Kolumny J.A.G. Electronics TM Cena (w Polsce, za parę): 6500 zł Producent: JAG Electronics Kontakt: 93 271 Łódź | Dąbrowskiego 89 | Polska tel.: +48 505 130 700 e-mail: jag@jagelectronics.com Strona internetowa: JAG Electronics Kraj pochodzenia: Polska Produkt do testu dostarczyła firma: JAG Electronics Tekst: Wojciech Pacuła Zdjęcia: Wojciech Pacuła |
Data publikacji: 1. grudnia 2012, No. 104 |
|
Pamiętam dobrze, jak w roku 2007 na wystawie Audio Show po raz pierwszy zobaczyłem produkty firmy JAG Electronics, w skrócie - JAG (o AS2007 czytaj TUTAJ). Trzy półki z lampowymi wzmacniaczami, a obok nich kolumny z egzotycznymi głośnikami, jeśli dobrze pamiętam - Siemensa. Zresztą, wcale nie to pamiętam najlepiej, a kolorowy łańcuch oddzielający część ze sprzętem, w której siedział jakiś człowiek, od części dla zwiedzających. Nie tylko mnie to zdziwiło. Nie wiem kiedy, jakoś mi to umknęło, w ofercie JAG-a pojawiły się jednak znacznie bardziej konwencjonalne głośniki, przeznaczone do stałej oferty. Przez długi czas był to jedynie model wolnostojący TS, z przetwornikami SEAS-a i bardzo dobrymi elementami w zwrotnicy. Jego cechą szczególną była (jest) wysoka skuteczność - powyżej 90 dB, przy 8 Ω. TM jest typowym układem dwudrożnym wentylowanym z tyłu (w sprzedaży też układ z bas-refleksem skierowanym do dołu z uwagi na łatwiejsze ustawienie w mniejszych pomieszczeniach). Obudowa wykonana z MDF-u, przednia ścianka wykonana warstwowo przez doklejenie po prasą dodatkowej płyty HDF zwiększającej sztywność tak, aby wyeliminować niekorzystne rezonanse. Okleiny wykonane z naturalnych fornirów. ODSŁUCH Płyty wykorzystane w odsłuchu (wybór)
Kiedy producent elektroniki bierze się za kolumny, wyniki są, w najlepszym razie, niepewne. Znam wielu fantastycznych konstruktorów, których wzmacniacze olśniewają, odtwarzacze zachwycają, a których kolumny po prostu błagają o litość. Jest też wiele firm dobrze wywiązujących się z zadania. Ich głośniki fajnie grają i dobrze wyglądają. Nic nie wyróżnia ich jednak spośród setek innych produktów, poza tym, że firmie najwyraźniej zależało, aby sprzedawać całe zestawy, a nie tylko jakąś ich część. Słuchając kolumn TM można dojść do krańcowo innego wniosku: to kolumny powstałe z myślą o DOPEŁNIENIU oferty, o domknięciu systemu tak, aby wydobyć z niego to, co najlepsze. Krótkie demo jest w ich przypadku kompletnie nieadekwatne dlatego, że to kolumny, które nieco wycofują przekaz, nie rzucają niczego na twarz. Ich dźwięk może się przez długi czas wydać uspokojony. I rzeczywiście, to jest bardzo zrelaksowany dźwięk, mam na myśli to, że nie przenosi na nas wewnętrznych "naprężeń" wynikających z problemów rejestracji dźwięku i jego odtworzenia. To nie jest jednak to samo, co "uspokojony". Słowo to sugeruje bowiem celowe działanie polegające na odebraniu muzyce czegoś, co jest jej immanentną częścią, wskazuje na zubażającą przekaz manipulację. Tymczasem testowane kolumny niczego nie zabierają. Tak, modyfikują, robi to każdy element audio, ale ów spokój nie jest uzyskany sztucznie przez wygładzenie ataku, przez homogenizację przekazu, przez wycofanie skrajów pasma. Ten tym "spokoju", jak mi się wydaje, powstaje, kiedy zdejmiemy z muzyki coś naddanego (a przynajmniej jakąś część), czego normalnie w niej nie ma, co jest jednak czymś z zewnątrz, nie ze środka. TM-y zdają się działać właśnie w ten sposób - same od siebie niewiele dodają, niewiele ujmują, ale słychać w nich dążenie do ominięcia głównych problemów związanych z klasycznymi kolumnami. Jedną z ich najważniejszych cech jest fenomenalne różnicowanie, innym słowem to, w jak odmienny sposób pokazują różne płyty, czy nawet nagrania na tym samym krążku. Jak z płyty Lieder z kompozycjami Shuberta, jak z The Freewheelin' Dylana. To nie jest jednostajne granie, papka przetrawiona gdzieś po drodze do naszych uszu. A przecież w pierwszym momencie tego tak nie odbieramy. Dlaczego? |
Nie jestem pewien. Słychać, że odpowiedź impulsowa jest niebywała, że muzyka żyje, oddycha, ma różne odcienie, że kolumna podąża za nagraniem, a nie odwrotnie. Z drugiej strony zdystansowanie, oddalenie pierwszego planu od słuchacza jest ewidentne. Co więcej wolumen tego dźwięku, choć sam w sobie ładny, nie jest aż tak duży, jak z kolumn Harbetha czy Sonus fabera. Tego typu kolumny nie sprzedają się na pniu, na podstawie pierwszego efektu, ani tym bardziej wyglądu. Trzeba dla nich odpowiedniego klienta - świadomego i doświadczonego. A jednak efekt, jaki wywrą na kimś takim będzie niesamowity. Puszczane przez nie mocniejsze granie, jak Kings of Leon zostanie odebrane z pomrukiem zadowolenia i akceptacji. Coś mocniejszego, np. Year Zero Nine Inch Nails - już nie. Kolumny grają swoje tylko do pewnego poziomu dźwięku, potem kompresują dźwięk, który zaczyna przez to brzmieć agresywnie. Jeśli jednak pozostaniemy po TEJ stronie zdrowego rozsądku, będziemy siedzieli w miarę blisko TM-ów, wówczas magia o której mówię - a to może być prawdziwa magia, efekt o którym często się pisze, a który rzadko jest tak naprawdę doświadczany - będzie występowała z niemal każdą płytą, jakiej będziemy słuchać. Podsumowanie Wzmacniacz 300B firmy JAG przypadł mi do gustu. Niedrogi, ładnie wykonany, wprowadzał w świat wyrafinowanego dźwięku wszystkich, którzy nie chcą wydawać na urządzenia krocie. Równie duże wrażenie na Marku Dybie zrobiła jego nowa wersja, 300B II. Obydwa urządzenia otrzymały od nas wyróżnienia w postaci Nagród Roku. Metodologia testu Odsłuch miał charakter porównania A/B, ze znanymi A i B i dość długim czasem pomiędzy próbkami A i B. Sample muzyczne miały długość 2 min., ale po zakończeniu oficjalnego testu odsłuchiwane były też całe płyty. BUDOWA Kolumny głośnikowe kojarzą się nam dość jednoznacznie, przynajmniej w ramach idiomu kolumn dla melomana, audiofilskich (po prostu takich, które dobrze grają, nie fałszując rzeczywistości). To prostopadłościenne paczki, przeznaczone albo do postawienia bezpośrednio na podłodze, albo na specjalnych podstawkach (standach). Testowany model TM łódzkiej firmy JAG Electronics należą nominalnie do tej drugiej grupy. Ale nie do końca. To rzeczywiście konstrukcje, w których obudowa nie sięga do samej podłogi, przypominające przez to klasyczne monitory. Proporcje obudowy są jednak inne - trzeba by do nich stosować znacznie niższe podstawki niż zazwyczaj. Żeby wyeliminować ten element z równania konstruktor zespolił podstawki swojego pomysłu z kolumnami. Powstała w ten sposób sztywna struktura jest też naprawdę ładna. Kolumny są niewielkie, tj. wąskie i dość płytkie. Oklejono je naturalnym fornirem. Mają konstrukcję dwudrożną, z bas-refleksem. Obydwa głośniki pochodzą od norweskiej firmy SEAS. Górę reprodukuje jedwabna, 27-mm kopułka z odlewanym, sztywnym frontem, a dół i środek przetwornik o średnicy fi 180 mm z papierową, powlekaną materiałem tłumiącym drgania, membraną. Jego kosz jest wyjątkowo solidny, a ożebrowanie ukształtowane w taki sposób, aby nie hamować przepływu od tylnej strony membrany. Głośnik został nasunięty na kosz kopułki wysokotonowej - najwyraźniej po to, aby zbliżyć ich centra akustyczne. Wylot bas-refleksu znajduje się na tylnej ściance. jedynym elementem, który mnie razi są wkręty mocujące głośnik nisko-średniotonowy - powinny mieć ampulowe łebki.
Zwrotnica wygląda bardzo ładnie - znajdziemy w niej tylko powietrzne cewki i polipropylenowe kondensatory Jantzena. Nie wiem, jakiej firmy kable wewnątrz zastosowano, ale to bardzo gruba skrętka ze srebrzonej miedzi, lutowana do przetworników i zwrotnicy. Zaciski głośnikowe są pojedyncze - to standardowe, złocone nakrętki w plastikowej wytłoczce. |
|
|||
|
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity