FELIETON
Misteria Paschalia 2015
Miejsce: Kraków (Krakowskie Centrum Kongresowe ICE, Filharmonia im. Karola Szymanowskiego w Krakowie, Kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej, Kaplica św. Kingi - Kopalnia Soli w Wieliczce) |
Dzięki niemu muzyka dawna stała się wizytówką Krakowa – Misteria Paschalia to jeden z najważniejszych europejskich festiwali poświęconych muzyce renesansu i baroku. Zasłużył na to miano konsekwentnie budowanym wizerunkiem, spójną ideą oraz wysmakowanym programem. Prezentowany jest tu niepowtarzalny repertuar, w tym przedsięwzięcia nowe lub przygotowane specjalnie na Misteria Paschalia. Formuła opiera się na prezentacji muzyki związanej z Wielkim Tygodniem i Wielkanocą, wykonywanej przez uznanych mistrzów i wybitnych interpretatorów muzyki dawnej. W ciągu dziesięciu lat powstała marka, która przyciąga melomanów z całego kraju i jednocześnie promuje Kraków jako miasto, w którym odbywają się wydarzenia kulturalne na najwyższym światowym poziomie o, i nie tylko, można przeczytać na oficjalnej stronie krakowskiego festiwalu Misteria Paschalia, który odbywa się nieprzerwanie od 12 lat w stolicy Małopolski. Chociaż tekst ten, jak można bez problemu się domyślić, nie jest szczególnie obiektywny i ma służyć konkretnemu celowi, to nie odbiega on za bardzo od prawdy. Przez te wszystkie lata Misteria Paschalia rzeczywiście zaczęły być rozpoznawalnym, i to nie tylko w skali kraju, lecz także całego kontynentu europejskiego, wydarzeniem muzycznym, a przywołaniu tej nazwy w nawet najbardziej wysublimowanym i zamkniętym na nowości środowisku miłośników muzyki dawnej daleko było od nietaktu czy towarzyskiego faux pas. Żeby udowodnić wszystkim, którzy powątpiewają w ogromny sukces, jakie krakowskie wydarzenie odniosło, wystarczy sięgnąć do programów z lat ubiegłych i szybko przejrzeć listę wykonawców, którzy uświetnili (lub, co znamienne, regularnie uświetniali, zakochani w zarówno w atmosferze MP, jak i klimacie Królewskiego Miasta Krakowa) kolejne edycje festiwalu. Chociaż przeciętnemu zjadaczowi chleba nazwiska i nazwy te niewiele powiedzą, to wystarczy choć trochę zainteresować się tematem, by wiedzieć, że na czas Wielkiego Tygodnia do Polski zjeżdżają gwiazdy muzyki dawnej największego formatu, taka „Formuła 1”. By nie być gołosłownym (ale też sztucznie nie przedłużać tekstu) wystarczy przywołać takie orkiestry, jak Accademia Bizantina, Europa Galante, Hespèrion XXI, Le Poème Harmonique, La Capella Reial de Catalunya, Les Musiciens du Louvre Grenoble lub Akademie fur Alte Musik Berlin, czy takich solistów i dyrygentów, jak Simone Kermes, Fabio Biondi, Rene Jacobs, Ottavio Dantone, Jordi Saval i Marc Minkowski. Robi wrażenie, prawda? A co, jeżeli powiem, że przywołałem tutaj tych artystów, którzy pojawili się w Krakowie tylko w latach 2012-2015? A jednak, siedząc w pięknym, ulokowanym zaraz obok Rynku, Hotelu Starym i słuchając pana Filipa Berkowicza, Dyrektora Artystycznego festiwalu, nie mogłem (chociaż, biorąc pod uwagę cały mój ogromny sentyment do Misteriów, naprawdę chciałem) powstrzymać lekkiego uczucia zawodu. Po raz pierwszy miałem bowiem wrażenie, że Misteria Paschalia zaczynają gubić rytm, łapać zadyszkę. Zaprezentowany program, nie powiem, znowu mógł robić wrażenie – i to zarówno pod względem artystów, jak i wielkich dzieł dawnych mistrzów, które miały zostać zagrane w kolejne dni Wielkiego Tygodnia. Jednak ja, będąc przyzwyczajonym do absurdalnie wysokiej poprzeczki, którą poprzednie edycje festiwalu same sobie ustawiły, chciałem więcej, lepiej, mocniej. Zawiodła mnie przede wszystkim mała liczba „misteriowych” debiutantów. Znowu – myślałem – trzeba będzie oglądać Jordiego Savalla (którego obecność w Krakowie podczas świąt Wielkiej Nocy można już uznać za pewnik), ponownie zobaczę sobie Accademię Bizantinę czy La Capella Reial de Catalunya. Nawet obietnica zobaczenia po raz drugi Rene Jacobsa, belgijskiego geniusza muzyki barokowej, nie wywoływała we mnie szybszego bicia serca. Owszem – cały set, patrząc na to chłodnym okiem, był wyśmienity. A jednak człowiek w swej próżnej naturze wciąż chce czegoś nowego, wciąż pragnie więcej. Sytuacja została jednak osłodzona przez fakt, że rok 2015 przyniósł jedną bardzo istotną zmianę dotyczącą festiwalu. Tak się bowiem składa, że to właśnie w tym roku część koncertów została przeniesiona z Filharmonii im. Karola Szymanowskiego do nowopowstałego, wspaniałego budynku Krakowskiego Centrum Kongresowego ICE. Miejsce to, choć zostało otwarte pod koniec ubiegłego roku, szybko stało się jednym z najważniejszych i najlepszych przyjaciół melomanów z Krakowa i okolic, oferując znakomitą akustykę wielkiej (na 1800 miejsc!) Sali Audytoryjnej. Z pobudek czysto kronikarskich warto jeszcze wspomnieć o jednej ważnej zmianie, która dotknęła Misteria Paschalia – od tego roku współorganizatorem festiwalu jest Program Drugi Polskiego Radia, który, jak mówi dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego, pani Izabela Helbin, „wziął na siebie znaczną część obowiązków promocyjnych”. Część redakcji High Fidelity pojawiła się w tym roku na czterech koncertach – dwa z nich (otwierający poniedziałkowy i piątkowy) odbyły się w Filharmonii, dwa pozostałe (czwartkowy i finałowy, który odbył się w niedzielę) w Centrum Kongresowym ICE. Ich wybór nie był przypadkowy i złożyło się na niego kilka czynników. Kierując się trochę przeczuciem, a trochę wiedzą zdecydowaliśmy się wybrać na jeszcze trzy inne koncerty. Ten z Wielkiego Poniedziałku, był interesujący z trzech względów. Po pierwsze zadebiutować tam miał znany dyrygent Diego Fasolis i założona przez niego w 1998 roku orkiestra I Barocchisti, która ma na swoim koncie współpracę m.in. z Cecilią Bartoli i nominację do prestiżowej nagrody Grammy (w 2014 roku). Mieli oni wykonać dzieło relatywnie nieznane – Isacco, figura del Redentore, czyli oratorium skomponowane przez Niccolò Jommelli’ego, który w swoim czasie był prawdziwą gwiazdą, zaś potem popadł w zapomnienie. Na koncert wielkopiątkowy skusiły nas przede wszystkim wielkie nazwy (choć i dobór dzieła, „La sete di Cristo” Pasquini’ego, był nie bez znaczenia) – Academia Montis Regalis pod batutą Alessandro de Marichiego. Decyzja, by wybrać się także na koncert, który wieńczył festiwal (Jephtha w interpretacji Ottavio Dantone, orkiestry Accademia Bizantina i, tak – ponownie, Chóru Kameralnego Capelli Cracoviensis) była czystą formalnością – wysokiej klasy dyrygent i artyści, intrygujące dzieło znanego mistrza i chęć odpowiedniego pożegnania się z Misteriami zrobiły swoje. Ponieważ chcieliśmy, aby tekst był kompletny zdecydowaliśmy się opracować pozostałe występy na podstawie materiałów prasowych i opinii naszych znajomych, którzy na nich byli. WIELKI PONIEDZIAŁEK Niccolò Jommelli, Isacco, figura del Redentore Jeżeli miałbym w maksymalnym skrócie opisać wielkoponiedziałkowy koncert, to powiedziałbym tylko: Roberta Mameli. Włoska sopranistka, która jest absolwentką konserwatorium w Piacenzy i podopieczną Carla Feigego, pojawiła się na scenie zaledwie dwa razy, ale to wystarczyło, by skraść dla siebie całe show. Jej występ w roli Anioła był bowiem powalający i onieśmielający. Mameli pokazała, że dysponuje nieprzeciętnym głosem, który (to ważne) jest przez nią znakomicie wykorzystywany. Jej znakomita forma przyćmiła resztę artystów, którzy wystąpili tego dnia przed krakowską publicznością (a którzy, w przeciwieństwie do śpiewaczki, musieli „kwitnąć” na scenie przez cały czas trwania oratorium), niesprawiedliwym byłoby jednak nie wspomnieć o innych muzykach, który również pokazali się z jak najlepszej strony. Fantastycznie wypadł przede wszystkim Yuriy Mynenko, ukraiński kontratenor, który wystąpił w porywającej roli Izaaka. Warto również wskazać na świetną dyspozycję Chóru Kameralnego Capelli Cracoviensis – ewidentna pasja i radość z śpiewania, połączone z ich wysokim poziomem artystycznym złożyły się na piękny występ. W porównaniu do wyżej wymienionych artystów pozostali soliści (Vassilis Kavayas, Carlo Lepore i Lucia Cirillo) i, przede wszystkim, I Barocchisti, wypadli dość blado: bez życia i pasji. Ich interpretacje były jak najbardziej poprawne, nie można jednak zapominać, że w muzyce chodzi o coś więcej, niż perfekcyjne i trochę mechaniczne wykonanie. Bartosz Pacuła WIELKI WTOREK Cipriano de Rore, Passio Domini nostri Jesu Christi secundum Johannem Paul van Nevel i jego Huelgas Ensemble to najlepszy przykład, że dzisiejszy świat wcale nie jest światem „tu i teraz”, miejscem nieustannych zmian i transformacji. Orkiestra ta prowadzona jest przez Nevela od ponad 44 lat i nic nie wskazuje na to, by sytuacja ta miała się prędko zmienić. Tym bardziej, że artyści ewidentnie dobrze ze sobą żyją i prezentują absurdalnie wysoki poziom artystyczny, co udowodnił – jak się dowiadujemy - koncert, który odbył się w pierwszy dzień kwietnia w Kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Huelgas Ensemble wykonali tam jedną z dwóch zaplanowanych na Misteria Pasji… - tę autorstwa Cipriana de Rore. Kompozycja ta jest przykładem sztuki późnorenesansowej i, jako taka, stanowi nie lada wyzwanie dla słuchacza. Paul van Nevel nie zabrał się jednak za nią po raz pierwszy – od wielu lat wśród melomanów krąży album z nagraniem tego dzieła w jego interpretacji. Jak można przeczytać na oficjalnej stronie festiwalu Misteria Paschalia (patrz TUTAJ), występ ten miał w sobie coś z eksperymentu: Tym ostatnim jest więc np. doświadczalne sprawdzenie, w jaki sposób Cipriano kreował rozwój muzyki XVI wieku. Jego rola jako kogoś, kto wskazywał następnym pokoleniom drogę ku prymatowi słowa – w słynnych madrygałach – była znana i podkreślana. Ale w znacznie prostszej, wręcz zachowawczej Pasji?”. Bartosz Pacuła WIELKA ŚRODA Various Composers, El Llibre Vermell de Montserrat Jordi Savall, hiszpański wizjoner i prawdziwy ekspert w swoim fachu, jest gościem w Krakowie szczególnym. Z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że Kraków to jego „drugie miasto”, szczególnie bliskie jego sercu. Muzyk jest bowiem jedynym stałym gościem krakowskiego festiwalu, który występował ze swoimi zespołami podczas każdej (!) kolejnej edycji. Jest więc między nim, a publicznością Misteriów wyjątkowa „chemia”, która wzmacnia nasze więzi i nie pozwala się wzajemnie sobą nudzić. Jeżeli wierzyć przekazom tych, którzy mieli szczęście odwiedzić Kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej na krakowskim Kazimierzu w Wielką Środę, to ta „chemia” wciąż jest – Jordi Savall przygotował dla swoich przyjaciół z Krakowa (możemy, tak myślę, za takich się uważać) absolutnie wyjątkowe i unikatowe dzieło, zbiór pieśni z średniowiecznego kodeksu z klasztoru Montserrat, i zinterpretował je na nowo, bardziej współcześnie. |
Z bardzo dobrej strony pokazały się zespoły, prezentując wysoką formę i, co najważniejsze, prawdziwą radość z muzyki. Jak ciekawie podsumowuje ten koncert strona wydarzenia: „W efekcie śpiewnikowy zbiór tanecznych pieśni nie tyle został przypomniany publiczności, co wyczarowany przed nią, niczym muzyczne misterium. I to jest właśnie magia Savalla”. Bartosz Pacuła WIELKI CZWARTEK Johan Sebastian Bach, Johannes-Passion BWV 245 Bach skomponował Pasję wg św. Jana na Wielkanoc 1724 r. Rok później kompozytor przygotował wykonanie w kościele św. Tomasza, dokonując w utworze licznych zmian. Kolejną wersję – niedokończoną – opracowywał w roku 1749. Nie ma więc jednej, kanonicznej Pasji - można mówić o ich zespole. Wykonanie tego arcydzieła Bacha w głównej sali ICE było doskonałe. Jacobs postawił na zwartość i tempo, co z jednej strony pozwoliło zachować zwarty charakter dzieła, bez rozwlekania poszczególnych elementów, a z drugiej wcale nie zatraciło dostojności i powagi. Powiedziałbym nawet, że pozwoliło wydobyć pewne elementy rytmiczne, które wcześniej były rozwadniane. Duża w tym zasługa orkiestry – Akademie für Alte Musik Berlin to profesjonaliści, którzy przedstawiają precyzję wykonawczą nad, słyszane kilka dni później w oratorium La sete di Christo Akademie Bernardo Pasquini w wykonaniu włoskiego zespołu Academia Montis Regalis, nasycenie głosów emocjami wykraczającymi poza zapis nutowy. Zespół z Niemiec był w swojej interpretacji doskonały, ale i piękny, w czym znakomicie sekundował mu chór RIAS Kammerchor. Średnia wieku w obydwu tych zespołach jest wysoka i być może właśnie ona, tj. doświadczenie i namysł pozwoliły zabrzmieć Pasji w taki właśnie – dynamiczny, zwarty, perfekcyjny intonacyjnie, sposób. Fantastyczni soliści nie próbowali się uwolnić z gorsetu swoich ról, nie chcieli błyszczeć – było częścią większej całości. To była jedna z najpiękniejszych Pasji Janowych, jakie słyszałem. Wojciech Pacuła WIELKI PIĄTEK Akademie Bernardo Pasquini, La sete di Christo Rzym przez cały XVII wiek był wielkim laboratorium sztuk, z którego wychodziły coraz to nowe dzieła. Na niwie plastycznej wykształcił się tu barok, a podobnie spektakularnie rozwijała się muzyka. Można stwierdzić, że papieska stolica dała światu dwa gatunki muzyczne: samodzielną muzykę instrumentalną i oratorium. W historii obu do najważniejszych, kluczowych postaci należał Bernardo Pasquini. Jego poświęcone męce Chrystusa oratorium La sete di Cristo (Chrystus spragniony) zabrzmiało w Wielki Piątek. Dzieło — jak cała wokalna część twórczości Pasquiniego — pozostawało do niedawna w całkowitym zapomnieniu. W Krakowie zabrzmiało w zaledwie dwa lata po ponownym – po ponad trzech wiekach – wykonaniu w Rzymie. Sala Filharmonii im. K. Szymanowskiego w Krakowie, w której wykonano oratorium nie należy do moich ulubionych. Jan Tomasz Adamus, dyrektor Capelli Cracoviensis, jest innego zdania (czytaj TUTAJ), ale żyjemy w wolnym kraju – ja myślę inaczej. Jak dla mnie to dość głucha i mało selektywna sala, w której małe zespoły giną, a duże przytłaczają. Ale są wyjątki – dwa lata temu Europa Galante, w zeszłym znowu Europa Galante, ale również Le Poème Harmonique, a w tym Akademie Bernardo Pasquini zabrzmiały klarownie, z dobrą definicją i bez deficytu wolumenu. To było pasjonujące i wykonane z pasją dzieło, doskonale pokazane, także postawą i mimiką przez wokalistów. Ci byli w bardzo dobrej dyspozycji, nawet jeśli jeden z nich był chory (nie piszę kto, bo niewtajemniczeni zapewne nawet na to nie zwrócili uwagi). José Maria Lo Monaco była gwiazdą i nie dlatego, że była jedyna kobietą – jej Maria była cudowna. Cały zespół grał zresztą z lekkością, ale i precyzją. Wojciech Pacuła WIELKA SOBOTA Marc-Antoine Charpentier & François Couperin, Leçons de ténèbres Tradycją jest, że jeden z festiwalowych koncertów odbywa się nie w Krakowie, ale w Kaplicy św. Kingi w Kopani Soli w Wieliczce – miejscu położonym głęboko pod ziemią, które buduje niesamowitą, niepowtarzalną atmosferę i potrafi zamienić każde, nawet najbardziej błahe dzieło w przeżycie mistyczne. W tym roku zaproponowany został tam „zestaw” wybitnie niepozorny – kompozycja Leçons de ténèbres, którą wykonuje się zaledwie na jeden-dwa głosy i organy/klawesyn i violę. Miejsce i dzieło wymagały, by zajął się nimi ktoś odpowiedni – i tak się właśnie stało. Czytając pełne entuzjazmu relacje z tego wydarzenia pozostaje mi tylko żałować, że do Wieliczki w tym roku się nie wybrałem. Koncert w Kopalni Soli miał bowiem wszystko – intrygujące dzieło, uznanego dyrygenta – Christophe’a Rousseta - oraz członków fantastycznego francuskiego zespołu Les Talens Lyriques. Wystarczy przeczytać zaledwie kilka zdań z oficjalnej strony wydarzenia, by wiedzieć, że tego dnia muzycy dali z siebie wszystko i zaoferowali publiczności danie szczególnie smakowite: „Każdy zasłużył tu na uznanie. Zdecydowane, miękkie, ale mocne brzmienie violi konieczne było, by głosy miały na czym się oprzeć. Rousset nie tylko kontrolował bieg całości, ale i przemyślnie zmieniał swoje instrumenty (pozytyw zazwyczaj w wolniejszych fragmentach, ożywiający klawesyn w szybszych, czy raczej w bardziej poruszonych). Hélene Le Corre pięknie brzmiała w pianach, przejmująco snując lamentacje, natomiast Hasnaa Bennani – to przede wszystkim jeden z najpiękniejszych głosów, jakie pojawiły się na festiwalu”. Bartosz Pacuła WIELKA NIEDZIELA George Frideric Haendel, Jephtha HWV 70 Jephtha było ostatnim oratorium napisanym przez Haendla, tracącego pod koniec życia wzrok. Na rękopisie zachowała się jego odręczna notatka, z której dowiadujemy się, iż kończy je w wielkim bólu. Oratorium to wieńczyło festiwal i wykonane zostało przez orkiestrę Accademia Bizantina i Chór Kameralny Capelli Cracoviensis oraz solistów, całością dyrygował Ottavio Dantone. Zacznę od polskich akcentów, ale nie dlatego, że są polskie, ale dlatego, że były tak wyjątkowe. Chór Capelli Cracoviensis wydaje się być już dojrzałym chórem ze światowego topu. Jego współpraca z dyrygentem i zespołem była wzorowa. Wielobarwność, punktualność i lekkość, z jaką wykonywali swoje partie były doskonałe. Równie cudownie zaśpiewała swoją partię Anioła Jolanta Kowalska-Pawlikowska.. To mała rola, daleko w „głąb” dzieła, dlatego śpiewaczka wyszła na scenę po przerwie i widać było, że jest zdenerwowana – poprawiała się na krześle, mięła w palcach koronki swojej sukni. Kiedy wyszła na scenę całe zdenerwowanie odeszło, a ona zachwyciła skalą i czystością głosu. Nie byłoby jednak ani chóru, ani Anioła, gdyby nie piękne brzmienie Accademii Bizantina. Muszę powiedzieć, że sala ICE zdała egzamin. Nie ma długiego pogłosu, jest dość sucha, ale to – moim zdaniem – jej zaleta. Nie gubi bowiem detali, nie zaciera drobnych różnic wykonawczych. Mam jednak nieodparte wrażenie, że tym razem występ był dogłośniony, co było słychać w wybrzmieniach wokalistów – pogłos był za długi, jak na tę salę i za „mokry”. To oczywiście jeden ze sposobów na powiększenie wolumenu orkiestry i śpiewaków, choć wolałbym, żeby go nie było. Niezależnie jednak od tego, czy mam rację, czy może nie – występ był godnym ukoronowaniem jednej z najlepszych edycji festiwalu Misteria Paschalia. Nowe miejsce, Sala Audytoryjna ICE jest bardzo dobrym miejscem na koncerty i świetnie, że weszła do „programu” imprezy. Wojciech Pacuła Wielkanoc to jedno z najstarszych i zdecydowanie najważniejsze święto w liturgii chrześcijańskiej. Chociaż z popularnością i żywionym do niego sentymentem zdecydowanie przegrywa z Bożym Narodzeniem (brak prezentów robi swoje), to dla ludzi wierzących jest to moment wyjątkowy. Obchody upamiętniające męczeńską śmierć i zmartwychwstanie Jezusa celebrowane są przez praktycznie wszystkie odłamy chrześcijaństwa, od Kościoła rzymskokatolickiego, przez wyznawców prawosławia, a na protestantach kończąc i ma w ich sercach specjalne miejsce. Od 12 lat dla mieszkańców Krakowa i wielbicieli muzyki dawnej obchody Wielkiego Tygodnia mają także inny wymiar. Wierzę w to głęboko, że Misteria Paschalia naprawdę wzbogacają życie nie tylko kulturalne, ale także duchowe uczestników, zarówno artystów, jak i widzów. Co więcej, rola tego festiwalu będzie sukcesywnie i z roku na rok rosła, a jego marka, jeżeli utrzyma ten sam wysoki poziom, będzie rozpoznawalna nie tylko w Polsce czy Europie, ale zagości również w świadomości ludzi spoza Starego Kontynentu. DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!! |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity