248 Grudzień 2024
- 01 grudnia
- TEST Z OKŁADKI: GigaWatt POWERMASTER 25th ANNIVERSARY LIMITED EDITION ⸜ kondycjoner napięcia zasilającego AC
- NAGRODY: NAGRODY ROKU 2024 wg „High Fidelity”
- TEST: Audio Phonique DESIRE ⸜ kable głośnikowe
- TEST: Dynaudio CONTOUR LEGACY ⸜ kolumny głośnikowe • podłogowe
- TEST: Laiv HP2A ⸜ przedwzmacniacz/wzmacniacz słuchawkowy
- TEST: MoreAudio CS100 ⸜ wzmacniacz zintegrowany
- TEST: Sugden MASTERCLASS IA-4 ⸜ wzmacniacz zintegrowany
- 16 grudnia
- KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE, spotkanie № 149: ART FARMER, High Fidelity presents: Art Farmer in Wrocław
- TEST: Aurender A1000 ⸜ odtwarzacz plików audio
- TEST: Avatar Audio DREAMLINK № 1 ⸜ interkonekt analogowy RCA
- TEST: DS Audio DS MASTER 3 ⸜ wkładka gramofonowa • optyczna + przedwzmacniacz gramofonowy
- TEST: TiGLON TPL-2000L PROFESSIONAL ⸜ kabel LAN
- MUZYKA ⸜ recenzja: Namysłowski, Laboratorium, Kombi, SBB – „Polskie Nagrania Catalogue Selections” SACD ˻ SERIA 7 ˺
- LISTY: CZYTELNICY piszą, REDAKCJA ODPOWIADA
Wstępniak
tekst WOJCIECH PACUŁA |
|
No 217 1 maja 2022 |
PO CO DZIENNIKARZ? IEDY JESZCZE NIE PRACOWAŁEM jako dziennikarz, kilka razy słyszałem od jednego z dystrybutorów urządzeń audio, że pisma audio to „pijawki” i „pasożyty”. Mówił to ze śmiertelną powagą i z lekkim wku...em. Co nie przeszkadzało mu z kilkoma z owych „pasożytów” imprezować, bawić się, śmiać i żartować, zabiegając jednocześnie o ich przychylność. Było to dawno temu, jednak gdyby dzisiaj zapytać dowolnego użytkownika internetu, co o tym sądzi, jestem pewien, że wielu by się z takim postawieniem sprawy zgodziło. Być może zresztą przyszłoby im to jeszcze łatwiej, bo dzisiaj mowa byłaby zapewne o magazynie internetowym i dziennikarzach publikujących treści w tym medium, niekoniecznie w druku. Skąd takie nastawienie się bierze? – Jak można, całkiem bezpiecznie, założyć, ilu ludzi, tyle odpowiedzi. Ale to założenie ułomne, bo zakłada samodzielność każdej z tych opinii oraz niezwykle optymistyczną, powiedziałbym: naiwną, wiarę w to, że ludzie w swojej masie kierują się wyłącznie swoim rozumem i wolną wolą. A przecież, co jest chyba jasne, to nieprawda. Psychologia mówi, że kierują nami emocje będące częścią czegoś większego niż my sami. A przez to jesteśmy niebywale podatni na sugestie, nawet jeśli wydaje się nam, że to nasze wybory. ⸜ PRZEKLEŃSTWO WOLNOŚCI Przesadzam? – Hehe, że tak się zaśmieję – czy nie znają państwo historii Cambridge Analytica, firmy korzystającej z wiedzy o użytkownikach Facebooka, której dane pozwoliły mikrotargetować reklamy oraz informacje i która, z dużym, graniczącym z pewnością prawdopodobieństwem, pomogła wygrać wybory prezydenckie Donaldowi Trumpowi, a także wyjść Wielkiej Brytanii z Unii europejskiej? Co ciekawe, wszyscy poddani tej sugestii twierdzili, że podejmują samodzielne decyzje. Jak się okazuje, im mniejszą rolę w danym kraju pełni wolna prasa, tym wyższy jest poziom autokratycznej kontroli i tym mniej wolności. To zasada uniwersalna. Im mniej w danym kraju mają do powiedzenia ludzie wykształceni, tym łatwiej pozostałymi kierować. Proszę zwrócić uwagę na to, kto jest celem numer jeden Rosji na okupowanych terytoriach Ukrainy? A pamiętacie państwo, kogo w Polsce zgładzili od razu, jak to tylko było możliwe – najpierw w 1939 roku naziści, a rok później sowieci? Zabili elity. Nie dlatego, że hitlerowskie Niemcy czy stalinowski Związek Radziecki elit nie lubiły, a dlatego, że się ich bały. Dzisiaj mamy do czynienia z obrzydzaniem elit do kwadratu. Co ciekawe – w imię wolności. CLIFF KUANG i ROBERT FABRICANT o tym paradoksie wolności/zniewolenia piszą: (…) Facebook pozwala na rozprzestrzenianie nie tyle informacji, ile afirmacji. Za sprawą przycisku „Lubię to”, stworzonego przez Rosensteina i Pearlman, oraz algorytmów śledzących lajki zostaliśmy otoczeni wygodnym, szczelnym kokonem przekazów medialnych zgodnych z wyznawaną przez nas ideologią, Wpis błędnie sugerujący, że papież popiera kandydaturę Trumpa, został udostępniony 868 tysięcy razy, tymczasem artykuł prostujący tę zmyśloną historię jedynie 33 tysiące razy. Jak zauważają, Facebook stworzył dwudziestopierwszowieczny cyfrowy odpowiednik osiedli Levittown: „miejsce sztucznej jednorodności, a nie różnorodności, w którym użytkownicy otaczani są przez wirtualnych sąsiadów o dokładnie takich samych poglądach jak ich własne” (s. 275). A przecież Facebook, podobnie jak wcześniej sam internet, powstał po to, aby ludzi łączyć, po to, aby dać ludziom nieograniczony dostęp do informacji. Stało się dokładnie odwrotnie i to właśnie przez to, że twórcy social mediów dążyli do zbudowania medium maksymalnie przyjaznego użytkownikowi. I dlatego, że chcieli na tym zarabiać – zarabiać bez ograniczeń. Z pozoru wszystko jest piękne, przyjazne, pomocne, dla NAS. Jak jednak wspomniani autorzy zauważają, ostatecznym celem technologii tworzonej dla konsumentów zawsze było wygładzanie wszelkich „chropowatości naszego życia”, by każdy najdrobniejszy detal stawał się tak kusząco prosty w obsłudze, że zastosowane w nim rozwiązania wydają się jedynymi słusznymi, a nawet możliwymi – aby stawały się „nieuniknione” (s. 281). Niestety: Dzisiejsze doświadczenia użytkownika stają się czarnymi skrzynkami na skutek żelaznej zasady dizajnu przyjaznego użytkownikowi: im bardziej spójne jest doświadczenie, tym jest ono mniej przejrzyste. Czyli przez swoją ultraprzyjazność stały się „złotymi klatkami”, w których użytkownicy „produkują” informacje, a tym samym pieniądze dla swoich właścicieli. Zauważono to już dawno, jednak jest to wiedza, którą zaakceptowali nieliczni, ogromna większość woli zamknąć oczy i udawać, że nic się nie dzieje. Alan Cooper, wybitny projektant, autor koncepcji persony mówi jasno: Mam na myśli sytuacje, kiedy dociera do nas, że mimo najlepszych chęci nasz produkt został wykorzystany w niespodziewany i niezgodny z naszymi zamiarami sposób. |
I teraz – stało się tak w dużej mierze, tak to przynajmniej czytam, przez odrzucenie zewnętrznych autorytetów w imię „autorytetu grupowego”. To po pierwsze. A po drugie przez utożsamienie siebie samych i swoich „znajomych” i „przyjaciół” z danej bańki z dziennikarzami. Zgodnie z obowiązującą obecnie definicją, dziennikarzem jest bowiem każdy, kto publikuje materiały, na przykład w internecie. Idąc dalej – każda strona internetowa należąca do takiej osoby jest tożsama z „czasopismem”. A przecież, jak pisze polska, wybitna, filozofka, JOLANTA BRACHA-CZAINA, jest to brnięcie w błąd antropocentryzmu: To wynik manii odnoszenia wszystkiego do siebie i lokowania się w centrum wszechświata. (…) Rozpanoszenie może więc ostatecznie doprowadzić do naszego unicestwienia. Niejedyny to, nie pierwszy przypadek skutku sprzecznego z zamierzeniem. Filozofce chodziło o sprawy ogólne, ale czytam jej wpis również w kontekście tego, o czym mówimy. Odrzucenie hierarchii, w założeniu pomysł bardzo dobry, kończy się zagubieniem. Postawienie siebie w roli podmiotu zdarzeń, ich komentatora i jednocześnie sędziego, w założeniu wyzwalające, prowadzi do nadprodukcji kłamstw i deficytu prawdy. A stąd droga do nadużyć jest już bardzo krótka, na skok żaby. W audio jest to równie widoczne, jak gdzie indziej. Jak zauważyliśmy z naszymi przyjaciółmi z innych magazynów z całego świata, od kilku lat przybywa w internecie stron tworzonych wyłącznie w celu reklamowania produktów, ale udających czasopisma. Często są to zwykłe agregatory, w których sztuczna inteligencja, wspomagana przez ludzi, przetwarza dostępne treści, symulując nowe artykuły. Równie często są to jednak strony prowadzone przez ludzi, nastawione wyłącznie na zysk, karmiące ludzi odpowiednio ukierunkowanymi kłamstwami. Jak się więc wydaje, dziennikarz jest dzisiaj potrzebny bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Stanowi on coś w rodzaju „membrany” pomiędzy światem i odbiorcą. Ma za zadanie przefiltrować informacje, nadać im odpowiednią formę oraz skomentować. Skończmy z idiotyzmami w rodzaju „każdy może pisać”. To nieprawda, nie każdy może, a większość wręcz nie powinna. Przestańmy wreszcie udawać, że wszyscy możemy być dziennikarzami. To kłamstwo. Tak chcą, abyście państwo myśleli ci, którzy chcą nami rządzić i na nas zarabiać. I dopiero kiedy staniemy w prawdzie będziemy mogli wreszcie przestać się szarpać. Niech dziennikarze zajmują się dziennikarstwem, a czytelnicy niech czytają. To na nas, na branży wydawniczej spoczywa obowiązek poinformowania naszych przyjaciół i sympatyków po drugiej stronie ekranu komputerowego, wyświetlacza czytnika lub przed zadrukowaną kartką papieru o tym, co jest wartościowe i dlaczego warto się temu przyjrzeć. To nie tylko obowiązek, ale i wielka odpowiedzialność, z których będziemy przez państwa rozliczeni. ⸜ 18 LAT HIGH FIDELITY Tym się właśnie w „High Fidelity” zajmujemy, i to już od osiemnastu lat. 1 maja mija 18. rocznica powstania naszego pisma. Był to dzień, w którym Polska weszła do Unii Europejskiej, a więc dla mnie mający podwójną wartość. Od tamtej pory staramy się opowiadać państwu o świecie audio w możliwie najlepszy, najbardziej rzetelny i przydatny sposób. Mylimy się, błądzimy, podejmujemy nietrafione decyzje. Ale to dlatego, że jesteśmy ludźmi. I jako ludzie staramy się błędy naprawiać, znajdować właściwą ścieżkę, o pomyłkach mówić. Dziękuję moim współpracownikom, bez których to pismo by nie było takie, jakie jest, a być może nie byłoby go w ogóle – BARTOSZOWI ŁUCZAKOWI, właścicielowi firmy Piksel Studio, który je dla państwa przygotowuje graficznie, MARKOWI DYBIE, którego pasja i doświadczenie są dla nas bezcennym wkładem, a miłość do winyli i wzmacniaczy SET ożywczym przypomnieniem, że nie wszystko co nowe jest od razu lepsze. Dziękuję również pani EWIE MUSZCZYNKO, która wraz z Markiem Dybą niestrudzenie tłumaczy pismo na język angielski. Niskie ukłony wreszcie dla członków towarzystw z „High Fidelity” współpracujących – KRAKOWSKIEGO TOWARZYSTWA SONICZNEGO oraz, prowadzonego przez WITKA KAMIŃSKIEGO, PLICHTOWSKIEGO TOWARZYSTWA SONICZNEGO „PSS Społem”: jesteście dla mnie niesamowitą inspiracją! I wreszcie uściski dla firm, które się w HF reklamują: producentów, dystrybutorów i sklepów audio – bez was tego pisma by po prostu nie było. Uśmiechy kieruję również do zaprzyjaźnionych pism, w których ukazują się nasze recenzje – amerykańskiego POSITIVE FEEDBACK oraz niemieckiego HIFISTATEMENT.net z którym przyznajemy nagrody STATEMENT in High Fidelity. Ale najważniejsze są najgłębsze wyrazy uszanowania dla państwa, dla CZYTELNIKÓW. Trudno mi nawet ogarnąć to, jak wiele państwu wszyscy w „High Fidelity” zawdzięczamy. Waszym zachętom, inspiracjom, ale i słowom krytyki. To dzięki wam powstała w zeszłym roku nowa strona poświęcona nowościom – HIGH FIDELITY NEWS. Kłaniamy się wam wszystkim w pas, ściskamy mocno i całujemy w obydwa policzki – na waszych oczach „High Fidelity” staje się dorosłe :) Dziękujemy! ■ WOJCIECH PACUŁA |
Kim jesteśmy? |
Współpracujemy |
Patronujemy |
HIGH FIDELITY jest miesięcznikiem internetowym, ukazującym się od 1 maja 2004 roku. Poświęcony jest zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku, muzyce oraz technice nagraniowej. Wydawane są dwie wersje magazynu – POLSKA oraz ANGIELSKA, z osobną stroną poświęconą NOWOŚCIOM (→ TUTAJ). HIGH FIDELITY należy do dużej rodziny światowych pism internetowych, współpracujących z sobą na różnych poziomach. W USA naszymi partnerami są: EnjoyTheMusic.com oraz Positive-Feedback, a w Niemczech www.hifistatement.net. Jesteśmy członkami-założycielami AIAP – Association of International Audiophile Publications, stowarzyszenia mającego promować etyczne zachowania wydawców pism audiofilskich w internecie, założonego przez dziesięć publikacji audio z całego świata, którym na sercu leżą standardy etyczne i zawodowe w naszej branży (więcej → TUTAJ). HIGH FIDELITY jest domem Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. KTS jest nieformalną grupą spotykającą się aby posłuchać najnowszych produktów audio oraz płyt, podyskutować nad technologiami i opracowaniami. Wszystkie spotkania mają swoją wersję online (więcej → TUTAJ). HIGH FIDELITY jest również patronem wielu wartościowych wydarzeń i aktywności, w tym wystawy AUDIO VIDEO SHOW oraz VINYL CLUB AC RECORDS. Promuje również rodzimych twórców, we wrześniu każdego roku publikując numer poświęcony wyłącznie polskim produktom. Wiele znanych polskich firm audio miało na łamach miesięcznika oficjalny debiut. |
|
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity