pl | en
Płyty - recenzja
Maânouche Swing Quintet
Montreal Jazz-Up


Wydawca: Fidelio Musique, FACD030
Data nagrania: 04.2010
Miejsce nagrania: Église Saint François-De-Sales, Laval, Québec, Canada (nagranie live)
Realizator nagrania: René Laflamme
Mastering: René Laflamme
Mix: Jacques Laurin
Produkcja: Fidelio Musique i Lou Boustani
Szczegóły: dostępny w formie USB 24/96 lub CD
Data wydania: 22.10.2010

Format: MasterFlash USB 24/96

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Fidelio | Wojciech Pacuła

Program:

1. Nica’s Dream 6:07
Horace Silver (arr. Samuel Blais)
2. Nardis 6:07
Bill Evans (arr. Damien Levasseur)
3. Rue De La Roche 4:18
Damien Levasseur (arr. Damien Levasseur)
4. I Fall In Love Too Easily 7:31
Sammy Cahn/Jule Styne (arr. Samuel Blais)
5. Four 5:05
Miles Davis (arr. Ivanhoe Jolicoeur)
6. Footprints 5:50
Wayne Shorter (arr. Simon Pagé)
7. I Said : Damn Lou Page Sam 4:23
Ivanhoe Jolicoeur (arr. Ivanhoe Jolicoeur)
8. Django 6:31
John Lewis et le Modern Jazz Quartet (arr. Ivanhoe Jolicoeur)
9. Moanin’ 6:17
Bobby Timmons (arr. Ivanhoe Jolicoeur)

TOTAL 52:12

Impulsem do powstania Maânouche Swing Quintet było spotkanie podczas jednego z wielu jam session, jakie mają miejsce w Montrealu (Kanada). Taka noc to dla muzyków możliwość wspólnego grania, uczenia się, interakcji i rozwijania nowych pomysłów. Tak właśnie spotkali się Lou Boustani, Damien Levasseur (gitara), Ivanhoe Jolicoeur (trąbka), Samuel Blais (saksofon) i Simon Pagé (bas), a w jego wyniku wykluła się idea połączenia instrumentów dętych i grających w stylu gypsy gitar.
Muzyczne porozumienie między wszystkimi pięcioma muzykami było na tyle trwałe, że zaczęto mówić o rejestracji spotkania. Źródła tej płyty leżą we włączeniu gitar gypsy w wyrafinowany, inaczej dla tych muzyków i ich publiczności niedostępny, świat jazzu. Tradycyjna muzyka Cyganów, europejskich nomadów, wykazuje wiele wpływów samby, tango i słowiańskich melodii, aż po francuskie walce na akordeon, jednak z uproszczonymi podziałami rytmicznymi i przystępniejszymi aranżacjami.
Posłuchajmy jednak tej płyty i ostatnie, co będziemy mogli powiedzieć, to to, że słuchamy prostej muzyki! Członkowie zespołu dodali tempa na 9/8 i 5/4 do tradycyjnych cygańskich podziałów i wykreowali skomplikowane aranże. Dodajmy, że członkowie zespołu powołują się na Django Reinhardta jako na „ojca chrzestnego” tej muzyki.

[Źródło: książeczka płyty/Fidelio Musique]

DŹWIĘK

Płyta, którą recenzujemy, dotarła do redakcji w niezwykłej formie. Chociaż materiał dostępny jest w formie płyty CD, można go kupić także na pendrajwie USB w nieskompresowanych plikach PCM 24/96. Zarówno materiał na płytach CD, jak i wysokiej rozdzielczości przygotowywany jest w specjalny sposób – Xtract HD. Pisałem już o nim we wstępniaku do sierpniowego wydania „High Fidelity” (Fidelio Music i pliki wysokiej rozdzielczości, No. 87, tekst TUTAJ).
Jak pisze o tym René Laflamme, właściciel firmy i realizator dźwięku, Xtract HD to „czterostopniowy bezkompromisowy proces, opracowany po to, aby wykreować jak najbardziej naturalny i realistyczny dźwięk na płytach CD.” Jego podstawą jest, dla nas dość prosta, ale dla studiów nagraniowych trudna do pomyślenia, konstatacja, że komputer nie jest urządzeniem audio per se, dlatego też jest „daleki od bycia muzykalnym”. Odrzucając więc komputer, a także inne zewnętrzne urządzenia, Fidelio chce przybliżyć moment nagrania melomanom po drugiej stronie głośników. René wymienia wspomniane, cztery kroki, które do tego prowadzą:

  • proces Virtually Digital Free, od rejestracji do finalnego produktu,
  • scena dźwiękowa Real Stereo uchwycona przez realną, stereofoniczną technikę mikrofonową,
  • PPE (Pure Power Energy) – wszystkie urządzenia niskoprądowe w torze nagrywającym są zasilane bateryjnie. Pozostałe zasilane są za pośrednictwem filtrów Shunyata i Vibex, a także kabli sieciowych Shunyata Anaconda.
  • system nagrywania Direct Recording Hi-End Encoding przy użyciu przetworników A/D dCS od razu do formatu finalnego 24/96, 24/172,4 lub DSD, bez downsamplingu i innych filtrów.

    To konkretne nagranie wykonane zostało przy użyciu lampowych mikrofonów Neumann U-67 i TLM-170 oraz AEA podłączonych do lampowych przedwzmacniaczy mikrofonowych. Z tych ostatnich sygnał (bez użycia konsoli mikserskiej) idzie do przetworników dCS 905. Sygnał rejestrowany jest w domenie cyfrowej na rejestratorze Pyramix Mykerinos (Masscore).

    Purystyczne podejście do nagrań słychać od razu. Dźwięk jest bardziej oddalony, mniej „intymny” i pokazany z dalszej perspektywy. Jeśli znacie państwo nagrania Chesky Records, albo Kostasa Metaxasa, to będziecie wiedzieli o co mi chodzi. To po prostu jedna z interpretacji tego, co da się „usłyszeć” przez mikrofony. Na słabszych systemach może się nie sprawdzić. Bo to nie jest dźwięk mięsisty i pełnokrwisty w takim sensie, że głośniczki pompują dźwięk do naszego pomieszczenia. Dopiero z wysokiej klasy systemem słychać, że tu działa inny mechanizm: to za kolumnami otwiera się zupełnie inny świat, inne pomieszczenie. Jeśli system jest wystarczająco rozdzielczy, to „obecność” instrumentów, ale taka realna, niewymuszona, potrafi podnieść włoski na karku. Bo to niewielkie detale waloryzują przekaz, to one powodują, że staje się niemal realne. Nagranie René Laflamme daje to wszystko, a do tego naprawdę niezłą muzykę. Nie wiem, jak to brzmi z CD, ale MasterFlash jest fantastyczny i dzięki takim właśnie nagraniom pliki mają szansę stać się kolejnym wielkim formatem audio.

    Jakość dźwięku : REFERENCJA