pl | en
Test
Przetwornik cyfrowo-analogowy
Bryston BDA-2

Cena (w Polsce): 10 465 zł

Producent: BRYSTON LTD.

Kontakt:
677 Neal Drive | Peterborough, Ontario
Canada | K9J 6X7
tel.: 705-742-5325/800-632-8217 | fax: 705-742-0882

e-mail: contact@bryston.com

Strona producenta: bryston.com

Kraj pochodzenia: Kanada

Produkt do testu dostarczyła firma: MJ Audio Lab

Tekst: Wojciech Pacuła | Zdjęcia: Wojciech Pacuła; Bryston (nr 2)

Data publikacji: 16. luty 2013, No. 106




Peterborough, Ontario, 14 listopada 2012 roku - Bryston LTD (Bryston Limited: Music for a Generation) producent najlepszej na świecie elektroniki, w 2012 roku świętujący 50. lecie istnienia, zapowiedział wprowadzenie do sprzedaży zewnętrznego przetwornika cyfrowo-analogowego (DAC) BDA-2.

Mocne słowa. Padły jednak z mocnych ust: kanadyjski Bryston to jedna z lepiej rozpoznawalnych marek audio. Zarówno w świecie audio konsumenckiego, jak i profesjonalnego. Podobnie jak brytyjskie ATC, Harbeth, Tannoy, PMC, dCS, duńskie Dynaudio, tak i Bryston Limited to firma czująca się dobrze po obydwu stronach „szyby”. To także jeden z niewielu producentów elektroniki, którym ta sztuka się udała; w ofertach niemal wszystkich wymienionych, poza dCS-em, królują kolumny głośnikowe.
Studyjna proweniencja sprzętu, poza walorami użytkowymi, gwarantuje zwykle jedno: wysoką jakość wykonania, a tym samym długą żywotność sprzętu. Posiadacze wzmacniaczy Brystona sprzed dwudziestu lat i więcej to potwierdzają. A posiadacze przetworników cyfrowo-analogowych? Cóż – jeszcze nie mieli czasu na to, aby się o tym przekonać’ poprzednik BDA-2, model BDA-1, pierwszy DAC w ofercie tego producenta, wszedł do sprzedaży w 2010 roku.
Nowy BDA-2 nie zastępuje poprzednika, a raczej uzupełnia ofertę. Bezpośrednią przyczyną wprowadzenia go do sprzedaży była potrzeba unowocześnienia wejścia USB, wcześniej ograniczonego do 16 bitów i 48 kHz. Teraz dostajemy nowoczesne rozwiązanie na kości XMOS, oferujące asynchroniczny przesył sygnału do 24 bitów i 192 kHz. USB to domena komputerów, a przez to trudna do opanowania. Bryston dostarcza swój własny driver do jego obsługi na pendrajwie w kształcie klucza. W czasie testu software nie obsługiwał jednak systemu Windows 8, z którego korzystam. Zwykle jest tak, że bez instalowania zewnętrznego programu możemy odtwarzać sygnały do 24/96. Tutaj jest inaczej – wejście jest całkowicie nieaktywne, dopóki nie zainstalujemy drivera firmy Bryston. A to oznacza, że nie miałem możliwości przetestować przetwornika pod kątem USB.
W BDA-2 poprawiono też zasilanie – osobne zasilacze dla sekcji cyfrowej oraz analogowej, każdy układ scalony ma swoje własne stabilizatory napięcia. Wymieniono też przetwornik cyfrowo-analogowy: wcześniej był to pracujący ze 128-krotnym oversamplingiem, 24-bitowy układ delta-sigma Cirrus CS4398, teraz mamy dwa, znacznie lepsze, 32-bitowe układy AKM. Wejścia cyfrowe są izolowane transformatorami izolującymi, a sygnał jest przetaktowywany, aby zminimalizować jitter. Układ wyjściowy pracuje w klasie A i jest w całości zbalansowany.

Upsampling

W szczególny sposób potraktowano upsamplowanie sygnału. Technika, kilka lat temu niezwykle popularna, polega na ponownym taktowaniu sygnału tak, aby z sygnału o próbkowaniu 44,1 kHz (lub 48 kHz) dostać sygnał o częstotliwości 192 kHz. Jak wiadomo, częstotliwość próbkowania określa górne pasmo przenoszenia: dla 44,1 kHz wynosi 22,05 kHz, a dla 192 kHz – 96 kHz. Upsampling niczego do sygnału nie dodaje, więc nowy sygnał, 192 kHz wciąż ma pasmo przenoszenia ograniczone do 22,05 kHz. Podobnie jest ze zmianą długości słowa. Choć układy upsamplingu nazywane są „Sample Rate Converter”, to w procesie tym wydłużane jest także słowo – z 16 bitów na 24. Ilość informacji się nie zwiększa, ponieważ dodaje się po prostu 8 „pustych” bitów. Po co to wszystko? Przyjęto, że upsamplowany sygnał 24/192, mimo że niosący dokładnie tyle samo informacji, co 16/44,1, był znacznie bardziej „przyjazny” dla DAC-ów, że układy konwertujące lepiej pracowały, dostając tak przygotowany sygnał.
Od tamtego czasu wiele się jednak zmieniło – o cyfrowym audio wiemy znacznie więcej. Okazało się, że praca upsamplera polegała przede wszystkim na minimalizacji jittera – to ostatecznie asynchroniczny konwerter, w którym sygnał był ponownie taktowany. Przypomina nam to coś? A może wejścia USB asynchroniczne? I dobrze…
Upsampling jest skomplikowanym procesem matematycznym. I jak wynika z teorii sygnału, ale i z praktyki, zmienia dźwięk. Wraz z eliminacją jittera w inny sposób, np. przez poprawienie sygnału, wpływ upsamplingu na dźwięk stawał sie coraz większy i niekoniecznie pozytywny. Bryston podszedł do sprawy niezwykle poważnie, ponieważ upsampling w BDA-2 jest SYNCHRONICZNY – sygnały 32, 48 i 96 kHz są upsamplowane do 192 kHz, zaś 44,1 i 88,2 kHz do 176,4 kHz. Układ można wyłączyć i samodzielnie zdecydować, w jaki sposób chcemy słuchać.

ODSŁUCH

Płyty wykorzystane w odsłuchu (wybór)

  • MJ Audio Technical Disc vol.6, Seibundo Shinkosha Publishing, MJCD-1005, CD (2013).
  • Abraxas, 99, Metal Mind Records, MMP CD 0102, CD (1999).
  • Anita O’Day, All The Sad Young Men, “Original Collection 50”, Verve (Japan), POCJ-2761, CD (1961/1999).
  • Bonney M., Sunny, BMG Ariola, 24931, CD (1995).
  • Dave Brubeck Quartet, Time Out, Columbia/Sony Music Entertainment Hong Kong, 83532, No. 55, K2HD CD (1959/2011).
  • floating.point, Free Falling, Piotr Sczepaniak, CD-R (2010); recenzja TUTAJ.
  • Frank Sinatra, Only The Lonely, Capitol/Mobile Fidelity, UDCD 792, gold-CD (1958/2002).
  • Handel, Arias for Cuzzoni, Simone Kermes, Lautten Compagney Berlin, dyr. Wolfgang Katschner, Edel Classic, 16422BC, CD (2009).
  • Jimmy Giuffre, Western Suite, Atlantic/Warner Music Japan, WPCR-25160, “Atlantic 60th”, CD (1958/2006).
  • Marek Biliński, Mały Książę, Bi.Ma., BiCD-09, CD (2010).
  • Megadeth, Countdown to Extinction, Capitol/Mobile Fidelity Sound Lab, UDCD 765, gold-CD (1992/2006).
  • Michael Jackson, Thriller. 25th Anniversary Edition, Epic/Sony Music Japan, EICP-963-4, CD+DVD (1982/2008).
  • Miles Davis, Kind of Blue, Columbia/Sony-Legacy, 480410, “Master Sound”, Super Bit Mapping, CD (1959/1995).
  • Muse, The Resistance, Warner Music Japan, WPZR-30355-6, CD+DVD (2009).
  • Slow, Art of Silence, Proa Records, 194000, CD (2011); recenzja TUTAJ.
  • The Tokens, The Lion Sleeps Tonight, RCA/BMG, 66510, CD (1994).
  • The Shadows, Greatest Hits, EMI, 81982, CD (2004).
Japońskie wersje płyt dostępne na

Jak zrobić, aby mające miejsce czy to w studio, czy w czasie koncertu wydarzenie muzyczne, a potem jego rejestracja i odtworzenie w jak największym stopniu się nawzajem przypominały? Albo żeby w jak najlepszy sposób przenieść pomysły muzyka tak, aby odtworzone w domu były najbliżej idei, którą artysta miał w głowie? To pytania dla świata audio zasadnicze. Odtworzenie nagrania w domu jest bowiem końcowym etapem długiej drogi, w czasie której wszystko się może zdarzyć. Czy to w ogóle możliwe? Czy możliwe jest, aby „przenieść” wydarzenia muzyczne do naszego domu w skali 1:1? Chyba jest jasne, że to bajka, tego nigdy, jak sadzę, nie będziemy w stanie dokonać. Głównie dlatego, że procesy rejestracji, potem miksowania, masteringu, przygotowania nośnika i jego wykonanie to procesy twórcze, nie ma w nich jednego „właściwego” sposobu, „złotej” zasady; wszystko opiera się na smaku, umiejętnościach, możliwościach, pieniądzach, celach, splocie wydarzeń oraz przypadku.
Odtworzenie nagrania w domu jest końcowym aktem i ostateczną interpretacją materiału muzycznego. Nie da się do tego inaczej podejść, jeżeli oczywiście chcemy zrozumieć przekaz. I nie chodzi mi o debilne „co poeta miał na myśli” (realizator dźwięku/producent/muzyk/wydawca/inżynier/przypadek), a o to, jak MY rozumiemy to, co jest przed nami, co MY mamy na myśli słuchając danego utworu. Myślę, że dokładnie o to chodziło Jasonowi Victorowi Serinusowi, kiedy we wstępniaku Music? Or Sound? pisał:

[…] kiedy bierzesz głęboki wdech i pozwalasz płynąć muzyce przez ciebie, czy to, co słyszysz ma dla ciebie muzyczny sens, czy wydaje się źle wyważone? Czy muzyka cię porusza, przenosząc na ciebie emocje, które kompozytor chciał zakomunikować? Jak się z tym wszystkim czujesz?
(Jason Victor Serinus, Music? Or Sound?, „Stereophile”, February 2013, s. 3.)

Trzeba wiedzieć, że podobnie jak ludzie odpowiedzialni za rejestrację i wydanie muzyki, tak każde urządzenie dokonuje interpretacji tego, co się doń wysyła. Przyzwyczailiśmy się myśleć o tym procesie, jak o zniekształceniach. I dobrze – ostatecznie chodzi o zniekształcenia sygnału. Ponieważ jednak sygnał zniekształcany jest przez WSZYSTKO, łącznie z nami samymi, warto czasem popatrzeć na to z innej strony, właśnie jak na zamierzony efekt, jak na wynik świadomych wyborów, jak na „autorski kompromis”.

Jeśli chciałbym w jakiś sposób to zilustrować, przetwornik cyfrowo-analogowy BDA-2 Brystona byłby modelowym przykładem. Kosztujące spore pieniądze urządzenie ma swój własny „dźwięk”, czy raczej: modyfikuje sygnał na swoją własną modłę. Można przyjąć, że jest to sposób wspólny z innymi, wysokiej klasy urządzeniami, których zadania podzielone są między systemy domowe i studyjne. Tradycyjnie urządzenia studyjne odbierane były przez społeczność audiofilską jako sterylne, suche, wyprane z emocji. A przy tym precyzyjnie definiujące atak dźwięku, dynamiczne i selektywne. Na podstawie swoich własnych doświadczeń muszę przyznać, że to w znacznej mierze prawda. Nie wszystkich urządzeń się jednak tyczyła – była też grupa drogich produktów, których wysmakowany przekaz różnił się od tego stereotypu.
Podobnie jak dźwięk Brystona. Czy to kontakt z kompletnie innym środowiskiem niż pro, czy po prostu dojrzałość – ważne, że w testowanym przeze mnie przetworniku słychać zarówno duże doświadczenie, jak i osobiste wybory powiązane w niezwykle wyważony sposób z tzw. „akuratnością”, tj. „obiektywną” równowagą.
Sprowadzając jego opis do kilku podstawowych określeń, powiedziałbym, że jego dźwięk jest bardzo rozdzielczy, nieźle nasycony i zachowuje fantastyczny timing. Rozmycie czasowe ataku, brak idealnego wyczucia uderzenia to problem wielu produktów, niezależnie od ceny. Rozumiem kompromisy, które do takich wyników prowadzą.

Jeśli jednak posłuchamy czegoś takiego, jak Bryston, gdzie utwór muzyczny ma swoją wewnętrzną logikę, wynikającą nie tylko z melodii, z następstwa fraz, barwy itp., ale i z rytmu, podskórnego pulsu, już zawsze będziemy czegoś takiego szukać gdzie indziej. I nawet jeśli przystaniemy na modyfikację tego aspektu, stawiając na coś innego, w głowie pozostanie mały pokoik, gdzie za zamkniętymi drzwiami to wspomnienie będzie czekało na swój moment. A ten prędzej, czy później przyjdzie.
Umiejętność definiowania poszczególnych instrumentów, wydarzeń, pogłosów w ramach całego miksu jest tu bowiem ponadprzeciętna. Można to docenić słuchając zarówno wybitnych nagrań w wybitnej wersji, jak np. We Get Request The Oscar Peterson Trio w niebywałej wersji UDC First Impression Music, jak i rzeczy, do których szanujący się meloman, dbający o reputację audiofil się nie przyznaje, dla przykładu: Sunny Bonney M., The Lion Sleeps Tonight The Tokens i The Chordettes grupy o tej samej nazwie. Niezależnie od rodzaju, „wadze” i wartości słuchanej muzyki, umiejętność kanadyjskiego przetwornika do umieszczania poszczególnych elementów w czasie, niedopuszczanie do ich rozmycia przekładało się na niesamowite poczucie „tu i teraz”, osiągane zwykle przez odpowiednią manipulację barwą. Ma się poczucie „stawania” się wydarzenia, a nie jego mechanicznego, martwego odtworzenia.

Wspomniałem o stereotypie dotyczącym urządzeń studyjnych; jednym z jego aspektów jest przekonanie o tym, że urządzenia tego typu grają mocną, ostrą górą i niskim, konturowym dołem. Jak zwykle, tak i ten stereotyp wziął się z obserwacji rzeczywistości i automatyczne przeniesienia tego doświadczenia na wszystkie urządzenia tego typu. Z Brystonem sprawa jest naprawdę bardzo ciekawa. Jego najwyższa góra jest lekko schowana, podobnie jak niski dół. Porównanie z odtwarzaczem odniesienia pokazało to momentalnie. Czy to znaczy, że BDA-2 gra środkiem, że jest podbarwiony na modłę urządzeń lampowych? No właśnie – absolutnie nie! To, o czym właśnie mówię jest częścią charakteru własnego tego urządzenia, nad którym inżynierowie, tak to widzę, musieli się nieźle napracować.
Żeby we właściwy sposób oddać to, co słyszałem, muszę się odwołać do przykładu związanego z technikami nagraniowymi. Głosy ludzkie oraz instrumenty akustyczne rejestrowane są za pomocą mikrofonów. Dotyczy to też instrumentów elektrycznych współpracujących z wyspecjalizowanymi systemami wzmacniającymi (np. „piecami” gitarowymi), jak gitary elektryczne, organy Hammonda i inne. Przyjęło się traktować mikrofony jak „okno”, przez które „widzimy” to, co jest przed nami. Wydaje mi się jednak, że znacznie bliższe rzeczywistości byłoby porównanie ze szkłem powiększającym. Mikrofon powiększa nagrywany element lub go pomniejsza – wszystko zależy, jak blisko/daleko od rejestrowanego źródła dźwięku jest umieszczony (wynika to z właściwości mikrofonu). Znacząca większość nagrań dokonywana jest z bardzo bliskiej odległości, kilkanaście centymetrów od fortepianu, głosu, trąbki to norma. Przekłada się to na powiększenie instrumentu, na dociążenie jego barwy, wyczuwalne nawet jeśli ją skorygujemy korekcją częstotliwości. Takimi nagraniami są niemal wszystkie rejestracje jazzowe z lat 50. i 60., np. (tylko dla ilustracji) Western Suite Jimmy’ego Giuffre, albo All The Sad Young Men Anity O’Day. Jeszcze dobitniej słychać to jednak w nowych realizacjach, nawet bardzo dobrych – dla przykładu Art of Silence duetu Slow. Bryston BDA-2 pokazuje te realizacje bliżej tego, co usłyszelibyśmy na żywo. Nieco odciąża dolną średnice, lekko wycofuje dół i pokazuje wszystko w lekkim dystansie. Przyzwyczailiśmy się do bliskiego brzmienia, ‘namacalność’ stała się jednym z atrybutów dobrego brzmienia – i OK. Kanadyjskie urządzenie redefiniuje jednak to, co jest w sygnale, jakby re-konstruowało realne wydarzenie, starając się przeskoczyć nad rejestracją i wydaniem. To niesamowite odczucie, warte poznania, nawet jeśli uważamy (jak ja), że zadaniem urządzenia jest maksymalnie wierne oddanie tego, co jest na nośniku/w pliku. BDA2 oddala nieco dźwięk, dając przy tym mnóstwo szczegółów, bardzo dobrą definicję i różnicowanie. To gęste granie – choć lepiej słychać to przy odtwarzaczu plików jako źródle.
Nagrania dokonane w sporej odległości, jak większość muzyki klasycznej też były lekko oddalane. Dźwięk był nieco mniejszy niż z odtwarzacza odniesienia. Nie było to jednak tak wyraźne, jak w przypadku bliskiego omikrofonowania, nie były to działania symetryczne.

Nieco inaczej przetwornik zachowuje się, kiedy podłączymy do niego odtwarzacz plików. Dźwięk staje się głębszy i cieplejszy; wyższa średnica jest lekko wytłumiona. Niska średnica i część basu są mocne, pełne, nasycone, przez co wszystkie wydarzenia na scenie wydają się duże. Nie tak duże, jak grane z referencyjnego CD, ale właśnie przez owo dociążenie dołu – większe.
Dźwięk nie jest już aż tak precyzyjny, jak wcześniej, dostajemy jednak coś, co z plikami raczej nie jest kojarzone, tj. namacalność, wiarygodność. Niemal wszystkie odtwarzacze plików, poza tymi najdroższymi, cierpią na anoreksję i odklejenie od rzeczywistości. Jak gdyby nie potrafiły oddać emocji zawartych w nagraniach. Nie spełniałyby więc podstawowego postulatu stawianego przez, przywołanego wcześniej, Jasona Victora Serinusa. Bryston idzie pod prąd, właśnie przez lekkie podbarwienie, przez przesunięcie akcentu w dół. Nagrań słucha się z przyjemnością, słychać zalety przejścia na 24 bity, a to w postaci głębszej barwy, a to przez dodanie bryłom „powagi”. Różnice w częstotliwości próbkowania nie były tak jednoznaczne, jak być mogły, ale najwyraźniej nie można mieć wszystkiego.

Podsumowanie

Słuchając urządzeń audio pod kątem naszego systemu, czyli zastanawiając się czy je kupić, czy nie, warto zrobić najpierw rachunek sumienia i pomyśleć, czego tak naprawdę od danego produktu oczekujemy. W ocenie ważne jest oczywiście to, czy dźwięk jest wysokiej próby, w każdym przedziale cenowym, jednak ostatecznie i tak będzie się liczyło, jak dobrze z danym urządzeniem się czujemy. Bryston BDA-2 oferuje rzeczy, z których inne produkty byłyby dumne, gdyby tylko mogły się nimi pochwalić. Przede wszystkim zachowuje spójność przekazu, fantastycznie definiując czas w muzyce. To z kolei prowadzi do braku wewnętrznego napięcia nadawanego muzyce przez urządzenia. Bez spowalniania, zaokrąglania, co może być miłe, ale na krótką metę. jego barwa jest trudna do jednoznacznego określenia. Z jednej strony bas i góra potrafią zagrać naprawdę mocno, szczególnie z odtwarzaczem plików i z komputerem, z drugiej jednak strony przekaz jest lekko zdystansowany, przez co subiektywnie wydaje się, że wyraźniejszy staje się środek. Nie jest to jednak zamierzona manipulacja na barwie, a wynik innych wyborów. Rozdzielczość jest znakomita i dopiero znacznie droższe urządzenia cyfrowe pokazują bogatszy wewnętrznie, bardziej zniuansowany przekaz. Warto Brystona połączyć z jakimś nasyconym systemem, niczego w ten sposób nie zabierzemy, a dostaniemy „sprężynę”, która będzie napędzała całą tę maszynerię.
Bardzo ciekawe efekty można osiągnąć stosując upsampling. Jak wcześniej wspomniałem, to praca na sygnale, która ten sygnał nieodwołalnie zmienia (i nie chodzi tylko o zmianę częstotliwości próbkowania i długości sowa). W Brystonie BDA-2 słychać to momentalnie, co dobrze świadczy o jego możliwościach w zakresie różnicowania, o rozdzielczości, ale i o tym, że sygnał jest wcześniej świetnie traktowany, tj. ze ma niski jitter. Włączenie przycisku „Upsampling” dodaje do dźwięku wagę i masę, nakierowując słuchacza na środek pasma i jego niższy zakres. Jeśli więc komuś brakowało trochę dociążenia, może tę opcję wypróbować. Jednocześnie jednak dźwięk jest nieco bardziej „plastikowy” i mniej rozdzielczy; lekko stłumiona jest też wyższa średnica. Wybór należy oczywiście do słuchacza i fajnie, ze ma do dyspozycji tego typu cyfrowy filtr, modelujący dźwięk. Dla mnie jednak jednoznacznie lepiej DAC sprawowował się, kiedy kontrolka nad tym przyciskiem się nie paliła. To bardzo udane urządzenie ładnie pokazujące, na czym zależy ludziom związanym ze studiami nagraniowymi i ze sceną, a mającymi kontakt także drugą stroną „szyby” – odbiorcami końcowymi. Świetnie wyposażony, znakomicie zbudowany DAC, który posłuży swojemu właścicielowi przez długie, długie lata.

BUDOWA

Przetworniki cyfrowo-analogowe są zwykle nieduże. Niepotrzebne są w nich bardzo wydajne, a więc duże, transformatory zasilające, nie ma żadnych części ruchomych (np. napędu, nie emitują zbyt wiele ciepła. Przetwornik Brystona BDA-2 nie jest wyjątkiem, choć obudowę skonstruowano tak, aby była możliwie najbardziej solidna. Stąd gruby, aluminiowy front o standardowej szerokości oraz sztywna obudowa ze stalowych kształtowników – niska, ale dość głęboka.
Urządzenie obsługuje się niewielkimi guziczkami, nad którymi umieszczono małe diody LE. W kolorze zielonym/czerwonym!!! Nareszcie nie ma niebieskości!!! Kolor zielony wskazuje synchronizację danego wejścia z nadajnikiem (transportem), zaś czerwony brak takowego. Jakby tego było mało, obok jest osobna dioda „Lock”, służąca temu samemu celowi. Guzikami zmieniamy aktywne wejście, włączamy/wyłączamy układ upsamplingu i włączamy/wyłączamy samo urządzenie. Dioda o której mowa znajduje się w jednym z dwóch rządków diod LED, wskazujących częstotliwość próbkowania. DAC przyjmuje sygnał do 24 bitów i częstotliwości próbkowania 44,1, 48, 88,2, 96, 176,4 oraz 192 kHz. Nie przyjmuje natomiast sygnału DSD. Nie ma też wskaźnika ilości bitów.
Bryston stosuje opracowane przez siebie techniki zmniejszające jitter sygnału, w tym przetaktowanie oraz upsampling (bo tak ów układ jest tu używany). Inaczej niż inni, stosuje upsampling synchroniczny, osobny dla rodziny 44,1 kHz (pomarańczowy kolor diody) i 48 kHz (kolor zielony).
Urządzenie wyposażono w szeroką gamę wejść i wyjść: osiem wejść cyfrowych: dwa optyczne TOSLINK, dwa RCA, dwa BNC, jedno AES/EBU oraz jedni USB. To ostatnie jest asynchroniczne 24/192. Jest też wyjście cyfrowe RCA i dwie pary wyjść analogowych: niezbalansowane RCA i zbalansowane XLR. Wszystkie gniazda wyglądają bardzo solidnie, pochodzą z Neutrika. Mamy też gniazdo RS232 pozwalające zmieniać oprogramowanie urządzenia oraz trigger. Gniazdo sieciowe to klasyczne EIC 16 A. Przetwornik stoi na dużych, gumowych nóżkach. Warto postawić go na nóżkach z ceramicznymi kulkami.

Bryston to nowoczesna firma, nie garażowa (z całym szacunkiem i miłością), jednoosobowa firma. Dlatego też jej elektronika budowana jest z wykorzystaniem montażu powierzchniowego. Tylko część elementów jest przewlekanych – to przede wszystkim kondensatory i stabilizatory napięcia, czyli: zasilacz.
Płytka drukowana zajmuje mniej niż połowę obudowy, ta jest więc tak duża po to, aby odsunąć od niej duży transformator toroidalny oraz zapewnić układom stabilność mechaniczną. Przy wejściach elektrycznych zamontowano transformatory dopasowujące impedancję. Przy gnieździe USB widać dużą kość XMOS US1219 z własnym, wysokiej klasy zegarem taktującym. Zaraz obok są dwa kolejne: dla rodzin 44,1 kHz oraz 48 kHz.
Po wybraniu aktywnego wejścia sygnał trafia do upsamplera, w tej roli kość Burr Brown SRC43921. Następnym krokiem jest konwersja cyfrowo-analogowa. Zastosowano do niej dwa duże, bardzo ładne konwertery AKM AK4399 z serii Audio4Pro, po jednym na kanał. Pracują z sygnałem do 32 bitów i częstotliwością próbkowania 192 kHz. I wreszcie sekcja analogowa – ładne, osobne biegi dla każdej gałęzi. Zbudowano je w technice SMD, wyłącznie przy wykorzystaniu tranzystorów – na końcu naprawdę dużych. Przy każdej gałęzi są osobne stabilizatory napięcia. Cały zasilacz jest zresztą rozbudowany – osobne gałęzie ma sekcja cyfrowa i analogowa. To bardzo solidne urządzenie.

Dystrybucja w Polsce
MJ Audio Lab

tel.: (22) 397 79 08; (22) 397 79 07
tel. kom.: +48 888 693 711, +48 506 063 857

e-mail: office@mjaudiolab.pl

www.mjaudiolab.pl



System odniesienia

  • odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor AIR V-edition (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz: Polaris III [Signature Version] + zasilacz AC Regenerator, (wersja z klasycznym zasilaczem, test TUTAJ)
  • końcówka mocy: Soulution 710
  • wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version (recenzja TUTAJ)
  • kolumny: Harbeth M40.1 Domestic (test TUTAJ)
  • podstawki pod kolumny: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
  • słuchawki: HiFiMan HE-6, Sennheiser HD800, AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω
    (recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
  • interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Acrolink Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo
    (test TUTAJ)
  • kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
  • kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9300 (wszystkie elementy, recenzja TUTAJ) | Harmonix X-DC350M2R Improved-Version (recenzja TUTAJ)
  • listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate
  • stolik SolidBase IV Custom; opis TUTAJ
  • pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
  • platforma antyrezonansowa Acoustic Revive RAF-48 (pod odtwarzaczem CD, recenzja TUTAJ)
  • platforma Pro Audio Bono pod wzmacniaczem Leben CS300 [Custom Version] (recenzja TUTAJ)
  • wkładki gramofonowe: Miyajima Laboratory KANSUI (test TUTAJ), Miyajima Laboratory SHIBATA (test TUTAJ), Denon DL-103SA (test TUTAJ)