Przedwzmacniacz liniowy
Audiomatus
Producent: Audiomatus |
ana Andrzeja W. Matusiaka poznałem w 2006 roku, czyli zaledwie dwa lata po starcie „High Fidelity” (‘W’ w nazwisku to ‘Wincenty’). Zapoznanie miało oczywiście charakter mailowy i dotyczyło testu wzmacniacza Audiomatus AM250 ver. R. Musiało być aktem dużej odwagi zdać się na moją opinię w czasach, kiedy ani moja osoba, ani tym bardziej magazyn nie były rozpoznawalne tak, jak dzisiaj. Wysłanie efektu swojej pracy, i do długoletniej, do redakcji pisma audio musiało bazować również na pewności co do tego, że robi się coś dobrze. Okazało się, że nie tyle „dobrze”, co „bardzo dobrze”, bo wzmacniacz świetnie wypadł w przeprowadzonym jakiś czas później teście, w efekcie czego otrzymał Nagrodę Roku 2006 „High Fidelity”. Od tamtej pory przetestowaliśmy chyba wszystkie, albo wszystkie najważniejsze, produkty pana Andrzeja, służąc w ten sposób – mam nadzieję – pomocą w rozpowszechnieniu wiedzy o samej firmie i o jej produktach. Testy odsłuchowe urządzeń Audiomatusa wskazywały na duży potencjał tej techniki i na to, że zastosowane w tych wzmacniaczach moduły ICEpower duńskiej firmy Bang&Olufsen mają przed sobą przyszłość. Potwierdzały to inne ich aplikacje, np. we wzmacniaczach Jeffa Rowlanda (np. Model 201) i BelCanto. Dzisiaj niemal każdy duży producent, od MBL-a do Marka Levinsona, ma w swojej ofercie wzmacniacze w klasie D. A trzeba dodać, że pan Andrzej eksperymenty z nią zaczął jeszcze wcześniej, bo w roku 2000, kiedy Audiomatus powstawał. W wywiadzie, jakiego udzielił mi przy okazji pierwszego testu mówił o trzech powodach zainteresowania się modułami B&O: Pierwszym [powodem], o czym wspomniałem wyżej, były bardzo dobre wyniki prób odsłuchowych wzmacniaczy TacT, a później BelCanto. EVO200.2 był pierwszym na rynku wzmacniaczem impulsowym, którego producent pokazał, że przy użyciu stosunkowo prostych środków i przy rozsądnych nakładach można zbudować wzmacniacz audio bardzo wysokiej jakości. Drugim powodem były wyniki analizy rynku, które wykazały, że segment wysokiej jakości wzmacniaczy impulsowych audio znajduje się w fazie powstawania, technologia ta jest bardzo rozwojowa, ma dobre perspektywy i że jest to dobry moment na rozpoczęcie produkcji takich urządzeń. Trzecim powodem było doświadczenie zdobyte przy budowie zasilaczy impulsowych, a to przecież prawie ta sama technologia, podobne elementy i, w znacznym stopniu, podobna aparatura pomiarowa, którą już posiadałem. I co? I miał człowiek rację, a dzięki bardzo wczesnemu wejściu do tej „rzeki” jest w tej chwili jednym z najbardziej doświadczonych w tej mierze producentów wzmacniaczy typu „switching”. Przez lata Audiomatus produkował przede wszystkim wzmacniacze mocy (końcówki). Przedwzmacniaczy, które by z nimi mogły pracować, można policzyć na palcach jednej ręki. Pierwszym lub drugim, nie pomnę, który sprzedawany był komercyjnie, był model PP03. Był to przedwzmacniacz pasywny. Problem z wykonaniem wysokiej klasy przedwzmacniacza dla końcówki mocy w klasie D ma wielu producentów. Pan Andrzej był tego jak najbardziej świadomy, bo w przywoływanym już wywiadzie mówił: W najbliższych czasie nie planujemy produkcji przedwzmacniacza. Analizowaliśmy wstępnie ten problem, zbudowaliśmy nawet pierwszy prototyp. Jednak przygotowanie i uruchomienie produkcji przedwzmacniacza, którego jakość brzmienia nie ograniczałaby możliwości naszych wzmacniaczy mocy, jest pracochłonne i kosztowne. […] Jednak nie porzuciliśmy tej koncepcji i, być może już pod koniec bieżącego roku, zaproponujemy naszym Klientom wysokiej jakości przedwzmacniacz brzmieniowo i stylistycznie dopasowany do naszych wzmacniaczy mocy. Pierwszym aktywnym przedwzmacniaczem, o ile rozumiem, był model TP 01, testowany przez nas w marcu 2013 roku. Opracowanie jego układu w taki sposób, który satysfakcjonowałby konstruktora zajęło więc niemal trzynaście lat. Potem już poszło… ANDRZEJ MATUSIAK System pomiarowy Pierwsze kryteria projektu Kryteria wyboru lamp Wymaganie nr 3 wzięło się stąd, że jeżeli jedną z triod użyjemy jako wzmacniacza napięciowego, a drugą wykorzystamy w roli wtórnika katodowego, to różnica potencjałów katod tych triod będzie na poziomie około połowy napięcia anodowego.
Wszystkie w/w warunki spełniły dwa typy lamp: Pierwsze próby z tymi lampami polegały na dobraniu, na podstawie pomiarów i odsłuchów, punktów pracy triody w układzie wtórnika katodowego, ponieważ założyłem, że charakter brzmienia wtórnika zdominuje brzmienie całego układu. Wymaganie odnośnie "lampowego pierwiastka" w brzmieniu lepiej, oczywiście moim zdaniem (YMMV :-), spełniał wtórnik na triodzie lampy ECC82. Dokonując wyboru kondensatorów i rezystorów kierowałem się głównie wynikami doświadczeń przy wyborze elementów do przedwzmacniacza TP 01. Korzystałem wtedy z eksperymentalnego układu wykonanego na jednej triodzie lampy 6H30Pi, z siatką lampy polaryzowaną z baterii. Zasilacz anodowy tego układu, zastosowany później w przedwzmacniaczu TP 01, miał bardzo niskie szumy i pomijalnie małą impedancję wyjściową (poniżej dwóch mΩ w zakresie częstotliwości od 10 Hz do 20 kHz). Układ taki, z jednym bardzo liniowym elementem wzmacniającym, pracującym bez sprzężenia zwrotnego, jest bardzo "przeźroczysty" i dzięki temu jest dobrym narzędziem do oceny stosunkowo niewielkich modyfikacji brzmienia wprowadzanej przez elementy. Przy konstruowaniu TP 01 na pierwszy ogień poszły kondensatory wejściowe i wyjściowe ponieważ przypuszczałem, że to właśnie one będą miały największy wpływ na brzmienie. Do prób zakwalifikowałem wyłącznie kondensatory polipropylenowe metalizowane i foliowe. Szybko się okazało, że jakość brzmienia nie ma ścisłego związku z ceną kondensatora, ale związana jest raczej z pozycjonowaniem wyrobu przez producenta. Uwaga ta nie dotyczy kosztownych kondensatorów w cenach powyżej 80 dolarów za sztukę, ponieważ takich nie ocenialiśmy. Po zakończeniu prób i wybraniu kondensatorów (na wyjście wybrane zostały kondensatory FP-CA-AU firmy AMPOHM, która, jak się później okazało, została wykupiona przez firmę LCR, na wejście kondensatory ESA ClarityCap), nadszedł czas na odsłuchy rezystorów anodowych. Po kilku rundach lutowania i rozlutowywania pierwsze spostrzeżenie: najwyraźniejszy wpływ na brzmienie mają węglowe rezystory tzw. "masowe" NOS i że także one bardzo słyszalnie szumią. Właśnie ten szum, niska stabilność i niezawodność oraz ograniczona dostępność spowodowały, że rezystory te odpadły z dalszych prób. Z dalszych prób odsłuchowych wyeliminowałem rezystory drutowe (nawet tzw. bezindukcyjne), ze względu na zachowanie układu eksperymentalnego na wysokich częstotliwościach. Wpływ indukcyjności tych rezystorów powoduje, że przebiegi prostokątne na wyjściu układu nie wyglądają zbyt dobrze. Na ubitym polu pozostały rezystory metalizowane i węglowe warstwowe. Zwycięzcą okazały się węglowe Kiwame. Prawie nie modyfikują brzmienia, a jeśli nawet, to bardzo delikatnie w kierunku ocieplenia. Dalsze odsłuchy wskazały nowego zwycięzcę. Został nim Mundorf Supreme który okazał się nieco lepszy od kondensatora ESA ClarityCap. W czasie prób z kondensatorami do TP 01 niewielka różnica brzmienia jako zwycięzcę wskazywała kondensator ESA. Wniosek z tego taki, że kondensatory muszą być testowane w układzie w którym będą później użyte w gotowym urządzeniu. Wybór regulatora głośności był już bardzo prostym zadaniem, ponieważ mogłem w całości polegać na wynikach prób przeprowadzonych w toku konstruowania TP 01. W czasie tamtych prób jako punkt odniesienia posłużył kilkupozycyjny przełącznik z węglowymi rezystorami Takman. Testowałem wtedy znaną i uznawaną za bardzo dobrą scaloną drabinkę rezystorową, ale wyniki nie były nawet dobre. To nie są niestety, w każdym razie na tym etapie rozwoju, elementy do regulacji głośności w wysokiej klasy preampie lampowym. Piszę "niestety", ponieważ są to elementy tanie, niezawodne i łatwe w użyciu. Wprowadzane przez nie niekorzystne modyfikacje brzmienia są daleko większe niż te wprowadzane przez kondensatory i rezystory razem wzięte. |
Ponieważ warunkiem koniecznym była możliwość zdalnego sterowania głośnością, to w dalszych testach porównywałem tylko "niebieskiego" ALPSA z jego mniejszym, "czarnym" bratem. Różnica brzmienia, jakkolwiek niewielka, wskazywała na "niebieskiego” jako zwycięzcę. Korzystne dla większego potencjometru okazały się także wyniki pomiarów równowagi kanałów. Nagrania użyte w teście (wybór)
Charakter urządzenia służącego do odtwarzania, zarejestrowanej wcześniej, muzyki jest czymś, co definiuje nasz z nim związek w planie długoterminowym. Innymi słowy – jeśli chcemy używać jakiegoś produktu przez dłuższy czas, nasz gust i potrzeby muszą być „zgodne” z jego charakterem. Trudno znaleźć urządzenie, dla którego zebrane w jeden ogólny wyraz aspekty dźwięku byłyby ważniejsze, niż dla przedwzmacniacza. To prawdziwe serce systemu audio, nawet jeśli czasem wydaje się, że go w nim nie ma. Jego podstawową rolą jest regulacja siły głosu i dopasowanie do siebie źródła dźwięku oraz wzmacniacza mocy. Cechami pobocznymi są: zmiana aktywnego wejścia, przedwzmacniacz gramofonowy, DAC i wzmacniacz słuchawkowy. Coraz częściej spotyka się urządzenia, które wymykają się dotychczasowej terminologii, jak przedwzmacniacz z odtwarzaczem plików, wzmacniacz słuchawkowy z przedwzmacniaczem itp. TP 02 jest urządzeniem o maksymalnie uproszczonej funkcjonalności: to przedwzmacniacz liniowy, z pięcioma wejściami analogowymi, liniowymi. I to skupienie się na jego podstawowej roli słychać od razu. To dźwięk zborny i poukładany. Ma się wrażenie uczestnictwa w spektaklu, wejścia dźwięku do naszego pomieszczenia. Przede wszystkim przez mocny, głęboki i gęsty niski zakres. Nie mówimy tu tylko o basie, a to dlatego, że przechodzi on płynnie w niską średnice – to tak naprawdę jedna całość. Audiomatus wydaje się mieć niezwykle spójną i „zgodną” wewnętrznie dolną część pasma, która niezauważalnie przechodzi w jego środek. To dlatego tak dobrze, tak naturalnie zabrzmiały koncerty zespołów krautrockowych: Kraftwerka i Guru Guru, obydwa zarejestrowane w 1971 roku. Przesterowane, gęste gitary, syntezatory, nawet flet, na którym grał w tamtym czasie Florian Schneider Esleben (Kraftwerk), wszystko to miało duże rozmiary i power, gęstość. Budowana była w ten sposób duża scena dźwiękowa, we wszystkich kierunkach. Mówimy tutaj o naprawdę przekonywającym spektaklu muzycznym. Myślę, że takie ustawienie dołu usatysfakcjonuje wszystkich, którzy w muzyce szukają pełni, nie tylko detali. Tych z TP 02 nie dostaniemy jakoś szczególnie dużo. Wyraźnie słychać supremację ogółu nad szczegółem. Nawet nie dlatego, że tego ostatniego nie ma, ale dlatego, że charakter urządzenia sugeruje ogólny rzut oka na przekaz, bez wgłębiania się po to, aby wyłapać drobne różnice, by jednoznacznie wyodrębnić źródła pozorne. Nie liczyłbym więc na jakieś wyraziste pochody basu, ani na dokładny „obraz” kontrabasisty. Niskie dźwięki mają ciepły, zaokrąglony charakter. Nie buczą, ani się nie ciągną, ale też nie ma wyraźnego ataku dźwięku. Bardzo podobnie odbieram zresztą drugi skraj pasma – wysokie tony. Są delikatne, sypkie, „złote” w wyrazie i trochę cofnięte względem wyższej średnicy. Ta jest mocniejsza, lekko podniesiona, przez co nie można mówić o zamknięciu dźwięku. Wydaje mi się jednak, że jeśliby ktoś szukał przedwzmacniacza, z którym blachy perkusji brzmiałyby „lampowo”, a może nawet „analogowo”, przy czym zdaję sobie sprawę ze stereotypowego wydźwięku tych określeń, przedwzmacniacz pana Andrzeja wpisałby się w jego potrzeby perfekcyjnie, bez żadnego „luzu” między nim i danym melomanem. O „melomanie” właśnie w tym momencie mówię nieprzypadkowo. Już Guru Guru oraz Kraftwerk sprawiły mi mnóstwo radości, dzięki „luzowi”, z jakim TP 02 potraktował ten materiał, dzięki pełni i gęstości, ale dopiero niedawno wydany Queen Forever, z – chociażby – Mother Love albo The Miracle pokazał, że to działanie celowe, potwierdził zaangażowanie w to konstruktora, a nie ślepego przypadku. Średnica testowanego przedwzmacniacza wymaga osobnego komentarza. Jak mówiłem, jej dolna część przechodzi płynnie w bas i jest niezwykle nasycona oraz gęsta. Mówiłem już również, że jej wyższa część jest mocniejsza niż to, co poniżej – powiedzmy – 800 Hz. Trudno więc mówić o dźwięku „lampowym” w odniesieniu do całości. Jego „lampowość” wyraża się w fantastycznych barwach instrumentów i sklejaniu dźwięków w coś więcej niż tylko ich zestaw. Oczywiście to spore uproszczenie, urządzenie doskonale spisało się z potężnym Soulution 710. Myślę jednak, że zarówno posiadacze wzmacniaczy tej firmy, jak i miłośnicy Jeffa Rowlanda będą bardziej niż usatysfakcjonowani takim połączeniem. Chodzi o to, że TP 02 rozświetla wyższy zakres głosu ludzkiego, czyli dół blach perkusji, a ten właśnie podzakres jest zazwyczaj we wzmacniaczach w klasie D wycofany i mało dynamiczny. Podobnie zresztą, jak w dużej części wzmacniaczy lampowych. Nieprzypadkowe wydaje mi się łączenie tych dwóch technik, często w tym samym urządzeniu. Są one względem siebie komplementarne, dają zbliżone efekty. Naprawdę od bardzo, bardzo dawna nie słyszałem jasno grającego wzmacniacza w klasie D. Jeśli państwo mają inne doświadczenia, to zakładam, że chodzi o jakiś problem w systemie, błąd, a nie charakter własny wzmacniacza. Rozdzielczość przedwzmacniacza trzeba rozpatrzyć z dwóch punktów widzenia. Jeśli pod uwagę weźmiemy zdolność do lokalizacji i selekcji detali, to musimy pomyśleć o innym urządzeniu. Audiomatus nie jest w tym najlepszy. Konstruktor wybrał dla niego inną ścieżkę – przez zróżnicowanie barwowe, a także przez doskonałą stereofonię. Bo cokolwiek na nim odpalając w tym samym momencie usłyszymy („zobaczymy”) duży wolumen i niesamowite efekty przestrzenne. jeśli tak sobie życzył realizator, jak na płycie 99 polskiej grupy Abraxas, jak na Amused to Death Rogera Watersa, otoczą nas i zostaną zagęszczone. Słychać mnóstwo szczegółów, smaczków, wybrzmień, które z przedwzmacniaczami za te pieniądze są ledwie zaznaczane i to zwykle gdzieś w piątym planie. Tutaj stanowią pełnoprawną część przekazu. Podsumowanie TP 02 to poważny produkt, poważnego producenta. Dojrzały dźwięk, solidna obudowa – słychać i widać, że nie mamy do czynienia z nowicjuszem, a z kimś, kto ma plan i go realizuje. Pomaga mu w tym, tak to widzę, że przy tym dobrze słyszy i choć kształtuje dźwięk swoich urządzeń pod kątem swoich potrzeb i gustów, to robi to także dla wielu innych melomanów, którzy podobnie myślą o dźwięku. Przedwzmacniacz ma gęsty, ciepły dźwięk, z górą, która oswaja nawet bardzo narowiste nagrania. Wyższy środek jest mocny, dlatego uważałbym z doborem kolumn – nie powinny tego powtarzać. Bas schodzi nisko, jest mocny, pełny, nasycony, ale też nie ma wyraźnie zaznaczanych konturów, przynajmniej w porównaniu z najlepszymi urządzeniami. Scena, a właściwie przestrzeń, jest wyjątkowa – duża, bardzo efektowana. To niezwykle udany produkt człowieka, dla którego, tak to widzę, przyszedł czas na konsumowanie wieloletniej pracy. TP 02 jest jego najlepszym produktem, jaki do tej pory słyszałem. TP 02 zaskoczył mnie swoją wagą i wielkością. Przyzwyczajony do końcówek mocy tej firmy (model TP 01 testował w HF Marek Dyba) nie byłem przygotowany na tak duży ciężar i tak duże wymiary. Przednia ścianka wykonana została z aluminiowego płata, a reszta obudowa z grubych, stalowych blach. Z przodu mamy tylko cztery gałeczki, których kształt bardzo mi odpowiada, przywołując na myśl lata 70. i przedwzmacniacz LNP-02 firmy Mark Levinson (więcej TUTAJ). Gałka służąca do włączania napięcia zasilającego została umieszczona nietypowo, bo nie skrajnie, a wewnątrz. Obok niej jest większa gałka służąca do zmiany wejść – tych mamy 5, oznaczonych literami o od ‘A’ do ‘E’. Z drugiej strony przodu są dwie kolejne gałki: mniejsza dla balansu między kanałami i większa siły głosu. Głośnością możemy sterować z pilota zdalnego sterowania. Pan Andrzej wykorzystał do tego pilot programowalny. Trochę on niewygodny i strasznie „plastikowy”. Ale – jest. Tył przypomina urządzenia Audio Research, np. SP20, albo Ayon Audio, np. Spheris III, a to przez zastosowanie wysokiej klasy gniazd RCA i przez rozstawienie ich szeroko. Możemy więc zastosować dowolne kable i wtyki, nigdy nie zabraknie dla nich miejsca. Wyjścia z przedwzmacniacza są dwa, równoległe. Urządzenie ma budowę niezbalansowaną, dlatego znajdziemy tam jedynie wejścia i wyjścia RCA. Nie tylko to, co na zewnątrz przedwzmacniacza sprawia wrażenia uporządkowanego, ale i wnętrze jest bardzo solidne. Elektronikę rozmieszczono na kilku płytkach drukowanych. Gniazda wejściowe i wyjściowe wlutowano do niewielkich, przykręconych do tylnej ścianki płytek. Teraz lepiej widać, że mówimy o naprawdę wysokiej klasy gniazdach. Wejście przełączane jest w niewielkich, hermetycznych przekaźnikach. Jak zwykle w dobrych układach lampowych jest on prosty, ale z wysokiej klasy elementami biernymi. Elementem wzmacniającym w każdym kanale jest podwójna trioda ECC82. W moim egzemplarzu były lampy NOS. Wpięto je do solidnych, ceramicznych podstawek ze złoconymi pinami. Lampy sprzęgnięte są od strony potencjometru przez ładne kondensatory Mundorfa M-Cap Supreme, a od strony wyjścia w dużych kondensatorach FP-CA-AU firmy LCR. Oporniki zostały wybrane w testach odsłuchowych – to węglowe rezystory firmy Kiwame. Na płytce widać również duże kondensatory Wima. Zasilacz zmontowano na dwóch osobnych płytkach. Napięcie jest do nich dostarczane z solidnego transformatora toroidalnego polskiej firmy Toroidy, mającego dwa uzwojenia wtórne: wysokonapięciowego dla anod lamp i niskonapięciowego dla żarzenia i układów pomocniczych. Obydwa są prostowane i stabilizowane. W wygładzaniu tętnień napięcia anodowego pomagają cztery, duże kondensatory firmy BC. Transformator przykręcono do „podestu” po skosie w stosunku do lamp, oddalając w ten sposób, jak to tylko możliwe we wspólnej obudowie, te dwa, nielubiące swojego towarzystwa elementy. Całość wygląda niezwykle profesjonalnie i w dbałości o sens i długowieczność przypomina mi konstrukcje pana Eugeniusza Czyżewskiego z firmy Linear Audio Research, a jest to dla mnie punkt odniesienia. Dane techniczne (wg producenta) Lampy: po jednej ECC82 (12AU7) na kanał |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-301 OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1 Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity