pl | en

REPORTAŻ

 

AUDIO VIDEO SHOW 2016:
BEST OF THE BEST RAZY DWA


I. JESTEM MORSEM. A PRZYNAJMNIEJ CHCIAŁBYM NIM BYĆ, czyli odsłuch pierwszej kopii taśmy-matki albumu Magical Mystery Tour The Beatles
II. JACEK GAWŁOWSKI – Master (Re)Master, czyli Krakowskie Towarzystwo Soniczne, spotkanie #106

Organizatorzy:
VOICE | NAUTILUS | „HIGH FIDELITY”
Miejsce: Audio Video Show 2016

POLSKA | Warszawa


I. JESTEM MORSEM. A PRZYNAJMNIEJ CHCIAŁBYM NIM BYĆ,
czyli odsłuch pierwszej kopii taśmy-matki albumu Magical Mystery Tour The Beatles

uż ponad rok minął od mojego pierwszego spotkania z pierwszą kopią taśmy matki albumu Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band Beatlesów (więcej TUTAJ). Było to jedno z najważniejszych wydarzeń muzycznych i audiofilskich w całym moim życiu. Okazało się, że tak naprawdę usłyszałem ten album po raz pierwszy. Wcześniej, katując do nieprzytomności najpierw 24-bitowe pliki, potem zaś kolejne wersje winylowe, jedynie obwąchiwałem powierzchnię, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego ile tracę. Brzmienie tej taśmy odtworzonej na magnetofonie szpulowym Studer A807 było bowiem fenomenalne. Nieprawdopodobnie dynamiczne, z przytłaczającą ilością nieznanych mi wcześniej detali, a przy tym niezwykle głębokie i satysfakcjonujące. Dość chyba będzie powiedzieć, że potrzebowałem prawie 11 miesięcy, by do Sgt. Pepper’s... na winylu wrócić. Wcześniej, pomimo podejmowanych prób, po prostu nie mogłem.

W tym roku miałem kolejną okazję, by pogłębić swoją wiedzę o Beatlesach i jednocześnie znienawidzić słuchanie kolejnego ich albumu z LP czy pliku. Tym razem padło na Magical Mystery Tour, krążek dla Czwórki z Liverpoolu wyjątkowy. To na nim znalazła się jedna z najbardziej rozpoznawalnych piosenek w historii ludzkości All You Need Is Love, również tam należy szukać wydanego pierwotnie na singlu genialnego tandemu Strawberry Fields Forever/Penny Lane. Był to także pierwszy krążek Lennona i spółki, który wydali po tragicznej śmierci swojego menedżera Briana Epsteina (na szczególną rolę tego faktu zwraca uwagę m.in. Philip Norman w swojej książce Szał! Prawdziwa historia Beatlesów).

Odsłuchy, jeden w piątek, dwa w sobotę i jeden w niedzielę; drugi zarezerwowany był dla Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band, zostały zorganizowane - podobnie jak rok temu - przez firmę Voice w trakcie wystawy Audio Video Show 2016. Spotkanie na cudownym PGE Narodowym poprowadziły dwie osoby, z punktu widzenia historii słuchanej przez nas taśmy kluczowe, czyli Tomasz Zeliszewski (Budka Suflera) oraz Piotr Metz (Trójka/Radio Kraków). Dlaczego kluczowe? Pan Zeliszewski jest bowiem jej właścicielem, a Piotr Metz osobą odpowiedzialną za jej wytropienie.

Dzięki ich połączonemu wysiłkowi mogliśmy cieszyć się dźwiękami pochodzącej z wytwórni Jugoton pierwszej kopii taśmy matki Magical Mystery Tour. Warto dodać, że bliżej oryginału nie da się już znaleźć; ten leży bezpieczny, skryty w pilnie strzeżonych archiwach. Na marginesie dodam jeszcze, że taśmy słuchaliśmy na kolumnach Cabasse Le Sphère CTA, z cyfrową zwrotnicą, napędzanych przez elektronikę Chord Electronics. W roli źródła wystąpił - rzecz jasna - magnetofon Studer A807.

To jak brzmi najbardziej bezpośrednie spotkanie z Beatlesami, jakie obecnie nam (czyli melomanom i audiofilom) pozostaje? Cudownie. Wybornie. Fenomenalnie. Przede wszystkim moją uwagę zwróciła kreowana bez żadnego wysiłku obłędna dynamika. Wszystkiego. Od instrumentów, przez wokale, na różnych dziwnych dźwiękach (które Beatlesi uwielbiali umieszczać na swoich płytach) skończywszy. Momentami wydawało mi się, że dla sprzętu i taśmy nie było żadnych ograniczeń w tym względzie.

Również zróżnicowanie barwowe było referencyjne. Na płytach głosy Lennona i McCartneya brzmią - co by tu nie mówić - dość podobnie. Oczywiście po dłuższym obcowaniu z muzyką Beatlesów można je rozpoznać lepiej i szybciej, prawda jest jednak taka, że każdy popularny i powszechnie dostępny nośnik dźwięku je ze sobą zrównuje. Dopiero odsłuch takiej taśmy może przynieść odpowiedź jak odmiennymi wokalistami byli John i Paul. Na uwagę zasługuje także serwowanie przeróżnych smaczków i detali w ogromnej liczbie. Wybrzmienia, różne hałasy, zabiegi dźwiękowe: to wszystko na taśmie występuje i ma swoje integralne miejsce jako część nagrania.

Największą niespodzianką były dla mnie różnice w sposobie nagrania poszczególnych numerów. Oczywiście doskonale zdawałem sobie sprawę z faktu, że Magical Mystery Tour jest (w pewnym stopniu) albumem-składakiem, w skład którego weszły piosenki nagrywane w różnym czasie, w różny sposób, z różnymi ludźmi. Na winylu czy CD nie było tego jednak zbyt wyraźnie słychać. Jednak całą prawdę objawiła nam taśma; poszczególne kompozycje rzeczywiście brzmią od siebie zupełnie inaczej. Dzięki temu mogliśmy lepiej poznać zamierzenia twórców, które kierowały nimi podczas pracy w studiu.

Na odsłuchu pierwszej kopii taśmy matki Magical Mystery Tour byłem dwa razy. Pierwotnie miałem pojawić się tylko raz (w piątek), jednak skala emocji związanych z tym wydarzeniem nakazała mi jeszcze raz wziąć w nim udział. Tym bardziej, że trudno będzie coś takiego pobić. Więcej tego typu kopii pan Zeliszewski już nie ma (a przynajmniej się do tego nie przyznaje ;)). Chociaż może to i dobrze - chciałbym móc jeszcze odsłuchać jakiś album Beatlesów bez przykrej świadomości, że słucham półproduktu.

PS.
Na sam koniec zostawiłem sobie miejsce na krótką uwagę. Otóż, nie mam bladego pojęcia dlaczego część osób obecnych na sali podczas odsłuchu nie mogła wytrzymać pół godziny bez gadania. W ogóle niektórzy postawili sobie za punkt honoru, by rozmawiać przez cały czas trwania prezentacji. Niby dorośli ludzie, a zapewne gorsi od swoich dzieci.

II. JACEK GAWŁOWSKI – Master (Re)Master,
czyli Krakowskie Towarzystwo Soniczne, spotkanie #106

Nie wiem czy się Państwo ze mną zgodzą, ale mam wrażenie, że momentami gorąca rywalizacja na linii Kraków-Warszawa ostatnio trochę wystygła. Nie wiem czy to jest kwestia tego, że oba miasta poszły w zupełnie innych kierunkach w rozwoju, czy też raczej spora ilość szybkich i relatywnie tanich połączeń między byłą i obecną stolicą spowodowała, że mieszkańcy obu miast mogli zobaczyć na własne oczy "wroga" i przekonać się, że nie jest on taki straszny jak go namalowali.

Ja sam, mieszkający od urodzenia w Krakowie, do Warszawy bardzo lubię jeździć; jest tam i co zjeść, i co zobaczyć (np. fenomenalne muzeum POLIN - polecam), i gdzie aktywnie wypocząć. Można nawet zobaczyć całkiem imponujący skyline, który z roku na rok staje się większy i większy. Oczywiście nigdy nie przyznam (bo i tak nie uważam), że Warszawa jest w czymś lepsza od Krakowa, nie zmienia to jednak faktu, że z każdą kolejną wizytą coraz bardziej cenię sobie nasze stołeczne miasto.

HISTORIA

Chciałbym myśleć, że jedną cegiełkę (drobną, ale zawsze!) do ocieplania stosunków warszawsko-krakowskich dokłada magazyn „High Fidelity". Jego przedstawiciele regularnie pojawiają się na Audio Video Show i przywożą do Miasta Królów Polski piękne opowieści i zdjęcia z Warszawy. A od ponad dwóch lat robimy jeszcze więcej: organizujemy wyjazdowe spotkania Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. Najpierw, dwa lata temu, powtórzyliśmy przed odwiedzającymi Audio Show (było to jeszcze przed zmianą nazwy) program spotkania KTS-u nr 94 (więcej TUTAJ). By nie zgłębiać się w szczegóły, polegało to na porównaniu dźwięku z czterech źródeł: taśmy szpulowej, płyty winylowej, płyty CD-R oraz plików PCM 24/192. Spotkanie - warto dodać - uświetniła obecność wyjątkowych gości: Dirka Sommera i Birgit Hammer-Sommer z wytwórni Sommelier Du Son, Gerharda Hirta, szefa Ayon Audio oraz pana Jochena Räke, właściciela firmy Transrotor.

Spotkanie z 2014 roku było jednak wyprawką, ledwie wstępem przed poważniejszymi przedsięwzięciami. 12 miesięcy później, już podczas Audio Video Show, zorganizowaliśmy pełnoprawne spotkanie KTS-u. I to nie byle jakie, bo opatrzone numerem 100 (więcej TUTAJ)! Dla odwiedzających przygotowaliśmy specjalne wejściówki podbite suchą pieczęcią naszego Towarzystwa (a tak, mamy coś takiego), a także - co jest chyba ważniejsze - wyjątkowy program.

Postanowiliśmy skorzystać z obecności na warszawskich targach high-endowego odtwarzacza CD dCS Rossini i odpalić na nim kilka różnych wydań płyt Beatlesów: zwykłe CD, SHM-CD, Platinum SHM-CD itd. Momentami było podczas obu przeprowadzonych wtedy spotkań gorąco (chociaż bardziej wojowniczy ludzie przybyli na to drugie z nich), ponieważ redaktor "HF", Wojciech Pacuła, puścił kilka płyt Czwórki z Liverpoolu z dokładnie tym samym remasterem, stwierdzając jednocześnie, że brzmią inaczej, z czym nie wszyscy chcieli się zgodzić…

Generalnie jednak była to znakomita okazja do wymiany poglądów i niezwykle ciekawej dyskusji. A także zabawy, o czym przypomnieć miał żartobliwy odsłuch audiofilskiego wydania płyty Modern Talking. Jedynym minusem tego wyjątkowego spotkania był brak wszystkich członków Towarzystwa; część z nich po prostu nie dała rady dojechać, jednocześnie zapewniając, że na następny wyjazdowy odsłuch na pewno przyjadą.

W relacji z 100. spotkania KTS-u Wojciech Pacuła napisał: "Wszystkim państwu pięknie dziękuję za spotkanie, było mi niesłychanie miło. W przyszłym roku też na pewno coś przygotujemy, może nawet w dwóch różnych pokojach – pierwsze pomysły już kiełkują". Ostatecznie z tych kiełkujących pomysłów wyrosła koncepcja wydarzenia, które miało być jeszcze bardziej spektakularne i unikatowe. By tak się właśnie stało, postanowiliśmy zorganizować dla naszych czytelników spotkanie z Jackiem Gawłowskim, laureatem nagrody Grammy i człowiekiem, który jest odpowiedzialny (między innymi) za brzmienie remasterów serii Polish Jazz (o Jacku więcej TUTAJ).

Całość została opatrzona tytułem „Master (Re)Master” i polegała na możliwości posłuchania utworów Polish Jazzu z plików wysokiej rozdzielczości (24/88,2 i 24/174,4) PRZED i PO obróbce dokonanej przez Jacka. Jednocześnie zdobywca statuetki Grammy opowiedział trochę o swojej pracy, zdradził czym jest mastering i remastering, a także jaką rolę w łańcuchu tworzenia płyty pełni miks.

Muzyki słuchaliśmy na sprzęcie absolutnie wyjątkowym; największą gwiazdą były najnowsze kolumny Lumen White, wspierane przez odtwarzacz plików Ayon Audio S-10 oraz topowy przedwzmacniacz tej firmy, model Conquistador. Spotkanie odbyło się w sali dystrybutora tych marek, krakowskiego (cóż, lokalny patriotyzm zobowiązuje) Nautilusa.

SPOTKANIE

Oba spotkania z Jackiem Gawłowskim odbyły się w sobotę, pierwsze o godzinie 17:00, a drugie o 18:00. W obydwu przypadkach ludzie dopisali i naprawdę spora sala, w której odbyły się prezentacje wypełniła się do ostatniego miejsca. Po krótkim wstępie Wojciecha Pacuły stery okrętu przejął Jacek Gawłowski. Mistrz ceremonii dzielił swój cenny czas między puszczaniem wyśmienitej i fenomenalnie brzmiącej muzyki (z serii Polish Jazz, ale i nie tylko, bowiem znalazło się także miejsce na płytę Agi Zaryan - Remembering Nina & Abbey) a snuciem niezwykle ciekawych opowieści o swojej pracy.

Wiele emocji wśród naszych gości bez wątpienia wzbudziła sprawa audiofilskiego wyposażenia w studiu Jacka. Ten bowiem, trzeba to wyraźnie podkreślić, jest chyba jedynym w polskiej branży pro człowiekiem korzystającym ze wszystkich audiofislkich wynalazków, takich jak kable. Jacek jest więc osobą o unikatowej wiedzy, stojącą w rozkroku między światem "naszym" (audiofilskim) a "ich" (pro audio). Dygresjom i dykteryjkom nie było więc końca, do czego przyłożyli się też nasi goście, zalewając Jacka kolejnymi pytaniami. Wiele z nich dotyczyło też jego high-endowych kolumn głośnikowych marki Bauta. Tych imponujących podłogówek w Warszawie nie zobaczyliśmy, jednak skala zainteresowania nimi każe zadać sobie pytanie, czy Jacek Gawłowski nie zaprezentuje ich rodzimej audiofilskiej braci. Kto wie?

SPEŁNIONA OBIETNICA

106. spotkanie KTS-u (i drugie pełnoprawne, które odbyło się w Warszawie) było ważne jeszcze z jednego powodu: w końcu - dokładnie tak, jak obiecywali, pojawili się na nim członkowie KTS-u - i to w znacznej liczbie. Żeby tradycji stało się zadość, poprosiłem ich o napisanie kilku słów o odsłuchu.

Rysiek B.
Obfitują nam w tym toku nasze spotkania w ramach KTS. Istotnymi krokami w rozwoju są nasze wspólne prywatne wyjścia do świata muzyki, że wspomnę ostatni maraton wszystkich dziewięciu Symfonii Bethovena w krakowskiej sali ICE. Zainicjowane przez nadredaktora Wojtka Pacułę 106. spotkanie KTS-u z Mistrzem Jackiem Gawłowskim w ramach AVS jest dla mnie kolejnym krokiem odkrywania tajemnic muzyki w aspekcie jakości jej odbioru. Na skondensowanej prezentacji dzięki gospodarzom (Nautilus, Ayon Audio oraz „High Fidelity") przekonaliśmy się wszyscy jakie rezerwy jakości drzemią w studyjnych archiwach. Zresztą nie trzeba przekonywać przekonanych, że i z dźwiękiem, i muzyką zawsze można lepiej.

Mojej pasji poznawczej pomógł przypadek, sąsiedztwo firmy Music Info – importera sprzętu studyjnego, którego miałem okazje posłuchać. Liznąłem dzięki temu wpływu na dźwięk korektorów, equalizerów, preampów. Dyrektor firmy - Mariusz Czarnecki - (który, nota bene, jest zawodowym muzykiem z epizodem na bębnach u boku Tomasza Stańko) – bardzo mi pomógł. Teraz "my dream" to spotkanie z Mistrzem Studia – Panem Jackiem Gawłowskim - na kolejnym KTS-ie i poznanie kuchni jego sztuki.

Wiciu
Nie wiem, które to z kolei targi sprzętu audio w Warszawie. Niemniej kolejne, na których członkowie Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego (KTS) zjawili się, by zaczerpnąć inspiracji do kolejnych spotkań, podczas których poddawane są subiektywnej ocenie komponenty toru fonicznego. Z racji warunków lokalowych zwyczajne spotkania KTS-u odbywają się w kameralnym gronie kilku osób. Chyba liczebność osób na pojedynczym spotkaniu nie przekroczyła nigdy tuzina, np poza jakimiś wyjątkowymi zdarzeniami i w ”egzotycznych” lokalizacjach. Wiemy, że wielu stałych i życzliwych czytelników relacji ze spotkań KTS chciałoby osobiście wziąć udział w spotkaniu Towarzystwa i mieć możliwość poznania kuchni, a także mieć możliwość wyrażenia swoich opinii.
Stąd też rok temu roku Redaktor i założyciel internetowego magazynu "High Fidelity", Wojciech Pacuła, wpadł na znakomity pomysł, by przy okazji odbywających się targów audio zorganizować wyjazdowe spotkanie KTS, w którym zarówno miłośnicy, jak też krytycy Towarzystwa będą mogli wziąć udział i osobiście sprawdzić kuchnię odsłuchu i wykuwania się opinii.

W tym roku ponownie członkowie KTS, już w szerszym gronie, pojawili się w sali hotelu Golden Tulip, w której prezentowała możliwości brzmieniowe sprzętu krakowska firma Nautilus. Spotkanie miało o tyle ciekawy przebieg, że gośćmi KTS-u byli: Gerhard Hirt właściciel firmy Ayon Audio (odtwarzacz plików, wzmacniacze, kolumny głośnikowe) oraz główny bohater spotkania – Jacek Gawłowski – mistrz kuchni audio potrafiący przyrządzić ucztę dźwiękową dla najbardziej wyrafinowanych smakoszy - audiofilów.

Dla mnie było to niezwykłym zaszczytem i przyjemnością poznać Pana Jacka osobiście. Z jego pracą nad remasteringiem kultowych płyt Polskich Nagrań wydawanych w serii Polish Jazz miałem wcześniej okazję spotkać się w audycji Duża Czarna w II programie PR. Już słuchając w radiu starych i remasteryzowanych płyt słyszałem dużą różnicę na korzyść odświeżonych masterów i nie sądziłem wczesnym latem 2016, że w jesieni tego roku osobiście poznam i będę mógł wysłuchać bardzo ciekawych relacji z ust prawdziwego twórcy brzmienia płyty.

Pan Jacek podzielił się swoją wizją odnośnie kształtowania finalnego dźwięku płyty, zapoznał słuchaczy z problemami powtórnego masteringu czy zaskoczył nas informacją, że realizatorzy dźwięku nie przykładają wagi do jakości okablowania. Prezentacja przebiegała przed bardzo szerokim audytorium słuchaczy, którzy zdążyli dużo wcześniej przed czasem rozpoczęcia spotkania zająć miejsca w sali. Było to działanie nad wyraz racjonalne, bowiem dużej grupie osób, która przybyła tuż przed spotkaniem, nie udało się już dostać do środka.

Ostrzę sobie zęby na nowe wydawnictwa Polish Jazz z nowym masteringiem, bowiem sam jestem posiadaczem zarówno oryginalnych analogowych edycji niektórych płyt, jak też ich reedycji cyfrowych, lecz nie poddanych odnowie fonicznej. Prezentowane na spotkaniu przykłady potwierdziły, że nowe mastery uwydatniły aspekty brzmieniowe dawnych nagrań naszych jazzmenów, poprawiły przestrzenność bez ingerencji w samą istotę brzmienia oryginału.

Uważam, że spotkanie za równo od strony tematycznej było interesujące i wyjątkowe (sądzę, że byłby duży problem z przyjazdem pana Jacka na spotkanie w Krakowie), jak też od strony organizacyjnej, bowiem w spotkaniu mogło wziąć udział około 60 osób, czyli 6-8 razy więcej niż zwykle.

Zachęcam Redaktora Wojtka do kontynuacji spotkań wyjazdowych. Widać po frekwencji, że mają sens.

Tomek
Tegoroczne „wyjazdowe” spotkanie KTS-u było dla mnie absolutnie wyjątkowe pod względem dźwiękowym. Brzmienie systemu złożonego z elektroniki Ayon Audio i dużych kolumn Lumen White całkowicie rozłożyło mnie na łopatki. Wiem, że zwolennicy lamp SET odsłuchiwanych w niewielkich pomieszczeniach nie podzielą na pewno mojego entuzjazmu, ale w kategorii systemów „cost no object” odsłuchiwanych w dużych kubaturach, do której to kategorii zawsze aspirowałem, dźwięk ten nie miał sobie równych.

To połączenie niczym nieskrępowanej dynamiki, rozmachu, swobody, kontroli, wielkości dźwięków i zwartego, pulsującego basu, z naturalnością brzmienia, nasyceniem wysokich rejestrów, analitycznością rozumianą jako możliwość śledzenia najdrobniejszych niuansów oraz brakiem jakiejkolwiek natarczywości czy mechaniczności, złożyło się na tak wysoką ocenę, jaką prywatnie przyznałem temu zestawowi, oraz spowodowało, że w niedzielę opóźniłem o półtorej godziny planowany wyjazd do Krakowa, aby spędzić ten czas na przesłuchaniu jeszcze kilkunastu utworów poprzez głośniki Lumen White. Tak po prostu, dla przyjemności i relaksu.

W kwestiach poznawczych, spotkanie to było dla mnie równie ciekawe, gdyż ukazało spojrzenie na konflikt „audiofile vs. realizatorzy dźwięku” osoby zaangażowanej po obydwu stronach tej barykady.

Wojciech Pacuła
Tym razem nie słuchałem nagrań, ale miałem tę przyjemność, że mogłem obserwować państwa, słuchających muzyki i tego, co mówił Jacek. Muszę powiedzieć, że było to dla mnie duże przeżycie, ponieważ z tego spotkania jednoznacznie wynika, że tego typu „wykłady” połączone ze wspólnym słuchaniem muzyki są potrzebne, państwa reakcje mówiły to jednoznacznie. Nawet jeśli nie otrzymali państwo odpowiedzi na wszystkie swoje pytania, to choć w niewielkiej mierze udało się nam przybliżyć sztukę audio przez duże „S”.

Okazało się też, że godzina na takie spotkanie to znacznie zbyt krótki czas, ponieważ Jacek się nawet nie rozpędził, nie mówiąc o tym, że moglibyśmy wysłuchać jeszcze więcej muzyki. Postaramy się więc w przyszłym roku, przygotowując kolejną imprezę, żeby trwała dłużej. Rozmawiałem o tym z Gerhardem Hirtem i mamy już kilka pomysłów na przyszłość. Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy nas odwiedzili i zapraszamy na następny rok, zrobimy wszystko, aby was nie zawieść! Do zobaczenia!

WARSZAWSKO-KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE

106. spotkanie w ramach Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego należy zaliczyć do udanych. Podobało się chyba wszystkim: i Jackowi Gawłowskiemu, który po skończeniu drugiej prezentacji dzielił się ze mną swoimi pozytywnymi emocjami, i naszym czytelnikom, którzy dopadli Jacka pod salą i nie chcieli puścić do domu, i członkom KTS-u. A także redakcji „High Fidelity", która już siedzi i pełna zmartwienia głowi się co musimy wymyślić za rok, żeby było co najmniej tak samo fajnie. Pomyślimy. Bo to, że do Warszawy z kolejnym KTS-em wrócimy jest bardziej niż pewne.

jgmasterlab.com
nautilus.net.pl
ayonaudio.com
highfidelity.pl