pl | en
Płyty - recenzja
Ultravox
BRiLL!ANT


Wydawca: Chrisalis/EMI Records Limited, 62397520
Data nagrania: ?
Miejsce nagrania: The Lakehous, Montreal, Environment Studio; Bath Sarm Studios, Londyn, Battery Studios, Londyn; perkusja: Studio City Sound, Los Angeles
Realizator nagrania: Stephen Lipson, Ultravox
Mix: Stephen Lipson, Ultravox
Mastering: Mazen Murad, Metropolis, Londyn
Produkcja: Stephen Lipson, Ultravox

Szczegóły: płyta CD
Data wydania: 28 maja 2012
Format: CD

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Trevor Leighton (zdj. 1 i 2) | Fish People (zdj. 3) | Wojciech Pacuła


Data publikacji: 16. sierpnia 2012, No. 100




Program:
1. Live
2. Flow
3. Brilliant
4. Change
5. Rise
6. Remembering
7. Hello
8. One
9. Fall
10. Lie
11. Satellite
12. Contact

Całkowity czas: 52:48

Personel:
Warren Cann - perkusja, elektroniczna perkusja
Chris Cross – bas, klawisze
Billy Currie – klawisze, skrzypce
Midge Ure - wokal prowadzący, gitary, klawisze

Strona internetowa zespołu: www.ultravox.org.uk
Strona internetowa wydawnictwa: www.ULTRAVOXBRiLL!ANT.com

BRiLL!ANT to 11. płyta w dorobku brytyjskiej formacji Ultravox. Jest bezpośrednim następstwem reaktywacji zespołu w oryginalnym składzie w 2008 roku. Powstała w oryginalnym składzie, z Midge Ure na czele, któremu towarzyszą Billy Currie, Chris Cross i Warren Cann. Zapowiedź nowej płyty Ultravox, pierwszej od 1996 roku, była zaskoczeniem dla fanów, ponieważ jeszcze kilka lat wcześniej Midge Ure w wywiadach podkreślał, że nie ma zamiaru nagrywać nowej muzyki.
Od założenia zespołu minęło juz niemal 40 lat. Powstały w 1974 roku jako Tiger Lily, w 1977 zmienił nazwę na obecną. Jego założycielem był John Foxx, który jednak już w 1979 roku z zespołu odszedł po to, aby rozpocząć solową karierę.
Reaktywację zapewnił zespołowi Midge Ure, który wszedł w jego skład w tym samym, 1979 roku. Gitarzysta i wokalista nadał muzyce Ultravox kierunek i charakter, z którego jest sławny do dziś. To głównie dzięki jego wpływowi zespół uważany jest za jednego z "ojców chrzestnych", założycieli nurtu new romantic.
Ultravox nagrał wówczas cztery najważniejsze dla niej albumy: Vienna (1980), Rage in Eden (1981), Quartet (1982) i Lament (1984). Po nagraniu kolejnej, U-Vox (1986), w roku jej wydania, z powodu różnic artystycznych z zespołu odszedł perkusista Warren Cann. Pomimo dużej trasy koncertowej (grupa odwiedziła także Polskę), album nie sprzedał się równie dobrze, co poprzednie i w 1987 Midge Ure odszedł, co tak naprawdę było końcem zespołu.
Wprawdzie w 1991 roku, pod tą samą nazwą działalność wznowił klawiszowiec Billy Currie, po czym wydał dwa albumy, to jednak nikt tego nie traktował na poważnie - Currie był jedynym muzykiem z oryginalnego, post-Foxxowego składu. W 1996 roku Currie na dobre rozwiązał zespół.
Midge Ure przez lata deklarował, że Ultravox to dla niego zamknięty rozdział (m.in. w wywiadzie dla magazynu "Tylko Rock"). Tym większym zaskoczeniem była więc informacja na oficjalnej stronie internetowej zespołu, która pojawiła się w 2008 roku - zespół zamierzał wznowić działalność w oryginalnym składzie, z Midge Urem na wokalu.

Wypadki potoczyły się szybko - w 2009 roku odbyła się w Wielkiej Brytanii trasa koncertowa Return to Eden, a 28 maja 2012 roku miała miejsce premiera nowego albumu BRiLL!ANT. Na singiel wybrano tytułowy utwór.

Dyskografia (zespoły studyjne):

John Foxx
∙ Ultravox! (1977)
∙ Ha!-Ha!-Ha! (1977)
∙ Systems of Romance (1978)
Midge Ure
∙ Vienna (1980)
∙ Rage in Eden (1981)
∙ Quartet (1982)
∙ Lament (1984)
∙ U-Vox (1986)
Billy Curie
∙ Revelation (1993)
∙ Ingenuity (1994)
Midge Ure
∙ Brilliant (2012)

ODSŁUCH

Patrząc na punktację dotyczącą jakości dźwięku tego wydawnictwa, można się podrapać w głowę z konfuzją, bo 4-5 punktów (na 10) to wynik dość marny. Ale, jak sądzę, dobrze oddający realia. Tyle tylko, że to naprawdę przyjemna muzyka, bardzo miłe przypomnienie lat 80. dla wszystkich tych, dla których Lament, Vienna, czy Quarter były wówczas ważne. Jak dla mnie. Dlatego o płycie piszemy.
Nowe wydawnictwo nie stara się na siłę powtarzać estetyki lat 80. Ale też się od niej jakoś mocno nie odcina, szczególnie jeśli chodzi o melodykę, harmonikę, prymat melodii i chwytliwych refrenów. Żaden z tych utworów nie trzyma poziomu najlepszych nagrań ze wspomnianych płyt, ale też nie odbiega od średniej. Naprawdę fajnie się tego słucha.
Problemem jest bardzo skompresowane, "pudełkowe" brzmienie. Mocno podkreślono w nim wyższy bas, tzw. "kick bass", dominujący nad tym, co poniżej. Niskiego basu w ogóle nie ma, a średni nie jest specjalnie dobrze kontrolowany, a na pewno nie jest selektywny. Na całe szczęście góra nie jest jaskrawa. Jest równie mało różnicowana, co dół, ale nie brzmi w natarczywy sposób, co w nowych produkcjach jest nagminne. Wokale są wtopione w miks, bardzo słabo różnicowane.
Jak widać, jest raczej kiepsko, bo trzeba do tego też dodać bardzo słabą przestrzeń - większość wydarzeń ma miejsce na środku, na pierwszym planie. Mimo to da się tego słuchać i to z przyjemnością. Nie należy się tylko spodziewać poprawnego nagrania - to bardzo skompresowana płyta z bardzo słabą rozdzielczością. A jednak, powtórzę, dzięki temu, że uniknięto rozjaśnienia, nie ma problemu w zanurzeniu się w tej estetyce. Zachęcam wszystkich, dla których 'new romantic' jest czymś więcej niż pustym zwrotem.

Jakość dźwięku: 4-5/10