Przetwornik cyfrowo-analogowy
Totaldac
Producent: Totaldac |
statnia strona folderu opisującego ofertę francuskiej firmy Totaldac przypomniała mi o drodze, jaką przeszła technika cyfrowa w służbie audio w ostatnich trzydziestu pięciu latach, licząc od roku 1980, kiedy to opublikowano podstawy standardu Red Book CD-CA. Od samego początku jego istnienia podkreślano dwie rzeczy, które miały go odróżniać od dotychczas dominującego standardu, tj. płyty LP: poręczność i to, że się nie zużywa podczas odtwarzania, jak również czystość dźwięku. Pierwsza okazała się prawdziwa tylko połowicznie – dzisiaj wiadomo, że aluminium używane do produkcji krążków CD z czasem się utlenia, przez co coraz większa część oryginalnej informacji musi być uzupełniana przez układy interpolacyjne w odtwarzaczu. Dzisiaj wiemy, że było dokładnie odwrotnie – zagubiono zalety analogowej rejestracji i miksowania, a nie udało się wydobyć zalet cyfry. Jedyne, co okazało się prorocze, to poręczność i wygoda. Była to pierwsza faza cyfrowej rewolucji. Wierzono w niej, że to odpowiedź na wszystkie bolączki i starano się poprawić sprzedaż czarnych płyt przez podkreślanie, jak wiele mają wspólnego z nową technologią. Wraz z czasem przyszło jednak opamiętanie i tylko żal sprzedanych wówczas bez pomyślunku kolekcjach winyli. Od dłuższego czasu przekazem dominującym, przynajmniej w kręgach zainteresowanych wysokiej jakości dźwiękiem, tj. audiofilskich, jest ten, w którym za wzór dla dźwięku „cyfrowego”, tj. pozyskanego z sygnału tego typu, stawiana jest płyta typu Long Play. Jeśli chce się podkreślić wysoką jakość odtwarzacza lub przetwornika D/A mówi się o tym, że brzmi „analogowo”. Zresztą, tak przy okazji, podobnie ma się rzecz ze wzmacniaczami pracującymi w klasie D – jeśli chce się je dowartościować, mówi się, że brzmią „analogowo”. A pod tym pojęciem niemal zawsze rozumie się gramofon i płytę winylową. I tak już chyba pozostanie, nawet jeśli najlepsze cyfrowe systemy idą krok dalej i przybliżają nas bezpośrednio do analogowej taśmy-matki, z pominięciem zniekształceń charakterystycznych dla formatu LP. Droga, jaka prowadzi do tego celu okazuje się dość prosta, przynajmniej teraz, kiedy wiadomo już czego szukać. Podstawą jest mianowicie minimalizacja jittera, pod którym rozumie się całą gamę zniekształceń cyfrowych, powodowanych przez niedokładne taktowanie sygnału – zarówno w krótkich odstępach czasu, tj. w obrębie danego impulsu, jak i w dłuższym czasie. Jitter może być powodowany przez wiele różnych przyczyn, np. niskiej jakości zegar taktujący, niedostatecznie dobre zasilanie zegara i układów cyfrowych, nieodpowiednie kable transmisyjne (interkonekty cyfrowe), niedostateczne ekranowanie i wiele, wiele innych. Wszystkie one zostały w ostatnim czasie znacznie zredukowane i po raz pierwszy można powiedzieć o dźwięku cyfrowym, że brzmi „analogowo” bez rumieńca wykwitającego na twarzy z powodu tak jawnego nadużycia. Francuska, prowadzona przez Vincenta Brienta, firma Totaldac proponuje swój własny sposób na konwersję sygnału cyfrowego. To jeden z kilku (!) producentów urządzeń audio, który skonstruował swój własny przetwornik cyfrowo-analogowy – i nie chodzi o urządzenie, a o przetwornik. Niemal wszyscy pozostali korzystają z gotowych kości jednego ze specjalistów – ESS Technology, Burr Brown, Crystal, Wolfson. Wyjątkami o których trzeba powiedzieć, są dCS ze swoim Ring-DAC i MSB Technology. A teraz również Totaldac. Francuska firma jest w tym podobna do MSB: jej przetwornik to po prostu zestaw superprecyzyjnych oporników Vishay, przełączanych w układach scalonych. Nie da się zbudować bardziej precyzyjnego układu DAC. To jednak nie wszystko, co da się w tej mierze zrobić. Vincent proponuje bowiem kilka poziomów zaawansowania, bazując na podstawowej „cegiełce”, jaką jest pojedynczy DAC d1-single. SETUP/UPGRADE JEDNA OBUDOWA: d1-single | d1-integral | d1-tube JEDNA OBUDOWA: d1-dual DWIE OBUDOWY: d1-server + d1-dual | d1-server + d1-single/d1-tube TRZY OBUDOWY: d1- monoblock | d1-twelve Na samym szczycie jest system kosztujący 29 500 euro (plus dopłata za układ odtwarzacza plików). To urządzenie z wejściami cyfrowymi, retaktujące sygnał oraz dwa monofoniczne przetworniki D/A. Zamiast czterech, mamy w nich aż sześć drabinek na kanał i to równoległych – układ jest niezbalanswoany. Dzięki takiemu ich połączeniu można było zrezygnować z wszystkich układów wzmacniających i buforów na wyjściu – sygnał z DAC-a jest od razu wysyłany na zewnątrz. Minusem tego rozwiązania jest niższe napięcie wyjściowe – zamiast 3,1 V mamy 1,4 V. Jeśli korzystamy z aktywnego przedwzmacniacza nie będzie z tym żadnego problemu. Ten właśnie system został przetestowany.
Wszystkie sygnały doprowadzamy do urządzenia głównego („reclocker”). Sygnał jest w nim rozdzielany na dwa kanały i wysyłany do monofonicznych DAC-ów za pomocą dwóch kabli cyfrowych AES/EBU. Firma dołącza swoje własne, całkiem dobre interkonekty tego typu, ja jednak skorzystałem z Acrolinków Mexcel 7N-DA6300. Monobloki łączy się też dwoma dodatkowymi łączówkami – interkonektem cyfrowym BNC, synchronizującym sygnał zegara oraz interkonektem RCA, służącym do przesyłania sygnałów sterujących. Najważniejszy jest ten pierwszy – u mnie pracował w tym miejscu Acrolink Mexcel 7N-DA6100, a do przesyłu sygnałów sterujących służył Oyaide DR-510. Wersja systemu, którą otrzymałem do testu, miała zainstalowany odtwarzacz plików. Vincent przesłał mi więc i router z liniowym zasilaczem, a także NAS oraz komplet kabli, w tym swoje własne kable ethernetowe. Nie skorzystałem jednak z tej opcji – interesowało mnie to, jak d1-twelve pracuje jako DAC z zewnętrznym sygnałem z nośników fizycznych: płyt CD, a także DVD i Blu-ray Audio. Sygnał wysyłany był do niego z odtwarzacza Ancient Audio Lektor AIR V-edition, w którym pracuje transport Philips CD-Pro2M, a także z odtwarzacza multiformatowego Primare BD32 MkII, z którego odtwarzałem płyty DVD (i DVD-Audio) oraz Blu-ray Audio (sygnały do 24/192). Sprawdziłem, także, jak system zachowuje się z sygnałem przesyłanym z komputera przez wejście USB, w tym z sygnałem DSD. A propo DSD – Vincent umożliwił konwersję wszystkich sygnałów PCM do DSD, można to zmienić w menu urządzenia. Nie skorzystałem z tej propozycji, uważam, że każdy rodzaj sygnału powinien być konwertowany w jego oryginalnej formie, dla mnie wtedy lepiej brzmi. Płyty użyte w teście (wybór) Płyty CD:
Wiecie państwo, co to takiego prędkość ucieczki? W książce Wszechświat w skorupce orzecha Stephena Hawkinga zjawisko to zilustrowane zostało sugestywnym rysunkiem steampunkowej, potężnej armaty, na jednej stronie wystrzeliwującej kulę, która spada na drugiej, najwyraźniej nie osiągnąwszy prędkości ucieczki. W skrócie chodzi o to, aby tak szybko uciekać, aby to się udało. A w wersji Hawkinga tak: „Jeśli […] prędkość początkowa ciała jest większa od pewnej wartości krytycznej, tak zwanej prędkości ucieczki lub prędkości kosmicznej, to siła ciążenia nie zdoła zatrzymać ciała, które ucieknie w przestrzeń kosmiczną” (Stephen Hawking, Wszechświat w skorupce orzecha, Poznań 2014; ang. The Universe in a Nutshell). Dla przypomnienia – dla Ziemi wartość ta wynosi w przybliżeniu 12 metrów na sekundę. Przyszło mi to do głowy od razu, kiedy przesłuchałem z testowanym przetwornikiem kilka płyt, których brzmienia byłem najbardziej ciekaw, a kolejne odsłuchy i płyty tylko mnie w tym utwierdziły: Totaldac d1-twelve należy do elitarnej grupy urządzeń, które wydają się wymykać ciążeniu swojej mechanicznej natury z jednej strony, a naszych przyzwyczajeń z drugiej. Dwa tygodnie wcześniej bardzo podobny efekt uzyskałem u siebie ze wzmacniaczem Naima Statement, a rok temu z gramofonem TechDAS Air Force One i systemem cyfrowym dCS Vivaldi. |
Najbliżej mu do Naima, ponieważ jego dźwięk jest niesamowicie czysty. Ale NAPRAWDĘ czysty, a nie wysuszony lub wykonturowany. Do tego dochodzą rozdzielczość i selektywność – obydwie obłędne. Właściwie wszystkie inne systemy cyfrowe, może poza wspomnianym dCS-em, brzmią w nieco podbarwiony i bardziej brudny sposób. Brud o którym mówię, a mówię o topowych produktach, z których mógłbym z radością żyć (do tego grona należą także DAC Reimyo DAP-999EX Limited z transportem CEC TL0 3.0 i transport/DAC Accuphase DP-900/DC901) polega na lekkim pogrubieniu źródeł pozornych i ich rozmyciu. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, dopóki nie usłyszałem Totaldaca, który pod tym względem przypomina odtwarzacz CD Ancient Audio Lektor Grand SE. Na pierwszy rzut oka to nie jest brzmienie typu: „Wow!”. Takie właśnie wrażenie, tj. zaskoczyły od pierwszego odsłuchu, zrobiły na mnie gramofon TechDASa i odtwarzacz dCS-a. d1-twelve w pierwszej chwili brzmi nieco lżej niż mój odtwarzacz Ancient Audio Lektor AIR V-edition, a także przetworniki Reimyo i Accuphase’a. Wydaje się, że jego balans tonalny jest podniesiony, że akcenty są w nim przeniesione wyżej. Po chwili akomodacji słuchać jednak, że to po prostu bardzie naturalne granie, bardziej prawdziwe w tym sensie, że nie „zrobione”. Jestem pewien, że niemal wszystkie inne przetworniki coś od siebie dodają na niskiej średnicy i wyższym basie, przez co ich brzmienie jest pełniejsze i odbiera się je jak granie na żywo. W rzeczywistości jednak, nie mogąc oddać prawdziwych informacji, które budują bardziej solidny przekaz, konstruktor podkreśla wycinek pasma i „włala!” – mamy gęste brzmienie. Ale tylko pozornie. Totaldac uwalnia muzykę od jej aktu odtworzenia. To znaczy – tak się wydaje. Jak ze wszystkim, tak i to da się poprawić, o to w postępie chodzi, ale na dzień dzisiejszy jego działanie odbiera się tak, jakby wypuszczał z rąk przekaz. Jest on ostentacyjnie wolny od wszystkich zależności, nieprzypisany do niczego innego poza nim samym. Nagrania zyskują głębię, zarówno w ramach bryły danego instrumentu czy wokalu, ale i w ramach sceny dźwiękowej. Wszystko jest z nim bardziej prawdziwe, bardziej wyraźne i bardziej normalne, odsyłając do doświadczenia związanego z koncertami. Trudno określić barwę tego urządzenia, ponieważ jest w nim wszystko, czego oczekujemy. Łatwiej powiedzieć, co powoduje, że inne doskonałe produkty cyfrowe tak bardzo nam się podobają, bo Totaldac te działania ładnie pokazuje. Pierwsze to wspomniana niska średnica, którą się lekko dociąża, przez co przekaz jest pełniejszy i gęstszy. Przy takiej rozdzielczości, jak tutaj nie jest to potrzebne – dociążenie i wypełnienie następuje przez większą ilość informacji i przez szybsze, dokładniejsze jej podawanie. Ciepło i nasycenie w produktach audio można osiągnąć podbarwiając brzmienie, cofając atak itp. – to wszystko są działania (moim zdaniem) usprawiedliwione i dające znakomite efekty. Ciepło można też osiągnąć dążąc do jak najniższych zniekształceń i szumów, a przede wszystkim minimalizując jitter. To wyższa szkoła jazdy, ale w ostatnich dwóch latach coraz częściej takie myślenie można spotkać, także w niedrogich produktach. To dzięki temu nowe produkty Accuphase’a brzmią tak dobrze. Testowany przetwornik robi to jeszcze inaczej. Czystość, rozdzielczość, szybkość narastania sygnału, minimalny jitter – każdy z tych elementów z osobna i wszystkie razem powodują, że dostajemy więcej muzyki. Zaczynają bowiem grać rolę elementy wcześniej przykryte, albo jeśli widoczne, to nie wchodzące w relacje z innymi. Teraz doskonale słychać, że gitara w akustycznej wersji utworu Personal Jesus została nagrana bezpośrednio z linii i tylko delikatnie dodano do niej dźwięk z mikrofonu A głos Dave’a Gahana został zarejestrowany osobno, w innym pomieszczeniu. Dodano do niego nieco pogłosu i powstał utwór operujący w dwóch planach. Na większości systemów wokalista Depeche Mode jest podciągany do przodu. Zostaje ze specyficznej akustyki małego, wyłożonego kafelkami (tak to brzmi) pomieszczenia, co trudno potem wyrzucić z głowy. Z najlepszymi źródłami cyfrowymi głos jest daleko z tyłu, tam gdzie być powinien, a gitara jest bliżej. Nawet z nimi ta dwoistość nie jest jednak tak wyraźna, jak z francuskim przetwornikiem. Dzięki temu nagranie nabrało nowego wymiaru – słuchane przeze mnie od lat, także przy okazji testów, zaintrygowało mnie, zaciekawiło. Przywołałem mało audiofislkie nagranie, żeby było jasne, iż mówimy o zmianie strukturalnej, nie tylko o tym, jak przetwornik „traktuje” poszczególne nagrania. To rozszerzenie pola widzenia, a nie tylko przetarcie okularów. Myślę, że dobrze tę różnicę obrazuje przypadek nowego remasteru płyty Saxophone Colossus Sonny’ego Rollinsa (Prestige LP 7079, 1956). Takim szczególnym przypadkiem, w którym „zaprenumerowałem” wszystkie wychodzące tytuły jest serii Analogue Productions „Prestige Done Two Ways”. Ma ich być 50 – 25 stereofonicznych i 25 monofonicznych. Cześć z nich już mam, w różnych wydaniach, jednak jest to seria, którą naprawdę warto mieć. Mimo to brzmienie nowej wersji jest dalece bardziej komunikatywne, ma lepszą definicję. XRCD pokazuje większe źródła pozorne, z mocniejszą podstawą. I to się podoba, także mnie. Z przetwornikiem pana Vincenta Brienta słychać jednak, że to brzmienie takie ciut „plastikowe”, sztuczne. Nowa wersja jest czystsza i ma o wiele lepiej wybudowaną scenę w głąb, co w przypadku nagrań monofonicznych jest bardzo ważne. Lepiej różnicowana jest też dynamika, z XRCD uśredniana – wszystko jest tam mocne i na „twarz”. I tym Totaldac różni się od innych przetworników, może za wyjątkiem dCS-a Vivaldi i Lektorem Grand SE, z którymi widzę najwięcej podobieństw. Pokazuje dane wydarzenie muzyczne jako coś naturalnego i normalnego, nie jako akt kreacji. Jako współdziałanie dźwięku instrumentu i modyfikującej go akustyki, a w szerszym planie – wszystkich dźwięków. Pomimo tak wielu informacji, brzmienie testowanych „skrzynek” nie jest rozjaśnione, ani tym bardziej nie podkreślają one wysokich tonów. Byłem wręcz zaskoczony tym, jak gęsto i ciepło pokazują wokale, które nie są zbyt dobrze zarejestrowane, przez co sprawiają zwykle problemy – Eda Sheerana z płyty X, różnych artystów z płyty For The Masses, a nawet Mela Tormé z płyty Sunday in New York. Energia każdego podzakresu, także góry, jest bardzo wysoka, wszystko aż „wibruje”. Kiedy na płycie Rollinsa Max Roach uderza pałką w rant werbla, to jest to strzał, mocny i czysty – to mocniejsze i bardziej jednoznaczne granie niż zwykle. Z kolei kiedy nagranie jest brudne i skompresowane, brzmi łagodniej niż zazwyczaj. Podsumowanie Mój świat dźwięków, świat muzyczny, obraca się – nomen omen – wokół „fizycznych” formatów, z Compact Disc i Long Play na czele. Wzorcem jest dla mnie analogowa taśma-matka grana na wysokiej klasie magnetofonie – zarówno CD, jak i LP brzmią od niej znacząco inaczej. Najbliżej jest do niej, wykonanym z wyczuciem, plikom DSD. Najlepiej o podwójnej, a nawet poczwórnej prędkości; dla potwierdzenia tego, o czym mówię warto rzucić okiem na nowy artykuł redaktora naczelnego magazynu „Positive-Feedback Online” Davida W. Robinsona Impressions: The First Batch of Yarlung Records Quad DSD (DSD256) Transfers. Także płyty SACD zbliżają się do tego ideału coraz bardziej. Dla mnie CD i LP brzmią jednak wystarczająco dobrze. A jeśli mam do dyspozycji tak wybitne narzędzie, jak Totaldac d1-twelve, trudno na cokolwiek narzekać. Czy coś bym w tym dźwięku zmienił? Cóż, gdybym miał taką moc, dodałbym do niego trochę więcej „gruntu”. Nie wiem jak, nie wiem czy to w ogóle możliwe, ale podbarwienia, jakie dostajemy z innymi wybitnymi przetwornikami powodują, że dźwięk wydaje się niższy. To po prostu maskowanie, ale subiektywnie tak go odbieram. I może jeszcze jedno – na samym dole, gdzieś w okolicach 30 Hz (słychać to też wyżej, ale myślę, że źródło jest właśnie tam) bas jest lekko mniej różnicowany niż cała reszta. Ale przecież nikt nie jest perfekcyjny, prawda? A i tak zakres ten jest lepszy niż gdzie indziej. To jednak tylko gdybanie. Tu i teraz brzmienie francuskiego przetwornika przemawia do mnie całego, do każdego zakątka mojego muzycznego wszechświata. Wnosi do nagrań nowe spojrzenie, odczarowując je z czegoś dodawanego przez inne systemy cyfrowe. Jego pasmo jest bardzo mocno rozciągnięte w obydwie strony, choć wcale tego tak nie odbieramy. Nie jest to bowiem granie kuglarskie, a rzetelne, bardzo zbliżone do sposobu (mówię ogólnie), w jaki brzmią taśmy-matki analogowe. Wybitny system cyfrowy, jedno z najlepszych, może obok dCS-a Vivaldi i Lektora Grand SE, źródeł cyfrowych na świecie, jakie znam. Wszystkie urządzenia Totaldac dzielą tę samą obudowę i ten sam zasilacz. Różnią się jedynie obsadzeniem płytek wewnątrz nich. Obudowy wyglądają jak niskie trapezy, z akrylową ścianką przednią i aluminiową obudową. Na ściance górnej, od środka, przyklejony został płat materiału tłumiącego drgania. Z przodu mamy wyświetlacze OLED w kolorze żółtym, na których odczytamy wybrane wejście, częstotliwość próbkowania sygnału wejściowego oraz siłę głosu – na bargrafie i alfanumerycznie, w dB, z poziomem 0,0 dB przy braku tłumienia. Zmiana głośności odbywa się w domenie cyfrowej, w 64-bitowym układzie DSP. Działa to bardzo dobrze, jednak jeśli zależy nam na absolutnie topowym dźwięku zachęcałbym do zastosowania zewnętrznego, aktywnego przedwzmacniacza i pozostawienie ustawień w Totaldacu na 0,0 dB. Tylna ścianka jest bardzo podobna we wszystkich urządzeniach tej firmy – różnią się one tylko sposobem obsadzenia. W układzie retaktującym mamy wszystkie wejścia cyfrowe, w tym ethernetowe. Jeśli nie korzystamy z wejścia USB warto je zamknąć filtrem oferowanym przez firmę – skorzystałem z tego zalecenia. Co więcej, w niewykorzystane wejście Ethernet wpiąłem filtr Acoustic Revive RLT-1 LAN Terminator, a do drugiego, niewykorzystanego wejścia USB filtr Acoustic Revive USB. Z pierwszego pudełka wychodzimy dwoma kablami AES/EBU 110 Ω. I z takich wejść w monoblokach korzystamy. Wyjść analogowych mamy aż trzy – dwa RCA i jedno XLR. To ostatnie jest tylko dla wygody – sygnał na nich jest niezbalansowany. Należy więc korzystać z jednego z wyjść RCA. Są dwa, ponieważ jedno jest klasyczne, z kondensatorem odsprzęgającym, a drugie bez kondensatora. To drugie jest, jam mówi Vincent, eksperymentalne. Na takim wyjściu obecny jest sygnał biasu, tj. napięcie DC, polaryzujące sygnał. Jeśli na wejściu kolejnego stopnia jest transformator lub kondensator, warto je wypróbować, bo w ten sposób pozbywamy się jednego elementu ze ścieżki sygnału. U mnie wzmacniacz Soulution 710, wyposażony w bardzo rozbudowane systemy zabezpieczające, odmówił jednak współpracy z takim wyjściem i test przeprowadzony był z wyjściem sprzęgniętym kondensatorem. Wnętrze urządzeń jest bardzo podobne – to dwie duże płytki postawione jedna nad drugą. Na górnej mamy drabinki rezystorowe ze sterującymi nimi układami scalonymi, a także dużą kość DSP. Cała ta sekcja sprzęgnięta jest transformatorem dopasowującym z płytką poniżej, na której znalazły się układy zasilające oraz wyjściowe. W urządzeniu retaktującym płytka z „dakiem” jest nieobsadzona. Płytki przykręcone zostały nie bezpośrednio do dna, a do grubej, miedzianej płyty. W zasilaczach mamy średniej wielkości transformatory toroidalne z wieloma uzwojeniami wtórnymi – przetworniki i „reclockler” mają wiele osobnych linii zasilających. Zasilacze łączą się z urządzeniami dość długimi kablami z zakręcanymi wtykami DIN. Prawdę mówiąc uważam, że powinno to być rozwiązane inaczej – w systemie powinna być czwarta, taka sama obudowa, w której powinny być trzy zasilacze. Lepiej by to wyglądało, system byłby łatwiejszy do ustawienia i wystarczyłby jeden, drogi kabel zasilający AC. A tak, musiałem użyć dwóch Acrolinków Mexcel 7N-PC9500 i jednego Crystal Cable Absolute Dream. Urządzenia wyglądają tak, jakby były projektowane z myślą o współpracy z transportem CEC TL1. I myślę, że z jego nową wersją, TL0 3.0 będą stanowiły system referencyjny. Vincent tak właśnie zamierza w przyszłości pokazywać d1-twelve. Urządzenie otrzymało do obsługi niewielki, plastikowy, nieładny pilot zdalnego sterowania. DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!! |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-301 OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1 Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity