Przetwornik cyfrowo-analogowy/wzmacniacz słuchawkowy/przedwzmacniacz Mytek
Producent: MYTEK DIGITAL |
o, że czas szybko leci, wiadomo. Im więcej lat mamy, tym bardziej jego bieg przypomina galop. Ale nie o new age’owe ściemnianie mi chodzi, a o to, że zanim się obejrzałem, a zupełna nowość, jaką był przetwornik cyfrowo-analogowy Manhattan amerykańskiej firmy Mytek, stał się szanowanym „ojcem” rodziny. Jej drugim członkiem został, całkiem niedawno, mniejszy i tańszy model Brooklyn. Manhattan i Brooklyn to dzielnice, a właściwie hrabstwa Nowego Jorku, obok trzech innych: Queens, Bronx oraz Staten Island. Położone obok siebie, różnią się jednak w niemal wszystkich podstawowych elementach: od historii, poprzez wielkość, na demografii skończywszy. Pamiętacie państwo fragment z filmu Sex w wielkim mieście (Sex and the City, reż. Patrick King, 2008), w którym Carrie Bradshaw rzuca: „New York Magazine” twierdzi, że Brooklin to nowy Manhattan”? A odpowiedź Mirandy Hobbes: „Tak, jasne, ale ktokolwiek to napisał mieszka w Brooklinie”? Streszcza wszystko, co można by o tym powiedzieć – Manhattan to była dzielnica elit, wielkich pieniędzy, a Brooklyn był dzielnicą robotników. Manhattan był pierwszym produktem firmy Mytek przeznaczonym bezpośrednio na rynek konsumencki. Wyrosła ze studiów nagraniowych firma, założona i prowadzona przez Polaka, pana Michała Jurewicza, reputację zdobyła przetwornikami cyfrowo-analogowymi skierowanymi do studiów nagraniowych i masteringowych, które dzięki niewysokiej cenie i znakomitemu dźwiękowi zdobyły fanów także poza kordonem sanitarnym, jakim pro audio się otacza (mówię o zamknięciu się na sprawdzonych rozwiązaniach i zaniechaniu eksperymentów). Najpierw w Japonii, a potem na całym świecie Mytek zaczął znaczyć coś wyjątkowego, ale i dostępnego. Manhattan był planowym odejściem od tej polityki. Był odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku, który chciał mieć równie dobry dźwięk, jak z przetwornika STEREO192-DSD DAC), ale z ładniejszą, solidniejszą obudową. Choć to niezmiernie rzadki przypadek, transplantacja się udała. Urządzenie miało poprawioną funkcjonalność w stosunku do mniejszego urządzenia, lepsze zasilanie i inne kluczowe elementy układu. No i niesamowicie dobrze wyglądało. Wypada również wspomnieć o bardziej intuicyjnej obsłudze, uzyskanej dzięki specjalnie do tego celu przygotowanemu menu. Brooklyn Wielkością nowy przetwornik przypomina model STEREO192-DSD DAC: jego wysokość to 1U (U = ‘unit’, 1,75”/44,45 mm), a szerokość to połowa klasycznego „racka” studyjnego (‘19-inch rack’ = 482,6 mm). W racku można zatem zamontować dwa takie urządzenia obok siebie, potrzebne będą tylko „skrzydełka” do ich przykręcenia. DAC może pracować w trybie wielokanałowym, wystarczy go zsynchronizować przy pomocy łącza USB. Ponieważ ma wejścia i wyjścia dla zewnętrznego zegara, całość może być taktowane zegarem jednego z przetworników, albo zewnętrznym. Firma oferuje własne zegary taktujące, ale gorąco namawia do korzystania z tego w urządzeniu – to jej najlepszy, jak mówi, zegar Mytek Femtoclock Generator o jitterze 0,82 ps, a więc znikomym. To ważna informacja, ponieważ Brooklyn jest przede wszystkim przetwornikiem cyfrowo-analogowym. Nie tylko, to także analogowy przedwzmacniacz liniowy, analogowy przedwzmacniacz gramofonowy i wzmacniacz słuchawkowy (zbalansowany), ale jego podstawową rolą jest zamiana ciągu zerojedynkowego na sygnał analogowy. Wszystkie pozostałe elementy „nadbudowano” nad przetwornikiem, a nie odwrotnie. Zaraz do tego wrócimy. Może powinienem od tego zacząć, ale nigdy nie jest za późno – Brooklyn wygląda bardzo ładnie i przyjemnie się go obsługuje. Jego obudowę wykonano ze stalowej, giętej blachy, ale front jest z aluminium. Nie jest to zwykła, drapana blacha – wykończony został w specjalnej technice, dzięki której przypomina cekiny, diamenty, ew. łuski. Jest bardzo à la Carrie Bradshaw. Dostępne są dwie wersje kolorystyczne – srebrna i czarna, obydwie prezentują się doskonale. Tym bardziej, że nowe logo Myteka, po raz pierwszy widziane w Manhattanie, jest znakomite i w swojej elegancji przypomina logo SACD. Firma najwyraźniej jest świadoma jego siły, ponieważ wyeksponowano je na górnej ściance, gdzie kropki służą do wentylacji wnętrza, a także z przodu. Logo na przedniej ściance jest podświetlane, a intensywność podświetlenia możemy zmieniać. I nie tylko – możemy wybrać jego kolor! Od krwistoczerwonego, przez kilka odcieni żółtego, zielonego, po fioletowy i niebieski. Pomimo wyjątkowej funkcjonalności urządzenie ma bardzo czystą ściankę przednią. Wszystkie zmiany wykonujemy bowiem w rozbudowanym, kilkustronicowym menu, wyświetlanym na dużym, czytelnym, kolorowym wyświetlaczu OLED. Pracuje on w dwóch trybach: w jednym wyświetlana jest częstotliwość próbkowania i ilość bitów sygnału wejściowego a także siła głosu, a w drugiej mamy wyświetlacz siły sygnału (wartość szczytowa i średnia, na osobnych bargrafach [„linijkach”]), numeryczne wskazania siły sygnału (także podwójna) oraz cztery „komórki”, których zawartość możemy zmieniać. A możemy wybrać aktywne wejście, możemy ustalić siłę głosu po włączeniu, rodzaj regulacji siły głosu itd. Głośność można regulować w układzie cyfrowym lub analogowym lub można z niej zrezygnować. Po więcej informacji odsyłam do instrukcji. Wejść cyfrowych (sygnałowych) jest pięć: AES/EBU, 2 x RCA, optyczne oraz USB. USB pracuje z sygnałami PCM do 32 bitów i 384 kHz (DXD) oraz DSD (do DSD256). Pozostałe z sygnałami PCM do 24/192 oraz DSD64, poprzez protokół DoP. Wejście analogowe może pracować jako liniowe, np. dla tunera radiowego lub przedwzmacniacza gramofonowego, lub jako przedwzmacniacz gramofonowy, dla wkładek MM i MC. Do zmian ustawień służy gałka, pracująca także jako regulacja siły głosu, a także cztery przyciski. Całości dopełniają dwa wyjścia słuchawkowe typu duży jack (6,3 mm). Słuchawki możemy zasilić klasycznie, w trybie niezbalansowanym lub w zbalansowanym, trzeba wówczas skorzystać z dwóch wtyków jednocześnie. MASTER QUALITY AUTHENTICATED 4 grudnia 2014 roku firma Meridian poinformowała o wspólnych z 7digital pracach nad MQA – systemem kodowania i dekodowania przeznaczonym do przesyłania przez internet plików wysokiej rozdzielczości, ale o znacznie mniejszej wielkości. Jak czytamy na stronie producenta, punktem wyjścia było to, co udało się osiągnąć przy płytach XRCD, HDCD oraz w koderze aptX, służącym do przesyłu sygnału łączem Bluetooth. W MQA wysokie tony o stosunkowo niskiej energii są kompresowane według specjalnego algorytmu. Dekoder dostaje zaś informacje, jak je zdekompresować. Całość poddawana jest też po stronie kodera ditheringowi. Nie wszystkie szczegóły tego rozwiązania znamy, ale wiadomo, że po rozpakowaniu sygnału może mieć on postać odpowiadającą nawet sygnałowi 352 kHz/24 bity, pomimo że przesyłany jest jako plik 24/48 (tj. o tej objętości). Odbiornik, tj. DAC tak zresztą ten sygnał „widzi” – niezależnie od postaci sygnału wejściowego jest on zapakowany tak, jak sygnał 24/48. Cały „myk” polega na takiej manipulacji sygnałem, poprzez dithering, maskowanie itp., aby pomimo tych ograniczeń otrzymać dźwięk zbliżony do wejściowego, przy znacznie mniejszej objętości pliku. Pierwsze doniesienia mówią zresztą o czymś więcej – dzięki obróbce sygnału dźwięk pliku MQA może być lepszy niż takiego samego pliku, ale bez kodowania. Michael Fremer pisze: Rezultat – dramatyczna poprawa w ukazywaniu sceny dźwiękowej, budowaniu źródeł dźwięku i harmonicznych fortepianu. Atak, podtrzymanie i wybrzmienie nie były już ze sobą zlane. Brzmienie fortepianu nie było już więcej wymieszane z pogłosem sali. Właśnie dlatego dźwięk był bliższy oryginalnej płycie LP! MQA popierany jest przez wszystkie duże wytwórnie, ponieważ oferuje precyzyjne tagowanie, a jego częścią może być system zabezpieczeń DRM. Oby nie podzielił więc losu DVD-Audio, w którym zabezpieczenia DRM wpływały niekorzystnie na dźwięk, a mimo ich obecności można go było zripować. To przypadek, ale częścią formatu DVD-A była bezstratna kompresja MLP (Meridian Lossless Packing), zaproponowana przez… Meridiana. MICHAŁ JUREWICZ WOJCIECH PACUŁA: Nowy produkt o niższej cenie niż Manhattan to zarówno możliwość przeniesienia niektórych opracowań z droższego produktu, jak i zastosowanie nowych rozwiązań, wcześniej nieobecnych - co zmieniło się w stosunku do Manhattana? W Monachium zaprezentujemy DAC Manhattan II, który będzie miał nowy "digital engine" z USB2 Class 2, 32 bity. Brooklyn przychodzi parę lat po pierwszym pana przetworniku w szerokiej sprzedaży - jak zmienił się od tamtej pory świat cyfrowy? A świat audio? Proszę powiedzieć, co to właściwie MQA jest? Czy to rodzaj stratnego kodowania? W czym może pomóc? Jakie są najważniejsze problemy współczesnego audio, na co trzeba zwracać uwagę przede wszystkim? W domu muzyki słucha pan z plików? Brooklyn nie ma sensownych nóżek, dlatego testowany był z drewnianymi podstawkami Acoustic Revive HQ-4. Jest lekki, dlatego trzeba je przykleić blu-takiem. Na górę położyłem X-Block firmy Verictum oraz krążki z kryształu RIQ-5100, także firmy Acoustic Revive. DAC współpracował z dwoma wzmacniaczami mocy – Soulution 710 oraz RT Audio Design Orpheus. Sygnał przesyłany był do niego z sekcji transportu w odtwarzaczu Lektor AIR V-Edition (S/PDIF, Acrolink 7N-AD9100) i z laptopa HP Pavilion hv7 (USB, Windows 10 Pro, 8 GB RAM, 128 GB SSD + 500 GB HDD) z programem JPLAY. Przetwornik zasilany był kablem Tellurium Q Silver Diamond, a sygnał analogowy wysyłany był interkonektem z tej samej serii. Sekcję słuchawkową wypróbowałem z HiFiMANami HE-6 i Sennehsierami HD800, w trybie niezbalansowanym. Nagrania wykorzystane w teście (wybór) Pliki
Compact Disc Płyty CD wciąż są dla mnie najważniejszym nośnikiem muzyki, dlatego od nich zaczynam. Większość sygnałów, które w państwa systemach trafią do Brooklyna zapewne będzie miało podobną postać (16/44,1), ponieważ zdecydowana większość użytkowników odtwarzaczy plików korzysta z serwisów muzycznych takich jak TIDAL, Spotify itp. Jeśli DAC sobie z takim sygnałem nie radzi, nie ma znaczenia, co robi z sygnałem 32/384 i DSD. |
Pamiętam, jak dobre wrażenie zrobił na mnie Manhattan. Był krokiem w dobrą stronę, był bardziej rozdzielczy i selektywny niż STEREO192-DSD DAC. Brooklyn jest znacznie tańszy, nie może być więc „lepszy” w kategoriach absolutnych – i nie jest. Jego dźwięk ma mniejszy rozmach, bryły mają mniejszy wolumen, a bas nie schodzi tak nisko. Ma jednak coś, co mnie wcześniej aż tak mocno nie uderzyło: różnicowanie. Oczywiście – Manhattan pokazywał różnice w nagraniu natychmiast, to był bardzo wierny, w podstawowym znaczeniu tego słowa, literze nagrania DAC. Ale przy całej wierności zdawał się na nią wskazywać, dopominać się w tej mierze o naszą uwagę. Brooklyn również doskonale różnicuje nagrania. Robi to jednak bardziej mimochodem, przy okazji. Być może dlatego, że nie musi niczego udowadniać, nie stojąc pod „ścianą” - nie jest urządzeniem „flagowym” - może robić to samo, ale w bardziej zrelaksowany sposób. Różnicowanie o którym mowa jest wyjątkowe, tak pracują wysokiej klasy produkty studyjne. Słuchając oryginalnego, japońskiego wydania płyty Violator Depeche Mode, a zaraz potem europejskiego remasteru z 2006 roku od razu wiedziałem, że ten ostatni jest mocno skompresowany, przez co dźwięk jest bardziej „kwadratowy”, konturowy, ale bez lepszej kontroli. Jest też przesterowany – duża część materiału oscyluje w pobliżu 0 dB, co jednoznacznie sugeruje cyfrowy „clipping”. Tak dokładna analiza możliwa jest oczywiście dzięki miernikom i wskazaniom na wyświetlaczu, ale można je wyłączyć, a i tak będziemy wiedzieli o co chodzi. Przesłuchałem pod tym kątem sporo płyt i dowiedziałem się m.in., że materiał z nowej płyty Jeana-Michela Jarre’a Electronica. Vol. 1: The Time Machine w japońskiej wersji BSCD2 nie ma przesterowań, choć materiał jest skompresowany i że w przy masteringu ustawiono limiter na wartość 0,9 dB, aby nie dopuścić do „klipingu”. Jak i to, że nowe, wykonane przez Esoteric, remastery płyt Impulse! mają wysoki poziom średni i też docierają do 0 dB. Ale, że nie ma mowy o przesterowaniu. Brooklyn robi to jednak inaczej niż np. Skylla firmy Ayon Audio i ciepłe „daki”. W jego barwie da się wskazać dużą energię wysokich tonów. Trzeba więc uważać przy jego aplikacji w systemie, bo może się zdarzyć, że będzie zbyt jasno. Przetwornik nie jest rozjaśniony, ale ma się wrażenie przesunięcia akcentu ku górze pasma. Ta jest bardzo rozdzielcza i dokładna, ale nie przebija tego, co urządzenie pokazuje na basie. Ten nie jest pełny i głęboki, ale nie dlatego, że został obcięty, a dlatego, że wymodelowano go trochę tak, jak bas w kolumnach z obudową zamkniętą. Większość DAC-ów gra jak kolumny z bas-refleksem, a nawet z linią transmisyjną. Tutaj impuls jest znacznie lepszy, ale wypełnienie mniejsze. Jeśli państwa system brzmi trochę lekko, to Brooklyn mu raczej nie pomoże. Jeśli z kolei blachy są akcentowane, czy to ze względu na dobór urządzeń, kabli, czy też na interakcję kolumn z pomieszczeniem, to DAC pana Jurewicza te problemy podkreśli. Jego barwa jest zrównoważona, ale z przesunięciem w kierunku dużej energii wysokich tonów. Ale nie chłodu, tego tutaj nie ma. Posłuchajmy, dla przykładu, materiału z najnowszego wydawnictwa firmy Tacet, trzypłytowego zestawu Complete String Quintets Mozarta w wykonaniu Auryn Quartet oraz Nobuko Imai, a usłyszymy gęsty, nieco „oldskulowy” dźwięk, uzyskany przez zastosowanie lampowych mikrofonów i analogowego magnetofonu szpulowego. Nie będzie wątpliwości co do barwy. Pliki To kolejny raz, kiedy wejście USB gra w odmienny sposób niż S/PDIF, także z tym samym materiałem (16/44,1). USB jest bardziej efektowne i jestem przekonany, że w krótkim odsłuchu to ono zostanie wskazane jako lepsze. Pod warunkiem, że transport cyfrowy, tj. komputer z programem odtwarzającym będą wysokiej klasy. To obszerny, pokazany blisko słuchacza przekaz. Wydaje się, że z USB dźwięku jest więcej, a to dlatego, że pierwszy plan jest blisko nas, a tylne są podciągane, tworząc gęstą, wypełnioną panoramę. Duże wrażenie robi też rozbudowany, nisko schodzący bas – niżej niż z CD. Szczególnie dobrze jego wartość można było ocenić z plikami 24-bitowymi, bo z 16-bitowymi nie był już tak czysty, tracąc przez to zrywność i dynamikę. Jestem pewien, że słuchacze docenią także swego rodzaju „analogowość”, którą dostajemy z USB. Cudzysłów użyłem celowo, ponieważ chodzi mi o obiegową opinię o tym, czym ‘analog’ jest, a nie o rzeczywiste cechy tego typu źródła. Z wejściem USB Mytek gra nieco cieplejszym i gęstszym dźwiękiem. Nie jest on tak czysty, jak z transportu CD, nie ma też wybudowanej sceny dźwiękowej w głąb. Ponieważ jednak to, co „tu i teraz” jest nasycone, odbieramy całość jako bardzo atrakcyjną. Jeśli mógłbym tę część podsumować w paru słowach, to powiedziałbym, że obydwa rodzaje wejść oferują wysokiej klasy dźwięk. RCA oferuje większą precyzję, czystość i głębię sceny dźwiękowej. Lepiej jest z nim kontrolowany bas. Ten jest jednak z USB głębszy i jest go po prostu więcej, a środek pasma ma mocniej dopaloną niższą część. Obydwa wejścia zasługują na uznanie, ale trzeba pamiętać o tym, że to jednak dwie, różniące się między sobą propozycje. To bardzo kompetentny wzmacniacz słuchawkowy. Jest na tyle wydajny prądowo, że bez problemu wysterował słuchawki HE-6 HiFiMANa. Dźwięk był z nimi precyzyjny, dokładny i bardzo dynamiczny. Bardzo podobnie zagrały zresztą Sennheisery, dodając do tego dużą przestrzeń. To przyjemny, wcale nie nazbyt jasny dźwięk, ale bez mocnej podbudowy basowej – tego tu nie dostaniemy. Może więc właściwym kompromisem będzie użycie zamkniętych słuchawek, np. studyjnych? AKG K271 Studio (i ich nowa wersja AKG K272 Studio) są trudne do opanowania, ale akurat z Brooklynem zagrały świetnie. Góry było wyraźnie mniej, bas miał mięsistość, a najważniejszym zakresem był środek pasma. Wcześniej tylko raz, z niemieckim wzmacniaczem (studyjnym) Funk Tonstudiotechnik LAP-2.V3 zabrzmiały równie ciekawie, bo gęsto i mięsiście. Traktowałbym więc wzmacniacz słuchawkowy w DAC-u jako pełnoprawne narzędzie, chociaż z ograniczeniami. Jeśli jednak zaakceptujemy pewne kompromisy, to nie widzę potrzeby stosowania zewnętrznego wzmacniacza słuchawkowego. „Volume control” Osobną sesję przeznaczyłem na porównanie trzech możliwości aplikacji DAC-a w systemie:
Informacją priorytetową jest to, że z odsłuchów wynika, iż Brooklyn nie wymaga zewnętrznego przedwzmacniacza. Chyba, że mamy do wydania 20 000 zł i więcej. Porównanie możliwości wbudowanej regulacji siły głosu do Ayona Spheris III pokazało lepsze plany, głębsze brzmienie i znacznie lepszą rozdzielczość zewnętrznego przedwzmacniacza. Zmiany te jednak w żaden sposób nie dyskwalifikowały Myteka w tej roli. Sygnał przesyłany z niego bezpośrednio do końcówek mocy – Soulution 710 oraz RT Audio Design Orpheus – był angażujący i miał wszystkie cechy brzmienia samego DAC-a. Druga rzecz dotyczy porównania cyfrowej i analogowej regulacji siły głosu. Choć nastawiłem się na zmiażdżenie przez rozdrobnienie tej pierwszej, cyfrowa sekcja okazała się bardzo interesująca. Jest nieco mniej transparentna od analogowej, to problem, z którym trzeba się zmierzyć. Ale też lepiej definiowany jest z nią bas. Zakres ten jest lepiej kontrolowany i nieco bardziej nasycony. Wysokie tony są z kolei trochę mniej selektywne. Regulacja analogowa brzmi trochę cieplej. Akcent postawiony jest w niej na środek pasma, a góra jest lekko cofnięta. Różnice nie są duże, ponieważ jednak Brooklyn jest tak przezroczystym urządzeniem, mogą być ważne. W czasie testu wybrałem regulację analogową, ale z lekkim żalem. Long Play Przedwzmacniacz gramofonowy w DAC-u to rzadkość. Jak zakładam, chodziło o przygotowanie możliwie wszechstronnego urządzenia. I tak bym ten element traktował – jako wartościowy dodatek. Jego dźwięk jest czysty, przejrzysty, z dobrze wybudowaną górą. Niskie tony nie są specjalnie akcentowane, dlatego akcent całości stawiany jest wyżej niż w przedwzmacniaczu odniesienia. Formowanie instrumentów jest niezłe, naprawdę niezłe. Plany w głąb są z kolei dość płytkie, ale nie rwałbym z tego powodu szat. To wartościowy dodatek, przeznaczony dla tych, którzy chcą zacząć przygodę z winylem od wysokiego pułapu, ale nie są jeszcze gotowi na dedykowane, drogie przedwzmacniacze analogowe. Podsumowanie Funkcjonalność tego maleństwa przyprawia o zawrót głowy. Każda z jego funkcjo potraktowana została poważnie, z powagą, na jaką zasługuje. Najważniejszy jest oczywiście DAC, ładnie jednak wspomagany przez przedwzmacniacz. Dostaniemy z nim bardzo precyzyjny, świetnie różnicujący dźwięk. Przestrzeń będzie bardzo wiarygodna, a dynamika wyjątkowa. Jakość niskich tonów jest ponadprzeciętna, ale nie ma ich zbyt dużo, dlatego trzeba pomyśleć nad opanowaniem tego w systemie. Energia wysokich tonów jest spora, ale tak właśnie większość instrumentów w rzeczywistości gra. Fantastyczny wygląd pięknie te zalety dopełnia. Brooklyn jest maleńkim urządzeniem, ważącym zaledwie 1,8 kg. Obudowa jest jednak sztywna i solidna. Wykonano ją ze stalowych blach, z dokręcanym od góry płatem, w którym wycięto układające się w logo firmy otwory pomagające chłodzić wnętrze. Przód to 5 mm płat aluminium, wykończony w sposób wyróżniający Myteka spośród innych, tego typu produktów. Urządzenie postawiono na czterech niby-nóżkach, małych krążkach z gumy. Przód i tył Gałką na przedniej ściance zmieniamy siłę głosu lub poruszamy się po menu. Działa ona także jako przycisk. Wskazania na dużym wyświetlaczu OLED są wystarczające nie tylko dla audiofila, ale i dla profesjonalnego studia nagraniowego i masteringowego. Uwagę przykuwają kolorowe linijki, wskazujące siłę sygnału wejściowego, zarówno jego poziom szczytowy (peak), jak i średni (RMS). Obok widzimy te same wskazania, ale numerycznie. Czterema przyciskami poruszamy się po menu. Wyjścia analogowe są podwójne – zbalansowane XLR i niezbalansowane RCA. Obok tych ostatnich są wejścia analogowe RCA. Można do nich podłączyć źródła liniowe (tuner, CD itp.) lub gramofon, z wkładką MM lub MC. O tym, w jakim trybie one działają ustalamy w menu urządzenia. Wejść cyfrowych jest pięć: AES/EBU, 2 x RCA (S/PDIF lub SDIF), optyczne (S/PDIF lub SDIF) oraz USB (Class 2.0). Powyżej tego ostatniego umieszczono wejście i wyjście BNC dla zegara taktującego. I jest jeszcze zacisk dla masy gramofonu. Urządzenie zasilamy napięciem 240 V/50 Hz przez gniazdo IEC. Ale można też podłączyć do niego zewnętrzny zasilacz 12 V DC. Firma rekomenduje takie rozwiązanie, najlepiej akumulatorowe. Środek Urządzenie zasilane jest zasilaczem impulsowym, który wygląda, jakby został zamówiony w zewnętrznej firmie. Przed nim jest niewielki filtr RF. Zastosowanie zewnętrznego zasilacza rzeczywiście może być więc dobrym pomysłem. Cały układ zmontowano na jednej płytce drukowanej, zaprojektowanej w Polsce, przez pana Hamerlę z polskiej gałęzi Myteka. Dowiadujemy się też, że to najnowsza rewizja układu, z 2016 roku. Wejścia cyfrowe elektryczne buforowane są transformatorem dopasowującym impedancję. Obsługiwane są one przez cztery duże układy NXP, Altera, ST oraz XMOS. Taktowane są one dwoma bardzo ładnymi zegarami. To tutaj rozpakowywany jest sygnał z wejścia USB i przeprowadzana filtracja. Druga część płytki to właściwy DAC i układy analogowe. Przy przedniej ściance umieszczono wzmacniacz słuchawkowy, z dwoma dużymi układami wzmacniającymi, z których starto napisy. Sygnał prowadzony jest z nich do wyjść słuchawkowych dość długimi kablami ekranowanymi. Moim zdaniem lepiej by było, gdyby ulokowane były bezpośrednio przy układach wzmacniających. Sygnał do tych układów prowadzony jest długimi ścieżkami z układu scalonego przy tylnej ściance – najwyraźniej to scalona, analogowa, sterowana cyfrowo drabinka rezystorowa. Z niej również starto napisy. Sygnał płynie do niej albo z układu scalonego na wyjściu sekcji DAC-a, albo z przedwzmacniacza gramofonowego. Okazuje się, że pre gramofonowe jest analogowe, oparte na trzech układach scalonych. Towarzyszą mu ładne kondensatory polipropylenowe Wima i oporniki SMD, ale duże, nie miniaturowe; tworzą one filtr RIAA. Sekcja DAC-a to wspomniany scalak na wyjściu oraz dwa układy w filtrze I/U. Także tutaj są kondensatory Wima i oporniki SMD. Z układów, to już chyba jasne, starto napisy. Na szczęście widać, z jakiego przetwornika skorzystano – to „mobilna” wersja ośmiokanałowego przetwornika ESS. Obok widać potężny, stabilizowany mechanicznie i temperaturowo zegar taktujący. Kiedy patrzymy na całość widać, że układ ma tor niezbalansowany, a wyjście XLR jest symetryzowane w układzie scalonym. Jeśli więc mamy taką możliwość, to skorzystajmy z wyjść RCA. To ładny, zaawansowany układ. Sterowanie Brooklyn sterowany jest na kilka sposobów. Do kompletu dostajemy pilot zdalnego sterowania firmy Apple, który trzeba z nim „skojarzyć”. Ale możemy skojarzyć z nim także dowolny pilot z kodem Philipsa RC-5. Jeśli urządzenie podpięte jest do komputera z poprzez kabel USB, możemy ściągnąć ze strony producenta mały programik, będący panelem sterowniczym na komputerze. Można z niego ustalić wszystkie nastawy w menu Brooklyna. Uwagi Obsługa urządzenia jest całkiem łatwa, chociaż trzeba pamiętać o kilku rzeczach. Przede wszystkim – nie da się zmienić siły głosu, jeśli jesteśmy na wyświetlaczu, na którym mamy bargrafy, musimy albo wybrać tę funkcję małym przyciskiem, albo przejść do kolejnej strony i wtedy zmienić siłę sygnału. Po drugie, nawet jeśli ustawimy tryb „bypass”, tj. pominiemy regulację siły głosu, to na obydwu „stronach” pokazywanych na wyświetlaczu ukazywana jest ostatnio ustawiona siła głosu, a powinna być wyraźna informacja o tym, że wynosi ona ‘0 dB (max)’. Ale to są rzeczy, które da się zmienić w oprogramowaniu, podobnie jak drobną usterkę – po podłączeniu transportu CD wyświetlacz przekonywał mnie, że to sygnał 24-bitowy. Z wejściem USB wszystkie wskazania były prawidłowe. Dane techniczne (wg producenta) Konwersja: 32 bity, PCM do 384 kHz, DSD do DSD256 Dystrybucja w Polsce: |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity