pl | en
Test
Wzmacniacz mocy
Air Tight
ATM-2


Cena (w Polsce): 50 000 zł

Producent: A&M Limited

Kontakt:
4-35-1 Mishimae | Takatsuki-city
Osaka 569-0835 | Japan
tel./fax: 81-726-78-0064


Strona internetowa producenta:
www.airtight-anm.com

Kraj pochodzenia: Japonia

Tekst: Wojciech Pacuła | Zdjęcia: Wojciech Pacuła

Data publikacji: 16. maja 2013, No. 109




Pana Atsushi Miurę, jednego z dwóch, obok pana Masami Ishiguro, współzałożycieli marki Air Tight poznałem w 2011 roku podczas wystawy High End w Monachium (czytaj TUTAJ). „Poznałem” to zresztą zbyt mocne słowo – w kulturze zachodu używamy go najczęściej na określenie spotkania kogoś nowego, a tymczasem jego ważniejsze znaczenie odnosi się do „dowiedzenia się, jaką osobą jest on naprawdę” (Słownik języka polskiego, Wydawnictwa Naukowe PWN, Warszawa 2000). Tak rozumiane „poznanie” było oczywiście poza moim zasięgiem. Spotkałem więc pana Miurę w Monachium i poza kilkoma ciepłymi słowami i grzecznościami, którymi się wymieniliśmy, do żadnej „komunii” kulturowo-emocjonalno-intelektualnej nie doszło. Mogłem jedynie z szacunkiem zrobić zdjęcie, przyglądnąć się człowiekowi i pożegnać. Ale wrażenie, jakiemu wówczas uległem, tj. poczucie głębokiego wewnętrznego spokoju i doświadczenia, którymi pan Miura emanował, pozostało we mnie do dziś. Podobnie jak absolutnie pierwszy, flashowy wręcz, wizerunek mojego rozmówcy – malutkiego, ciepłego człowieka.
Proszę mi więc wybaczyć, ale tak też postrzegam jego produkty. Większość z nich jest niewielka, dopracowana w każdym szczególe, pozbawiona głupawych ozdób i niesie wyraźny komunikat: zajmujemy się reprodukcją muzyki na SERIO.
Nowy, anonsowany jako 2. faza wzmacniaczy tego producenta, model ATM-2 mógłby być tego doskonałym przykładem. Cudownie wykonana obudowa, pięknie moletowane, drobniutkie gałeczki, bursztynowo podświetlony wskaźnik biasu i niewielka bryła to mementum dobrego smaku i trzymanej w ryzach funkcjonalności. Takie urządzenia po prostu chce się mieć u siebie na półce. ATM-2 to nominalnie wzmacniacz mocy. Podobnie jednak, jak wiele innych japońskich wzmacniaczy (patrz: Leben CS-600P, CS-1000P), w tym również inne końcówki Air Taighta, wyposażony jest w płynną regulację czułości, której można używać jak klasycznego tłumika (potencjometru). Nie jest to specjalnie wygodne, ponieważ każdy kanał ma osobną gałeczkę. Inaczej niż w klasycznej końcówce, mamy tutaj dwa wejścia liniowe, obydwa RCA, co dodatkowo komplikuje sprawę. Jeśli więc ktoś mówiłby o tym urządzeniu „wzmacniacz zintegrowany” też nie byłoby to błędem. W firmowej nomenklaturze i według podziału na stronie internetowej ATM-2 jest jednak stereofonicznym wzmacniaczem mocy („Stereo Power Amplifier”) i tego będę się trzymał.

Choć dookoła szaleje rewolucja wynosząca na piedestał lampy mocy KT120, wielu konstruktorów wciąż uważa, że lampą idealną tego typu, idealną tetrodą mocy jest KT88, łącząca dźwięk kultowej KT66 i wysoką moc. Nie będę się z tym spierał, bo choć słyszałem kilka fantastycznych konstrukcji, w których KT120 grały rolę pierwszoplanową (dla przykładu: Octave V110, Jadis I-30, Audio Research Ref 75), to znacznie więcej tego typu konstrukcji wydaje mi się nieudanych. Ich dźwięk jest wyżyłowany do maksimum, ostry i agresywny; rozgrzeszeniem miały być wyższa moc i dynamika. Nie kupuję tego.
Z kolei lampy KT88 mają piękną kartę i jest tak wiele przykładów ich dobrej aplikacji, że nie ma sensu ich wymieniać. Jest jednak wzmacniacz, którego w tym teście nie da się pominąć: to końcówka McIntosh MC275 (czytaj TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ). Zaprezentowany na początku lat 60., ikoniczny dziś produkt firmy z Binghamton wydaje się czymś, co panowie z Air Taighta mieli w tyle głowy projektując ATM-2. Obydwa wzmacniacze korzystają z lamp KT88 w stopniu wyjściowym, sterownych sporej wielkości, podwójnymi triodami 12BH7, z kolejnymi dwoma, podwójnymi triodami - 12AX7 oraz 12AU7 – z których pierwsza pracuje na wejściu, a druga jest inwerterem fazy. Jest jeszcze jeden szczegół, który zbliża do siebie te dwie konstrukcje: lampa wejściowa została umieszczona w metalowym cokole, do którego można dołożyć metalowy, ekranujący ją, „kubek”. W testowanym egzemplarzu go nie było, jednak jeśli ktoś chce go użyć – jest taka możliwość.
ATM-2 nie jest jednak kopią sławnego „Amerykanina”, a jej japońską wariacją. To ostatecznie jednak nieco inna konstrukcja, z zupełnie innymi transformatorami wyjściowymi – Tamura Seisakuscho – oraz kompletnie innym wyglądem. Podstawowa różnica techniczna dotyczy stopnia wyjściowego, czyli sposobu podłączenia lamp końcowych i budowy transformatorów. W sprzedawanym oryginalnie w latach 1961-1973 MC275 zastosowano bowiem „bifiliar wound”, opatentowany sposób nawijania transformatorów wyjściowych oraz sposób podłączenia lamp wyjściowych. W MC275 to Unity Coupled Circuit, a w ATM-2 to klasyczny układ Ultra-Linear (UL). Warto jednak pamiętać, że ATM-2 nie pojawił się znikąd.

O firmie Air Tight pisaliśmy
  • TEST: Air Tight ATM-300 - wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • NAGRODA ROKU 2011: Air Tight ATM-211 - wzmacniacz mocy (monobloki) , czytaj TUTAJ
  • TEST: Air Tight ATM-211 - wzmacniacz mocy (monobloki) , czytaj TUTAJ
  • NAGRODA ROKU 2010: Air Tight PC-1 Supreme - wkładka gramofonowa, czytaj TUTAJ
  • TEST: Air Tight PC-1 Supreme - wkładka gramofonowa, czytaj TUTAJ
  • NAGRODA ROKU 2009: Air Tight PC-1 - wkładka gramofonowa, czytaj TUTAJ
  • TEST: Air Tight PC-1 - wkładka gramofonowa (wraz z gramofonem Bergmann Sindre), czytaj TUTAJ
  • TEST: Air Tight ATC-3 + ATM-1s - przedwzmacniacz liniowy + wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • ODSŁUCH

    Płyty wykorzystane w odsłuchu (wybór)

    • Stereo Sound Reference Record. Jazz&Vocal, Stereo Sound, SSRR4, SACD/CD (2010).
    • Stereo Sound Reference Record. Nobu’s Popular Selection, Stereo Sound, SSRR5, SACD/CD (2010).
    • Claudio Monteverdi, L’Orfeo, Ensemble La Venexiana, dyr. Claudio Cavina, Glossa, GCD 920913, 2 x CD (2007).
    • Count Basie & Joe Williams, The Greatest!! Count Basie Plays, Joe Williams Sings Standards, Verve/Universal Music Japan, UCCV-9233, “Original Collection, No. 5”, CD (1956/2005).
    • Dead Can Dance, Toward The Within, 4AD/Beggars Japan, WPCB-10077, „Audiophile Edition”, SACD/CD (1994/2008).
    • Depeche Mode, Home, Mute Records, LCDBong27, maxi-SP CD (1997).
    • Diary of Dreams, The Anatomy of Silence, Accession Records, A 132, CD (2012).
    • Eddie Costa Quintet, Eddie Costa/5, Mode Records/Muzak, MZCS-1132, “Mode Paper Sleeve Collection vol. 3”, CD (1957/2007).
    • Ella Fitzgerald & Louis Armstrong, Ella and Louis, Verve/Lasting Impression Music, LIM UHD 045, UltraHD CD (2010).
    • J.S. Bach, Golberg Variations, piano: Glen Gould, CBS/Sony Classical/Sony Music Entertainment Hong Kong, 440092, “The Glenn Gould Edition, No. 0197”, gold-CD (1982/2013).
    • John and Vangelis, The Friends of Mr Cairo, Polydor/Universal Music Japan, UICY-9376, “Rock Legends Series. Limited Edition Paper Sleeve”, CD (1981/2003).
    • John Coltrane, A Love Supreme (Deluxe Edition), Impulse!/Verve Music Group, 589 945-2, 2 x CD (1965/2002).
    • Kluster, Klopfzeichen, Schwann/Captain Trip Records, „Limited Edition, 450 pcs”, 7535417, CD (1971/1997).
    • Pat Metheny Group, Offramp, ECM/Universal Music K.K., UCCU-9543, “Jazz The Best No. 43”, gold-CD (1982/2004).
    • Pinky Winters, Pinky, Vantage/Sinatra Society of Japan, XQAM-1044, CD (1954/2010).
    • Roy Orbison, Lonely and Blue, Monument Records/Sony Music Japan, SICP-3113, “Roy Orbison Paper Sleeve Collection”CD (1961/2011).
    • Sarah Vaughan, After Hours, SME Records/Sony Music Entertainment (Japan), SRCS-9515, “Master Sound”, CD (1955/1998).
    • Wilki, Wilki, MJM Music PL, MJM5236D, „specjalna, dwupłytowa edycja”, 2 x CD (1992/2012).
    • Monteverdi, Quinto Libro De Madrigali, Concerto Italiano, Rinaldo Alessandrini, Opus 111, CD (2000).
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Wzmacniacz pana Miuro jest niezwykle uniwersalnym urządzeniem. Stara się zniknąć za nagraniem, przede wszystkim jeśli chodzi o dynamikę. Bo to ona, w połączeniu z mocnym, dobrze różnicowanym basem, zwraca uwagę przede wszystkim. Zwykle to pięta achillesowa wzmacniaczy lampowych, którą można przemóc, podłączając do nich systemy głośnikowe o wysokiej skuteczności. Znacząco poprawiamy wówczas mikrodynamikę, jednak dynamika w skali makro zmienia się niewiele. ATM-2 brzmi natomiast dynamicznie z klasycznymi kolumnami. Polega to na dodaniu do przekazu „skali”, czyli czegoś, co definiuje poczucie naturalnych wymiarów instrumentów i wykonawców. Można by podać wiele przykładów na to, jak świetnie sobie ten, przecież niewielki, wzmacniacz lampowy z tym radzi. Wystarczyłoby wspomnieć o niesamowicie namacalnym dźwięku z maxi-singla Home Depeche Mode, na którym niski bas połączony jest z głębokim brzmieniem syntezatorów. Air Tight niesamowicie zręcznie poradził sobie z różnicowaniem ich barwy, planów, nie zapominając przy tym o przestrzeni; efekty w przeciwfazie pierwszego z remiksów były niesamowicie pełne, nasycone. Tyle tylko, że nie trzeba nawet przywoływać konkretnych przykładów: przesłuchałem pod tym kątem sporo płyt i za każdym razem powtarzało się to samo: rozmach, głębia, drama. Tym bardziej, że urządzenie gra mocnym, niskim, pełnym basem. To coś, co pozostanie po każdym odsłuchu w ATM-2 w roli głównej, nieżalenie od tego, czy nam się ten dźwięk spodoba, czy nie, czy jesteśmy zwolennikami układów push-pull, czy wyłącznie single-ended. Urządzenie powinno być ciekawe właśnie dla tych ostatnich, ponieważ grając mocnym, dojrzałym niskim zakresem, pokazuje go w niezwykle zróżnicowany, zniuansowany sposób. To nie jest granie na jedno kopyto, ani nawet „zgrubne”, ale wyrafinowane, ładne pokazywanie ataku i wypełnienia, przy zachowaniu świetnej barwy, różnej dla każdego nagrania, a nawet utworu.

    Entreq
    MINIMUS
    Energy Transforming Equipment




    Od lat staram się zapoznawać czytelników “High Fidelity” z elementami systemu audio, których istnienie jest często zaskoczeniem, a po przyjęciu go do wiadomości, sens ich stosowania poddawany w wątpliwość. To, dla przykładu, platformy antywibracyjne, podkładki antywibracyjne pod urządzeniami i kablami, preparaty poprawiające styk, specjalistyczne listwy sieciowe, specjalistyczne gniazda sieciowe (i wtyki) i wiele innych. Myślę jednak, że wieloletnia edukacja, a także samodzielne próby doprowadziły do sytuacji, w której nie jest to sprawa „wiary”, a decyzji. Ich wpływ na dźwięk jest bowiem jednoznaczny, najczęściej pozytywny.
    Nawet dla tak zaawansowanych melomanów-audiofilów, jak państwo, istnienie Minimus firmy Entreq , nazywanego przez producenta „Energy Transforming Equipment”, może być jednak zaskoczeniem i kolejnym stopniem, do przekroczenia którego trzeba się psychicznie przygotować.
    O firmie już pisałem, przy okazji testu kabla słuchawkowego Konstantin 2010 (czytaj TUTAJ, nie jest więc dla nas zupełną nowością. Filozofia Per-Olofa Friberga, jej właściciela, opiera się na stosowaniu jak najmniejszej ilości metalu wokół przewodników, w zamian którego stosuje naturalne materiały, takie jak wełna, bawełna i drewno. Z kabli jego konstrukcji korzystam do zasilania dwóch swoich słuchawek: Sennheiserów HD800 oraz HiFiMAN HE-500.



    O ile jednak kable słuchawkowe to dla mnie klasyka, niczemu się nie dziwię, o tyle Minimus od samego początku także dla mnie, był wyzwaniem. Do testu otrzymałem go razem ze wspomnianymi kablami i tak przeleżał, czekając na moje „TAK” dla eksperymentu. Per-Olof co jakiś czas pytał mnie, czy już go wypróbowałem, ja odpowiadałem, że jeszcze nie i tak zleciał ponad rok. W tym czasie pojawiły się nowsze wersje Minimusa, ponieważ jednak nie miałem pojęcia, czego się po tego typu produkcie spodziewać, kiedy już zdecydowałem się na próbę, sięgnąłem po to, co miałem w ręku.

    „Zadziało” się to, kiedy wypakowując wzmacniacz ATM-2 zobaczyłem na jego tylnej ściance zacisk do uziemienia: zrozumiałem, że to ZNAK i nie mogę się już wykręcić. Tego typu zaciski spotyka się niemal wyłącznie w przedwzmacniaczach gramofonowych – służą do podłączenia masy ramienia (gramofonu) do masy przedwzmacniacza. ATM-2 jest jednak wzmacniaczem mocy i o żadnym gramofonie mowy być nie może. Skąd więc zacisk? Japończycy myślą nieco innymi kategoriami niż my. Jak się wielokrotnie przekonałem, wychodzą od techniki, inżynierii i eksplorując następnie różne możliwości, nawet poza granicę, przy której zrozumienie „akademickie” problemu się zatrzymuje i bezradnie rozkłada ręce; warunek jest jeden: dana zmiana musi się przekładać na dźwięk. Stąd uziemienia w produkowanych tam urządzeniach – uważa się, że należy je łączyć ze sobą, ustanawiając nową, wspólną masę, o jak najmniejszym oporze. Jeden z elementów systemu, zwykle źródło lub przedwzmacniacz powinien być dodatkowo połączony z zewnętrzną masą, zazwyczaj w listwie zasilającej. Taki „system” zmniejsza szumy, co da się zmierzyć.

    I tak dochodzimy do Minimusa. To niewielkie, drewniane pudełko z dość ciężkim proszkiem wewnątrz, do którego podłączamy kabel prowadzący do masy urządzenia. To coś w rodzaju „wirtualnej” masy, w której prąd zostaje zamieniony na ciepło.



    Rok zajęło mi przełamanie się i wypróbowanie tego produktu. Szkoda, że tak długo czekałem – musicie to państwo sami usłyszeć! Włączenie go do systemu każdorazowo zmienia dźwięk. Nigdy jednak nie chodzi o TAKIE SAME zmiany. Ich klasa, wielkość są podobne, ale wpływ szwedzkiego pudełeczka na dźwięk jest znacznie bardziej złożony. Jeśli dźwięk jest lekko stłumiony – otwiera go, jeśli nieco nerwowy – uspokaja, jeśli jasny – nieco ociepla. Maximus działa tak, jakby wydobywał więcej dźwięków z nagrania, jakby poprawiał jego rozdzielczość. Dlatego z każdą płytą działał inaczej. Zachęcam do wypróbowania nowych produktów Entreqa, TellUs oraz Silver TellUs i podłączania ich w różnych punktach systemu audio. Wyniki będą co najmniej zastanawiające.

    Myślę jednak, że prawdziwa wirtuozeria ATM-2 objawia się przy zupełnie innym repertuarze. Słuchając fortepianu solo ze złotej reedycji Wariacji Golbergowskich w wykonaniu Glena Goulda (wersja z 1981 roku), Pinky Winters z 1954 roku, Sarah Vaughan z lat 1949-1952, nawet saksofonu Gene Ammonsa wszystko ulega zawieszeniu: czas, przestrzeń. Słuchamy poszczególnych dźwięków i stapiamy się z nimi. To nie jest granie doskonałe, żeby nie było nieporozumień. Wzmacniacz pozwala jednak zawiesić niewiarę, wątpliwości i wsłuchiwać się w brzmienie instrumentów, głosów, smakować ich barw, scala to w pojedynczy „rzut”.
    Z tego typu nagraniami brzmienie wydaje się nieco ciepłe. Ich wolumen jest spory, mają namacalne „body”, nie są płaskie. Faktury, zarówno jeśli chodzi o obrazowanie 3D, jak i kontrasty barwowe nie są szczególnie wyraźne. W tym przypadku chodzi raczej o spójny i jednorodny przekaz, a nie o selektywne wskazanie tego typu szczegółów. Co ciekawe, detaliczność wcale nie jest zgaszona, to nie jest „tępy” wzmacniacz. Ma się wrażenie pewnej „opowieści”, czegoś, co się „dzieje”, a nie statycznego obrazu, w którym możemy sobie podglądnąć szczegóły w momencie, który wybierzemy.
    A przecież starsze nagrania, takie jak właśnie przywołane, nie są zbyt obficie obdarowane szczegółami. Ich siła polega na wewnętrznej zgodności, tworzących wiarygodną całość, elementów. Owa wiarygodność nie jest budowana za pomocą mnóstwa szczegółów; dźwięk jest raczej „krwisty” niż wyrazisty. Wzmacniacz podąża tym tropem wiernie, powtarzając te same przymioty. Brzmienie jest głębokie i treściwe, nie tylko samo uderzenie dźwięku i jego podtrzymanie, ale także to, co się dzieje poza dźwiękiem, w pauzach.
    Tak dobre różnicowanie, bo to o nie chyba chodzi, osiągane jest przez wyjątkowo dobre zgranie czasowe – to dlatego obrazowanie, pokazywanie relacji przestrzennych, są z ATM-2 naturalne, wciągające.


    Podsumowanie

    Jeśliby spróbować określić balans tonalny japońskiego wzmacniacza, jego barwę, da się to zrobić: trzeba będzie wskazać na mocny bas. Choć to nie jest ciemne brzmienie, to mocna podstawa, świetnie przy tym różnicowana!, nadaje wszystkiemu koloryt. Wysoka góra jest raczej schowana za wyższą średnica, chociaż trudno też mówić o przycięciu wysokich tonów. To raczej coś w rodzaju przeniesienia punktu ciężkości, a nie wyraźna modyfikacja. Wynik jest jednak zbliżony: wydaje się, że barwa przesunięta jest w kierunku niskiej średnicy. Tak nie jest, wrażenie jednak pozostaje.
    Wzmacniacz równie dobrze zagra każdy rodzaj muzyki. Nie znalazłem niczego, co by brzmiało źle. Urządzenie potrafi zorganizować wewnętrznie przekaz, porządkując go i różnicując. Daje to wrażenie spokoju i porządku. Przekaz nie jest jednak uspokojony, ani spowolniony. To jeden z nielicznych wzmacniaczy z lampami KT88, który łączy ich nasycenie, masywność i ciepło oraz klarowność. Choć wydaje się, że dźwięk nie jest zbyt selektywny, to wiadomo jednak, że jest wyraźny. Zwykle to synonimy, tutaj – nie. ATM-2 gra więc dynamicznie, wyraźnie. Z mniejszymi składami dochodzi do tego również ciepło. Dlatego też Gould brzmiał tak wyjątkowo. Fortepian miał aksamitną powierzchnię, ale i uderzenie, atak; zupełnie w osobnym planie słychać było zaśpiew pianisty – nie przeszkadzał, nie rozpraszał. Całość można było odebrać, jak na koncercie, gdzie wszystkie „pozamuzyczne” elementy mogą wprawdzie być niezamierzone, tworzą jednak atmosferę naszego współuczestnictwa w czymś jednostkowym i ulotnym. Niewielki, pięknie wykonany wzmacniacz o dużym, esencjonalnym dźwięku. Perfekcyjne wykonanie.

    BUDOWA

    ATM-2 jest wzmacniaczem mocy z możliwością płynnej regulacji czułości wejściowej. Gałki, osobno dla lewego i prawego kanału, wyskalowane inaczej niż zazwyczaj (początek i koniec są w innych miejscach niż w 99,99% wzmacniaczy), umieszczono na aluminiowym panelu przednim w kolorze ciemnego tytanu. Obok nich jest jeszcze jedna gałka, którą możemy wybrać, które z dwóch wejść jest aktywne: z przodu lub z tyłu. Po prawej stronie widzimy okrągłe okienko z miernikiem, za pomocą którego możemy ustawić prąd podkładu lamp końcowych. jest tam także mechaniczny wyłącznik sieciowy. Podświetlenie okienka ma dwa stopnie – przy codziennej pracy urządzenia, tj. nie wskazując niczego, jest nieco ciemniejsze; jaśniejsze z kolei jest, kiedy ustawiamy prąd podkładu. Robimy to ręcznie, wykorzystując cztery potencjometry, do których dostęp jest na górnej ściance, tuż przed transformatorem sieciowym.
    Lampy umieszczono klasycznie dla tego typu produktu, tj. na górnej ściance, przed transformatorami i pogrupowano je kanałami. Na wejściu pracują podwójne triody 12AX7, tutaj w znakomitej wersji 12AX7LPS rosyjskiego Sovteka. Opracowana pierwotnie dla pieców gitarowych, mająca dawać ciepły, ciągły dźwięk , znalazła zastosowanie także w wielu urządzeniach domowych. Tak wzmocniony sygnał przesyłany jest do drugiej podwójnej triody, 12AU7, tutaj w wersji 12AU7EH amerykańskiej firmy Electro-Harmonix. I wreszcie ostatnia podwójna trioda, model 12AB7, także Electro-Harmonixa. Pracująca w układzie wtórnika katodowego, steruje lampami mocy w układzie push-pull w klasie AB, w układzie ultra-linearnym, tetrodami strumieniowymi KT88. Te ostatnie nie mają oznaczeń. Wszystkie zostały jednak zmierzone i wybrane do tego konkretnego modelu, co potwierdzają stosowne nadruki „Air Tight Platinum Selection”. Transformatory są piękne – naprawdę duże. Transformatory głośnikowe zaekranowano osobno; wykonała je tokijska firma Tamura Seisakusho. Obok loga tej firmy znajdziemy jednak kolejne, Tamradio, informujące o tym, że firma ta dostosowała transformatory konkretnie do tego modelu wzmacniacza, zapewne zalewając je w masie niwelującej drgania i odprowadzającej ciepło. Transformator zasilający ma jedynie, przykręcony od góry, element ekranujący. Blachy transformatora są wyeksponowane i polakierowane na kolor czarny. Z tyłu są złocone gniazda głośnikowe, dla odczepów 4 i 8 Ω, stereofoniczne wejście RCA z umieszczonym obok zaciskiem masy (to powszechna praktyka w japońskich urządzeniach) oraz gniazdo sieciowe IEC. Zaciski głośnikowe wyprodukowała amerykańska firma CMC. Obudowa wykonana została z grubych, stalowych blach, a dolna ścianka została pokryta grubą warstwą miedzi – kolejna rzecz charakterystyczna dla japońskich producentów, z Kondo w roli wzorca.

    Miedzi jest zresztą we wzmacniaczu więcej – miedziowana jest także płyta do której przykręcone są gniazda lamp. Montaż jest klasyczny dla „złotej ery” lamp, tj. punkt-punkt. Elementy bierne wyglądają bardzo solidnie, zarówno kondensatory sprzęgające poszczególne stopnie, jak i oporniki. Jak się wydaje, pierwsza lampa sprzęgnięta jest z następną bez kondensatorów, podobnie jak sterujące z lampami wyjściowymi. Zasilacz jest wyjątkowo rozbudowany, z kilkoma uzwojeniami wtórnymi. Napięcie anodowe korzysta z dużego dławika i kondensatorów tworzących filtr typu „Pi” – diody w prostowniku dobrano ze względu na szybkie przełączanie, czyli małe szumy (diody Shottky’ego). Lampy wejściowe mają kolejną baterię kondensatorów, podobnie jak prostowane napięcie żarzenia. Większość elementów jest pochodzenia japońskiego, np. potencjometry Alpsa, regulujące czułość wejściową, potencjometry firmy Cosmos, którymi ustawiamy bias, kondensatory filtrujące, oporniki. Sporo mamy kabli połączeniowych, jak to w tego typu produkcie. Firma informuje, że wszystkie wykonano z miedzi o wysokim stopniu czystości. Z transformatorów wyjściowych do gniazd głośnikowych wyprowadzono trzy połączenia – masę, dla obciążenia 4 i dla 8 Ω. Jest jednak jeszcze jeden odczep, niedolutowany, dla 16 Ω – w razie potrzeby można go w bardzo prosty sposób do któregoś z gniazd podłączyć. Same transformatory, jak już mówiłem, są ogromne – wykonane przy użyciu specjalnych rdzeni o nazwie Orient, mają moc przekraczającą 100 W i minimalne straty, na poziomie 0,26 dB. I jeszcze jedno – warto korzystać z przedniej pary gniazd RCA, ponieważ podłączona została do lamp wejściowych króciutkimi, nieekranowanymi kabelkami; do gniazd z tyłu biegną znacznie dłuższe, ekranowane interkonekty.
    To piękny przykład nowoczesnego podejścia do klasyki – duży zasilacz, miedź, wysokiej klasy elementy, precyzyjny montaż. Jest po prostu pięknie.

    Specyfikacja techniczna (wg producenta)

    Typ: stereofoniczny wzmacniacz mocy z regulacją czułości
    Moc wyjściowa: 80 W + 80 W (8 Ω)
    Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD):
    ≤ 0,07% (1 kHz, 1 W) | ≤ 1% (1 kHz, 80 W)
    Pasmo przenoszenia: 20 Hz-20 kHz (±1 dB, 80 W)
    Czułość wejściowa: 1 V
    Impedancja wejściowa: 100 kΩ
    S/N: 100 dB (IHF-A, wejście zwarte)
    Pobór mocy: 300 W
    Wymiary (WxHxD): 415x 223x x 380 mm
    Waga: 32 kg

    Dystrybucja w Polsce
    Soundclub

    ul. Skrzetuskiego 42 | 02-726 Warszawa
    tel.: 22 586 32 70 | fax: 22 586 32 71

    e-mail: soundclub@soundclub.pl

    www.soundclub.pl


    System odniesienia

    Źródła analogowe
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
    Źródła cyfrowe
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
    Wzmacniacze
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    Kolumny
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-101/GL
    Słuchawki
    - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
    Okablowanie
    System I
    - Interkonekty: Acrolink Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
    Sieć
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    Audio komputerowe
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    Akcesoria antywibracyjne
    - Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
    Czysta przyjemność
    - Radio: Tivoli Audio Model One