Przetwornik cyfrowo-analogowy Auralic ARK MX+ Cena (w Polsce): 7 595 zł Producent: Auralic Limited Kontakt: tel.: +852 68523312 | fax: +852 81999198 e-mail: lori@auralic.com Strona producenta: www.auralic.com Kraj pochodzenia: Chiny, Hong Kong Urządzenie do testu dostarczyła firma: Studio VanderBrug Tekst: Marek Dyba Zdjęcia: Marek Dyba | Auralic Limited |
Data publikacji: 1. sierpnia 2012, No. 100 |
|
Dla wielu osób hasło „chiński produkt” jest synonimem „tanizny”, by wręcz nie powiedzieć - tandety. Tka opinia oczywiście nie wzięła się znikąd – w końcu kto żyw przenosił tam produkcję, by mieć wszystko jak najtaniej mimo że oznaczało to często rezygnację z wysokiej jakości. O samej firmie Auralic za wiele nie wiem – tyle ile można wyczytać na, całkiem ładnej, stronie internetowej producenta. Firma powstała w 2008 roku, a jej twórcami byli Xuanqian Wang i Yuan Wang. Ten pierwszy jest zarówno inżynierem elektroniki, jak i dźwięku, a dodatkowo (podobno) całkiem niezłym pianistą. Przed założeniem Auralic Ltd. zajmował się zarówno projektowaniem cyfrowych urządzeń audio, jak i pracą w studio przy nagrywaniu muzyki. Trzeba przyznać, że takie skrócone resume wydaje się wręcz wyjątkowo predestynować go do tworzenia sprzętu dla miłośników muzyki. Drugi z panów studiował w USA socjologię i zarządzanie, a po powrocie do kraju zajął się produkcją narzędzi precyzyjnych. Oprócz uzupełniających się umiejętności i doświadczeń panowie dzielili/dzielą także pasję do muzyki. Postanowili, że ich celem będzie wykorzystywanie najnowszych rozwiązań technicznych do tworzenia przyjaznych użytkownikowi, prostych w obsłudze urządzeń audio wysokiej klasy. ODSŁUCH Nagrania użyte do odsłuchu (wybór):
Zacznijmy od tego, co widać na pierwszy rzut oka. Po pierwsze Auralic to kolejny przykład firmy, która w rozsądny sposób redukuje koszty produkcji umieszczając kilka swoich urządzeń w takiej samej obudowie. Zarówno DAC, jak i wzmacniacz słuchawkowy, ale (sądząc po zdjęciach) także i przedwzmacniacz liniowy umieszczono w identycznych obudowach (mówię o ogólnej formie, bo oczywiście różnią się detalami typu przyciski, gniazda, etc). Wielkość jest trochę nietypowa – szerokość to 33cm, a wysokość to ledwie 6,5 cm – niemniej czytając stronę producenta można się kilka razy natknąć na podkreślenie, że to urządzenia desktopowe, a w takim przypadku wielkość ma znaczenie. Spore wrażenie robi waga tych urządzeń – obydwa są zaskakująco ciężkie – przetwornik waży 5,5 kg, a słuchawkowiec 5,3 kg. Duży udział ma w tym zapewne gruby front urządzenia i całkiem spore, jak na przetwornik, trafo. Sercem MX+ jest wielordzeniowy procesor ARM9 (AURALiC Sanctuary Audio Processor), opracowany przez chińskiego producenta we współpracy ze szwajcarską firmą ArchwaveAG (której procesory można znaleźć w wielu urządzeniach przenośnych – smartfonach, tabletach, odtwarzaczach muzycznych, etc). Procesor ten jest w stanie bez problemu obsłużyć wielokanałową muzykę w rozdzielczości do 32/192, choć DAC Auralica wykorzystuje tylko część tego potencjału, ograniczając się do dwóch kanałów. Ponieważ używałem komputerów z systemami Windows (XP i Win7 64-bitów) jako źródeł, musiałem zacząć od instalacji sterownika dostarczanego przez Producenta. Instalacja przebiegła bez problemów, a oprócz samego sterownika, zainstalowany został także panel sterujący, pozwalający wybrać choćby tryb wyboru częstotliwości próbkowania (automatyczny lub ręczny), czy też wielkość bufora ASIO, WDM, czy samego strumienia danych. Wspomniany panel sterowania jest dostępny wyłącznie dla użytkowników Windows. Nie jest on może do końca intuicyjny – w przypadku trybu wyboru częstotliwości próbkowania należy ustawić „manual” (ręczny), żeby to nasz softwarowy player decydował o tej częstotliwości (a nie auto, jakby wskazywała logika) – ale wystarczy przeczytać instrukcję i właściwie ustawić to raz na samym początku. W przypadku ustawień wielkości buforów dla „izochronicznego strumieniowania danych”, jak czytamy w instrukcji, należy ustawić tak niskie wartości, jak to możliwe w przypadku konkretnego komputera (obniżamy je jak długo muzyka jest odtwarzana płynnie). Według instrukcji – im niższe wartości tym niższy jitter – mówiąc szczerze to wielkich różnic nie usłyszałem, ale dla świętego spokoju ustawiłem dość niskie (choć nie najniższe) wartości. Początkowo jednakże korzystałem z wejścia koaksjalnego i trzech konwerterów USB/coax, które miałem do dyspozycji w czasie tego testu: Stello U3, Lampizatora (test we wrześniu) oraz Soulution 590. Jest to u mnie już niemal odruch – konwertery do tej pory w każdym wypadku, poza Calyxem 24/192, dawały lepszy dźwięk niż wejścia USB różnych DAC-ów. Auralic okazał się drugim przetwornikiem, w przypadku którego niekoniecznie była to prawda. Niekoniecznie, jako że kupowanie Stello, a zapewne również innego konwertera z podobnego poziomu cenowego, do Auralica w zasadzie mija się z celem – wejście USB w samym przetworniku zapewnia co najmniej taką samą jakość brzmienia. Dopiero zastosowanie dużo droższych konwerterów dawało wyraźną różnicę. Innymi słowy, pierwszy wniosek: do Auralica nie jest potrzebny konwerter USB/coax, chyba, że z górnej półki. To dobra wiadomość dla osób, które nie lubią mnożyć urządzeń w swoim systemie. Stwierdzenie, iż jakość brzmienia bezpośrednio z wejścia USB była co najmniej taka sama jak przez konwerter U3 wynika po części z charakteru brzmienia obydwu urządzeń. Przy takich mocnych skrajach pasma, jakie oferuje Auralic słuchanie słabych technicznie nagrań staje się mordęgą – góra zaczyna syczeć/cykać etc. (w zależności od nagrania) jak szalona, a rozlazły bas, dostarczony z ogromną energią robi się już w ogóle trudny do zniesienia. U3 bynajmniej nie ukryje całkowicie wad takich nagrań, ale ponieważ skupia się nieco bardziej na średnicy, to owe słabości nagrań nie są tak uwypuklone, nieco mniej przeszkadzają w odbiorze muzyki. |
Nie chodzi mi o to, że jedna z tych prezentacji jest lepsza niż druga – są nieco inne i w zależności od tego jaką muzykę się preferuje, jakich nagrań się słucha i jakie są preferencje danej osoby wskaże ona albo jedno, albo drugie brzmienie jako to lepsze, a de facto bardziej pasujące do jej oczekiwań. Stąd o ile w takich energetycznych, rytmicznych, także nieco cięższych nagraniach (tych co najmniej dobrych od strony technicznej) ja osobiście wolałem brzmienie Auralica (tzn. komputera podłączonego bezpośrednio do wejścia USB), o tyle w nagraniach wokalnych, czy też opartych głównie o instrumenty akustyczne moje preferencje skłaniały się nieco w stronę U3. Wynikało to ze, wspomnianej wcześniej, nieco mocniejszej, pełniejszej prezentacji średnicy, która w tego typu nagraniach jest najważniejsza. Raz jeszcze powtórzę, to raczej kwestia nieco innego balansu tonalnego, czy też nieco innej ekspozycji poszczególnych podzakresów pasma, niż braków w prezentacji któregokolwiek z nich. Średnica przy graniu z U3 w torze wydawała się nieco gęstsza, lepiej dociążona dlatego, że to na niej był położony akcent, a nie dlatego, że skrajom pasma czegoś brakowało. Podobnie przy korzystaniu z wejścia USB MX+ miałem wrażenie delikatnego odchudzenia średnicy, ale nie dlatego, że faktycznie była odchudzona, tylko dlatego, że góra i dół były tak mocno prezentowane. Po kilku dniach słuchania na przemian opcji wejście USB i wejście coax z Stello jako konwerterem, odpuściłem tą drugą opcję skupiając się całkowicie na samym Auralicu. Wystarczyły kolejne 2 dni, bym absolutnie przywykł do tego dźwięku – bo nie da się ukryć, że dzieje się to z każdym z nas, mimowolnie przyzwyczajamy się do danego sposobu reprodukcji. Oczywiście ewentualne braki nadal się zauważa, ale jak pisałem, tu nie chodziło o braki, ale o nieco inny sposób prezentacji, nie lepszy i nie gorszy. Dlatego też po okresie adaptacji, bez bezpośrednich porównań z innym źródłem, byłem w stanie już całkowicie zaakceptować taki dźwięk. Napisałem, że wspomnę kilka słów także o wzmacniaczu słuchawkowym tego samego producenta o wdzięcznej nazwie Taurus. Nazwa nawiązuje zapewne przede wszystkim do jego mocy, która jest całkiem wysoka (4,5 W dla 32 Ω). Jest to wzmacniacz zbalansowany wyposażony zarówno w wejście słuchawkowe na dużego jacka, jak i 4-pinowe. Oczywiście źródłem w czasie odsłuchów był MX+, a słuchawki jakich miałem okazję posłuchać to HE-500, HE-6 i Audeze LCD3 – czyli najwyższa liga współcześnie produkowanych słuchawek planarnych. Odsłuchy w systemie słuchawkowym potwierdziły właściwie wcześniejsze obserwacje. Auralic MX+ oferuje naprawdę bardzo dobry dźwięk, szybki, detaliczny, z mocnym, zwartym, szybkim basem i piękną, otwartą, dźwięczną górą. Średnica jest nie tyle gorsza od skrajów pasma, ile odrobinę „przysłaniana” przez bardziej efektowne dla ucha tony wysokie i niskie. Nie jest to wada, tylko pewnie sposób prezentacji, który, po części także dzięki bardzo dobremu pace&rhythm, może delikatnie preferować muzykę typu rock, elektryczny blues, może nawet heavy metal. Nie oznacza to, że fani wokali czy instrumentów akustycznych będą mieli zastrzeżenia do takiej prezentacji – dużo zależy od reszty toru. Jak zawsze to dopiero odpowiednie dobranie całego systemu pozwala uzyskać satysfakcjonujący nas dźwięk. Jeśli macie Państwo wzmacniacz i/lub kolumny pięknie prezentujące średnicę, to MX+ może być znakomitym uzupełnieniem w takim systemie. BUDOWA Dane techniczne (wg producenta): Auralic MX+ to przetwornik cyfrowo-analogowy, wyposażony w dwa wejścia cyfrowe, jedno wyjście cyfrowe, oraz analogowe wyjścia zbalansowane i niezbalansowane. Wejścia cyfrowe producent ograniczył do dwóch najpowszechniej obecnie używanych – koaksjalnego S/PDIF-a, oraz USB. Wyjście cyfrowe to AES/EBU. Zarówno testowany DAC, jak i wzmacniacz słuchawkowy, a także i znajdujący się w ofercie przedwzmacniacz liniowy umieszczono w obudowach o identycznych rozmiarach. Wielkość jest trochę nietypowa – szerokość to 33 cm, a wysokość ledwie 6,5 cm. Tak niewielka wysokość stwarza wrażenie lekkości formy, acz urządzenie w rzeczywistości waży solidne 5,5 kg. Waga bierze się w dużej mierze z bardzo solidnej obudowy z grubym frontem i całkiem sporego, jak na przetwornik, trafa. Front urządzenia jest dość charakterystyczny nie tylko ze względu na niewielka wysokość, ale także z uwagi na podłużną, poziomą bruzdą biegnącą przez środek, czy też przetłoczenia, w którym umieszczona jest gałka służąca za włącznik. Oprócz gałki na froncie znajdujemy jedynie pojedynczą, czerwoną diodę sygnalizującą, iż urządzenie jest w danym momencie włączone. Sercem MX+ jest wielordzeniowy procesor ARM9 (AURALiC Sanctuary Audio Processor), opracowany przez chińskiego producenta we współpracy ze szwajcarską firmą ArchwaveAG. Procesor ten jest w stanie bez problemu obsłużyć wielokanałową muzykę w rozdzielczości do 32/192, acz DAC Auralica wykorzystuje tylko część tego potencjału, ograniczając się do dwóch kanałów. Wejście USB pracuje oczywiście w trybie asynchronicznym, choć producent określa ten tryb jako „izochroniczny asynchroniczny”, wykorzystując jednocześnie wspomniane wcześniej rozwiązanie ActiveUSB. Owo rozwiązanie, mające zminimalizować jitter, wykorzystuje spory bufor dla danych (do 2 s muzyki) oraz wielostopniowy układ PLL. Zastosowano także dwa osobne precyzyjne zegary dla 44 i 48 kHz i ich wielokrotności, oraz upsampling. Chip Texas Instruments SRC4392 wykrywa częstotliwość próbkowania otrzymywanego sygnału i w zależności od tego czy jest to 44,1/88,2 czy 48/96 kHz wysyła go do odpowiedniego zegara, a następnie sygnał jest upsamplowany odpowiednio do 176 kHz lub 192 kHz, a nie jak w wielu innych przetwornikach zawsze do 192 kHz. Sama kość przetwornika D/A to AKM AK4399 (DAC może przetwarzać sygnał o rozdzielczości do 32-bit/192 kHz) Dystrybucja w Polsce: Pobierz tekst w PDF |
|
|||
|
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity