Data publikacji: 1. listopada 2012, No. 103
|
|
"Miasto Hillerød ma bogate kulturalne i handlowe tradycje. Hillerød znane jest przede wszystkim ze stojącego w centrum miasta zamku Frederiksborg ("Frederiksborg Castle"). Inną kulturalną instytucją jest Hillerød Viden- og Kulturpark (Park Kultury i Wiedzy w Hillerød), biblioteka, jak również odbywające się tam okołokulturowe warsztaty i wydarzenia sportowe. To centralne miejsce życia kulturalnego Hillerød - dzięki wystawom, muzyce i teatrowi."
Tyle o Hillerød mówi "Wikipedia". Ta najpopularniejsza w tej chwili encyklopedia nie mówi jednak o tym, że właśnie tam, w tym niewielkim, liczącym nieco ponad 30 000 mieszkańców, niezwykle zaangażowanym w kulturę mieście swoją siedzibę ma firma Davone, owoc pracy pana Paula Schenkela, którego miałem okazję poznać osobiście podczas wystawy High End 2011 (patrz TUTAJ).
Widząc Paula (u nas zdj. nr 2) nietrudno dojść do wniosku, że mamy do czynienia z człowiekiem, który jest nieszablonowy. Patrzymy na jego produkty i jesteśmy tego pewni - zarówno jego pierwsza konstrukcja, kolumny Rithm (zdj. nr 5), testowane przeze mnie w listopadzie 2009 roku (No. 67), jak i następna, cudowne kolumienki Ray (zdj. nr 6) są na tyle inne niż wszystko dookoła, że z łatwością wykraczają poza branżę audio, stając się częścią ogólnie pojętej branży dóbr luksusowych. To bowiem nie tyle kolumny, co raczej dzieła sztuki użytkowej. Opinię tę potwierdzają zresztą, jeszcze niegotowe, kolumny Grande, których zdjęcia zdążyły już obiec prasę dla mężczyzn na całym świecie (zdj. nr 8) . Do tej ekskluzywnej grupy dołączyły niedawno kolumny Mojo, przedmiot niniejszego testu.
"Davone Mojo to niezwykle zgrabne kolumienki o bardzo oryginalnym designie, przeznaczone nie tylko do małych pomieszczeń." Tak zaczynają się materiały przysłane przez polskiego dystrybutora, firmę Galeria Audio. I rzeczywiście - kolumny wyglądają niezwykle oryginalnie, choć - na tle innych modeli tej firmy - są zaskakująco "tradycyjne".
Bo koncept, wedle którego zostały przygotowane znany jest powszechnie i stosowany przez wiele innych firm. Wystarczy przypomnieć np. firmę Duevel i jej model Bella Luna (czytaj TUTAJ, który "zagrał" w serialu M.D. House (stały w domu House'a), Planet (czytaj TUTAJ), czy miniaturowe głośniczki Colibri włoskiej firmy LuxuryAudio (czytaj TUTAJ). Na szersze wody pomysł wypłynął zaś dzięki firmie Mirage, która wykorzystała go w popularnej serii OMNI.
W pomyśle tym chodzi o próbę spełnienia najskrytszych marzeń melomanów - o ogromną przestrzeń, nie związaną z kolumnami. Wszystkie konstrukcje o których mówiłem korzystają z głośników dynamicznych w ten sposób, aby ich promieniowanie było dookólne, rozchodziło się planie poziomy w 360°. Dojście do tego jest w nich dość zbliżone - głośniki skierowane są pionowo, albo do góry, albo do góry i na dół, a dźwięki z nich są najczęściej rozpraszane przez skierowane do ich środka stożki (zresztą zawsze z drewna).
Pomimo to, pomimo że to pomysł znany od lat, kolumny Mojo wynoszą go, dzięki designowi na zupełnie inny poziom. To z pozoru bardzo prosta forma - czarny, obciągnięty materiałem, ścięty od góry stożek (dostępne są tez inne kolory tkaniny), o średnicy podstawy fi 257 mm i górnej części stożka fi 110 mm, wysoki na 304 mm. Od góry, na sztywnym, stalowym wysięgniku przykręcony jest drewniany stożek rozpraszający falę dźwiękową promieniowaną przez głośnik wysokotonowy. To nie jest jednak kopułka, a przetwornik z membraną stożkową, o średnicy 75 mm. Głośnik niskotonowy skierowany jest ku dołowi i ma średnicę 125 mm. Na dolnej ściance jest też wylot bas-refleksu oraz pojedyncze zaciski głośnikowe. I tyle.
A jednak jest w tym projekcie coś, co sprawia, że postrzegany jest jako luksusowy. Połączenie głębokiej czerni materiału, pięknie wykonanego akustycznego reflektora, dyskretne logo itp. - to wszystko jest ze sobą złożone w nadzwyczajny sposób.
O DAVONE PISALIŚMY
- TEST: kolumny Davone RITHM, czytaj TUTAJ
ODSŁUCH
Metodologia testu
Zaczynam część odsłuchową od metodologii, ponieważ kolumny Davone wymagały zupełnie innego podejścia do tematu niż klasyczne, audiofilskie konstrukcje (z naciskiem na "klasyczne" - Mojo jak najbardziej są audiofilskimi kolumnami, jednak swoich wielbicieli znajdą także, a może przede wszystkim, wśród "normalsów").
Tak niezwykłe konstrukcje generują bowiem przy teście określone problemy. Właściwie nie są przeznaczone do pracy na tradycyjnych standach - ich dół jest zbyt szeroki, jak na górne blaty 99% podstawek. Są też za małe, żeby je postawić na podłodze. Ich przeznaczeniem są więc zapewne wysokie komody, duże biurka, a nawet wnęki okienne.
Przetestowałem je więc w trzech nietypowych miejscach, tj. na biurku, obok monitora komputerowego mojego syna, na dużym stole drewnianym, na którym leży mój laptop (także w tym momencie) i na biurku mojej córki, gdzie pracowały z systemem all-in-one coctailAudio X10 o którym pisałem TUTAJ. Żeby jednak zobaczyć, co te kolumny naprawdę potrafią i jak ich granie ma się do tradycyjnych kolumn, postawiłem je także na szerokich standach Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands, na których normalnie stoją moje Harbethy M40.1. Ich górny blat jest bardzo szeroki, a podstawki są niezwykle złożone mechanicznie. I zupełnie nie przeszkadzało mi, że kosztują jakieś osiem razy więcej niż same kolumny...
Płyty wykorzystane w odsłuchu (wybór)
- Assemblage 23, Bruise. Limited Edition, Accession Records, A 128, 2 x CD (2012).
- Audiofeels, Uncovered, Penguin Records, 5865033, CD (2009).
- Carol Sloane, Little Girl Blue, Sinatra Society of Japan, XQAM-1036, HQCD (2010).
- Diana Krall, All for You, Impulse!/JVC, 532 360-9, XRCD24 (1996/2010).
- Niemen & Akwarele, Sukces, Muza Polskie Nagrania/Polskie Nagrania, PNCD 354, "Niemen od początku - III", CD (1968/1996).
- Dead Can Dance, Anastasis, [PIAS] Entertainment Group, PIASR311CDX, "Special Edition Hardbound Box Set", CD+USB drive 24/44,1 WAV (2012).
- Depeche Mode, Enjoy The Music....04, Mute, XLCDBONG34, maxi-SP (2004).
- Depeche Mode, John The Revelator, Mute, LCDBONG38, maxi-SP (2006).
- Hilary Hann, Hilary Hann Plays Bach, Sony Classical, SK 62793, Super Bit Mapping, 2 x CD (1997).
- Jean-Michel Jarre, Magnetic Fields, Dreyfus Disques/Epic, EPC 488138 2, CD (1981/1997).
- Ultravox, Vienna, Chrysalis/EMI, 23436527, "Remastered Definitive Edition", 2 x CD (1981/2008).
- Vangelis, Spiral, RCA/BMG Japan, 176 63561, K2, SHM-CD (1977/2008).
- Yo-Yo Ma & Bobby McFerrin, Hush, Sony Music/Sony Music Hong Kong Ltd., 543282, No. 0441, K2HD Mastering, CD (1992/2012).
Japońskie wersje płyt dostępne na
Najlepszym słowem opisującym to, co usłyszałem po podpięciu Mojo do maleńkiego coctailAudio X10 (czytaj TUTAJ), który normalnie gra z kolumnami Cambridge Audio Minx Min 11 to niedowierzanie.
Wiedziałem, że zintegrowany system all-in-one (przypomnę, że chodzi o maleńki odtwarzacz plików, CD, wzmacniacze i radio internetowe w jednej, atrakcyjnej obudowie) coctaiAudio gra dobrze, że gra fajnie, że podstawowe elementy jego dźwięku są dobrze poukładane i że jest po prostu bardzo udanym produktem. Nie wiedziałem jednak, że potrafi grać TAK dobrze!
Widzicie, jestem raczej zblazowanym, może nawet nieco znudzonym dziennikarzem specjalistycznym, który stara się swoją pracę wykonywać maksymalnie rzetelnie i uczciwie, który jednak widział, słyszał, rozkręcał tyle urządzeń, że nawet w przybliżeniu trudno określić ich ilość. A jednak co jakiś czas przychodzi coś, co wybija mnie z rytmu, z rutyny. I to wcale nie musi być coś ultra high-endowego, choć to dla mnie "sól tej ziemi" - to może być właśnie coś w rodzaju Davone Mojo i coctaiAudio X10.
|
Dźwięk tego zestawienia jest niewiarygodnie wręcz, szczególnie jak na te pieniądze, ale też i ogólnie, przyjemny. Jest oczywiście dobry, ale nie o to tu chodzi. Jak mówiłem, audiofile to tylko część z docelowego "targetu" tych kolumn i klasyczne określenia tracą nieco na mocy. A 'przyjemne' to najlepsze czego możemy w muzyce szukać, o co możemy walczyć i czego się domagać.
Rzeczą dla tego dźwięku podstawową jest znakomite wyczucie barwy. Już przy opisie coctailAudio pisałem, że w jego dźwięku nie ma żadnych wyostrzeń czy rozjaśnień, ale dopiero z tak dobrze grającymi kolumnami słuchać, że to coś więcej niż tylko ładna barwa, że jest tam i dynamika, i czystość.
No i jest bas. Fantastyczny. W kategoriach audiofilskich opisalibyśmy go jako nasycony, pełny, bez wyraźnej definicji i bez najniższej podstawy. Tyle tylko, że Mojo zagrają u ludzi, którzy audiofilów traktują, w najlepszym przypadku, jak nieszkodliwych maniaków, dziwaków. I właśnie dla nich Davone Mojo będą błogosławieństwem! Wysokiej klasy dźwięk bez żadnych obciążeń, bez posądzenia o audiofilstwo czy coś równie przykrego :)
coctailAudio X10 stoi na należącym do córki, niewielkim, kupionym w Ikei biurku. Biurko jest dość płytkie, więc siedzi się blisko, stojących tuż przy ścianie, kolumn. Davone także stały bardzo blisko ściany i blisko słuchającego. Mimo to właśnie ten system, to ustawienie spowodowało u mnie wyrzut adrenaliny i spowodowało bieganie po kolejne płyty, żeby sprawdzić, jak gra to, czy tamto. Poziom siły głosu był dość wysoko, ok. 75/100, ale nie słyszałem żadnej kompresji, ani zniekształceń typowych dla małych systemów i niewielkich kolumn. MINXy Cambridge Audio są cudowne, maleńkie, niedrogie - po prostu robią z wdziękiem to, co do nich należy. Davone to jednak zupełnie inna liga, można nawet powiedzieć, że inny wszechświat.
Pamiętając dobrze, jak zagrały aktywne kolumny Ancient Audio Studio Oslo (czytaj TUTAJ) wiedziałem już mniej więcej, co można zrobić z małym głośniczkiem. Davone, muszę to powiedzieć, podobały mi sie jednak jeszcze bardziej niż polskie kolumny. Tak, wiem, że są dwukrotnie droższe, że trzeba do nich dokupić wzmacniacz itp. Mimo to więcej frajdy miałem z odsłuchu Mojo. Z Monitor Oslo miałem ciągle gdzieś w tyle głowy, że to "monitory" i szukałem w ich dźwięku precyzji, czystości, dynamiki itp. I to wszystko dostałem, pomimo maleńkich rozmiarów przetwornika w nich zastosowanego. Przy kolumnach Paula Schenkela nie miałem żadnych obciążeń i może właśnie dlatego świetnie się bawiłem nosząc je po domu, podłączając do różnych urządzeń, stawiając je w różnych miejscach, także na podłodze. Wszędzie grały co najmniej dobrze, a najczęściej zaskakująco satysfakcjonująco.
Pomaga temu ich nietypowa budowa, a co za tym idzie nietypowa propagacja dźwięku emitowanego za ich pomocą. Kolumny grają pełnym, dużym dźwiękiem właściwie niezależnie od tego, gdzie je postawimy. Im dalej od nich, tym bardziej rozmyte będą źródła pozorne, tym mniejszą będą miały definicję, ale tym lepiej pokazywane będą relacje przestrzenne między nimi, tym większy spektakl będziemy mieli przed sobą. Nie miało też większego znaczenia, czy kolumny stały wysoko, czy nisko, bo podobne odczucia miałem po prostu chodząc po pokoju. Siadając, przestrzeń malała, znakomicie poprawiała się jednak czytelność poszczególnych instrumentów.
Zmiana wzmacniacza i źródła na coraz lepsze była ukazywana przez kolumny nie bezpośrednio, a przez zmianę dynamiki, kompresji i wolumenu. To nie są najbardziej selektywne kolumny na świecie, podobnie zresztą jak wszystkie z akustycznym reflektorem, nie promieniujące bezpośrednio w kierunku słuchacza.
I może właśnie dzięki temu zmiany o których mówię nie były dramatyczne. A ich ocenę "ustawił" już na początku maleńki coctailAudio! Pozwala to z ufnością patrzeć na ich ew. łączenie z elektroniką, bo - jestem pewien - w większości systemów będą najdroższym elementem.
Podsumowanie
Jak pisałem w części dot. metodologii testu, Davone Mojo przesłuchałem w kilku różnych miejscach i w kategoriach bezwzględnych wypadły nadspodziewanie dobrze. Pomimo że wyglądają inaczej niż znane audiofilom kolumny, pomimo że zastosowane w nich głośniki do jakiś szczególnie zaawansowanych nie należą, udało się Paulowi Schenkelowi złożyć niezwykle zgrabną całość, której wady znikają pod zaletami.
W kategoriach względnych, tj. biorąc pod uwagę zwykły "fun", jaki z nimi mamy, to jedne z najlepszych niewielkich kolumn dla ludzi spoza branży audio (choć nie tylko, ale myślę, że to ich trzeba nimi zarazić) jakie słyszałem. Bezproblemowe w ustawieniu, wyjątkowo estetyczne, z dość ciepłym, dynamicznym dźwiękiem i nieprawdopodobną sceną dźwiękową, która rośnie i rośnie w miarę, jak się od kolumn oddalamy. Polecam wszystkim!!!
BUDOWA
Mojo to niewielkie, wysokie na 304 mm i o średnicy podstawy fi 257 mm, kolumny duńskiej firmy Davone, przeznaczone do ustawienia na dużych, solidnych powierzchniach, np. biurku, komodzie, stole itp. To konstrukcje dwudrożne, bas-refleks o dookólnym promieniowaniu.
Punkt podziału między głośnikami ustawiony jest bardzo nisko, bo na 200 Hz, stąd można zaakceptować pojawiające się gdzieniegdzie opisy mówiące o głośniku szerokopasmowym i subwooferze. Główny głośnik, o średnicy 75 mm skierowany jest ku górze i umieszczony w osobnej, odizolowanej od głośnika basowego, komorze. Producent mówi o nim "tweeter", ale to nieprawda - to głośnik szerokopasmowy. Wiadomo, że napędza go silny magnes neodymowy. Ponieważ z boku, pionowo, niemal przez część wysokości biegnie rura bas-refleksu, głośnik szerokopasmowy przesunięto nieco względem osi stożka, w kierunku przodu (jeśli uznamy, że stalowy wysięgnik przymocowany jest "z tyłu"). Od góry w kierunku membrany skierowany jest szpic, wykonanego z drewna, reflektora akustycznego, rozpraszającego falę dźwiękową, tworzącą iluzję dookólnego promieniowania. Reflektor przymocowany jest (bez widocznych śrub) do bardzo solidnego, metalowego wysięgnika, przymocowanego z kolei do pochylonej ścianki bocznej.
DANE TECHNICZNE (WG PRODUCENTA)
Pasmo przenoszenia: 40 - 20 000 Hz (typowo)
Impedancja nominalna: 4 Ω
Impedancja minimalna: 2,6 Ω/55 Hz
Skuteczność: 86 dB/2,83 V/m
Wytrzymałość mocowa (długoterminowa): 80 W (IEC 18.3)
Skuteczność: 86 dB
Punkt podziału: 200 Hz
System: bas-reflex
Wykończenie:
- obudowa - materiał w kolorach: jasnobrązowy, ciemnobrązowy, antracytowy, ciemnozielony, zieleń tropikalna, biały, czarny, niebieski
- reflektor akustyczny - drewno w kolorach: orzech (walnut), wiśnia (maple), klo (cherry)
Waga: 4,5 kg/sztuka
Wymiary (W x Śr fi): 304 x 257 mm
Niskie tony obsługuje głośnik o średnicy fi 124 mm i powlekanej, papierowej membranie z dużym, gumowym zawieszeniem górnym. Producent mówi, że jego wychylenie wynosi 22 mm peak-peak. Głośnik współpracuje z układem bas-refleksu o średnicy fi 40 mm i długości 95 mm. Tuż obok są złocone, choć dość przeciętne zaciski głośnikowe.
Dostęp do nich jest możliwy dzięki trzem plastikowym nóżkom o wysokości 18 mm, podnoszących kolumnę na odpowiednią wysokość. Nóżki można odkręcić i w to miejsce w kręcić kolce. W paczce, w której przyjechały kolumny tych ostatnich nie było, nie wiem więc, jak wyglądają.
Niestety nie mam pojęcia, jak się dostać do środka i nie wiem ani jakich elementów użyto w zwrotnicy, ani jakiej produkcji są przetworniki. Przez wylot bas-refleksu widać tylko, że komora głośnika niskotonowego jest mocno wytłumiona sztuczną wełną.
|