Odtwarzacz Compact Disc Fonel SIMPLICITÉ Cena: 5250 Euro Producent: Fonel Audio GmbH Kontakt: Dr. S.Buchakchiysky Bochumer Strasse 10 | 10555 Berlin | Niemcy tel.: +49 (0) 30 30 20 88 81 e-mail: info@fonel-audio.de Strona producenta: Fonel Audio GmbH Kraj pochodzenia: Niemcy Tekst: Wojciech Pacuła Zdjęcia: Wojciech Pacuła | Fonel |
Po raz pierwszy urządzenia firmy Fonel Audio ujrzałem podczas wystawy High End w Monachium w 2007 roku i krótko opowiedziałem o niej w relacji dla „Audio” (relacja w „High Fidelity” TUTAJ). Zaskoczony byłem wówczas podobieństwem stylistycznym jej produktów do produktów włoskich, których tamtej wiosny w Monachium było mnóstwo i to ta nacja nadawała wystawie rytm. Wiedziałem tylko, że to firma z Berlina, nie z Wenecji i że jest raczej młoda.
Żeby to jakoś poukładać, tym razem o kilka faktów poprosiłem jej szefa, pana S. Buchakchiysky’ego. Oto, co napisał:
Tak, choć Fonel ma korzenie na Ukrainie, ze względu na narodowość swojego właściciela, to jest to firma niemiecka, mająca swoją siedzibę w Berlinie. Przypomnijmy, że już raz mieliśmy do czynienia z podobnym modelem biznesowym – pamiętają państwowo firmę Art Audio Lab i jej wzmacniacz m25.3 (test TUTAJ)? To też była współpraca firmy niemieckiej z – tym razem – rosyjskimi projektantami. Fonel wydaje się jednak znacznie bardziej „niemiecki” niż Art Audio Lab. Podobne są jednak pewne elementy konstrukcyjne, jak stosowanie lamp oraz fakt użycia elementów drewnianych do wykończenia urządzeń. Do testu otrzymaliśmy odtwarzacz CD Simplicité zintegrowany z regulacją siły głosu. Zawsze w takim przypadku mam kłopot z klasyfikacją tego typu urządzeń. Żeby to jakoś obejść jakiś czas temu przyjąłem, że jeśli napięcie wyjściowe odtwarzacza wynosi 2 V (+/- 10%), czyli tyle ile ma mieć według standardu Red Book, piszę, że jest to odtwarzacz CD, zastrzegając, że ma regulację napięcia wyjściowego. Natomiast jeśli napięcie wyjściowe jest znacząco wyższe, wówczas piszę, że to odtwarzacz CD/przedwzmacniacz. Przyjąłem więc, ze cechą „gatunkową” jest w tym przypadku nie ilość wejść, wyjść itp., a wysokość napięcia wyjściowego.
Najbardziej widocznym elementem jest jednak drewno – element zdobniczy stosowany przede wszystkim przez Włochów – patrz Pathos i Lector-Docet, Japończyków – np. Leben, Accuphase i Luxman, ale i w niemiecko-rosyjskim Art Audio Lab. W Fonelu możemy wybrać trzy różne rodzaje drewna: ash, redwood, walnut. Specjalne wersje, jak czarny fortepianowy lub inne rodzaje drewna dostępne są za dopłatą. Ładny jest też, drewniany, pilot zdalnego sterowania. Jedyną rzeczą, której odtwarzacz nie ma, to wejścia cyfrowe. W dzisiejszych czasach to spory brak, Srajan Eaben z „6moons.com” odmawia testowania takich odtwarzaczy. Ja nie, ale brak należy wypunktować. Nagrania wykorzystane w teście (wybór):
Japońskie wersje płyt dostępne na CD Japan. Odsłuchałem w swoim życiu wiele odtwarzaczy z wyjściem lampowym, czasem z kompletnym torem lampowym (wraz z zasilaniem), korzystam z takiego odtwarzacza od wielu lat i wiem, że mówienie o jakiejś wspólnej „ścieżce”, o czymś w rodzaju dźwiękowego DNA takiego rozwiązania, jest błędne. Oczywiście, słysząc „CD z lampą” tworzy się w głowie pewien stereotyp. Wydaje mi się jednak, że jest to nie coś nowego, a przeniesienie na teren CD starego stereotypu „dźwięku lampowego” jako takiego, dźwięku kojarzonego z lampowymi, ale wzmacniaczami.
Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że w odtwarzaczach stosuje się lampy małej mocy, triody serii ECC83, ECC85, ECC88, 6H30, rzadziej 6SN7, a wzmacniacze pracują z lampami dużej mocy, najczęściej pentodami EL34 i tetrodami strumieniowymi KT88 i 6550. A to nie to samo. Wydaje mi się, że znacznie bliżej modyfikacjom wprowadzanym do dźwięku przez taki stopień w odtwarzaczu cyfrowym do tego, jak dźwięk kształtowany jest w przedwzmacniaczach lampowych. A to zupełnie inna historia niż wzmacniacze. Brzmienie Fonela wydaje się trochę bardziej „mokre” od obydwu przywołanych źródeł. A to dlatego, że jego brzmienie nie jest tak precyzyjne, a atak nie ma tak wysokiej dynamiki i błyskawicznego narastania jak w urządzeniach referencyjnych. Niemiecki odtwarzacz gra wszystko „legato”. To niebywale, niesłychanie relaksujący dźwięk. Da się tym eksperymentować, np. przez podłączenie go bezpośrednio do końcówki mocy, ale nawet wówczas ta skłonność do uspokojenia obrazu pozostaje. |
Bardzo szybko przyswoiłem więc sobie lekcję, z jakimi nagraniami tego typu dźwięk sprawdza się najlepiej. Nie mówię, że to odtwarzacz pod taki dźwięk „skrojony”, ale że kombinacja jego i reszty mojego systemu wywołała takie, a nie inne odczucia. Pięknie zabrzmiały mianowicie nagrania z głosami żeńskimi, szczególnie jeśli towarzyszyła im elektronika, a także sama elektronika. Jak się wydaje Fonel „oswaja” trochę słabiej zrealizowane nagrania, szczególnie dobrze radząc sobie z kompresją wprowadzaną na etapie rejestracji, a potem masteringu i przygotowania do edycji CD. Przy winylu w grę wchodzą obydwa rodzaje kompresji, z tym że ta ostatnia przekłada się na inne zniekształcenia niż przy CD. W każdym razie, kiedy usłyszałem, jak dobrze, jak poruszająco brzmi Homeland Laurie Anderson, przesłuchałem jednym ciurkiem reedycję jej albumu Big Science, a także Memories of a Color Stiny i Too Madity. To była prawdziwa feeria łagodnych dźwięków, mocnych kontrastów barwowych, bardzo dobrze pokazanych wokali. Sybilanty w tych ostatnich, na Stinie i Madicie często trochę dokuczliwe, z Fonelem były w idealnej proporcji do reszty pasma, przede wszystkim do środka. Wydaje się, jakby odtwarzacz ten porządkował zniekształcenia, które mój odtwarzacz przekazuje trochę mechanicznie, tj. podając je takimi, jakie są (mówię to na podstawie porównania z wieloma innymi drogimi źródłami cyfrowymi). Fonel stara się to wszystko „ogarnąć” jednym rzutem oka i nad tym zapanować. Natomiast to, jak prezentowany jest środek pozwoli – jak sądzę – zweryfikować, czy nam brzmienie tego odtwarzacza odpowiada. Jak każde urządzenie modyfikuje on bowiem dźwięk i pokazuje w swój własny sposób. Sytuacja w pewnej mierze zmienia się, jeśli zrezygnujemy z przedwzmacniacza. Moje doświadczenie pokazuje, że znakomita większość odtwarzaczy CD znacznie lepiej gra, jeśli przedwzmacniacz w systemie jest. Nieliczne wyjątki zdarzają się przede wszystkim w systemach, które zostały do pracy bez wzmacniacza przygotowane z rozmysłem. A gra dużym, fajnym dźwiękiem, gra w zrelaksowany, trochę „medytacyjny” sposób. Zaskakujące jest więc to, jak świetnie brzmiał z, już o tym mówiłem, elektroniką. Płyta 8 Grabka zabrzmiała w spektakularny sposób, podobnie zresztą jak soundtrack z filmu Tron. Dziedzictwo. Już wcześniej słyszałem to, kiedy puszczałem Laurie Anderson, ale dopiero teraz dotarło do mnie, jak to wszystko jest wewnątrz splecione, jak koherentnie to wszystko gra. Można oczywiście wskazywać słabsze punkty i to zrobiłem. Jeśli jednak podłączymy odtwarzacz bezpośrednio do wzmacniacza mocy kablami XLR, otrzymamy spektakularny dźwięk. Z jazzem, szczególnie mocniejszym, bardziej improwizowanym, wszystko będzie trochę zbyt zrelaksowane. Nie przekroczy to granic dobrego smaku, ale nie będzie to tak ekscytujący przekaz, nie będzie to tak bezpośrednia transmisja energii, jak z moim Ancient Audio Air czy winylem. Jeśli jednak słuchamy trochę innej muzyki, wówczas to może być właśnie TEN odtwarzacz. I tylko trochę szkoda, że nie ma w nim żadnych wejść cyfrowych, bo byłoby to znakomite centrum systemu audio. BUDOWANiemiecki odtwarzacz jest dość niski, za to bardzo głęboki. Jest też ciężki – to zasługa składanej z grubych blach obudowy. Wewnątrz zobaczymy, że boczne ścianki są dodatkowo wzmacniane grubymi płaskownikami. Front urządzenia to połączenie elementów z drewniana i czarnego metalu. Drewno znalazło się też na jednej ściance odtwarzacza. Chociaż zbyt dużo tego materiału działa na mnie przygnębiająco, bo często świadczy o braku pomysłu, to jednak tutaj jego jakość (świetne wykończenie i jakość samego materiału), a także oszczędne szafowanie nim podoba mi się. Drewniana jest ramka wokół szuflady i maskownica samej szuflady, drewniane elementy naklejono też na samą tackę, wewnątrz. Koło drewna widać duży wyświetlacz dot-martix. Jest naprawdę bardzo duży i ma bursztynowy kolor. Odczytamy na nim jednocześnie wszystkie informacje o płycie oraz poziom siły głosu – zarówno alfanumerycznie, jak i w formie graficznej – to koło z przesuwającym się po jego obwodzie mniejszym kółeczkiem. Niestety odtwarzacz nie odczytuje CD-Textu, chociaż jego rozmiary pozwalałyby na bardzo komfortowy odczyt tytułów. I jeszcze jedno – fajnie by było, gdyby udało się wyświetlacz tak przeprogramować, żeby uzyskać funkcję, która w odtwarzaczach Luxmana nazywa się „zoom” – chodzi o powiększenie wybranego wskazania na całą powierzchnię wyświetlacza. Z tyłu mamy gniazdo sieciowe EIC z mechanicznym wyłącznikiem oraz wyjścia – analogowe zbalansowane XLR i niezbalansowane RCA oraz cyfrowe RCA i optyczne. Gniazda RCA są przyzwoite, ale nie mają nic wspólnego z precyzją WBT czy Furutecha. XLR-y są złocone, razem z metalowymi czołówkami. I są jeszcze dwa gniazda JR-45, służące do komunikacji między urządzeniami Fonela. Wewnątrz – kilka zaskoczeń. Pierwsza dotyczy zastosowanego napędu – to po prostu DVD-ROM, komputerowy napęd, w całości włożony do odtwarzacza. Przykręcono go do grubej blachy i zamknięto drugą, grubą blachą, pod którą założono piankę tłumiącą drgania. Muszę powiedzieć, że znam to rozwiązanie – dokładnie w ten sam sposób swoje odtwarzacze CD, w ramach serii Unico, buduje włoska firma Unison Research. Mówiłem, że włoskie konotacje są jak najbardziej na miejscu… Na tej samej płytce są cztery kompletne układy zasilające: dla anod lamp (osobny lewy i prawy kanał), żarzenia lamp i przetworników. Za długim ekranem umieszczono resztę zasilacza – duże trafo toroidalne dla części analogowej i mniejsze dla cyfrowej. Na płytce zasilacza widać kolejne trzy mostki prostownicze. Pilot jest drewniany, ale ładny i całkiem sensowny pod względem ergonomicznym. Dane techniczne (wg producenta): Pobierz test w PDF |
||||||||||||
g a l e r i a
|
System odniesienia
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity