Odtwarzacz Compact Disc Canor
Producent: CANOR |
sprawozdaniu finansowym za rok 2013 (dostępnym on-line) wynika, że firma Canor to podwykonawca firmy PRO-JECT, ale znajdziemy w nim również informacje o planach nawiązania współpracy z brytyjskim producentem, firmą MUSICAL FIDELITY. Dzisiaj wiadomo, że w systemie OEM w słowackiej fabryce powstają również listwy i kondycjonery zasilające AC firmy ISOTEK. To imponujące portfolio, którego może pozazdrościć każdy producent z tej części świata (i nie tylko). Korzenie tej firmy sięgają do kwietnia 2000 roku, kiedy to powstał – jak czytamy w materiałach firmowych – „legendarny” wzmacniacz zintegrowany TP101. Prace nad nim trwały dość długo, ponieważ jego prototyp pokazano już w 1995 roku na wystawie w czeskim Brnie. W każdym razie to w 2000 roku rejestruje się firma EDGAR Ltd. Jej założycielami są: Jozef Čurlík, Zdeněk Březovják oraz Ján Koščo. Pierwsze urządzenia miały charakterystyczny, drewniany panel przedni i bazowały na lampach elektronowych – miłości życia inżynierów Canora. Mówię o Canorze, ponieważ w listopadzie 2007 roku firma zmieniła nazwę: EDGAR → CANOR. W tym samym czasie wprowadzono aluminiowe fronty, które zastąpiły drewniane. Wygląd tych urządzeń jest z jednej strony bardzo tradycyjny, a z drugiej niecodzienny. Dominują bowiem duże, łatwe do odczytania z dowolnej odległości wyświetlacze LED, a także masywne, podświetlane dookoła gałki pośrodku przedniej ścianki, również w odtwarzaczach CD – o czym później. W tym samym sprawozdaniu, o którym mówiłem, znajdziemy również informację o tym, że na 2014 rok planowane jest „ukończenie prac nad prototypami AI 1.10 oraz PH 1.10”, czyli wzmacniacza zintegrowanego oraz przedwzmacniacza gramofonowego. Zapoczątkowały one nową erę w historii tej firmy. W ofercie tego słowackiego producenta znajdziemy obecnie dwie serie – 1.10 oraz 2.10, a w nich trzy wzmacniacze zintegrowane – dwa lampowe i jeden hybrydowy, dwa odtwarzacze CD oraz przedwzmacniacz gramofonowy. Pamiętacie państwo wywiad z Karl-Heinzem Finkiem? To jeden z najbardziej znanych i zasłużonych dla audio konstruktorów kolumn, który w swoim top high-endowym systemie, w którym głównym źródłem są magnetofony szpulowe, używa przedwzmacniacza gramofonowego Canor PH 1.10 i mówi, że to jeden z najlepszych produktów za te pieniądze (więcej TUTAJ). Test przedwzmacniacza zapewne przed nami, ale mnie zainteresował przede wszystkim odtwarzacz CD 1.10. Widziałem go kilkakrotnie na różnych wystawach, ostatnio w Pradze, i za każdym razem robił na mnie duże wrażenie. Raz, że rozmiarami, a dwa specyfikacją i budową. Ponieważ znam Zdenka od lat, poprosiłem o przysłanie go do Krakowa i przy okazji podpytałem go o parę rzeczy. ZDENĚK BŘEZOVJÁK System Canora na wystawie Audio Video Show Prague 2020: przedwzmacniacz gramofonowy PH 1/10, odtwarzacz CD 1.10 oraz wzmacniacz AI 1.10; więcej TUTAJ WOJCIECH PACUŁA: Kto zaprojektował CD 1.10? WP: Jaki mieliście cel? WP: Kiedy trafił do sprzedaży? WP: Z jakiej kości D/A korzystacie? WP: Dlaczego skorzystaliście z lamp? WP: W której części układu zastosowaliście lampy? WP: Z jakiego transportu skorzystaliście? WP: W jaki sposób walczycie z wibracjami? WP: Czym jeszcze ten odtwarzacz się wyróżnia? Mamy zaawansowane maszyny do montażu płytek, techniki SMT i THT, jak również możliwości w zakresie wykańczania aluminiowych elementów obudowy. Mamy również maszyny CNC oraz służące do wykańczania powierzchni. Dysponujemy również profesjonalną, zautomatyzowaną linią do anodowania powierzchni aluminiowych, dzięki czemu możemy uzyskać topowe wykończenie przednich ścianek. Nasz dział techniczny wyposażony jest w najlepsze dostępne systemy pomiarowe Audio Precision. ZB | CD 1.10 CD 1.10 jest odtwarzaczem płyt COMPACT DISC z wejściami cyfrowymi, w tym USB, i z lampowym układem wyjściowym. Jedną z jego podstawowych cech jest – jak się wydaje – obecność na wyjściu analogowym lamp, w sekcji wzmocnienia i buforze. Pracują tam dwie pary, podwójnych triod małej mocy: 12AX7 oraz 6922. Ich zasilanie również jest lampowe (podobnie, jak w moim odtwarzaczu Ayon Audio) i zajmuje się tym pełnookresowy, lampowy mostek prostowniczy 6CA4. To duże, niezwykle solidnie wykonane urządzenie. Jego obudowa jest wykonana z grubych, stalowych blach, a front z aluminiowej płyty; dostępne są dwie wersje kolorystyczne – z frontem srebrnym lub czarnym. W przednią ściankę wkomponowano akrylowy insert – po lewej to maskownica szuflady, a po prawej widoczny się wyświetlacz o pomarańczowym kolorze. Już o tym mówiłem – to wyświetlacz wykonany z modułów LED typu dot-matrix w dużym rozmiarze. Odczytamy na nim numer ścieżki i jej czas trwania, komendy dotyczące sterowaniem, jak również parametry sygnału wejściowego. Wygląda to świetnie, jest też przyjemne w obsłudze. Jedynym drobiazgiem, który można by jednak łatwo zmienić, jest sposób podania parametrów sygnału DSD. Na wyświetlaczu pokazywany jest wówczas komunikat: „DSD x64…DSD x256”. Co jest niepoprawnym zapisem. Poprawny wygląda w ten sposób: „DSD64…DSD256”. Można wprawdzie napisać „x64…x256”, ale tylko jeśli przedtem jest symbol CD (x64 oznacza, że sygnał jest taktowany 64 razy szybciej niż w CD). Pośrodku przedniej ścianki znalazło się podświetlane logo Canora, a obok niego guziki sterujące napędem, zmieniające wejście, filtr cyfrowy, a także zmniejszające jaskrawość wyświetlaczy. Wszystko jest świetnie dopracowane, do tego stopnia, że przyciemniając lub rozjaśniając wyświetlacz urządzenie robi to nie skokowo, ale z lekką bezwładnością – naprawdę fajne! Uwagę zwraca jednak przede wszystkim duże pokrętło. We wzmacniaczach jest ono uzasadnione, ale w odtwarzaczu płyt CD? Jeśli bliżej przyjrzymy się opisom na przedniej ściance, okaże się, że to gałka i przycisk w jednym. Kręcąc w lewo lub prawo zmieniamy ścieżki, a naciskając rozpoczynamy odtwarzanie lub je pauzujemy. To fantastyczne rozwiązanie, które lata temu wprowadziła firma Sony, ponieważ tylko w ten sposób możliwa była szybka edycja materiału w odtwarzaczach Mini Disc. Skorzystały na tym również jej odtwarzacze CD, które miały taką samą gałeczkę. Dzisiaj to jednak przypadek endenemiczny i ze znanych mi firm stosuje je tylko Canor. | StreamUnlimited Na rynek transportów audio weszła w 2007 roku, kiedy to – wraz z firmą ANAGRAM Technologies – zaprezentowała transport CD/WAM/MP3 o nazwie BlueTiger. Pierwszym modelem był CD-100, do którego mechanikę SilverStrike, wyposażoną w technikę tłumiącą drgania o nazwie AntiVibe, przygotował StreamUnlimited, a przy pomocy firmy ANAGRAM powstał Enduro – system serwo odpowiedzialny za minimalizację błędów odczytu. www.streamunlimited.com | www.anagramtech.com To nie tylko odtwarzacz CD, ale również przetwornik cyfrowo-analogowy, rzecz od kilku lat niezbędna. Do dyspozycji mamy trzy wejścia cyfrowe – elektryczne RCA, optyczne Toslink oraz USB; dwa pierwsze akceptują sygnał PCM do 24/192, a USB sygnał PCM do 24/192 oraz DSD do DSD256 (11,2896/12,288 MHz). Sygnał DSD przesyłany jest w formacie DoP („DSD over PCM”). Odtwarzacz ma również wyjście cyfrowe, ale tylko z sygnałem odczytanym z płyty CD, DAC nie działa więc jak konwerter sygnału cyfrowego. Sygnał analogowy dostępny jest w formie niezbalansowanej (RCA) i zbalansowanej (XLR); urządzenie ma budowę zbalansowaną. Do dyspozycji mamy pilot zdalnego sterowania, wspólny dla odtwarzacza i wzmacniacza. Dlatego też sterowanie odtwarzaczem nie jest intuicyjne – w kółku otaczającym przycisk start/pauza są guziki do zmiany wejścia i siły głosu, a nie do przeskakiwania pomiędzy utworami. Na pilocie nie ma przycisku, który znalazł się za to na przedniej ściance odtwarzacza – zmiany filtra cyfrowego. Dostępne są dwie jego pozycje: ‘natural’ oraz ‘dynamic’. | JAK SŁUCHALIŚMY Odtwarzacz Canor CD 1.10 stanął na platformie antywibracyjnej Acoustic Revive RAF-48H, na której na co dzień stoi odtwarzacz odniesienia – Ayon Audio CD-35 Hf Edition (№ 1/50). Do przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III podłączony był interkonektami RCA Crystal Cable Absolute Dream. Porównywany był do wspomnianego odtwarzacza, a także do systemu analogowego: gramofon TechDAS AIR FORCE III → ramię gramofonowe SAT LM-09 → wkładka gramofonowa Miyajima Lab DESTINY → przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio Sensor Prelude IC. |
Interesował mnie przede wszystkim jako zintegrowany odtwarzacz CD, ale posłuchałem go także z zewnętrznym odtwarzaczem plików, korzystając z wejścia USB – to dobre wejście i świetny DAC, więc można myśleć poważnie o transporcie plików, który będzie współpracował z Canorem. Odtwarzacz dostarczany jest ze zwykłym kablem zasilającym, ale panowie z Canora podesłali mi także kabel firmy IsoTek EVO3 Initium i część odsłuchów przeprowadziłem właśnie z nim. Pozostałe – z kablem Siltech Triple Crown Power. Muszę powiedzieć, że kabel Isoteka jest naprawdę bardzo fajny. Nagrania użyte w teście (wybór):
Zaintrygowało mnie to już wtedy, kiedy przez pierwszy tydzień słuchałem tego odtwarzacza za pomocą słuchawek, „wygrzewając” go przed właściwym testem – plastyka przekazu była z nim nieprawdopodobna. W tym sensie, że wymiary w głąb i za mną, choć w odsłuchu słuchawkom, podlegające ograniczeniom, były absolutnie ponadprzeciętne. Odsłuch przez kolumny nie tyle te spostrzeżenia potwierdził, co je zintensyfikował. To odtwarzacz, który buduje niebywale wiarygodne plany dźwiękowe. Coś, co urządzeniom cyfrowym często umyka. Chodzi o to, że potrafi pokazać głębię sceny, a kiedy trzeba także dźwięki obok nas i za nami. Byłem pod wielkim wrażeniem tego, jak odtworzył nagrania z płyty Isao Tomity – zostały one zmiksowane do czterech kanałów i dopiero na potrzeby stereofonicznych wydań dostosowane do nich. A tutaj było tak, jakby rzeczywiście wokół mnie stały cztery kolumny. Przekaz był pełny, treściwy, bez dziur i drgania krawędzi. Co więcej, to nie było jednolite pole dźwiękowe, a mnóstwo drobnych „wydarzeń”, eksplozji dźwięków, dających coś większego – muzykę. A to dlatego, że to wybitnie rozdzielczy i różnicujący odtwarzacz. Muszę powiedzieć, że dopiero absolutnie topowe urządzenia potrafią coś takiego, a i to nie zawsze robią to w tak ujmujący sposób, jak Canor. Połączenie perfekcyjnego obrazowania oraz rozdzielczości powoduje, że instrumenty są nie tyle selektywne, co są po prostu odrębnymi bryłami, niepodlegającymi sile ciążenia – nie wpadają na siebie i nie zamazują się wzajemnie. A przy tym nie ma tu prób „wycinania” z tła, separacji. To płynne, podawane bez wysiłku przedstawienie. Jak wtedy, gdy w utworze My Funny Valentine Paul Desmond gra na saksofonie, który jest blisko nas, ma sporą masę, a z prawej strony delikatnie odzywa się harfa. To było wręcz namacalne zróżnicowanie mas i barw, obydwa instrumenty miały własne otoczenie akustyczne, a mimo to byliśmy pewni, że grają razem, wspólnie „tu i teraz”. To nie jest jednak dźwięk „romantyczny”. Lampy na wyjściu odtwarzacza sugerują ocieplenie dźwięku – i często tak jest. Tego typu podkolorowanie, dobrze dobrane, ze smakiem, pozwala uzyskać niebywale wciągający, organiczny przekaz. Ale to zawsze jest kompromis. Tutaj wydaje się, jakby kompromisy nie były potrzebne, bo mamy otwarty, szczegółowy, rozdzielczy dźwięk, ale dźwięk spójny, nigdy nie rozjaśniony. Wystarczyło posłuchać fortepianu Vladimira Horowitza grającego w Metropolitan Opera House, żeby zrozumieć, że testowany odtwarzacz to zjawisko. To wprawdzie świetne nagranie, wykonane na magnetofonie cyfrowym Soundstream, ładnie zremasterowane na potrzeby serii „High Performance”, ale dopiero z urządzeniami tego kalibru, co Canor dostajemy całą maestrię tego nagrania (więcej o serii HP TUTAJ). Trzeba jednak wiedzieć, że to nie jest urządzenie, które by „uprzyjemniało” dźwięk. Jest raczej precyzyjne niż wybaczające. Nie pogrąża złych nagrań, nie o to chodzi, ale też nie ociepla niczego, ani nie dopala. Weźmy, dla przykładu, płytę Power, Corruption and Lies grupy New Order. Niemal tego samego dnia, co Canor, przyszła do mnie jej wersja Promo CD-R wykonana przez amerykańską wytwórnię Rhino. Jej brzmienie ma dość wysoko postawiony balans tonalny i tak też została odtworzona. Bez rozjaśnień i jazgotliwości, nie o to chodzi, Canor tego nie robi. Przekaz był niesamowicie gładki, miał sporo powietrza, ale trzeba wiedzieć, że był ustawiony pod względem barwy dość wysoko. Odtwarzacz nie dopełnił niskiej średnicy. Saksofon, już przywołanego, Desmonda był pełny i głęboki, bo tak został nagrany. Jeśli jednak rejestracja jest tego typu, jak płyta New Order, to zostanie pokazana bez ozdobników, dość surowo. Tak więc to plastyczny, przestrzenny, rozdzielczy dźwięk o świetnym różnicowaniu, bez próby upodobnienia do siebie wszystkich nagrań. Jest też gładki, wręcz jedwabiście gładki. Jego ważną cechą jest też wybitne skupienie. Chodzi o to, że źródła dźwięku są jednoznaczne, nie rozmywają się. Są też wypełnione i mają odpowiednią „wagę”, zajmując w przestrzeni konkretną jej część. Nie jest to jednak odtwarzacz, który by podawał bardzo niski bas w równie wyrafinowany sposób, co mój odtwarzacz Ayon Audio, czy – dla przykładu – mistrz w tej dziedzinie, model Ethos firmy Gryphon. CD 1.10 zagrał go ładnie, ale nie narzucał się z „masarzem stóp”. Chodzi o to, że to nie jest dźwięk, którego grawitacyjne centrum byłoby na basie, czy niskiej średnicy. Na plus można zapisać, że potrafił zbudować duży przekaz, czego przykład miałem słuchając utworu Falling z płyty Laurie Anderson pt. Homeland. Miał on pożądany rozmach i tzw. „momentum”, czyli poczucie szybko przemieszczającej się dużej masy w dużej przestrzeni. Canor z tą płytą znowu zrobił swoją sztuczkę i zbudował wokół mnie potężną kopułę dźwięku, z dzwonami odzywającymi się z tyłu. Z kolei w utworze Another Day in America niebywale dobrze ukazał zmodyfikowany, bardzo niski i nasycony, głos Anderson. Ale zejścia basu, jego zjazd nie miał równie dużej precyzji, jak to, co działo się powyżej, bas nie był też tak miękki, mimo że miał zaokrąglony atak. Najwyraźniej jednak nie można mieć wszystkiego. Ale mimo to wysłuchałem płyty w całości, bo spektakl, jaki zaserwował mi słowacki odtwarzacz był nieprawdopodobny w swojej wiarygodności, naturalności i „prawdzie”. | PODSUMOWANIE Wiedziałem, że to jest dobry odtwarzacz, ale nie wiedziałem, że aż TAK dobry. Przeczuwałem, znając Zdenka, znając inne jego projekty, że będzie dobrze. Nie wiedziałem jednak, że aż TAK dobrze. To unikatowy produkt, który podaje dźwięk w precyzyjny sposób, a nie jest przy tym przerysowany, gra otwartym dźwiękiem, a nie jest przy tym rozjaśniony. To wreszcie jeden z najlepiej różnicujących odtwarzaczy CD, jakie znam. Gra muzykę w taki sposób, że naprawdę wierzymy, że to, co się przed nami rozgrywa miało miejsce, a nie zostało wykreowane. Odtwarzacz CD 1.10 firmy Canor ma budowę modułową, w której każda sekcja otrzymała własną płytkę (podobnie jest w odtwarzaczach Ayon Audio). Oznacza to sporo kabli w środku – pomiędzy sekcją cyfrową i analogową mamy dość długie interkonekty, pochodzące z Włoch, i krótsze, które prowadzą potem do wyjść analogowych. Z kolei zasilanie i sygnały sterujące prowadzone są taśmami, na które nałożono ferrytowe elementy, tłumiące szumy w.cz. Zasilacz | Najwięcej miejsca zajmuje zasilacz – to dobry znak w audio. Jest on tak duży, jak w sporej wielkości wzmacniaczu zintegrowanym. Transformator ma klasyczne blachy EI i wiele uzwojeń wtórnych. Sekcję niskonapięciową obsługują zasilacze oparte o diody i mostki prostownicze, w tym wysokonapięciową lampę 6CA4, tutaj typu NOS firmy Tesla. W zasilaczu widać sporo stabilizatorów napięcia i ładne kondensatory, na przykład duże polipropyleny firmy Wima. Analog | Stopień wyjściowy zmontowano na wspólnej płytce, ale kanały są oddzielone aluminiowym ekranem. Na wejściu, w sekcji I/U, zastosowano układy scalone Burr-Brown OPA134PA. Wzmocnienie i bufor wyjściowy to domena lamp 12AX7 oraz 6922. Lampy są ukryte pod ładnymi, aluminiowymi ekranami (kiedyś to była powszechna praktyka). Po ich zdjęciu widać, że pierwsza z nich to znakomity NOS, lampa Sovteka 12AX7LPS, charakteryzująca się długimi anodami. Z kolei 6922 pochodzi z bieżącej produkcji i została kupiona w rosyjskiej firmie Electro-Harmonix. Sprzężenie między lampami i światem zewnętrznym zapewniają kondensatory Mundorfa – M-Cap MKP oraz M-Cap ZN, ten ostatni z cynowanymi okładzinami. Cyfra | Do wyjścia sygnał przesyłany jest z płytki cyfrowej. Na jej wejściu są dwa konwertery D/A, Texas Instruments PCM1792. To stosunkowo stare układy monolityczne CMOS, ale wciąż bardzo wysoko cenione, między innymi za bardzo wysoki odstęp sygnału od szumu – w konfiguracji mono to aż 132 dB! Mają one zintegrowany filtr cyfrowy, a właściwie dwa – ‘Sharp roll-off’ i ‘Slow roll-off’. Pierwszy z nich wyświetlacz odtwarzacza określa jako ‘Dynamic’, a drugi ‘Natural’. Na wyjściu „daków” otrzymujemy sygnał zbalansowany. Przy wejściach S/PDIF umieszczono odbiornik cyfrowy Cyrrus Logic, a przy USB układ XMOS. Te pierwsze mają też transformatory dopasowujące impedancję wejściową, podobne rozwiązanie widać też przy wyjściach cyfrowych. Na osobnej, wpiętej pionowo płytce widać wysokiej klasy zegary taktujące, osobno dla rodzin 44,1 oraz 48 kHz. Transport | Użyty w Canorze transport znany jest od lat, to model StreamUnlimited JPL-2800-DMJ, noszący handlową nazwę Blue Tiger CD-80. Ma on plastikowe chassis, wzmocnione metalową blachą od góry i odlewaną tackę, która jest usztywniona dwoma prętami po bokach. Z takich samych napędów korzysta firma dCS w odtwarzaczu Rossini oraz GoldNote w CD-1000 MkII (recenzja wersji Mk I TUTAJ). To niezły transport, ale patrząc od strony mechanicznej nie jest specjalnie zaawansowany. Jego podstawą jest dobry układ sterujący. Gumowe podkładki, o których mówił Zdenek, widać pod płytką z układem lampowym. ■ Dane techniczne (wg producenta) Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz (-0,8 dB)Całkowite zniekształcenia harmoniczne: < 0,005% (1 kHz) Stosunek sygnał/szum: >102 dB (20 Hz – 20 kHz) Impedancja wyjściowa (RCA, XLR): < 200 Ω Napięcie wyjściowe (RMS): RCA – 2,5 V | XLR – 5 V Wejścia cyfrowe: koaksjalne RCA, optyczne – PCM 24/192 USB – DSD64, 128, 256 Lampy: 2 x 12AX7 | 2 x 6922 | 1 x 6CA4 Pobór mocy: 100 VA Wymiary (szer. x wys. gł.): 435 x 170 x 420 mm Waga: 15 kg |
System referencyjny 2020 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity