pl | en

WZMACNIACZ ZINTEGROWANY

 

Fezz Audio
SILVER LUNA

Producent:
TOROIDY TRANSFORMATORY LACHOWSKI

Cena (w czasie testu): 3999 zł

Kontakt: ul. Mazowiecka 20
16-001 Księżyno

info@fezzaudio.com

www.fezzaudio.com

MADE IN POLAND

Do testu dostarczyła firma: FEZZ AUDIO


atrzę i patrzę, oglądam, opukuję, rozkręcam i skręcam i wciąż nie mogę się połapać w tym, jak to możliwe, żeby tej klasy produkt, tak zbudowany, tak wyglądający, wyprodukowany w całości w kraju Unii Europejskiej, kosztował tylko 4000 zł. Kiedy zapoznałem się z genezą powstania Silver Luna sprawa nieco się wyjaśniła, choć też nie do końca. To wciąż za dużo „dobra” za zbyt mało pieniędzy.

Jeśli miałbym więc obstawiać jakieś wyjaśnienie, to takie, że użyte w nich transformatory dostajemy „po kosztach”, inni musieliby do ich ceny doliczyć drugie tyle, jak nie więcej. Możliwe jest to dzięki temu, że właścicielem marki Fezz Audio jest znana, nie tylko w Polsce, firma Toroidy.pl, produkująca transformatory toroidalne. To firma rodzinna, w której pracuje pan Lech Lachowski i jego dwóch synów: Tomasz i Maciej.

Jestem pewien, że pamiętają ją państwo z opisów budowy i zdjęć w „High Fidelity”. Korzystają z nich różne firmy, w tym krakowski Ancient Audio i Mytek – firma amerykańska, ale wykonująca swoje przetworniki w Warszawie. Wyciągnięcie poza nawias, a potem skrócenie części kosztów to duża ulga dla portfela. W cenie wzmacniacza lampowego najważniejszymi składnikami są bowiem: obudowa, lampy oraz właśnie transformatory. A te, niemal zawsze, są co najmniej trzy: zasilający i dwa głośnikowe. Często dochodzi do tego także dławik. I to one „ustawiają” dźwięk wzmacniacza.

Transformatory wyjściowe

I wszystko pięknie, choć uwagę zwraca połączenie nazwy „Toroidy.pl” oraz typu wzmacniacza, wzmacniacza lampowego. Jest bowiem tak, że znakomita większość tego typu urządzeń na wyjściu, przed głośnikami, ma klasyczne transformatory, z blachami typu EI. To historyczne dziedzictwo lat 20. i 30. XX wieku, kiedy innych transformatorów po prostu nie było. Z zasilaniem jest inaczej, projektanci nie mają żadnych oporów z adaptowaniem nowszych rozwiązań i od dłuższego czasu stosują w nim zarówno transformatory EI, jak i toroidalne, „podwójne C” oraz R-core.

Opór przed użyciem transformatorów toroidalnych na wyjściu głośnikowym wiąże się zarówno z cechami dźwiękowymi, które różnią je od EI, jak i z „tradycją”. Do czego dochodzi aspekt, o którym konstruktorzy niechętnie mówią – transformator toroidalny przeznaczony dla wzmacniacza lampowego, szczególnie typu single-ended, jest trudny do zaprojektowania, trudny do wykonania i dużo kosztuje. Projektanci nie mają więc z nimi większych doświadczeń. Łatwiej więc wybrać EI i mieć spokój. Nie mówię przy tym, że to źle, że trzymanie się EI to błąd, bo tak nie jest. Mówię tylko, że zarzucenie toroidów tylko ze względów praktycznych zubaża naszą branżę. Tym większy szacunek należy się firmom, które wcześniej podjęły to wyzwanie, z Amplifonem na czele.

Silver Luna

Jak mówi pan Maciej Lachowski z Toroida, wzmacniacz Silver Luna powstał po to, aby udowodnić, że transformatory toroidalne same w sobie nie są złe, a wręcz przeciwnie, oferują wymierne korzyści, spośród których najważniejsze jest znacznie szersze od góry pasmo przenoszenia. Warto wiedzieć, że tzw. „lampowy dźwięk”, szczególnie w odniesieniu do wzmacniaczy vintage, to bardzo często wynik działania transformatorów wyjściowych, które obcinają pasmo przenoszenia, często już przy 10 kHz! Można to obejść, ale generuje to dodatkowe koszty. A proszę spojrzeć na pasmo przenoszenia testowanego wzmacniacza – 77 kHz od góry to więcej niż oferuje spora część wzmacniaczy tranzystorowych.

Najpierw widzimy jednak bryłę urządzenia. Od razu wpadła mi ona w oko, w czasie wystawy Audio Video Show 2015, a zaraz po niej cena. Ich połączenie nie dawało mi spokoju, poprosiłem więc o egzemplarz do testu. W domu, postawiony na półce Finite Elemente wzmacniacz wyglądał jeszcze lepiej. Niski profil, solidna, precyzyjnie wykonana obudowa i dopracowane osłony transformatorów to coś, czego oczekuję od urządzenia audio, a co nie zawsze się przydarza. Obudowa może zostać polakierowana na jeden z czterech kolorów, a za dopłatą na dowolny. Do testu wybrałem, fantastycznie wyglądającą, wersję czerwoną.

Urządzenie zbudowano wokół lamp EL34, pentod mocy wynalezionych w 1954 roku przez firmę Mullard i Philipsa, jej właściciela. To konstrukcja typu push-pull, w klasie AB1, czyli w każdym kanale pracują dwie identyczne lampy mocy. Wybór klasy podyktowany był chęcią uzyskania wyższej mocy niż z klasy A. Sterowaniem i odwróceniem fazy zajmują się lampy ECC83. Wszystkie te lampy zostały zaprojektowane specjalnie do pracy w układach audio i można je spotkać zarówno w urządzeniach domowych, jak i estradowych oraz piecach gitarowych. Transformatory wyjściowe to toroidy własnej konstrukcji i produkcji, ale układ jest klasyczny, ultraliniowy. Moc wyjściowa to 2 x 35 W. Do dyspozycji mamy trzy wejścia liniowe. Pilota zdalnego sterowania nie ma.

Elektronikę zaprojektował inż. Zdzisław Kulikowski – człowiek z wieloletnim doświadczeniem w projektowaniu układów lampowych, od lat współpracujący z firmą Toroid. Projekt obudowy i wykończenie to wspólna praca całej załogi. Udała im się ona znakomicie. Wzmacniacz w niezwykły sposób przypomina konstrukcje, z jakimi spotykamy się w Japonii – chodzi zarówno o wrażliwość na kształt i kolor, jak i o solidność.

APGREJDUJEMY

Wzmacniacze lampowe są fantastycznym obiektem apgrejdów. Kupiony w salonie egzemplarz przypomina seryjne auto, które można potem zmienić w wyścigówkę, w której z pierwotnego samochodu zostaje obudowa. W przypadku wzmacniacza Silver Luna nie spieszyłbym się z takimi zmianami. To kompletne urządzenie, kompetentna konstrukcja, w której wszystko jest dobrze zbalansowane. Jego dźwięk, uprzedzając fakty, jest tak dobry, że nie ma się potrzeby nic ruszać i to przez dłuższy czas.


Natura audiofila prędzej czy później weźmie jednak górę nad rozsądkiem. Wiedząc to chciałby zwrócić uwagę na kilka rzeczy, które można zmienić. Przede wszystkim nóżki. W miejsce obecnych można albo przykręcić stopy Franc Audio Accessories, albo Pro Audio Bono. Albo też, jak ja w teście, postawić wzmacniacz na stożkach Pathe Wings PW-AVSH, wykonanych ze sklejki o nazwie „Panzerwood”. Są one fantastycznie wykonane i świetnie wyglądają. Pod wzmacniaczem trzeba wówczas nakleić gumowe krążki, żeby stożki się nie ruszały.

Druga zmiana jest równie nieinwazyjna – wymieniany bezpiecznik. Jest to łatwe, ponieważ został on umieszczony na zewnątrz, przy gnieździe zasilającym. Proponuję wypróbować bezpiecznik firmy Verictum X Fuse. I wreszcie lampy – tutaj możliwości są ogromne. Stare, nieużywane lampy (czyli NOS) EL34 Mullarda, Philipsa i inne, a ECC83 – Tesli, Neumanna i Siemensa, to dobra droga.


Kolejne kroki wymagają zmiany elementów wewnątrz wzmacniacza, przez co tracimy gwarancję. To nowe kondensatory sprzęgające, większa pojemność zasilacza, inne interkonekty połączeniowe. To jednocześnie najdroższe apgrejdy, ich cena może przekroczyć cenę samego wzmacniacza, i nie ma się co do nich palić.

MACIEJ LACHOWSKI
Właściciel, konstruktor

Bazą projektu Fezz Audio jest nasza rodzinna firma Toroidy.pl. Od wielu lat jesteśmy mocno powiązani ze światem audio. Zaopatrujemy w transformatory sieciowe wiele renomowanych firm. Przez ponad 20 lat działalności zrealizowaliśmy sporo interesujących i prestiżowych inwestycji. Nawiązaliśmy współpracę między innymi z firmami: Mytek (Manhattan DAC), LampizatOr, Amare Musica, Audio Valve, Ancient Audio, WILE czy Baltlab, otrzymując pochlebne opinie.

Kilka lat temu postanowiliśmy stworzyć coś, co miało przełamać stereotyp. Miał to być toroidalny transformator głośnikowy przeznaczony do konstrukcji typu single-ended. Udało się. Praca nad konstrukcją trwała 3 lata. Opracowaliśmy unikalną technologię produkcji rdzeni oraz nawijania. Dzięki temu jesteśmy w stanie zaprojektować i co najważniejsze wyprodukować transformator głośnikowy do praktycznie każdego rodzaju lampy, niezależnie czy ma to być konstrukcja SE, czy push-pull. W parametry, które osiągnęliśmy, czasami aż trudno uwierzyć, spoglądając na gabaryty oraz cenę naszych transformatorów.

Wszystko fajnie, tylko dlaczego nikt nie chciał tego zastosować w swoich konstrukcjach? Głównym powodem jest stereotyp o którym wcześniej wspomniałem. Głosi on, że nie da się wytworzyć dobrego transformatora głośnikowego na rdzeniu toroidalnym, a transformator do konstrukcji SE na toroidzie w ogóle nie ma prawa działać.

W związku z tym postanowiliśmy skonstruować wzmacniacz SE w oparciu o produkowane przez nas transformatory. Jako model niehandlowy, a mający jedynie zburzyć stereotyp, zaprezentowaliśmy podczas zeszłorocznej wystawy Audio Show 2014 wzmacniacz Laura. Zainteresowanie przeszło nasze oczekiwania. Produkcja transformatorów głośnikowych ruszyła pełna parą, a mnie w głowie zaświtał kolejny pomysł: stwórzmy nową markę i zaprojektujmy lampowy wzmacniacz w wersji handlowej w przystępnej cenie, stanowiący polską alternatywę dla „chińczyka” . Tak właśnie narodził się wzmacniacz Silver Luna.

Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

  • Art Pepper, Art Pepper Meets the Rhythm Section, Contemporary Records/JVC VICJ-42524, K2 CD (1957/2006)
  • Can, Tago Mago. 40th Anniversary Edition, Spoon Records/Hostess K.K. (Japan) 40SPOON6/7J, 2 x Blu-Spec CD (1971/2011)
  • Frank Sinatra, Lost & Found | The Radio Years, Sony Music 8875147142, CD (2015)
  • Kortez, Bumerang, Asfalt Records JB 029 2CD, CD (2015); recenzja TUTAJ
  • Krzysztof Komeda, Ballet Etudes/The Music of Komeda, Metronome/Be! Jazz Records, BE! JAZZ 6087 CD, CD (1964/2014); recenzja TUTAJ
  • Laurie Anderson, Big Science, Nonesuch 79988-5, „Expanded and Remastered for the 25th Anniversary”CD (1982/2007)
  • Maanam, Miłość jest cudowna, Kamiling Co | Pomaton 4601869, 2 x CD (2015)
  • Milt Jackson Quartet, Statements, Impulse!/Universal Music (Japan) UCCI-9088, „More Best 50. No 38”, CD (1961/2001)
  • Nirvana, In Utero, Geffen GED 24536, CD (1993)
  • Suzanne Vega, Nine Objects of Desire, A&M Records 540 583 2, CD (1996)
Japońskie wersje płyt dostępne na

Związek między ceną, jakością wykonania, technologiami i jakością dźwięku jest w audio dość luźny. A to dlatego, że nie ma wspólnego wzorca, według którego należałoby wyceniać takie produkty. Robi się to więc w sposób znany z innych branż, tj. biorąc za punkt odniesienia podobny produkt konkurencji, czasem kilka takich produktów. Panowie Lachowscy nie ukrywają, że dla nich były to konstrukcje z Chin.

Zacznijmy wiec od krótkiego podsumowania takiego porównania. A będzie naprawdę krótkie: Silver Luna nie ma żadnej konkurencji w zakresie do 5000 zł, przynajmniej jeśli chodzi o wzmacniacze lampowe. Ani jeśli chodzi o wygląd, wykonanie, a tym bardziej o dźwięk. Ta trójca jest tutaj zwarta, wszystko jest równie dopieszczone i dopracowane. W ramach oczywiście przyjętych ograniczeń, czyli ceny końcowej. Ale nie ma rozdźwięku między np. brzmieniem, a solidnością wykonania, a przecież wiemy, że tanie produkty z Chin są tanie także dlatego, że nie przechodzą rygorystycznej kontroli jakości. Kończy się to zwykle wielokrotną wymianą produktu, naprawami, a czasem także „pożegnaniem z Azją”.

Kiedy kilka lat temu usłyszałem, że amerykański producent, Rogue Audio, oferujący wzmacniacze lampowe w średnich przedziałach cenowych, wraca z produkcją do USA. Wytłumaczenie, jakie podano nie było tak jasne, jak dzisiaj. Chodziło o to, że w Stanach Zjednoczonych zmalały koszty wytworzenia (koszty pracy), a firma nie chciała dłużej płacić za ciągłe naprawy i poprawki, które musiała przeprowadzać po otrzymaniu kolejnej partii urządzeń z fabryki w Chinach. Powrót produkcji pod jeden dach z kontrolą jakości, pod czujne oko właściciela okazało się wcale nie tak kosztowne, jak można by myśleć. Myślę, że dokładnie ten sam mechanizm zadziałał w przypadku Fezz Audio, z tym, że udało się jej pominąć etap producentów OEM.

Otrzymujemy w ten sposób niezwykle dopracowany produkt o niesamowicie naturalnym dźwięku. Jeśli chcielibyśmy go opisać jako „lampowy”, to w porządku, niech tak będzie. Miejmy jednak przed oczami to, że taki SoulNote SA300, albo SPEC japońskie wzmacniacze cyfrowe, grają znacznie cieplej, bardziej „lampowo”. Nie tylko one, bo tak bym też określił całkowicie analogowe wzmacniacze niemieckiej firmy ASR i inne, np. francuskiego Lavardina. Lampowość testowanego wzmacniacza polega na braku ostrości i wynika z lekkiego uprzywilejowania średniego basu i niskiej średnicy.

Głosy są nieco przybliżane i powiększane. Także kontrabas gra bliżej i bardziej intymnie. Ale tego przecież po wzmacniaczu tego typu oczekujemy, prawda? Nawet jednak ci, którzy mają inną wizję dźwięku powinni posłuchać, co się tutaj dzieje, bo akcenty o których mówię postawione są lekko, bez nachalności. Owo ciepło jest więc czymś ogólnym, nie chodzi o zaokrąglenie pasma przenoszenia. Powiedziałbym nawet, że góra pasma jest bardzo przyjemnie otwarta, nie brakuje blasku, otwarcia, dźwięk jest żywy, dźwięczny.

Jeśli mamy doświadczenie w audio, szybko powinniśmy docenić naturalność przekazu. Rzecz piękna, bo dająca wiele swobody w doborze materiału muzycznego. Cudowna elektronika, np. nowa płyta GAD Records z nagraniami Mikołaja Hertela, Laurie Anderson, fantastyczny Kortez, wszystko to odtworzone zostało z dużym wolumenem, bardzo przestrzennie, w otwarty, ale jednak trochę słodki sposób. Wzmacniacz oczywiście nadaje nagraniom swój własny charakter, głównie przez ujednolicenie niższego basu. Ten nie schodzi tak nisko, jak z mocnymi piecami, ale tego nie słychać, jak sądzę przez aktywność i energetyczność jego średniego zakresu. To nie jest wzmacniacz, z którym analizowalibyśmy partie basu lub podstawę basową nagrań Suzanne Vegi.

Jeśli przymkniemy na to oko, tym bardziej docenimy, że różnicowanie wszystkiego poza basem jest bardzo, bardzo dobre. Nie ma wątpliwości, czym różnią się poszczególne ujęcia wokalu Korteza, jak zmieniają się nagrania Sinatry, na czym polega inność rejestracji zespołu Can. To różnicowanie ze wskazaniem – na łączność i gęstość. Ale też z dużą energią blach i ładnym otwarciem środka pasma. Kiedy uderzają werble, to mają dużą energię, są szybkie, kiedy blachy dają czadu, to naprawdę dają.

Są oczywiście płyty, które już tak przekonywająco nie zagrają. Nie znaczy to, że zagrają źle – po prostu oczekujemy od nich czegoś innego. Jak In Utero Nirvany, jak płyty Black Sabbath i generalnie – mocny rock, nagrania z mocną kompresją. Wzmacniacz je wszystkie ugrzecznił. Pokazał dobre strony tych nagrań, ale bez kontroli najniższego basu, bez energii, która jest tam potrzebna. Nie znaczy to, że wzmacniacze tranzystorowe za te pieniądze, zrobią to lepiej. Tyle tylko, że słysząc to, co dzieje się z płytami jazzowymi i innymi, przy słuchaniu mocnego rocka brakuje nam tej samej naturalności, tego „odejścia”, jakie z nimi dostajemy.

Podsumowanie

Pomimo umiarkowanej mocy wzmacniacz potrafi zagrać głośno i delikatnie wchodzi w przesterowanie. Objawia się ono utwardzeniem wyższej średnicy. W normalnych warunkach tego nie usłyszymy. To bogate, naturalne granie ze świetnie artykułowaną średnicą i otwartą górą. Wzmacniacz jest niemal zupełnie pozbawiony funkcjonalności znanej z innych uradzeń – zaledwie trzy wejścia liniowe, brak pilota, żadnych wejść cyfrowych to koszty, jakie trzeba ponieść. Ale nie ma czego żałować. Jeśli tylko możemy się z tym pogodzić, to posłuchajmy tego wzmacniacza, bo to kiler.

Silver Luna firmy Fezz Audio to wzmacniacz zintegrowany, lampowy. Lampowy jest układ wzmacniający sygnał, w którym zastosowano cztery pentody mocy EL34, po dwie na kanał, oraz podwójne pentody ECC83, po jednej na kanał, które wstępnie wzmacniają sygnał, a w drugiej połówce odwracają fazę dla wyjściowego układu push-pull. Zasilacz jest półprzewodnikowy. Sygnał możemy wysłać do trzech wejść liniowych. Odczepy głośnikowe są dwa, dla 8 i 4 Ω. Urządzenie stoi na czterech, plastikowych nóżkach.

Z zewnątrz

Podstawa obudowy do niski, lakierowany prostopadłościan. Z przodu przyklejono logo, wycięte laserowo z grubej blachy, i umieszczono dwie aluminiowe gałki, jedną zmieniamy siłę głosu, drugą wejścia. Gałki są niemal identyczne jak te, które teraz używa firma Ancient Audio w P-3 i A-3 i odsyłają do lat 70. XX wieku.
Na tylnej ściance umieszczono wyłącznik sieciowy, zintegrowany z gniazdem sieciowym IEC. Są tam również trzy pary złoconych gniazd RCA oraz dwa zestawy wyjść głośnikowych.

Podobnie jak w innych wzmacniaczach tego typu, lampy zamontowano na górnej ściance. To pentody mocy EL34 marki Electro-Harmonix oraz podwójne triody ECC83, tej samej firmy. Wpina się je do ceramicznych gniazd ze złoconymi pinami. Rozmieszczenie lamp nieco zmodyfikowano przez umieszczenie okrągłej puszki ekranującej transformator zasilający na środku, między lampami. Z tyłu, w podłużnej osłonie umieszczono transformatory zasilające. Obok lamp widać punkty pomiarowe i ukryte w obudowie potencjometry. Każdą parę lamp końcowych trzeba „ustawić”, dopasowując jej prąd podkładu. Nie przewidziano osłony na lampy.

Wewnątrz

Jak w każdym dobrym wzmacniaczu, tak i tutaj układ jest prosty. Każdy kanał wzmacniacza ma swoją własną płytkę drukowaną. Sprzęganiem lamp zajmują się kondensatory polipropylenowe Wima, a katody sprzęgnięte są bardzo dobrymi kondensatorami elektrolitycznymi Nichicon Fine Gold. Sygnał do każdej z płytek dochodzi kablami ekranowanymi z potencjometru, czarnego Alpsa. Ciekawostka – to wersja z silnikiem, przygotowana do zdalnego sterowania. Może w przyszłości dostępna więc będzie droższa wersja wzmacniacza z pilotem? Do potencjometru biegną kable ekranowane, z mechanicznego selektora wejść, także umieszczonego przy przedniej ściance. Do niego zaś idą długie odcinki kabli z wejść na tylnej ściance.

Zasilacz zmontowano pośrodku, na osobnej płytce, ekranowanej grubą blachą. Mamy tu filtr typu Pi z dławikiem toroidalnym (a jaki inny mógłby tu być?) i dwoma kondensatorami filtrującymi słowackiej firmy JJ Electronics, znanej z produkcji lamp elektronowych.

To fantastyczna, prosta konstrukcja, w której każdy element ma swoje uzasadnienie i nie jest ani przesadzony, ani też pomniejszony. Szacunek.


Dane techniczne (wg producenta)

Typ: stereofoniczny wzmacniacz zintegrowany
Moc maksymalna: 2 x 35 W/8 Ω
Typ układu: push-pull, klasa AB1
Impedancja wyjściowa: 4 Ω/8 Ω
Wejścia: 3 x RCA
Zniekształcenia THD: < 1%
Pasmo przenoszenia: 15 Hz-77 kHz (-3 dB)
Pobór mocy: 150 W
Waga: 15,3 kg
Wymiary: 400 x 320 x 165 mm
Lampy: EL34 x 4, ECC83 x 2

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

SYSTEM A

ŻRÓDŁA ANALOGOWE
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

ŻRÓDŁA CYFROWE
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ

WZMACNIACZE
- Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

AUDIO KOMPUTEROWE
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
KOLUMNY
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ

OKABLOWANIE
System I
- Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.5TRIPLE C-FM, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-2.5TRIPLE C-FM, recenzja TUTAJ

SIEĆ
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
- Pasywny filtr Verictum X BLOCK

SŁUCHAWKI
- Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
- Radio: Tivoli Audio Model One
SYSTEM B

Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ
Odtwarzacz plików: Lumin D1
Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono