Kolumny głośnikowe | podstawkowe Fyne Audio
Producent: FYNE AUDIO Ltd. |
Test
Tekst: MAREK DYBA |
No 199 16 listopada 2020 |
PRODUKTAMI FYNE AUDIO pierwszy raz zetknąłem się kilka lat temu na wystawie High End w Monachium, a przyciągnęły mój wzrok za sprawą koaksjalnych przetworników i pewnego podobieństwa do innej szkockiej legendy, firmy TANNOY. Skojarzenia nie były pozbawione podstaw, jako że w zespole Fyne Audio pracują, noszący kilty :), byli inżynierowie i managerowie tej legendarnej marki. Firma wprost się tym nie chwali, bo na ich stronie nie znajdziecie państwo nazwy konkurenta, ale mocno podkreśla, iż ich siedmioosobowy management kumuluje ponad 200 lat doświadczenia w branży audio. Zważywszy na młody wiek Fyne Audio, firma powstała ledwie w 2017 roku, jasne jest, iż było ono zdobywane w innych firmach. Nie jest to ani pierwszy, ani zapewne ostatni podobny przypadek, gdy doświadczeni inżynierowie odchodzą ze znanej marki, by stworzyć własną. Z punktu widzenia potencjalnych nabywców większa konkurencja, w dodatku oparta na rozległym doświadczeniu w branży, to zdecydowanie dobra rzecz. Plus, jak twierdzą niektórzy, nie ma tak dobrych rzeczy (w audio i nie tylko), których nie można poprawić. Oferta Fyne Audio skierowana na rynek hi-fi składa się z czterech serii. Flagową oznaczono symbolem F1 (czyżby fani Formuły 1?), poniżej znajduje się seria F700, której przedstawiciel trafił do testu, kolejna to F500 i w końcu jest otwierająca katalog seria F300. Warto zauważyć że w tej, bardzo rozsądnie wycenionej linii, producent nie korzysta z głośników współosiowych. Modele z serii F700 to spore, a przede wszystkim bardzo ciężkie produkty. Zapewnie dlatego zamiast najnowszego modelu F704, o którym pierwotnie rozmawialiśmy, ostatecznie trafiły do mnie podstawkowe F701. Te jednakże, jak na monitory, także są duże i całkiem ciężkie, zwłaszcza w zestawie z firmowymi podstawkami. | F701 Polski dystrybutor Fyne Audio, firma EIC, przywiózł do testu parę wykończoną w kolorze czarnym, w lakierze fortepianowym (na wysoki połysk), niezwykle eleganckim i pasującym do niemal każdego wnętrza. Producent połączył go ze srebrnymi elementami – okrągłymi ramkami wokół koaksjalnego przetwornika, plakietką z nazwą firmy, czy trzema nóżkami znajdującymi się między obudową, a zintegrowaną płytą spodnią. BassTrax TRACTRIX Ta ostatnia jest niezbędna by stworzyć dystans między obudową a podstawką potrzebny dla prawidłowego działania dyfuzora basowego, czyli firmowego rozwiązania o nazwie BassTrax Tractrix. Port bas-refleksu jest w kolumnach Fyne Audio skierowany w dół, a tam znajduje się dyfuzor w postaci stożka, który służy dookolnemu rozpraszaniu basu. Rozwiązanie to ułatwia również ustawienie kolumn w pokoju, ponieważ bliskość ścian ma dzięki niemu mniejsze znaczenie niż w przypadku kolumn z bas-refleksem na tylnej ściance. ⸤ System BassTrax Tractrix ze stożkiem - dyfuzorem Kolumny (a raczej ową dolną płytę) można skręcić ze standami dołączonymi do zestawu śrubami. Można również wykorzystać spory otwór w dolnej płycie i poprowadzić przez niego i tylną część nogi podstawki kabel głośnikowy. Choć kolumny są dość ciężkie, a podstawki również bardzo solidne, to możliwość takiego poprowadzenia kabla nie tylko poprawia estetykę, ale i zapobiega sytuacjom, gdy użytkownicy wyjątkowo ciężkich kabli obawiają się o trwałość (mocno w takich przypadkach obciążonych) gniazd głośnikowych, tudzież możliwość przeważenia całej konstrukcji przez wyjątkowo dobrze odkarmione głośnikowe węże boa. Podstawki wykonano równie elegancko łącząc czarny lakier ze srebrnymi elementami. Na górnej powierzchni górnej płyty podstawki znajdują się silikonowe podkładki będące dodatkowym elementem antywibracyjnym oraz chroniące powierzchnię dolnej płyty kolumny przed zarysowaniem. ZWROTNICA Zwrotnicę modelu F701 oparto o wyselekcjonowane komponenty wysokiej klasy, w tym niskostratne cewki indukcyjne, czy wysokiej jakości kondensatory Claritycap, natomiast wewnętrzne okablowanie firmy Van den Hul wykonano z posrebrzanej miedzi. Elementy zwrotnicy są poddawane obróbce kriogenicznej. Testowane kolumny wyposażono w podwójne, solidne, pozłacane gniazda głośnikowe umożliwiające stosowanie bi-wiringu, acz producent dołącza w zestawie także porządne zworki, z których korzystałem w czasie testu. PRZETWORNIKI Ścianki obudowy zostały wyprofilowane tak, aby zminimalizować ryzyko powstawania fal stojących. Wykonano je ze sklejki brzozowej wysokiej gęstości i wykończono lakierami na wysoki połysk (piano biały i czarny) lub pięknym fornirem z orzecha włoskiego. To, moim zdaniem, najwyższy standard wykonania i wykończenia. ⸤ System współosiowy IsoFlare Sercem modelu 701 jest system współosiowy IsoFlare, zbudowany z dwóch przetworników. Pośrodku widać wylot 25-milimetrowego głośnika wysokotonowego z membraną magnezową i neodymowym magnesem, umieszczonego w falowodzie o unikalnej geometrii (choć, dodajmy, przypominającej nieco tę stosowaną przez Tannoya). Głośnik ten ulokowany został współosiowo w środku sztywnej, 200 milimetrowej membrany przetwornika nisko-średniotonowego z zawieszeniem FyneFlute. Minęło już trochę czasu odkąd ostatni raz słuchałem u siebie kolumn z przetwornikami współosiowymi. Ba, nawet kiedyś miałem w sowim systemie monitory wspomnianego szkockiego konkurenta z takimi właśnie głośnikami. Niemniej najwięcej czasu spędziłem z kolumnami z pojedynczymi, szerokopasmowymi przetwornikami. Te ostatnie i konstrukcje koaksjalne mają ze sobą jedną, niezwykle ważną, wspólną cechę, którą zawdzięczają specyficznej konstrukcji, a mianowicie wybitną (zazwyczaj) spójność dźwięku. Konstrukcje z pojedynczym głośnikiem mają swoje ograniczenia (wycofane skraje pasma), ale są nie do pobicia w zakresie spójności prezentacji. Po prostu brak, nawet najlepszej możliwej, ale jednak wykonującej zadanie podziału pasma, zwrotnicy, doskonale słychać. A właściwie – nie słychać. Przetworniki współosiowe to niejako rozwinięcie tej idei, próba wyeliminowania wad tego rozwiązania, przy zachowaniu jego zalet. Montuje się więc głośnik w głośniku, w jednej płaszczyźnie (patrz: KEF, SEAS, Cabasse, Piega itp.), głośnik wysokotonowy przed głośnikiem nisko-średniotonowym lub – jak tutaj – głośnik za głośnikiem – ale we wszystkich przypadkach w osi. W ten sposób słychać je w zbliżony sposób, jak punktowe źródło dźwięku. To z kolei przekłada się zazwyczaj na postrzeganą spójność całego dźwięku i to nie tylko w przypadku słuchania z jednego, optymalnego punktu odsłuchowego. Dzielenie pasma między dwa (i więcej) przetworniki ma oczywiście swoje zalety, dlatego to dominująca forma kolumn głośnikowych. Aczkolwiek umieszczenie głośnika wysokotonowego pośrodku stożka, czyli membrany drugiego głośnika, nie jest dla niego rozwiązaniem optymalnym. Słowem - podobnie jak w przypadku każdego rozwiązania w audio, przetworniki współosiowe mają mocne, ale i słabsze strony. Warta jednakże pamiętać, że rozwiązanie techniczne to tylko jedna strona medalu, tylko część drogi do osiągnięcia sukcesu, do dobrego brzmienia. Drugą, a jak dowodzi praktyka nawet ważniejszą, jest jego implementacja i to od niej zwykle zależy klasa brzmienia kolumn. Dobry dźwięk można osiągnąć na wiele sposobów, pod warunkiem umiejętnego wykorzystania zalet wybranego rozwiązania. Tannoy od kilkudziesięciu lat dowodzi, że nie tylko da się zbudować dobrze brzmiące kolumny z przetwornikami współosiowymi, ale nawet zrobić z nich produkt legendarny. Co z kolei potwierdza, że zwolenników brzmienia kolumn z przetwornikami współosiowymi nie brakuje. Pytanie brzmi - czy zespołowi Fyne Audio udało się osiągnąć równie dobre efekty brzmieniowe? | ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY PRODUCENT REKOMENDUJE napędzanie modelu F701 wzmacniaczami o mocy od 30 W w górę. Tak się złożyło, że oprócz mojego wzmacniacza zintegrowanego GrandiNote SHINAI (tranzystor, klasa A, 37 W) dysponowałem też, recenzowanym do poprzedniego numeru HF, fantastycznym Engström ARNE (lampa, dwie triody 300B na kanał w układzie push-pullu o mocy... 30 W), więc i jego użyłem w teście. By mieć pewność, że moc nie jest czynnikiem ograniczającym możliwości testowanych kolumn wykorzystałem również dużo mocniejszy zestaw dzielony z przedwzmacniaczem Audia Flight FLS1 i hybrydowymi końcówkami mocy LampizatOr Metamorphosis (350 W na kanał). Skorzystałem z dwóch źródeł sygnału – cyfrowego i analogowego. Źródłem sygnału cyfrowego był zestaw z dedykowanym komputerem, przetwornikiem cyfrowo-analogowym LampizatOr Pacific i regeneratorem sygnału USB Ideon Audio 3R MASTER TIME, a na analogowym froncie działał gramofon J.Sikora Standard Max z ramieniem KV12 tej samej marki, wkładką Air Tight PC-3 oraz fantastycznym przedwzmacniaczem gramofonowym Thoeress Phono Enhancer. Płyty użyte w tekście | wybór ⸤ NATURAL JAZZ RECORDINGS, fonejazz, DSD64 |
PRZYZNAM, ŻE TROCHĘ TĘSKNIĘ DO CZASÓW, gdy w moim pokoju grały wielkie, ciężkie kolumny tubowe z pojedynczymi, wysokiej klasy przetwornikami szerokopasmowymi napędzane wzmacniaczem typu SET opartym na lampie 300B. Rzecz nie w tym, że to było całościowo lepsze granie, niż to którym dysponuję obecnie. Było inne, pod wieloma względami gorsze, ale miało niezaprzeczalne zalety, takie jak wybitną spójność brzmienia oraz absolutnie genialną średnicę. To był system, w którym liczyła się wyłącznie prezentowana w niezwykle intymny, bliski, obecny sposób muzyka i wywoływane przez nią emocje. I wcale nie kosztował on tak dużo (przynajmniej w kategoriach audiofilskich), a dawał mi więcej satysfakcji niż niejeden, obiektywnie lepszy, dużo droższy system. Stąd właśnie mój sentyment do koherentnego grania i na to poniekąd liczyłem, gdy dostałem propozycję przetestowania kolumn Fyne Audio F701. To całkiem spory, jak na monitory, model z głośnikiem koaksjalnym, wspartym specjalnym dyfuzorem BassTrax Tractrix promieniującym w dół, wspierającym dół pasma. A ponieważ to głośnik współosiowy, więc i wyposażony jest w dedykowany przetwornik wysokotonowy - słowem o skraje pasma nie trzeba się specjalnie martwić (w przeciwieństwie do nawet dobrych szerokopasmowców), a i spójność brzmienia powinna być co najmniej ponadprzeciętna. No i są to kolumny podstawkowe, czyli specjalny gatunek kolumn, które potrafią pięknie „znikać” z pomieszczenia zostawiając słuchacza sam na sam z muzyką i jej wykonawcami. Słowem – oczekiwania były spore. Jedną z pierwszych płyt, jakich posłuchałem z Fyne, było nowo odkryty (choć wcale nie nowy) krążek En el Amor Natasy Mirkovic, Jarroda Cagwina i Michela Godarda. Moją uwagę (mówię o procesie nabycia albumu) przyciągnął, mówiąc szczerze, ten ostatni. Niemniej połączenie bośniackiego wokalu z perkusją i serpentem Godarda oraz znakomita realizacja z kapitalnie uchwyconą akustyką synagogi w St. Poelten w Austrii, to kolejne dzieło z udziałem tego muzyka, którego słucha się z zapartym tchem. Także, gdy za jego odtwarzanie odpowiadają F701. Jak przystało na kolumny podstawkowe, kompletnie zniknęły one z pokoju zostawiając mnie sam na sam z piękną, dużą muzyką, ale i niezwykłą akustyką synagogi. Jak pokazały kolejne płyty, kolumny Fyne Audio nie należą do kolumn budujących jakoś wybitnie szeroką scenę, przynajmniej ustawione zgodnie z zaleceniami producenta. Za to jej głębia może być imponująca, jeśli tylko wymaga tego nagranie, tak jak w tym przypadku. Dźwięk rozchodził się daleko w głąb synagogi, tam odbijał od ścian i wracał do mnie. Tworzyło to realistyczne wrażenie przebywania w wielkim, ale przede wszystkim głębokim, acz nie aż tak szerokim pomieszczeniu - słowem dokładnie tak, jak to zwykle wygląda w miejscach kultu. Nie znaczy to wcale, że F701 mają jakikolwiek problem z szerokością sceny. Po prostu nie należą one do tych kolumn, które kreują ogromną scenę, niezależnie rodzaju nagrania. To, że potrafią otoczyć słuchacza dźwiękami dobiegającymi z niemal każdego kierunku, w tym daleko spoza tradycyjnej sceny, czyli przestrzeni przed słuchaczem, pokazały choćby na krążkach Watersa, czy Floydów. Każdy znany na pamięć element przestrzennej zabawy producentów tych albumów pojawiał się tam, gdzie tego oczekiwałem. Dotyczyło to zarówno szerokości, głębokości, jak i wysokości sceny. Podobnym realizmem szkockie kolumny wykazywały się przy renderowaniu dobrze uchwyconych naturalnych wnętrz. Słuchając Ai Kubawary (ze Stevem Gaddem) z tokijskiego Blue Note Cafe miałem wrażenie, że cofnąłem się w czasie do mojej wizyty w tym niezwykłym miejscu i zobaczyłem przed sobą szeroką, acz niezbyt głęboką scenę (i salę) oraz niewysoko położony sufit. Z drugiej strony, grając Live AC/DC nie miałem wątpliwości, że wydarzenie odbywa się na stadionie (choć oczywiście pokazywane było w pewnej w skali), a moja ukochana Carmen (z Leontyną Price) także zachwycała ogromną głębią dużej sceny. Niemniej już choćby koncert Muddy’ego Watersa (z gościnnym występem Stonesów), czy audiofilski klasyk - Jazz at the Pawnshop, oba zarejestrowane w relatywnie niewielkich klubach, zaprezentowane zostały w zdecydowanie mniejszych przestrzeniach jasno pokazując, jak dobrze te kolumny różnicują wiele aspektów nagrań z przestrzenią włącznie. Kolejne płyty coraz wyraźniej wskazywały na to, iż inżynierom z Fyne Audio udało się zrealizować cel, przynajmniej tak, jak go rozumiem (o czym wspomniałem wcześniej). Stworzyli bowiem kolumny, które z jednej strony brzmieniem, a konkretnie jego spójnością, ale także przestrzennością, bardzo przypominały mi kolumny z głośnikami szerokopasmowymi. Co więcej, pamiętając że to nie tak znowu duże kolumny podstawkowe, nie dawały odczuć jakichś wielkich ograniczeń na skrajach pasma. OK, wysokie tony może nie były tak wyrafinowane, jak w przypadku najlepszych kopułek, czy wstęg, ale ich otwartość, duża ilość powietrza, dźwięczność, brak drażniących rozjaśnień, czy szorstkości, sprawiały, że słuchało się tych kolumn bardzo dobrze. Dół pasma także, gdy pojawiała się wynikająca z nagrania potrzeba, był mocno obecny, dosyć zwarty, dobrze prowadzone były tempo i rytm. F701 nie serwują wybitnie zwartego, czy szybkiego basu, ale jest on dobrze różnicowany, barwny, soczysty, choć i delikatnie zaokrąglony. Doskonale sprawdza się to w nagraniach akustycznych, a w elektrycznych, poza wyjątkami, w których bas powinien być wyjątkowo twardy i suchy, też brzmi to bardzo dobrze. Dlatego właśnie tak dobrze słuchało mi się krążków Renaud Garcii-Fonsa. Choćby Alborei, na której gra on w kwartecie z drugim kontrabasem, akordeonem i perkusją. Kontrabas w wielu nagraniach z tego albumu to zdecydowanie więcej „strun” niż „pudła”, co testowanym kolumnom zdecydowanie pasowało. Z łatwością i swobodą oddawały szybkie impulsy szarpnięć strun, dobrze je różnicując, oddając naturalną barwę i fakturę tych instrumentów. Podobnie zagrały Isao Suzuki z płyty Aquamarine, gdzie rola pudła kontrabasu jest zdecydowanie większa i gdzie instrument schodzi piekielnie nisko. Oczywiście pełnego zejścia z Fyne Audio nie było, ale raz jeszcze przypomnę fizyczne ograniczenia modelu podstawkowego Fyne Audio. Niemniej było ono zauważalne, głównie dlatego, że wiem co udało się w tym nagraniu uchwycić dzięki odsłuchom na dużych, nisko schodzących kolumnach podłogowych. Za sprawą wspominanego już, świetnego oddania barwy i faktury instrumentu i wynikającej z tego wyjątkowej naturalności jego brzmienia, niemal natychmiast zapomniałem o owym ograniczeniu zejścia basu. Swoją drogą to, jak nisko bas Suzuki schodzi w tym nagraniu słyszałem ledwie na kilku najlepszych kolumnach napędzanych systemami bardzo wysokiej klasy. Co ciekawe, te nie tak duże przecież kolumny, potrafiły wypełnić dźwiękiem cały pokój. Gdy dodamy do tego ich spore możliwości w zakresie budowania sceny, renderowania sporych, precyzyjnie lokowanych źródeł pozornych, swobodnego sposobu prezentowania nawet dużej, złożonej muzyki, to dostajemy produkt, który sprawdzi równie dobrze w pokoju mającym 12, jak i 25 m2. Żeby było jasne - nie twierdzę, że pokażą taką samą skalę dźwięku, zwłaszcza w górnej części tego zakresu powierzchni, jak kolumny podłogowe, ale też i nie będzie to element prezentacji który sprawi, że z nich ktoś zrezygnuje. To po prostu ich cecha wynikająca z ich wielkości, natomiast pozostałe zalety o których mówiłem można położyć na drugiej szali i ta w wielu przypadkach przeważy. Zwłaszcza, że to również wysoce muzykalne paczki, które stawiają bardziej na ogół niż na detal, nie analizują jakoś wybitnie głębszych warstw nagrań, nie rozbierają ich na czynniki pierwsze, ale stwarzają warunki, by zanurzyć się w muzyczny świat proponowany przez twórców danego nagrania. I robią to w naprawdę przekonujący sposób zaskakując swoją wszechstronnością, jako że potrafiły zagrać właściwie każdą muzykę w ciekawy, wciągający sposób. Co ważne, pomimo że F701 nie zajmują się dogłębną analizą każdego nagrania potrafią je dobrze różnicować, także w zakresie dynamiki, barwy, ale i jakości samych realizacji. Unikając uśredniania dobrych i słabszych realizacji nie są jednakże bezwzględne dla tych ostatnich. Dzięki temu łatwo jest skupić się całkowicie na muzyce i emocjach, które ona wyzwala. | Podsumowanie Fyne Audio F701 to ciekawe kolumny. Po pierwsze to kolumny podstawkowe, co wiąże się z wynikającymi z tego faktu zaletami i ograniczeniami. Po drugie opierają się na głośnikach współosiowych w pełni czerpiąc z mocnych stron tego rozwiązania. To kolumny dla osób, które słuchając muzyki skupiają się właśnie na niej, a nie na mało istotnych (dla muzyki) detalach, czy na wadach realizacji. Przy F701 można się w pełni zrelaksować słuchając pięknej, spokojnej, płynnie i bajecznie spójnie podanej muzyki, albo siedzieć na brzegu fotela czerpiąc pełnymi garściami z wysokiej ekspresyjności angażującej słuchacza bez reszty w rozgrywający się przed nim/nią przestrzennym, naturalnym spektaklu muzycznym. ■ Dane techniczne (wg producenta)
Impedancja nominalna: 8 Ω Dystrybucja w Polsce ul. Łuki Wielkie 3/5 02-434 Warszawa | POLSKA www.eic.com.pl |
- Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta - Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa - Końcówka mocy Modwright KWA100SE - Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100 - Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11 - Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator |
- Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM) - Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC - Kolumny: Bastanis Matterhorn - Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr - Słuchawki: Audeze LCD3 - Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako - Przewód głośnikowy - LessLoss Anchorwave - Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3 |
- Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence - Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R) - Stolik: Rogoż Audio 4SB2N - Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity