236 Grudzień 2023
- 01 grudnia
- TEST Z OKŁADKI: Mola Mola LUPE ⸜ przedwzmacniacz gramofonowy
- NAGRODY: Nagrody Roku 2023 wg HIGH FIDELITY
- TEST: dCS Lina ⸜ odtwarzacz plików & zegar & wzmacniacz słuchawkowy
- TEST: Flow by Allegro THREE ⸜ wzmacniacz zintegrowany
- TEST: Merason DAC1 Mk II ⸜ przetwornik cyfrowo-analogowy
- TEST: SoulNote A-3 ⸜ wzmacniacz zintegrowany
- MUZYKA ⸜ „Nasze płyty”: DE-PHAZZ JAZZ QUARTET feat. Joo Kraus, Live at Villa Belvedere, 180 g LP + Test Press ⸜ 2023
- MUZYKA ⸜ „Nasze płyty”: MIKE BLOOMFIELD, AL KOOPER, STEVE STILLS, Super Session, 7-inch mini LP, SACD/CD ⸜ 1968/2023
- 16 grudnia
- TEST: Analog Relax EX-2000 ⸜ wkładka gramofonowa MC
- TEST: Audio Illuminati POWER REFERENCE II ⸜ kabel zasilający AC
- TEST: Avatar Audio DREAMLINK NR 1 ⸜ kabel zasilający AC
- TEST: Next Level Tech FLAME SPKR-S ⸜ kabel głośnikowy
- TEST: Soyaton BENCHMARK mk² ⸜ kabel zasilający AC

![]() |
![]() |
OLEŚ DUO | ALONE TOGETHER
![]()
Szukając informacji o Marcinie zdałem sobie sprawę, że jesteśmy rówieśnikami, rocznik 1973. Wysoki, przystojny, o takiej kociej elegancji – to jeden z ciekawszych kontrabasistów na polskiej scenie muzycznej. Razem ze swoim bratem Bartłomiejem, perkusistą, tworzą zespół Oleś Duo, ale występują również w innych konfiguracjach pod szyldem Oleś Brothers. Głównym terenem ich poszukiwań jest jazz, ale nagrywają również muzykę ethno, taką jak Sefardix z Jorgosem Skoliasem, z 2014 roku. Marcin ponownie odezwał się w lutym lub marcu tego roku. Miał dla mnie propozycję – chciał porozmawiać o technicznej stronie realizacji najnowszego projektu – swojego i brata – który ma być płytą winylową i to płytą REFERENCYJNĄ. Na jednym spotkaniu się nie skończyło. Na bazie kilku rozmów udało się nam wypracować coś w rodzaju „wspólnej bazy”, porozumienia, na którym można było coś budować. ![]() Przed wejściem do studia Marcin posłuchał u mnie różnych nagrań, żeby zobaczyć, co potrafi wysokiej klasy sprzęt audio. Najwyraźniej potwierdziły jego przypuszczenia, bo zaraz potem pożyczył ode mnie interkonekt Acoustic Revive, którym połączył przedwzmacniacz podłączony do jego kontrabasu, a także kabel zasilający, którym go zasilał. Ponownie z Marcinem spotkałem się w połowie września, żeby posłuchać dwóch, różniących się od siebie masterów najnowszej płyty. Mają więc państwo informacje z pierwszej ręki i to przedpremierowo. O nowej płycie, nad którą patronat objął magazyn „High Fidelity”, opowiada MARCIN OLEŚ. | NAGRANIE WOJCIECH PACUŁA: Kiedy się ten projekt zaczął? Nowym, wspólnym projektem, który byłby jednocześnie solowy, chcieliśmy uczcić naszą wspólną działalność – w tym roku mija dwadzieścia lat od wydania naszej pierwszej płyty. W 1999 roku otrzymałem nagrodę na Festiwalu Jazz nad Odrą, a z bratem, jako Custom Trio, II nagrodę na Festiwalu Jazz Juniors, bo musieliśmy jakoś wystartować jako outsiderzy. To dla nas symboliczna data. Ale jest płynna, bo nasza pierwsza oficjalna płyta wyszła w roku 2000. Rok wcześniej wydaliśmy pierwszą płytę, którą nagraliśmy pod kątem tych festiwali, a którą nazwaliśmy przekornie Mr. Nobody, ponieważ byliśmy spoza środowiska. Wydaliśmy ją najpierw w formie kasety, a potem CD. Ale nie była w oficjalnej dystrybucji, dlatego naszym oficjalnym debiutem jest krążek nagrany z Andrzejem Przybielskim pt. Free Bop. ![]() Bartłomiej Oleś w trakcie rejestracji płyty Bardzo mocno zaangażowałeś się w techniczną stronę tego albumu – można by powiedzieć: „soniczną”... Rzecz wiąże się zresztą z poprzednią płytą, Spirit of Nadir, która miała bardzo dobry odzew ze środowiska związanego z audio na wysokim poziomie, ze środowiska winylowców. Powiedziałem więc, żebyśmy podnieśli poprzeczkę – sam byłem ciekaw, w jaki sposób możemy wyciągnąć maksimum z brzmienia naszych instrumentów w studio. To stąd pomysł na wsparcie się high-endową elektroniką i audiofilskimi akcesoriami. Chodzi o kable, przedwzmacniacze mikrofonowe i same mikrofony. Sveda Audio dostarczył monitory studyjne. Dzięki twojemu wsparciu, mogłem uzyskać wyjątkowe brzmienie mojego instrumentu – w nagraniu użyłem, pożyczonych od ciebie, interkonektów Acoustic Revive i kabla zasilającego Harmonix. ![]() Marcin Oleś w trakcie rejestracji płyty Udało się nam przekonać do tego projektu wielu ludzi, których wymienimy we wkładce do płyty. Spowodowało to, że w studio pojawiła się podwójna mobilizacja. Proces, który jest zazwyczaj zupełnie normalny zmienił się w coś więcej, w coś o czym wszyscy myśleli „coś specjalnego”. Wszyscy się wiele dzięki temu nauczyliśmy. Z tego, co słyszałem u ciebie, osiągnęliśmy fajny rezultat :) Nie wiem, czy bez tego nastawienia byłby równie dobry. Nagrywaliśmy w świetnie wyposażonym studio, we wspaniałe, stare mikrofony Neumanna, przedwzmacniacze Neve, wykonywane na zamówienie rzeczy współczesne – to również da się wyczuć. Ale te dodatkowe rzeczy pozwoliły nam dotrzeć, tak mi się wydaje, dalej niż kiedykolwiek wcześniej. | WYDANIE Jaki tytuł będzie nosiła płyta o której mowa? Z tym związany jest pomysł na okładkę płyty, prawda? W związku z tym, że chcieliśmy, aby to się zaczynało już od okładki, nie będzie ona miała tyłu i niezależnie od tego, jak ją weźmiesz do ręki, będziesz patrzył na jej przód. Na jednej stronie będzie zdjęcie jednego muzyka, a na drugiej drugiego. A płytę będzie się wsuwało od góry, nie będzie więc również, klasycznie pojmowanego, grzbietu. W momencie, kiedy to planowaliśmy nie wiedziałem jeszcze, że tak w USA wydawało się maxi-single. Taki układ zaproponował Marcin Mizerek, przedstawiciel wydawcy, firmy Audio Cave, który na jakimś spotkaniu rzucił, że ma takie płyty, do których wkłada się krążek od góry. W tym przypadku to idealny timing :) Mała dygresja – nie wiem, czy też tak masz, ale ja najbardziej lubię w płytach winylowych stronę B. I nie ma to nic wspólnego z płytą o której mówimy :) Po prostu strona B zawsze była traktowana luźniej, szczególnie w jazzie z lat 50. i 60. – nie cierpię ich stron A, bo drugi utwór to niemal zawsze ballada, która nie ma zazwyczaj sensu. Kiedy słuchasz sześćdziesiątej płyty i kolejny raz dostajesz ten sam schemat, to masz ochotę ją wyrzucić. Dlatego ja zaczynam zawsze od strony B, bo wydaje mi się bardziej autentyczna i mniej wykalkulowana. |
| MASTERY DWA – MARCIN I JA :) ![]() Prace nad miksowaniem i masteringiem płyty braci Oleś trwały długo, znacznie dłużej niż zazwyczaj. Chociaż to recitale solowe, to każdy instrument otrzymał kilka różnych mikrofonów, dzięki którym realizatorzy starali się uchwycić ich naturalne brzmienie – jak mówi Marcin: „adekwatne”. Ale właśnie dlatego możliwości zmiany charakteru nagrania były naprawdę duże. Powstało więc kilka wersji tej płyty. Ostatecznie zdecydowano się na taką, w której ingerencja w dźwięk była najmniejsza. Marcin przyniósł do mnie płytki Master CD-R z tym materiałem i dodatkową płytę z alternatywną wersją. Każda ze stron – a w przypadku wersji CD krążków – ma swój własny charakter, nadany im podczas nagrania, a potem masteringu przez muzyków, którzy za nią odpowiadali. Strona B, czyli ta z perkusją, ma bliski charakter, to granie przede wszystkim dźwiękiem bezpośrednim. Z kolei strona M, czyli z kontrabasem, brzmi bardziej „pomieszczeniem”, dźwięk tego instrumentu jest nieco bardziej zdystansowany. Obydwie wersje są niebywale dynamiczne i rozdzielcze. Side B | Brzmienie perkusji jest wyjątkowo intensywne. To granie „tu i teraz”. Dynamika jest fantastyczna i jedynie na najlepszych realizacjach tego typu, w nagraniach w pełni analogowych i od razu miksowanych do wersji stereo, można uzyskać coś więcej. To granie bardzo rozdzielcze, a przez to bogate w informacje. Szczegółów jest mnóstwo, ale wcale ich nie słyszymy, dochodzą do nas wszystkie razem, właśnie jako dźwięk, a nie poszczególne składowe. To niskie, gęste granie, ale z mocnymi, intensywnymi blachami o dużym ciężarze. Side M | Kontrabas ma w brzmieniu więcej powietrza. Nie znaczy to, że jest lepszy od perkusji, albo od niej gorszy, a po prostu inny. O ile strona perkusyjna przypomina realizacje jazzowe z lat 50. i 60., o tyle strona Marcina odsyła do japońskich realizacji pana Okihiko Sugano – inna estetyka, inne cele, ale klasa ta sama. To kontrabas o bardzo dobrych proporcjach pomiędzy wielkością i tym, że to jednak odtworzenie nagrania, które różni się od wykonania na żywo. Brzmienie instrumentu jest pięknie wypełnione, ale jest tu i selektywność, i rozdzielczość. Ciekawy jestem, jak to zabrzmi na płycie winylowej, bo oddać tak wysoką dynamikę i taką selektywność jest na winylu trudno. Ale o wersji Compact Disc już teraz mogę powiedzieć jedno: to REFERENCJA. A w dodatku świetna muzyka – miejscami kontemplacyjna, miejscami energetyczna, ale zawsze interesująca. A co z płytą Compact Disc – najważniejszy jest dla was winyl, ale wiem, że powstanie też wersja cyfrowa. ![]() Kiedy wersja CD będzie na rynku? Problemem jest, jak zwykle, strona wizualna wydawnictwa. WM Fono nie robi tych rzeczy u siebie, a zleca na zewnątrz. W zależności od tego, komu to zleci, otrzymuje się nieco inny wynik. Dla przykładu, wytwórnia ma dwa różne rodzaje płyt typu gatefold, to jest rozkładanych – szeroką i wąską – i nigdy nie wiesz, jaką otrzymasz. Problem jakości jest w tym kraju problemem podstawowym. Odbijamy się ciągle od jakiegoś muru. Nie mówię, że gdzie indziej masz gwarancję, że dostaniesz dokładnie to, co zamówiłeś, ale jest większe prawdopodobieństwo, że tak będzie. I tylko w Japonii można zrealizować nawet najbardziej szalone pomysły. Japończycy są pod tym względem mistrzami. | MUZYKA Co dla ciebie jest najważniejsze w muzyce? Brzmienie, czyli…? ![]() Dwie wersje masteru nowej płyty… To z nim związane jest twoje zainteresowanie audio? Dzięki próbom orkiestry, na które zabierał mnie ojciec, poznałem bliskość instrumentu – czułem ten ciężar. Cały byłem zanurzony w brzmieniu akustycznych instrumentów, granych bardzo blisko. Kiedy więc słucham muzyki za pomocą sprzętu audio, to szukam właśnie tego. Szukam tej proporcji, tej dynamiki, lubię coś, co słyszałem u ciebie na płycie Takeshi Inomata (chodzi o płytę The Dialogue, Audio Lab. Record z 1977 roku – red.) – to było właśnie TO! To mi przywołuje coś, co jest w rzeczywistości. Do kogo wasza nowa płyta jest skierowana? Ciekawe przy tym jest to, że strona Bartka, czyli strona B, jest bardziej przygotowana, przemyślana, a moja, czyli strona M, jest bardziej improwizowana. Improwizowałem, bo inaczej usłyszałem nagranie z tej jakości dźwiękiem – te miniatury nazywam „lapidariami”. Są oparte na szkicu, mają formę otwartą, ale zostały domknięte poprzez sam proces nagrywania. ![]() A skąd wzięła się idea związana z audiofilizmem? Udało się? Dziękuję i do zobaczenia na Audio Video Show! |
Kim jesteśmy? |
Współpracujemy |
Patronujemy |
Nasi autorzy publikują teksty w magazynach: „Enjoy the Music.com”, „Positive-Feedback.com”, „HiFiStatement.net” oraz „Hi-Fi Choice & Home Cinema. Edycja Polska”. "High Fidelity" jest miesięcznikiem poświęconym zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku. Pismo ukazuje się nieprzerwanie od 1 maja 2004 roku. Do października 2008 roku nosiło tytuł "High Fidelity OnLine". W listopadzie 2008 roku zostało zarejestrowane pod nowym tytułem. |
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity