pl | en

Gramofon + podstawa + ramię gramofonowe

 

Thales TTT-Compact
Thales LEVIBASE
Thales SIMPLICITY Mk2

Producent: HiFiction AG
Cena: 43 400 zł + 8250 zł + 31 900 zł

Kontakt: Micha Huber | Stäffelistrasse 6
CH-8409 Winterthur | Switzerland
tel.: +41 52 202 43 12
| info@tonearm.ch

www.tonarm.ch

MADE IN SWITZERLAND

Do testu dostarczyła firma: RCM


estowany w marcu gramofon Air Force One japońskiej firmy TechDAS był dla mnie objawieniem i wyjątkowo mocno przeżyłem jego obecność w moim systemie (czytaj TUTAJ). Złożyły się nań wszystkie pomysły pana Hideaki Nishikawa, całe jego doświadczenie i góra pieniędzy japońskiej firmy Stella, która jest właścicielem marki TechDAS i która za wszystko zapłaciła. AFO zbudowany został wybitnie i zastosowano w nim kilka ciekawych patentów, jak przysysane podciśnieniem płyty, talerz „pływający” na filtrze powietrza i inne. Jeśliby spojrzeć na tę manifestację ludzkiego ducha (bo tak rozumiem sztukę audio) z boku, to choć wciąż będziemy świadomi jego perfekcji, trudno będzie wskazać na elementy mogące być nazwane „przełomowymi”, „jedynymi w swoim rodzaju”, „zmieniającymi paradygmat”. Choć taka precyzja, jak tutaj, taka konsekwencja, jak tutaj, taka wreszcie jak tutaj kumulacja wiedzy same w sobie są „jedyne w swoim rodzaju”, to ich szczególny status zasadza się na niezliczonych drobnych poprawkach pomysłów znanych od dawna i od dawna dyskutowanych oraz stosowanych przez wielu innych producentów.


Nowości w świecie analogowego audio pojawiają się bowiem niezwykle rzadko. Podstawowe zasady konstruowania gramofonów i ramion gramofonowych (pomijam technikę magnetofonową) znane były już kilkadziesiąt lat temu i są od tamtej pory tylko szlifowane. Rewolucyjne w pomyśle ramię gramofonowe zaproponowane przez szwajcarską firmę Thales miało więc orzeźwiającą moc. Jego wynalazcą jest Micha Huber – inżynier mechanik, muzyk, zegarmistrz. Pomysł bazuje na szkolnej wiedzy, opierając się na teorii z twierdzenia Talesa dla okręgu („okrąg Talesa”). Pomysł został opatentowany (CH 694567) pod nazwą Tangential Pivoted Tonearm i pokazany światu w maju May 2004.

Bazujące na tej teorii ramię Thales Original miało jeden jedyny cel: zmniejszyć błędy śledzenia do absolutnego minimum. Omijając jednocześnie problemy ramion tangencjalnych, tj. dużej różnicy mas efektywnych w pionie i poziomie. Wszystkie ramiona zamocowane w jednym punkcie wykazują bowiem zniekształcenia wynikające z tego, że nacinanie płyty jest tangencjalne.
Szwajcarskie ramię z jednej strony wyglądało klasycznie, bo podparte było w jednym punkcie, z drugiej jednak miało nieco dziwaczne elementy dodatkowe. Ramię wyglądało klasycznie, chociaż kardan wyglądał inaczej niż zwykle. Wkładka przymocowana była do główki obracającej się wraz z dochodzeniem do środka płyty, naśladującej ruch wkładki w ramieniu tangencjalnym, tj. pozostając w stosunku do rowka pod kątem 90º. Służyło temu pomocnicze „ramię”, podparte na kółku wykonującym ruch po łuku. Opis skomplikowany, ale wystarczy jeden rzut oka na zdjęcie, żeby wiedzieć, w czym rzecz.

Ramię Original było bardzo drogie i nie nadawało się do zastosowania z każdym gramofonem. Właśnie ta potrzeba legła u podstaw opracowania bardziej kompaktowego ramienia, które, nieco humorystycznie, nazwano Simplicity. Ramię to można zamontować na dowolnym gramofonie. Utrzymanie odpowiedniego kąta igły w stosunku do rowka zapewnia budowa – dwie belki, zamiast jednej, przesuwające się względem siebie. Firma mówi, że udało się osiągnąć znikomo niski błąd prowadzenia na poziomie 0,008°. Ramię ma długość 9” i masę efektywną 19 g. Zawieszenie „belki” ramienia  stanowi kardan z sześcioma rubinowymi łożyskami. Ramię można zamówić w trzech kolorach i z różnym podłączeniem przewodu gramofonowego - DIN, RCA lub XLR.
Dostarczone do testu ramię to druga odsłona tej konstrukcji. W stosunku do MkI zrezygnowano z rubinów na rzecz miniaturowych łożysk kulkowych, nieco inaczej zamontowano windę do opuszczania ramienia, a także poprawiono precyzję regulacji azymutu. Inaczej niż w pierwszej wersji poprowadzono wewnętrzne okablowanie.

Thales to firma, której idea założycielska związana była z ramieniem gramofonowym. Szybko jednak okazało się, że aby maksymalnie wykorzystać jego zalety w sposób, który sobie założono, trzeba przygotować swój własny gramofon. Tak powstał, zasilany bateryjnie, gramofon TTT-Compact.
Nazwa idealnie opisuje jego bryłę – jest niewielka, zgrabna i żadną miarą nie robi wrażenia masywnej, a przez to drogiej. Idealny gramofon dla tych, którzy nie chcą, aby inni domownicy wiedzieli, ile wydali na kolejną „zabawkę”.
Nie jest to jedyny przykład niewielkiego, drogiego gramofonu, o zaawansowanej budowie. Trzeba przywołać także wcześniejsze konstrukcje – Spiral Groove SG1.1 i produkty Simone’a Yorka. Ale TTT-Compact jako jedyny w tym towarzystwie jest zasilany bateryjnie. Gramofon stanął na firmowej, odsprzęganej powietrznie, podstawie LEVI-Base.

Gramofon zainstalował u mnie Wojtek, pracownik RCM-u, mistrzuniu od TYCH rzeczy. Każdemu życzę takiej obsługi i tak przemyślanego każdego kroku. To między innymi on, wraz z Rogerem, właścicielem firmy, wybrali do tego sytemu wkładkę Sheltera model 7000. Ma ona budowę typu MC i charakteryzuje się napięciem wyjściowym 0,55 V. W przedwzmacniaczu RCM Audio, z którego korzystałem, ustawiłem najbliższą temu wartość 0,4 V. Równie bliska 0,6 V wydawała mi się trochę zbyt mdła. Producent podaje impedancję obciążenia na 100 Ω, u mnie było to 200 Ω i było idealnie. Wkładka ma igłę eliptyczną typu Nude Diamond o przekroju fi 0,3 x 0,7 mm. Nacisk ma bardzo szeroki zakres, od 1,4 do 2 g; Wojtek ustawił 1,8 g. Cewki w tym modelu nawinięto drutem PC-OCC. Wkładka wyglądała na ramieniu Simplicity II tak, jakby została wraz z nim zaprojektowana.

Nagrania użyte w teście (wybór)

  • Ben Webster, Old Betsy - The Sound Of Big Ben Webster, STS Digital STS 6111129, 180 g LP (2013).
  • Depeche Mode, Leave In Silence, Mute 12 Bong 1, 12” single (1982).
  • Dominic Miller, 5th House, Q-rious Music/Rutis Music QRM 122-2, 180 g LP (2012).
  • Dominic Miller, Fourth Wall, Q-rious Music/Rutis Music QRM 114-2, 2 x 180 g LP (2010); recenzja TUTAJ.
  • Gerry Mulligan & Thelonious Monk, Mulligan meets Monk, Riverside/Analogue Productions AJAZ 1106, “Top 20 Jazz, 45 RPM Limited Edition #0584”2 x 180 g, 45 rpm LP (1957/2009).
  • Harbie Hancock, Takin’ Off, Blue Note/Cisco Music CLP-7050, “Limited Edition S/N 0692”, 180 g LP (1962/2006).
  • JS Bach, Partitas, wyk. Florin Paul, Tacet L 10, 2 x 180 g LP (2012).
  • Marek Biliński, Best of the Best, Bi.Ma. BiLP-01, 180 g LP (2014).
  • Metallica, Master Of Puppets, Asylum Records/Warner Bros. 470908-1, “45 RPM Series”, 2 x 180 g LP (1986/2008).
  • Miles Davis, Miles Davis and The Modern Jazz Giants, Riverside/Analogue Productions AJAZ 1106, “Top 100 Jazz, 45 RPM Limited Edition #0706, 2 x 180 g, 45 rpm LP (1956/?).
  • The Montgomery Brothers, Groove Yards, Riverside/Analogue Productions AJAZ 9362, “Top 100 Fantasy 45 Series”, 45 rpm, 180 g, 2 x LP (1961/?).
Japońskie wersje płyt dostępne na

W audio, a w gramofonach szczególnie, sposób wykonania danego produktu determinuje zbiór cech, z jakimi mamy potem do czynienia słuchając muzyki. Tj. widząc, jak dany produkt jest zbudowany, z dużym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, jakie modyfikacje wniesie do dźwięku. Czasem, jak w przypadku gramofonu Thalesa, to absolutna zagadka. Patrząc na tę konstrukcję przez pryzmat innych gramofonów, trzeba by go opisać jako gramofon lekki, nieodsprzęgany, paskowy. Ramię pozostaje poza radarem, ponieważ żadna inna firma tego rodzaju konstrukcji nie oferuje. Można by więc przypuszczać, że z TTT-C i Simplicity MkII otrzymamy precyzyjny, selektywny i rozdzielczy dźwięk. Akcent w balansie tonalnym mógłby zależeć wyłącznie od wyborów, jakie podjęli konstruktorzy. Mógłby być dość wysoko, jak w gramofonach Thorensa i Clearaudio (lekkich). Mogłaby być też nisko, jak w niedrogich Pro-Jectach, gdzie góra jest wycofana i zaokrąglona, a przez to na plan pierwszy wychodzi ciepły środek. W pewnym sensie podobne uwagi można by kierować pod kątem gramofonów Regi, z tym, że tam góra jest bardziej aktywna.


Żaden z tych strzałów z Thalesem się nie sprawdzi, będzie jak kulą w płot. Pierwsze, co szokuje – i to nie jest figura retoryczna – to głębokość, skupienie i gęstość basu. Takie coś oferują zaawansowane, bardzo ciężkie gramofony, np. Transrotory, albo specjalnie strojone i też dość ciężkie, jak SME. Thales gra od nich wszystkich jeszcze gęściej i jeszcze dynamiczniej. Jak gdyby uwolnienie od masy, która podbarwia średni zakres tego przedziału, wyczyściło go, dopracowało, wycyzelowało.
Być może to jest trochę „robione”, bo bas pojawia się na płytach w miejscach, w których wcześniej go tyle nie było albo w ogóle wydawał się nieobecny, jak np. na reedycji 45 RPM płyty Masters of Puppets Metalliki. Z płytami, na których basu jest sporo, jest dobrze zarejestrowany, był ogień. Maksi-singiel Live in Silence Depeche Mode, który z Air Force One przyprawiał o gęsią skórkę, tutaj zagrał jeszcze ciut bardziej dynamicznie, czoło ataku było nieco mocniejsze, sztywniejsze. Żadnego konturowania, nic z tych rzeczy, bracie; ale nacisk, jaki wywiera na słuchacza uderzenie basu, był ze szwajcarskim gramofonem większy.
Jednak nie w samej intensywności i zejściu rzecz. System Thalesa, bo to zarówno gramofon, jak i ramię (choć podejrzewam, że to drugie w większym stopniu), pokazuje bas w tak czysty sposób, jak naprawdę żaden inny gramofon, może poza wspomnianym Air Force One. Ale tylko ze szwajcarskim mechanizmem słyszałem zniekształcenia niskotonowe, jakie w przypadku sporej ilości płyt mają miejsce, szczególnie na początku płyty. Chodzi o modulacje na niskim basie, których inne gramofony nie „słyszą”. Pokazuje to, że gramofon ma niesamowicie niski poziom zniekształceń i że w pewien sposób przybliża muzykę do słuchacza o kolejny krok.

Nie o sam bas przecież chodzi. To gęsty, skupiony dźwięk. Taki, z którym siadamy wygodnie i nie zasypiając odprężamy się. Piękno winylu, z wieloma gramofonami nieodparte, z Thalesem oczarowuje. Każda płyta gra z nim interesująco, nawet ta najgorzej nagrana, nawet tak zjechana, jak przygotowany przez Budkę Suflera debiut Izabeli Trojanowskiej, ze zjechanym przez poprzedniego właściciela niemal do cna kawałkiem Jestem twoim grzechem. Płyta kupiona jako Excellent+ rzeczywiście jest czysta, niemal bez rysek. Czuć, że poprzedni właściciel o nią dbał. To, czego nie widać, to stopień jej zgrania na nie do końca odpowiednim sprzęcie. Wychodzi to dopiero podczas grania. Utwór, o którym mówię, kończy płytę, jest więc w obszarze najniższej prędkości obrotowej i przy najwyższych zniekształceniach, z jakimi mamy do czynienia z klasycznymi ramionami. Dodajmy do tego mikro-trzaski i katastrofa jak malowanie.
Thales niczego nie poprawił – mikro-trzaski jak były, tak pozostały. Rzucił je jednak obok gęstego, nisko osadzonego dźwięku, muzyki. To, że najlepsze gramofony sytuują zniekształcenia wynikające z natury winylu, jak trzaski i szum przesuwu, na „zewnątrz” przekazu, to coś absolutnie normalnego. Chodzi o to, że słychać je z innego planu, nie zazębiają się z dźwiękiem, choć dochodzą z tych samych głośników. To tak, jakbyśmy stanęli w pomieszczeniu, w którym puszczana jest muzyka przez kolumny, a obok grają żywe instrumenty – to dwie różne rzeczywistości, co rozumiemy instynktownie.

Thales to wszystko robi i to w bardzo naturalny, bezstresowy sposób. Podskórnie. Ale dodaje do tego nasycenie dźwięku podstawowego, jego spójność i gęstość. Tym bardziej więc zniekształcenia, przez które wielu ludzi winyl skreśliło dawno temu, nie interferują z muzyką.

Rozdzielczość i selektywność to z tym systemem jedno i to samo. Cudownie połączone i wspomagające się nawzajem. Kiedy grają skrzypce, zarejestrowane na dwa mikrofony, tubowy sprzęt i magnetofon szpulowy, piękno ich brzmienia jest zniewalające. Puszczałem tę płytę paru osobom i każda z nich była poruszona tym, co słyszy, a określeniem, które wszyscy przywoływali było „piękne”. Choć to pojedynczy instrument, wolumen dźwięku był duży, przestrzeń, w której dokonano nagrania wspomagała dźwięk podstawowy. Gęstość i punktowość – szło to razem i w gładki sposób.
Gramofon nie zakrywa problemów nagrań. Remastery z cyfrowych taśm grupy Sisters of Mercy pozostały takie, jakie były, tj. miały słabo różnicowaną górę, czasami trochę zniekształconą. Thales z takich problemów nie robi problemu. Słychać je, ale jakoś tak je olewamy, że tak powiem. Przekaz jest tak nośny, tak angażujący, że to wszystko drobne niedogodności, tak jak nierównomierności na dobrej autostradzie podczas jazdy wygodną limuzyną.


Podsumowanie

Kiedy przychodzi do mnie do testu jakieś fajne źródło i podzielę się tą informacją z którymś z moich znajomych, nie pytają już o sam produkt, a o to, czy choć „startuje” do Air Force One, maszyny marzeń firmy TechDAS. Odpowiedź jest niezmienna: Ha, ha, ha! Zwykle tych „ha” jest więcej. Takie życie. Ale też japoński gramofon jest dla mnie szczytem i trudno się tam dostać.
Thales też nie jest produktem tego samego kalibru. Jednocześnie jednak to jeden z niewielu gramofonów, z którymi w zastępstwie AFO mógłbym żyć (czekając na „Japończyka”). Dzielą bowiem podobne podejście do materiału. To otwarte, rozdzielcze, gęste granie z fantastycznym basem i o wysokiej dynamice. Dźwięk jest różnicowany z płyty na płytę, często w ramach płyt, a jednak nad każdym nagraniem jest coś w rodzaju „parasola ochronnego”, przez co słuchając różnych płyt kwestię jakości nagrania i tłoczenia pomijamy, przechodząc obok i zwracając w pierwszym rzędzie uwagę na muzykę. Z dobrymi tłoczeniami, jak np. z wersjami 45 RPM Analogue Productions, płytami Speakers Corner czy dobrymi oryginałami wrażenie jest tym większe. Ale słabsze wersje, płyty w gorszym stanie, nie są dyskwalifikowane i sięgałem po nie z równą przyjemnością, jak po dopieszczone reedycje 180 g/45 RPM/one side.
To, czego Thales nie potrafi robić tak dobrze jak produkt TechDAS, to podawać instrumentów w tak fenomenalnie niezależny sposób, przy jednoczesnym pokazaniu sieci powiązań pomiędzy muzykami, akustyką. AFO gra wszystko jeszcze bardziej miękko, lepiej pokazując kontury i faktury. I przestrzeń – japoński gramofon robi z nią coś nieprawdopodobnego, przez co wielu nagrań słucha się znacznie lepiej niż koncertów. Thales jest w te „klocki” niesamowity, ale najwyraźniej pewnych rzeczy przeskoczyć się nie da.

Ale jest coś, czego nie ma żaden inny gramofon, jaki słyszałem: z tak niewielkiej formy dostajemy dźwięk jak z wielkiego, potężnego gramofonu z mnóstwem technologicznych nowinek i rozwiązań. Thales jest niewielki, a gra jak marzenie.

Marka Thales należy do szwajcarskiej firmy HiFiction AG, ulokowanej w Winterthur. Firma ta wyspecjalizowała się w produkcji precyzyjnych elementów i podzespołów do gramofonów. Jak czytamy w materiałach firmowych, w tym celu połączono nowoczesne techniki, takie jak CAD, mikromechanikę i wykańczanie powierzchni, z tradycyjnymi technikami ręcznego montażu. W maju 2012 firma przeniosła się do większego budynku w Hegi. Na 3. piętrze industrialnego budynku mieszczą się wydział R&D, prototypownia i montażownia. Uwagi te są istotne dla zrozumienia wykonanych z niesłychaną precyzją produktów, jakim są TTT-Compact i Simplicity II.

TTT-Compact

Podstawa jest maleńka i na pierwszy rzut oka nie widzimy, za co płacimy. A płacimy m.in. za bateryjne zasilanie silnika. Widząc wysokiej klasy gramofon na 100% obok niego zauważymy duże pudło z układem zasilającym. Chodzi o to, aby napięcie zasilające sieci „przetłumaczyć” tak, aby silnik otrzymywał idealnie czysty prąd. W TTT-C nie jest to potrzebne, ponieważ akumulatory gwarantują to z samej swojej istoty. W wycięciu niziutkiej podstawy umieszczono cztery akumulatory LiFePo i układ ładujący. W pełni naładowane akumulatory gwarantują 16 godzin nieprzerwanej pracy. Z tyłu mamy przełącznik, którym ustalamy, w jakim trybie urządzenie się znajduje: ładowania, spoczynku lub działania. Obok jest małe gniazdo dla zewnętrznego zasilacza 13,2 V DC. W czasie grania powinien on być odłączony. Powiązane są z nim dwa przełączniki w lewym przednim rogu, którymi wybieramy prędkość obrotową (33,3 lub 45 RPM). Jeśli chcemy wyregulować prędkość, można to zrobić kręcąc małymi potencjometrami przez niewielkie otwory z przodu. Sam silnik to nowoczesna jednostka DC, bezszczotkowa, o mocy 20 W.
Silnik jest niewielki i zawieszono go na dość sztywnym elemencie odsprzęgającym. Oś silnika znalazła się niezwykle blisko sub-talerza, ponieważ twórcom zależało, aby pasek napędowy był jak najkrótszy. Pasek wykonano ze specjalnego materiału, stosowanego w medycynie. Jak w firmie obliczono, drgania przy tak ustawionych elementach równania były najniższe, a jednocześnie są one tak rozmieszczone, aby silnik w minimalnym stopniu się przemieszczał względem osi talerza.

Najbardziej dumna firma jest jednak z zaprojektowanego przez siebie głównego łożyska. Trzpień (oś) wykonany jest z grubo chromowanej stali węglowej, używanej do produkcji narzędzi. Jej powierzchnia jest ręcznie polerowana. Oś purusza się w łożu ze spiekanego brązu, tj. poddanemu specjalnemu procesowi („sintered bronze”) polegającemu na jednoczesnym ogrzewaniu i ściskaniu pod wysokim ciśnieniem, nie doprowadzając jednak materiału do temperatury topnienia. Daje to dużą czystość materiału i bardzo wysoką odporność mechaniczną. Elementy te są następnie nasycane specjalnie przygotowanym olejem. Oś talerza spoczywa na małym trzpieniu z węgliku żelaza, a ten na kulce z utwardzanej stali. Całość zamknięta jest w ciężkim odlewie z żeliwa sferoidalnego otrzymywanego w specjalnym procesie odlewania. Materiał ten ma doskonałe charakterystyki tłumienia drgań.

Talerz gramofonu ma dwa podstawowe cele: ma zwiększyć wirującą masę płyty i stanowić jej dobrą podstawę. W TTT-C masa nie jest zbyt duża, ponieważ postawiono na jej inteligentne wykorzystanie. Talerz waży 6,5 kg, a jego masa jest skoncentrowana na obwodzie. Daje to ekwiwalent 8 kg. Talerz został dostrojony do pojedynczego rezonansu, tłumionego przez specjalnie dobrany materiał, którym wyłożona jest góra talerza. Materiał ten w dotyku przypomina gumę, ale o nieco innej konsystencji. To jednocześnie mata. Na płytę od góry nakłada się mosiężny docisk o wadze 460 g. Jego spód wyłożono taką samą matą, jak talerz.


Całość spoczywa na trzech niewielkich nóżkach. Choć z zewnątrz wyglądają zwyczajnie, to tak naprawdę odmiana nóżek oferowanych przez firmę Finite Elemente, tyle że mniejszych. Zbudowane są z dwóch głównych metalowych części – grzybka i trzpienia, pomiędzy którymi jest kulka, utrzymywana w miejscu przez gumowy O-ring. Całość stawiamy na pneumatycznej platformie LEVI-Base, przypominającej w budowie platformę RAF-48H, którą od kilku lat używam w swoim systemie. TTT-C można też uzbroić w drugie ramię, potrzebna do tego będzie opcjonalna podstawa.

Simplicity II

Firma Thales zaczynała swoją karierę od ramienia, co wyróżnia ją spośród niemal wszystkich innych producentów, oprócz SME. Zwykle firmy zaczynają bowiem od gramofonu, jako od elementu relatywnie prostszego do zaprojektowania, i dopiero potem dodają do tego ramię (albo i nie). Pomysł był prosty: przygotować ramię o klasycznym kardanowym zawieszeniu, które miałoby zalety ramienia tangencjalnego, tj. utrzymywało główkę z wkładką zawsze pod tym samym kątem do osi obrotu. Zrobiono to w ten sposób, że mamy tak naprawdę dwa ramiona. Połączone są w specjalnym, wieloczęściowym kardanie z jednej strony i w główce ramienia z drugiej. Wykorzystując zależności z twierdzenia Talesa, uzyskano zakładany efekt. Niby proste, ale wykonanie takiego zespołu musi być perfekcyjne, żeby mogło się udać. Każde z ramion ma własną przeciwwagę, ale do jednej z nich dołączona jest dodatkowa przeciwwaga, dynamicznie korygująca nacisk w zależności od położenia ramienia. W komplecie są trzy takie przeciwwagi, które dopasowujemy do masy wkładki (od 7 do 23 g). Firma podaje, że tzw. „tracking error”, czyli zniekształcenia wynikające z prowadzenia wkładki, a więc igły, po łuku, wynoszą w Simplicity II znikome 0,006%. Dla jasności: zniekształcenia w klasycznym ramieniu 9” mogą wynosić do 2,5%, a w najlepszych 12” ok. 2%.
Jak wcześniej wspomniałem firma zastąpiła rubiny łożyskami kulkowymi. Zastosowano technologię, którą Thales nazwał TTF (Thales Tension Free). Badania były prowadzone od 2012 roku. W skrócie chodzi o połączenie zalet łożysk rubinowych (jeden punkt podparcia, właściwości tłumiące, ustawienie kątowe) z łożyskiem kulkowym (odporność na obciążenie). Dzięki zastosowaniu TTF udało się uzyskać wyjątkowo niski współczynnik tarcia, kompletny brak luzu i niejako efekt uboczny system absorbujący drgania.
Ramię okablowane jest kablem własnej produkcji, z czystej miedzi. W poprzedniej wersji przewody były skręcone z sobą i prowadzone jedną z rurek. Teraz każdy kanał prowadzony jest osobno. Kable zakończone są wtykiem DIN albo RCA, na życzenie. W komplecie nie ma interkonektu, ale firma oferuje swój własny, za dopłatą. Test został przeprowadzony właśnie z nim.

Wykonanie każdego elementu jest ponadprzeciętne, można powiedzieć, że perfekcyjne. Ale czy można się spodziewać czegoś innego po potomkach najlepszych zegarmistrzów na świecie?

Dane techniczne (wg producenta)

Prędkości obrotowe: 33 ⅓ rpm, 45 rpm
Wow & flutter (przy 33 ⅓ rpm, DIN45 507): ±0,06%
Rumble: -60 dB (nieważone)
Wyjście: RCA / XLR / bezpośrednie
Waga: 16 kg
Wymiary: 432 x 312 x 91mm
Żywotność akumulatora: 16h

Dystrybucja w Polsce:

RCM S.C.

tel.: 32/206 40 16 
40-077 Katowice | Polska

rcm@rcm.com.pl

rcm.com.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

Źródła analogowe
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
Źródła cyfrowe
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
- Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
Wzmacniacze
- Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
- Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
Kolumny
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-101/GL
Słuchawki
- Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
Okablowanie
System I
- Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
- Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
Sieć
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
Audio komputerowe
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
Akcesoria antywibracyjne
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
Czysta przyjemność
- Radio: Tivoli Audio Model One