Kolumny głośnikowe | podstawkowe JBL
Producent: HARMAN INTERNATIONAL INDUSTRIES, Inc. |
oda na produkty retro trwa. Coraz trudniej stwierdzić, czy chodzi o vintage, czy retro właśnie, ponieważ większość ludzi zdaje się tych pojęć nie rozróżniać. Pytanie to zadał mi redaktor Dariusz Stańczuk w swojej audycji Classic Design w radiu RMF Classic, kiedy opowiadałem o modzie na vintage w branży audio. Powtórzmy więc: ‘retro’ to moda polegająca na nawiązywaniu w stylistyce do wzornictwa sprzed lat. W retro chodzi tylko o wrażenie powrotu do tego, co było, o pozór, a nie esencję. Mieliśmy już modę na lata 20. i 30 XX wieku, potem na 50. i 60., teraz jesteśmy w samym środku retromanii à la lata 70. i 80. Vintage to tylko z pozoru pojęcie zbliżone do retro. W istocie to dwa różne podejścia, mające wszakże wspólny rdzeń: sięganie po pomysły z przeszłości. Vintage nie jest modą, a raczej stabilnym nurtem, w audio obecnym od końca lat 80., mającym największą bazę fanów w Japonii i ogólnie – Azji. Chodzi w nim przede wszystkim o korzystanie z rozwiązań technicznych porzuconych współcześnie na rzecz innych, w zamyśle lepszych, pomysłów. O ile jednak retro żywi się nostalgią, vintage w audio to nurt w dużej mierze pragmatyczny: chodzi w nim o przywrócenie rytuałowi odtwarzania muzyki elementów, które zostały poświęcone w imię poprawy rozciągnięcia pasma przenoszenia, jego wyrównania, obciążalności mocowej i redukcji zniekształceń. Choć to wszystko pożądane, ważne zmiany, to jednak wraz z nimi zginęły takie przymioty, jak: bezpośredniość przekazu, szybkość, naturalność, płynność i organiczność. I dopiero w najdroższych współczesnych konstrukcjach można znaleźć wszystkie wymienione cechy – przed i po kropce. | JBL Vintage Należąca do koncernu Harman International Industries firma JBL jest jednym z producentów, którzy dostrzegli ten problem na samym początku, czyli w pierwszej połowie lat 80. Rozpoczęto wówczas prace nad tzw. „Trzecim Projektem”, czyli kolumnami mającymi zastąpić model Paragon. W 1985 gotowe były kolumny DD55000 Project Everest. To na ich bazie opracowano pierwsze kolumny powstałe z myślą o rynku japońskim – K2. Prace nad tymi ostatnimi ruszyły w roku 1988, a zakończyły się rok później. Do sprzedaży trafiły wówczas dwie wersje kolumn – topowe K2-S9500 oraz nieco tańsze K2-S7500. W ich budowie zwracały uwagę trzy rzeczy: obecność tub obciążających głośniki wysokotonowe, duże głośniki niskotonowe z membranami celulozowymi oraz generalnie duże rozmiary. Wszystkie te elementy przywodziły na myśl stare konstrukcje Western Electric, JBL, Altec itd., jak również samego JBL-a. | Seria Monitor Równocześnie z projektem K2 przystąpiono do prac nad głośnikami, które bazowałyby na konstrukcjach przeznaczonych na rynek profesjonalny. Ich historię znajdą państwo w recenzji modelu Studio Monitor 4429 (HF | No. 118). Powiedzmy więc krótko, że w 1968 roku do sprzedaży wszedł model 4310 Pro Studio, który powstał z myślą o zastosowaniach w studiach nagraniowych i masteringowych, ustawiany blisko miejsca odsłuchowego – nad stołem mikserskim, albo na oknie reżyserki. Najwięcej do jego projektu wniósł Ed May, a Bart Locanthi odpowiedzialny był za modelownie komputerowe (za: Development of an Industry Standard - JBL 4310, „Audioheritage.org”, czytaj TUTAJ). W latach 70. monitor ten stał w dużej części amerykańskich studiów. Począwszy od roku 1970, a na 1978 skończywszy, produkowany był on również w wersji „domowej” pod nazwą L100. Tę wersję wyróżniała niezwykle charakterystyczna maskownica w kształcie szachownicy. W roku 1985 zaprezentowano monitor studyjny 4425, który miał zastąpić, mający już swoje lata, model 4310. Była to kolumna dwudrożna. W 2011 roku zaprezentowano trzeci z kolei monitor z tej serii, o symbolu 4429 – tym razem była to większa, trójdrożna konstrukcja. A w tym roku odświeżono wersję L100, której nadano nazwę L100 Classic. Jej premiera miała miejsce w styczniu w czasie wystawy CES 2018 w Las Vegas. Ma to podwójne dno, ponieważ również oryginalne L100 zostały po raz pierwszy pokazane na wystawie CES – w Chicago w 1970 roku. Jak mówi Jim Garrett (Senior Director, Product Strategy and Planning, Luxury Audio, Harman): „To były nie tylko najlepiej sprzedające się kolumny JBL wszech czasów, ale – wszystko na to wskazuje – najlepiej sprzedający się głośnik lat 70. bez względu na markę”. | L100 Classic JBL uchwyciło w nim coś, co rzadko się udaje – zarówno modę retro, jak i ducha vintage. Ta pierwsza reprezentowana jest przez niezwykłą, architektoniczną maskownicę wykonaną z pianki Quadrex, mającą kształt połączonych ze sobą piramid, oraz charakterystyczny rozkład głośników i obecność regulatorów barwy. Maskownica może mieć jeden z trzech kolorów: czarny, granatowy – i taki testujemy – oraz pomarańczowy. Powiedzmy sobie szczerze – ten ostatni rządzi! Obudowę oklejono naturalnym fornirem z drewna orzechowego. Widoczne na przedniej ściance pokrętła to tłumiki L-pad, za pomocą których regulujemy ilość wysokich i średnich tonów. Cała reszta to jednak nowoczesne opracowanie oryginalnych technik. L100 Classic to głośnik duży podstawkowy o budowie trójdrożnej i obudowie z bas-refleksem. Wysokie tony przetwarza nowy głośnik wysokotonowy JT025Ti1 z tytanową, 25 mm (1”) kopułką. Został on obciążony falowodem z soczewką akustyczną, poprawiającą integrację ze stożkowym przetwornikiem średniotonowym. To głośnik 105H-1 z membraną o średnicy ø 125 mm (5 1/4”) z czystej celulozy pokrytej polimerem. Dół pasma przetwarza 300 mm (12”) głośnik niskotonowy JW300PW-8 z czystej celulozy. Ma on potężny, sztywny kosz i podwójny magnes. I jeszcze jedno – oryginalne L100 miały inny układ głośników i pokręteł. Ten z L100 Classic jest wzorowany na wolnostojącym modelu L100T3 z 1988 roku. Kolumny gabarytami – mierzą 636,6 x 389,7 x 371,5 mm – przypominają model 4429 Studio Monitor (635 x 400 x 300 mm), przy czym są od nich o 5 kg lżejsze. Idealnie sprawdzą się więc na podstawkach stosowanych przeze mnie do Harbethów M40.1, na których stały również 4429. Generalna zasada jest taka, że kolumny powinny stać na takiej wysokości, aby głośnik wysokotonowy był na poziomie uszu słuchającego. Ale to nie jedyna możliwość. JBL oferuje dla nich specjalne, lekkie statywy, które są stylizowane na stojaki z lat 60. Kolumna jest w nich umieszczona niżej, ale ma pochyloną przednią ściankę do tyłu. Wygląda to genialnie, choć od strony akustycznej nie jest to rozwiązanie idealne. Kolumny napędzane były końcówką mocy Soulution 710. Jako źródło wykorzystałem odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 High Fidelity Edition oraz gramofon Muarah MT2 z ramieniem Jelco TL-750L i wkładką Miyajima Laboratory Madake. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Japońskie wersje płyt dostępne na Nie trzeba się szczególnie wysilać, żeby usłyszeć to, czym te kolumny przewyższają większość współczesnych konstrukcji: wiernością. Niby sprawa powinna być jasna, bo wszystkie urządzenia audio zdają się realizować ten postulat, żyjemy jednak nie w świecie idei, a rozwiązań praktycznych. Dlatego zawsze się pytamy: wierność, ale czemu? Testowane JBL-e są wierne „prawdom czasu”, jeśli tak mogę powiedzieć. Pokazują nagranie takie, jakim jest, nie starając się go poprawiać, ale też bez parcia na udowodnienie, jakie to są dobre. Ich dźwięk jest niesamowicie otwarty i zarazem zwarty. Nie są ciepłe, choć daleko im do jaskrawości; są po prostu otwarte. Ich dynamika jest niebywała. Jest przy tym świetnie różnicowana. |
Jeśli posłuchamy „setek” przy innych, równie otwartych kolumnach, ale współczesnych, usłyszymy, jak „młodziaki” żyłują dźwięk, jak starają się pokazać możliwie najwięcej szczegółów, detali, jak prą do przodu. Testowane kolumny też są detaliczne i szczegółowe, ale robią to bez nachalności, starając się najpierw pokazać całość, a dopiero potem detal. To jednak, powtórzę, otwarty dźwięk, który niczego nie maskuje. Kolumny pokazują mnóstwo powietrza wokół instrumentów i są mistrzami w oddaniu akustyki i pogłosów towarzyszących dźwiękom podstawowym – zarówno dodanych, jak i zastanych. Schodzą głęboko na basie, ale nie są na bas nakierowane. To znaczy, że grają jak monitory, a tylko jeśli w nagraniu jest naprawdę niskie zejście, wówczas je pokazują w taki właśnie, to znaczy mocny, gęsty sposób. Ich najważniejszą zaletą jest skupienie dźwięku. To kolumny grające tak, jakbyśmy mieli przed sobą jeden głośnik szerokopasmowy, nie zauważyłem przejścia między przetwornikami. Można je wyczuć jedynie przez lekkie osłabienie energii w okolicach podziału. Ale trzeba wiedzieć, gdzie go szukać i w ogóle chcieć szukać. Przy normalnym odsłuchu będzie to nieistotna modyfikacja. Barwa L100 Classic jest jaśniejsza niż Harbethów M40.1 z którymi były porównywane, ale nigdy nie powiedziałbym, że JBL-e grają lekko, czy jasno. Jest tak, że doświetlają dźwięki, otwierają mocniej ich górę. W Harbethach otwarcie wychodzi od strony rozdzielczości, z głębi dźwięku, a tutaj idzie od strony detalu i dynamiki, bardziej z zewnątrz. Są więc bardziej wrażliwe na jakość nagrania. Nie zmasakrują tych słabszych, ale – jak to monitory – pokażą w czym rzecz. Jak przy płycie Only By The Night zespołu Kings Of Leon, albo 13 grupy Black Sabbath. W obydwu przypadkach problemem jest kompresja, która przy Kings Of Leon zmniejsza wielkość instrumentów i wokalu, a przy Black Sabbath nieco rozjaśnia brzmienie. W obydwu przypadkach wystarczy jednak delikatnie przyciszyć dźwięk, żeby wszystko wróciło do normy. Grając z kolei dobrze wyprodukowane krążki, niech to będzie – dawno przeze mnie nie słuchany – duet Stana Getza i Charliego Byrda z płyty Jazz Samba, wówczas dostajemy otwarcie na nagrania i piękną równowagę tonalną z naciskiem na gęstość. Jedną z ciekawszych właściwości kolumn JBL-a jest to, jak zmienia się przekaz wraz ze zmianą głośności. Przy podnoszeniu siły dźwięku źródła są powiększane, przy ściszaniu – odwrotnie. Można więc szukać właściwego położenia gałki siły głosu. A trzeba wiedzieć, że płyty są masterowane przy konkretnym natężeniu (SPL) i tylko przy takich samych warunkach odsłuchu uzyskamy tę samą dynamikę i barwę; każde inne położenie je zmienia. JBL-e takie rzeczy umożliwiają, bo pokazują więcej niż inne konstrukcje. To, co odróżnia kolumny L100 Classic od innych kolumn z lat 70., ale ze „szkoły BBC”, to inaczej ustawione priorytety. Amerykańskie „paczki” stawiają na dynamikę, otwarcie, szybkość, wierność. Poświęcają w imię tego gęstość i wewnętrzną rozdzielczość. Choć są detaliczne, to ich detale są mniej zróżnicowane. Także niski bas, choć w JBL-ach piękny w swojej skali i selektywności, nie jest tak gęsty, jak z Harbethów, mimo że mają przetworniki o tej samej średnicy. Pomimo tych różnic niesamowite jest to, jak wyraźnie konstrukcje pokazują inne podejście do dźwięku niż to, które jest kultywowane współcześnie. Są spójne, szybkie, dynamiczne, ale przede wszystkim starają się nie szkodzić. Nie męczą w długich odsłuchach, są dopełnieniem systemu, a nie jego wrogiem. C100 Classic są jednak na tyle różne od Spendorów, Harbethów, Grahamów, że łatwo będzie nam określić, czy to są kolumny dla nas. Maskownice | Maskownice w L100 Classic są zbudowane inaczej niż wszystkie inne, zupełnie inaczej wpływają więc na dźwięk. Materiał rozpięty przed głośnikiem wysokotonowym zawsze w jakimś stopniu tłumi jego dźwięk. „Piramidy” w maskownicach JBL-a wprowadzają do równania coś innego – większe tłumienie w kierunkach poza osią główną. Założenie ich na kolumny rzeczywiście delikatnie tonuje wyższą górę, ale nie ma to większego znaczenia. Znacznie ważniejszy jest wpływ na środek pasma – ten z maskownicami jest lekko wycofany, spokojniejszy, przez co mocniej słychać… wysokie tony. Przekaz zmienia się znacznie, chodzi jednak o zmianę perspektywy, a nie jakości dźwięku. Z maskownicami wydaje się, jakbyśmy siedzieli nieco dalej od wykonawcy, wyraźniejsze są pogłosy, a namacalność dźwięku mniejsza. Test przeprowadziłem bez maskownic. Ale nie dlatego, że to jednoznacznie lepsza opcja, ale dlatego, że wolę dźwięk bliższy mnie, mocniejszy. Nie widzę jednak przeszkód w tym, aby maskownice pozostawić na miejscu, nawet w czasie poważnych odsłuchów. Do takiego systemu rekomendowałbym jednak nieco cieplejszy wzmacniacz lub źródło. L-pad | Korekcja barwy w kolumnach L100 Classic jest bardzo ciekawa i przydatna. Działanie potencjometrów jest dość łagodne, trzeba je mocno odkręcić, żeby zmiana była duża, dzięki czemu można jest wyregulować w naprawdę dokładny sposób. Większość odsłuchów wykonałem w położeniu neutralnym, czyli na 0 dB. Ale pod koniec testu coraz częściej wybierałem pozycję w której wysokie tony były lekko stłumione, a środek mocniejszy. Nie chodziło nawet o tonalność, choć ta się oczywiście zmieniła, a o charakter dźwięku. W takim ustawieniu kolumny grały bowiem bardziej treściwym dźwiękiem z pierwszym planem bliższym mnie. A to lubię. Państwo możecie wybrać inny wariant, ale najważniejsze jest to, że będziecie to mogli zrobić, chodzi o wybór. Pomoże to też przy nagraniach, które mają trochę zbyt mocny atak dźwięku, czy to będzie On The Town Oscar Peterson Trio z 1958 roku, czy Songbird Evy Cassidy z roku 1998. Po prostu L-pady mogą się przydać. Podsumowanie Współcześnie konstruktorzy kolumn dążą do jak najszerszego pasma przenoszenia, jak najwyższej detaliczności i jak największej sceny dźwiękowej. Służą im do tego konkretne techniki i rozwiązania, które nie są jednak „transparentne” dla innych cech dźwięku. Kolumny JBL L100 Classic pokazują, że można nowoczesne techniki projektowania wykorzystać tak, aby uzyskać wiele z tego, czym charakteryzowały się kolumny z lat 60. i 70. XX wieku, z kilkoma bonusami. Mamy więc niebywałą dynamikę, szybkość i otwarte brzmienie. Pasmo jest świetnie rozciągnięte w obydwie strony, ale to nie są kolumny, które „pompują” bas. Scena, czy raczej: obrazowanie, jest świetne, znacznie lepsze niż wszystkie kolumny z szerokimi odgrodami, jakie kiedyś produkowano. Jest duża głębia, jest skalowanie wielkości instrumentów, jest wreszcie szeroka panorama. Składając system z tymi kolumnami pomyślałbym nad jakimś cieplejszym wzmacniaczem, ponieważ od czasu do czasu kolumny mogą zagrać nieco twardym atakiem na średnicy. To zazwyczaj problem nagrania, ale to nie jest jeszcze aż ta wysoka rozdzielczość, żeby się tym nie przejmować. Może to być dobry wzmacniacz tranzystorowy, ale i lampowy – L100 Classic są łatwe do wysterowania. W przeciwieństwie do innych „Monitorów” firmy JBL do pełni możliwości nie potrzebują dużego pieca. Posłuchajmy ich, dajmy im trochę czasu, nawet jeśli szukamy czegoś innego. To bowiem kolumny, które pokazują inżynierię akustyczną najwyższej klasy i z najlepszej strony. Klasyk, ale na miarę XXI wieku – tym właśnie L100 Classic są. L100 Classic firmy JBL to trójdrożne kolumny o proporcjach i wyglądzie charakterystycznym dla lat 60. i 70. XX wieku. Zostały zaprojektowane przez wieloletniego projektanta firmy JBL, pana Chrisa Hagena, który w 1988 roku zaprojektował wolnostojące, trójdrożne kolumny L100T3 z 12” głośnikiem niskotonowym. L100 były kolumnami podstawkowymi i takimi są również L100 Classic. Koncept na nie powtarza jednak to, co pan Hagen wymyślił dla modelu T3. Jak mówi, wszystkie elementy zostały poprawione, a jeśli trzeba – wymienione: przetworniki, strojenie obudowy, a także zwrotnica. Było to tyle łatwiejsze, że korzystał on z najbardziej zaawansowanego na świecie laboratorium badawczego w kalifornijskim Northridge. Głośniki | Najważniejsze zmiany dotyczą głośników. Niskie tony przetwarza potężny, wyposażony w niezwykle ciężki i sztywny, odlewany kosz głośnik niskotonowy JW300PW-8 o średnicy ø 300 mm (12”). Ma on podwójny magnes i membranę z czystej celulozy. Membrana ma charakterystyczne koncentryczne przetłoczenia, które ją usztywniają. Znamy to z wysokoskutecznych głośników scenicznych, a kiedyś była to norma. Nowością jest gumowe zawieszenie górne. Średnie tony odtwarza stożkowy głośnik JM125PC o średnicy ø 125 mm (5 ¼”). Ma on sztywny, odlewany kosz i membranę z celulozy, ale wzmacnianej polimerem. I wreszcie wysokie tony, które obsługuje kopułka JT025Ti1 o średnicy ø 25 mm (1”). Została ona wpuszczona w płaską tubę z korektorem fazy. To układ nazywany przez JBL-a „soczewką akustyczną”. Chodzi w niej nie o poprawę skuteczności głośnika, a o kontrolę rozpraszania fali dźwiękowej. Kopułka wykonana jest z tytanu. Głośniki średnio- i wysokotonowy nie są na osi kolumny, a są przesunięte w prawo. Lewa i prawa kolumna nie są lustrzanym odbiciem, przesunięcie jest w obydwu w tym samym kierunku. Po lewej stronie tych głośników jest tabliczka z regulacją wysokich i średnich tonów oraz duży wylot bas-refleksu. Tłumiki mają tzw. „grzechotkę”, to znaczy przeskakują, dzięki czemu łatwo się je ustawia. Dodajmy, że znacznie większy zakres przewidziano dla ujęcia niż dodania. To dobry ruch. Obudowa | Obudowę wykonano z płyt MDF oklejonych naturalnym fornirem z orzecha. Front z kolei jest lakierowany na czarno. Z tyłu widać plastikową wytłoczkę z pojedynczymi zaciskami głośnikowymi. Podobne są w Harbethach M40.1 z których korzystam i – niestety – są to jedne z bardziej badziewnych zacisków, jakie znam. W kolumnach tej klasy powinny się znaleźć zaciski o kilka półek lepsze. Maskownice wykonano inaczej niż się to obecnie praktykuje. Ich podstawą jest płyta MDF z brzegami oklejonymi tak samo, jak boki kolumny. Po nałożeniu maskownic ładnie się z kolumnami integrują. Zamiast materiału rozciągniętego na ramie sięgnięto po akustycznie transparentną gąbkę w kształcie piramid ze ściętymi stożkami. Dodajmy, że kolumny mogą pracować pionowo lub poziomo. Rekomendowana jest jednak orientacja pionowa. Dane techniczne (wg producenta) Pasmo przenoszenia: 40-40 000 Hz (-6 dB) Dystrybucja w Polsce Al. Korfantego 141 B | 40-154 Katowice | Polska tel.: (32) 203 45 09 | (32) 258 08 98 www.jbl.pl |
System referencyjny 2018 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |3| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |4| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |7| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity