pl | en
Test
Gramofon + wkładka + przedwzmacniacz
SME 20/3A + Dynavector DRT XV-1s + Vitus Audio SP-102

Cena: 43 980 + 15 300 + 99 900 zł

Dystrybutor: RCM

Kontakt:
ul. Matejki 4, 40-077 Katowice
tel.: (32) 206-40-16 | (32) 201-40-96
fax: (32) 253-71-88

e-mail: rcm@rcm.com.pl

Strona firmowa: SME | Dynavector | Vitus Audio

Kraj pochodzenia: Wielka Brytania | Japonia | Dania

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła, Dynavector, Vitus Audio

Test modelu 20/3A jest jednym z pierwszych na świecie – nie pierwszym, wcześniej był np. w angielskim „Hi-Fi News&Record Reviews”, ale jedną z pierwszych. Bo to zupełnie nowy model. Bazujący na starszym 20/2 jest jednak czymś bardziej zbliżonym do topowego 30/2 niż poprzednik. Jak wskazuje literka „A” w jego nazwie, to wersja z ramieniem – topowym modelem Series V tego producenta.
Jak państwo widzą, testujemy gramofon w towarzystwie. Polski dystrybutor SME dobrał do niego wkładkę – Dynavector DRT XV-1s oraz absolutną nowość u nas, przedwzmacniacz firmy Vitus Audio, kosztujący – bagatela – niemal 100 000 zł. To się nazywa system…

Do tej pory testowaliśmy:

ODSŁUCH

Płyty użyte do testu (wybór):

  • Musik wie von einem anderen Stern, Manger Products, MANG-2010, 2 x 180 g LP.
  • Alan Taylor, In The Groove, Stockfisch, SFR 357.8007.1, DMM Series, 180 g LP.
  • Boney M., Oceans Of Fantasy, Hansa, 200 888-320, LP. ¬
  • Brian Eno, Craft On A Milk Sea, Warp Records, WARPCDD207, 2 x 180 g LP + 2 x CD + 24/44,1 WAV.
  • Clifford Brown and Max Roach, Study In Brown, EmArcy/Universal Music Japan, UCJU-9072, 200 g LP.
  • Czesław Niemen, Katharsis, Polskie Nagrania Muza, SX 1262, LP.
  • Depeche Mode, Sounds Of The Universe, Mute, STUMM300, 2 x 180 g LP; recenzja TUTAJ.
  • Electric Light Orchestra, Time, Jet Records, JET LP 236, LP.
  • Frank Sinatra, The Voice, Columbia/Speakers Corner, CL 743, Quiex SV-P, 180 g LP.
  • Gerry Mulligan&Thelonious Monk, Mulligan meets Monk, Riverside/Analogue Productions, 1106, 2 x 180 g, 45 rpm LP.
  • Jean-Michel Jarre, Zoolook, Dreyfus Disques /Polydor Canada, Jar 5, LP.
  • Kankawa, Organist, T-TOC Records, UMVD-0001-0004, Ultimate Master Vinyl, 4 x 45 rpm 180 g LP + CD-RIIα + 24/192 WAV.
  • Mikołaj Bugajak, Strange Sounds and Inconceivable Deeds, Nowe Nagrania 001, 45 rpm LP+CD+WAV 24/44,1.
  • Queen, Jazz, EMI Electrola, 064-61 820, LP.
  • Tingwall Trio, Vattensga, Skip Records, SKL 9087-1, Limited Edition 180 g LP. ¬
  • Wes Montgomery&Wynton Kelly Trio, Smokin’ at The Half Note, Verve/Universal Music Japan, UCJU-9083, 200 g LP.

Znam dźwięk tej klasy, właściwie to jestem już do niego przyzwyczajony. Nie chcę, żeby zabrzmiało to w zbyt zarozumiały sposób, ale też nie będę udawał, że myślę inaczej. Jeśli już, to wolę być odbierany jako zarozumiały, bo to zwrócenie się ku sobie samemu, do wnętrza, próba pozbycia się fałszywej skromności, niż jako arogancki, bo to jest naprawdę paskudne – arogancja to zwrócenie swojej zarozumiałości przeciwko komuś, na zewnątrz. Dobrze, filologiczna dygresja za nami, ale na wszelki wypadek powtórzę jeszcze raz: znam tego typu dźwięk, znam go bardzo dobrze. Znam go z najlepszych systemów, jakie w swoim życiu słyszałem. To dźwięk bliski perfekcji, przynajmniej jeśli chodzi o to, w którym miejscu znajduje się aktualnie branża audio jaka taka. To niemal perfekcja, w porównaniu do tego, co jest na samym szczycie.
Dźwięk tego systemu jest bardzo „normalny”. Jest też trochę efektowny, jest nieco miękki i nie aż tak trójwymiarowy, jak np. z SME 30, czy Transrotorem Argos (można by do tej grupy dorzucić jeszcze gramofony Avid Audio Acutus Reference i Bergmann Audio Sindre, ale tylko prowizorycznie). Mimo, że blisko, to nie jest perfekcyjny – blisko, blisko, ale nawet z nim słychać, co trzeba zrobić, żeby było jeszcze lepiej.

Brzmienie tego systemu jest bardzo naturalne. Nie ma się co rozwodzić nad balansem tonalnym, bo jest bardzo zbliżony do tego, co znam z najlepszych źródeł analogowych i cyfrowych, a także – nie do końca, ale jednak – do tego, co znam z grania na żywo. Większy sens ma omówienie tego, jak jest dany podzakres prezentowany.
Zacząć chciałbym od basu. To najczęściej słaba strona gramofonów, szczególnie gramofonów odprzęganych – takich jak SME 20/3. Zarówno ten gramofon, jak i SME 30 wcale nie brzmią, jakby były odsprzęgnięte. Nie brzmią też jak gramofony czysto masowe, żeby była jasność. Bas jest bardzo głęboki i nieco miękki. Ale nie jest to miękkość wynikająca z zaokrąglenia ataku, a z dążenia do naturalności. Taki kontrabas, o ile nie jest klangowany (dotyczy to też gitary basowej), ma dość miękkie brzmienie, bez wyraźnego źródła dźwięku – słychać przede wszystkim pracę palców, a nie pudło rezonansowe. I tak słychać to z SME i całym systemem. Niesamowicie spisuje się w tym związku gramofon i wkładka, ale w głównej mierze to zasługa przedwzmacniacza Vitusa. Porównałem go bezpośrednio z moim pre RCM Audio Sensor Prelude IC, który bez problemu stawał do konfrontacji z najdroższymi przedwzmacniaczami gramofonowymi, jakie miałem w domu i w najgorszym wypadku wychodził z nich jako współzwycięzca, nigdy pokonany.
Dopiero teraz słychać, że bas RCM-a jest nie do końca prowadzony do samego dołu i że nie jest tak mięsisty, jak myślałem. W porównaniu z najlepszymi systemami cyfrowymi, szczególnie potrafiącymi odtwarzać pliki wysokiej rozdzielczości – patrz Linn Klimax DS – większość gramofonów, a właściwie systemów analogowych, bo mówimy w tym momencie także o przedwzmacniaczu – gra na dole pasma trochę zbyt mało nasyconym dźwiękiem, trochę za mało różnicowanym. Może i wydaje się, że jest dokładnie odwrotnie, ale to zasługa lepszej średnicy i wyższego basu, a nie samego dołu.
Z SME i Vitusem ta różnica właściwie zniknęła. Nie pamiętam, żeby tak dobrze pokazywany był kontrabas z płyty Mulligan Meets Monk, albo z Strange Sounds and Inconceivable Deeds, albo generowane przez analogowe syntezatory basowe elementy z Sounds of the Universe Depeche Mode. Tutaj miałem niezwykle treściwy, głęboki przekaz o niezwykłej aktywności. Zmiany, zmiany, zmiany – tym jest muzyka, co Vitus (myślę przede wszystkim o właścicielu firmy) zdaje się doskonale rozumieć.
Jak mówię, bas jest doskonale różnicowany i jest go sporo. Kiedy porównałem to z dokładnie tymi samymi płytami (chodzi mi o dokładnie ten sam master) CD, granymi z mojego Lektora Air, przekonałem się jednak, że ta ilość nie jest przewalona, że Air gra jeszcze mocniejszym dołem, ale w przypadku cyfry jest on mniej naturalny, a przez to czasem wydaje się przesadzony. To w głównej mierze problem nagrań, a właściwie formatu CD i nagrań w nim prezentowanych, ale testowany system wydaje się ładnie z tej pułapki wymykać, jakby większa rozdzielczość pomagała wydobyć z sygnału więcej „czegoś” i przez to oczyszczała z denerwujących (może podświadomie) zniekształceń.

Bo to bardzo czysty dźwięk. Zwykle takie granie kojarzymy ze źródłami cyfrowymi. Niesłusznie, to, co oferują odtwarzacze CD to dźwięk o niższym szumie, lepszej stabilności dźwięku, ale i o mniejszej ilości informacji – i to kombinacja tych elementów „mówi” do nas, jakby to chodziło o czystość. W rzeczywistości większość odtwarzaczy CD (w mniejszej mierze chodzi o pliki wysokiej rozdzielczości) gra bardzo „brudno”, co jest maskowane albo zmiękczaniem brzmienia, albo jego lekkim wyostrzaniem. Obydwie strategie sprawdzają się w konkretnych systemach i to głównie według nich orientujemy się przy słuchaniu. Dźwięk gramofonów jest tak naprawdę czystszy, jeśli tylko poszczególne komponenty danego systemu są wysokiej klasy. Testowany gramofon z wkładką i przedwzmacniaczem pokazują, na czym czystość polega. A np. na tym, że kiedy wchodzą organy Hammonda na płycie Organist Kankawy, to jest to wejście zarówno miękkie, jak i zaskakujące w swojej mocy. Tak ten instrument po prostu brzmi. Że jeśli w utworze George’s Dilema z płyty Study In Brown Clifforda Browna & Maxa Roacha wchodzą blachy, to mają bardzo rozbudowane wybrzmienie, składające się zarówno z dźwięku podstawowego, jak i harmonicznych.
Częścią czystości o której mówię jest też komunikowanie jakości samych tłoczeń. To rzecz, która nie jest dla medium, o którym mówimy jednoznaczna. To, czy jest to zakrywane jakimiś innymi elementami, czy jest uprzyjemniane, czy wprost przeciwnie – podkreślane, jest niezależne od ceny, technologii itp. Mamy bardzo ładnie, miękko brzmiące gramofony o prostej konstrukcji (np. Rega), jak i jaśniejsze, nastawione na precyzję (np. Pro-Jecty). To samo odnosi się do zaawansowanych konstrukcji – zarówno odsprzęganych, jak i masowych. Można wprawdzie generalizować i powiedzieć, że gramofony „ciężkie” zwykle grają precyzyjniej niż „podwieszane”. I to będzie prawda. Jednak nawet w ramach tego rozróżnienia da się wykreślić paralele przekraczające barierę technologii.

Testowany system, a jest to zasługa przede wszystkim – tak to widzę – gramofonu, gra w sposób, który jest nieco miękki, nie jest aż tak super-namacalny, jak dźwięk np. z SME 30/12 czy Transrotora Argos (także z Avida Acutus Reference), który jednak momentalnie pokazuje jakość tłoczenia i nagrania.
Nie miałem wątpliwości, że tłocząc płytę Vattensaga Tingvall Trio (zakładam, że nie chodzi o mastering – ten zrobiono w studio Pauler Acoustics, studiu firmy Stockfisch), gdzieś popełniono błąd. Brzmienie nie jest tak namacalne, tak „żywe”, tak głębokie, jak z CD, którą to wersję kiedyś recenzowałem (TUTAJ). Nie jest źle, ale dźwięk z CD był referencyjny, a tutaj tylko bardzo dobry. Więcej? Proszę bardzo – winylowa wersja płyty Craft On A Milk Sea Briana Eno brzmiała w niezwykle zbliżony sposób, jak plik 24/44,1 WAV, z którego została nacięta.
Przy płytach nagranych i zmiksowanych (dotyczy to także remasteringu) wyłącznie w domenie analogowej słychać to jeszcze lepiej. Rozpoczynająca utwór Mustapha (z płyty Jazz, Queen) wokaliza Mercury’ego miała znakomity pogłos – suchy, krótki, jak ze sporego pomieszczenia o twardych ścianach. Wchodzący zaraz potem zespół był na tym tle płaski, mało dynamiczny, nudny. Bo tak to zostało nagrane. Część gramofonów stara się te różnice wyrównać. Robią to różnymi sposobami – a to zmiękczając atak, a to homogenizując brzmienie, a to czarując nasyconymi, podbajerowanymi barwami. SME i cały ten system tego nie robi. Nie gra przy tym „bezlitośnie”, to nie jest „rzeźnik” wyolbrzymiający problemy. To bardzo rzetelne granie i przez to wydobywające z płyt jak najwięcej muzyki. Bo nawet niedoskonałe technicznie tłoczenia Polskich Nagrań, dla przykładu weźmy Katharsis Niemena, zabrzmią REWELACYJNIE!

Jaki więc ten dźwięk tak naprawdę jest? Czym się różni od innych propozycji? W pewnej mierze to trochę „zrobiony” dźwięk. I wkładka, i przedwzmacniacz trochę go uatrakcyjniają, przybliżając nieco perspektywę i lekko podkreślając mikrodynamikę. Wszystkie wydarzenia są przez to bardzo aktywne, ale nie przez rozjaśnienie, a przez ciągłą „obecność”. Ogromna, świetna scena dźwiękowa, zupełnie nie związana z naszym pokojem odsłuchowym, oraz bliski pierwszy plan to wszystko uzupełniają.
Gramofon jest bardziej neutralny, ale nie sensie „martwy emocjonalnie”.

Powiedziałbym raczej, że potrafi wydobyć z płyty każde drgnienie nerwu muzyka, o ile tylko reszta systemu na to pozwoli. Potężny, ale nie przesadzony bas to jego główny wyróżnik. Dźwięk ma dużą skalę i model 30/2A naprawdę niewiele pod tym względem dalej idzie.
Tak, droższe wersje, także 12” są lepsze, ale – do diabła! – za te pieniądze nie widzę nic, co by choć w części dawało taki endorfinowy odlot, jak 20/3A. Dlatego rekomenduję go gorąco każdemu, kogo na to stać. A jak nie stać, to trzeba tak zrobić, żeby było stać. Ja bym go mógł mieć.
Wkładka to klasyk i wyznacznik tego, co Dynavector potrafi. Wiem, że model DRT XV-1t jest jeszcze lepszy, ale jest także dwukrotnie droższy. I wymiana igły jest bardzo kosztowna. DRT XV-1s jest nieco efekciarska, ale po tej dobrej stronie mocy (nie mówię, że „zielonej”, bo nie jestem wyborcą PSL-u – taki mały żarcik…). Nieco podkreśla małe informacje i pokazuje dźwięk dość blisko nas. Ma bardzo niski bas i świetną rozdzielczość, nie rozjaśniając przy tym brzmienia. Charakterystyczne dla niej jest swego rodzaju „poszerzanie” informacji. Mam na myśli to, ze jeśli gra fortepian, to zawsze jest intrygujący zajmujący. To samo wokale i inne instrumenty. Nawet jeśli ta akurat płyta nie jest aż tak świetnie nagrana, jak inne. Różnice pomiędzy tłoczeniami są bezdyskusyjne, ale ich ocena z Dynavectorem staje się nieco trudniejsza niż zwykle, bo wszystko jest trochę ładniejsze, trochę bardziej dynamiczne i namacalne niż być powinno. Przypominam – to „powinno” to odczucie czysto subiektywne.
Przedwzmacniacz Vitusa gra nieco podobnie, jakby był z Dynavectorem projektowany. Bardzo, ale to bardzo wciągające brzmienie, nieco ciepłe, ale minimalnie, trochę ciemne, ale też tylko delikatnie. Potężny bas i ładny, płynny środek to najważniejsze wyznaczniki. Nie dyskutuję o jego cenie, bo po prostu jeśli kogoś na to stać, to nie będzie się zastanawiał nad stosunkiem jakość/cena. Przedwzmacniacz o dość wyraźnie wyprofilowanym dźwięku, chyba najlepszy, jaki do tej pory u mnie w systemie zagrał.



BUDOWA

SME 20/3A

Model 20/3A waży około 28,6 kg (31 kg z zasilaczem), przede wszystkim ze względu na gęstość materiałów użytych do jego budowy. Subchassis mierzy tylko 440 mm na 350 mm, ale wazy aż 11 kg. Jej grubość została dobrana tak, aby była odporna na uginanie przy niskich częstotliwościach, podczas kiedy wysokie częstotliwości są wygaszane przez gumowe zawieszenie górnej płyty. Bo gramofon zbudowano z dwóch, odprzęgniętych od siebie platform – dolnej o grubości 12,5 mm i górnej o grubości 16 mm. Pod każdą przykręcono tłumiącą drgania płytę o nieco mniejszym obrysie, o grubości 2 mm. Z lewej strony umieszczono silnik, zespolony z dolną platformą. Jest załadowany do solidnego, sztywnego odlewu. Na jego osi mamy aluminiowy element (także odlewany, bardzo precyzyjnie wykonany), na który zakładamy płaski pasek napędowy. Moment obrotowy przenoszony jest na subtalerz z aluminium o dużej średnicy. Przy dolnej ściance ma on kołnierz, zapobiegający spadaniu paska napędowego. I dopiero na całość nachodzi dosyć ciężki, duży talerz z aluminium, o wadze 6,5 kg. Ma on średnicę większą niż płyta LP, jednak ściąganie płyt nie nastręcza problemów. Przez środek subtalerza i talerza przechodzi, wykonana z chromowanej, utwardzanej, pasywowanej stali, oś głównego łożyska o średnicy fi 19 mm. Od spodu podwieszone jest ona pod górną platformą, jednak została przedłużona aż do dołu – tam, na dolnej platformie jest duży, wydrążony w środku walec, w którym mamy olej tłumiący drgania łożyska. Od spodu widać też, że łożysko jest odciągane gumowym naciągiem, w przeciwna stronę niż ciągnie pasek napędowy – te dwie siły mają się równoważyć.
Kabelek z zasilacza wpinany jest do niewielkiej puszeczki z tyłu, z której krótkim kabelkiem trafia do silnika. Wspomniałem o nowym materiale wykończenia talerza – okazało się, ze jest bardziej podatna na ładowanie elektrostatyczne niż stara, dlatego trzeba było wprowadzić dodatkowy kabel uziemiający, biegnący od zasilacza do silnika lub do górnej płyty z metalu. Miejsca zakręcania pętelki „O” są złocone.

SME 20/3A jest gramofonem odsprzęganym, z dwoma, bardzo podobnymi płytami – cięższą górną i lżejszą dolną. Odsprzęgnięcie jest opracowaniem własnym firmy i to ono jest sercem tego rozwiązania. Składa się z czterech podpór (pylonów), przymocowanych do dolnej płyty, na których podwieszono górną płytę. Każda podpora skojarzona jest z dziesięcioma parami gumek, podwieszonych pod szerokim kołnierzem na górze i rozszerzających się, aż do szerszego kołnierza związanego z górną platformą.
Całość postawiono na czterech nóżkach, przedłużeniu podpór, które się wykręcają, ustawiając poziom. Płytę dociskamy zakręcaną klemą.
Gramofon napędzany jest przez trójfazowy, bezszczotkowy silnik z ośmiobiegunowymi magnesami neodymowymi, zintegrowany z trzema sensorami Halla. W sporej obudowie, na której mamy przyciski zmieniające prędkość obrotową (33 1/3, 45 i 78 rpm) oraz niebieskie diody (włączony, prędkość i ustabilizowanie obrotów), znalazł się duży zasilacz oraz mikroprocesor sterujący silnikiem, działającym w pętli sprzężenia zwrotnego ze specjalnym algorytmem (PI). Można oczywiście dokładnie wyregulować prędkość obrotową z dokładnością +/-0,01 %.

SME 20/3A wyposażono w ramię SME Series V o długości 9”. To krótsza wersja topowego ramienia tego producenta. Jej tańszą wersję widzieliśmy wcześniej chociażby przy okazji testu gramofonu Avid Acutus Reference. Z ramieniem dostajemy w komplecie kabel M.C. D 501 van den Hula – niezły, ale trzeba go koniecznie wymienić na lepszy.

Perfekcyjna robota. Niewielki, bardzo ciężki, odsprzedany gramofon, wykonany z precyzja, jakiej można tylko pozazdrościć. Tak sobie wyobrażam gramofon idealny. 20/3A perfekcyjny nie jest, zawsze da się lepiej, ale trzeba będzie zapłacić za to o wiele więcej.

Dynavector DRT XV-1s

Historia tej wkładki sięga 1999 roku, kiedy zaprezentowano jej pierwszą wersję, DRT XV-1, w której zastosowano pioniersko magnesy typu AlNiCo, 8 sztuk i charakterystycznie ustawione elementy, na które nawinięto cewki, w kształcie litery „V”. No i dodano do tego patent Dynavectora o nazwie „Flux damping”, pozwalający kontrolować pole magnetyczne.
Następca DRT XV-1, model DRT XV-1s (a więc testowana wersja), został zaprezentowany w 2002 roku. Wyróżnia go wspornik o kwadratowym przekroju, poprawione element wpływające na impedancję, wszystko w body z drewna African Ebony. Wspornik wykonano z długiego na 6 mm, pojedynczego kryształu boronu o średnicy fi 0,3 mm. Cewki nawinięto drutem PCOCC o średnicy 30 mikronów, dzięki czemu uzyskano impedancję wewnętrzną 6 Ω. Igła ma szlif typu PF Line o wymiarach 7x30 mikronów. To oczywiście wkładka typu MC o napięciu wyjściowym 0,3 mV (1 kHz, 5 cm/s). Firma podaje zakres nacisku od 1,8-2,2 g, jednak – jak zwykle z Dynavectorem – najlepiej gra obciążona maksymalnie, tj. 2,2 g.

Vitus Audio SP-102

Vitus Audio to firma należąca do Hansa Ole. Wszystkie jej urządzenia produkowane są w Danii. Model SP-102, choć jest następcą SP-101 jest zupełnie innym urządzeniem, powstałym z inspiracji płynącej z topowego, dupudełkowego przedwzmacniacza MP-P201.
To potężne urządzenie, cięższe niż większość wzmacniaczy zintegrowanych. Wykonano je z bardzo grubych aluminiowych płyt i jeszcze grubszego frontu. Mamy na nim pomarańczowy wyświetlacz, na którym odczytamy wskazania zapisane w menu. Możemy zmieniać zarówno impedancje, jak i wzmocnienie oraz pojemność i zapisać to dla różnych wkładek. Zmianę impedancji możemy przeprowadzić w kilku „blokach”, zależnych od maleńkich płytek z obciążeniem, montowanym wewnątrz urządzenia, tuż przy wejściach. Do kompletu dostajemy pilot zdalnego sterowania z wyświetlaczem, który obsługuje wszystkie urządzenia tego producenta.
Mamy do dyspozycji wejścia zbalansowane i niezbalansowane (wszystkie Neutrika) i takież wyjscia.
Wewnątrz zobaczymy piękny widok – ogromny zasilacz – osobne transformatory EI dla lewego i prawego kanału i dodatkowy dla wyświetlacza i logiki. Mnóstwo układów stabilizacyjnych, właściwie dla każdego stopnia, ale nie scalonych, a dyskretnych. Współpracuje z nimi mnóstwo niewielkich kondensatorów wysokiej klasy, np., drogie wersje kondensatorów Elny. Co więcej, w odprzęganiu diod prostownika, a więc z minimalizowaniu szumów RF, znajdziemy różne typy kondensatorów, w nim m.in. kondensatory polipropylenowe M-Cap Mundorfa na wysokie napięcie. Właściwe moduły wzmacniające zamknięto w 10 (!) modułach – po pięć na kanał. Cztery z nich to moduły wzmocnienia wspólne dla MM i MC, a jeden przeznaczony jest tylko dla MC. Znajdziemy w nich małe płytki z montażem powierzchniowym, wyłącznie tranzystory, całość zalana materiałem tłumiącym wibracje. Pomiedzy modułami widać mnóstwo przekaźników, które odpowiadają za przełączanie między różnymi wartościami wzmocnienia.
Do przedwzmacniacza dodawany jest bardzo drogi kabel sieciowy Vitus Audio Andromeda wyposażono w złocone wtyczki przypominające wtyki Wattgate’a. To trzy biegi, splecione ze sobą w warkocz, giętkie, powleczone czarną, bawełnianą plecionką. Kable wykonano z plecionek z miedzi o wysokiej czystości, bez ekranu. Ekranowanie ma zapewniać właśnie ów „warkocz”.

Producenci:

SME
SME Limited
Mill Road, Steyning
West Sussex BN44 3GY
England
tel.: +44(0) 1903 814321 | fax: +44(0) 1903 814269 | e-mail:info@sme.ltd.uk
URL: www.sme.ltd.uk


Dynavector
2-16-15 Iwamoto-cho Chiyoda-ku
Tokyo 101-0032
Japan
tel.: +81 (0)3-3861-4341 | fax: +81 (0)3-3862-1650 | e-mail: info@dynavector.co.jp
URL: www.dynavector.com


Vitus Audio
AVA Group A/S
Sandgaardsvej 31
DK-7400 Herning
Denmark
tel.: +45 9626 8046 | fax: +45 9626 8045 | e-mail: info@vitusaudio.com
URL: www.vitusaudio.com



Pobierz test w PDF

g     a     l     e     r     i     a


System odniesienia

  • odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor AIR + platformy Pro Audio Bono i Acoustic Revive RAF-48
  • przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz: Polaris III + zasilacz AC Regenerator, (wersja z klasycznym zasilaczem, test TUTAJ)
  • końcówka mocy: Soulution 710
  • wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version (recenzja TUTAJ)
  • kolumny: German Physiks HRS 120 Carbon (test TUTAJ), Chario Academy Sonnet (test TUTAJ) + oryginalne podstawki, Ascendo System ZF3 SE + platformy Acoustic Revive RST-38
  • słuchawki: HiFiMan HE-6, Sennheiser HD800, AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω - (recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
  • interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Wireworld Platinum Eclipse.
  • kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
  • kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9300 (wszystkie elementy, recenzja TUTAJ) i Acrolink Mexcel 7N-PC7100 (Leben CS-300XS (SP); recenzja TUTAJ)
  • listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate
  • kondycjoner sieciowy: Gigawatt PC-3SE
  • stolik SolidBase IV Custom; opis TUTAJ
  • pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
  • gramofon: Avid Acutus Reference (test TUTAJ)
  • wkładki gramofonowe: Air Tight PC-1 Supreme (test TUTAJ), Miyajima Laboratory Shibata (test TUTAJ), Denon DL-103SA (test TUTAJ)