscem, w którym słucha się muzyki. Podkreślali to wielokrotnie, zarówno dziennikarze ze świata, jak i producenci. Obydwa typy wystaw są potrzebne i każda z nich ma do spełnienia nieco inne zadanie.

Z punktu widzenia melomana, audiofila, czy po prostu osoby zainteresowanej niecodziennym wydarzeniem, wystawa audio jest miejscem, w którym może zobaczyć dużą część tego, co w audio najważniejsze i najnowsze pod, że tak powiem, jednym dachem. To naprawdę unikatowa możliwość, ponieważ nie ma takiego sklepu na świecie, który oferowałby choć ułamek marek, z którymi się na wystawach spotykamy, o pokazach i prezentacjach nawet nie wspominając.

A jednak jest tak, że audiofile wraz z czasem, wraz z nabraniem doświadczenia i z osłuchaniem zaglądają do warszawy – zostańmy przy tym przykładzie – coraz rzadziej. Wśród moich znajomych, także wśród członków Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, jest wielu takich, którzy otwarcie deklarują niechęć do tego typu imprez, często nawet niesmak. Ich argumentacja jest prosta i całkowicie prawidłowa: na wystawie audio nie da się usłyszeć nawet cząstki tego, co dany produkt lub system są w stanie zaprezentować. Chodzi zarówno o nieprzygotowane akustycznie pokoje, przeciążone sieci zasilające, szumy RFI i EMI, generowane przez niezliczone urządzenia audio, a także o wciąż wchodzących i wychodzących z pokojów ludzi.

⸜ Wystawa Audio Video Show Praha 2020 i kolejka przed wejściem

To prawda. Nie ma powodu, aby przemalowywać konia na zebrę, bo koń jest taki, jaki jest. Przypomniało mi się to dokładnie w momencie, w którym znajomym z KTS-u wysyłałem zdjęcie, moje i syna, z koncertu grupy THE CURE. Wyczekiwany przeze mnie dzień nadszedł 20 października i o 19.30, czyli sporo przed rozpoczęciem widowiska, piliśmy już piwo, chodząc po korytarzach otaczających Tauron Arenę. Dzień był wyczekiwany, ponieważ zespół Roberta Smitha był w czasach szkolnych jednym z moich ulubionych. Do dziś chętnie sięgam po Disintegration czy – to już późniejsze czasy – Wish.

Występ brytyjskiego zespołu był długi, z wieloma bisami. Większość utworów zagrana została niemal dokładnie tak, jak na płytach. To ciekawy trend. Pamiętam, jak w 2013 roku byliśmy, też z synem, na łódzkim koncercie PETERA GABRIELA, w czasie którego odtworzył 1:1 album So, a rok później w Sali Kongresowej w Warszawie zespół YES odegrał, również 1:1, trzy swoje klasyczne albumy: The Yes Album, Close to the Edge oraz Going for the One, Bartek napisał wówczas relację z tego wydarzenia dla portalu GAMEPLAY.pl.

To była moda, bazująca na tym, że wielkie płyty stawały się powoli klasykami na miarę – nomen omen – muzyki klasycznej. Czyli „uświęconymi” przez swoje płytowe wykonania, które stawały się dla fanów jedyną i właściwą wersją. A przecież przez lata jedną z fajniejszych właściwości koncertów było to, że można było na nich usłyszeć koncertowe, czyli inne, zmienione, wzbogacone, przedłużone wersje znanych i kochanych utworów. To przecież koncert był sposobnością na odsłuchanie długich solówek poszczególnych instrumentalistów i zorientowanie się w ich zdolnościach. Dzięki temu istniał rynek bootlegów, korzystający z tego, że każdy koncert był trochę inny.

Wraz z zanikiem progresywnego nurtu w muzyce popularnej stawało się to coraz bardziej nieaktualne. Dzisiaj „klasyka”, także ta rockowa, jest spetryfikowana. I właśnie z czymś takim mieliśmy do czynienia na koncercie The Cure. Nie narzekam. Powiem więcej – właściwie to czegoś takiego oczekiwałem, a Smith dał nam dokładnie to, o co prosiliśmy. Już pierwsze dźwięki dzwoneczków informowały o tym, czego posłuchamy, kilka taktów perkusji i wiedzieliśmy, ze za chwilę wejdzie charakterystyczny riff gitarowy.

‘TARGI’ – «wystawa krajowa lub międzynarodowa dająca przegląd eksponatów z różnych dziedzin produkcji» „Słownik Języka Polskiego PWN” → SJP.pwn.pl

Ale ja nie o tym… Koncert był fatalnie nagłośniony. Wprawdzie w Tauron Arenie byłem na wielu świetnie brzmiących występach dużych zespołów, to jednak przyjąłem to „z dobrodziejstwem inwentarza”, rozumiejąc, że to wydarzenie społeczne, a nie audiofilskie. Ostatecznie to był MÓJ zespół, prawda? A kiedy robiłem, wspomniane, selfie przyszło mi na myśl, że dokładnie w taki sam sposób przeżywamy wystawy audio.

⸜ Wystawa High End 2022 w Monachium i jedna z prezentacji – Raidho Acoustics

Oczywistą oczywistością jest to, że w większości przypadków na wystawach „nie gra”. Absolutną prawdą jest, że zwykle nie ma co liczyć na komfortowy odsłuch, ponieważ siedzimy lub stoimy koło obcych ludzi, inni przemykają przed nami, wchodzą w pole odsłuchowe, zaglądają za kolumny itd. To są rzeczy, których unikamy siedząc samotnie przed parą kolumn w fotelu lub na kanapie. Nic nas nie rozprasza, jesteśmy tylko my i sprzęt. To znaczy – my i muzyka, chciałem oczywiście powiedzieć.

Z drugiej jednak strony na wystawie spotykamy się z markami, które cenimy lub o których marzymy. Możemy podejść do ich twórców, uścisnąć ich rękę i powiedzieć kilka dobrych słów. Mamy możliwość przysiąść na chwilę na jednym z wielu spotkań, warsztatów i pokazów. Są nowości, są specjalne prezentacje, są rzeczy, których nigdzie indziej nie zobaczymy i których nigdzie indziej nie usłyszymy.

Dlatego też warto pomyśleć o wystawie inaczej. Nie jak o miejscu, w którym usłyszymy jak gra produkt taki, czy inny. Szansa na to, że zmienimy zdanie pojawi się, jeśli podejdziemy do wystawy jak do koncertu rockowego lub nawet jazzowego. Bo przecież chodzi o emocje. A cóż dla audiofila jest bardziej emocjonującego niż widok nowości, którą zna jedynie z magazynów audio? Nawet jeśli nie usłyszy tego, co by chciał, to nawet tylko konfrontacja z obiektem zainteresowania warta jest wysiłku. Nie mówię, że wszyscy mamy chodzić i jeździć na wystawy. Mówię tylko, że warto przemyśleć swoje nastawienie.

Przecież na koncercie nasz ukochany gitarzysta może grać na kijku struganym, wymodlony trębacz na trąbce drewnianej, a wyśniony perkusista na bębenkach z błota lepionych – to nie ma znaczenia. Nie po to idziemy na koncert, żeby usłyszeć płytę. Tę słuchamy w domu, co jest jednym z powodów, że koncert jest kompletnie czymś innym niż nagranie. Marzenia części audiofilów o tym, aby nagranie było maksymalnie wiernym „dokumentem” są bowiem marzeniami ściętej głowy. To tak nie działa. „Opowieść” koncertowa nie ma punktów wspólnych z „opowieścią” nagraniowa, nawet jeśli jest to zapis koncertu.

Jeśli nam się to uda, gwarantuję państwu, że zmieni się wasza perspektywa. Jadąc na wystawę będziecie się czuli, jakbyście jechali na koncert. Może nie z piwem w dłoni, a z płytami, ale wrażenia będą podobne. Ludzie – fajnie, kochamy to samo. Tłok – no przecież tak to wygląda. Kiepski dźwięk – niczego innego się nie spodziewaliśmy. Ale jeśli w tym wszystkim uda nam się raz, czy dwa usiąść gdzieś i usłyszeć coś, co nas wbije w ziemię, zapamiętamy to na całe życie. I o to w tym wszystkim chodzi, o emocje.

WOJCIECH PACUŁA
redaktor naczelny

Kim jesteśmy?

Współpracujemy

Patronujemy

HIGH FIDELITY jest miesięcznikiem internetowym, ukazującym się od 1 maja 2004 roku. Poświęcony jest zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku, muzyce oraz technice nagraniowej. Wydawane są dwie wersje magazynu – POLSKA oraz ANGIELSKA, z osobną stroną poświęconą NOWOŚCIOM (→ TUTAJ).

HIGH FIDELITY należy do dużej rodziny światowych pism internetowych, współpracujących z sobą na różnych poziomach. W USA naszymi partnerami są Positive-Feedback, a w Niemczech www.hifistatement.net. Jesteśmy członkami-założycielami AIAP – Association of International Audiophile Publications, stowarzyszenia mającego promować etyczne zachowania wydawców pism audiofilskich w internecie, założonego przez dziesięć publikacji audio z całego świata, którym na sercu leżą standardy etyczne i zawodowe w naszej branży (więcej → TUTAJ).

HIGH FIDELITY jest domem Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. KTS jest nieformalną grupą spotykającą się, aby posłuchać najnowszych produktów audio oraz płyt, podyskutować nad technologiami i opracowaniami. Wszystkie spotkania mają swoją wersję online (więcej → TUTAJ).

HIGH FIDELITY jest również patronem wielu wartościowych wydarzeń i aktywności, w tym wystawy AUDIO VIDEO SHOW oraz VINYL CLUB AC RECORDS. Promuje również rodzimych twórców, we wrześniu każdego roku publikując numer poświęcony wyłącznie polskim produktom. Wiele znanych polskich firm audio miało na łamach miesięcznika oficjalny debiut.
AIAP
linia hifistatement linia positive-feedback


Audio Video show


linia
Vinyl Club AC Records