pl | en

KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE

Spotkanie #122:
Acrolink 8N-PC8100
PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15

Kabel na 15-lecie „High Fidelity”

Producent: ACROJAPAN CORPORATION
21-9 Ichigayadaimachi Shinjuku-Ku Tokyo
Postal Code 162-0066 | JAPAN


www.acrolink.jp

MADE IN JAPAN


Miejsce spotkania: POLSKA/Kraków


pecjalne edycje produktów audio to norma. Choć mogłoby się wydawać, że powinny być wyjątkiem, są częścią hi-fi. „Special Edition”, „Limited Edition”, „Signature Edition”, „Anniversary Edition” itd. – to po prostu sposób na zwrócenie na siebie uwagi. Takie działania mają swoją logikę. Jesteśmy bowiem – mówię ‘my’, myślę ‘audiofile’ – gadżeciarzami. Możemy sobie wmawiać, że kierujemy się żelazną logiką rozwoju systemu pod katem przyrostu jakości dźwięku, możemy kreować się na wyspy racjonalności w morzu bezmyślności, a na koniec i tak oczy świecą się nam na widok specjalnego wydania płyty, urządzenia z unikatową plakietką, produktu z certyfikatem podpisanym przez kogoś z danej firmy.

Zamiast więc z tym walczyć, lepiej się temu poddać i cieszyć z produktów, które mamy tylko my i kilkanaście, kilkadziesiąt innych osób na świecie. Posiadanie takiego produktu jest z jednej strony uzasadnione jakością dźwięku, bo są to zwykle ciekawe produkty w najlepszej możliwej wersji, a z drugiej buduje w nas poczucie wyjątkowości naszego systemu. A przecież o to również w tym wszystkim chodzi – o muzykę, dźwięk i produkt. Jesteśmy więc gadżeciarzami, czy tego chcemy, czy nie – jestem nim i ja.

| Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE

Serce zabiło mi więc dwa razy mocniej, szybciej i gwałtowniej, kiedy Elia Hontai, nasz przyjaciel z Japonii, reprezentujący firmę Muson Project, przedstawiciela firmy Acrolink poza Japonią, przysłał mi maila z krótką informacją: „Drogi Wojtku, Acrolnik wysłał do ciebie pierwszy egzemplarz kabla przygotowanego na 15. urodziny „High Fidelity”. Choć krótka, była to informacja podsumowująca niemal roczne przygotowania i niezliczone maile, które biegły z Polski do Japonii i z powrotem.

Pomysł był, o ile dobrze pamiętam, wspólny – firmy Acrolink i mój. Kiedy ludzie z tej firmy od Elii i jego taty Yoshiego (szefa Muson Project) dowiedzieli się o naszej rocznicy spytali, czy mogliby w jakiś sposób w niej uczestniczyć. Odpowiedź mogła być tylko jedna. Pozostało tylko wymyśleć, co to takiego mogłoby być. To, że chodziłoby o kabel – to jasne. Ale jaki? W jakiej formie? Czym miałby się wyróżniać spośród innych kabli tego producenta?

Po naradzie w firmie, ludzie Acrolinka zaproponowali coś, czego nawet ja się nie spodziewałem – wykonanie piętnastu egzemplarzy kabla zasilającego z miedzi 8N, w specjalnej wersji: 8N-PC8100 Nero Edizione. Aha! – czyli jednak „Limited Edition”! Jak się okazało, jest to również „Signature Edition” i „Anniversary Edition” w jednym. Kabel, o którym mówimy w swojej podstawowej wersji jest kablem limitowanym, a wersja „15 Anni” jest jego limitowaną edycją – co może być jeszcze bardziej unikatowe?

Podstawą dla naszego „rocznicowego” kabla jest model kabla zasilającego AC 8N-PC8100 Performante. Acrolink na co dzień korzysta z miedzi 7N, jednak co jakiś czas ściąga z górnej półki, gdzieś w kącie swojego magazynu, druty o czystości 8N. Jest ona bardzo droga, jest jej niewiele, dlatego wszystkie te kable mają bardzo krótkie serie – dla 8N-PC8100 Performante zostało zaplanowanych 99 sztuk.

Seria 8xxx znajduje się poniżej topowej 9xxx, pomimo że materiał przewodnika jest lepszy. A to dlatego, że znajdujące się w niej kable mają nieco prostszą konstrukcję niż modele 7N-PC9500, z którego korzystam od lat, a także najnowszego 7N-PC9700. Różnice dotyczą rodzaju ekranu, ale przede wszystkim przekroju przewodników – modele 9xxx wykonane zostały z drucików Mexcel, czyli o przekroju prostokątnym, a przewodniki w 8N-PC8100 są okrągłe (50 x ø 0,37 mm). W obydwu przypadkach drut jest wyciągany w taki sposób, aby wewnętrzne naprężenia były jak najmniejsze. Acrolink nazywa tego typu miedź „Stressfree”.

Dielektrykiem jest poliolefin, a wypełniaczem anamorficzny proszek, mieszanka wolframu i innych, nieujawnianych, materiałów. Także ekran jest inny – to folia miedziana i plecionka ze srebrzonej miedzi, podczas kiedy w 7N-PC9700 mieliśmy węglową taśmę i plecionkę z emaliowanych drucików miedzianych. To wciąż jednak kabel 8N, a więc zupełnie inny niż kable 7N. Nie pierwszy raz Acrolink oferuje tego typu produkt i zwykle uważane są one nie za „gorsze” od droższych kabli 7N, a za „inny”, kabel „obok”.

| Acrolink 8N-PC8100 NERO EDIZIONE

Acrolink nie jest wielką firmą, ale należy do potężnego koncernu – Mitsubishi – dlatego jej działania planowane są na długo naprzód i każde z nich musi być dokładnie udokumentowane. Każda zmiana jest więc kosztowna. Tym bardziej, jeśli dotyczy tylko kilkunastu egzemplarzy. Zmiany techniczne w tak krótkich seriach są niemożliwe. Umówiliśmy się więc z Acrolinkiem, że kabel na 15-lecie „High Fidelity” zostanie wykonany na podstawie już istniejącego kabla. Został on nazwany 8N-PC8100 Nero Edizione.

Jego budowa elektryczna jest identyczna, jak kabla Perfomante. Kabel kosztuje jednak sporo więcej. Bo sprawa jest prosta – czternastu szczęśliwców kupuje nie tylko sam kabel, ale i ultraunikatowy produkt („High Fidelity” nie jest w żaden sposób związany z Acrolinkiem finansowo).

Zmiana dotyczy koloru wtyczek – są one czarne. Aluminiowy element, który we wszystkich kablach tego producenta jest srebrny został poanodowany u jednego z japońskich rzemieślników. Co więcej, na węglowej plecionce naniesiono rocznicowe logo „High Fidelity”, a do kompletu dokładany jest specjalny certyfikat z podpisem osoby odpowiedzialnej za montaż tego konkretnego egzemplarza – każda sztuka jest numerowana.

| JAK SŁUCHALIŚMY

Trudno mi było zachować spokój i otwierając paczkę z Japonii nie mogłem ukryć emocji – coś takiego nie zdarza się często. Kabel wygląda fantastycznie, a czarne wtyki są po prostu wyjątkowe. No i to logo na nich :) Mając go w rękach, w dodatku na długo wcześniej, zanim do Polski trafiło czternaście pozostałych kabli, nie wytrzymałem i zorganizowałem spotkanie Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. Grupa ma z Acrolinkiem ogromne doświadczenie, bo od lat testujemy wszystkie kable zasilające z serii 7xxx i 9xxx, jak i wiele interkonektów oraz kabli głośnikowych; Janusz, gospodarz spotkań, Tomek i ja sami od lat z nich korzystamy.

Kabel trafił więc do odsłuchu niewygrzany, po – co najwyżej – piętnastu godzinach pracy. Co było słychać. Ale też słychać było wszystko to, co z niego czyni produkt unikatowy. Aby jednak rozwiać wątpliwości, po zakończeniu spotkania wpiąłem go u siebie w systemie na stałe przez tydzień, po czym go posłuchałem. Wnioski z tego odsłuchu przedstawię na końcu.

Porównanie miało być bezlitosne i ekstremalne, kabel Acrolinka został więc porównany najpierw do naszej referencji, kabla Siltech Triple Crown |1|, który w wersji 1,5 m kosztuje 12 900 euro, a w wersji 2 m, czyli w tej, w której był słuchany – aż 15 900 euro. W drugiej części słuchaliśmy kabli Acrolinka, porównując 8N-PC8100 Nero Edizione z modelem Mexcel 7N-PC9500 |2|, kosztującym 15 900 zł za półtorametrowy odcinek (jego następca, model 9700 kosztuje 17 900 zł za 1,5 m). Kable zasilały odtwarzacz Ayon Audio CD-35 HF Edition. Trzecia część to mój własny odsłuch Acrolinka w systemie referencyjnym |3|.

| SPEC REAL-SOUND PROCESSOR
RSP-AZ9EX
High Fidelity • 15th Anniversary Edition



Inną japońską firmą, która włączyła się w obchody 15-lecia naszego magazynu jest japoński SPEC. Ponieważ byłem pierwsza osobą spoza Japonii, która testowała jej pierwszy model „procesora dźwięku”, jak o nich mówi firma, model RSP-101, prezes firmy, pan Shuzou ISHIMI, przygotował specjalną wersję topowego modelu RSP-AZ9EX, który w wersji prototypowej testowałem w lutym 2018 roku (HF | № 166).

Pokazywałem ją na zdjęciach z wystawy High End 2019 w Monachium – to wersja wykończona lakierem Urushi z naniesionym złotą farbą, tradycyjnym, japońskim motywem. Malowania podjął się jeden z mistrzów pracujących w tradycyjny sposób. A to oznacza pokrywanie pudełka kolejnymi warstwami farby i lakieru – trwa to do trzech miesięcy.



Na zdjęciu pokazuję wersję przygotowaną specjalnie dla mnie, z rocznicowym logotypem „High Fidelity” i podpisem pana Shuzou ISHIMI, w podstawowej wersji ich tam nie ma. Jestem jednak pewien, że na specjalne zamówienie można będzie dostać i tę wyjątkową wersję. Trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość, ponieważ zabiera to dodatkowy czas. Trzeba się również przygotować na większy wydatek :) O szczegóły najlepiej pytać polskiego dystrybutora, firmę GALERIA AUDIO.



I jeszcze dwa słowa o prezencie z firmy Accuphase – to czwarta część samplera SACD z logo tej firmy. Jest on szczególny, bo raz, że wydany został w bardzo niskim nakładzie (kilkaset sztuk), to jeszcze na jego okładce swoje autografy złożyli CEO firmy, pan Jim S. Saito, oraz jej główny inżynier, pan Mark M. Suzuki. Mam kilka sztuk tej płytki dla czytelników „High Fidelity” i będę chciał je rozdać w czasie moich warsztatów na Audio Video Show 2019, na które już teraz zapraszam!

| ODSŁUCH

║ VANGELIS, Blade Runner

  • Atlantic Records/Audio Fidelity AFZ 154, „Limited Edition | No. 2398, SACD/CD (1998/2013)
  • Atlantic Records/Audio Fidelity AFZ 154, „Limited Edition | No. 1698, SACD/CD (1998/2013)

Zanim usiedliśmy do porównania, posłuchaliśmy kilku nagrań, aby się przyzwyczaić do brzmienia systemu Janusza, naszego gospodarza, jeszcze z kablem Siltecha. To jeden z najlepszych systemów, jakie znam i jeden z najlepszych dźwięków, jakie słyszałem. Jest szalenie rozdzielczy i niebywale przestrzenny – tu muzyka po prostu płynie bez ograniczeń, jakby te niewielkie kolumny Sonus fabera były pełnopasmowymi, podłogowymi kolumnami. Słychać więc na nim każde drgnięcie, po prostu wszystko.

Trochę dla zabawy, a trochę z ciekawości, odsłuch rozpoczęliśmy więc od porównania tej samej płyty, soundtracku z filmu Blade Runner w reżyserii Ridleya Scotta, w wersji SACD, przygotowanej przez wytwórnię Audio Fidelity. To mastering analogowy z taśmy-matki, przygotowany przez Kevina Graya w Cohearent Studios. Płyty tej wytwórni były edycjami limitowanymi- tłoczono zazwyczaj 3000-5000 sztuk danego tytułu.

Po wysłuchaniu pierwszego utworu siedzieliśmy przez chwilę nie wierząc, że stało się to, co się stało – te dwie płyty, przecież prawie takie same, różniące się jedynie momentem, w którym zostały wytłoczone, zabrzmiały znacząco odmiennie. Po chwili, kiedy już porozmawialiśmy, łatwiej to było przyjąć do wiadomości. Nieprzypadkowo bowiem płyty XRCD tłoczone są tylko do 2000 sztuk (więcej TUTAJ); tą samą droga poszła firma First Impression Music.

Już w 1995 roku inżynierowie z tłoczni JVC wiedzieli, że metalowa matryca się zużywa i im dłużej pracuje, tym płyty są wykonane z mniejszą precyzją. Choć nie powinno to mieć znaczenia – ostatecznie zmiany są stosunkowo niewielkie, a odtwarzacze cyfrowe mają systemy korekcji błędów – to zmiany, które słychać.

Różnice polegały przede wszystkim na głębszym dźwięku z płyty o niższym numerze, większej dynamice i lepszym wybudowaniu przestrzeni. Po prostu słychać było więcej informacji. I choć płyta o wyższym numerze – tak się składa, że moja – brzmi fenomenalnie, to porównanie pokazało, że da się jeszcze lepiej. Tak przygotowani usiedliśmy do pierwszego z porównań, słuchając najpierw muzyki z kablem Siltech Triple Crown, a następnie z Acrolinkiem 8N-PC8100 Nero Edizione.

| Płyty użyte w odsłuchu

  • VANGELIS, Blade Runner, Atlantic Records/Audio Fidelity AFZ 154, „Limited Edition” | No. 1698, SACD/CD (1998/2013)
  • SANTANA, Caravanserai, Mobile Fidelity Sound Lab UDSACD 2079, SACD/CD (1972/2011)
  • ROGER WATERS, Amused To Death, Columbia/Legacy/Analogue Productions 88765478842, SACD (1992/2015)
  • TERUMASA HINO, Terumasa Hino Concert, Takt/Nippon Columbia COCY-80505, Swing Journal Jazz Workshop 1, „CD On Demand”, CD-R (1969/1997)

║|1| ACROLINK vs SILTECH

Janusz • KTS | W tym miejscu, w którym siedzę, bez jakiejkolwiek dyskusji mogę powiedzieć, że Acrolink Nero Edizione ma wyeksponowaną górną część średnicy. Wszystkie pasma są obecne, ale jest jaśniejszy w odbiorze niż Siltech. Tak go przynajmniej odbieram. Dojmujące to było przy ostatnim nagraniu, gdzie mamy tę dynamiczną trąbkę. W pewnym momencie uderzyło mnie to, że jest aż agresywna, czego przy Siltechu tego nie słyszałem. Pamiętajmy jednak o czterokrotnej różnicy w cenie między nimi!

Marcin • KTS | Muszę się częściowo zgodzić z Januszem, bo uważam, że ten kabel jest jaśniejszy. Ale dla mnie to akurat zaleta. Mnie się to podobało, bo dźwięk wydawał się lżejszy, zwiewniejszy i szybszy. Dodawało to efektu „lekkości” dźwięku. Ale znamy Siltecha i wiemy, że jest on pełniejszy. Oceniam go bardzo pozytywnie.

Rysiek S. • KTS | Zgadzam się z Januszem, bo wskazał najważniejsze różnice między tymi kablami. Z jedną uwagą – płyta Watersa zagrała Acrolinkiem o wiele lepiej. Miałem wrażenie, że z Siltechem coś to nie za bardzo brzmi, a po zmianie na Nero Edizione wszystko zabrzmiało ładnie, dobrze, wręcz znakomicie. To było bardzo atrakcyjne granie – więcej energii, więcej rozdzielczości.

Rysiek B. • KTS | Gdyby nie było tego porównania, obydwu kabli mógłbym słuchać z równym zainteresowaniem. Fantastycznie gra ten system i z obydwoma kablami pokazuje naprawdę świetny dźwięk. Ale jeśli już je porównujemy, to muszę powiedzieć, że Siltech gra muzykę gęstą, wypełnioną, z szerokim pasmem i szerokim spektrum barwy. To dźwięk, który mogę porównać ze spektaklem na żywo.

Natomiast Acrolink jest bardziej „sfokusowany”. Mocniej punktuje instrumenty, co mi się kojarzy ze spektaklem studyjnym, gdzie mikrofony są podsunięte pod instrumenty, przez co tracimy koncertowe wypełnienie, a zyskujemy spektakularny niższy bas, bardziej skupione instrumenty. Ale to jest dalsze od mojego wyobrażenia spektaklu na żywo. Niemniej dodam, że byłem zachwycony obydwoma przekazami i chciałbym mieć obydwa te kable u siebie w systemie.

Wiciu • KTS | Dla mnie te kable grają tak samo. Musiałbym je wielokrotnie przełożyć i porównać, żeby coś powiedzieć na pewno.

Wojciech Pacuła • HF/KTS | Jesteś po prostu naszym głosem rozsądku :)

Tomek • KTS | Chciałbym powiedzieć, że mnie również obydwa te kable bardzo się podobają. Różnice, które zauważyłem sprowadzają się do tego, że przy Acrolinku scena uległa zwężeniu i się spłyciła. Pewnych szczegółów z nim już nie słyszałem, szczególnie na dwóch pierwszych utworach, to znaczy przy Vangelisie i Santanie.

Natomiast już od trzeciego, to jest od Watersa, zaczęły się dziać rzeczy o tyle ciekawe, że rzeczywiście z Acrolinkiem płyta Amused to Death zabrzmiała lepiej. Pani, która opowiada swoją historię (nr 12) była lepiej słyszalna, była bardziej zrozumiała. Natomiast w ostatnim utworze trąbka Terumasa Hino, która z Siltechem przy niektórych rejestrach niemiłosiernie pulsował mi w uszach, z Acrolinkiem została złagodzona i dało się jej słuchać. Był łagodniejszy, trochę wygładzony. Siltech wciąż jest lepszym kablem, ale w niektórych utworach Acrolink robi z muzyką coś, przez co się jej lepiej słucha.

Rysiek S.: To ciekawe, bo tutaj, z lewej strony słychać to było dokładnie odwrotnie.
Janusz: Dokładnie, tutaj Acrolink brzmiał jaśniej.
Rysiek B.: A ja muszę się zgodzić z Tomkiem, a przecież siedzę po lewej stronie osi…

Bartosz • HF/KTS/RMF FM | Jak dla mnie Siltech jest o wiele lepszym kablem, bardziej mi się podobał. Pytanie na ile jest to sprawiedliwe porównanie, bo różnica w cenie jest ogromna. Trochę się w duchu zaśmiałem, kiedy Tomek mówił o trąbce, bo akurat mnie Acrolink zdenerwował wtedy najbardziej :) Wyjątkiem był Waters. Pierwsza połowa utworu, kiedy pani mówi o swoim życiu podobała mi się mniej, brzmiał matowo. Natomiast druga, kiedy wchodzi wokal Watersa, Acrolink zagrał po prostu super, o wiele lepiej niż Siltech. Nie wiem, z czego to wynika, czy ze specyfiki nagrania, czy z samej muzyki, ale zagrał wyraźnie lepiej.

Jarek Waszczyszyn • KTS/FRAM | Mam zupełnie inne zdanie od was – mnie granie z Acrolinkiem po prostu bardziej „kręciło”. To kabel, który dawał lepsze kontrasty dynamiczne, przez co muzyka miała więcej „przytupu”. Słychać to było przede wszystkim na Santanie, kiedy wchodziła sekcja rytmiczna, kiedy wchodziły gitary. Saksofon na Vangelisie – na Siltechu mnie wkurzał, a mniej z Acrolinkiem. Być może, że usłyszałem więcej barwa, miało większą wagę niż w pierwszej wersji. Ale, tak jak Janusz, siedzę na skraju pola odsłuchowego, przez co moje słuchanie może być wypaczone.

Rysiek B.: Mam wrażenie, że Acrolink skupia instrumenty, przez co są bardzo czytelne, a Siltech trochę wszystko rozmywa.
Janusz: Nie, nie tak, nieprawda powiem wam, na czym to polega – mówisz o fokusowaniu, a to bzdura. Dla mnie Acrolink, na pierwszy rzut oka, daje mniej informacji. I teraz – jak coś daje więcej informacji, to je bardziej rozmywa, rozkłada w przestrzeni.
Rysiek B.: No przecież mówię – Acrolink fokusuje, skupia się na bryłach, a nie na tym, co wokół nich!
Janusz: Co ty mówisz – nic nie fokusuje, tylko my się skupiamy z nim na informacjach, które są bardziej jednoznaczne!
Marcin: Ja odniosłem takie wrażenie, że gdybym nie wiedział, który kabel jest który, to przekaz z Acrolinkiem był ciekawszy. Coś się działo, było jakieś życie.
Jarek: OK, niech będzie tak, jak chce Janusz – Siltech jest lepszy, ale na tych czterech płytach Acrolink zagrał lepiej – tak może być? Może tak być?
Wiciu: Dokładnie – tutaj fajniej zagrał Acrolink, ale zapewne z pozostałymi czterema miliardami płyt lepiej zagra Siltech…
Rysiek S.: Pełna zgoda Jarku, że z Acrolinkiem jest więcej życia na osiedlu, ale powiedz, co sądzisz o barwie?
Jarek: Powiem tak – być może barwowo jest trochę gorzej, tu Siltech pokazuje więcej, ale dynamicznie z Acrolinkiem jest lepiej. I teraz wybór zależy od tego, co ktoś lubi.

Wojciech Pacuła | Muszę powiedzieć, że bardzo mnie zdziwiło, kiedy „lewa strona” mówiła o tym, że Acrolink gra jasno. Tutaj słychać to było zupełnie na odwrót – kiedy zagrał Vangelis pomyślałem sobie: „k...a, ale ciepły kabel!” Wydał mi się łagodniejszy. Uważam, że ma mniej góry i dołu. To nie jest wada, bo przez to wychodzi środek pasma, ale też w konkretny sposób ustawia dźwięk. Najlepiej wyszło o, zgadzam się, na Watersie, ponieważ dzięki temu to nagranie było bardziej „jędrne”, żyło. Ale kiedy wchodzi pogłos, to z Acrolinkiem było mniej – z Siltechem wydawało mi się go aż za dużo.

Dokładniej wszystko pokazuje Siltech. Ale Acrolink, ponieważ pokazuje mniej informacji tym, co za instrumentami, to instrumenty, elementy z pierwszego planu są bardziej namacalne, mocniejsze. Siltech rzuca je na „plankton”, przez co nie wydają się już tak wyraziste i jednoznaczne.

Jarek: Dokładnie tak, bo Acrolink lepiej kontroluje bas. Nie było więc z nim problemu.
Wiciu: Panowie – musielibyśmy go przesłuchać kilkanaście razy, przełączać, zmieniać, żeby powiedzieć coś na pewno. Nie ufam pierwszemu wrażeniu, nie raz się przez to naciąłem. Muszę wszystkiego posłuchać w spokoju, wiele razy – wtedy mogę się wypowiedzieć.
Janusz: Ależ co ty mówisz – najważniejsze jest właśnie pierwsze wrażenie, to jak muzyka dociera do ciebie bez filtrów, spotykasz się z nią nieprzygotowany. Potem to już jest tylko zmęczenie i racjonalizacja…
Wojtek: Ale zgadzamy się co do jednego – to zupełnie inna szkoła grania, prawda?
Chór głosów: Tak, to prawda.

║|2| ACROLINK vs ACROLINK

Janusz | Kabel Acrolink 9500 gra trochę w „stylu” Siltecha. Zachowując proporcje trzeba powiedzieć, że jego barwa, sposób prezentacji itd. naprawdę przypomina holenderską referencję. Natomiast Acrolink 8100 zdecydowanie wybija się inną prezentacją – wydaje mi się, z miejsca, gdzie siedzę, jasnym kablem. Widać, że 8100 wyraźniej pokazuje szczegóły, mocniej pokazuje instrumenty. Ale organiczność leży po stronie 9500.

Rysiek S. | Na ścianie „północnej” panuje, jak widzę, zgodność. Wolę 9500, jest wszystkiego więcej, szerzej, intensywniej. Ale… Na Vangelisie zdziwiło mnie to, że saksofon z modelem 9500 był jak wklejony w tło nienaturalny. Z 8100 był gładki, płynny, ładnie stapiał się z innymi instrumentami. Z 9500 poczułem, że wszystko się do siebie „klei” do siebie, ale w niedobry sposób.

Rysiek B. | Mam wrażenie, że ‘9500’ jest głośniejszy, jakby ktoś podkręcił gałkę. Jak się słucha głośniej, wszystko wydaje się lepsze. Kable się od siebie różnią – model ‘8100’ jest bardziej muzykalny, kreuje scenę bardziej holograficzna i przestrzenną. Z drugiej strony nie jest tak dynamiczny i nie jest tak przejrzysty i nie pokazuje tylu barw, co ‘9500’. Wydaje się więc, że trzeba dobrać te kable u siebie w systemie po uprzednim przesłuchaniu. Do ‘9500’ mam jeden zarzut – układa płasko scenę. Pokazuje tylne plany w mocny sposób, przez co udaje, że gra w bogaty sposób.

Wiciu | Zgadzam się z Januszem co do opisu różnic pomiędzy tymi dwoma kablami. Bardziej podoba mi się jego ciepła barwa i jego przekaz był ciekawszy.

Marcin | Ja również zgadzam się z Januszem. Gdybyśmy wyznaczyli dwa punkty i połączyli je linią, to ‘9500’ byłby gdzieś między Siltechem i ‘8100’. To był kompromis, dobry kompromis. Podobał mi się ten dźwięk, był dla mnie przyjemniejszy.

Tomek | Jestem zachwycony odsłuchem ‘9500’, jestem zaskoczony, jak dobrze on gra. Bardzo podobały mi się barwy, dynamiczne ułożenie dźwięku. Trąbka nie przeszkadzała, była gdzieś pomiędzy Siltechem i ‘8100’. Natomiast chciałbym zauważyć, że mówimy o kablu (‘8100’), który jest kompletnie niewygrzany, przez co robimy mu trochę na złość.

Bartosz | Też mam wrażenie, że ‘8100’ jest niewygrzany. ‘9500’ był lepszy, bo był gładszy, cieplejszy. Ale, z drugiej strony, wygląd ‘8100’ jest fantastyczny, jest wszystko dobrze dobrane i te czarne wtyczki rządzą :)

Jarek | Mnie się ‘8100’ bardziej podobał. Było więcej życia, była muzyka. Z ‘9500’ wszystko było fajne, tylko płaskie, to nie jest dla mnie brzmienie.

Wojciech Pacuła | Nie wiem, jak to powiedzieć, ale, jak dla mnie, ‘8100’ gra znacznie cieplej. W ogóle nie słyszę w nim problemów z górą pasma…
Rysiek B. | Dokładnie – to dużo łagodniejszy kabel, przecież o tym mówię!

Wojciech Pacuła | Pewnie słyszymy tak samo, ale na co innego zwracamy uwagę i te same rzeczy inaczej nazywamy, nie potrafię inaczej wytłumaczyć takich różnic między nami. Brzmienie 8100 jest ładniejsze, przyjemniejsze. Nie pasmo nie jest tak szerokie, ale przez skupienie się na środku pasma wszystko brzmi przyjemniej. W tym odsłuchu ‘9500’ podobał mi się najmniej. Siltech wciąż jest topowym kablem, lubię też ‘9500’. Ale ‘8100’ to po prostu kultura, gładkość, życie. ‘9500’ brzmi w bardziej uspokojony sposób, przez co wydaje się mniej interesujący.

║|3| ACROLINK dwa tygodnie później

Dwa tygodnie później przesłuchałem „rocznicowy” kabel Acrolinka raz jeszcze, tym razem w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Porównywałem go do tych samych kabli odniesienia, co u Janusza i słuchałem go z tym samym odtwarzaczem SACD, co u Janusza. Był to jednak odsłuch po dwóch tygodniach ciągłego wygrzewania Acrolinka. Różnice w wygrzewaniu tego kabla są z jednej strony bardzo duże, a z drugiej nie wpływają na jego ocenę. A to dlatego, że pogłębiają cechy, za które część uczestników KTS-u go pokochała, a druga część niekoniecznie, nie zmieniając przy tym struktury tego dźwięku, jego unikatowej sygnatury.

Teraz już wiem na pewno, że to kabel, który łączy dwie cechy, które niemal w ogóle nie występują wspólnie: ciepło i otwartość. Potwierdziło się, że to niebywale kulturalnie brzmiący kabel, z gęstym, „wypolerowanym” środkiem pasma. To było niezwykle przyjemne. Wokale są więc z nim duże i pełne, naprawdę niewiele ustępują temu, co znam z Siltecha i są lepsze niż z modelem ‘9500’.

Z drugiej strony góra pasma jest mocniejsza niż z obydwoma kablami odniesienia. Blachy błyszczą, są mocne, wyraźne i otwarte. I teraz – z wokalami nie było żadnego podkreślania sybilantów, nawet z tak trudnym materiałem, jak z płyty Faith George’a Michaela, a jednak z dobrymi blachami, jak z płyty Offramp Pat Metheny Group w wersji SACD, było to znakomite brzmienie, bo mnóstwo się działo, to był gęsty, mocny przekaz.

Model ‘8100’ gra zdyscyplinowanym, świetnie kontrolowanym basem. Potwierdziło się przy tym coś, o czym mówiłem u Janusza – to kabel w którym bas nie schodzi tak nisko jak z Siltechem i nie jest tak gęsty, jak z modelem ‘9500’. Ale to właśnie ‘8100’ pokazywał wszystko lepiej niż ‘9500’, bo lepiej wszystko „ogarniał”, lepiej spajał. Model ‘9500’ potrafi dłużej pociągnąć bas, tylko po to, aby był przyjemniejszy. ‘8100’ pokazuje go w bardziej wiarygodny sposób.

Wybitnie zabrzmiały z ‘8100’ wszystkie nagrania, w których liczyła się przestrzeń. To kabel, który wnosi do systemu wiele życia, także w relacjach przestrzennych – scena jest szeroka i głęboka. „Tkanka” pomiędzy instrumentami jest z Siltechem znacznie lepsza, ale pamiętając o różnicy w cenie mogę ze spokojem ducha powiedzieć, że nowy Acrolink jest pod tym względem wyjątkowy, bo dzieje się tam bardzo dużo. Naprawdę piękny kabel, który w swojej kategorii cenowej oferuje cechy, których nie dostaniemy nigdzie indziej.

| PODSUMOWANIE, czyli co z tego wynika

ROGER WATERS, Amused To Death

  • Columbia/Legacy/Analogue Productions 88765478842, SACD (1992/2015)
  • Columbia/Legacy/Sony Music Labels (Japan) SICP 10115, SACD (1992/2016)

Podobnie, jak zaczęliśmy, tak też i skończyliśmy – porównaniem dwóch wydań tej samej płyty, remiksu albumu Amused To Death Rogera Watersa, dokonanego przez Jamesa Guthrie w 2015 roku. Przypomnę, że temu albumowi poświęciliśmy całe spotkanie Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego #98. Wśród porównywanych wersji zabrakło wówczas tłoczenia japońskiego, które ukazało się cztery miesiące później – wersja Analogue Productions wydana została w USA 24 lipca 2015 roku, a firma Sony wydała ją w Japonii dopiero 3 lutego 2016 roku; wersja amerykańska została wytłoczona w tłoczni Sony DADC w Austrii, a wersja japońska – w Japonii.

Krążki nie różniły się więc niczym, poza miejscem tłoczenia. A mimo to mają odmienne brzmienie i to do tego stopnia, że kilku uczestników spotkania upierało się przy tym, że to różne miksy. A to dlatego, że w japońskiej wersji wszystko przesunęło się ku środkowi, w kierunku osi odsłuchu. Skraje sceny były nieco bardziej zwinięte, a cały przekaz był po prostu jaśniejszy. Po wysłuchaniu wersji Analogue Productions Janusz twierdził, że jest zduszona. Teraz słychać było, że to wersja japońska jest zbyt jasna, trochę nawet irytująca sybilantami, a wersja amerykańska jest gładka, płynna, ładna.

O tym, która wersja jest lepsza powinni więc zdecydować kupujący. Z tym, że w praktyce nie będą mieli takiej możliwości, bo mało kto kupi dwie wersje po to, żeby wybrać te, która mu bardziej „podpasuje”. Z kablem Acrolinka 8N-PC8100 Nero Edizione jest inaczej – każdy może go porównać zarówno z Siltechem Triple Crown, jak i Acrolinkami 7N-PC9500 oraz ‘9700’ – obydwie marki dystrybuowane są przez tę samą firmę (Nautilus Dystrybucja). Można więc samodzielnie zweryfikować to, co państwo właśnie przeczytali.

Warto jednak zwrócić uwagę na to, że będzie to porównanie z referencjami, a nie z innymi kablami z tego przedziału cenowego. A i tak ‘8100’ pokaże coś, przez co wielu melomanów i audiofilów nie będzie mogło zasnąć, zestawiając w Excelu tabelki tak, aby wydusić na jego zakup pieniądze. Do czego gorąco zachęcam – to absolutnie unikatowy kabel z „charakterem”, którego nie będą się państwo chcieli pozbyć już nigdy.

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl