Kolumny głośnikowe | podstawkowe Harbeth
Producent: HARBETH AUDIO LTD. |
edno z najczęściej zadawanych mi pytań, głównie przez przyjeżdżających do mojego domu producentów, dotyczy używanych przez mnie kolumn, a dokładniej: „dlaczego Harbethy?” Bardzo trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Po prostu tak się z nimi zżyłem, że trudno mi sobie wyobrazić na ich miejscu jakieś inne konstrukcje. Nie dlatego, że model M40.1, czyli kolumny referencyjne „High Fidelity”, to najlepsze kolumny na świecie – stanowczo nie! Tyle tylko, że pomimo ich wad i słabości potrafią pokazać muzykę w tak nieprawdopodobnie naturalny sposób, że niemal każda inna kolumna brzmi przy nich artefaktowo. | Oś czasu Szczegóły powstania firmy HARBETH są powszechnie znane, ale są tak fascynujące, że warto je co jakiś czas powtarzać. W 1968 roku Dudley Harwood, wówczas jeden z inżynierów działu badawczego BBC (British Broadcasting Company), napisał serię artykułów dla magazynie „Wireless World” pt. New B.B.C. Monitoring Loudspeaker, która dała podwaliny pod współczesne konstrukcje głośnikowe i w którym omawiał zalety polipropylenu, materiału stosowanego później przez niego na membrany głośników. Historia Harbetha rozpoczęła się w roku 1977 roku, kiedy to Dudley Harwood poszedł „na swoje”. Nazwa firmy została utworzona od jego nazwiska – HARwood – oraz imienia jego żony elizaBETH, powtarzając gest swojego kolegi z BBC, który odszedł z firmy wcześniej, bo już w 1968 roku i który połączył swoje imię – SPENcer – i imię swojej żony – DORothy – tworząc w ten sposób nazwę firmy Spendor. Pierwszą kolumną firmy Harbeth był model HL Monitor Mk1, który przeszedł z kolei w wersje Mk 2, Mk 3 i wreszcie w 1985 roku w model HL Monitor Mk 4. W roku 1988 powstał jego bezpośredni następca, model HL5 Compact, którego kolejna wersja produkowana jest do dziś. Z kolei serie Monitor 40 oraz Monitor 30 światło dzienne ujrzały w roku 1998 oraz 1997, a jej poszczególne modele były bezpośrednimi zamiennikami konstrukcji BBC produkowanych przez Rogersa – odpowiednio – LS5/8 i LS5/9 Z czasem firma pana Harwooda rozrosła się do sporego przedsięwzięcia, a marka stała się znana zarówno w studiach nagraniowych, jak i systemach domowych. To bowiem jeden z tych producentów, który doskonale potrafił przełożyć doświadczenia z jednej strony „szyby” na drugą. W 1986 roku pan Harwood odszedł na emeryturę, a firmę odkupił od niego wieloletni fan marki, Alan Shaw. Wniósł on o firmy świeżą krew, entuzjazm i wiedzę z zakresu symulacji komputerowych. Jak mówił w wywiadzie dla magazynu „StereoNET” symulacje komputerowe stosuje w modelowaniu zwrotnic do kolumn firmy Harbeth od 1990 roku. W 2013 roku do zespołu dołączył Derek Hughes, którego ojciec, pan Spencer Hughes pracował wiele lat wcześniej w BBC wraz z założycielem Harbetha. | Monitor 30.2 40th ANNIVERSARY EDITION W 2017 roku firma obchodziła swoje 40. urodziny. Ich celebracja uświetniona została specjalną wersją kolumn M40.2 40th Anniversary Edition. W marcu tego roku zaprezentowano rocznicową wersję mniejszej kolumny, modelu 30.2. To już trzecia wersja tej konstrukcji. Pierwsza, Monitor 30 (inna stosowana nazwa to: M30 Domestic), została opracowana do pracy w studiach BBC w roku 1997 (HF | No. 103). Kolumna ta została zaprojektowana jako następca głośnika BBC LS5/9. Wersja M30.1 trafiła do sprzedaży dopiero piętnaście lat później, w roku 2012 (HF | No. 103). Dokładnie pięć lat potem, w czasie wystawy High End w Monachium pokazano jej poprawioną wersję M30.2. od razu w wersji „rocznicowej”. Alan Shaw mówił wówczas w ten sposób: Było to dla nas bardzo ważne, by wpleść upgrade kolumn M.30.1 do rocznicowych obchodów Harbetha. Najbardziej ekscytują nas te produkty, które nie tylko zapewniają słuchanie muzyki na odpowiednim poziomie, ale które oferują także poczucie posiadania czegoś niezwykłego; stąd nasza decyzja, by wykorzystać w obudowie okleinę z eukaliptusa. I, jak sądzę, udało się to z nawiązką. Model 30.2 40th Anniversary Edition wygląda przepięknie. Naturalna okleina z eukaliptisa w srebrnym odcieniu położona jest bezbłędnie. W ich odbiorze pomaga też ładne rocznicowe logo i świetne zaciski głośnikowe. To chyba pierwsze kolumny, które mojej żonie i córce podobały się bardziej niż M40.1, do których są przywiązane. To duże, podstawkowe monitory. Ich „monitorowy” status, czyli kolumn służących do monitorowania nagrań, podkreśla stosowana wobec niej nazwa – zamiennie z literką „M” przed symbolem kolumn używa się też po prostu słowa „Monitor”. To kolumny o dwudrożnej budowie, dwugłośnikowe z obudową typu bas-refleks. Zastosowano w nich miękką kopułkę wysokotonową firmy SEAS oraz głośnik nisko-średniotonowy produkowany przez Harbetha, z membraną wykonaną z odmiany polipropylenu którą nazwano RADIAL2. Przed membraną kopułki umieszczono siateczkę ochronną w charakterystycznym, srebrnym kolorze. Nosi ona nazwę HexGrille, od sześciobocznych „okienek” w siateczce. RADIAL | Elementem odróżniającym firmę Harbeth od innych producentów jest materiał membran głośników średnio- i niskotonowych. Dudley Harwood prace nad nowym materiałem rozpoczął pod koniec lat 70., a w roku 1976 aplikował o patent (Nr 1563511) – był to polipropylen. Stosował go w kolejnych wersjach swoich kolumn, to jest Mk 2 i Mk 3, aż do roku 1985, kiedy to zaprezentował model Mk 4 z zupełnie nowym rodzajem plastiku membrany – TPX francuskiej firmy Audax. Głośnik był jednak trudny w produkcji i trudno było utrzymać jakość membran na tym samym poziomie. Dopiero w roku 1995 roku Alan Shaw, dzięki doświadczeniu zebranemu w dziale kontroli jakości japońskiej firmy NEC, gdzie wcześniej pracował, poprawił cały proces obróbki i tak powstał materiał nazwany RADIAL, akronim nazwy Research And Development In Advanced Loudspeakers. Charakteryzował się on wyższą sztywnością przy niższej masie, dzięki temu głośnik w szerszym zakresie częstotliwości zachowywał się jak tłok i był też lepiej tłumiony wewnętrznie. I dopiero w 2008 roku, specjalnie dla kolumn Compact 7ES3, opracowano jego nowszą wersję, RADIAL2, o poprawionym zawieszeniu górnym, która trafiła następnie do wszystkich pozostałych modeli. W modelu M40.1 zastosowano również jej optymalizowany wariant średniotonowy RADIAL2X. Obudowa | Obudowa wykonana została z płyt MDF okleinowanych od środka i z zewnątrz pięknym naturalnym fornirem o nazwie Silver Eucalyptus. Środek wzmocniono dwoma poprzeczkami ze sklejki tworzących literę T – w miejscu ich klejenia oparty jest magnes głośnika nisko-średniotonowego. Ale nie jest to zwykła obudowa – to chyba już wiemy, prawda? Podobnie jak inny brytyjski producent, firma Graham Audio, tak i Harbeth wykonuje obudowy w taki sposób, aby za ich pomocą „dostroić” dźwięk, czyli opanować wibracje zamiast je tłumić w całym paśmie. Ścianki boczne są cienkie, a front i tył grube. Wnętrze kolumny jest dość mocno wytłumione gąbkami – zarówno wszystkie ścianki, jak i samo wnętrze. Na tylnej ściance, dodatkowo, naklejono matę bitumiczną oraz miękki materiał stratny, do którego dokręcono płytkę zwrotnicy. Widać, że została ona pierwotnie zaprojektowana dla modelu M30, w którym stosowane były podwójne zaciski głośnikowe – są na niej cztery otwory. Wcześniej montowana była bezpośrednio na drewnie, teraz przeniesiona została na matę. Być może dlatego, że gniazda WBT mają grubsze trzpienie i nie zmieściłyby się w otworach na płytce zwrotnicy. Zwrotnica | Zwrotnica obsadzona została jednak innymi elementami – zarówno jeśli chodzi o wartości, jak i rodzaj. Mamy tu cewki powietrzne i jedną rdzeniową (w sekcji niskotonowej), a także kondensatory polipropylenowe. Materiały firmowe mówią o tym, że zostały one wyprodukowane przez jedną z brytyjskich firm. Nie wiadomo jednak przez którą, ponieważ noszą logotypy Harbetha i serii 40th Anniversary Edition. Także okablowanie obrandowano w ten sam sposób, mimo że zostało wyprodukowane w systemie OEM przez zewnętrznego specjalistę. Wiadomo jednak, że to kable typu OFC. Na tylnej ściance znajdziemy pojedyncze zaciski firmy WBT z serii NextGen. | BI-WIRING: moda, czy konieczność? Podwójne zaciski w modelu Monitor 30, a obok pojedyncze w M30.1 Argumentacja „za” mówiła o tym, że dobrze jest rozdzielić sygnał dla głośnika niskotonowego, w którym występowały duże skoki prądu, od wysokotonowego, gdzie z kolei skoki były minimalne. Niby proste, ale właśnie dlatego przez wiele lat miałem problemy z wytłumaczeniem czytelnikom „High Fidelity”, dlaczego stosuję wyłącznie pojedyncze kable głośnikowe i dlaczego nie polecam bi-wiringu. Dla wielu byłem „zacofany”. Ucha nie da się jednak oszukać. Moje podejście wynikało zarówno z doświadczenia – lepszy jest dobry pojedynczy kabel od dwóch gorszych – oraz z rozmów z producentami kolumn głośnikowych. A mówili oni, że przeniesienie punktu łączenia masy sekcji wysokotonowej i niskotonowej do zacisków głośnikowych we wzmacniaczu „rozstraja” fazowo zwrotnicę. I rzeczywiście tak to odbierałem. A co z tymi przypadkami, w których bi-wiring „grał” lepiej? Jak się wydaje systemy te miały znacznie większe problemy gdzie indziej, a w ten sposób ich część była przykrywana. Na szczęście coraz więcej producentów wraca do pojedynczych zacisków. Podwójne lub potrójne zaciski mają sens, kiedy wykonujemy bi- lub tri-amping, najlepiej z aktywnymi zwrotnicami. Ale o już zupełnie inna historia. I kolejne problemy. Wraz z kolumnami otrzymujemy stosowny certyfikat oraz instrukcję użytkowania kolumn. To dobrze napisany, pomocny poradnik. Warto jednak wypróbować różne warianty samodzielnie (do czego zresztą instrukcja zachęca). Ważne jest, aby kierować kilkoma podstawowymi zaleceniami. Przede wszystkim głośnik wysokotonowy powinien znajdować się na wysokości uszu słuchającego, kolumny powinny być skierowane na słuchającego i powinniśmy zastosować wzmacniacz pracujący w liniowym zakresie pracy, czyli – raczej mocniejszy niż słabszy. |
Podstawki dla tych kolumn to osobna dziedzina sztuki i spotkamy się z dwoma podejściami – podstawkami ażurowymi i masowymi. Obydwa mają zalety i wady. I jest jeszcze jedna „szkoła” – japońska. Tam kolumny grają najczęściej na drewnianych podstawkach przypominających taborety. Testowane kolumny grały na podstawkach ażurowych firmy Graham Audio – M30.2 mają dokładnie takie same wymiary, jak model LS5/9 Grahama, z którego kolumn korzystamy w drugim systemie. Kolce stanęły z kolei na mosiężnych podkładkach Acoustic Revive. Harbethy były skierowane dokładnie na mnie, a odległość między nimi była nieco większa niż odległość ode mnie. Od tylnej ściany miały 75 cm. Na koniec zostało jeszcze omówienie maskownic. Firma podkreśla w swoich materiałach firmowych, że stosuje materiał „transparentny akustycznie”. Wiemy jednak, że to coś w rodzaju jednorożca – piękne, ale nie istnieje. Dlatego kolumny Harbetha zawsze odsłuchuje bez maskownic. Jeśli jednak je państwo pozostawicie na miejscu – a ściąga się je wyjątkowo ciężko – nic się nie stanie. Pomiary kolumn i ostateczne „strojenie” odbywają się z założonymi maskownicami. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Japońskie wersje płyt dostępne na Najlepsze firmy audio dopracowały się własnego, łatwo rozpoznawalnego, „rysu” – innymi słowy: dźwięku „firmowego”. Choć wydaje się to alogiczne i idące naprzeciw podstawowemu dogmatowi tego świata, czyli wierze w „perfekcyjne brzmienie”, to jedyny sposób na to, aby osiągnąć cel. A tym jest przekazanie emocji zawartych w nagraniu. Urządzenia, które teoretycznie są „przezroczyste”, bo na to wskazują ich pomiary, w praktyce są najczęściej „martwe” i nie do słuchania. W przypadku kolumn głośnikowych przekonujemy się o tym wręcz boleśnie. Mogłoby się więc wydawać, że kolumny ze „szkoły BBC”, a także wcześniejsze konstrukcje Western Electric, Altec, JBL, Tannoy, itd., są z góry skazane na niebyt, bo przecież grają „własnym” dźwiękiem. A jednak… Tak się składa, że są one cenione właśnie za wiarygodność przekazu oraz za to, że nie pozostawiają nas obojętnymi. Nazywam to „dźwiękiem monitorowym”. Dźwięk „własny” | To chyba jasne, że również Harbeth wypracował własny zestaw cech, które definiują jego brzmienie. To: bogactwo barw, „zgodność” wewnętrzna wszystkich dźwięków, głębia brzmienia, niskie zniekształcenia pozwalające na wgląd w nagranie. Ale to również: ciepło, nastawienie na środek pasma, nie do końca rozwijana w tył scena dźwiękowa i lekkie złagodzenie najwyższej góry. Swoją pozycję Harbeth zbudował mistrzowskim balansowaniem tymi cechami. Ale jest też tak, że w „życiu” firm audio da się wskazać pewne trendy, tendencje, ścieżki rozwoju. Kto się nie zmienia, ten ginie, prawda? A do tego potrzebna jest kolejna warstwa w myśleniu o dźwięku – chodzi o to, aby zachowując walory starszych konstrukcji dodawać do ich dźwięku coś nowego, co obiektywnie i subiektywnie je poprawia. Taką ścieżkę zmian da się zauważyć również przypadku kolumn firmy Harbeth. Otwarcie | Najogólniej, jak tylko się da, nazwałbym ją „ku światłu”. O ile mnie pamięć nie myli, a zapiski pomagają, chodzi przede wszystkim o otwarcie dźwięku i jego większą rozdzielczość. I tyle – tylko tyle i aż tyle. Mając tak dopracowane konstrukcje, jak najpierw M30, a potem M30.1, trzeba się obawiać każdego ruchu, bo poprawiając jedną rzecz można zepsuć dziesięć innych. A wtedy jest po zabawie. Dlatego też mój szacunek dla konstruktorów tej firmy, podobnie zresztą, jak dla ludzi ze Spendora, Graham Audio, Rogersa itd., rośnie z każdym kolejnym rokiem, z każdą nową konstrukcją. Monitor 30.2 40th Anniversary Edition ma bowiem wszystko to, co pamiętam z M30 i za co je pokochałem, idąc dalej niż to, co osiągnięto w M30.1, które też były znakomite, ale teraz, z perspektywy czasu, wydają się tylko kolejnym przystankiem (w dalszej części będę się posługiwał skróconą wersją testowanych kolumn: 30.2). Wokale | Nowe Harbethy mają spektakularny środek pasma. Nie tylko: ciepły i spójny, ale także otwarty i rozdzielczy. To najbardziej otwarte brzmienie spośród całej serii ‘30’, bardziej otwarte niż w M40.1, do których były porównywane. Wciąż poruszamy się pośród gęstego i nieco ciepłego – w porównaniu z tzw. „neutralnymi” kolumnami – grania. Ale trudno jednoznacznie mówić w tym przypadku o cieple. Dlatego, że mamy też ładnie wybudowaną górę, wyraźne wybrzmienia, donośne pogłosy, a także dźwięczny atak blach perkusji. Kiedy śpiewa Chet Baker, kiedy pomrukuje Laurie Anderson, kiedy wreszcie odzywa się Enya, testowane Harbethy momentalnie pokazują klasę tych wykonawców, sygnalizując jednocześnie maestrię ludzi odpowiedzialnych za nagranie. Zamykamy oczy i zatapiamy się w dźwięku. Tyle tylko, że to nie jest zalanie nas miodem, nie jesteśmy jak owady uwięzione w bursztynie – pięknym, ciepłym, organicznym, ale jednak nieruchomym. To dźwięk, który wciąż się zmienia, jest „ruchliwy”. Środek – zmiany | Dużą rolę odgrywa w tym mocniejszy niż we wszystkich innych, słuchanych przeze mnie, kolumnach tej firmy wyższy środek. Kiedy nagranie ma miękki charakter, jest jedwabiste – jak wszystkie przywoływane przed chwilą – zostanie w taki właśnie sposób pokazane. Kiedy jednak puszczamy, dla przykładu, Souvenir Of China, utwór zamieszczony na najnowszej płycie typu „best of..” Jeana-Michela Jarre’a pt. Planet Jarre, dostajemy twarde uderzenie zapętlonej migawki aparatu, sztywny odgłos werbla. To część zmian o których mówiłem – ponieważ nowe Harbethy są bardziej otwarte, nie „grają” już kartą zauroczenia od pierwszego wejrzenia i wymagają nieco dłuższych odsłuchów. Potrzeba czasu, żeby się w naszej głowie „ułożyły”. Dojdą wtedy kolejne elementy, przede wszystkim niebywała energetyczność przekazu. Choć to wciąż – jeśliby już dzielić włos na czworo – ciepły dźwięk, to jest jednocześnie nasycony energią i aż wibruje od emocji oraz powiązań wewnątrz nagrań. Obrazowanie | No i jest jeszcze sposób obrazowania, czyli to, jak budowany jest obraz 3D instrumentów oraz jak kształtowana jest scena dźwiękowa. Testowane kolumny niemal zupełnie znikają z pomieszczenia. Rozstawmy je nieco szerzej niż zwykle, a trudno będzie powiedzieć, z którego miejsca dochodzi dźwięk. Nagrania monofoniczne miały doskonale stabilny, duży obraz na osi odsłuchu, a stereofoniczne, przestrzenne nagrania – jak wspomnianych Jarre’a i Anderson – to po prosu bajka. Przestrzeń kształtowana jest w ten sposób, że cieplejszy pierwszy plan jest wysuwany nieco w naszą stronę, a jeśli jest chłodniejszy, zatrzymuje się na linii łączącej głośniki. Przestrzeń jest – kiedy trzeba – ogromna, ale budowana jest w półkolu przed nami, a zaraz potem w sferze wokół nas. Dźwięki w przeciwfazie w Last Randez-Vous Francuza i w Falling Amerykanki były genialne w swojej obecności i „realności”. Ale… | Ale też nie są Harbethy skłonne do rysowania wyraźnych konturów nagrań, nawet jeśli wolelibyśmy, aby to było pokazane z trochę dalszej perspektywy, a więc nie aż tak bezpośrednio. Nie kreślą też mocnego rysunku 3D instrumentów. Pokazują je w łączności z akustyką i innymi instrumentami. Nie zadowolą więc tych, dla których to ważny element budowania nagrania. Nie ma też powrotu do absolutnego czarowania ciepłym pierwszym planem i wokalami, które znaliśmy z modelu M30, a także z LS5/9 firmy Graham Audio. Jest świetnie, ale bardziej neutralnie. Z drugiej jednak strony otrzymujemy znacznie szybszy i bardziej dynamiczny dźwięk. Jak zwykle więc – coś za coś. Podsumowanie Kolumny Monitor 30.2 40th Anniversary Edition są doskonałe w tym, co robią. Grają otwartym, energetycznym dźwiękiem o dobrym rozciągnięciu pasma w obie strony. Realizują idiom BBC, to znaczy skupiają uwagę na środku pasma, pięknie pokazując wokale i inne instrumenty z tego samego zakresu częstotliwości. Ale nie są zamknięte w tych granicach, jak poprzednie generacje serii ‘30’. Są od nich bardziej rozdzielcze i lepiej od nich różnicują nagrania. Nie uwypuklają faktur instrumentów, ani też nie wchodzą głęboko w bryłę 3D instrumentów. Najlepiej sprawdzą się z mocnym wzmacniaczem i w dość szerokim ustawieniu. Dostaniemy wówczas pełnokrwisty „brytyjski” dźwięk, ale zarazem niezwykle nowoczesny. Jest pięknie! Dane techniczne (wg producenta) Konstrukcja: dwudrożna, bas-refleks HARBETH | OŚ CZASU Monitor Series/HL5 |
System referencyjny 2018 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |3| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |4| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |7| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity