Przetwornik cyfrowo-analogowy Projekt NOSTROMO
Producent: Projekt NOSTROMO |
Test
Tekst: Wojciech Pacuła |
No 197 16 września 2020 |
PREMIERA
akość układu zastosowanego w produkcie audio dość łatwo zweryfikować – im dłużej znajduje się on na rynku, tym lepsze były jego założenia wyjściowe. Nic więc dziwnego, że w ofertach znanych, dobrych rzetelnych firm, jak Pass Labs, McIntosh, Naim Audio, Linn i innych wciąż stosowane są pomysły sprzed kilkunastu, a czasem kilkudziesięciu lat. Co jakiś czas widzimy ich modyfikacje, iteracje, ale ich rdzeń pozostaje ten sam. Jeśli w ten sposób popatrzymy na przetwornik Wolf polskiej firmy Project Nostromo, okaże się, że jego projekt musi być naprawdę bardzo dobry, bo jego pierwsza wersja powstała dość dawno, w 2011 roku. Kiedy testowaliśmy go pięć lat później była to już jego 5. wersja. Pan Marek Kowzan, właściciel firmy i jej konstruktor mówił wówczas: [Nazwa pochodzi od] od Wolfsona, głównego układu przetwornika, czyli WM8741. Kość pochodzi od firmy Wolfson Microelectronics (która została kupiona przez Cirrus Logic). Bardzo lubię jej układy, zresztą większość moich przetworników jest oparta na kostkach z tej rodziny. […] Jest rok 2020, a model ten wciąż znajduje się w ofercie Project Nostromo. Nieco zmieniony, ale to wciąż ten sam układ i nawet nazywa się podobnie – do nazwy doszła tylko cyferka ‘2’. Oprócz modelu podstawowego dostępne są też dwie inne wersje: ‘rozszerzona’ oraz ‘limitowana’. Cena, w stosunku do pierwszej, podstawowej wersji Wolfa zmieniła się naprawdę niewiele, bo z 780 zł wzrosła do 999 zł lub do 1590 zł. To wciąż nie jest dużo, ale i 50% więcej niż za model podstawowy. O różnice między nimi spytałem bezpośrednio pana Marka. | Kilka prostych słów… MAREK KOWAN ⸤ MAREK KOWAN w klubie Piekarnia Cichej Kobiety w Zielonej Górze Główna idea, która mi prześwieca już od kilku lat, to zbudować taki sprzęt, który pozwoli amatorowi i zwykłemu słuchaczowi muzyki odebrać i usłyszeć emocje jakie w niej są zawarte. Jednym z punktów odniesienia są dla mnie koncerty na żywo i chciałbym za pomocą swojego sprzętu przybliżyć odbiorcy jak najbardziej atmosferę koncertu. Od kilku lat jestem, można powiedzieć: bywalcem większości koncertów w moim ulubionym klubie bluesowo-jazzowym Piekarnia Cichej Kobiety w Zielonej Górze. Jestem także w kontakcie z kilkoma zespołami muzycznymi, czasem ucząc się sprzętu profesjonalnego estradowego i nagraniowego, a czasem doradzając coś tam w kwestiach elektroniki. Na indywidualne zamówienie zdarza mi się również wykonywać jakieś nietypowe urządzenia elektroniczne. W 2016 roku w teście w HF był mój DAC Wolf. Było OK, też byłem z niego zadowolony, ale zawsze może być lepiej. Dlatego też przygotowałem jego nową wersję, Wolf 2. Głównie zależało mi w niej na maksymalnej separacji kanałów analogowych na samej płytce DAC-a – moim pragnieniem jest jak najwierniejsze oddanie „przestrzeni”. Będąc na koncercie słyszę, gdzie stoi perkusja, gdzie jest kontrabas czy gitara i chciałby to samo usłyszeć w swoim domu za pomocą swojego sprzętu. Jedne z częściej zadawanych pytań przez klientów dotyczą barwy – na przykład, czy mój DAC „dociąża dół”, , albo czy „rozjaśnia górę”. Z odpowiedzią na to pytanie mam problem. Bo robię wszystko tak, aby właśnie tak się nie działo, moim głównym celem jest to, aby mój sprzęt nic nie wnosił od siebie do słuchanej muzyki. Jego głównym zadaniem jest, aby właśnie niczego nie ograniczał, pozwolił usłyszeć wszystko to, co przekazuje artysta, niczego nie zawężając. Aby mieć możliwość dojścia do tego wyniku musiałem mieć większą powierzchnię płytki (PCB), a jak większa płytka, to inna obudowa, inne sterowanie na przednim panelu itd. Zmieniłem możliwość wyboru filtrów, w obecnej wersji są tylko 4, wybrane przeze mnie jako najciekawsze, po rozmowach z wieloma użytkownikami Wolfa wersji pierwszej. Dlaczego wykonałem wersję limitowaną? Zaczęło się od testowania układów scalonych (op-ampów), tych zwykłych scalaków na ośmiu nóżkach, „siedzących” w DAC-u, w filtrze LPF. Teoretycznie idą tam dwa takie same układy, po jednym na kanał. Producent takiego op-ampa deklaruje takie same, powtarzalne parametry w każdym scalaku o tym samym symbolu. Niestety tak nie jest, a przynajmniej nie zawsze. Zacząłem testować na analizatorze pasma poszczególne scalaki z tej samej serii i, jak się okazało, występowały między nimi ogromne różnice, mimo tego samego symbolu. Tak sobie wtedy pomyślałem – czy to będzie słychać, jeśli dobiorę w pary dwa identyczne op-ampy o identycznych parametrach i takie włożę do DAC-a? Okazało się, że słychać i to bardzo, dlatego poszedłem dalej – zastosowałem superniskoszumne stabilizatory napięcia, polimerowe kondensatory w głównej linii zasilania, a także świetne kondensatory Nichicon z serii KZ. | DAC NOSTROMO wolf 2 Wolf 2 to przetwornik cyfrowo-analogowy z czterema wejściami cyfrowymi i parą niezbalansowanych wyjść analogowych. Żadnego wzmacniacza słuchawkowego, łącza Bluetooth, ani też streamingu. Co więcej – nie ma tu też wejścia USB. To ostatnie jest opanowane przez właściciela Projektu Nostromo przez zewnętrzne konwertery USB→S/PDIF; podobne urządzenia ma też wiele innych firm. Zaletą takiego rozwiązania jest lepsze zasilanie oraz – zazwyczaj – lepsze taktowanie takiego układu. Minusem konieczność stosowania kolejnego kabla cyfrowego (RCA-RCA), a także coś ważniejszego – rezygnacja z dekodowania sygnału DSD w przetworniku D/A. Wolf 2 jest niewielkim, niezwykle zgrabnym urządzeniem w klasycznej dla tej kategorii cenowej obudowie z aluminiowego profilu. Kupuje się taki profil w postaci długiej rury, a następnie docina do odpowiedniej długości. To niedrogie, solidne rozwiązanie. Z przodu mamy gałki zmieniające wejście i filtr cyfrowy – do dyspozycji mamy cztery różne filtry. Podstawą urządzenia jest przetwornik cyfrowo-analogowy Wolfson Electronics WM8741 i układy scalone na wyjściu. Pan Kowzan już o tym mówił – Wolf 2 dostępny jest w trzech wersjach: podstawowej, rozszerzonej i limitowanej. Wizualnie wersja rozszerzona różni się od wersji podstawowej panelem przednim o grubości 3 mm, wykończonym na wysoki połysk, który w wersji podstawowej ma grubość 1,5 mm i jest matowy. Limitowana ma z kolei gałki z mosiądzu. Jak czytamy w materiałach firmowych, „najważniejsze jednak zmiany są w środku”. Wysokiej jakości rezystory w torze analogowym są przewlekane, kondensatory w LPF są dedykowane do audio, a wzmacniacze operacyjne umieszczono na precyzyjnych podstawkach, co „umożliwia łatwą, ewentualną wymianę w przyszłości na inne wg własnych upodobań”. Wersja limitowana ma jeszcze wyższej jakości kondensatory w torze i parowane układy scalone. | ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY | Przetworniki zostały przetestowane w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Test miał postać porównania z urządzeniami odniesienia A/B/A, ze znanymi A i B. Obydwa przetworniki Project Nostromo stanęły na górnej półce Finite Elemente Master Reference Pagode Edition. Zasilane były prosto z gniazd ściennych, do których prowadzi osobna linia zasilająca z osobnym bezpiecznikiem. Test podzielony został na trzy etapy. W pierwszym wysłuchałem ‘wersji rozszerzonej’ przetwornika z zasilaczem impulsowym, z którym jest dostarczany. Następnie wymieniłem go na liniowy zasilacz Nostromo V4. I wreszcie wysłuchałem ‘wersji limitowanej’ z firmowym zasilaczem Nostromo V4; za zasilacz trzeba dopłacić niewiele, bo zaledwie 388 złotych. Jako źródło sygnału cyfrowego (S/PDIF) posłużyły dwa urządzenia: sekcja transportu odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition (płyty CD) oraz Lumïn T1 (pliki). Sygnał przesyłany był kablem cyfrowym Acrolink Mexcel 7N-DA6100. Sygnał do przedwzmacniacza wysyłany był przez kable NOS firmy Belden. PŁYTY SŁUCHANE W CZASIE TESTU | wybór → Compact Disc |
→ Tidal | Wolf 2 wersja rozszerzona Muszę przyznać, że nic się nie zmieniło w tym, jak postrzegam to, co robi pan Kowzan. Za to, co w tak skromnym budżecie i tak niepozornym urządzeniu udało mu się uzyskać należy mu się ogromny szacunek. To wciąż, krótko mówiąc, znakomity dźwięk. Uwagę zwracają, chociażby, barwy. Są nasycone, pełne i gęste. Porównując jego dźwięk w krótkich samplach A/B/A z odtwarzaczem odniesienia różnice między nimi pokazywane były przede wszystkim w rozdzielczości dźwięku, głębi brył instrumentów i w głębi sceny dźwiękowej. Ale akurat jeśli chodzi o barwę, to różnica nie była miażdżąco duża. Powiedziałbym nawet, że – w kontekście ceny – pomijalna. I chyba to jest w tym urządzeniu najważniejsze. Oferuje nam ono piękną paletę barw bez ocieplania przekazu, bez jego „usztywniania” i bez ochładzania. Wszystko wydawało mi się z nim na miejscu. A kiedy Coltrane zadął niezwykle nisko w końcówce To Young To Go Steady z albumu Ballads, w znakomitym wydaniu Platinum SHM-CD, mogłem tylko z uznaniem pokiwać głową. Fantastycznie, naprawdę świetnie wypadły nie tylko jazzowe „pewniaki”, w postaci przywołanego Coltrane’a, jak gitary Pata Metheny’ego z płyty What’s It All About?, czy elektronika z debiutu Enyi, ale i mocne utwory z In Utero Nirvany. Głos i gitara otwierające Rape Me zabrzmiały mocno, głęboko, fajnie. Przetwornik buduje duże źródła pozorne, pokazuje duży wolumen nagrań, dlatego jego przekaz jest ekscytujący i energetyczny, bez potrzeby podkreślania ataku dźwięku. Powiedziałbym nawet, że atak jest wygładzony i zaokrąglony, niezależnie zresztą, z którego filtru cyfrowego korzystamy. Najmocniej pokazywany jest z filtrem nr 1, ale najbardziej naturalnie z filtrem nr 4. Poza tym w każdym położeniu tego przełącznika zwrócimy uwagę przede wszystkim na środek pasma. Niski bas jest nieco wycofany i nie dostaniemy tak pełnego i tak gęstego „snucia” się na dole, jak z drogich odtwarzaczy cyfrowych, tego się nie da zrobić. Ale też nie będzie to „bolało”. Z nowym nagraniem Dua Lipa, Levitating (feat. Madonna and Misssy Eliott), dostępnym w Tidalu w postaci plików MQA Studio 24/48, brzmienie było bowiem mocne, gęste i miało nisko postawiony punkt ciężkości. Niski bas ładnie pulsował, miał miękki charakter i całkiem dobrze oddawał to, o co – jak zakładam – chodziło producentom utworu. Co ważne, nie było w tym brzmieniu cienia ostrości, co od razu przywoływało dźwięk z dziesięć razy droższego Lumïna T1, z którym DAC był w tej części testu porównywany. To zresztą rzecz, która powtórzyła się również przy nowym utworze Roberta Planta Charlie Patton Highway (Turn it Up Pt. 1) i przy każdym kolejnym kawałku odtwarzanym z plików. Wolf 2 w wersji ‘rozszerzonej’ ładnie to wszystko „ogarnia” i pokazuje, że pliki hi-res są lepsze od plików 16/44,1, ale też i to, że dobra płyta CD wciąż brzmi lepiej niż najlepszy nawet plik. | Wolf 2 wersja rozszerzona & zasilacz Zmiana klasycznego, ściennego zasilacza impulsowego na zasilacz liniowy Nostromo V4 namieszało w dźwięku. To zmiana większa niż wymiana kabla cyfrowego na lepszy, zmiana interkonektów, a nawet źródła sygnału. To wszystko jest ważne, dokłada się do wysokiej klasy tego dźwięku, ale jest jak „nakładka” na zmiany podstawowe, które zachodzą właśnie po zmianie zasilania. Z dużym zasilaczem dźwięk jest o wiele bardziej rozdzielczy. A co za tym idzie – bogatszy. Wcześniej utwory były do siebie nieco podobne, ponieważ wszystkie brzmiały przyjemnie, ciepło, gęsto. Teraz różnice między nowymi nagraniami Roberta Planta, Katie Melua, Dua Lipa, czy Yello były wyraźniejsze i ważniejsze. Wyczyszczona też została wyższa średnica. Wcześniej ładna, przyjemna, teraz miała więcej informacji. Trochę zniknęło więc wszechogarniające „otulanie” dźwiękiem, jakie miałem z „rozszerzonym” Wolfem 2 i klasycznym zasilaczem. Nie zniknęła jednak miękkość i bogactwo barw. A co za tym idzie – nie zniknęła przyjemność słuchania. A nawet została pogłębiona, bo teraz każde nagranie miało wyraźniejszy charakter własny. Czyli – było lepiej różnicowane. Duży zasilacz pogłębia również scenę dźwiękową. Wcześniej była ona dobrze poukładana, miała ładne plany, ale była dość płytka. Z zasilaczem wszystko się nieco cofnęło, a tył sceny, to jest pogłosy, drobne dźwięki itp., wszystko to było daleko głębiej, niż wcześniej. Pozostała natomiast ładna barwa, jak również lekkie rozmycie niskiego dołu i ogólne wrażenie „kompletności” dźwięku – w takiej właśnie kolejności. | Wolf 2 wersja limitowana & zasilacz Przejście z wersji ‘rozszerzonej’ na ‘limitowaną’ przyniosło zmiany tylko trochę mniejszego kalibru niż zmiana zasilacza. Tym razem podstawowe elementy pozostały bez zmian, to wciąż był charakterystyczny dla tej firmy dźwięk. Różnica polegała bardziej na większej selektywności droższej wersji i lekkim rozjaśnieniu wyższego środka. Niski bas był lepiej kontrolowany i mocniej skupiony. Chociaż, z drugiej strony, nie był tak gęsty, jak wcześniej. Nowa wersja wyraźnie lepiej podaje informacje o przestrzeni – zarówno poprzez skupienie dźwięku, jak i jego ustawienie w wyraźniej definiowanych miejscach. To był dźwięk o wyższej energetyce niż poprzednio. Słychać to było zarówno z plikami hi-res, jak i z płytami CD. To jednoznacznie lepszy dźwięk, ale także – uwaga – nie tak łatwy do opanowania. A to dlatego, że wraz z wyższą rozdzielczością, lepszą dynamiką i selektywnością lepiej słychać było samo nagranie. Z tego też powodu z wersją limitowaną znacznie lepiej słuchało mi się płyt CD niż plików. O ile wersja rozszerzona grała po prostu przyjemne i fajnie, bez względu na jakość sygnału, o tyle droższa wersja mocno je różnicowała i już nie cała playlista Tidala dała się wysłuchać w spokoju i komforcie. Ale właśnie przy odsłuchu wersji limitowanej różnice między różnymi wydaniami płyt CD miały znaczenie, jak również różnice w jakości realizacji i kodowania pliku, a nawet to, jakie zasilanie mamy w domu. To błogosławieństwo i przekleństwo, z którym musi sobie poradzić każdy meloman i każdy z nas musi sobie odpowiedzieć, czy to jest to, czego chcemy. | Podsumowanie Nowe wersje przetwornika Wolf, który kiedyś testowałem, są wyraźnie lepsze od pierwowzoru. Wersja rozszerzona jest perfekcyjnie przyjemna w słuchaniu i niedroga, a za symboliczną kwotę wydaną na zasilacz Nostromo V4 znacznie poprawimy jakość dźwięku. To po prostu hit. Z kolei wersja limitowana nie jest dla wszystkich. Rzecz w tym, że system musi być wyrównany i raczej ciemny niż jasny, żeby powtórzyć wszystko, co napisałem o wersji rozszerzonej i dodać do tego znacznie lepszą selektywność i rozdzielczość. Obydwie wersje mają świetne barwy, dużą scenę dźwiękowa i oferują gładki, płynny dźwięk o nisko postawionym punkcie ciężkości. Najniższy bas nie jest precyzyjnie skupiany, ale nie powinno to nikomu przeszkadzać – chyba, że będzie testowanych DAC-ów słuchał z kolumnami w rodzaju Harbeth M40.1 i ze wzmacniaczem Soulution 710, jak ja. W „normalnych” zestawieniach to pomijalna wada. Poza tym to po prostu rzetelna inżynieria i brak „parcia na szkło”, tu liczy się tylko dźwięk w dobrych pieniądzach. Dlatego przyznajemy obydwu urządzeniom wyróżnienie RED Fingerprint. | BUDOWA Obudowa | Nowa wersja przetwornika cyfrowo-analogowego Wolf, teraz Wolf 2, ma inną bryłę niż jego pierwowzór. Nowe urządzenie jest szersze i niższe, mierząc – odpowiednio – 103 i 35 mm. Ale ponownie jego obudowę wykonano z gotowego profilu, który docina się na wymaganą długość – tutaj 192 mm. Front w obydwu testowanych wersjach wykonano z akrylu w kolorze czarnym, a tył z aluminium. Urządzenie stoi na czterech, podklejanych nóżkach z gumy. Przód i tył | Z przodu mamy dwie gałki, przycisk i dziewięć diod świecących (LED). Gałkami zmieniamy filtr cyfrowy oraz aktywne wejście, a przełącznikiem włączamy zasilanie. Umieszczone po bokach, w pionowych rzędach po cztery, czerwone diody świecące, wskazują wybrany filtr i wejście. Z kolei dziewiąta, największa dioda ma dwa kolory i informuje o synchronizacji z nadajnikiem (kolor zielony) lub jej braku (czerwony). Nie dostaniemy natomiast informacji o parametrach sygnału wejściowego. To niewielkie urządzenie, dlatego tył jest zatłoczony i trudno obok siebie zmieścić wtyki kabla cyfrowego i analogowego, jeśli mają większą niż przeciętna średnicę. Skrajnie po obydwu stronach umieszczono wyjścia analogowe – pan Kowzan mówił, że chodziło o jak najlepszą separację międzykanałową. Bliżej środka, też symetrycznie względem osi, mamy dwa cyfrowe wejścia RCA i dwa optyczne; pośrodku umieszczono gniazdo zasilające 12 V DC. Gniazda cyfrowe RCA wyglądają na porządniejsze niż gniazda analogowe. Środek | Układ elektryczny pomieszczono na jednej płytce drukowanej, która zajmuje całe wnętrze urządzenia. Środkiem biegnie sekcja zasilania, z ładnymi kondensatorami i przykręconym do radiatora stabilizatorem napięcia, z przodu mamy sekcję cyfrową, a po bokach analogową. Na wejściu znalazł się odbiornik cyfrowy Wolfson Microelectronics, model WM8804. To odbiornik sygnału PCM w formacie S/PDIF o niskim jitterze – i to on ustala parametry sygnału wejściowego na 24 bity i 192 kHz. Po drugiej stronie linii zasilającej umieszczono właściwy układ konwertera D/A, model WM8741 tej samej firmy. To wielobitowy układ typu sigma-delta 32 bity, 192 kHz o zaawansowanej architekturze. Oferuje on cyfrową regulację siły głosu (tutaj niewykorzystaną), kilka filtrów cyfrowych, a także filtr interpolacyjny; z doświadczenia wiem, że za gładki, ciepły dźwięk tego układu w dużej mierze odpowiedzialny jest właśnie ten ostatni. Wyjście DAC-a jest zbalansowane i od razu ma postać napięciową; konwersja I/U dokonywana jest w przetworniku. Upraszcza to układ, obniża koszty, ale i „zamyka” przed producentem możliwość wpływania w ten sposób na dźwięk. Jak zwykle – coś za coś. Wyjście zbalansowane każdego kanału zsumowano, zmniejszając szumy – układ ma budowę niezbalansowaną. W torze znajdziemy pojedynczy, ośmionóżkowy układ scalony na kanał, z naklejonym radiatorem. Znajdziemy tam również przewlekane, precyzyjne oporniki i ładne kondensatory firm Wima i Miflex. Zasilacz | Standardowym zasilaczem, który dostajemy z przetwornikami Wolf 2, w każdej wersji, jest mały, impulsowy zasilacz ścienny. Można jednak zamówić, za dodatkową opłatą, stabilizowany, liniowy zasilacz Nostromo V4. Nostromo V4 ma obudowę z wytrzymałego plastiku, stosowanego w instalacjach przemysłowych. Na górnej ściance mamy podświetlany wyłącznik zasilający, a z tyłu gniazdo zasilające IEC i współosiowe, z napięciem wyjściowym DC – to ostatnie zakręcane, bardzo podobne do tego, które stosował Lumïn w modelu T1. Sam zasilacz bazuje na niewielkim transformatorze IE polskiej firmy Indel, za którym mamy duży, scalony mostek prostowniczy, trzy kondensatory i układ stabilizujący napięcie. Po stronie pierwotnej umieszczono kilka elementów niwelujących szumy – toroidalny dławik oraz kondensator foliowy polskiej firmy Miflex – trzeba by chyba powiedzieć: typu NOS. Na krótkim kabelku zasilającym nawleczono okrągły ferryt, tłumiący szumy w. cz. To ładny, solidny układ z bardzo dobrymi podzespołami. ■ Dane techniczne (wg producenta)
Układ D/A: WOLFSON WM8741 |
System referencyjny 2020 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity